Zaparkowali przed hotelem na miejscu dla gości i po wniesieniu bagaży postanowili od razu przejść się po mieście, a po spacerze uraczyć się słynnym sznyclem wiedeńskim w ogrodzie zalecanej przez baedekera restauracji Pfarrwirt. Podekscytowana tym, że w trakcie dwugodzinnej jazdy tak wielu kierowców ciężarówek uczciło klaksonami jej wyeksponowaną na widok publiczny gołą pizdę, postanowiła również resztę dnia spędzić bez majtek, nawet za cenę tego, że wieczorem nie będzie mogła sycić się widokiem męża tulącego do ust i nosa jej znoszoną wonną bieliznę.
Dzień był ciepły i długi spacer z hotelu na Pfarrplatz był przyjemny. Po drodze zwiedzili katedrę św. Stefana, otwarte kilka lat temu muzeum Freuda oraz o wiele starsze muzeum Beethovena, a gdy wreszcie dotarli do restauracji byli już naprawdę głodni. Musieli zaczekać około kwadransa, bo wszystkie stoliki były zajęte, ale było warto. Zapijany chłodnym klosterkellerem sznycel z ziemniakami i smażoną kapustą był naprawdę smaczny i byłoby całkiem miło, gdyby nie to, że mąż zupełnie niepotrzebnie wrócił do tego, że siedziała w aucie taka obnażona.
– Dlaczego mi to zrobiłaś?
– Co? – udała, że nie wie, o co chodzi.
– Przecież wiesz.
– To, że siedziałam tak swobodnie?
– Swobodnie? Chyba bezwstydnie! I w dodatku głaskałaś się!
– Przecież chcesz, żebym chodziła bez majtek, teraz też ich nie mam – wyjaśniła dla pewności, prawie odruchowo rozszerzając pod stołem uda, choć tym razem, niestety, nikt nie mógł zobaczyć jak wspaniały skarb między nimi kryje.
– Chodzić bez majtek to jedno, a chwalić się gołą cipą, to zupełnie co innego.
– Przecież podniecałeś się tym, że zaglądają mi w tyłek, bo widziałam, że ci stoi.
– Podniecał mnie widok twojej cipy i to że ją głaskałaś, a nie to, że pokazujesz ją wszystkim dookoła – skłamał, bo właśnie to go najbardziej podniecało, mimo naturalnej zazdrości o to, że jego świeżo poślubiona żona goła od pasa w dół i rozkraczona jak dziwka rozwiera sobie palcami pizdę na oczach tylu facetów.
– Nie wszystkim, tylko kilku kierowcom! Tak ciężko pracują, to niech mają choć trochę przyjemności widząc coś ładnego – kpiła sobie myśląc z nieco złośliwą satysfakcją, że gdyby wiedział, ilu mężczyzn spuszczało się na sam widok jej pizdy, to mocno by się zdziwił.
Ta sprzeczka nie mogła się dobrze skończyć. Zanim zapłacili skorzystała jeszcze z toalety, gdzie po wysikaniu się potarła dłonią między pachwinami i wąchając ją stwierdziła, że już ekscytująco pachnie. Bez słowa wyszli z restauracji kierując się do tramwaju linii D jadącym w kierunku ich hotelu, ale gdy tramwaj głośno dzwoniąc podjechał, stwierdziła z obrażoną miną, że on może sobie jechać, a ona wróci na piechotę, bo chce być sama i coś sobie po drodze kupić. Niewidoczna jeszcze ciąża miała na nią dobry wpływ. Mimo długiego spaceru i mimo zarwanej przez Helmuta nocy, a może dzięki temu, że tak wspaniale ją wyjebał, czuła się pełna energii. Pretensje męża nie zepsuły jej dobrego nastroju. Chciała, żeby był zazdrosny i doskonale wiedziała, że wystarczy, by pokazała mu się naga, a natychmiast złość mu minie i rzuci się na nią jak napalony młodzieniec. Szła niespiesznie oglądając wystawy i wchodząc do ciekawszych sklepów robiąc zakupy. Podmuchy ciepłego wiatru przyjemnie łaskotały pod sukienką goły tyłek i uśmiechała się do mężczyzn omiatających wzrokiem jej sylwetkę. Zdawała sobie sprawę, że mimo prawie trzydziestki wyglądała tak atrakcyjnie, że żaden facet, stary czy młody, nie mógł pozostać obojętny na jej kobiece wdzięki.
Wróciła do hotelu ze sporymi zakupami. Jeszcze przed ślubem przyznała się mężowi, że ma sporo pieniędzy, nie mówiąc jednak ile, by go nie szokować, wyjaśniając przy tym, że dostała je w spadku po ojcu. Od tej pory nie musiała się już kryć z zakupami drogiej biżuterii i ubrań, których cena mogła przyprawić zwykłego śmiertelnika o zawrót głowy.
Weszła do pokoju rzucając torby z zakupami na podłogę. Mąż spał jak zabity. Wiek robił swoje, był przecież sporo od niej starszy i szybciej od niej się męczył. Przez chwilę zastanawiała się, czy też się położyć, ale stwierdziła, że szkoda wieczoru i postanowiła zejść na dół. Już wchodząc z zakupami zauważyła wejście z lobby do hotelowego baru. Zajrzała i stwierdziła, że jest przytulnie urządzony. Przyciemnione żółte światło, głębokie brązowe fotele, a na ścianach obrazki Wiednia z czasów Franciszka Józefa. Bar był teraz prawie pusty, bo zapełniał się dopiero późnym wieczorem, tylko w jednym z foteli jakiś mężczyzna sączył whiskey. Usiadła na wysokim stołku przy samym barze i zamówiła martini z oliwką. Przy wspinaniu się na stołek sukienka uniosła się odsłaniając prawie całe uda, ale zdecydowanie jej to nie przeszkadzało. Piła małymi łyczkami i z przyjemnością zauważyła, że jej nogi są dokładnie studiowane przez pijącego whiskey. Była pewna, że do niej podejdzie i po minucie czy dwóch siedział już na sąsiednim stołku przedstawiając się. Był Niemcem z włoskiego Tyrolu i miał na imię Hans. Przedstawiła się również, podkreślając, że jest świeżo upieczoną mężatką, a po kolejnych kilku minutach rozmowy wiedziała już, że mężczyzna jest handlowcem w branży spożywczej, przyjechał tu w interesach i jutro rano wraca do Merano, gdzie mieszka. Nie był zbyt przystojny, ale jego zaloty sprawiały jej przyjemność, choć zdawała sobie sprawę, że tego wieczoru na zalotach powinno się skończyć. Nawet jej wydało się przesadą jebanie się każdej nocy podczas podróży poślubnej z przygodnie poznanymi facetami. Był gadatliwy i wyraźnie lubił mówić o sobie i rodzinie, czego słuchała udając zainteresowanie i dowiadując się, że ma dwoje dzieci, żona nie pracuje, a siostra pracuje we włoskim konsulacie w Nicei. Ożywiła się jednak wyraźnie, gdy wyczerpując temat rodziny zaczął opowiadać o swym dodatkowym zajęciu, czy może hobby, którym była kartopedia, czyli wróżenie ze stóp, o istnieniu którego nie miała dotychczas pojęcia.
Gdy przeszli na „ty” zaproponował nieśmiało, że jej powróży. Miała na to ochotę, ale udawała, że się zastanawia. Lubiła, gdy wpatrzeni w nią zgłodniałym wzrokiem mężczyźni nalegali, kusili, czy wręcz prosili, by zgodziła się na ich propozycje i nie miało znaczenia, czy to były prośby o seks, czy – tak jak teraz – o coś o wiele bardziej niewinnego.
– Nie wiem... raczej nie. Od rana jestem na nogach, więc to chyba nie najlepszy pomysł.
– Wręcz przeciwnie, wróżenie ze stóp wymaga, by były rozgrzane – nalegał.
– Ale chyba po umyciu, a nie takie spocone, jak moje teraz – krygowała się nadal, choć myśl, że ten pachnący drogimi kosmetykami zupełnie obcy facet, będzie wąchał zbierający się od rana pot jej stóp, podniecała ją.
– To nie ma znaczenia, a nawet lepiej, że są wilgotne – upierał się coraz bardziej, nie przyznając się jednak, że wąchanie i lizanie spoconych kobiecych stóp było jego fetyszem, tak silnym, że wręcz koniecznym, by mógł się podniecić, a wróżenie ze stóp doskonałym pretekstem, by kobiety pozwalały mu się tak lizać.
– Ale gdzie? Tutaj? – ustąpiła udając zawstydzoną.
– No nie, przy barze się nie da. Chodźmy na fotele.
Przenieśli się do stolika, przy którym Hans wcześniej siedział i usadowili się naprzeciw siebie. Wpadając w głęboki miękki fotel poczuła, że nie tylko stopy ma wilgotne. Jej pizda zawsze reagowała błyskawicznie i puszczała soki przy nawet najlżejszym podnieceniu.
– I co teraz?
– Oprzyj stopę na moim fotelu, o tutaj.
– Którą?
– Najpierw lewą, bo jest bliżej serca – wyjaśnił z tajemniczą miną, jak na prawdziwego wróżbitę przystało.
Uniosła posłusznie nogę odzianą w lekki skórzany sandał i położyła na fotelu między nogami mężczyzny. Z zadowoleniem stwierdziła, że Hans odpinając i zdejmując sandał wyraźnie ją wącha. Podniecona jeszcze bardziej, bo uwielbiała być wąchana taka nieumyta, miała ochotę wcisnąć stopę w jego krocze, ale się pohamowała.
– Tam też są takie linie jak na dłoniach? – zapytała niewinnie, choć mało ją to obchodziło.
– Tak – odpowiedział przenosząc jej stopę na swe udo i zbliżając do niej twarz tak blisko, że wysuwając język mógłby ją polizać. Wąchał ją już bez żadnego zażenowania i zauważyła, że w lewej nogawce wyraźnie zaznacza się rosnący chuj.
– Pachniesz ładnie... – odważył się zauważyć patrząc jej badawczo w oczy.
Grała tę rolę już wiele razy w podobnych sytuacjach i zagrała ją także teraz.
– No co ty, przecież widzisz jaka jestem spocona, a pot wcale ładnie nie pachnie – odpowiedziała, udając zawstydzoną i próbując cofnąć nogę, na co oczywiście nie pozwolił.
– Twój pot pachnie... Mogłabyś unieść nogę wyżej? Będzie łatwiej wróżyć...
Czekała na to i odchylając prawą nogę w bok uniosła lewą studiując jednocześnie wyraz jego twarzy. Zdębiał, gdy zobaczył pod sukienką wilgotną gołą pizdę, a twardy już chuj usiłował rozpaczliwie wydostać się z uciskającej go nogawki. „Jeszcze jeden do dzisiejszej kolekcji”, pomyślała.
– Tak jest dobrze do wróżenia, czy jeszcze wyżej? – zapytała nieco ironicznie i bawiła się chwilę myślą, by zapytać go, czy można wróżyć także z pizdy, ale nie zapytała, bo mężczyzna podniecony widokiem jej krocza zaczął namiętnie lizać stopę.
Wcześniejsze postanowienie, by tej nocy nie zdradzać męża, rozpływało się wraz z coraz mocniej cieknącą pizdą. Wzrok Hansa zachłannie wlepiony w jej krocze i jego język wylizujący gęsty pot spomiędzy palców spowodowały, że chętnie dałaby mu się zerżnąć nawet tu, w barze, na oczach barmana, co byłoby dla niej źródłem dodatkowej podniety, gdyby nie obawa, że ktoś z hotelowych gości mógłby tu wejść z dziećmi, a to naraziłoby ją na spore kłopoty. Hans, widząc jak jest podniecona, już bez pytania i zbędnych ceregieli zdjął jej sandał z drugiej nogi i delektował się smakiem i ostrą wonią ciepłego potu. Trafił swój na swego. Kobiece stopy podniecały go tym bardziej, im bardziej były spocone i pieściły jego zmysły kwaśną wonią i smakiem, a takie były teraz stopy Marii.
Gdyby nie ostrzegawcze głośne chrząknięcie barmana, który choć widział już niejedno z zainteresowaniem obserwował całą sytuację, nie zauważyłaby wchodzącego męża. Szybko spuściła wylizane już stopy na fotel Hansa.
– O! Wstałeś! Wiesz, ten pan wróży ze stóp – wyjaśniła, po czym przedstawiła ich sobie, wciskając dłonią demonstracyjnie sukienkę między uda, by było jasne, że do tej chwili czarowała wróżbitę widokiem gołego krocza.
Mąż przysiadł się do nich chyba szczerze zainteresowany kartopedią, a Hans, przechodząc na angielski, żeby mąż mógł zrozumieć, wyjaśniał, że nauczył się tej metody kiedyś w Pakistanie, gdzie jest bardzo popularna. Słuchała chwilę niewiele rozumiejąc, bo angielski znała słabo, ale straciła już zainteresowanie i Hansem i kartopedią. Interesowała ją już tylko podniecona i ekscytująco wonna pizda. Przeprosiła, że przerywa tak interesującą rozmowę i poprosiła męża, by założył jej sandały. Mogła je włożyć sama, ale chciała, by klęknął i spojrzał jej między uda, które specjalnie rozszerzyła podnosząc stopy, by zobaczył jak bardzo jest podniecona.
– Widzę, że wróżenie było bardzo przyjemne – zadrwił z wyraźną nutką zazdrości.
– O tak! Hans ma niezwykłe zdolności! Wywróżył mi, że spełnią się wszystkie moje marzenia – teraz ona drwiła i mówiąc to wstała obciągając sukienkę.
– Wracam do pokoju, odprowadzisz mnie? – zapytała męża, mając nadzieję, że odmówi. Chciała być teraz sam na sam ze swym podnieceniem, skoro nic nie wyszło z dania dupy miłośnikowi jej spoconych stóp lub chociaż obciągnięcia mu chuja, by nasycić się spermą.
– Nie! Porozmawiam z Hansem, a potem się przejdę... – odpowiedział stanowczo ku jej zadowoleniu.
Po drodze uśmiechnęła się do barmana i otaksowała go wzrokiem stwierdzając, że jest o wiele przystojniejszy niż Hans. Barman odwzajemnił uśmiech i z kokieteryjną nutką w głosie rzucił:
– Gdyby pani czegoś potrzebowała, to jestem całą noc do usług...
– To bardzo ładnie z pana strony, ale dziś obsłużę się sama – odparła z jeszcze szerszym uśmiechem, dając dość jednoznacznie do zrozumienia, jakie ma teraz zamiary.
Była przyzwyczajona do tego, że mężczyźni oferują jej swe seksualne usługi i przesyłając barmanowi pocałunek palcami wyszła kręcąc zalotnie tyłkiem, na którym czuła pożądliwy wzrok. Gdyby nie mąż, schyliłaby się pod jakimś pretekstem unosząc sukienkę, by barman mógł zobaczyć jej długie nogi aż do gołego tyłka. Podniecanie mężczyzn i obnażanie się przed nimi miała we krwi.
Po wejściu do pokoju rozebrała się do naga rzucając ubrania na podłogę przy łóżku i weszła do łazienki. Chciało się jej mocno szczać, ale powstrzymała się. Założyła oferowany przez hotel czepek kąpielowy i nalała do staroświeckiej wanny nieco ciepłej wody, po czym ułożyła się na jej dnie opierając wyciągnięte nogi na przeciwległej ściance i unosząc w górę biodra. Rozszerzyła palcami nabrzmiałe wargi i chwilę wpatrywała się w podnieconą pizdę. Z nimfomańską przyjemnością stwierdziła, że mężczyźni mają rację twierdząc, że jest piękna. Duża ciemna łechtaczka błyszczała śluzem, a rozwarte palcami, ułożone w fale, mięsiste wargi odsłaniały ciemnoróżowe wnętrze jej kobiecego skarbu, tak bardzo wielbionego na wszelkie możliwe sposoby przez licznych kochanków. Włożyła głęboko do pochwy dwa palce, by po chwili wyjąć je i ze smakiem oblizywać. Słony smak i rybia woń śluzu działały na nią jak silny afrodyzjak. Wdychając z przyjemnością woń śluzu otworzyła szeroko usta i z ulgą zaczęła szczać na siebie. Najpierw słabo, oblewając brzuch i piersi, a potem mocno, na twarz. Zamknęła oczy, by nie szczypał ich mocz, i unosząc nieco głowę, lała sobie silnym strumieniem złocistego płynu prosto w usta, pijąc tyle, ile zdołała połknąć. Gdy skończyła, leżała chwilę bez ruchu wdychając intensywną woń moczu, który przebił woń niemytej od rana pizdy. Jeszcze jako nastolatka perwersyjnie delektowała się tym, że jest cała poszczana, a z upływem lat sprawiała sobie tę przyjemność coraz częściej, szczając na siebie sama lub prowokując, by szczali na nią mężczyźni, co podniecało ją o wiele bardziej.
*
Kiedyś, jeszcze w Leningradzie, przeżyła silny orgazm, gdy kucając pieściła sobie pizdę, a po nagim ciele spływały obfite strugi moczu. Już w piątek wieczorem była podekscytowana, gdy znalazła w kopercie informację, że jej klientami będzie trzech Murzynów z RPA. Dopisek Murata ostrzegał, by nie dała się wciągnąć w rozmowę o polityce, bo ci trzej to członkowie Afrykańskiego Kongresu Narodowego, którzy przylecieli tydzień temu do Moskwy szukać poparcia sowieckich władz, a jutro przylatują na dwa dni do Leningradu, by zwiedzić miasto. Ekscytacja wynikała z tego, że jeszcze nigdy nie była z Murzynami i nigdy z trzema mężczyznami naraz. Przed wyjściem wzięła kąpiel, bo nie wiedziała, jakie są ich zapachowe preferencje, ubrała się cała na czarno, od bielizny poczynając, a na wyjątkowo krótkiej mini kończąc. Była tak zaaferowana, że nie usiadła w taksówce jak zwykle na środku tylnego siedzenia, by umożliwić kierowcy zaglądanie między jej nogi. Zastanawiała się z rosnącym podnieceniem, czy będą ją rżnąć po kolei, czy wszyscy naraz w usta, odbyt i pizdę. Wolałaby tę drugą opcję, bo jeszcze nigdy trzech facetów jednocześnie jej nie jebało, ale wiedziała, że będzie tak, jak zechcą jej klienci.
Nie zaskoczyło jej to, że przyjęli ją zupełnie nadzy, bo to zdarzało się dość często. Dwóch młodych i wysokich siedziało na kanapie pijąc piwo, a trzeci – starszy, mniejszy i grubszy, otworzył jej drzwi z puszką heinekena w ręce, gdy zapukała w ustalony sposób. Domyśliła się, że tamci dwaj to ochroniarze tego małego, który zapewne jest kimś ważnym. Bez przywitania i bez żadnych wstępów kazali jej wejść na okrągły stół na środku pokoju i rozebrać się do naga, a sami usiedli wokół stołu nadal racząc się piwem i rozmawiając. Mimo tak chłodnego przyjęcia obnażała się z przyjemnością rzucając panom zdjęte szmatki, ale ci momentalnie zrzucali je na podłogę, łącznie z bielizną, co wydało jej się dziwne. Była przyzwyczajona, że jej majtki są zawsze dokładnie wąchane. Rozbierając się studiowała ich ciała i stwierdziła, że choć wszyscy trzej mają atrakcyjnie duże chuje, to jednak nie tak wielkie, jak nieraz słyszała. Stała już zupełnie goła w rozkroku, by lepiej eksponować pizdę i ze zdumieniem stwierdziła, że ich czarne kutasy nadal zwisają. Nie wiedziała, co teraz robić, bo jej klienci o czymś dyskutowali w jakimś dziwnym języku, ale wreszcie dogadali się, kazali jej zejść i wejść pod stół. Było oczywiste, co ma robić i zabrała się do tego z profesjonalną starannością i autentycznym zadowoleniem. Uwielbiała obciągać, a teraz miała do dyspozycji aż trzy chuje i w dodatku czarne. Zaczęła od tego starszego. Oparła się rękami na jego udach i zbliżyła twarz do krocza, stwierdzając z przyjemnością, że panowie nie brali prysznica przed spotkaniem i konstatując dzięki temu, że odór potu Murzynów różni się od europejskiego i jest o wiele ostrzejszy. Ujęła wciąż miękkiego chuja w dłoń i uniosła go w górę, by delektować swe zmysły lizaniem potu w pachwinach, jednak już po pierwszym liźnięciu facet sięgnął ręką pod stół, wyrwał chuja z jej dłoni i wepchał go w usta. „Jak chcesz” pomyślała, „nie wiesz co dobre”, i zajęła się obciąganiem. Trwało to dość długo, ale nie spieszyła się. Kwaśny odór nieumytego krocza ważniaka podniecająco pieścił jej zmysły i czuła, że pizda wilgotnieje. Chuj zacząć wreszcie rosnąć, ale to nie przeszkadzało jego właścicielowi nadal prowadzić konwersację z dwoma pozostałymi. Umilkł dopiero gdy wzięła w dłoń jaja i intensywnie ssając mocno już naprężonego kutasa, doprowadziła go do wytrysku. Chyba jeszcze nigdy nie miała tyle spermy w ustach i to w dodatku tak gęstej i piekącej. Nie połknęła jej, lecz rozpuściła w ślinie i pozwoliła, by spłynęła na piersi i brzuch, po czym ponownie spróbowała lizać kusząco spocone pachwiny. Tym razem łaskawie pozwolił się wylizać sam unosząc w górę jaja i miękkiego już po wytrysku chuja. Lizała z przyjemnością i udało się jej nawet sięgnąć językiem do początku rowka dupy, ale niestety nie na tyle, by polizać odbyt. Gdy pachwiny były już czyste, chciała zlizać spermę z chuja, ale mężczyzna odepchnął jej głowę. Teraz zajęła się po kolei dwoma młodszymi, powtarzając te same czynności, z tym, że obydwaj pozwolili się wylizać z potu jeszcze przed ssaniem chuja i wytrysnęli o wiele szybciej i jeszcze obficiej niż ich szef.
Wyszła spod stołu ociekając spermą, która pokrywała jej twarz i spływała aż na pizdę przyjemnie ją pieszcząc, i pytającym wzrokiem spojrzała na swych dobroczyńców, którzy tak hojnie obdarzyli ją podniecającymi zapachami i białym produktem czarnych jaj. Kazali jej wejść do łazienki i kucnąć, a sami stanęli wokół niej i znowu zaczęli rozmawiać. Niepewna, czego od niej oczekują, otoczona wokół głowy trzema zwisającymi chujami, spróbowała wziąć w usta największego z nich, ale Murzyn zasłonił go dłonią. Zdziwiona, że nic od niej nie chcą, zaczęła pieścić pizdę wcierając w nią spermę. Była już mocno podniecona, gdy się zaczęło. Przestali rozmawiać, ten starszy złapał ją za głowę, docisnął miękkiego chuja do jej twarzy i zaczął szczać cuchnącym moczem budząc w niej demona perwersji. W amoku podniecenia wzięła szczającego chuja w usta i łapiąc Murzyna jedną dłonią za dupę, dociskała go do siebie pieszcząc drugą dłonią zlewaną ściekającym moczem pizdę. Szczał tak mocno, że zdołała wypić niewiele, a reszta ściekała po niej tworząc pod nią sporą kałużę. Gdy skończył spojrzała poszczaną twarzą na dwóch młodszych. Byli tak zaskoczeni tym, że nie tylko nie oburza się, że ich szef szcza jej na twarz, ale jeszcze bierze szczającego chuja do ust, że stali nieruchomo jak dwa czarne marmurowe posągi. Ona wiedziała jednak dokładnie, czego teraz pragnie. Przerwała na chwilę pieszczenie pizdy, objęła obydwu za pośladki i wcisnęła sobie ich chuje w policzki, po czym wróciła dłońmi do pizdy. Teraz szczało jej na twarz dwóch naraz. Odwracała głowę raz w lewo, raz w prawo, by brać szczające chuje choć na chwilę do ust i z nich pić. Chciała jak najdłużej delektować się tym, że żłopie mocz dwóch mężczyzn naraz, ale nie wytrzymała. Orgazm wybuchł w niej z taką mocą, że omdlała z rozkoszy...
Cała poszczana leżała w kałuży moczu. Była w raju szatańskiej perwersji. Murzyni zaszokowani tym, co zaszło, stali wokół niej i patrzyli oniemiali, jak z wyzywającym uśmiechem oblizuje się rozcierając na sobie ich szczyny. Spodziewali się, że będzie się broniła, a może nawet krzyczała i byli gotowi trzymać ją siłą, by ją obszczać, a tymczasem ona sama zachłannie brała w usta szczające chuje i podnieciła się aż do orgazmu. To zupełnie pokrzyżowało ich zamiary. Chcieli wyrzucić ją taką poszczaną i nagą na korytarz razem z jej ubraniem, by dopiero tam się ubrała, ale pełni podziwu dla jej wyczynu łaskawie zmienili plany. Wyszli z łazienki i zostawili ją leżącą w śmierdzącej żółtawej kałuży.
Leżała tak jeszcze chwilę zlizując mocz z palców. Wiedziała, że chcieli ją poniżyć, ale ona tego właśnie pragnęła. Z zadowoleniem patrzyła na swoje piękne ciało całe zlane spermą i moczem. Przeżyty przed chwilą orgazm zaspokoił jej żądzę, ale nie ugasił amoku perwersji, który ogarnął ją, gdy zaczęli szczać jej na twarz. Wstała i pieszcząc sobie dorodne piersi weszła do pokoju, gdzie cała trójka siedząc na kanapie piła piwo i głośno rozmawiała mocno przy tym gestykulując. Gdy ujrzeli ją wchodzącą w całej krasie nagości i ociekającą wytworami ich jaj i pęcherzy, zamilkli. Widziała po ich minach, że czują wobec niej coś w rodzaju szacunku, że teraz to ona zdecyduje, co nastąpi i wykorzystała to.
Klęknęła przy kanapie, złapała dłonią chuja siedzącego obok młodego Murzyna, stwierdzając z zadowoleniem, że mu stoi, i ciągnąc go za naprężonego kutasa spowodowała, że wstał, by za nią klęknąć. Jęknęła z bólu, gdy zaczął wbijać się w odbyt, ale wyćwiczonym od dawna ruchem, rozluźniła zwieracze i ból przerodził się w rozkosz, dziką rozkosz płynącą z dziko jebanej dupy. Jebiący Murzyn szybko się spuścił z głośnym jękiem i wysunął z niej chuja, ale natychmiast – już bez jej interwencji – zastąpił go drugi. Ten jebał o wiele dłużej i w dodatku dłonią pieścił jej pizdę. Orgazm, tak silny jak poprzedni, oszołomił ją, gdy jebiący jak szalony Murzyn trysnął w nią spermą wpychając w pochwę palce.
Drżąca z podniecenia wstała i bez słowa ruszyła do łazienki, kapiąc po drodze wyciekającą z odbytu brązowawą spermą. Wzięła szybki prysznic i wróciła do pokoju, by się ubrać. Pożegnała ich tak, jak ją przywitali. Wyszła bez słowa i nie patrząc na nich. Była z siebie tak bardzo zadowolona, że jeszcze czulej niż zwykle obciągała chuja taksówkarzowi, który odwiózł ją do hotelu, a gdy się rozebrała wylizała z majtek resztki wyciekającej z odbytu spermy.
*
Trzymając w ustach ostatni łyk swego złocistego nektaru zaczęła się pieścić. Najpierw piersi. Ugniatała je intensywnie wcierając mocz i naciągając sutki, ale szybko zsunęła dłonie do krocza. Kilka razy delikatnie klepnęła pizdę, jakby chciała ją przeprosić, że nie była tego wieczoru jebana, po czym umiejętnymi ruchami palców, nie spiesząc się, doprowadziła się do orgazmu, wyobrażając sobie, że w obecności męża przystojny barman jebie ją w dupę, gdy ona obciąga chuja liżącemu jej stopy Hansowi. Zaspokojona myła się długo głaszcząc sobie całe ciało, po czym naga weszła do pokoju, by rzucić się na łóżko i zasnąć.
Widok Hansa siedzącego przy stoliku, na którym stały dwie puste buteleczki po wyjętej z barku whiskey, nie zdeprymował jej, ale nieco zdziwił.
– A gdzie mój mąż? – zapytała, nie próbując nawet osłonić nagości.
– Zszedł... do baru... kupić whiskey, bo... w lodówce już nie ma... – wyjąkał wyraźnie speszony sytuacją – Ale... może ja już pójdę?
– Ależ nie, dlaczego? – zaprotestowała – Posiedźcie sobie, a ja się położę.
Podchodząc do łóżka przedefilowała tuż przy Hansie w całej krasie swego negliżu, po czym zbierając z podłogi rzucone tam wcześniej ubrania, wypięła się tak, by wróżbita mógł z bliska zapoznać się z każdym detalem jej wspaniałej dupy. Wrzuciła zebrane szmatki na półkę w szafie i weszła do łóżka przykrywając się w tej samej chwili, w której mąż wszedł do pokoju dzierżąc dumnie butelkę 12-letniej glenfiddich.
– Nie będziemy ci przeszkadzali, kochanie? – zapytał przepraszająco.
– Oczywiście, że nie, zgaś tylko światło i włącz małą lampkę, chyba nie będzie wam za ciemno.
Zamknęła oczy i czekała. Specjalnie położyła się tak, by siedzący tuż przy łóżku Hans mógł dotknąć pod kołdrą jej nóg, zauważając już wcześniej, że przykryty białą serwetą obrus zasłania tę część łóżka przed wzrokiem siedzącego dalej męża. Po kilku minutach poczuła dłoń na kolanie i zapraszająco rozszerzyła uda, ale pieszcząca dłoń zsunęła się na stopę. Zrozumiała, że na nic więcej nie może liczyć, ale to, że Hans widział ją gołą, a teraz pieści jej stopy w obecności męża i tak sprawiało jej przyjemność. Była już zmęczona i chciało jej się spać, ale nimfomańska natura podszepnęła jej, by sprawić sobie przyjemność jeszcze większą. Zaczekała aż obydwaj mężczyźni będą nieco podpici i udając kompletnie zaspaną wstała goła i w drodze do łazienki, potykając się specjalnie o nogę Hansa, usiadła mu na kolanach, po czym przepraszając, powoli i niezdarnie wstała opierając się dłonią na jego kroczu, nie wyczuwając jednak nic twardego. Wchodząc do łazienki nie domknęła drzwi. Chciała, by słyszeli jej sikanie. Wyszczana potarła ręką pizdę, oblizała mokrą dłoń i tym razem bez przeszkód wróciła do łóżka zasypiając prawie natychmiast...
Rano, widząc minę małżonka, zrozumiała, że nieco przegięła. Nie odzywał się, co znaczyło, że był naprawdę zły. Nie przejęła się tym zbytnio, bo wiedziała, że łatwo go obłaskawi, lecz do końca podróży poślubnej starała się być wzorem i przykładem kochającej żony, jeśli nie brać pod uwagę kilku samotnych wieczornych wypraw na dziką plażę nudystów, gdzie jurni Chorwaci ofiarowali jej z nawiązką wszystko to, czego nie dawał jej coraz bardziej nudny w łóżku mąż. Dość powiedzieć, że aż dwukrotnie spełniło się jej marzenie, którego nie przeżyła nawet wtedy, gdy świadczyła usługi trzem Murzynom, by być jebaną jednocześnie w odbyt, pizdę i usta. Wracała z takich wypraw ze spermą nie tylko w piździe i odbycie, ale także w ustach, by połknąć ją dopiero w hotelu, zanim czułym pocałunkiem witała się z mężem wpatrzonym w chorwacki kanał sportowy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.