Sponsor 12

Sponsor 12W ogóle nie spodziewałam się, że tak szybko będzie mi dane założyć to, co kilka godzin wcześniej kupiłam.      
     Dopiero kiedy stanęłam przed ogromnym lustrem w naszym apartamencie, zrozumiałam, że dobrze wydałam premię od Wojtka. Sukienka leżała wyśmienicie i pokazywała dokładnie to, co powinna. Buty na początku nie były zbyt wygodne, ale to był chyba raczej problem psychologiczny. Cały czas się bałam, że złamie obcas w butach, za które zapłaciłam prawie tysiaka. Nigdy bym sobie tego nie darowała.
     Sponsor patrzył na mnie z lekką rezerwą. Nie miałam pojęcia, o co mu chodzi. Najpierw wymyślił sobie, że dzięki mnie podbuduje się w oczach kolegów, a teraz stroił jakieś fochy. Miałam czasem wrażenie, że jeśli chodzi o nastroje, jest gorszy niż kobieta.  
     - A ty się nie boisz, że których z twoich kolegów mi się spodoba i …
     O kurwa! Chyba poszłam za daleko. Mówienie o takich sprawach to było solidne przegięcie. Po nerwowej reakcji zauważyłam, że właśnie o to mu chodziło. Bał się, że dziś wieczorem zmienię sponsora. Mój długi jęzor po raz kolejny wpędził mnie w kłopoty. Od dziecka miałam ten sam problem. Powinnam go kiedyś uciąć.
     Spokojnie odwróciłam się do niego z uśmiechem na twarzy. Chciałam zyskać na czasie, ale ten zdawał się nie mieć zamiaru czekać, aż jakieś zapadki w moim umyśle przeskoczą.
     - Nie masz się czego bać. Nigdy nie zamieniłabym cię na żadnego z twoich kumpli, choćby nie wiem, co mi obiecywali – zapewniłam, zerkając na jego krocze.
     Podbudowałam go tym. Kąciki jego ust delikatnie się uniosły. Dla faceta nie ma chyba większego komplementu niż ten, kiedy kobieta docenia jego umiejętności w łóżku. Zasługiwał na to. Po tym, co pokazał ostatniej nocy… Na samą myśl przeszły mnie dreszcze i ochota na seks.
     - Pamiętasz o naszej umowie? - zapytałam.
     Wyraz jego twarzy nagle zmienił się na poważny. Chyba każdy prawnik na słowo „umowa” reaguje w ten sposób. W sumie mieliśmy ich kilka, więc mógł od razu nie załapać, o którą konkretnie mi chodzi.
     - Pamiętam – odpowiedział, parząc mi głęboko w oczy. - Liczę na to, że w tym wypadku także i nie muszę się niczego obawiać - dodał nieco żartobliwie, co w jego przypadku było bardzo rzadkim zjawiskiem.
     - Spokojnie. Nie zjem cię po wszystkim, ale nie wykluczam małego gwałtu - dodałam szepcąc mu do ucha. - Ile mi za to grozi?
     - Do dwunastu lat - powiedział z uśmiechem na twarzy.
     - Przychodziłbyś do mnie na mokre widzenia?
     Wojtek docenił mój dowcip i pocałował mnie, zamiast zwyczajnie odpowiedzieć.
     Miałam ochotę od razu się na niego rzucić, ale wiedziałam, że na to będzie jeszcze czas. Tego wieczoru miałam do wykonania kolejną misję i jakaś dziwna intuicja podpowiadała mi, że tym razem będę się doskonale bawić.
     Po raz kolejny powtórzyliśmy scenariusz.      
     Miałam wyjść z hotelu i udać się do innego, położonego w innej części miasta.  
     - Lokalizuje bar, zamawiam sobie jakiegoś słabego drinka i czekam.
     Ostrożność mojego sponsora po raz kolejny się aktywowała. Za nic nie chciał słyszeć o tym, że moglibyśmy razem tam pojechać i dopiero na parkingu się rozdzielić. Może i miał rację.
     Po jakimś czasie do baru miał wejść on i jego kumple ze studiów. Wojtek miał im zaproponować, żeby spróbowali mnie poderwać. Moim zadaniem było dać im nadzieje, po czym delikatnie mówiąc spuścić po brzytwie.  
     Na końcu do akcji miał wkroczyć główny zainteresowany. Po krótkiej rozmowie miałam pójść z nim do pokoju, w tym samym hotelu. Tam miałam spełnić moją fantazję seksualną, w zamian za ten cały cyrk, ale o tym Wojtuś jeszcze nie wiedział…
     Upewniwszy się, że wszystko mamy omówione, poprawiłam się lekko i wyszłam z apartamentu.  
     Tym razem nie miałam zamiaru korzystać z transportu publicznego. Przy moim szczęściu na pewno rozdarłabym sobie kieckę o drzwi tramwaju albo usiadła na brudnym krzesełku. W grę wchodziła tylko taksówka.  
     Kierowca otaksował mnie wzrokiem i szczerze się uśmiechnął. Nie wiedziałam, czy wszystkie klientki tak wita, czy tylko te, które wyglądają jak bóstwa, ale spodobała mi się jego reakcja. To dobrze wróżyło. Bądź co bądź opinia kochanka na temat mojego wyglądu nie była nigdy obiektywna. To, że mi płacił, nie znaczyło, że może sobie pozwolić na absolutną szczerość.
     Podróż nie trwała długo, a rozmowa z taksówkarzem ograniczyła do wypromowania przez niego wszystkich miejsc, gdzie mogłabym zostawić pieniądze. W każdym z nich miałam powtarzać, kto mnie przysłał. Najwidoczniej facet dorabiał jako promotor, co poniekąd było całkiem fajnym pomysłem.  
     Doceniłam jego wysiłki sowitym napiwkiem, po czym uśmiechnęłam się uwodzicielsko na pożegnanie.
     Hotel odbiegał nieco standardem, od tego, w którym mieszaliśmy, ale i tak nazwałabym go ekskluzywnym. Moje pojawienie się w barze nie uszło uwadze dwóch mężczyzn, którzy zlustrowali mnie wzrokiem już w drzwiach.
     - Sex on the beach - rzuciłam do barmana, zanim ten zdążył o cokolwiek zapytać.
     Na szczęście nie trafiłam na młokosa, któremu ślinka od razu poleci, kiedy tylko pokaże kawałek stanika spod sukienki. Ten miał około czterdziestu lat był dobrze zbudowany i miał nienagannie wyprasowany strój. Porządek w barze i na nim, świadczył o tym, że jest wprawionym w swojej pracy profesjonalistą, a nie studentem, który dorabia do stypendium.  
     Zaraz, zaraz.... Czepiam się studentów, którzy dorabiają? Źle oceniam młodych chłopaków, którzy wchodzą w życie seksualne, a doceniam starszych facetów? Co się ze mną dzieje? Zapomniałam, kim jestem? Jak się tu znalazłam? Gdzie byłam miesiąc temu, a gdzie jestem dziś?  
Czyżby sodóweczka powoli zaczynała uderzać do mojej główki?  
     Czytałam opinie na forum, że sponsoring zmienia dziewczyny, ale nie sądziłam, że mnie także to spotka i na dodatek tak szybko. Nie chciałam tego, a mimo wszystko to się działo.
     Drink nie był tak dobry, jak przypuszczałam, ale zamierzałam sączyć go powoli. Nie lubiłam zbytnio alkoholu, a już na pewno nie mogłam się upić w takim momencie. Jeśli kumple Wojtka uznaliby, że jestem zalana, na pewno odstąpiliby od pomysłu poderwania mnie.
     Dokładnie w tym momencie weszli do sali. Jakbym miała tę siłę sprawczą i przyciągnęła ich myślami.
     Nie chciałam się oglądać, ale kątem oka dostrzegłam, że nieco odstawali od mojego kochanka. Ten jak zawsze miał na sobie marynarkę i koszule. Czasem miałam wrażenie, że nie uznaje innych ubrań. Nigdy mi to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie doceniałam go za to, tylko zastanawiałam się, kto do ciężkiej cholery mu to wszystko prasuje?  
     Pierwszy z jego kolegów miał na sobie luźne spodnie i podkoszulek, ale z górnej półki. Drugi włożył szorty po kolano i koszulkę polo, które nijak nie pasowały do jego brody. Nie można tego było nazwać kilkudniowym zarostem. O ile ten zawsze mi się u facetów podobał, to w tym wypadku sam widok tego typa napawał mnie już odrazą.
     Po pół godziny i mniej więcej dwóch piwach na głowę kątem oka zobaczyłam jakiś ruch przy stoliku. Facet w koszulce polo, który siedział do mnie tyłem, odwrócił się i otaksował mnie wzrokiem. Udawałam, że tego nie widzę, ale czułam na sobie jego spojrzenie. Wiedziałam, że za chwile on, albo jego kumpel podejdzie do mnie.
     Czułam, jak cała zaczynam drżeć. Nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje. Kiedy omawiałam to z Wojtkiem, wydawało mi się, że będą to dwie zwykłe rozmowy, w których mam zagrać zimną sukę. Teraz czułam się jak na chwilę przed szkolnym występem.  
     Całe dzieciństwo miałam traumę, kiedy musiałam wystąpić na forum publicznym. Właśnie to uczucie teraz do mnie wróciło. Poza nim czułam także dreszczyk podniecenia, co poniekąd niwelowało moje inne odczucia.
     Minuty zaczynały się wlec. Nie chciałam spoglądać w stronę stolika, gdzie mój sponsor i jego towarzysze zapewne dogadywali szczegóły zakładu, ale Bóg mi świadkiem, że miałam na to ogromną ochotę. Podświadomie nie mogłam się doczekać, kiedy pierwszy z kumpli mojego sponsora zacznie mnie podrywać.
     - Poproszę jeszcze raz to samo - zakomunikowałam kelnerowi, który z życzliwym uśmiechem na twarzy zaczął przygotowywać mi drinka.
     - Ja też poproszę - usłyszałam za plecami. Głos był gruby, nieco wyciszony, ale cholernie męski. Nie, żebym ujmowała męskości Piotrowi, ale jego kolega, który chyba nie lubi maszynek do golenia, w kwestii tonu głosu bił go na głowę. Mimo wszystko nigdy nie zamieniłabym Wojtka na niego nawet za sporą dopłatą.  
     Od razu uderzył mnie zapach jego perfum. Ewidentnie z nimi przesadzał. Nie były odrażające, ale miałam wrażenie, że wylał na siebie cały flakon.
     Spojrzałam na niego, kiedy zajmował miejsce obok. Przez chwile się nie odzywał, przeglądając asortyment na ścianie za plecami barmana. Po kilku minutach popatrzył na mnie z uśmiechem. Byłam dobrze wychowana, więc odwzajemniłam gest. Za nic w świecie nie mogłam sama rozpocząć z nim rozmowy ani spławić go od razu. Wojciech wyraźnie zaznaczył, że mam się z nimi pobawić, dać nadzieję na coś więcej niż tylko rozmowa, i dopiero wtedy spławić.
     - Jak mija wieczór? - zapytał.
     No cóż. Nie spodziewałam się cudów, ale sądziłam, że mimo wszystko stać będzie go na jakiś bardziej wyszukany tekst. Tym co powiedział, od razu chciał zakomunikować, co zamierza zrobić.
     - Dziękuje, nie najgorzej - odpowiedziałam.
     Uśmiechnęłam się do niego ciepło, po czym na chwilę zwiesiłam wzrok na kelnerze.
     W tym samym czasie podrywacz otrzymał swoje zamówienie i chyba na odwagę wypił wszystko jednym haustem. Słowem całkiem niezły zawodnik.
     - Śliczna sukienka.
     - Dziękuje, przekaże krawcowej.
     Mężczyzna spojrzał na mnie z nieukrywanym niezrozumieniem.
     Popełnił klasyczny błąd. W formułowaniu komplementów najważniejsze jest odpowiednie dobranie adresata. Nigdy nie komplementuje się rzeczy, ale właściciela, który jest w jej posiadaniu. To kobieta może dobrze wyglądać w sukience. Skomplementowanie samej rzeczy jest jedynie pochwałą dla osoby, która ją stworzyła.
     - Powinieneś powiedzieć, że ładnie w niej wyglądam, wtedy czułabym się doceniona, a tak..
     Mężczyzna zaśmiał się cicho.
     - Nigdy żadna mi o tym nie powiedziała.
     - Najwyraźniej nie miałeś do czynienia z prawdziwymi damami.
     Skinął głową z lekkim uznaniem.
     - A ty jesteś damą?
     Spojrzałam na niego konfrontacyjnie.
     - A nie wyglądam?
     - Nie, no oczywiście, że wyglądasz, po prostu..
     - Po prostu co?
     Zamówił jeszcze jednego drinka.
     - Może udzielisz mi kilku lekcji z tego, jak powinno się obchodzić z damami?
     - Nie jestem nauczycielką.
     - No to może chociaż korepetytorką?
     Całkiem nieźle wybrnął z sytuacji.  
     - Nie wiem, czy będzie cię na to stać - odparowałam lekko się podśmiewając.
     Szybko zmitygowałam się, że to był błąd. Powinnam trzymać się od wątku kasy jak najdalej. Ja tymczasem zasugerowałam mu, że może kupić moje towarzystwo. Czy to był efekt układu, w jakim byłam od kilku tygodni?
     - To może zapłacę w inny sposób. Ty mnie czegoś nauczysz... ja cię czegoś nauczę..
     Jeśli chodzi o umiejętność flirtu, to radził sobie dużo lepiej niż umiejętność stylizacji i doboru ubrań.  
     Starałam się nie patrzeć na jego brodę, która w dalszym ciągu mnie odrażała.
     - A co potrafisz robić dobrze?
     - Jestem mistrzem masażu.
     Jeśli jego celem było wywołanie w mojej głowie pewnych doznań i obrazów, to musiałam przyznać, że mu się udało.  
     - A wiesz, że to całkiem niezły pomysł - rzuciłam serdecznie i tak samo się uśmiechnęłam.
     Zobaczyłam na jego twarzy gest zwycięstwa. Na pewno wyobrażał sobie jak leże pod nim naga, on mnie masuje, a potem przechodzimy do innych rzeczy. Dałam mu chwilę, żeby oswoił się z tą myślą i nabrał ochoty.
     - Tak więc? - zapytał pewny siebie.
     - Tak więc wrócimy do tematu, jak zgolisz te kułaki - rzuciłam z lekkim obrzydzeniem.
     Przez chwilę nie wiedział, co się właśnie odjebało. Był już pewny, że za chwile wygra zakład z kolegami, pójdzie ze mną do pokoju i przeleci młodą laskę. Był już od tego o krok, tymczasem wszystko wzięło w łeb. Nie wiedziałam, czy sobie na to zasłużył, jakim był facetem, ale poczułam przez chwile, że zrobiłam mu krzywdę.  
     Kolega Wojtka  podziękował za towarzystwo, po czym zażenowany wrócił do stolika.
     Dopiłam drinka, po czym nabrałam głęboko tchu. Połowę miałam za sobą. Nie było tak źle, jak mi się wydawało, kiedy podszedł. W sumie to nawet dobrze się bawiłam, choć miałam świadomość, że jestem tak naprawdę tylko marionetką w rekach sponsora. Nie podobało mi się to, ale miałam nadzieję, że tej nocy to sobie odbiję.
     Nie spodziewałam się, że drugi pojawi się tak szybko. On tymczasem zmaterializował się niemal zaraz po tym, jak spławiłam poprzednika. Byłam przekonana, że tamten nawet nie zdążył zrelacjonować przebiegu naszej rozmowy.
     - Co zrobiłaś mojemu koledze, że wygląda jak zbity pies? - zaczął z grubej rury.
     Rozsiadł się przy barze, sprawiając wrażenie, jakby był u siebie. Zamówił whisky, w ogóle nie patrząc na kelnera, jakby robił to w automacie.
     - Czy ja wyglądam na kogoś, kto byłby w stanie uderzyć zwierze?
     Zaniemówił, po czym kąciki jego ust lekko się uniosły.  
     - Zwierze może nie, ale jestem pewien, że nie jeden facet dostał już od ciebie po jajach.
     - Chcesz dołączyć do tego grona?
     Przybliżył się do mnie, po czym na moment zawiesił głos.
     - To zależy, jak mocne byłoby to uderzenie, no i czy potem wymasowałabyś dokładnie uderzone miejsce.
     Zatkało mnie. Wiedziałam, że jest pewny siebie i bezpośredni, ale nie sądziłam, że tak szybko przejdzie do rzeczy. Najwyraźniej chciał pokazać kolegom, że wyrwie mnie nie tylko szybko, ale i skutecznie.  
     Liczył, że polecę na jego mięśnie, albo na sam widok jego nienagannie ogolonej gęby rozłożę nogi.  
     A może Wojciech był taki sam i tylko go idealizowałam?
     Nie miałam czasu się nad tym rozwodzić. Nie miałam też ochoty zamienić ani jedno słowa więcej z tym gnojem. Sama nie wiedziałam, kiedy niedopity drink znalazł się w mojej dłoni.  
     Chlusnęłam mu nim prosto w twarz. Domyślił się, co zamierzam, ale na unik było za późno.
     - Wariatka - syknął. - Daj mi jakieś serwetki - rzucił do kelnera.
     Ku mojej uciesze mężczyzna za barem nie spieszył się z wykonaniem polecenia, bo prośbą bym tego raczej nie nazwała. Urażony bufon wytarł się, po czym wrócił do stolika. Wcześniej rzucił tylko, że straciłam okazję na wspaniałe chwile.
     Miałam na końcu języka, że te dopiero przede mną, ale nie mogłam tego powiedzieć.
     Byłam trochę zawiedziona tą sytuacją. Liczyłam na flirt z prawdziwym samcem. Nie sądziłam, że okaże się takim chamem.
     - Na koszt firmy - oznajmił kelner, kiedy postawił przede mną kolejnego drinka.
     Uśmiechnęliśmy się do siebie serdecznie.
     Pozostało mi już tylko czekać. Przy stoliku Wojtka trwała ożywiona, ale cicha dyskusja. Czekałam, aż w końcu wstanie i podejdzie.
     Po kwadransie poczułam jego dłonie na jego plecach. Wzdrygnęłam się lekko, udając, że nie akceptuje takiego zachowania.
     - To było genialne. Możesz teraz zrobić ze mną co chcesz - szepnął mi do ucha.
     Uśmiechnęłam się lekko i zaprosiłam go na krzesło obok. Udawaliśmy, że dopiero się poznajemy.  
     - Już czas na nas - szepnął mi na ucho po chwili.
     Zapłacił za mnie i wziął za rękę. Udaliśmy się prosto do windy. Kiedy drzwi się zamykały, z satysfakcją patrzyliśmy na miny jego kolegów.

Rafaello

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka i miłosne, użył 2926 słów i 15921 znaków, zaktualizował 21 gru 2023. Tagi: #sponsor #prostytucja #hotel #podryw #zarywanie #uwodzenie #flirt #seks

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Gazda

    Genialne  :bravo:

    22 paź 2022

  • Rafaello

    Chętnych po więcej zapraszam na moją stronę. Linka macie w opisie profilu.

    22 paź 2022