Diabeł w przebraniu anioła 10

Diabeł w przebraniu anioła 10Oczami Abrahama :
Po sprzątaniu pokoju, zmęczony wraz z Erką odpoczywałem na łóżku.
- I widzisz, gdyby nie ty, nie musieli byśmy sprzątać - Bąknąłem, przeklinając pod nosem.
- Mogłeś się ze mną pobawić - Wsadziła jeden kosmyk swoich włosów za ucho i wystawiła język. Ja w odpowiedzi tylko przewróciłem oczami.Mama zawołała nas na dół. W, , nagrodę " zrobiła dla nas lemoniadę. Uważałem, że to dziecinne, ale cholernie mnie suszyło, dlatego, wypiłem kilka szklanek, kwaśnego płynu.  
-Dobrze się spisaliście, chyba częściej powinieneś sprzątać swój pokój - Mama puściła do mnie oczko, na co ja zareagowałem grymasem.Nagle mój telefon się rozdzwonił, a na wyświetlaczu ukazało się imie Nicholasa. - Hm?? - Mruknąłem do słuchawki. W odpowiedzi usłyszałem tylko kilka głębokich wdechów...Co on biegł?
- Natalia... Natalia jest w.. w szpitalu jest - Wydyszał a mnie zamurowało.Jak w szpitalu ? co jej jest ? jak to się stało ? Tysiące pytań, zero odpowiedzi. Przez chwile stałem bez ruchu nie wiedząc co zrobić, ale ogarnąłem się. Szybko ściągnąłem kurtkę z wieszaka i wybiegłem z domu. Siadłem na ścigacza i po 10 minutach dotarłem pod szpital. Byłem cholernie zdenerwowany, mi chyba na prawdę na niej zależało.To było tak dziwne, że wręcz nierealne. Bałem się, po raz pierwszy w życiu się bałem. Wparowałem pod wyznaczoną, przez recepcjonistka salę. Znalazłem pod nią Nicholasa. Siedział na krześle, z twarzą w dłoniach.  
- Co jej jest ? - Podniosłem brwi do góry i przygryzłem warge, drapiąc się w zimny policzke. Modliłem się, żeby nie wyczuł mojego zdenerwowania. Nie chciałem aby wiedział, że mi na niej zależy. Po prostu nie chciałem.Chłopak podniósł głowę i popatrzył na mnie zapłakanymi oczami. - Ona.. to stało się tak szybko... - Wyszeptał. Nie rozumiałem. Kurewsko go nie rozumiałem.
- Co się stało ?
- Wybiegła z mojego domu. Pokłóciliśmy się. Później ten samochód...
- Przejechał ją ?- Zapytałem spokojnie, ale wcale nie byłem spokojny.
- Nie.. w ostatniej chwili rzuciłem się na nią i wylądowaliśmy na drugim pasie. Tylko, z tym że ja wylądowałem na niej. A ona przywaliła głową o beton.- Zamilkł.  
- A jej ciotka, o tym wie ?- Zboczyłem odrobinę z tematu patrząc na bladą ścianę. Później na kwiatka stojącego na oknie. Nie chciałem spojrzeć w oczy Nicholasa. Bałem się, że zobaczę w nich nienawiść. A ja.. kochałem go jak brata i nigdy, nie chciał bym go stracić.
- Tak, poszła po kawę do automatu, przyszła po pracy i była wyczerpana.- Chłopak znowu zasłonił dłońmi twarz.Nagle z sali wyparował lekarz.
- Panie doktorze, co z nią ? - Nicholas natychmiast zerwał się z miejsca i podszedł do mężczyzny.  
- To wstrząs mózgu. - Urwał.
- Można do niej iść ? - Tak, ale na razie się z nią nie dogadacie. Śpi.  
- Dziękujemy - Chłopak wparował do sali, nie patrząc na nic, a ja nie wiedziałem czy mam tam wejść, czy iść stąd. Jak to ja, wybrałem drugą opcje. Wybiegłem stamtąd, jak ostatni tchórz. Bo byłem nim. Byłem, centralnie byłem tchórzem. Chyba ja nigdy się nie zmienię...
Oczami Olivera:
Kiedy siedziałem na ławce, w parku brzdąkając coś na gitarze i skrobiąc na zżółkłej kartce nuty, przyszedł do mnie Abraham. Nie miał na swojej ślicznej mordzie głupawego uśmieszku, co było oznaką, że coś musiało się stać..
- Co się stało ? - przestałem grać i popatrzyłem na niego zainteresowanym wzrokiem.
- Natalia jest w szpitalu. - Oblizał dolną wargę i wyjął z torby zielsko. Po chwili zrobił z tego skręta.  
- Co się jej stało ? - Abraham opisał mi wszystko w skrócie, co chwile zaciągając się skrętem, a ja stwierdziłem, że Nicholas, kocha tą dziewczynę.  
-Odpuść sobie Natalie. Ty masz ją gdzieś, a Niki.. Niki ją kocha. Mógł byś chociaż, zrobić to ze względu na to, że jest Twoim kumplem...
- Zamknij się - Przerwał mi z ironicznym uśmieszkiem - Nigdy sobie jej nie odpuszczę. Jest moja!. - Krzykną i tyle go widzieli.Serio go nie rozumiałem. Czemu jest taki na nią napalony ? Przecież już zaciągnął ją do łóżka. Jeszcze mu mało ? Nie potrzebnie się dla niego produkowałem, wygłaszając kazanie. Bo przecież, kto słucha naćpanego, pojebanego Oliviera ? Och.. jestem głupi.. Po 15 minutach samotnego siedzenia, które było dla mnie kurewsko męczące, przyszedł do mnie Arek.
- Och.. - Skrzywił się łapiąc za pulsy - Głowa mi pęka.  
- To oznaka tego, że musisz więcej pić - Ironizowałem. Arek podrapał się nerwowo po bladym policzku.  
- Gdzie wszyscy ? - Podniósł swoje czarne brwi do góry. Oblizałem zeschnięte wargi.  
- Znikli - Zanuciłem grając na gitarze. No.. nie można było to nazwać graniem, raczej kaleczeniem dźwięku, ale mniejsza z tym.
- Matko, ale mnie suszy, masz coś do picia ?- Wzdrygnąłem się, gdy zimny wiatr ochłodził moją skóre na karku.
- Nie mam- Pokręciłem głową i przejechałem palcami po smolistej czuprynie.
- Jesus, nie moge się dodzwonić do Abrama. - Bąknął, grzebiąc w komórce. Przewróciłem tylko oczami. Niby mogłem mu powiedzieć, że Natalia jest w szpitalu, a Abraham jest tym odrobinę podbity, ale nie chciało mi się tłumaczyć, czegoś, co i tak nie zainteresuje, mojego towarzysza.- Znowu się pewnie w coś wpakował, Matko czasem, tak cholernie mnie wkurza. - Arek się o niego martwił. Nie ukrywam zdziwiło mnie to. Wszyscy z naszej paczki, byli uznawani za zimne gnojki. W szkole dziewczyny za nami szaleją, a ja na serio nie wiem co w nas widzą.Szczególnie Abraham ma u nich powodzenie. No i nie powiem, żebym był jakoś szczególnie tym zdziwiony. Abraham jest, no, nie chce wyjść na geja, ale jest bardzo przystojny. Wie o tym i wykorzystuje to.Bawi się dziewczynami i ma ich w dupie. Ech.. nie rozumiem tego. Jak ktoś może być taki bezlitosny ?Oprócz oczywiście mnie, ja nigdy nie udawałem kogoś kim nie jestem. Zawsze byłem wrażliwy na ludzką krzywdę, i wcale tego nie ukrywałem. Mimo tego chłopaki mnie nie potępiali. Czasem nie powiem, odwalało mi po maryśce, ale nie często paliłem, nie byłem od niej uzależniony jak np. Abraham, czy Arek. Czasem po prostu lubiłem się zabawić jak każdy nastolatek. Ale może ludzie się mylą ? może Abraham, Arek i Nicholas, nie są takimi zimnymi gnojkami.? Może ja też nie jestem tym, za kogo się mam ? W końcu jesteś tym z kim się zadajesz. Już kompletnie nic nie wiedziałem.
- Mnie też bracie, mnie też - Poklepałem go po ramieniu. Arek wyciągnął z kieszeni podartych dresów zielsko i poczęstował mnie skrętem, kórego chętnie przyjąłem.  

Oczami Nicholasa :
Siedziałem przy Natalii. Była blada jak ściana i praktycznie, nie odróżniała się od białej kołdry, które otulała jej drobne ciało. Miałem ochotę ją pocałować. Kochałem ją, tak cholernie ją kochałem, ale ona pewnie kocha tego dupka Abrahama. Kurde... po co w ogóle mu o niej mówiłem ? przecież to Abraham. On może mieć każdą, jaką zechce, a jeżeli Natalia się z nim przespała, to na pewno, chce też z nim być. Przecież nie wygląda na dziwkę. Szybki numerek i te sprawy. Ech.. o czym ja myśle? Nie mogłem się równać z kimś takim jak Abraham. Każda laska na niego leciała. Ale nie czas teraz myśleć o miłości. Teraz najważniejsze jest zdrowie Natalii i ona sama. Nagle dziewczyna otworzyła oczy. Tak bardzo się cieszyłem. Tak bardzo się o nią martwiłem.
- Cześć - Powiedziałem uśmiechając się do niej blado.
- Kim jesteś ? - Wybałuszyła przestraszone oczy, a ja zamarłem. Cholera ona mnie nie pamięta...
**************
A oto dowód, że jestem Ktoś z quku. To najnowsza część, która jeszcze nie ukazała się na stronce quku. Miłego czytania niedźwiadki ! :)

natalaa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1498 słów i 7892 znaków.

3 komentarze

 
  • Zakochanawariatka

    Bardzo fajnie się czyta, delikatne . Mam nadzieje, że niedługo pojawi się kolejna część :)

    1 mar 2014

  • lula

    jestes niesamowita;d bardzo ladnie prosze o kontynuuacje:)

    1 mar 2014

  • Maddy

    Pisz dalej, bo fajne ;)

    28 lut 2014