Mroczny aromat perwersji - rozdział 8 - Maria w Leningradzie

Długa podróż, jadącym z Berlina przez Warszawę zielonym wagonem sypialnym radzieckich kolei nie zmęczyła Marii za bardzo, może tylko nieco znużyła. Przespała prawie całą drogę. Obudziła się tylko podczas kontroli na granicy w Brześciu i przy przetaczaniu jej wagonu w Mińsku do składu jadącego z Wiednia i Budapesztu do Leningradu. Towarzyszące jej w przedziale dwie Rosjanki, żona i córka pracownika ambasady w Warszawie, próbowały na początku podróży rozmawiać z nią, ale mimo że perspektywa podszkolenia się w rosyjskim była kusząca, nie podtrzymała rozmowy i zasnęła zanim dojechali do Siedlec. W zasadzie nie miałaby czego wspominać, gdyby nie ten dziwny i powtarzający się co jakiś czas sen, któremu tym razem towarzyszył monotonny stuk kół wagonu na bezkresnych białoruskich czy już może rosyjskich równinach...
To były swego rodzaju zawody, komu zaoferuje się do wyjebania. Leżała zupełnie naga, w ciasnym pomieszczeniu na wąskim niskim łożu tuż przy podłodze, otoczona kilkunastoma wpatrującymi się w nią i onanizującymi się mężczyznami ubranymi w marynarki i koszule z krawatami, ale nagimi od pasa w dół. Ona też się masturbowała. Z falującymi w szybkim oddechu piersiami i rozłożonymi szeroko nogami, pieściła palcami nabrzmiałą łechtaczkę, jebiąc się intensywnie różowym wibratorem doskonale imitującym sporego chuja. Była spocona i wokół niej unosiła się wyraźna ostra woń podnieconej i cieknącej śluzem pizdy. Z przyjemnością spoglądała na podniecone nią chuje i na studiujące jej nagość twarze towarzyszy onanistycznej sesji. Nie tylko we śnie uwielbiała podniecać i nieraz prowokowała sytuacje, by bez skrupułów obnażyć się, eksponując swe piersi, pizdę czy tyłek, byle tylko zobaczyć kutasa prężącego się na cześć jej wdzięków.  
Gdy odrywając dłoń od pizdy wskazywała z zapraszającym uśmiechem któregoś z mężczyzn, ten stawał nad wezgłowiem jej łoża i kucając nad nią wpychał chuja do ust, unosząc jej głowę dłońmi, by było jej wygodniej obciągać. Nie jebał jej w usta. To ona, z nastawionym na silne drgania wibratorem wciśniętym głęboko w pizdę i dłońmi obmacującymi dupę faceta i palcami wciśniętymi w szparkę między pośladkami, umiejętnie ssała i obciągała ofiarowanego jej kutasa, póki nie poczuła w ustach kleistego ciepła spermy, a gdy już miała ją w ustach brutalnie wpychała jęczącemu w orgazmie facetowi środkowy palec w odbyt, by oblizać go zanim do końca się spuści. Połykała tylko trochę spermy, choć tak bardzo lubiła jej cierpki smak. Resztę rozpuszczała w ślinie i pozwalała, by spływała jej po policzkach i brodzie. Taki obsłużony jej ustami delikwent stawał znowu przy łożu i miętoląc miękkiego już chuja, patrzył z zazdrością, jak obciąga chuja i wpycha palec w dupę innym. I tak po kolei, aż obciągnęła wszystkim, i z twarzą obciekającą zmieszaną ze śliną spermą przyglądała się bacznie, który z mężczyzn pierwszy doprowadzi znowu swego chuja do pełnego wzwodu, by ją wyjebać. Było jej wszystko jedno, który z nich wygra, bo przecież nawet ich nie znała, ale to nie chodziło o nich, tylko o mocno napalonego chuja któregoś z nich. Ważne było, by ją mocno zerżnął zastępując wibrator w zawsze spragnionej jebania piździe. Nie czekała długo. Stojący na wprost jej krocza łysiejący brunet, jeden z pierwszych, któremu obciągała, był już gotowy i dumnie dzierżył w dłoni twardego i naprężonego chuja. Wyjęła ociekający śluzem wibrator, oblizała go dokładnie i powoli, po czym skinęła palcem i ciasno objęła udami kładącego się na niej delikwenta, czując z rozkoszą szczelnie wypychającego pochwę kutasa, który miał doprowadzić ją do orgazmu. Tyle zapamiętała z tego snu, po którym nad ranem, gdy na przedmieściach Leningradu obudziła się by wyjść się wyszczać i wysrać, pozostał tylko zeschnięty i wonny śluz na majtkach...
Nowy kraj, nowe miasto i jego zabytki oszołomiły ją. Podczas półgodzinnej jazdy taksówką z Dworca Witebskiego na Wyspę Wasylewską, gdzie mieścił się jej akademik, rozglądała się ciekawie. Przejeżdżając przez most nad Wielką Newą z łatwością rozpoznała znaną jej ze zdjęć XVIII-wieczną barokową budowlę przy Nabrzeżu Uniwersyteckim, w której mieścił się Wydział Filologiczny.  
Załatwianie spraw administracyjnych przebiegło zaskakująco sprawnie i już wczesnym przedpołudniem znalazła się w dwuosobowym pokoju z małą łazienką i aneksem kuchennym. Przeznaczony wyłącznie dla zagranicznych studentów akademik był nowy i stosunkowo nieźle wyposażony. Mającej dzielić z nią pokój Czeszki – jak dowiedziała się w administracji – jeszcze nie było, miała przyjechać dopiero pojutrze.
Korciło ją, aby wyjść i zapoznać się z okolicą, ale odłożyła to na jutro. Po spożyciu obfitego śniadania w wagonie restauracyjnym nie była głodna i miała też sporo zapasów przywiezionych z Polski. Rozpakowała się szybko wieszając i układając ubrania w szafie, a kosmetyki w łazience, i spoglądając w lustro stwierdziła, że chyba jest jednak zmęczona. Wróciła do pokoju, włączyła stojący na biurku mały przenośny telewizor i usiadła na łóżku, zastanawiając się nad tym, co ją czeka w nowym otoczeniu. Spoglądając na ekran, na którym wychwalano nieustające sukcesy radzieckiej gospodarki, niemal machinalnie zdjęła buty i czując kwaśny pot stóp stwierdziła, że należałoby się wykąpać po tak długiej podróży. Zrzuciła szybko szarą bawełnianą bluzkę i biustonosz, a gdy po zdjęciu dżinsowych spodni zdejmowała rajstopy, poczuła przez majtki jej ulubionią rybią woń.  
To zawsze działało na nią tak samo. W odróżnieniu od zdecydowanej większości kobiet, które nie znoszą woni swego nieświeżego krocza, ona zawsze chciwie ją wchłaniała. Lubiła swoje ciało i podniecały ją wszystkie jego naturalne zapachy. To był jej fetysz, który podniecał ją tym bardziej, im bardziej woń potu była intensywna. Tak jak teraz. Nie zdjęła majtek i ułożyła się w pozycji, w której najbardziej lubiła się pieścić. Siedząc oparta plecami o ułożoną na sztorc poduszkę rozszerzyła i podkurczyła nogi. Pochyliła twarz nad kroczem i zaczęła pocierać pizdę przez majtki. Przesuwała palce od łechtaczki aż do szparki tyłka i z powrotem. Powoli, nie spieszyła się, miała dużo czasu, by nacieszyć się przyjemnościami, których dostarczało jej własne ciało. Lewą dłonią ugniatała piersi, z przyjemnością wdychała ostrą woń niemytej od wczorajszego popołudnia i podnieconej nocnym snem pizdy, z narcystycznym zadowoleniem patrzyła na swoje krocze i rosnącą na majtkach wilgotną plamę. Gdy uznała, że majtki są już wystarczająco nasiąknięte świeżym śluzem przerwała głaskanie, zdjęła je i dociskając do ust i nosa dłuższą chwilę wąchała. Intensywna woń wsiąkającego całą drogę w tkaninę potu i moczu, zmieszana z zapachem śluzu, przyjemnie ją odurzyła. Odchyliła głowę w tył, zamknęła oczy, położyła majtki na twarzy i zaczęła się pieścić wyobrażając sobie, że jakiś dopiero poznany facet trzyma ją za głowę i pcha jej w usta twardego chuja, tak jak we śnie. To podniecało ją nie tylko w fantazjach. Zsunęła obydwie dłonie na piersi, chwilę je ugniatała, po czym powoli przesunęła dłonie po brzuchu w kierunku krocza.  
To misterium zawsze wyglądało podobnie. Rozchyliła palcami lewej dłoni wargi, stwierdzając z zadowoleniem, że pizda obficie się ślini, a palcami prawej ręki okrężnymi ruchami pieściła łechtaczkę. Zamkniętymi oczami widziała jak cuchnący potem gruby żylasty chuj jebie ją coraz brutalniej w usta. Zaczęła pieścić się intensywniej. Lewą ręką pocierała mocno nabrzmiałą i śliską łechtaczkę, a prawą jebała się najpierw dwoma, a potem trzema palcami, jęcząc przy tym coraz głośniej. Co kilkanaście jebnięć lizała palce, nie po to, żeby zwilżyć nimi pizdę, bo ta była wystarczająco mokra, lecz dlatego, że lubiła smak zmieszanego z potem śluzu. Wraz z narastającym podnieceniem czuła coraz silniejsze drżenie ud. Rozszerzała je mocno, by za chwilę zacisnąć je na pieszczących pizdę dłoniach. Jebała się teraz tak szybko i mocno, że słyszała chlupiące odgłosy palców wbijających się w miotaną spazmami rozkoszy pochwę. Zrzuciła majtki z twarzy, otworzyła oczy i wpatrywała się chciwie w oślinioną pizdę, żałując, że nie może jej sama lizać. Wyobrażenie śmierdzącego chuja jebiącego usta nie było już potrzebne. Zastąpił go widok podnieconej pizdy i jej coraz intensywniejsza woń. Buchająca z podbrzusza rozkosz przeszywała całe jej ciało, aż wybuchnęła głośnym krzykiem orgazmu...  
Stojąc pod prysznicem wysikała się z dłonią na piździe by ciepły mocz spływał po nogach. Nie namydliła się, bo nie chciała korzystać ze zwykłego mydła, a płyn do kąpieli miała dopiero kupić. Ciepła woda zmywała z niej pot i mocz, ale znużenie spotęgowane jeszcze przeżytym przed chwilą orgazmem nie ustępowało. Wytarła się dokładnie i wróciła do łóżka zasypiając prawie natychmiast.
Obudziło ją mocne pukanie do drzwi. W mroku rozjaśnionym tylko światłem ulicznych latarni rozejrzała się po pokoju, jakby nie wiedziała, gdzie właściwie jest, po czym spojrzała na leżący na szafce przy łóżku zegarek. Była dziesiąta wieczorem. Naga wyskoczyła z łóżka, narzuciła na siebie wyjęty szybko z szafy kusy satynowy szlafrok, przekręciła klucz w zamku i uchyliła nieco drzwi. Za drzwiami stał facet. Nie byłaby kobietą, gdyby od razu nie otaksowała go wzrokiem od stóp do głów. Miał około trzydziestki, ciemną cerę, nosił nienagannie skrojony garnitur i niewątpliwie był na swój sposób przystojny.  
Poprosiła, by chwilę zaczekał i pozwolił jej się ubrać, ale mężczyzna nieznoszącym sprzeciwu głosem odparł, że nie ma takiej potrzeby i otwierając zdecydowanym ruchem szerzej drzwi, wszedł do pokoju i usiadł na krześle przy biurku, wskazując jej dłonią łóżko. Usiadła posłusznie przytłoczona sekwencją nieoczekiwanych zdarzeń. Nie była wystraszona, raczej zaskoczona tym, że poddaje się woli tego człowieka, bo dotychczas w sytuacjach sam na sam z mężczyzną, to ona nadawała ton i dyktowała warunki.
*
Tylko w onanistycznych fantazjach pragnęła być uległa, a nawet poniżana. Zestaw takich scen, w których facet wymusza na niej całkowite podporządkowanie się jego lubieżnym zachciankom, nie był zbyt duży. Najczęściej wyobrażała sobie, tak jak dzisiaj przed zaśnięciem, że jakiś właściciel dużego chuja zaciąga ją gdzieś w krzaki, każe jej klęknąć przed nim, rozpiąć i spuścić mu spodnie, obciągać miękkiego chuja, póki nie stanie, a potem wciskając dłońmi jej głowę w krocze, jebie ją brutalnie w usta i spuszcza się, oblewając jej twarz spermą. Wiedziała, że podobne fantazje zdarzają się także wielu innym kobietom, nawet przykładnym matkom i żonom, ale w jej przypadku krocze faceta było zawsze oblepione gęstym potem i wręcz domagała się oklejonymi spermą wargami, by po jebaniu pozwolił wylizać sobie chuja, pachwiny i jaja. Czasami, gdy sporo wypiła i trudniej jej było się mocniej podniecić, wyobrażała sobie, że po takim jebaniu i wylizaniu faceta, ten wciska miękkiego chuja w jej twarz i obficie szczając, zlewa ją całą cuchnącym żółtawym moczem... Wtedy orgazm nadchodził natychmiast.
Mocno podniecała ją też fantazja, w której napotkany w jakiejś zapuszczonej piwnicy atletyczny facet w dresowych spodniach i podkoszulce, koniecznie obcy i ociekający potem, każe jej rozebrać się do naga, spuszcza brudne gacie, wypina się i każe jej wylizywać owłosioną dupę miętoląc sobie przy tym chuja, równie wielkiego i żylastego jak w fantazji o jebaniu w usta. Wyobrażała sobie wtedy, że wylizuje facetowi pośladki, rozszerza je, przesuwa chciwie nosem po spoconej i śmierdzącej szparce, a potem namiętnie wylizuje ją i jebie mu odbyt językiem. A gdy facet uzna, że jego dupa jest już wystarczająco wylizana, każe jej wstać i przypierając ją do ściany wciska jej do odbytu środkowy palec, wącha go, stwierdzając głośno, że jej dupa śmierdzi jakby przed chwilą srała, a zaraz potem jebie ją długo z całych sił swym olbrzymem w tę śmierdzącą dupę, nie bacząc na jej jęki, i po solidnym jebaniu tryska spermą w głąb odbytu...
*
Nieoczekiwany gość zapalił marlboro i patrząc badawczo w jej twarz wyjaśnił, że jest kierownikiem tego akademika. Dodał też od razu, że pochodzi z Inguszetii, a jego ojciec jest tam szychą w lokalnym kierownictwie partii, i że ma dla niej propozycję.  
Zaskoczona słuchała z coraz bardziej otwartymi ustami, lecz nie uszło jej uwagi, że facet nie spojrzał ani razu na jej śmiało odsłonięte uda, nawet gdy zakładała nogę na nogę ukazując wyćwiczonym ruchem gołe krocze. Uwielbiała seks, jebała się chętnie z żonatymi facetami jeszcze w tej mieścinie, z której wyjechała ścigana mniej lub bardziej prawdziwymi plotkami o jej kolejnych podbojach. Sama dobierała sobie przygodnych facetów na dancingach na pierwszym roku zaocznych studiów w Polsce, by wąchali i jebali jej spoconą pizdę, ale jeszcze nigdy nie proponowano jej, by stała się płatną kurwą. Fakt, nie jakąś uliczną dziwką, ale elegancką kobietą do towarzystwa dla przebywających w Leningradzie dyplomatów i innych cudzoziemców, dobrze płatną w markach lub dolarach i odstępującą jedynie połowę ustalonych zarobków swemu siedzącemu przed nią dobroczyńcy, a napiwki zatrzymującą dla siebie.
Pierwszy odruch, by z oburzeniem odrzucić propozycję, ustąpił zimnej kalkulacji. Facet proponował jej przecież zarobki pozwalające na luksusowe życie w tym siermiężnym kraju, opiekę i bezpieczeństwo, oraz gwarantował, że po każdym roku studiów zapewni bezpieczny transfer zarobionych przez nią pieniędzy do Polski w wybranej przez nią walucie. Jeszcze przed przyjazdem do Rosji słyszała o kaukaskiej mafii działającej w Moskwie i Leningradzie, że jest to jedyna dobrze i uczciwie działająca firma w tym komunistycznym „raju”, lecz nie mogła spodziewać się, że trafi w jej macki już pierwszego dnia po przyjeździe.
Początkowy szok przeradzał się powoli w zaciekawienie i spokojnie słuchała. Dopiero gdy jej gość wstał i przyniósł z aneksu kuchennego dwie szklaneczki zauważyła, że ma ze sobą ciemną butelkę sowieckoje igristoje. Mimo, że już po pierwszym kieliszku przeszli na „ty”, było jasne, że w relacji między nimi, to Murat jest panem sytuacji. Sącząc powoli radzieckiego szampana rozpatrywała, co może zyskać podczas oczekujących ją lat studiów, przyjmując propozycję, a co stracić, i nic nie mówiąc, bez skrupułów, rozchyliła szlafrok obnażając piersi i okoloną ciemnymi włoskami pizdę. Wstała i podeszła do Murata. Nauczona bogatym doświadczeniem była przekonana, że mężczyzna wtuli twarz w jej piersi, albo od razu w krocze i zajmie się pizdą, co pozwoli jej zdobyć nad nim przewagę, ale srogo się myliła.
Murat wstał i zdecydowanym ruchem pchnął ją z powrotem na łóżko. Nie zdejmując spodni, wyjął przez rozporek naprężonego już chuja i najzwyczajniej w świecie ją zerżnął. Nie broniła się. Podnieciła się już gdy stanęła przed nim obnażona i jej zawsze spragniona chuja pizda z przyjemnością przyjmowała teraz mocne pchnięcia. Objęła faceta udami i dobijała się do niego biodrami, pragnąc być rżnięta jeszcze mocniej. Jak każda rozbudzona seksualnie kobieta kochała być jebana i – jak dotąd – to była jedyna prawdziwa miłość jej życia.
Gdy skończył, spuścił się z długim jękiem na brzuch i po wytarciu oślinionego chuja w szlafrok i zapięciu rozporka bez słowa wyszedł. Nie zdziwiła się nawet, bo było już jasne, że traktuje ją jak narzędzie do pomnażania swoich dochodów, a jebanie bez żadnych pieszczot i bez nawet jednego pocałunku, przypieczętowało jego dominującą pozycję w ich wzajemnej relacji.
Była mocno podniecona, ale nie miała orgazmu. Sięgnęła dłonią do obficie zlanego spermą brzucha, zbierała ją i powoli zlizując z palców kleisty produkt jaj Murata, odtwarzała w myślach przebieg rozmowy, a w zasadzie monologu przerywanego tylko jej krótkimi odpowiedziami na zadawane jej fachowe pytania. Nie, nie miała nic przeciw temu, by jebać się z Murzynami i Arabami. Tak, godziła się na jebanie w usta i w dupę, dopuszczała także trójkąty i orgie (płatne podwójnie). Nie miała nic przeciw perwersji, włącznie z lizaniem facetowi odbytu i szczaniem na nią, ale wykluczała przemoc i ból, chyba że to ona będzie go zadawała na życzenie klienta. Takich „spotkań” z klientami w sobotnie wieczory, z ewentualnym dodatkowo płatnym przedłużeniem do niedzieli, miało być dwa lub trzy w miesiącu, a odmowa była dopuszczalna tylko wtedy, gdy będzie miała okres (chyba, że klient wyraźnie tego sobie zażyczy), albo gdy będzie chora. Wiadomość o kliencie, miejscu spotkania i jego ewentualnych życzeniach, miała na nią czekać w piątki w zaklejonej kopercie w przydzielonej jej skrytce na listy u portiera.
Murat nigdy więcej już jej nie jebał. Nie złożył też podobnej propozycji Czeszce, z którą mieszkała, zapewne dlatego, że nie grzeszyła urodą, choć gdy się bliżej poznały i opowiedziała koleżance o swym dodatkowym zajęciu, ta była tym wyraźnie zainteresowana. Musiała jednak zadowolić się „darmowym” jebaniem z kolegami z akademika, a gdy dość szybko zaszła w ciążę, wróciła do Ostrawy i Maria do końca studiów miała pokój już tylko wyłącznie dla siebie, co – jak przypuszczała – zawdzięczała zadowolonemu z niej Muratowi. Jego opiekę odczuła także, gdy pewien student z Gambii zaczął ją zbyt nachalnie nagabywać przy mniej lub bardziej przypadkowych spotkaniach. Miała się już nawet zgodzić na propozycję, bo była ciekawa, czy rzeczywiście Murzyni z plemienia Mandingo mają takie wielkie chuje jak fama głosi i chętnie dałaby mu się wyjebać takim okazem, może nawet w odbyt, ale ponieważ w sowieckim akademiku nic nie mogło ujść uwagi kierownictwa, a Murat nie był zainteresowany tym, by traciła swój czas i energię na bezpłatne jebanie, student wkrótce zniknął i plotka głosiła, że musiał wrócić do Afryki oskarżony o niemoralne prowadzenie się.
Gdy sperma Murata została już dokładnie zlizana i na brzuchu nie pozostał po niej ślad sięgnęła dłonią do niezaspokojonej pizdy i próbowała się pieścić, ale kłębiące się w głowie myśli tak ją rozpraszały, że nie potrafiła skupić się na żadnej ze swych fantazji i zasnęła kamiennym snem.

Dodaj komentarz