Składając małżeńską przysięgę Maria wiedziała, że nie ma zamiaru jej dotrzymać, bo życie jest zbyt krótkie i piękne, by dla jednego mężczyzny zachowywać duszę i ciało zawsze tak bardzo spragnione pieszczot, ale nie przypuszczała, że po raz pierwszy będzie z innym mężczyzną już tydzień po ślubie, w drodze do Jugosławii, gdzie mieli spędzić dwa tygodnie tzw. miesiąca miodowego. Mąż dzięki swemu stanowisku bez trudu załatwił to, co dla większości mieszkańców PRL było niedoścignionym marzeniem, nie tylko ze względów finansowych – paszporty umożliwiające im wyjazd przez Austrię nad ciepły Adriatyk, a po drodze spędzenie dwóch dni w światowej stolicy walca.
Pech nie oszczędza jednak nawet partyjnych dygnitarzy i złapali gumę w niedzielne popołudnie w Austrii tuż za czechosłowacką granicą, a gdy mąż chciał wymienić koło na zapasowe okazało się, że przed wyjazdem go nie sprawdził i nie nadawało się do jazdy. Byli w drodze już od wczesnego ranka, by zdążyć zanocować w małym hoteliku w centrum Wiednia przy Seilergasse, a w dodatku musieli sporo naczekać się na obydwu przejściach granicznych, i w Boboszowie i w Mikulovie, bo tu partyjne koneksje nie działały. Maria była więc głodna, zmęczona i wściekła na męża, wyrzucając mu, że przecież wie, że jest w ciąży i powinien o nią szczególnie dbać. Marzyła, by się wykąpać, coś zjeść i rzucić się do łóżka, by zasnąć błogim snem, jednak nie było to jej dane. Czekała w aucie, a mąż usiłował kogoś zatrzymać, ale gdy minęło prawie pół godziny i nikt nie stanął, kazała mężowi wsiąść, a sama stanęła na poboczu. Uniosła nieco i tak dość krótką sukienkę ukazując swe ładne długie nogi i prawie natychmiast zatrzymał się miejscowy farmer obiecując sprowadzić pomoc, która dotarła jednak dopiero po kolejnej godzinie.
Złość minęła jej dopiero, gdy laweta wioząca ich fiata 125p wjechała na podwórze warsztatu samochodowego przy białej willi z czerwonym dachem w pobliskiej wiosce. Sporej tuszy kierowca lawety w przykrótkim roboczym podkoszulku spod którego zwisał duży brzuch okazał się właścicielem warsztatu i mieszkańcem willi. Było już bardzo późno i nie było mowy, by zajął się teraz kołem, ale wspaniałomyślnie zaproponował nocleg, obiecując, że rano będą mogli ruszyć dalej. Zgodzili się, nie mając zresztą specjalnego wyboru.
Żona gospodarza, równie korpulentna jak on sam, przygotowała smaczne jajka na bekonie i biały chleb z wiejskim masłem, a Helmut, bo tak miał na imię, wyjął ze staroświeckiego kredensu butelkę rumu stroh. Rozmowa nie bardzo się kleiła, bo z ich dwojga tylko ona w miarę dobrze znała niemiecki, którego uczyła się jako drugiego języka na studiach w Leningradzie. Mąż był zresztą bardziej zainteresowany rumem niż rozmową i – jak zawsze – dość szybko się upił, po czym żegnając się wylewnie poszedł chwiejnym krokiem spać do przeznaczonego dla nich jednego z dwu pokoi gościnnych.
Jeszcze zanim wyszedł, zauważyła, że Helmut wpatruje się w nią jak w święty obrazek, lecz z myślami raczej niezbyt świętymi. Rzucał też niedwuznaczne aluzje na temat jej urody i opowiadał kawały niezmiennie dotyczące seksu, uśmiechając się przy tym lubieżnie. Był prymitywny, ale miły, i było jasne, że ma na nią ochotę. Przemknęło jej przez myśl, że mimo tylu facetów, których miała dotychczas, i w Polsce i w Leningradzie, nigdy nie robiła tego z takim grubym. Uśmiechnęła się nawet do siebie zastanawiając się jak obciąga się chuja, na który zwisa całkiem spory brzuch, tym bardziej, że fama głosiła, że tacy otyli faceci mają zwykle bardzo małe kutasy. Rozmawiając, nie zauważyła nawet, kiedy odgłos zmywanych w kuchni naczyń ucichł i – jak się okazało – zmęczona całodzienną harówką w gospodarstwie gospodyni o imieniu Greta też poszła spać.
Przyjmowała coraz bardziej śmiałe zaloty Helmuta z uśmiechem, dając mu do zrozumienia, że traktuje je jako żarty, ale gdy wstał, by sięgnąć po następną butelekę stroha i zobaczyła, że na poplamionych smarem spodniach ma w kroczu spory namiot, stwierdziła że będzie lepiej, jeśli też pójdzie spać. Mężczyzna był wyraźnie zawiedziony, lecz nie próbował jej zatrzymać. Weszła do wykafelkowanej na biało łazienki, w której była się już wysikać zaraz po przyjeździe, i dopiero teraz skonstatowała, że torba z przyborami toaletowymi, koszulką nocną i bielizną na zmianę, została w samochodzie. Zamknęła blokadę drzwi, zrzuciła z siebie wszystko spoglądając z zadowoleniem na swe nagie odbicie w dużym lustrze i stwierdziła, że najwyższy czas się umyć, bo krocze zalatuje jakby nie brała prysznica cały tydzień. Po umyciu zębów palcem i stojącą na umywalce pastą, schyliła się po wonne jak pizda majtki, by wyprać je mydłem z nadzieją że do rana wyschną, a jeśli nawet nie, to pojedzie dalej bez nich, w samym biustonoszu i sukience, co z pewnością spodoba się mężowi, bo jeszcze przed ślubem nieraz chodziła na jego prośbę po mieście w mini bez majtek, co bardzo go podniecało. I ją zresztą też.
*
Wspominała nieraz z niekłamaną przyjemnością przygodę, którą przeżyła, gdy po takim właśnie spacerze bez majtek po miejskim parku, wracali wieczorem do domu. Tramwaj, mimo późnej pory, był przepełniony, więc wtuliła się w narzeczonego szeptając mu do ucha, że zimno jej w goły tyłek, więc będzie ją musiał w domu rozgrzać. Ludzie stali ściśnięci jak sardynki w puszce, więc nie protestowała, że ktoś klei się do niej z tyłu, tym bardziej, że rzeczywiście było jej chłodno. Dopiero, gdy poczuła na pośladku coś, co bezbłędnie zidentyfikowała jako rosnącego i twardniejącego chuja, spróbowała odruchowo się odsunąć, ale gdy dostrzegła w szybie odbicie twarzy całkiem przystojnego młodzieńca, zrezygnowała, tłumacząc sobie, że w tej ciasnocie woli już, by wciskał się w nią ten chłopak niż jakiś inny typek. Zdawała sobie sprawę, że w trzęsącym się tramwaju ruchy jej tyłka pieszczą chuja młodzieńca i cała ta sytuacja zaczęła ją podniecać. Jakby nie było, tuląc się czule do narzeczonego, pieściła pośladkami jakiegoś napalonego na nią kutasa, więc to prawie trójkąt. Wypięła nawet nieco tyłek dociskając się mocniej do swego adoratora i uśmiechnęła się do odbicia w lustrze, dając chłopakowi do zrozumienia, że doskonale wie, że to nie wymuszony ciasnotą przypadek, i że specjalnie dociska się do niej chujem, gdy niespodziewanie poczuła dłoń na nieosłoniętej krótką spódniczką wewnętrznej części uda tuż nad kolanem. Nie oburzyła się, bo delikatny dotyk ciepłej dłoni sprawił jej przyjemność i podniecił jeszcze bardziej. W pierwszej chwili ścisnęła, co prawda, nogi by nie mógł przesunąć dłoni wyżej, ale coraz bardziej wilgotniejąca pizda i ciekawość, czy odważy się na coś więcej, kazała jej znowu nieco je rozsunąć. Była już tak podniecona, że pragnęła poczuć tę obcą rękę w kroczu, gdy tak czule tuli się do przyszłego męża, a to, że jest tak bezczelnie obmacywana wśród tylu ludzi ekscytowało ją jeszcze bardziej. Wpatrywała się w wyraźnie widoczną w szybie twarz wysokiego młodzieńca, chcąc zobaczyć wyraz jego twarzy, gdy dotknie całkiem już mokrej pizdy. Czuła z narastającym napięciem, że chłopak przesuwa powoli dłoń coraz wyżej pod spódniczką, ale tuż przed kroczem zsunął rękę w bok i zaczął obmacywać jej prawy pośladek dociskając się mocno chujem do lewego. Zaczęła drżeć z podniecenia tłumacząc partnerowi, że to z zimna, a gdy młodzieniec zsunął palce do nieosłoniętego majtkami rowka i zaczął masować tak bardzo czuły na pieszczoty odbyt, nie wytrzymała. To było coś w rodzaju psychicznego orgazmu. Wtuliła twarz w narzeczonego, by nie mógł niczego zauważyć i całując go w usta, choć nigdy przedtem nie robiła tego przy ludziach, sięgnęła ręką za siebie. Najpierw ujęła dłoń mężczyzny nadal pieszczącego jej tyłek i docisnęła ją sobie do pizdy. Gdy wsunął palce do pochwy złapała chuja przez spodnie i prawie natychmiast wyczuła charakterystyczne dla wytrysku skurcze, a po chwili wilgoć przesiąkającej przez cienkie spodnie spermy. Tramwaj dojeżdżał już do ich przystanku. Wychodząc odwróciła się przodem do młodzieńca, stwierdzając, że jest jeszcze chyba nastolatkiem, i pod pretekstem gwałtownego hamowania przycisnęła się do niego biustem szepcząc cicho: „Było miło...”.
Szybko pokonali kilkusetmetrową drogę do domu. Podniecenie nie mijało i nie było jej już zimno. Idąc z narzeczonym pod rękę opowiedziała mu, jakby od niechcenia, że w tramwaju jakiś chłopak dociskał się do niej chujem, ale narzeczony zbył ją, stwierdzając, że pewnie jej się wydawało. Powąchała wtedy rękę i czując ostrą woń spermy uśmiechnęła się do siebie.
Zwykle, gdy wracali po takim spacerze bez majtek, przyszły mąż próbował natychmiast się do niej dobrać, a ona droczyła się z nim dłuższą chwilę udając, że nie ma ochoty, by napalił się na nią jeszcze bardziej. Lubiła być ostro jebana, a świadomość, że podczas spaceru w mini jej goła pizda i tyłek osłonięte są tylko kilkoma centymetrami podwiewanego nieraz przez wiatr materiału, była wystarczającą grą wstępną. Tym razem było jednak inaczej. Już w windzie wtuliła się w partnera pieszcząc mu przez spodnie chuja, tak jak przed chwilą młodzieńcowi, a gdy tylko zamknęli za sobą drzwi, rozpięła mu rozporek, wyciągnęła twardego już chuja z majtek i podnosząc spódniczkę, wskoczyła na niego obejmując udami w biodrach. Zaskoczony tą zmianą zwyczajów, oparty o drzwi narzeczony, jebał tak namiętnie trzymając ją za tyłek, że poczuła orgazm prawie natychmiast, a gdy osunęli się na podłogę i przestała już drżeć, z przyjemnością wylizała wyjętego właśnie z pizdy chuja mile drażniącego jej zmysły smakiem i wonią zmieszanej ze śluzem spermy myśląc, że z jeszcze większą przyjemnością dałaby się zjebać i wylizałaby potem chuja temu nieznanemu młodzieńcowi. Lizanie chuja wyjętego tuż po jebaniu z pizdy lub odbytu od zawsze sprawiało jej przyjemność, nawet jeśli ta pizda czy odbyt należały do innej kobiety...
*
Odgłos lejącej się wody zagłuszył dźwięk otwieranej od zewnątrz śrubokrętem blokady i zauważyła wchodzącego Helmuta dopiero w lustrze. Wystraszyła się, ale nie na tyle, by krzyknąć, tym bardziej, że z palcem na ustach i błagalnym uśmiechem poprosił, że chce tylko popatrzeć. Odruchowo zasłoniła dłonią krocze i wskoczyła do kabiny prysznicowej zasuwając szklane drzwi. Mężczyzna, wpatrując się w nią zachłannym wzrokiem, spuścił spodnie i majtki aż do kolan, pozostając w opinającym gruby brzuch krótkim podkoszulku. Ze zdumieniem stwierdziła, że fama o małych kutasach grubasów to bajka. Helmut miał chuja tak wielkiego i grubego, a w dodatku oplecionego ciemnoniebieskimi żyłami, że oniemiała z wrażenia, choć widziała ich już tak wiele, że nie potrafiłaby zliczyć. Pod chujem zaś pyszniły się porośnięte włosami okazałe jaja pełne już zapewne spermy. Właściciel tego okazu nie próbował otwierać kabiny, lecz nie odrywając wzroku od jej piersi i przysłoniętego nadal dłonią krocza, zaczął się onanizować długimi powolnymi ruchami dłoni w górę i w dół chuja, a po chwili sięgnął po leżące obok umywalki niewyprane jeszcze damskie majtki i coraz intensywniej miętoląc chuja zaczął je wąchać. Pomyślała, że chce się tylko spuścić patrząc na jej nagość i żeby to przyspieszyć odsłoniła pizdę i zaczęła się po niej wymownie głaskać. Helmut uśmiechnął się z wdzięcznością, polizał majtki tam, gdzie cały dzień dotykały pizdy i przysunął się do drzwi kabiny, jakby chciał jej zademonstrować chuja z bliska.
Maria przestała się obawiać mężczyzny, zrobiło się jej go nawet trochę żal i z rosnącym zainteresowaniem patrzyła jak wali sobie tego olbrzymiego kutasa. Głaskała pizdę coraz mocniej i zaczęła ją pieścić pocierając łechtaczkę i wsuwając palce do pochwy. Nadal tłumaczyła sobie że robi to tylko po to, by szybciej doprowadzić mężczyznę do wytrysku, żeby ją zostawił w spokoju i mogła iść spać, ale była już podniecona. Wlepiła wzrok w nabrzmiewającego jeszcze bardziej chuja, a gdy kucnęła, by mieć ten okaz za szybą tuż przed oczami, rozchylając przy tym nogi i ukazując Helmutowi otwartą pizdę, ten jęcząc spuścił się, plując białymi salwami na szklane drzwi tuż przed jej twarzą. Stał tak jeszcze przez chwilę głaszcząc się po jajach z jej wonnymi majtkami nadal wtulonymi w twarz, a Maria nie przestając się pieścić ze zdumieniem obserwowała jak ten wielki przed chwilą chuj skurczył się tak bardzo, że jego gruba czerwona główka ledwo wystawała z gęstwiny czarnych włosów.
Mężczyzna ochłonął po wytrysku i wyraźnie teraz zażenowany wciągnął majtki i spodnie i mrucząc coś niewyraźnie wyszedł zatrzaskując za sobą drzwi wkładając jej majtki do kieszeni. Nie wstała. Została teraz sama z cieknącą pizdą wchłaniając z przyjemnością jej ostrą rybią woń i patrząc z zaciekawieniem na spływające po drzwiach i tworzące dziwne wzorki gęste nasienie. Zwykle z lubością zlizywała spermę działającą na nią jak afrodyzjak, ale odrzuciła myśl, by wyjść z kabiny i lizać ją ze szklanych drzwi, bo nie była pewna, czy są wystarczająco czyste. Była mocno podniecona, ale nie potrafiła doprowadzić się do orgazmu mimo, że zaczęła pieścić łechtaczkę także strumieniem wody z prysznica, co zwykle dość skutecznie działało. Wysikała się pod prysznicem, umyła, i zabierając swoje ciuchy przemknęła owinięta ręcznikiem do sypialni, gdzie naga położyła się przy chrapiącym, jak zawsze w stanie upojenia alkoholowego, mężu. Chciała usnąć, ale głośne chrapanie drażniło ją, więc przypominając sobie, że w pustym pokoju obok także było łóżko, bo gospodarze często wynajmowali obydwa te pokoje przejezdnym gościom, przeniosła się tam i zasnęła kamiennym snem.
Obudziła się w zupełnej ciemności, gdy leżąc na boku poczuła za sobą przyciskające się do niej ciało i chuja wsuwającego się między uda tuż przy piździe. Była pewna, że to mąż, i mile zaskoczona sięgnęła dłonią do wtulonego w wargi pizdy kutasa, ale gdy wyczuła jego wielkość zrozumiała błąd i w tej samej chwili Helmut zatkał jej usta jej własnymi majtkami, które mimo wylizania nadal cuchnęły niemytą pizdą. Nie próbowała krzyczeć. Pijany mąż i tak by się nie obudził, a śpiąca w małżeńskiej sypialni na górze Greta nie usłyszałaby jej. Słysząc sapanie podnieconego grubasa leżała bez ruchu z nadzieją, że może i teraz zechce się tylko spuścić, tym razem na jej krocze lub tyłek. Pomyliła się i tym razem, bo naprężony chuj potarł się kilka razy o pizdę, a teraz wyraźnie usiłował się w nią wcisnąć. Spróbowała go jeszcze doprowadzić do wytrysku dłonią, ale gdy mężczyzna złapał ją za rękę i nadal chciał wcisnąć się w pochwę, zrozumiała, że nie ma wyjścia i nie ominie jej jebanie, a co dziwniejsze w takiej sytuacji, zaczęła odczuwać podniecenie. Może to ostra woń wciśniętych w usta własnych majtek, może zapamiętany z łazienki widok tego ogromnego żylastego chuja, który teraz dobierał się do jej pizdy, a może fakt, że jest chyba gwałcona przez tego prymitywnego i napalonego samca, jak nieraz wyobrażała sobie w fantazjach. Kwaśna woń niemytego pewnie od wczoraj potu i alkoholowe wyziewy sapiącego grubasa nie zrażały jej, ani to że nie pieścił i nie traktował jej jak kobiety, lecz jak jakąś plastikową lalkę z sex-shopu. Ale tak właśnie chciała być teraz zjebana tym wielkim chujem, bez żadnych pieszczot i brutalnie. Nie wiedziała, że pod tym względem nie różniła się od wielu kobiet z okolicy.
*
Helmut znany był we wsi z jurności, bo niczym Rasputin potrafił spuszczać się nawet trzy albo cztery razy po kolei i tajemnicą poliszynela było to, że zaniedbywane przez mężów młode i starsze kobiety z pobliskich wsi chętnie się z nim jebały, bo potrafił swym wielkim chujem wykrzesać z nich to, czego nie potrafili albo nie chcieli mężowie, i zawsze doprowadzał je do orgazmu. Nieraz przyjeżdżały do jego warsztatu samochodem albo na rowerze pod pretekstem jakiejś naprawy, gdzie w małej kanciapie na szmacie rzuconej na stare opony powtarzało się to samo misterium. Nie rozbierając się i ściągając tylko majtki pozwalały się najpierw wyjebać niemytym chujem w usta aż do wytrysku, bo tłumaczył im, że jeśli piździe ma być dobrze, to chuj musi być czysty, a sperma świeża. Po spuszczeniu się w usta, jego słynny kutas pozostawał twardy i wtedy zabierał się do jebania pizdy, a potrafił jebać tak umiejętnie i tak długo, trzymając przy tym kobietę za tyłek i wpychając jej palec do odbytu, aż przeżyła to, po co przyjechała i to, co tylko on potrafił jej dać. Jego żona nie była głupia ani ślepa i wiedziała o wszystkim, ale ponieważ regularnie co tydzień w niedzielę zapewniał jej tę samą przyjemność i to bez jebania w usta, godziła się z tym i pozostawała mu wierna, jeśli nie liczyć obciągania zwiotczałego chuja staremu proboszczowi, któremu zawsze w środy gotowała.
*
Maria próbowała się wyswobodzić z uścisku, ale tylko po to, by poczuć się jeszcze bardziej uwięziona i zdominowana. Wcisnęła twarz mocno w majtki, by upajać się wonią pizdy i zaczęła pocierać łechtaczkę. Była już podniecona, ale chciała podniecić się jeszcze bardziej, bo obdarzona wyjątkowo ciasną, niemal dziewczęcą i tak często wychwalaną z tego powodu przez mężczyzn cipą, obawiała się, że ten olbrzym może jej sprawić ból. Jęknęła, gdy wepchał jej główkę, ale to był jęk rozkoszy. Pojęła, że może przeżyć jeden z najwspanialszych orgazmów. Zacisnęła uda, by jeszcze bardziej czuć tą wpychającą się w nią maczugę i wchłaniała ją w siebie z coraz głośniejszym jękiem rozkoszy, aż cała była w niej. Gdy nauczony prostych miłosnych sztuczek z wiejskimi kobietami grubas wysunął chuja i nie wbijał go z powrotem, złapała go dłonią i z całą mocą sama się nabiła. Utonęła w rozkoszy, gdy zaczął ją jebać coraz szybciej i coraz brutalniej wyzywając ją przy tym od brudnych dziwek, śmierdzących kurw i obdarzając jeszcze innymi wyzwiskami, których nie rozumiała.
– Tak, jestem kurwą! Jeb, rżnij, pierdol mnie! – wyła po polsku coraz głośniej z twarzą wciśniętą w majtki. Pierwszy raz w życiu przeżyła tak długą falę orgazmu, gdy mężczyzna nadal jebał ją twardym chujem i nie miał zamiaru się spuszczać. Cała była teraz szalejącą w orgazmie i nadal brutalnie jebaną pizdą. I chciała więcej i bardziej. Zrobiłaby teraz wszystko, byleby Helmut nie przestawał jebać, a gdyby zechciał, wylizałaby mu nawet jego tłustą i śmierdzącą dupę, ale nie chciał. Jebał zawzięcie nadal, a kiedy nasycony poczuł, że zaraz wytryśnie, wepchał Marii gruby środkowy palec w odbyt zwilżony już mocno ściekającym z pizdy śluzem.
Zatraciła się zupełnie, wręcz oszalała z rozkoszy jakiej dawno nie doznała. Nie wiedziała, gdzie jest i z kim jest, ale było jej wszystko jedno, byleby to trwało. Była w niebie. Grubas wlewał w nią spermę salwę po salwie i jebał palcem odbyt, a jej puściły wszystkie fizjologiczne hamulce. Wyjąc w swoje śmierdzące majtki „kocham cię skurwielu” szczała moczem i śluzem na plującego spermą chuja...
Gdy ocknęła się po długiej chwili w poszczanej pościeli nie bardzo wiedząc gdzie jest, zauważyła Helmuta siedzącego na brzegu łóżka i patrzącego na jej mokrą pizdę. Nie zważała na to. Podniecenie nie minęło, poszczana i rozjebana totalnie pizda nadal drżała i Maria jak zauroczona wpatrywała się w ledwie już teraz widoczną między włosami pod obwisłym brzuchem oblepioną główkę chuja, który sprawił jej tyle rozkoszy. Jak przyciągana magnesem uniosła się i klęcząc wessała miękkiego i małego już kutasa w usta. Niemyte od wczoraj krocze grubasa śmierdziało nieświeżym potem i moczem, ale chciwie wchłaniała jego woń, jakby chciała się nią upić. Tłusty i mokry od potu wielki brzuch Helmuta kleił się jej do twarzy, a ona z wypiętym tyłkiem obciągała żylastego i znowu rosnącego powoli chuja tak namiętnie, jakby całe życie o niczym innym nie marzyła, póki nie dobiegł jej jak z zaświatów głos Grety:
– Pani pójdzie się umyć i spać do męża, a ja tu posprzątam.
Wymyta do czysta obudziła męża by się posunął, położyła się tyłem do niego i ciągle jeszcze podniecona tym, co przeżyła, próbowała usnąć odtwarzając w myślach wszystko co się wydarzyło, jakby przypominała sobie jakiś dobry pornograficzny film. Mimo wyczerpania nie zaprotestowała, gdy mąż, który zdążył nieco wytrzeźwieć, objął ją za piersi i pieszcząc dłonią zmaltretowaną chujem Helmuta pizdę, zaczął wpychać chuja w odbyt. Pozwoliła mu się wyjebać, konstatując przy tym, że chuj męża zdecydowanie nie dorównuje chujowi tłuściocha, i było jej nawet przyjemnie, ale w miarę. Świeżo upieczony mąż spuścił się szybko i nigdy się nie dowiedział, że z jego chujem w odbycie marzyła, by dać tak kiedyś dupy temu obleśnemu grubasowi.
*
Gdy obudzili się dość późno, śniadanie czekało już na stole w kuchni, koło było naprawione, a zapasowe doprowadzone do użytku. Zjedli sami, bo gospodarze jadali wcześnie rano. Zapłacili za usługę i za nocleg, po czym – jak gdyby nic się w nocy nie wydarzyło – żegnani miło przez Helmuta i Gretę i zapraszani, by jeszcze kiedyś przyjechali, ruszyli w drogę do Wiednia, do którego mieli jeszcze 70 kilometrów.
Przez kilkanaście pierwszych kilometrów Maria nie odzywała się, a mąż skupiony na mapie i drodze nie prowokował do rozmowy. Uśmiechając się do siebie rozmyślała o tym, co zaszło. Nie miała wyrzutów sumienia że zdradziła męża tuż po ślubie i gdyby znalazła dobry pretekst chętnie zostałaby u Helmuta na jeszcze jedną noc, by przeżyć jeszcze raz to samo. Zastanawiała się tylko jakim cudem Greta nie wyrzuciła jej w nocy z domu. Przecież nie dość, że nakryła ją, gdy z wypiętą dupą obciągała chuja jej mężowi, to w dodatku zeszczała się w jej łóżku. Zatopiona w myślach zauważyła po lewej stronie mały zagajnik i poprosiła, by tam na chwilę wjechali.
– Po co? Przecież dopiero byłaś w ubikacji – zapytał zdziwiony mąż, i wtedy podciągając sukienkę na tyle, by zademonstrować porastające krocze zalotne ciemne loczki wyjaśniła spokojnie, że musi wyjąć z torby i ubrać majtki. Opanowany i flegmatyczny zazwyczaj mężczyzna omal nie wjechał do rowu, ale szybko opanował kierownicę.
– Czemu nie masz majtek? – dopytywał.
– Bo nie mogłam ich znaleźć – odparła, choć doskonale wiedziała, że stały się łupem Helmuta, który będzie się nimi podniecał póki zapach pizdy zupełnie nie wywietrzeje.
– To pewnie się zdziwią jak je znajdą – stwierdził mąż i położył dłoń na odsłoniętym udzie Marii, dodając, że do tego zagajnika nie da się wjechać, co nie było prawdą, i obydwoje o tym wiedzieli.
– Chcesz, żebym jechała taka goła?
Chciał, by jechała bez majtek, ale nie spodziewał się, że jego małżonka podniesie sukienkę aż na brzuch, by odsłonić całe krocze.
– No co ty! Przecież kierowcy ciężarówek z naprzeciwka będą cię widzieli! – zaprotestował.
– To dobrze! Skoro mam jechać z gołą cipą, to niech sobie popatrzą – odparła stanowczo, rozszerzając nogi i opierając stopy na szybie samochodu, by jeszcze bardziej bezwstydnie demonstrować swe wdzięki. Udawał oburzonego, że tak się obnaża, ale podnieciło go to i sięgnął dłonią do pizdy wplatając palce we włoski. Pozwoliła mu tylko przez chwilę, do momentu gdy zobaczyła zbliżającego się z naprzeciwka wielkiego TIR a.
– Weź rękę, bo zasłaniasz! – nakazała, a gdy zwlekał, sama mu ją odsunęła. Przeciągłe trąbienie przejeżdżającej ciężarówki dobitnie świadczyło że jej rozwarte nogi i goła pizda zrobiły na kierowcy odpowiednie wrażenie. Jechała taka obnażona prawie całą drogę, głaszcząc się lubieżnie po udach i kroczu i wysłuchując z uśmiechem klaksonów na swoją cześć. Zauważyła też z zadowoleniem że chuj męża wyciska spory namiot na spodniach i zastanawiała się, czy bardziej podnieca go widok pizdy, czy to że pokazuje ją innym facetom. Opuściła nogi obciągając sukienkę dopiero gdy dotarli do przedmieść Wiednia i zatrzymali się na światłach przed przejściem dla pieszych.
Niewątpliwie miała w sobie coś z nimfomanki i ekshibicjonistki. Świadoma swej urody i wrażenia, jakie wywiera na mężczyznach, chętnie pokazywała swą nagość, gdy była po temu okazja, a jeśli okazji nie było, potrafiła ją stworzyć, byleby tylko sycić swe kobiece ego widokiem mężczyzn liżących zachłannie wzrokiem, i nie tylko, jej uwalniane z biustonosza kołyszące się piersi i wyłaniającą się ze spuszczanych majtek celowo wypinaną dupę i zapraszającą do jebania pizdę.
Dodaj komentarz