Diabeł na weselu

Na prośbę kilku osób wstawiam Diabła ponownie. Nigdy nie podobały mi się dwa ostatnie rozdziały, więc napisałem je od nowa. Stare zostawiłem jako alternatywną wersję( niestety część już skasowałem). Sami oceńcie, która lepsza.

To miał być najpiękniejszy dzień w moim życiu. Wyczekiwany, wyśniony od najmłodszych lat. Miał być idealny. Każdy szczegół, każda chwila zostały zaplanowane w najdrobniejszym szczególe. Ja w białej, koronkowej sukni z welonem sięgającym ziemi. On w eleganckim, czarnym smokingu. Nic nie mogło stanąć na przeszkodzie temu marzeniu. Nic! Tak przynajmniej myślałam. Dziś, patrząc w przeszłość na ten dzień, zastanawiałam się, jak mogłam być tak głupia.
Jak mogłam zaprosić Diabła na swoje wesele.
Dziś, kiedy wszystko runęło, a największe marzenie zmieniło się w koszmar, wiem, że pomimo tylu planów właściwie nie pozostawiono mi wyboru. Tylko jeden drobny szczególik w starannie wyreżyserowanym planie był dla mnie niewiadomą, a mianowicie, wybór starszego drużby. Ten był zaklepany już dawno i nie podlegał dyskusji. Niestety. Przez jakiś czas próbowałam oczywiście wpłynąć na swojego przyszłego męża, proponując znanych mi chłopców, ale tym razem moje wysiłki zakończyły się niepowodzeniem. Kamil dużo o nim opowiadał.  
Alan. Sławny Alan. Niesamowity Alan. Najlepszy kumpel. Największy balangowicz, kobieciarz.  
„Cóż- pomyślałam wtedy - na to jedno ustępstwo mogę pozwolić.
To jedno ustępstwo mnie zniszczyło.
- Już jedzie!!! - krzyknął Kamil, wbiegając do kuchni , gdzie uzgadniałam z kucharkami ostatnie szczegóły. Chwycił mnie za rękę i wyciągnął przed dom weselny, przerobiony ze starego szlacheckiego dworku. Rzeczywiście, po chwili w bramie ukazał się śliczny, czerwony samochód. Drapieżna sylwetka wskazywała, że jest szybki i drogi.
Gdy chłopcy padli sobie w objęcia, mogłam wreszcie przyjrzeć się temu legendarnemu Alanowi. Jego opinia podrywacza mogła być zasłużona, bo był bardzo przystojny. Czarne włosy falowały lekko przy każdym ruchu. Równie ciemne oczy wydawały się bezdenne jak studnie, ale uśmiech sprawiał, że ożywały w nich ogniki. Moją uwagę przykuły jednak  pełne usta, ciągle skrzywione w ironicznym uśmiechu. Idealne do całowania. Tak mi się przynajmniej wydawało, ja pocałowałabym je chętnie. Wysoki, szeroki w barach, poruszał się miękko z gracją sportowca. Mój Kamil wyglądał przy nim jak niezbyt rozgarnięte dziecko.
- Chodź, przedstawię ci moją przyszłą żonę – powiedział Kamil, przypomniawszy sobie wreszcie o moim istnieniu.  
- Tamara, to Alan. Alan - Tamara.  
Pamiętam do dziś jak ujął moją dłoń i ukłonił się do pocałunku. Dreszcz, który przebiegł mnie całą jakoś dziwnie skierował się między uda i pozostał tam na dłużej.  Jego oczy napotkały moje i wpiły się w nie.  To głupie określenie z romansów, ale naprawdę czułam, że zapadam się w tych dwóch czarnych dziurach. Byłam pewna, że wiedział co czuję. Kącik jego ust uniósł się odrobinę pogłębiając uśmiech.
Jeszcze długo nie mogłam dojść do siebie. Nawet, gdy instruowałam florystkę jak ma ustawiać wazony z kwiatami, mój wzrok ciągle uciekał do niego. Przypominałam sobie nagle te wszystkie historie, które opowiadał o nim Kamil. Podobno uwiódł i przeleciał profesorkę, uprawiał seks z trzema dziewczynami na raz. Jak pewna matka przyłapała go na seksie z własną córką i przyłączyła się do nich zamiast wyrzucić z domu. Takich opowieści były dziesiątki i jak do tej pory nie wierzyłam w nie. Wystarczył ten jeden dotyk, bym zmieniła zdanie.
Wieczorem wszystko było przygotowane. Równe rzędy kieliszków , talerzy i sztućców lśniły w blasku kandelabrów. Biel obrusów, jeszcze dziewiczo czysta, kontrastowała z bukietami kwiatów. Patrzyłam na to z miejsca, gdzie jutro miałam zasiąść ze swoim świeżo poślubionym mężem i czułam zadowolenie. Właśnie spełniał się mój sen. Usłyszałam kroki, ktoś stanął za moimi plecami.
„Tak – pomyślałam wtulając się w stojącego za mną mężczyznę – tak właśnie powinno być. Ja i on razem w przeddzień naszego święta.”
Przez chwilę trwaliśmy tak nieruchomo rozkoszując się sobą, a potem usta Kamila skubnęły szyję, kark, skubnęły płatek ucha. Jęknęłam cicho, bo z każdym pocałunkiem trafiał w czuły punkt. Miałam wrażenie, że rozpływam się na jego torsie jak gorące masło. Jego dłonie powędrowały ku krawędzi spódnicy i powoli podnosiły ją ku górze. Gorące dłonie sunęły po udach. Wstrzymałam oddech w chwili, gdy spod spódnicy ukazały się majteczki. Miałam ochotę, żeby włożył w nie rękę i pieścił tu, gdzie każdy może wejść i nas zobaczyć. Palce Kamila już wsunęły się pod koronkę i badały mięciutką ciepłą i chętną cipkę. Prężyłam się kręcąc pupą, czując jak ociera się o twardą pałę. Piersi nabrzmiały i pragnęły dotyku.  Jego palce dotarły już głęboko. Czułam jak bardzo są wilgotne od wypływających ze mnie soków. Jeszcze chwila i wniknęły, tam gdzie tak ich pragnęłam. Jęczałam cichutko, podczas gdy całe ciało falowało na jego torsie. Sięgnęłam ręką w tył do rozporka spodni. Potarłam twardy pal jego fiuta przez materiał, a potem rozsunęłam zamek i włożyłam tam rękę. Jęknął mi w ucho, kiedy wzięłam go w dłoń i zaczęłam poruszać. Oblizałam wargi zastanawiając się czy starczy mi odwagi by zrobić mu loda tu i teraz. Mógłby oprzeć się o nasz weselny stół, a ja uklękłabym przed nim i … Mój coraz bardziej zamglony wzrok przesunął się po dwóch postaciach przechadzających się po parku. Od razu poznałam Kamila spacerującego ze swoją matką.  Zrozumiałam natychmiast i odskoczyłam od nieznajomego próbując bez powodzenia obciągnąć spódnicę, a jednocześnie uderzyć w twarz i zamarłam, widząc czyje ręce omal nie doprowadziły mnie do orgazmu.
Alan, mogłam się tego spodziewać.  
- Co… co robisz – wyjąkałam z trudem.
- Czułem, że tego pragniesz. Ten stres przy organizacji wesela musi być straszny.
- Tak, ale jutro zostanę żoną Kamila, więc nie pchaj łap, gdzie ich nie proszą!
- Nie proszą? Naprawdę?...
Jednym krokiem, tak szybko, że nie zdążyłam nawet drgnąć znalazł się przy mnie. Jego dłoń bezbłędnie trafiła między uda. Koronka majtek nie była żadną barierą. Czułam gorącą dłoń przez materiał majteczek, jakby wcale ich tam nie było. Jego palce ominęły je jakoś wślizgując się do środka, dotykając, badając. Jęknęłam czując nagłe osłabienie. Żeby nie upaść, oparłam się o stół. Wykorzystał chwilę słabości bez wahania. Odwrócił mnie szybko i oparł na blacie stołu. Spódnica już wcześniej została podciągnięta na biodra, więc wystarczyło mu jedno, mocne szarpnięcie by zerwać majtki. Nawet nie poczułam bólu, gdy to robił. Uniosłam się usiłując wstać, jeszcze mogłam coś zrobić, zaprotestować. Wszystko przepadło, gdy poczułam jak jego fiut gładko toruje sobie drogę między płatkami cipki. Wystarczyła sekunda zawahania i już był we mnie cały.  
Z ust wyrwał mi się ni to szloch ni skowyt. Na pewno była w nim ulga, tak wielka, że moje ciało zaprzestało walki. Och Boże, ależ to było wspaniałe.  Nie zrobiłam już nic, by mu przerwać. Leżałam na swym weselnym stole przed oczami mając dwa połączone wstążeczką kieliszki z których jutro mieliśmy pić wino, pieprzona tak mocno, że dzwoniły lekko uderzając o siebie, a biały obrus zwijał się i marszczył.  Jego kutas był twardy, tak twardy, że wydawało mi się iż posuwa mnie kamień. Czułam to niesamowicie intensywnie jakby ścianki pochwy zrobiły się nagle bardziej wrażliwe. Każda żyłka pulsująca na jego kutasie odciskała się wewnątrz mnie.  Uniosłam się znad stołu i jak przez mgłę zobaczyłam, że mój narzeczony i przyszła  teściowa skręcają w alejkę prowadzącą do dworku. Jeszcze dwie, trzy minuty i wejdą do środka. Chciałam jednocześnie dwóch rzeczy. Żeby pozwolił mi odejść i żeby wziął jeszcze mocniej, bardziej stanowczo. Może na plecach?
- Proszę? – wyjęczałam – oni tu idą. Wyjdź. Pozwól mi…. .
Co chciałam powiedzieć. Pozwól mi zachować godność? Wierność? A, może po prostu. Pozwól mi się ubrać. Nie wiedziałam już czego chce. Jęczałam wbrew sobie po każdym jego ruchu. Moje biodra tańczyły dla niego, jakby znały jego zamiary i wiedziały jak będzie najlepiej, najgłębiej. Wilgoci, spływającej po udach jeszcze nigdy nie było tak wiele, ciekła mi już gdzieś po łydkach.
On, nie miał żadnych wątpliwości. Doskonale wiedział czego chce. Mocniej chwycił mnie za biodra i jeszcze przyspieszył. Teraz  jęki zmieniły się w przeciągły skowyt. Wiedziałam, że za chwilę, ktoś mnie usłyszy, ale po prostu nie mogłam się powstrzymać. Wetknął mi w usta kawałek materiału.
- Zagryź – warknął.
Koronka, pachnąca delikatnie płynem do higieny intymnej i mną. Włożył mi w usta własne majtki! Byłam mu za to wdzięczna, bo czułam, że zaraz dojdę. Kamil zbliżał się już do budynku. Widziałam ich całkiem wyraźnie, przez szklaną ścianę. Gdyby podniósł teraz głowę, zobaczyłby nas.
„Szybciej, szybciej” ponaglałam w myślach pieprzącego mnie Alana. Położyłam się na stole rozgarniając na bok talerze i sztućce. Wypięłam dupkę, nogi wsunęłam pod stół opierając się na samych czubkach szpilek. Wszystko by ułatwić mu penetrację i przyspieszyć koniec. Teraz pozwoliłam mu na wszystko. Wszystko!
Kamil już zniknął za załomem budynku. Usłyszeli otwierane drzwi. I wtedy to się stało. Poczuła jak „kamienny” fiut tryska w nią gorącą spermą i sama również doszłam do kresu. Alan przytrzymał mnie mocno dociskając do blatu stołu, unieruchamiając ręce, bo nie kontrolowałam ich teraz, a dźwięk tłukącego się kieliszka mógł nas zdradzić. Jednocześnie tryskał we mnie ostatnimi porcjami spermy.
Kiedy minęła fala przyjemności, a jego przyspieszony oddech przy moim uchu się wyrównał, natychmiast ze mnie wyszedł. Równie szybko, jak wcześniej rozpiął spodnie teraz je zapiął. Ułamek sekundy później minął mnie schludny, w idealnie gładkich spodniach i zupełnie nie spocony. Ja za to nie mogłam się ruszyć. Wiedziałam, że leżę z wypiętą pupą, nabrzmiałą z podniecenia cipką i potarganymi włosami. Każdy, kto wejdzie może mnie taką zobaczyć i wszystkiego się domyśli. Jednak mięśnie nóg drżały mi i wiedziałam, że nie utrzymają mojego ciężaru. Wyplułam mokry kłąb majtek przez które omal nie zemdlałam, ale które bardzo się przydały i odetchnęłam. Alan kupi mi trochę czasu, żebym mogła się pozbierać,  przecież wie w jakim jestem stanie. Jest mi to winien.
- Tak chłopie. Widziałem – usłyszała wesoły głos Alana. -  Twoja przyszła żona jest w głównej sali. Poprawia ostatnie szczegóły.
„Skurwiel” -  pomyślałam zrywając się szybko. Jednym ruchem obciągnęłam spódnicę. Majtki wrzuciłam do torebki. Kilkoma ruchami przygładziłam obrus i włosy. Na spływającą po udzie strużkę spermy nic już nie mogłam poradzić, bo obaj mężczyźni właśnie wchodzili. Alan, ten cholerny sadysta nawet nie mrugnął, gdy zobaczył mnie ubraną. Spodziewał się tego? Czy może miał nadzieję, że wszystko się wyda? Kamil objął mnie i pocałował. Z nad jego ramienia popatrzyłam na Alana. Stał i obserwował nas uśmiechając się kpiąco. Od tego uśmiechu przeszły mnie dreszcze. Miałam nadzieję, że to koniec. Naprawdę miałam. Wiedziałam jednak, że się łudzę. Alan miał własne plany.
                                                  *
Wieczorem spotkaliśmy się na uroczystej, przedślubnej kolacji. Tylko kilka osób z najbliższej rodziny i starsi drużbowie. W założeniu mieliśmy powspominać nasze narzeczeństwo. Dobre i złe chwile. Śmieszne momenty.  Miało być rodzinnie i miło. Jak się wkrótce okazało, najwięcej anegdot miał do opowiedzenia nasz starszy drużba. Sypał jak z rękawa opowieściami o ich wspólnym życiu w akademiku i imprezach na jakie chadzali. Nie minęło pięć minut, a wszystkie kobiety przy stole wpatrywały się w jego usta spijając z nich każde słowo. Tylko siedząca obok niego Majka oczy miała spuszczone i maślane. Patrzyła w swój talerz z rumieńcami na policzkach i przyspieszonym oddechem. Zmarszczyłam brwi. Jeszcze tylko tego brakuje, żeby dzień przed weselem rozchorowała mi się starsza druhna. Jednak, gdy spojrzałam na nich oboje, ogarnęłam cały obraz i aż upuściłam widelec z wrażenia.
„ Cholera, przy stole! Robi jej palcówkę przy nas wszystkich? A przecież ledwo się poznali. Nie widziałam, żeby zamienili ze sobą więcej, niż dwa zdania. Zaraz, czy ona nie ma faceta?” – po chwili jednak palnęłam się w myślach w czoło. Ja też mam faceta, prawie męża i co z tego, wystarczył jeden jego dotyk i zapomniałam.
Na pół rozbawiona na pół przerażona, obserwowałam co się będzie działo dalej. Majka kurczowo trzymała się brzegu stołu. To, co robił jej Alan musiało wywierać ogromne wrażenie, bo choć starała się nie dać nic po sobie poznać, to ciało ją zdradzało. Kręciła się na krześle i wzdychała prawie niesłyszalnie. W pewnym momencie szarpnęła obrusem, aż zadygotały kieliszki.  
- Przepraszam… – wybąkała, gdy wszyscy na nią spojrzeli.  
Dłoń Alana wynurzyła się spod stołu. Tylko ja zwróciłam uwagę jak błyszczą jego palce. Czyli, chyba skończył z Majką. Spojrzał mi w oczy i mrugnął. Od razu zrobiło mi się gorąco. Odwróciłam wzrok, ale pod koniec kolacji przyłapałam się na odpływaniu w marzenia. Planowałam w nich jak wymknę się z sypialni do pokoju Alana. W jaki sposób mnie weźmie i co ja mogę zrobić jemu. Zabroniłam sobie tego kategorycznie. Powtarzałam, że jeszcze tylko jutro i będę żoną Alana. Kurwa nie! Kamila! Kamila!!! Jeszcze jutro i tamten wyjedzie. Jeszcze tylko jutro i go nie będzie.
                              *
Wróciwszy do domu nareszcie mogłam się odprężyć.  Od razu zrzuciłam z siebie wszystkie ciuchy i nalałam do wanny gorącej wody. Dodałam wszystkie płyny i sole jakie tylko miałam, tak by nie było mnie widać wśród wysokiej piany. Musiałam odpocząć, zrestartować się przed jutrzejszym dniem. Niestety, ciągle nawiedzało mnie wspomnienie dzisiejszego popołudnia. Analizowałam wszystkie szczegóły. Zastanawiałam się, czy mogłam się jakoś przeciwstawić? Zareagować inaczej? Tak naprawdę nie chciałam zdradzić Kamila. Gdybym od razu wiedziała, że to nie on za mną stoi, nigdy nie pozwoliłabym Alanowi posunąć się aż tak daleko.  
„Taaak – szepnął jakiś złośliwy głos – walczyłabyś jak lwica. Przestań wreszcie skamleć. Jeden skok w bok nikomu nie zrobi krzywdy. Będziesz wierną żoną do końca życia. Miło będzie wspomnieć po latach taką przygodę. Prawda? ”
Obiecawszy sobie solennie, że nic podobnego się już nie zdarzy i uspokoiwszy jako tako sumienie. Wyjęłam z pokrowca moją wymarzoną suknię i założyłam na gołe ciało. Chłodny dotyk delikatnego materiału sprawił mi wielką frajdę. Prawie co dzień przymierzałam ją i stawałam przed lustrem okręcając się dookoła lub ćwicząc pozycję, jakie będą potrzebne podczas uroczystości. Byłam już w połowie, gdy zadzwonił dzwonek u drzwi.  
- Kto tam!? – krzyknęłam. Jeśli byłby to Kamil, to zgodnie z tradycją nie mógłby mnie zobaczyć w ślubnej sukni.
- To ja- Majka. Możemy porozmawiać?
Podeszłam otworzyć myśląc, że miło będzie poplotkować przed tym najważniejszym dniem. Może uda mi się wyciągnąć z dziewczyny coś na temat Alana. To na pewno będzie ciekawe. Jakież było moje zaskoczenie, gdy po otwarciu drzwi zobaczyłam skrzywioną w uśmiechu twarz mężczyzny o którym myślałam cały wieczór. Obok niego stała Majka, starając się przybrać jak najbardziej skruszoną i zawstydzoną minę.  
- Co tu robicie? Po co to oszustwo- Maja? - Dziewczyna zerknęła na Alana, a ja zrozumiałam czyj to był pomysł. Oczywiste było, że Majka zwyczajnie nie potrafiła się sprzeciwić.  
- Oj, nie denerwuj się tylko nas wpuść. Nie trzymaj na progu jak akwizytorów.
Niechętnie ustąpiłam im z drogi wpuszczając do środka. Gdy tylko drzwi zamknęły się za nimi, Alan odwrócił się do mnie i zmierzył wzrokiem. Poczułam jak policzki płoną mi rumieńcem. Nagle stałam się boleśnie świadoma, braku pod suknią jakiejkolwiek bielizny.  Podejrzewałam, że Alan może o tym wiedzieć, chociaż nie miałam pojęcia jak mógłby się tego domyślić.  
- Świetnie wyglądasz - wykrzyknął i nim się zorientowałam, okręcił mną dookoła aż zafurkotała suknia.
– Kamil to prawdziwy szczęściarz. Pokażesz nam co przygotowałaś na noc poślubną.
- Niestety, to tajemnica – zbyłam go z uśmiechem.
- Tak naprawdę, to przyszliśmy po prośbie. Prawda Maja?
Speszona i przestraszona dziewczyna zerknęła na mnie i szybko opuściła wzrok.
- Nie krępuj się kochanie. W końcu, to był twój pomysł – drwił Alan.
- Czy moglibyśmy skorzystać z twojej sypialni – zapytała moja druhna, ledwie słyszalnym szeptem.
Przez chwilę patrzyłam na nich zszokowana nie wiedząc co odpowiedzieć. Prośba była bardzo niecodzienna.  Mogłam im spokojnie odmówić, powołując się na zmęczenie, czy stres przed jutrzejszym dniem. Jednak chwile przed tym zanim to zrobiłam, pomyślałam że może będę mogła zobaczyć  Alana zupełnie nago. Ciekawiło mnie to, więcej niż odrobinę. Wbrew zdrowemu rozsądkowi zgodziłam się zastrzegając, że mają się wynieść przed północą. Zgodzili się skwapliwie i zniknęli w sypialni. Zdjęłam suknie i przebrałam się w wygodną piżamkę. Byłam zdecydowana usnąć choćby na kanapie.  Jednak zaledwie kilka minut po zamknięciu się drzwi sypialni, zaczęły dobiegać stamtąd głośne jęki i okrzyki. Starałam się to ignorować, ale wyobraźnia ciągle podsuwała mi obrazy tego co tam robią. Wierciłam się z boku na bok, czując jak wilgotnieje moja cipka.  Majka jęczała właściwie bez chwili przerwy, regularnie. Jak się łatwo domyśleć w rytm wbijającego się w nią kutasa. Właściwie bez udziału świadomości, moja dłoń wpełzła pod gumkę luźnych spodenek w których zazwyczaj sypiałam. Przesunęła się po wąskim paseczku włosków i wsunęła się między płatki cipki. Nigdy, jeszcze nie czułam tam tyle wilgoci i takiego gorąca. Zamknęłam oczy i wsłuchując się w coraz głośniejsze jęki mojej druhny, pieściłam się w ich rytm. Nagle okrzyki dziewczyny osiągnęły apogeum. Nawet sobie nie wyobrażałam jaki silny musi być jej orgazm, skoro tak go przeżywa.  
Zapadła cisza, a po chwili cicho skrzypnęły otwierane drzwi.  Odruchowo wyrwałam rękę z majtek, zbyt późno zdając sobie sprawę, że musiał to widzieć. Podniosłam się czując jak rumieniec wstydu wpełza mi na policzki. Alan szedł do mnie z tym samym łobuzerskim uśmiechem, od którego miękły mi nogi. Tym razem nie tylko od tego. Alan był nagi. Trzeba przyznać, że wyglądał jak młody bóg. Każdy mięsień jego ciała był perfekcyjnie zarysowany. Szerokie ramiona i wąskie biodra jak u atlety. No i penis. Wgapiłam się w niego jak głupia. Stał we wzwodzie, jeszcze błyszczący od soków kobiety, którą przed chwilą penetrował. Widziałam wszystkie żyły, grubą główkę i dwie kule jąder. Ten drań stanął przede mną tak, że jego penis prawie dotykał mojego brzucha.  
Spojrzałam mu w oczy, tonąc w nich jak zwykle. Poczułam, jak jego dłoń dotyka mojego brzucha omija gumkę szorów i wślizguję się tam, gdzie jeszcze chwilę temu była moja. Jednak, tym razem wrażenie było o wiele intensywniejsze. Czułam, jak jego palec mija łechtaczkę trącając ją tylko i zagłębia się we mnie. Wiedziałam, że poczuł jak bardzo jestem mokra. Nawet materiał szortów zawilgotniał odrobinę. Alan, przesuwał palcem wzdłuż pulsującej szczeliny, za każdym razem zagłębiając się we mnie.  Nogi drżały mi i wiedziałam, że mogę upaść w każdej chwili. Mimo to stałam, nie zdolna do jakiegokolwiek ruchu. Wpatrywałam  się w jego oczy, pozwalając mu robić co zechce.
Po chwili jego dłoń opuściła chętną cipkę, a mi omal nie wyrwał się jęk zawodu.  Wciąż patrząc w moje oczy położył mi ręce na ramiona i leciutko nacisnął. Wiedziałam, czego ode mnie żąda. Opadłam na kolana naprzeciw jego fiuta. Jeszcze odezwało się we mnie sumienie, krzycząc alarmująco. Jeszcze przed oczami stanęła mi uśmiechnięta twarz Kamila. Jednak byłam zgubiona już w chwili, gdy przekroczył próg mojego domu. Ujęłam go w dłoń i polizałam. Nadal czułam smak i zapach soków Majki, ale to tylko mnie podnieciło. Myśl, że inna kobieta ledwie chwile temu nadziewała się na niego, była perwersyjnie przyjemna.
Nie mam w tym wielkiego doświadczenia. Kamil był moim pierwszym i do dziś ostatnim mężczyzną. Nie był też jakoś specjalnie wymagający w łóżku, więc miałam tremę, że nie zrobię tego dobrze. Jednak bardzo starałam się sprawić mu jak najwięcej przyjemności. Ssałam i lizałam, każdy centymetr jego pały. Jego ciche jęki i dłonie wplecione w moje włosy sprawiały mi wielką satysfakcję. Po chwili zaczął poruszać się w moich ustach więc znieruchomiałam, rozkoszując się tym jak jego penis przesuwa się po moim języku i podniebieniu.
- Choć – szepnął miękko podając mi dłoń. Wstałam z klęczek, a on zdjął ze mnie najpierw szorty, potem bluzkę. Stałam przed nim całkowicie naga podczas, gdy on patrzył na moje ciało. Łaknęłam tego pałającego wzroku. Chciałam, żeby mnie pożądał, pragnął. Chciałam być najpiękniejsza.
- Choć – powtórzył i poszedł w stronę sypialni.
Ruszyłam za nim posłusznie jak piesek za swoim panem. Majka leżała na łóżku jak porzucona laleczka, z rozrzuconymi na boki nogami. Jej długie włosy tworzyły aureolę wokół głowy. Malutkie, jędrne piersi celowały w sufit różowymi sutkami. Spojrzała na mnie, gdy weszłam do sypialni i jej błękitne oczy rozszerzyły się ze zdumienia.  
- Tamara klęknij na łóżku, a ty Maju podejdź do mnie.
Uklękłam posłusznie na materacu. Jego dłonie ponownie pokierowały mną ustawiając w żądanej pozycji.
- Śliczną ma cipkę nasza panna młoda, prawda Maju?
- Tak – odpowiedziała z drżeniem dziewczyna.
Zerknęłam do tyłu. Oboje stali za mną, wpatrując się w mój tyłeczek i cipkę. Alan obejmował Majkę przytulając się do jej pleców, a jego dłonie błądziły po piersiach, brzuchu i gładko ogolonej cipce. Poczułam, że wilgotnieję jeszcze bardziej. Ich wzrok penetrował moje najintymniejsze zakamarki, a mnie to cholernie podniecało.
- Masz ochotę polizać cipkę swojej przyjaciółki, prawda?
- Tak – odpowiedziała po raz kolejny i opadła na kolana.  
Alan rozchylił moje pośladki, a ja poczułam jak cieplutki ruchliwy języczek innej kobiety wsuwa się między płatki cipki, zatacza kółeczka wokół łechtaczki, bada otwarte wejście. Było to tak przyjemne, że nie mogłam powstrzymać jęku. Wiedziałam, że na Majkę również zaczyna działać to, co robimy. Jej usta i język robiły się coraz bardziej łapczywe, a dłonie do tej pory błądzące po moich udach i pośladkach, coraz częściej wbijały w nie pazurki.  
- Hmm… Maju, myślę że już wam wystarczy – zawstydzony głos Alana wyrwał nas z transu.
Moja druhna odsunęła się mrugając powiekami , zupełnie jakby nie wiedziała, gdzie się znajduje. Zwolnione miejsce zajął teraz Alan. Przesunął dłońmi po krzywiznach moich pleców, pupy i ud. Jego twardy fiut, niby przypadkiem ocierał się o moją mokrą, rozpaloną cipę, powodując szalenie przyjemne dreszcze. Sapałam jak suka, mnąc rękami prześcieradło i czekając, marząc by mnie już zerżnął. Już czułam główkę jego fiuta u wejścia.  
- Nie mogę! Kamil to mój przyjaciel. Nie mogę kochać się z jego przyszłą żoną!
Do mojej otumanionej pragnieniem głowy jego słowa docierały bardzo powoli.  
„Cooo? – pomyślałam – O czym on mówi. Po tym jak robiłam mu te rzeczy. Po tym, jak zerżnął mnie dziś rano, teraz nie może się ze mną kochać?
- Co ty mówisz? – Naparłam na jego pałę pragnąc wreszcie poczuć go w sobie, ale odsunął się w porę.
- Nie wiem, czy naprawdę tego chcesz? Jutro zostaniesz żoną Kamila. Przysięgniesz mu wierność. Czy powinniśmy to robić?
Zrozumiałam. Wiedziałam już o co mu chodzi. Chciał, żebym go o to błagała.  Żebym się upodliła jeszcze bardziej.  
„No rusz się głupia dupo. Pokarz mu, że nie ma nad tobą władzy. Wstań i wyjdź. Zachowasz godność i jutro bez wstydu spojrzysz w lustro.”
Pomimo szepczącego natarczywie sumienia, wstydu i odrazy do samej siebie nie mogłam się ruszyć. Łkając ponownie spróbowałam nabić się na niego i znów mi nie pozwolił. A ja musiałam go w sobie poczuć. Musiałam. Czując jak po policzkach płyną mi łzy wstydu, a głos drży poprosiłam go. Zrobiłam to z pełną świadomością.  
- Weź mnie, proszę. Chcę, żebyś mnie przeleciał. Chcę tego.
- Jeśli sama o to prosisz, to w porządku.  
Wreszcie mogłam poczuć jak jego fiut wbija się we mnie. Ulga była tak wielka, że aż zaszlochałam. Chciałam tego. Och Boże, tak bardzo chciałam.
- Pieprz mnie, pieprz jak dziwkę. O taaaak – krzyczałam na cały głos, gdy wziął mnie mocniej, tylko gdzieś w środku zdawałam sobie sprawę jak to wygląda. Przecież, nigdy tak się nie zachowywałam. Zawsze byłam porządna dziewczyną. Co mi się stało?
Pieprzenie mnie trwało dalej. Mocne, brutalne, takie jakiego nie miałam nigdy wcześniej. Takiego jakiego teraz pragnęłam. Gruby fiut Alana sprawiał mi niesamowitą przyjemność. Jeszcze chwila, jeszcze sekunda i poczułam jak orgazm ogarnia moje ciało. Krzyczałam, tak jak wcześniej Majka miotając się po łóżku ciągle nabita na pieprzący mnie fiut, wzbudzający nowe dreszcze. Dopiero później zdałam sobie sprawę, że płakałam.
                                                                *
Leżałam czując fantastyczne rozleniwienie i błogość w każdym zakamarku ciała. Cipka ciągle pulsowała przyjemnie i mojego zadowolenia nie psuła w tym momencie żadna myśl. Leżałabym tak, aż ogarnąłby mnie sen, ale obok siebie poczułam znajome ruchy. Obróciłam głowę i zobaczyłam Majkę. Ujeżdżała Alana jak rasowa kowbojka. Im dłużej ich obserwowałam, tym mocniej wzrastało moje podniecenie. Gdy moja druhna odrobinę opadła z sił zastąpiłam ją w tej jeździe. Ona za to pieściła moje piersi i cipkę.  
To była noc pełna seksu. Kochałam się w każdej pozycji jaka wpadła do głowy mi, Alanowi czy Majce. Pomimo kilku orgazmów moje pożądanie wciąż narastało. Tak samo było z Majką. Co do Alana nie miałam pewności. Na jego twarzy gościł ten sam ironiczny uśmiech. Tylko czasem, gdy całowałam się z Mają lub pieściłam jej drobne ciało, kątem oka zauważałam zmianę w jego twarzy. Ironiczny uśmiech znikał i wydawało mi się, że widzę jakiś głód, okrucieństwo. Niepokoiło mnie to odrobinę, ale pożądanie otulało mój mózg niczym nasączona wodą gąbka, nie dopuszczając do świadomości wysokiego krzyku przerażenia.
                                             3
Obudził mnie dzwonek telefonu. Nie otwierając oczu, sięgnęłam po niego i odebrałam.
- Cześć kochanie, to już dzisiaj. Odliczanie się zakończyło. Dziś, zacznie się nasze nowe życie – głos Kamila był rześki i radosny. Na pewno wyspał się w nocy porządnie. Zmusiłam się, by odpowiedzieć mu w podobnym tonie.  
Z wolna do mojej pamięci przebijały się wspomnienia wczorajszej orgii. Echa perwersji, jakich się dopuściłam, aż odbierały dech. Nie pomagało również przytulone do mnie, nagie ciało Majki. Słyszałam jej równy oddech muskający mi włoski na karku. Kolano przerzuciła przez moje uda, jedna dłoń spoczywała na mojej piersi obejmując ją lekko, a jej palce drgały ściskając ją pod wpływem snów. Wydawało mi się, że wciąż czuję smak jej cipki na języku.
Udało mi się jakoś zakończyć rozmowę z Kamilem, nie wzbudzając przy tym jego podejrzeń, choć myśli uparcie wracały do zdrady, jakiej dopuściłam się jeszcze przed ślubem. Wysunęłam się spod ciała Majki i wyśliznęłam z łóżka starając się jej nie obudzić. Było mi cholernie wstyd, zwłaszcza, że zawsze byłam tą porządną z zasadami.
Wciągałam na siebie majtki i zapinałam biustonosz porządkując jednocześnie w głowie listę spraw do załatwienia na dziś. Zakładałam, że wstanę wcześniej, bo roboty było sporo, ale wycieńczenie całonocnym seksem sprawiło, że miałam duże opóźnienie. Odwróciłam się i zamarłam widząc wpatrzone w siebie błękitne i ogromne oczy Majki. Nie spała.
Zastygłam nie wiedząc co powiedzieć w takiej sytuacji. Zaledwie kilka godzin wcześniej zanurzona między jej udami wciskałam język w słodką dziurkę starając sprawić jej maksimum rozkoszy, a mnie penetrował penis Alana. Zorientowałam się, że zastygłam pod wpływem wspomnień, a przecież musiałam coś zrobić.
- Maja – zaczęłam niepewnie – nie wiem jak mogłam pozwolić na to wszystko. Mój Kamil nie może się o tym dowiedzieć. Proszę! – Mój głos zrobił się płaczliwy, proszący.
Majka odwróciła na chwilę oczy, a potem wstała i ciągle naga podeszła do mnie tak blisko, że znów poczułam jej wspaniały, podniecający zapach. Położyła dłonie na moich ramionach jakby chciała upewnić mnie o prawdziwości swych słów.
- On skądś wiedział wiesz? Zawsze podniecały mnie kobiety. Marzyłam o seksie z drugą kobietą, ale zawsze się tego wypierałam. On to odgadł od razu i wykorzystał. Nigdy nikomu nie powiem, możesz mi wierzyć, ale boję się, że to nie koniec. On cię tak nie zostawi. Mnie już dostał, pokazał mi kim jestem, ale ty? – pokręciła głową, a potem jej miękkie, pełne usta zetknęły się z moimi i poczułam na nich westchnienie, chyba żalu.
Ubrałyśmy się nie rozmawiając już więcej. Miałyśmy razem pojechać do kosmetyczki i fryzjerki, a napięta atmosfera nie wpłynie pozytywnie na resztę dnia.
„Co zrobi Alan. Co zrobi Alan” – wciąż kołatało mi się w głowie, a zimny pot zalewał ciało. Alan zniszczył już jedną rzecz, na której mi zależało. Moją radość ze ślubu. Już nie czekałam na niego z niecierpliwością. Teraz z każdą upływającą sekundą bałam się coraz bardziej.  jeśli Alan zechce powiedzieć Kamilowi co działo się w nocy to będzie mój koniec. – „ Boże, jeśli tam jesteś, proszę niech to już będzie wszystko. Niech on już ze mną skończy. Niech weźmie sobie kogoś innego, nie mnie. Proszę!”  
                                             *
Jak szalona rzuciłam się w wir przygotowań, choć już tych mniej męczących byle tylko zagłuszyć myśli i wyrzuty sumienia. Z radością oddałam się w ręce kosmetyczki, makijażystki i fryzjerki. Pod ich fachowymi, zręcznymi palcami całe napięcie gdzieś uciekało. Wciąż jeszcze wahałam się od szalonej radości do obłędnego strachu, ale coraz łatwiej szło mi przekonanie samej siebie, że wszystko dobrze się skończy. Jeszcze będziemy z Kamilem dobrym małżeństwem. Jeszcze zestarzejemy się razem. Jeszcze….. Tę mantrę powtarzałam sobie cały dzień, aż (prawie) uwierzyłam. Coraz to spoglądałam na zegar popędzając wskazówki.  
Kilka godzin później, stałam przed lustrem i podziwiałam swoje odbicie. Trudno było mi uwierzyć, że osoba w lustrze to jestem ja. Słyszałam nie raz, że kobieta w dzień swojego ślubu jest najpiękniejsza. Nie chodzi o makijaż i suknię. To jakieś wewnętrzne światło, które u tych kobiet zawsze widziałam. Teraz emanowało i ze mnie. Okręciłam się na palcach, aż zafurkotała suknia i roześmiałam się z czystej radości. Było idealnie. Delikatny makijaż, tylko podkreślał moją słowiańską urodę. Ogromne błękitne oczy patrzyły niewinnie. Włosy z wplecionymi w nie białymi kwiatami spływały na plecy złotą falą. Przez otwarte okno usłyszałam zbliżający się chór samochodowych klaksonów. Nadjeżdżał mój ukochany.

To było jak sen. Piękny, wspaniały sen. Nie patrzyłam już na Alana. Mój wyśniony, upragniony mężczyzna stał obok mnie powtarzając za księdzem słowa przysięgi.  Kościół tonął w białych różach. Wybrzmiało piękne kazanie o miłości i wierności. Goście składali nam życzenia. Zwykłe „zdrowia, szczęścia i miłości” powtórzone dwieście razy. Świat wokół mnie wirował, zupełnie jakbym upiła się szczęściem jak szampanem.  
- Dużo zdrowia, miłości – kolejny weselnik, kolega Kamila składał mi życzenia. Już miałam podziękować, gdy na pośladku poczułam jego rękę. Nie było to przypadkowe, wstydliwe muśnięcie. Jego dłoń chwyciła mój pośladek z pewnością właściciela.  Palce zagłębiły się w rowku między nimi. Zdrętwiałam, nie zdążyłam nawet pomyśleć. „Co do cholery”.
- Miał rację, twarde jak jabłuszka. Znajdź później chwilę i dla mnie – uśmiechnął się i odszedł. W tłoku i zamieszaniu, nikt nic nie zauważył.  
- Dużo dzieci…. – kolejny gość podszedł, by złożyć porcję życzeń. Zmusiłam się, by uśmiech powrócił na zdrętwiałe wargi.  
                              *  
Zaśpiewano „Sto lat” i na sali biesiadnej słychać było szczęk sztućców, śmiech, gwar rozmów. Z podwyższenia, na którym stał nasz stół, widziałam jak mężczyźni leją zimną wódkę w kieliszki i wznoszą pierwsze toasty. Wynajęty zespół grał cicho, stare biesiadne piosenki, takie jak „Szła dzieweczka do laseczka” czy „Kalina malina”. Z radością wypiłam kieliszek wódki mając nadzieję, że ciepło spływające w dół przełyku rozgrzeje mnie i rozluźni. Ponieważ tak się nie stało, przy pierwszej okazji postarałam się o kolejny i jeszcze kolejny, aż wreszcie poczułam się lepiej.  
Zaczęły się tańce i jako główna bohaterka zostałam porwana w coraz to inne męskie ramiona zaraz po pierwszym tańcu z moim mężem. Tańczyłam i tańczyłam wirując obracana aż furczała suknia, a świat wirował w obłędnym kołowrocie. Chciałam zapomnieć, zatracić się w zabawie. Na kolejną przerwę „na jednego” wróciłam do naszego stołu zdyszana z policzkami płonącymi czerwienią. Dopiero po niewczasie zorientowałam się, że jest tam Alan. Siedział z Kamil i polewał mu wódkę w kieliszek. Chłopak, który złapał mnie za tyłek również tam był wraz z innymi kolegami Kamila pijąc za jego zdrowie.
- O kochanie! – Zakrzyknął mój mąż widząc mnie. Jego oczy błyszczały od alkoholu i szczęścia. Pocałowałam go w policzek i poprawiłam muszkę, która lekko mu się przekrzywiła. Był już troszkę pijany. Bardziej niż bym chciała. Musiałam go wyciągnąć z tego towarzystwa inaczej padnie przed końcem wesela. Nigdy nie miał zbyt mocnej głowy.
- Przejdziemy się do samochodu? Zostawiłam tam kosmetyki, a chcę poprawić makijaż.  
Obecni przy stole jęknęli zawiedzeni, że przerywam zabawę i zaczęli protestować.
- Ja z tobą pójdę – zaoferował się Alan.
Zerknęłam na niego. Niepokój powrócił, lecz był bardzo stłumiony przez alkohol i dobry nastrój, a ja oprócz niego poczułam także niepożądany dreszcz podniecenia.
- Chyba jednak zostanę.
- Idź – mój słodki, durny mąż machnął wielkopańsko ręką - masz okazje poznać Alana bliżej. Nie mieliście okazji ze sobą porozmawiać – zerknęłam na niego. Faktycznie nie rozmawialiśmy zbyt wiele.
Chłopak, który złapał mnie za tyłek ciągle patrzył w moją stronę uśmiechając się brzydko zupełnie jakby mówił wiem, co zrobicie gdy wyjdziecie, doskonale wiem. Ja też wiedziałam, że nie zaznam spokoju, aż nie wyjaśnię tej sprawy. Jak mogłam się dobrze bawić, jednocześnie zastanawiając się, co ten człowiek wie o mnie i Alanie. Podbudowana złudną odwagą alkoholu postanowiłam wyjaśnić to raz na zawsze im obu. Spojrzałam mu w oczy i leciutko przekrzywiłam głowę w stronę drzwi. Uśmiechnął się szerzej i skinął głową.
- Przepraszam cię mężu. Muszę wyjść, poprawić to i owo.
- Oczywiście kochanie – odrzekł Kamil. W tym momencie jeszcze kilku jego kolegów przyszło do naszego stołu z wyrazami współczucia dla tak straconego kawalerstwa, więc będzie zajęty jeszcze przez jakiś czas.  
Lawirując wśród stołów i próbujących mnie zagadywać gości wyszliśmy przed dworek. Alan w doskonale skrojonym garniturze wyglądał jak bohater filmów akcji, elegancki, ale drapieżny. Kiedy tak szedł obok mnie czułam ciarki i napięcie jakby moje ciało czekało na nieuchronny seks. Nieznany mi z imienia chłopak wyszedł zaraz za nami.
- Słuchaj, nie wiem co za bzdur się nasłuchałeś, ale nie zdarzyło się nic co…
- Może nie tutaj co? Jeszcze ktoś wyjdzie i cię usłyszy.
Rozejrzałam się wokół w tym momencie nikogo na dworze nie było, ale w każdej chwili jakiś palacz mógł wyjść na dyma.
- Przejdźmy się do parku, tam będziesz mogła krzyczeć sobie do woli.
Skinęłam głową i rozejrzawszy się czy nikt nas nie obserwuje poszłam z nimi w głąb parku. Gdy uznałam, że oddaliliśmy się wystarczająco daleko odwróciłam się by na nowo wywrzaskiwać swój monolog i wpadłam wprost w objęcia Alana. Odbiłam się od jego piersi i zatoczyłam do tyłu, ale chwycił mnie przygarniając do siebie i pocałował. Zaskoczona oddałam pocałunek, bo jego zapach przypomniał mi wczorajszą noc i dopiero po sekundzie zacisnęłam wargi, i zaczęłam się opierać. On jednak trzymał mocno. Siłowałam się z nim nie mając większych szans na wygraną, gdy na swoich plecach poczułam tors drugiego mężczyzny. Przestraszona nie na żarty zdwoiłam wysiłki, ale żaden z nich nie zareagował, jakby mój opór był dla nich tylko żartem.  Zacisnęłam zęby z wysiłkiem odpychając się od Alana, co tylko popychało mnie na nieznajomego. Jego jednak uznałam za mniejsze zagrożenie, całkowicie błędnie, bo nie zauważając na nic odgarnął mi włosy z karku i zaczął całować po szyi i uchu. Któryś z nich, nie wiem który usilnie starał się podciągnąć moją długą, obfitą suknię. W panice czułam, że jest już powyżej kolan, jeszcze chwilę i odsłoni pończochy i niebieską podwiązkę. Nie mogłam bronić się przeciw im obu. Walczyłam w milczeniu, a tymczasem jakieś ręce już wsunęły się w moje białe majteczki i na siłę pieściły moją łechtaczkę. Złościło mnie to strasznie, zaciskałam uda z całej siły, ale to zdawało się nikomu nie przeszkadzać. Ktoś rozpinał mój gorset, czułam jak piersi mają coraz więcej luzu i po chwili pod materiał wpycha się dłoń by zachłannie ścisnąć moje niewielkie cycuszki.
- Przestańcie – wysapałam wreszcie, czyjeś dwa palce jakimś cudem wcisnęły się między uda i powoli wsuwały do wnętrza cipki. Traciłam kontrolę nad sytuacją i nie wiedziałam, co robić. Byłam spocona i zmęczona. Przegrywałam tę walkę. Dwa palce wciśnięte we mnie ile tylko mogły, poruszające się, gładzące ścianki pochwy dobitnie mi to uświadamiały.  –  Zostawcie mnie, bo będę krzyczeć – zagroziłam.  
- Naprawdę – szepnął kpiąco Alan aż włoski na karku zjeżyły mi się naelektryzowane  i szarpnął mnie tak, że musiałam przytrzymać się na oparcia dużej, szerokiej, parkowej ławki by nie stracić równowagi i nie upaść na ziemię. Dzięki temu pozbyłam się penetrujących mnie palców, a sukienka opadła w dół. Dopiero, gdy próbowałam się wyprostować zrozumiała jaki popełniłam błąd. Alan trzymał mnie za kark nie pozwalając się wyprostować. Chłopaczek tymczasem zarzucił mi suknie na biodra i ściągał mi majtki. Szarpnęłam się mocno, wściekła na nich jak cholera, ale byłam jak w stalowych kleszczach. Zarzuciłam biodrami czując na nagich pośladkach gorące ręce, a między udami twardy pal. Siłowałam się próbując uwolnić, ale czułam jak główka penisa trafia tam gdzie powinna i powoli wciska się dalej, coraz to głębiej. W parku słychać było tylko głośne oddechy, sapanie i pomruki. Żadne z nas nie chciało zwrócić niechcianej uwagi na tę dziwną scenę
- Ach – jęknęłam mimowolnie, bo penis chłopaka wbił się we mnie do końca. Ciasna jeszcze, ale mokra cipka aż zapiekła bólem po całonocnym maratonie seksu. Alan nadal trzymał mnie mocno, a chłopak rżnął jak tanią szmatę. Nie byłam przyzwyczajona do takiego chamskiego traktowania i używania sobie na mojej cipce tylko dla własnej przyjemności.  Zwykle była pieszczona, całowana i ubóstwiana. Zaciskałam zęby wciąż niezdecydowana czy wołać o pomoc, czy przeczekać.
- A jak wytłumaczysz swoją obecność tutaj – pytał dalej Alan jakby czytając mi w myślach - wyszłaś z nami do parku z własnej woli, wszyscy to widzieli. Może byłaś pijana?  Może chciałaś się bzykać ten ostatni raz? Nie bój się Kamil o niczym się nie dowie, nam będzie przyjemnie i tobie też, a jak będziesz się ciskać to pobrudzisz sobie suknie i potargasz włosy. Co ludzie wtedy powiedzą?
Zanim odpowiedziałam pocałował mnie mocno, a ja pozwoliłam by jego język wśliznął się za palisadę zębów i spotkał z moim. Chłopak z tyłu dyszał ciężko i pojękiwał wbijając się we mnie coraz bardziej łapczywie, ale dla mnie liczył się tylko Alan. Tylko jego czułam i pragnęłam, choć kutas sprawiał, że było mi coraz bardziej błogo i przyjemnie. Poprawiłam pozycję, bo było mi niewygodnie przy okazji wypinając bardziej pupę. Jęknęłam, bo teraz chłopak wbił się dużo mocniej.  Kilka chwil później ścisnął mnie mocniej i znieruchomiał przytulony do moich pleców. Dyszał ciężko jak po długim biegu. Rżnięcie panny młodej na jej własnym weselu i to jeszcze w jej białej sukni musiało go mocno podniecać. Ja też dyszałam równie zmęczona jak on.
- Świetnie – usłyszałam Alana gdzieś z boku i po chwili jego usta musnęły mój policzek – wracajmy na salę. Bo nas oczepiny ominą.
- A ty?  – Wyrwało mi się zanim zdążyłam pomyśleć.
- Ja – zapytał zdziwiony, ale ja widziałam, że to fałszywe zdziwienie. Wiedział, że go pragnę – nie mamy wiele czasu
- Tak, proszę, tylko chwilę.
- No dobrze. Skoro chcesz.
Wciąż stałam tak jak mnie zostawił chłopak patrząc na Alana, gdy miękkim krokiem przechodził za moje plecy. Suknia nadal była zarzucona na biodra, nogi w rozkroku, a białe koronkowe majteczki poniżej kolan. Przez chwilę skojarzyłam się samej sobie z suto zastawionym stołem do której ktoś zasiądzie by zacząć ucztę. Wiedziałam, że powinnam to przerwać, ale nie potrafiłam. Potrzeba poczucia w sobie Alana jeszcze raz była jak narkotyk. Nie potrafiłam sobie tego odmówić, choćbym nie wiem, co sobie tłumaczyła.  
Drżałam, gdy jego dłonie ujęły moje pośladki rozchylając je lekko na boki i aż wstrzymałam oddech przymykając oczy. Czułam go za sobą tak wyraźnie jakbym go widziała. Wiedziałam jak rozsuwa rozporek, rozpina pasek i wyjmuje swojego wspaniałego penisa.  Wbił się we mnie od razu mocno i do końca aż krzyknęłam, a potem zagryzłam dłoń dławiąc ten krzyk, bo jego penis bezbłędnie trafiał dokładnie tam gdzie tego pragnęłam. Ktoś szarpnął mnie za włosy i podsunął do ust penisa. Szarpnęłam głową w bok, bo chciałam tylko i wyłącznie Alana. Chłopak nie przejął się tym zupełnie. Chyba miał o mnie już wyrobione zdanie. Przemocą odwrócił moją głowę w swoją stronę i wepchnął swojego ponownie twardego penisa w moje usta. Poczułam na języku smak jego spermy i mojej cipki dziwnie upajający. Wiedziałam, że zaczynam odlatywać, czułam, że za chwilę będę szczytować i to równie mocno jak poprzedniej nocy. Nie chciałam nawet wypuszczać z ust penisa. Jego sztywność i twardość podniecały mnie równie mocno jak drugi penis w cipce. Fale orgazmu zalały mnie i Alan musiał podtrzymać moje biodra, bo nogi zupełnie mnie nie słuchały. Ciągle jeszcze mnie brał, a chłopak nadal tkwił w ustach, gdy coraz słabsze fale przetaczały się przez moje ciało.
Alan skończył zalewając mnie spermą i tym razem troskliwie poprawił moją garderobę, gdy ja w tym czasie dochodziłam do siebie. Obaj z chłopakiem działali jak dobrze zgrany zespół prowadząc mnie w do samochodu. Tam mogłam choć powierzchownie doprowadzić się do porządku. Nie miałam swojej kosmetyczki, ale o dziwo to, co się działo w parku nie poczyniło wiele szkód. Suknia nadal była śnieżnobiała, a makijaż idealny, ja już nie. Na udach i majtkach czułam wilgoć dwóch obfitych wytrysków i nie wiedziałam co z tym zrobić. Chłopcy stali przy samochodzie obserwując czy nikt się nie zbliża i nie patrzyli w moją stronę. Ściągnęłam z siebie majtki i rozejrzałam się po wnętrzu auta, jedyne co przyszło mi do głowy to wcisnąć je do schowka.  Może  sprawią chłopakowi trochę kłopotów pomyślałam złośliwie. Bardzo nie chciałam w takim stanie ducha wracać na salę, ale nie miałam wyjścia.  Westchnęłam, przywołałam na twarz uśmiech i wyszłam z samochodu. Potrzebowałam drinka.
                                           4
Otworzyłam ciężkie powieki, w gardle miałam sucho, a oddech cuchnął jak stare onuce. Chyba wypiłam odrobinę za dużo. Stoczyłam się z łóżka prawie z niego spadając. Miałam na sobie tylko stanik, który odbił się paskami na moim ciele i nic więcej. Kamil chyba był zbyt pijany by zauważyć, że nie miałam na sobie bielizny. Ugasiłam pragnienie i udałam pod prysznic. Po wyszczotkowaniu zębów i zmyciu z siebie brudu, poczułam się jak bym właśnie wstała z martwych. Zawiązałam ręcznik na mokrych włosach i nie mając pod ręką drugiego wyszłam do salonu żeby się ubrać. Już po przejściu trzech kroków stanęłam jak wryta. Alan siedział na fotelu z filiżanką kawy w ręku. Nawet nie usłyszałam jak ją robił. Pewnie szum prysznica wszystko zagłuszył.  
- I to się nazywa idealne rozpoczęcie dnia – uśmiechnął się krzywo z uznaniem przesuwając wzrokiem po moim ciele od twarzy aż po stopy.  
Tylko zaskoczeniu zawdzięczał, że mu na to pozwoliłam. Podskoczyłam do jedynej rzeczy jaką szybko mogłam się okryć, to znaczy do zmiętej, rzuconej na podłogę sukni ślubnej. Przycisnęłam ją do piesi okrywając się nią przed jego wzrokiem, po czym uciekłam do kuchni. Niestety nie było tu nic, co mogłam na siebie założyć. Szybko zrozumiałam swoją pomyłkę, odwróciłam się by przejść do garderoby, ale już stał w drzwiach. Zrobił krok do przodu, a ja o krok się cofnęłam. Niestety wkrótce oparłam się o szafki i już nie miałam gdzie uciec, a on stał tylko krok ode mnie.
- Dlaczego uciekasz – zapytał podchodząc ten ostatni dzielący nas krok. Zbliżył twarz do mojej szyi, pocałował kark aż mimowolnie jęknęłam. Pachniał fantastycznie- nie uciekaj - mruczał mi do ucha, a jego oddech łaskotał malutkie włoski na małżowinie ucha i karku – nie uciekaj moja śliczna żoneczko.
Palcem zaczepił o brzeg sukni i leciutko pociągnął w dół. Opierałam się tylko ułamek sekundy nim pozwoliłam mu wygrać. Znów stałam przed nim naga z białą suknią u stóp. Zdjął ręcznik i odrzucił go, palcami przeczesał mokre włosy. Drugą dłoń położył na wzgórku łonowym okrywając całą jego wypukłość. Nie zrobił nic więcej, nie pocierał łechtaczki, nie poruszał dłonią, a mimo to czułam ją niesamowicie intensywnie.  
- Od razu lepiej. Taką cię chcę zapamiętać już na zawsze. Będzie mi ciebie brakowało. Strasznie brakowało – mówiąc to wpatrywał mi się w oczy. Miał piękne łagodne spojrzenie – pozwól mi posmakować cię jeszcze raz.
- Nie, Kamil może wstać w każdej chwili – sprzeciwiłam się wiedząc jednocześnie, że jeśli się uprze nie będę potrafiła mu odmówić. Uświadomiłam sobie też, że już od paru chwil ocieram się cipką o jego dłoń. Nakazałam sobie przestać.
- O to się nie martw. Nie obudzi się jeszcze przez, co najmniej dwie godziny. Znam go dobrze.
Niestety ja też o tym wiedziałam. Mimo to nadal starałam się walczyć. Alan wyszedł do salonu i szarpnął mojego męża za ramie wołając go by się obudził. Ten idiota tylko zamruczał odganiając go od siebie.  
- Widzisz – powiedział, gdy wrócił do mnie po tej demonstracji - nie obudzi się.
- Co chcesz zrobić. Jestem już mężatką.  
Podniósł mnie i posadził na stole, a sam ukląkł między moimi nogami i zaczął całować rozpaloną już szparkę. Westchnęłam z rozkoszy zerkając jednocześnie przez uchylone drzwi i nasłuchując odgłosów. Głowa Alana między moimi udami, jego oczy znad małego paseczka włosków na wzgórku śmiejące się do mnie były wartym zapamiętania widokiem. Po kilku minutach musiałam położyć się na stole. Mięśnie ramion drżały mi z napięcia, zęby zagryzałam by nie wydostawały się zza nich jęki. Alan potrafił sprawiać kobiecie rozkosz. Czułam, że jestem coraz bliższa orgazmu. Gdyby jego język choć chwilę dłużej, lub mocniej zajął się moją łechtaczką już bym doszła. Wiedziałam, że specjalnie przeciąga tę chwilę. Pomyślałam, że pewnie chce żebym go błagała, a ja wiedziałam, że może mnie do tego doprowadzić.
Nagle wstał. Jeszcze przez chwilę poruszałam biodrami poszukując języka którego już tam nie było. Spojrzałam ja jego krocze i doskonale widoczne wybrzuszenie. Zadrżałam myśląc, że za chwilę poczuję go znowu w sobie.
- Mam pomysł – wyszeptał wchodząc między moje nogi i kładąc ręce na brzuchu – pożyczę kamerę od gościa, który filmował wczoraj wesele i nagram cię na pamiątkę.
- Nie ma mowy. Jeśli ktoś to zobaczy będzie po mnie – wyjąkałam przerażona, ale ciągle czułam podniecenie.
- Zachowam ją tylko dla siebie, przysięgam.
- Nie, proszę.
- Zrobimy tak – mówił z zapałem. Jego dłonie gładziły mój brzuch i piersi – spotkamy się na poprawinach i jeśli zmienisz zdanie to spróbujemy. Dobrze?
- To zły pomysł – powtórzyłam.
- Nie przejmuj się zobaczymy co będzie – zbył mnie.
Odsunął się ode mnie zupełnie zafascynowany nowym pomysłem, a ja zeszłam ze stołu, stygnąc powoli. Z jakiegoś powodu czując się upokorzona założyłam na siebie dresy i wróciłam do salonu. Alan stał już przy drzwiach.  
- Obudź swojego księcia i spotkamy się na poprawinach. Pa.
Westchnęłam patrząc na mojego księcia, który w żaden sposób nie potrafił mnie obronić i zabrałam się do pracy.
                              *
Weszłam na salę weselną ponownie zastawioną równymi rzędami błyszczących naczyń i sztućców. Po wczorajszym bałaganie nie było już śladu. Obrusy znów były śnieżnobiałe, a przystawki ponownie nietknięte. Dziś, gdy minęło napięcie towarzyszące pierwszym godzinom wesela, gdzie każdy mój krok był obserwowany i oceniany przez wszystkowidzące ciocie i zazdrosne koleżanki, czułam się tu o wiele lepiej. Pomyślałam, że chyba wreszcie mogę się dobrze bawić zamiast tylko martwić się o wszystko. Mimo to przeszłam między stołami sprawdzając czy nie brakuje, aby soków i przystawek. Na stole z ciastami i kawą zauważyłam brak śmietanki i zwróciłam na to uwagę obsłudze. Zadowolona, że wszystko jest w najlepszym porządku odwróciłam się i zauważyłam, że mojego męża nie ma już przy mnie. Rozejrzałam się zła po sali i odkryłam, że odciągnęli go jego kumple. Oczywiście raczyli się już piwem. Wściekła złapałam go za ramię gotowa ochrzanić za jego niefrasobliwość, gdy wszedł Alan, a głos uwiązł mi w gardle.  Miał na sobie tylko czarne spodnie i śnieżnobiałą koszulę, rozpiętą pod szyją.
- Cześć wszystkim. Gotowi na ostrą jazdę?
Chłopaki przywitali go jak żydzi mesjasza, ale ja wiedziałam o co Alanowi chodzi, bo patrzył tylko na mnie. Odwróciłam się i pod pretekstem spotkania się z koleżankami uciekłam w drugi kąt sali. Po przywitaniu się ze wszystkimi zrobiłam sobie kawę i usiadłam przy naszym stole. Z tego miejsca doskonale widziałam całą salę. Trochę żal mi było, że to już koniec. Ten wyśniony dzień dziś miał się skończyć. Jutro będzie jeszcze wiele pracy z posprzątaniem wszystkiego, policzeniem kopert i prezentów, a po nim już tylko dalsza część życia razem. Szkoda, a zarazem pragnęłam już normalności.
- Cześć – usłyszałam, obok mnie usiadła moja starsza druhna .
- Cześć. Jak się czujesz, zmęczona – zapytałam widząc cienie pod jej oczami. Starała się przykryć je makijażem, ale z daleka widać było jak jest zmęczona.
- Tak. To był ciężki dzień – zawahała się – Alan był dziś u mnie.
- U mnie też – odpowiedziałam.
Popatrzyłyśmy na siebie i poczułam, że łączy nas coś, co można było określić jako wspólnotę zagubionych dusz. Obydwie byłyśmy ofiarami tego samego człowieka, obie też go pożądałyśmy. Nie zapytałam czy się kochali. Czy było to przed tym jak mnie odwiedził czy już po. I tak czułam się zazdrosna.
- Poprosił mnie żebym cię przekonała do zrobienia z nim filmu – wyszeptała i odwróciła wzrok.
- Co ci za to obiecał?
- Słuchaj, co ci szkodzi – Maja nachyliła się do mnie – jutro już go nie będzie.
- Maju, jestem już mężatką.
- Wczoraj też byłaś. Myślisz, że nie widziałam w jakim stanie wczoraj wróciłaś. Alan też mi powiedział to i owo. Dwóch jednej nocy to ja jeszcze nie miałam.
Odwróciłyśmy się od siebie wściekłe. Problem w tym, że chciałam spotkać się jeszcze raz z Alanem. Nadal czułam podniecenie wywołane przez jego usta i wzrok na moim nagim ciele. Dzięki tym przygodom chyba poznałam siebie trochę lepiej. Już wiedziałam, że podniecają mnie pewni siebie, silni mężczyźni. Tacy, którzy potrafią wziąć co tylko chcą, nawet jeśli jestem to ja. Mój Kamil taki nie był. Pozwalał podejmować mi wszystkie decyzje, w łóżku był dobry, ale jak zdałam sobie teraz sprawę, nudny.
- Gzie chce się spotkać – zapytałam wciąż niezdecydowana.
- W jego pokoju.  
Alan miał wynajęty pokój w tym samym dworku w którym mieliśmy przyjęcie weselne.  
- A co z Kamilem – zapytałam.
- Nim się zajmą. Będzie spał jak dziecko. Będziecie mieli dala siebie kilka godzin.
- A ty, będziesz?
- Nie wiem czy mnie weźmie.
- Chciałabyś?
- Tak – szepnęła odwracając wzrok.
Przestałam być na nią taka zła. Miała ten sam problem co ja, tyle że ona była wolna, mogła spać z kim tylko chciała. Rozejrzałam się po sali odnajdując Kamila przy wiejskim stole. Otoczony przez kumpli właśnie podnosił do ust kieliszek z bimbrem.  
Czyli tak się zajmą moim biednym, niczego nie świadomym mężem. On będzie spał, a ktoś jego najlepszy kumpel będzie w tym czasie pieprzył jego żonę. Zadrżałam zrozumiawszy, że w głębi duszy już zdecydowałam. Może nastąpiło to nawet już rano. Po wszystkim będę musiała chyba pójść na odwyk.
- Przyjdź i ty – zwróciłam się do Mai. Czułam, że będę potrzebowała wsparcia i może wspólniczki w zbrodni. Razem z nią łatwiej będzie mi nieść ten ciężar na sumieniu.
- Dobrze. Przyjdę.
Po tej rozmowie zaczęłam bawić się jak by jutra miało nie być. Piłam z umiarem, ale i tak więcej niż zwykle, tańczyłam z każdym, kto mnie poprosił. Za to konsekwentnie unikałam Alana. Nie chciałam budzić już żadnych więcej podejrzeń w stosunku do nas. On jakby to rozumiał, bo nie próbował do mnie podchodzić. Myślę, że Majka już przekazała mu moją odpowiedź.
Po kilku godzinach goście wreszcie mieli dość i zaczęli się rozchodzić, co przywitałam z wielką ulgą. Byłam potwornie zmęczona i nie potrafiłam już przypomnieć sobie, dlaczego tak zależało mi na wielkim weselu.
Kamil upił się tak jak przewidywałam. Nie hamowałam go, tak jak zrobiłabym to normalnie. Patrzyłam tylko jak wlewa w siebie alkohol wznosząc toasty z każdym na weselu. Ledwie przytomnego dowieziono go do domu. Pomogłam mu wejść, rozebrać, po czym zwalił się do łóżka nieprzytomny. Zadzwonił telefon. Majka.
- Cześć. On prosił żebyś wzięła ze sobą suknię.
- Kiedy się spotykamy – zapytałam, wiedziałam po co mu suknia.
- Za godzinę u niego. Przyjadę po ciebie.
- Dobrze. Pa.
- Pa.
Nie miałam wiele czasu. Rozebrałam się i wskoczyłam pod prysznic. Uczesałam włosy, nałożyłam makijaż, na nogi wciągnęłam białe pończochy. Była to jedna z zapasowych par, jakie kupiłam na wesele. Bieliznę uzupełniłam białymi majteczkami, delikatnymi i wyzywającymi, do tego pasujący staniczek. Na ten seksowny komplecik założyłam zwykłe spodnie i szary sweter. Profanacja wołająca o pomstę do nieba. Suknia ślubna czekała w pokrowcu. Przyjrzałam się Kamilowi, nadal spał jak zabity. Chciałam, żeby wstał, bo miałabym pretekst żeby zostać w domu. Stałam nad nim błagając go w myślach żeby mnie uratował aż do przyjazdu Majki. Wreszcie zadzwoniła i odjechałyśmy, było za późno i dla mnie, i dla niego.  
Weszłyśmy bocznymi drzwiami, przemknęłyśmy korytarzem i zapukałyśmy do drzwi. Otworzył nam natychmiast.
- Czekałem na was.
Pocałował w policzek najpierw mnie, potem Majkę i zaprosił do środka. Od razu dostrzegłam kamerę stojącą na trójnożnym stojaku. Celowała na łóżko.  Z trudem przełknęłam ślinę.
- Przebierz się proszę – wskazał na pokrowiec.  
Skinęłam głową, schowałam się w łazience i zaczęłam nakładać suknie. Myślałam, że robię to pewnie po raz ostatni. Niezwykłe było, że nie robiłam tego dla swojego męża. Ostatni raz przejrzałam się w lustrze, dziwiąc się jak bardzo odmienia mnie ta biała suknia. Byłam w niej piękna. Odetchnęłam jeszcze raz i wyszłam. Alan i Majka stali za kamerą. Nie wiedziałam, co mam robić więc obróciłam się dookoła. Suknia zawirowała wokół moich nóg.
- Zdejmij ją usłyszałam szept.  
Choć zaledwie chwilę temu tak pieczołowicie ją zakładałam teraz szybko pozbyłam się sukni, zostając tylko w bieliźnie. Maja wyszła zza kamery i stanęła za mną. Zmysłowym ruchem rozpięła i zsunęła z moich ramion biustonosz, a potem uklękła i powoli zdjęła mi majtki, teraz zostałam tylko w pończochach i maleńkim złotym łańcuszku na szyi. Spojrzałam na stojącego naprzeciw mnie Alana. Sprawdzałam czy patrzy na mnie, czy mu się podobam. Majka ujęła mnie za rękę i poprowadziła do łóżka. Położyłyśmy się na nim i pocałowałyśmy. Moja druhna smakowała tak samo jak poprzednio i była tak samo miękka i delikatna. Pomyślałam, że seks, albo chociaż pieszczoty z kobietą to coś zupełnie innego niż z mężczyzną, coś o wiele bardziej intymnego.
Pomagałam jej pozbywać się ubrań właściwie nie odrywając od niej ust. Obie rozpalałyśmy się coraz bardziej. Jej udo napierało na moją cipkę, dłoń ściskała i masowała pierś. Objęłam jej szczupłe ciałko leżące na mnie, gładziłam po plecach i jędrnych, pośladkach. W pewnej chwili poczułam jak materac po prawej stronie ugina się i zerknęłyśmy w tamtą stronę. Alan klęczał naprzeciwko, jego penis sterczał napęczniały i gotowy by wbić się w którąś z nas. Majka będąc na górze wzięła w usta błyszczącą od wilgoci główkę. Pocałowałam ją w bok szyi i wsunęłam dłoń między jej nogi. Pomimo penisa w ustach jęknęła, gdy zaczęłam ją pieścić. Od razu jej biodra zaczęły taniec dopasowując się do ruchu moich palców. Spojrzałam w górę na naszego kochanka. Alan patrzył na mnie z uśmiechem satysfakcji. Chyba mogłem domyśleć się o czym myśli. Gdy mnie poznał byłam zwykłą, odrobinę sztywną, zafiksowaną na punkcie wesela kobietą. Teraz dzień po weselu uprawiałam seks w trójkącie i bynajmniej nie ze swoim mężem. Odegnałam te myśli, bo Alan ukląkł za Majką, czułam jak ujmuje jej biodra i przyciąga do siebie.
Dotknęłam jej policzka i przechyliłam głowę w moją stronę. Nie wiem, dlaczego, ale chciałam patrzeć w jej oczy, gdy będzie w nią wchodził. Majka wstrzymała oddech pewnie czując jego penis u wejścia w cipkę, szerzej otworzyła oczy, po chwili poprzez jej ciało czułam jego pchnięcia. Moja druhna podniecona jak wszyscy diabli wpiła się w moje usta. Jej pocałunek był zachłanny, nasze zęby stukały o siebie w takt pchnięć Alana. Zaczęłam pieścić ją coraz szybciej. Myślałam, że jeśli doprowadzę ją do orgazmu to będę miała go tylko dla siebie.  
Nie trzeba było wiele. Czułam jak w miarę upływających sekund jej ciało napina się i sztywnieje. Przyspieszyłam jeszcze moje pieszczoty. Jądra Alana uderzały o moje palce, co strasznie mnie podniecało, tak jak i coraz szybsze jęki Majki w moim uchu. Wreszcie dziewczyna zadrżała, jej plecy wygięły się w łuk jak u kota.  Nasz kochanek nadal się w nią wbijał, ale z trudem utrzymywał wijącą się w spazmach dziewczynę.
Wreszcie upadła na mnie, a potem osunęła w bok. Nad sobą ujrzałam klęczącego Alana. Jego penis błyszczał od soków, cały czas gotów, wyciągnęłam do niego ręce. Opadł między moje uda i od razu wszedł w wilgotną cipkę. Jęknęłam dopiero teraz zdając sobie sprawę jak bardzo tego pragnęłam. Przycisnęłam go do siebie by czuć jego wysportowane ciało. Dużo bardziej podniecało mnie, gdy czułam na sobie ciężar kochającego się ze mną mężczyzny.  
Po kilku minutach Alan odwrócił mnie i skierował naprzeciwko kamery. Spojrzałam na nią tylko raz, ale nie mogłam znieść czarnego obiektywu wpatrującego się we mnie. Miałam wrażenie, że mnie oskarża, a nie chciałam myśleć o niczym innym jak o Alanie i jego penisie we mnie. Wypięłam tylko maksymalnie pupę w jego stronę by jego penis wbijał się jak tylko mógł najgłębiej. Chwilę później zapomniałam o całym świecie, bo orgazm odebrał mi zdolność myślenia.
Po krótkim odpoczynku znów nabraliśmy ochoty na seks. Nigdy nie czułam takiego pożądania w stosunku do mężczyzny, zupełnie jakbym nie mogła nasycić się Alanem. Siedziałam właśnie na nim okrakiem nabijając się na jego sztywny pal, gdy otworzyły się drzwi i stanął w nich kolega Kamila, ten sam, który kochał się ze mną w parku. Zatrzymał się zszokowany sceną jaką ujrzał. W ręku trzymał zgrzewkę piwa.
Zeskoczyłam z Alana nadaremnie próbując znaleźć w skołtunionej pościeli coś, czym będę mogła okryć swoją nagość.
- Właź do środka i zamknij drzwi debilu – warknął Alan.
Chłopak spełnił rozkaz, a na jego usta wypełzł ohydny uśmiech, gdy skakał spojrzeniem ode mnie do równie nagiej Majki.
- Chłopie, ty wież, co to zabawa – wykrztusił z autentycznym podziwem – mogę się przyłączyć?
- Nie ma mowy – warknęłam szukając moich spodni i swetra. Dla mnie zabawa była skończona.
- Tamara posłuchaj, jeśli teraz wyjdziesz ten idiota pewnie wygada wszystkim co tu widział – przekonywał mnie nadal nagi Alan. Penis opadł mu, ale tylko odrobinę, co wyglądało cudownie. Od razu chciałam postawić go do pełnej wielkości – musisz zostać wtedy nikomu się nie wygada.
Nie bardzo trafiała do mnie logika tych argumentów, ale on wziął mnie za rękę położył na łóżku i zaczął całować. Jego dłonie przesuwały się po całym ciele powodując, że rozpalałam się na nowo. Po chwili zapomniałam o całym świecie. Zupełnie nie pamiętam jak to się stało, ale w którymś momencie Alan ustawił mnie w pozycji na pieska, poczułam jak wchodzi we mnie twardy kutas, ale Alan nadal stał obok mnie. Przymknęłam oczy zrezygnowana, a pod powiekami zapiekły mnie łzy. Klęczałam tak czując wbijającego się we mnie kutasa, ale już nie potrafiłam wykrzesać z siebie podniecenia. właściwie nawet nie chciałam.
Z boku usłyszałam jęki, więc otworzyłam oczy i spojrzałam w tamtym kierunku. To Majka siedząca okrakiem na Alanie zaczynała szczytować po raz kolejny. On za to patrzył na mnie. W jego wzroku widziałam głód i satysfakcję. Skądś wiedziałam, że to perwersja tego do czego doprowadził dawała mu niesamowitą satysfakcję. Widziałam jak zadrżał, na jego twarzy pojawiła się rozkosz, gdy wlewał swoje nasienie w szczytującą ciągle kobietę. Zadrżałam czując jednocześnie zazdrość i strach.

                              *
Dwa miesiące później wyprawiliśmy z Kamilem kolację na którą zaprosiliśmy najbliższą rodzinę. Powodem tej małej imprezy była płyta z wesela. Dostaliśmy ją dzień wcześniej i zabraniałam oglądać ją komukolwiek. Chciałam zrobić to uroczyście, by razem z najbliższymi przeżywać ten dzień na nowo. Po kolacji usiedliśmy i Kamil włączył film. Zobaczyłam coś, czego nie mogłam widzieć, czyli jak mój mąż ubiera się w domu, błogosławieństwo i jak jedzie do mnie. Widok Alana po takim czasie wywołał szok i odświeżył wspomnienia. Przez kilka dni po jego wyjeździe chodziłam nieobecna, ale potem wszystko wróciło do normy. Tamten chłopak nigdy nic nie powiedział. Po tym jak przeleciał mnie i Majkę Alan odbył z nim długo rozmowę, po której chłopak wyszedł i nie miałam z nim już problemów.
Skupiłam się ponownie na ekranie, Kamil podjeżdżał pod mój dom. Potem było powitanie i kościół. Nie pozwalałam przewinąć nawet tego.  Wreszcie nadszedł moment przysięgi, łzy zapiekły mnie pod powiekami, gdy usłyszałam jak wypowiadamy jej słowa. Sekundę później stało się coś dziwnego. Płyta zacięła się na słowach „Ślubuję ci miłość wierność i uczciwość małżeńską” i powtarzało je w kółko.
Kamil już wstawał by to naprawić, gdy pojawiły się obrazy seksu. Zobaczyłam najpierw jak zrzucam z siebie suknie, potem moja twarz, a za nim męskie ciało sprawiające, że podskakuję w rytm wbijającego się we mnie kutasa. Wszyscy zamarli, ja również. Zimny paraliż rozlewał się po moim ciele, głowa puchła jak balon. Nastała komplikacja scen w których uprawiam seks, coraz szybciej i szybciej, a ostatnią była moja twarz, gdy szczytuję.
Wybiegłam z domu nie chcąc słyszeć pytań i krzyków. W głowie kołatała mi się tylko jedna myśl. W żadnej ze scen nie widziałam twarzy Alana.
                              *
Jechał powoli przez niewielkie senne miasteczko. Wspominał. Zabawa z Tamarą była jednym z najlepszych doznań w jego życiu. Nasycił się tym na wiele dni. Wiedział, że dostała płytę z wesela i żałował, że nie będzie mu dane zobaczyć jej twarzy. To byłoby coś. Nagle przed sobą zobaczył kobietę. Szła chodnikiem pchając przed sobą wózek z małym dzieckiem. Króciutka, letnia sukieneczka, idealna na taki upał ledwie zakrywała jej ponętny tyłeczek, długie jasne włosy opadały aż po biodra. Młoda mamusia. Uśmiechnął się. Uwielbiał młode mamusie.
Zatrzymał się obok niej.
- Przepraszam bardzo – zagadnął ją – nie wie Pani czy gdzieś w okolicy nie można wynająć pokoju? Piszę książkę i chciałbym popracować nad nią w ciszy.
Kobieta spojrzała na niego. Tak jak myślał, była młoda i niewinna. Idealna.




Wersja alternatywna (starsza)




Nie patrzyłam na Alana. Unikałam go jak ognia cały dzień. Nie wiedziałam więc, jak uśmiechnął się z zadowoleniem i kieliszkiem czerwonego wina wzniósł milczący toast. Gdybym nawet widziała, czy mimo to, coś by się zmieniło? Sidła były zastawione. Każda moja decyzja miała swoje złe konsekwencje.  

Wyszłam na korytarz. Chłopak już na mnie czekał. Podeszłam do niego stanowczym krokiem i z jak miałam nadzieję, groźną miną.
- Nie wiem, co ci tam się ubzdurało – zaatakowałam od razu – ale nic mnie z Alanem nie łączy. Nie życzę sobie podobnych insynuacji.  
Warczałam tak przez dobrą minutę. Nie bronił się. Stał tylko i uśmiechał się coraz szerzej.  
- Ostrzegał, że jesteś ostra, ale jak się już rozgrzejesz, nie można cię powstrzymać.  
Zarumieniłam się przypomniawszy sobie sceny z wczorajszej nocy. To odrobinę zachwiało moją żelazną pewnością siebie.  Wykorzystał to i wziął mnie za rękę.
- Zrobisz mi loda, a ja nikomu nie powiem, co wczoraj robiłaś. Obiecuję. Kamil, to w końcu mój przyjaciel.
Rozpaczliwie szukałam jakiegoś wyjścia z sideł w jakie sama się zaplątałam. Jednak, czy miałam jakieś wyjście? Czy mogłam odwrócić się, odejść i nie drżeć ze strachu każdego dnia?
- Tylko loda i na tym koniec. Jeśli piśniesz komuś choć słowo, przysięgam na wszystko co dla mnie święte, że cię zabiję.
- Dobrze, dobrze – powiedział ze śmiechem – chodź już, bo ktoś nas nakryje.
Nadal czując wewnętrzny opór dałam się zaciągnąć do męskiej łazienki. Stałam skrępowana, podczas, gdy on sprawdzał kabiny, ale ponieważ przyjęcie dopiero się zaczynało wszystkie były wolne i czyste.  
- Dobrze, możemy zaczynać – ponownie złapał mnie za rękę i zaciągnął do pierwszej z brzegu kabiny.
Staliśmy tak bisko siebie, że dotykałam go piersiami. W głowie szalał mi istny huragan myśli. Wiedziałam, że skoro już się zgodziłam,  powinnam teraz kucnąć(nie mogłam zabrudzić swojej białej sukni) i wziąć się do rzeczy. Jednak moje kolana nie chciały się ugiąć. Kolega Kamila( nadal nie znałam jego imienia i nie chciałam poznawać) przycisnął mnie do ściany, aż zaszeleściła suknia i wpił się ustami w moje usta. Przez chwilę walczyliśmy w milczeniu. Ja próbowałam go odepchnąć, on wsunąć język jak najgłębiej w moje usta. Gdy mnie wreszcie puścił, oboje dyszeliśmy. Serce waliło mi mocno, a policzki paliły. Nasłuchiwałam, czy nikt nie przyszedł. Na szczęście goście nadal zajmowali się pałaszowaniem podanych dań.
- Miało nie być całowania.
- Miało być obciąganie. Chyba wyjdę i porozmawiam z Kamilem, jak przyjaciel z przyjacielem.
Zacisnęłam zęby wiedząc, że nie mam wyjścia. Kucnęłam starając się nie ocierać o sedes i spojrzałam na biodra stojącego przede mną faceta. Pod materiałem widać było wyraźny kształt penisa. Przeklinając w duchu rozpięłam guzik i rozsunęłam rozporek. Kiedy zsunęłam mu bokserki jego fiut zakołysał się przede mną. Westchnęłam i ujęłam go w dłoń, a potem do buzi. Z góry usłyszałam pełne zadowolenia westchnienie. Starając się załatwić tą sprawę jak najszybciej, postawiłam na jedyny znany mi pewny sposób, by facet szybko skończył. Trzymałam w ustach czubek penisa, a dłonią pieściłam resztę. Cała sytuacja musiała go strasznie podniecać. Chyba nigdy nie trzymałam równie twardej pały. Szantażysta jęczał i poruszał się w moich ustach. Czułam jak napina się jego ciało i wiedziałam, że jeszcze chwila i dojdzie. Chyba pod wpływem tych emocji jego dłoń zawędrowała za dekolt mojej sukni i ścisnęła pierś. Mój sztywny z emocji sutek znalazł się między jego palcami. To było wbrew umowie, ale nie chciałam już przerywać. Był już tak blisko. Poza tym było to nawet przyjemne. Jedyna przyjemność w całej tej sytuacji.  
Nagle drzwi do toalety otworzyły się i usłyszałam głosy dwóch mężczyzn. Zesztywniałam z penisem w ustach. Jednak chłopak nie chciał przerywać. Próbowałam dać mu znać, żeby był cicho, ale on chwycił mnie za idealnie zrobione włosy i wbił się do gardła, aż się zakrztusiłam. Pieprzył mnie w usta, a ja nic nie mogłam zrobić, bo zdradziłby mnie hałas. Szantażysta nie miał z tym problemu. Jęczał, sapał i mamrotał do siebie, coś w tym głupim stylu. „Tak mała, bierz go, o taak”. Głosy mężczyzn ucichły, a po chwili usłyszałam, jak śmieją się i żartują z jakiejś napalonej kurewki.  
Nagle chłopak zesztywniał, a ja poczułam jak ciepła sperma strzela mi do gardła.
„ O cholera – pomyślałam krztusząc się z obrzydzenia.  – Co za świnia”.  
Kiedy wystrzelił wszystko i wyszedł ze mnie, poderwałam się i wyplułam spermę do sedesu.  
- Wyjdź pierwszy i zobacz, czy nikogo nie ma – zupełnie nie miałam ochoty przebywać z nim dłużej. Jego zadowolona z siebie gęba doprowadzała mnie do szału. Świadomość, że ktoś użył mojego ciała, by sprawić sobie przyjemność wbrew mojej woli, nie była przyjemna. Gdy dał mi znać, że droga wolna, z radością opuściłam tego uśmiechniętego sukinsyna.  Usiadłam na przypominającym tron krześle, obok mojego świeżutkiego męża, wciąż czułam w ustach wstrętny smak spermy tego bydlaka. Szybko nalałam soku i przepłukałam usta. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że Kamil coś do mnie mówi.  
- Mógłbyś powtórzyć. Zamyśliłam się.
- Mówiłem, że przed chwilą byli u mnie Darek i Adam. Nie uwierzysz, ale twierdzą, że w męskiej toalecie jakaś dziewczyna robiła komuś loda. Podobno, to jakaś ostra kurewka. Nie widziałaś nikogo jak wracałaś?
- Nie kochanie. Ciekawe, kto to był?-  przysięgam, że w tym momencie, serce podeszło mi do samego gardła.          
                              4
Wesele toczyło się dalej swoim rytmem. Na szczęście, ten cholerny szantażysta, któremu musiałam zrobić loda, dotrzymywał słowa i nie zaczepiał mnie więcej. Do czasu podania kolejnego dania, przestałam podskakiwać za każdym razem, gdy ktoś dotknął mnie niespodziewanie. Bardzo pomagali ci wszyscy goście, porywający mnie do tańca, ciągnący do swych stolików, na chwilę rozmowy i nie pozwalający, myśleć o trapiących mnie kłopotach. Po północy, czułam już tylko słodki ból zmęczonych nóg i leciutki szum w głowie od wypitego wina. Bawiłam się naprawdę wspaniale, ale czy może być inaczej, na własnym weselu? Nawet Alan, przestał mnie tak krępować. Tańczyłam z nim kilka razy i muszę mu oddać sprawiedliwość. Tańczył wspaniale. Lekko, pewnie prowadził mnie po parkiecie i pomimo, że tańczyliśmy po raz pierwszy, nie pomyliliśmy żadnego kroku. Moja poranna modlitwa do Boga, chyba została wysłuchana.  
I właśnie wtedy, gdy spodziewałam się tego najmniej, uderzył.  
Zespół zagrał jedną, z nielicznych na tym weselu wolnych piosenek i Alan odbił mnie Kamilowi. Ten cholerny głupek, mój mąż, klepnął go tylko w ramie i zostawił w niebezpiecznych objęciach, swojego drużby. Nie powinien więc dziwić się temu, co stało się potem. Była to po części jego wina. Czyż nie ???
- Nie mogę przestać o tobie myśleć – zaczął, gdy tylko zaczęliśmy tańczyć. Mówił prosto do mojego ucha. Jego oddech łaskotał włoski na moim karku i poczułam, jak moja wolna wola topi się jak kostki lodu w letni dzień. – Ciągle pamiętam zapach i smak twojego ciała.- Ciągle słyszę, jak słodko wczoraj jęczałaś. Wiem, że jesteś już żoną Kamila, ale proszę cię o jeszcze jeden raz. Jutro wyjadę i już nigdy nie będzie nam dane, być ze sobą.
Nie wiem dlaczego, ale zgodziłam się. Alan już taki był, żadna kobieta na tej sali nie odmówiłaby mu niczego. Rozejrzałam się za moim mężem, chwila była odpowiednia, bo zniknął w tłumie. Czując dziwne mrowienie pozwoliłam się wziąć za rękę i poprowadzić korytarzem do cichszej części dworku. Jedno muszę zaznaczyć. Nie szłam tam pod przymusem. Może, byłam lekko wstawiona. Może, działał na mnie czar wesela, ale szłam za nim z własnej woli. Więcej nawet. Szłam, czując jak z każdym krokiem moja cipka wilgotnieje coraz bardziej, a piersi robią się wrażliwe. Myśl, że za chwilę poczuję na sobie jego ręce, a w sobie tego fantastycznego fiuta, była upajająca. Ciągle pamiętałam orgazmy z wczorajszego wieczoru i chciałam przeżyć coś takiego jeszcze raz.  
„Cholera, nic z tego” – pomyślałam z ulgą i żalem jednocześnie, widząc, że pod drzwiami pokoju, do którego zmierzaliśmy stoi Pan Jurek, nasz kamerzysta. Jakież było moje zdziwienie , gdy Alan mimo wszystko otworzył drzwi i wciągnął mnie do pomieszczenia, a za nami wszedł Pan Jurek ze swoją kamerą. Spojrzałam na Alana, mając bardzo niedobre przeczucia, ale on zrobiła tę minę psotnego chłopca i uśmiechnął się przepraszająco.
- Przepraszam, że ci nie powiedziałam. Bałem się, że się nie zgodzisz.  
- Masz rację, nie zgodzę się – odparłam, ale w moim głosie brakowało przekonania.
- Chcę móc zachować wspomnienia o tobie, jak najdłużej. Dlatego, poprosiłem Pana kamerzystę, żeby mi w tym pomógł. Obiecał, że nigdy nikomu nie zdradzi, co się tu działo.
Spojrzałam na Pana Jurka. Był to mężczyzna, zbliżający się do pięćdziesiątki, ze sterczącym brzuszkiem i obfitym wąsem. Pokiwał energicznie głową, wpatrując się we mnie szeroko otwartymi oczami, a pot spływał mu po twarzy.
- Zgodzisz się? – zapytał nasz drużba.
Kiwnęłam głową. Czy miałam jakiś wybór??? Nie sądzę.
Alan ukląkł przede mną. Jego dłonie powędrowały po moich pończoszkach do góry, aż dotknęły koronki moich wybranych z tysiąca majteczek i ściągnęły  je w dół.  
- Marzyłem o tym, odkąd pierwszy raz zobaczyłem cię w tej sukni.
Chwycił mnie za biodra, z łatwością uniósł w górę i posadził na stoliku, których pełno było poustawianych pod ścianami. Z pietyzmem, czcią niemal ujął brzegi mojej śnieżnobiałej sukni i powoli unosił w górę. Pan Jurek stanął po mojej prawej stronie i  pocąc się jeszcze bardziej, skierował kamerę między moje nogi. Nie wiem dlaczego, ale nie mogłam oderwać od niej wzroku.  Moja idealnie wydepilowana cipka ukazała się z pod sukni, a ja ciągle patrzyłam na czarny obiektyw kamery. Widziałam, jak Pan Jurek robi zbliżenie na ten najintymniejszy fragment mojego ciała.  
Alan nie tracił czasu. Nie mieliśmy go za wiele. Mój mąż, mógł już mnie szukać. Rozpiął więc spodnie i nareszcie mogłam oderwać wzrok od kamery. Uniosłam się odrobinę, by zobaczyć jak nabrzmiały i twardy fiut kieruje się do wejścia. Alan rozsuną płatki mojej broszki, otwierając ją,  zanurzył się. To był mój ulubiony moment. Chwilę później, rżnął mnie już na całego. Musiałam z całych sił trzymać się krawędzi stołu, tak mocne były jego pchnięcia.  Moje nogi zarzucił sobie na ramiona, a dłońmi trzymał za uda, rozkładając je jak najszerzej.  Było mi już tak błogo. Czułam, jak każdy ruch jego fiuta przybliża mnie do orgazmu. I wtedy zrobił coś okropnego.
- A pan Panie Jurku? Zupełnie o panu zapomniałem. Chce pan spróbować.
- Ja…. Tak chciałbym…. Nie wiem tylko, czy to….
- Bzdura. Tamara nie będzie miała nic przeciwko temu.
Do mojego zasnutego oparami przyjemności umysłu, ich słowa docierały bardzo powoli. Dopiero, gdy Alan przejął kamerę z rąk drżącego kamerzysty, uwierzyłam. Uniosłam się ,próbując zejść ze stołu, ale Alan już był przy mnie. Delikatnie, ale stanowczo przytrzymał za ramiona i pocałował. Zawirowało mi w głowie i przestałam się opierać. Zaplotłam ręce na jego karku zupełnie zapominając,  że wciąż leże na stole rozkraczona, jak dziwka z nagą cipką ociekającą sokami. Oprzytomniałam trochę, gdy drżące, niepewne ręce kamerzysty dotknęły mojej broszki, a jego fiut starał się niezdarnie we mnie wbić. Znów spróbowałam się podnieść. Oderwałam usta od ust Alana.  
- Nie. Proszę? – wyszeptałam.
- Ciiiii… – Alan przytulił mnie mocno i szepcząc czule do ucha, gładził po coraz bardziej potarganych włosach.
Tymczasem, penis kamerzysty wbijał się w moją chętną mimo wszystko cipkę. Jego sterczący brzuch ocierał się o wzgórek łonowy i łechtaczkę, a rozgorączkowane dłonie szarpały gładki materiał sukni starając się dobrać do piersi. Co miałam robić? Najgorsze już się stało. Starałam się nie zwracać na to wszystko uwagi. Język Alana igrał z moim, jego dłonie gładziły moje włosy, szyję, policzek. Wreszcie czując, że zaprzestaję walki, odsunął się ode mnie i podniósł kamerę. Chwyciłam go za wolną rękę i uścisnęłam. Chciałam, żeby wiedział iż robię to, tylko dla niego i żeby mu to udowodnić, rozsunęłam sznurki gorsetu i ściągnęłam go w dół. Piersi ukazały się celując różowymi sutkami w obiektyw kamery. Ujęłam je w dłonie i ugniatałam, jęcząc przy tym głośno. Pan Jurek tymczasem wydając z siebie śmieszne odgłosy, coraz bardziej przyspieszał ruchy. Nagle kwiknął i poczułam, jak potężny ładunek spermy wlewa się we mnie. Gdy wpompował wszystko, odsunął się, oparł o ścianę i dyszał ciężko.
- Byłaś wspaniała – powiedział Alan z uśmiechem, a ja byłam taka dumna.  
Zupełnie niespodziewanie, rozległo się pukanie do drzwi. Z szybkością przestraszonego zwierzątka, zerwałam się ze stołu i rozejrzałam w panice. Moje białe koronkowe majteczki leżały na podłodze. Pan Jurek stał oparty o ścianę z wystającym ze spodni, oklapłym penisem. Nie wiedziałam co robić. Stach odebrał mi zmysły.  Alan nie przejął się, tylko spokojnie otworzył drzwi. Za nimi stał ten sam chłopak, któremu parę godzin temu zrobiłam loda.  
- Hej, szukałem was. Miałem nadzieję na powtórkę, ale widzę, że może uda się coś więcej – popatrzył znacząco na moje porzucone majtki.  
- Pewnie, jeśli tylko nasza panna młoda się zgodzi ?
Traciłam nad tym kontrolę. Wydarzenia zdawały się przyspieszać i wymykać mi z rąk. Szantażysta, wcale nie czekał na moją zgodę. Mrugnął tylko do Alana, jakby chciał powiedzieć.
„Serio? To jej zgoda, ma jakieś znaczenie?”  
Spojrzałam na Alana, mając nadzieję, że coś powie, ale on patrzył tylko i uśmiechał się krzywo. Gdy ja szukałam wyjścia, chłopak nie tracił czasu. Podszedł do mnie, odwrócił tyłem i oparł o stół. Śnieżnobiała suknia, mająca symbolizować czystość, po raz kolejny powędrowała w górę. Trzeci już dziś fiut, wszedł w moją szparkę. Poddałam się całkowicie, pozwalając na wszystko.
„Ile czasu minęło – zastanawiałam się, podczas, gdy chłopak pieprzył mnie od tyłu. – Pół godziny? Więcej? Kamil na pewno, już mnie szuka. Jak tylko ten dupek skończy, wychodzę. Najgorsze, że dla Alana nie będę już miała czasu. Nie. Koniec już z tym. Nie mogę tak dalej postępować. Przecież kocham Kamila”.
- Gdzie ona jest – usłyszałam krzyk mojego męża. Drzwi na korytarz otworzyły się gwałtownie i stanął w nich mój mąż. Za jego plecami napierał tłum ciekawskich, wyciągających szyję, by dojrzeć cokolwiek wewnątrz pomieszczenia. Zamarliśmy na chwilę. Poczułam, jakby nagle oblano mnie lodowatą wodą. Pierzący mnie chłopak otrząsnął się pierwszy. Wyszedł ze mnie, zapiął spodnie i przecisnął się obok skamieniałego Kamila. Patrzyłam na jego wykrzywioną bólem twarz z suknią ciągle podciągniętą na biodra. Cisza była przerażająca.
„ Co ja zrobiłam? To nie dzieje się naprawdę, to jakiś pieprzony sen „ – pomyślałam zszokowana. – „Gdzie jest Alan. On to naprawi. Wyjaśni jakoś. Jest przecież ,najlepszym przyjacielem Kamila”.
Ale próżno wypatrywałam ratunku. Alana nigdzie nie było. Zniknął, tylko na sąsiednim stole, skierowana obiektywem prosto we mnie stała kamera. Nie miałam wątpliwości, że cały czas wszystko nagrywała.
„A mówił, że chce zachować wspomnienia o mnie” – pomyślałam jeszcze z przykrością, nim rozpętało się piekło.
                              *
Alan jechał wąskimi uliczkami małego miasteczka. Wypatrywał. Po wczorajszym dniu, czuł się odmłodzony, po prostu tryskał energią. Ten stan jednak, nie trwał długo. Wiedział, że już wkrótce znów poczuje „potrzebę”. Już z daleka zobaczył młodą dziewczynę, zwiewnej letniej sukience. Dziewczyna, miała piękne czarne włosy i była bardzo zgrabna. Długie, opalone nogi, stawiała z gracją tancerki. Przed sobą pchała wózek z malutkim dzieckiem.
„Młoda mama” – przemknęło mu przez myśl,  znów poczuł ten Dreszcz. Nie namyślając się długo, zatrzymał się obok niej. Uwielbiał młode mamy.

horus33

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 15608 słów i 84736 znaków.

3 komentarze

 
  • On

    Coś pięknego!!

    21 stycznia

  • horus33

    @On  :faja: Dzięki

    21 stycznia

  • onaaaa

    dziękować

    21 maj 2023

  • OstryStefan

    W końcu jest.
    Dziękujemy !!

    20 maj 2023