Diabeł w przebraniu anioła 17

Diabeł w przebraniu anioła 17Przede mną stał właśnie, mój największy wróg Igor. Delikatnie mówiąc, nigdy za sobą nie przepadaliśmy. Zazdrościł mi, bo mimo iż byłem 4 lata od niego młodszy i ćpałem, zawsze miałem większe branie.To go bardzo wkurzało i między innymi za to mnie nienawidził.  
- Ooo, no nie spodziewałem się tu ciebie Abram - Zaśmiał się szyderczo, na co ja odpowiedziałem sztucznym uśmiechem.
- Abraham - Poprawiłem - Ja ciebie również. Nie bałeś się, że dziewczyna obije ci mordę ?- Uśmiech na twarzy chłopaka momentalnie zbladł, miałem z tego dodatkową satysfakcję.  
- A właśnie, gdzie Natalia ? Myślałem, że to z nią będzie dane mi walczyć.
- Jak widzisz, pokrzyżowałem Twoje plany.  
- Szkoda, to by było piękne, zabić najpierw brata, a później zrozpaczoną siostrę- Jego słowa trochę mnie zdziwiły.
- Jak można zabijać jednocześnie się z tego ciesząc - Szepnąłem.
- A co to się stało Abram, czyż byś miał sumienie. Chłopak z kamienia ?- Udawał zdziwienie, a ja przewróciłem oczami.
- Nigdy nie będę go miał - Wysyczałem i zadałem pierwszy cios. Oszołomiony, dopiero po chwili zareagował.Biłem na oślep, kiedy się osłaniał. W końcu stracił równowagę i się przewrócił. Usiadłem na niego, chcąc kontynuować walkę.Chłopak zaśmiał się, a ja zdezorientowany patrzyłem na jego błękitne oczy, wypełnione nienawiścią.
- Ty na prawdę myślisz, że jesteś zdolny do miłości. Myślisz, że ją kochasz ? - Zaśmiał się - Debilu. Ty nie kochasz, bo nie potrafisz - Te słowa mnie rozwścieczyły, nie dlatego, że były kłamstwem, ale dlatego że były cholerną prawdą. Nie wiedziałem jak kochać. Nie umiałem tego. Kiedy chciałem zadać kolejny cios, coś mnie powstrzymało. To były łzy, które znajdowały się w oczach mojego przeciwnika.
-Myślisz, że mi z tym łatwo ? - Szepnął - Codziennie budzę się w środku nocy, bo śniła mi się twarz chłopaka, którego zabiłem.Ciągle to widzę rozumiesz ? - Podniósł histerycznie głos, a ja nie wiedziałem co powiedzieć. - Mój ojciec zawsze powtarzał mi, że jestem nieudacznikiem, i chyba to prawda.
- Dlaczego to zrobiłeś ? - Zapytałem mrużąc oczy - Dlaczego zabiłeś Bartka?
- Potrzebowałem kasy. Cholernie. Matka piła i nie mieliśmy za co wyżyć.Ojciec nas zostawił i wiesz co ? Zdałem sobie sprawę, że ja jestem nieudacznikiem, ale to chyba lepsze niż bycie tchórzem, uciekającym od problemów. - Uśmiechnął się serdecznie, zamykając oczy.Czekał na to, czekał aż zadam ostateczny cios. Chciałem go zabić. Daje słowo, ale nie mogłem tego zrobić. Wybiegłem stamtąd, nie zwracając uwagi, na głośne wiwaty i dopingi, żebym to zrobił. Nie rozumiałem tych ludzi. Dla nich ludzka śmierć była rozrywką. To nie byli ludzie, to byli zwierzęta.  
Wyleciałem jak z procy, z budynku, w którym, byłem pozbawiony tlenu. Było mi tam cholernie niedobrze. Jak najszybciej chciałem znaleźć się obok Natalki i wszystko jej powiedzieć. Wsiadłem, na motor, ledwo trzymając kierownice, rękami które przeraźliwie się trzęsły. Gdy dotarłem do szpitala, natychmiast podbiegłem do okna Natalii, które było otwarte. Wyszeptałem kilka razy imię, upragnionej osoby, na szczęście już po chwili znalazła się na moim polu widzenia.  
-...Nie mogłem go zabić - Kończyłem opowiadać, coś co stało się zaledwie dwie godziny temu.  
- Nie prosiłam cię o to. - Pokręciła głową - Przepraszam, że w ciebie nie wierzyłam, i dziękuje ci za to co dla mnie zrobiłeś.
- Spoko - Uśmiechnąłem się blado. Musiałem zapalić. Zrobiłem sobie skręta i rozkoszowałem się jego smakiem.  
- Nic nie jest spoko, na prawdę nic nie jest spoko Abram.  
- Natalia, już wszystko jest dobrze. - Wziąłem jej drobną twarz w dłonie.Chyba chciałem sobie samemu wmówić to kłamstwo.  
- Co jest dobrze, powiedz mi, co jest dobrze Abram ?
- Wszystko, wszystko jest dobrze, wszystko, wszystko - Powtarzałem nałogowo robiąc kolejnego skręta. Kiedy już wreszcie go przygotowałem, nie zdążyłem się nawet zaciągnąć, bo zaraz został mi odebrany przez Natalię. Tak na prawdę nic nie było ok. Wszystko było beznadziejne. Ta cała sytuacja była chora. Nie wiedziałem już kompletnie co czuje. Czułem się pusty, Tak samo w środku jak i na zewnątrz. Prawda była taka, że nic nie było ok i nawet ja sam nie mogłem się o tym przekonać. Nie było co się okłamywać. Nasze życie było kompletnie, do dupy i nie mogliśmy nic na to poradzić.  
- Tak, tak, tak, tak - Dawno nie ćpała dlatego szybko ją wzięło. Przewróciłem oczami wiedząc, że Nicholas mnie zabije, za to że dałem jej się naćpać.
- Daj jeszcze jednego skręta - Popatrzyła na mnie oczami o kolorze hebanu. Miałem wszystko gdzieś, dlatego zrobiłem o co prosiła. Kiedy już wystarczająco się naćpała dopiero zaczęła się jazda.  
- Szła dzieweczka do laseczka do zieloneee go - Śpiewała, a mnie ogarneła fala śmiechu. Ale nagle zdałem sobie sprawe z tego, że mogą nas usłyszeć pielęgniarki.
- Ciiicho - Przyłożyłem palec do ust, na co dziewczyna zareagowała przeraźliwym śmiechem. Przewróciłem tylko w odpowiedzi oczami. Kompletnie mnie dobiła.  
- Połóż się - Łudziłem się myśląc, że mnie posłucha.  
- Chodźmy się przejść- Popatrzyła na mnie, a ja pokiwałem głową przytakując. Chciałem jak najszybciej stamtąd wyjść, bojąc się, że ktoś może nas przyłapać, a wtedy mielibyśmy przerąbane.To było szalone posunięcie z naszej strony, bo dziewczyna oprócz ogromnej, szarej koszuli i majtek nie miała na sobie nic. Jednak nie przejmowałem się tym zbytnio. Nie byłem mniej najarany od niej. Było mi po prostu dobrze. Ćpaliśmy, śmieliśmy się i chodziliśmy w nocy po parku, rynku. Wszędzie gdzie tylko się dało. Nic nie było dla nas ważne. Czułem, że wszystkie problemy znikają. To było fantastyczne.A może już wszystko będzie ok ? Może pozbyłem się już moich problemów ? Nic już nie wiedziałem. Chodź tak bardzo chciałem wiedzieć. Co będzie dalej? Chyba tak na prawdę nikt tego nie wie. Ale ja na serio chciałem, żeby już było wszystko dobrze. Nie chciałem ranić już Natalii. Ale też nie miałem zamiaru się zmieniać. Nie miałem pojęcia co zrobie, ale jedno wiedziałem. Będziemy przyjaciółmi, a ja będę przy niej, bo ona zawsze przy mnie jest.

****************************************
Prędkość światła. Tak, tak, tak, wiem, że pewnie to nudne, no ale trudno. Jutro dodam może coś bardziej ekscytującego. Pozdrawiam m.in., , zakochanawariatka" która zawsze komentuje i komplementuje moje opowiadania, oraz wiele innych wiernych czytelników-czytelniczki. Pamiętajcie, tylko dla was pisze i tylko dla was tu jestem. Dziękuje wam. Za wszystko. Cholernie, jesteście świetni, pozdrawiam niedźwiadki :*

natalaa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1301 słów i 6911 znaków.

6 komentarzy

 
  • Heheszki ;)

    Dziękuję za kolejną część !!! Czekam już na kolejną ;)) Weny dużo... chociaż myślę że i bez niej napiszesz coś fajnego ;)

    8 mar 2014

  • kE

    Opowiadanie jest super!:D

    8 mar 2014

  • Jula

    Kocham to opowiadanie! Pisz dalej :*

    8 mar 2014

  • wiktoria

    Jesteś najlepsza na swiecie ;)

    8 mar 2014

  • lula

    jak zwykle kolejna genialna czesc;)

    8 mar 2014

  • Zakochanawariatka

    O boże, dzięki również pozdrawiam.
    Opowiadanie zaskakuje coraz bardziej .

    7 mar 2014