Diabeł w przebraniu anioła 15

Diabeł w przebraniu anioła 15Oczami Nicholasa :
Marzyłem tylko o tym, żeby przyłożyć Abrahamowi. Bylem tak bardzo zdeterminowany, że nikt ani nic, nie mogło by mnie powstrzymać.Kiedy dotarłem na teren szkoły, od razu poszedłem do tunelu, wiedząc, że tam będzie. Nie myliłem się. Chłopak typowo, trzymał w swoim ręku skręta i zaciągał się nim co chwile. Patrzył gdzieś w oddal swoim czarnymi oczami.  
- Ty idioto - Nie wytrzymując rzuciłem się na niego. Zdezorientowany, przez kilka chwil nie reagował. Momentalnie odepchnął mnie od siebie. Niestety musiałem przyznać, że był ode mnie o wiele, wiele silniejszy.  
- Co Ty robisz ? - Podrapał się po policzku, jak by chciał sprawić sobie ból.
- Ja ? - Krzyknąłem na całe gardło - Po co powiedziałeś o tym wszystkim Natalii.
- Bo mam już dość, tej niewinnej dziewczynki. Jest jakaś dziwna. Ja mam już tego dość rozumiesz ? chce dawną Natalkę, ja, ja już nie chce żeby taka była - Usiadł i rozłożył bezradnie ręce, a złość, momentalnie mnie opuściła.- Mi jej po prostu brakuje. Ty nigdy tak nie miałeś ? Takiej pustki w sercu. Nie czujesz kompletnie nic. Jak by ktoś ukradł ci uczucia. Pustka, po prostu taka zwyczajna  pustka. - Zmrużył oczy, a ja zamarłem. Uświadomiłem sobie, że to chyba najmądrzejsze słowa, które usłyszałem z ust, tego nadętego dupka. Zrobiło mi się go żal. I uświadomiłem sobie, że on nie jest z kamienia i też a uczucia.
- Nie, może dlatego, że nie jestem takim samolubem jak ty - Usiadłem obok i razem zaśmialiśmy się.  
- Co prawda, to prawda.  
- Wiesz co ? Pójdźmy do niej. Teraz, razem i wszystko jej wytłumaczmy.  
- Dobra - Wstał i podał mi rękę, którą przyjąłem. Ulżyło mi, że się z nim pogodziłem, ponieważ chcąc nie chcąc był moim kumplem. Kiedy weszliśmy razem do sali, ujrzeliśmy, bladą Natalię, która siedziała na łóżku, kartkując jakąś książkę, która najwyraźniej nie za bardzo przypadła jej do gustu. Uśmiechnąłem się znacząco do mojego towarzysza, a ten to odwzajemnił.  
- Siemka - Abraham pomachał do dziewczyny, która dopiero teraz zdała sobie sprawę z naszej obecności.
- Co wy tu robicie ? - Zdezorientowana prawie spadła, z łóżka. Widać było, że Abraham, ledwo powstrzymał się od wybuchu śmiechu. Ja z resztą też.
- Przyszliśmy cię odwiedzić - Podszedłem do łóżka, siadając na jego rogu.
- I wytłumaczyć ci wszystko - Dokończył Abraham drapiąc swój kark.
- Więc zamieniam się w słuch- Odłożyła lekturę i przeniosła wzrok na nas.  
- Co chcesz wiedzieć ? - Abraham zrobił skręta, chociaż było jasne, że nie można palić w szpitalu. Nic nie mówiłem, bo wiedziałem że i tak nic to nie da.Mógł by się chociaż tu powstrzymać. Bałem się, że się uzależnił i chyba miałem racje. Praktycznie ciągle widywałem go z joint'em w ustach.  
- Wszystko. Kiedy miała odbyć się walka ? -Przetarła oczy do czerwoności.
- Dzisiaj - Powiedzieliśmy równocześnie, a ta popatrzyła na nas zdenerwowana.  
- Musze iść i walczyć - Zerwała się z łóżka, a ja się zdziwiłem.
- Porąbało cię ? - Naskoczyłem na nią.
- Musze pomścić Bartka, ja ja musze walczyć.
- Nigdzie nie idziesz - Zagrodziłem jej drogę i popatrzyłem znacząco na Abrahama.
- I po co ci to ? - Wtrącił się - Na prawdę tak bardzo chcesz umrzeć ?Jeśli tak weź jakieś prochy i popij alkoholem, to łatwiejszy i mniej bolesny sposób - Nie rozumiałem, jak można być tak głupim, żeby takie cos powiedzieć.Natalia wróciła na łóżko, jak by te słowa ją otrzeźwiły. Niesamowite, jaki wpływ miał na nią Abraham.Denerwowało mnie to, bo ja nidgy nie będę tak na nią działał.  
- Grzeczna dziewczynka - Szepnął zaciągając się, a ja przewróciłem oczami.
- Jak doszło do tego wypadku? -Zadała kolejne pytanie.  
- On cię uratował - Abraham wskazał na mnie - Gdyby nie Niki, była byś już na tamtym świecie.  
- To prawda ? - Spojrzała na mnie, a ja się zawstydziłem.  
- Tak - Szepnąłem.  
- Nie wiem jak ci dziękować.  
- Nie musisz dziękować.
- Gdyby nie ty..
- To już nie ważne. Teraz najważniejsza jesteś ty i Twoje zdrowie.  
- Ale, ktoś musi walczyć - Jęknęła.
- Dlaczego ?
- Umówiłam się z Johnem, organizatorem walk. Jeśli się wycofam będę musiała oddać mu kasę - Ucieszyłem się, że pomału wszystko sobie przypomina.  
- No to ja już nie wiem co ja mam zrobić.
- Ja będę walczyć - Abraham odparł poważnie, a mi aż zakręciło się w głowię.
- Co ? - Podszedłem do niego.
- Będę walczyć i wygram.
- Ciekawe jak.
- Normalnie- Wzruszył ramionami. - Spełnię życzenie Natalii i pomszczę jej brata...
*********************
Nieoczekiwany zwrot akcji, jak wam się podoba ? Ps. wiem że beznadzieja i krótkie, ale nauki sporo, na prawdę. Prosze o komentarze, jutro może coś dodam ;d

natalaa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 941 słów i 4876 znaków.

6 komentarzy

 
  • Vinyl3

    Mam nadzieje ze wygra te walke <3

    30 kwi 2016

  • Hmmm.. .

    Jeśli mam jakiś wpływ na to co piszesz, zrób tak, żeby Abraham wygrał tą walkę ;) nie uśmiercaj ich narazie ;)) Twoje opowiadania są super, czekam na kolejne części ;) Pozdrawiam :rotfl:

    6 mar 2014

  • Ann

    Super,czekam na kolejną część.

    6 mar 2014

  • natala

    Szybkoooo nastepna :) i dluzsze

    6 mar 2014

  • wiktoria

    Tylko blagam niech bedzie z Nicolasem ; //

    5 mar 2014

  • Zakochanawariatka

    GENIALNE *.*

    Czekam na walkę ♥ Mam nadzieje,  że nic mu nie będzie :P

    5 mar 2014