Mroczny aromat perwersji - rozdział 6 - Basia

Mroczny aromat perwersji - rozdział 6 - BasiaGdy Maria zaczęła studia w Leningradzie, Juk wczesnym jesiennym wieczorem po raz pierwszy szedł do mieszkania Basi. Nigdy wcześniej u niej nie był, podobnie jak żaden z jego klasowych kolegów, lecz mimo to nie targały nim jakieś szczególne emocje. Lubił ją nawet jako koleżankę, ale nic ponadto.  
Basia była poza obiegiem, mimo że na swój sposób ładna i z pewnością zgrabna. Nie pojawiała się nigdy na prywatkach i nie należała do kręgu dziewczyn, które nadawały ton żeńskiej części klasy. Nie była też podrywana przez chłopaków, jakby otaczał ją jakiś dziwny nimb nietykalności. Słyszał nieraz, że uważa się za kogoś lepszego, bo jest rozpieszczoną jedynaczką i pochodzi z dobrego i bogatego domu – jej rodzice byli cenionymi lekarzami, lecz sam nie zauważył w jej zachowaniu niczego, co uzasadniałoby taką opinię. Wręcz odwrotnie. Skonstatował kiedyś, że ma ładny uśmiech zawstydzonego dziewczątka.  
Była po prostu inna pod każdym względem, włącznie z urodą. Zawsze niezwykle starannie i gustownie ubrana, bez widocznego makijażu, uczesana w kok, w którym każdy włos dokładnie znał swoje miejsce, niewątpliwie ładna typem zdrowej wiejskiej urody w najlepszym tego słowa znaczeniu, lecz bez odrobiny kobiecego czaru i sex appeal’u.
Gdy na początku klasy maturalnej wychowawczyni obwieściła na lekcji polskiego, że wszyscy w klasie mają przygotować w parach biografie wielkich Polaków i że bohaterowie tych opracowań i pary będą wybierani w losowaniu, spodziewał się wszystkiego, tylko nie tego, że trafi właśnie na nią. Byli niewątpliwie dziwną parą. Ona – spokojna, niewinna i nietykalna, i on – uchodzący w oczach większości nauczycieli, nie bez słuszności, za jednego z prowodyrów mających zły wpływ na kolegów z klasy. Tych przeciwieństw było zresztą więcej. Basia przez wszystkie klasy liceum nie miała żadnego chłopaka i do tej pory zachowała podobno dziewictwo, a on już od pierwszej klasy liceum zdążył doświadczyć sporo erotycznych przygód z koleżankami i starszymi od siebie kobietami, ośmielony i pobudzony seksualnie ponad swój wiek szaloną nocą z nauczycielką historii z podstawówki. Łączyło go z Basią chyba tylko to, że obydwoje mieli dobre stopnie, z tym, że ona osiągała je wytężoną nauką, a on zawdzięczał sukcesy nieopuszczającemu go nigdy szczęściu i może nieco większym niż przeciętne zdolnościom.
Ciężkie dębowe drzwi ładnej willi na przedmieściu otworzyły się zanim zdążył nacisnąć dopasowany do framugi metalowy przycisk dzwonka. Widocznie zauważyła go przez okno, gdy otwierał furtkę małego ogrodu przed domem i czekała już przy drzwiach. Po raz pierwszy zobaczył ją z długimi rozpuszczonymi kruczoczarnymi włosami aż do wydatnych piersi i po raz pierwszy w sukience śmiało odsłaniającej nogi do połowy ud. Zawstydzony uśmiech już znał. Omiótł ją całą typowo męskim spojrzeniem i nie byłby sobą, gdyby nie pomyślał, że jest niewątpliwie o wiele bardziej atrakcyjna niż do tej pory sądził i chętnie poznałby smak jej pizdy.
– Cześć! Nie spóźniłem się?
– Nie, wejdź proszę! Nie przyniosłeś żadnych materiałów?
– Nie, ale poczytałem wczoraj trochę i pamiętam to, co najważniejsze – skłamał bez zająknięcia, bo nigdy nie miał zamiaru tracić czasu na studiowanie encyklopedii ani innych równie opasłych ksiąg tylko po to, by przygotować to, czego oczekiwali nauczyciele.
Los zrządził, że mieli razem przygotować notę biograficzną Henryka Wieniawskiego, o którym wiedział tylko tyle, że był wybitnym skrzypkiem.  
– A ja przygotowałam wszystko, co mogłam znaleźć. Chodź do mojego pokoju, sam zobaczysz! – stwierdziła dumnie i zgrabnie się odwracając, prowadziła go po schodach na piętro.  
Celowo został kilka schodków za nią, by mieć twarz na wysokości jej tyłka. Nie rozczarował się. Duże, ładne pośladki poruszały się pod odsłaniającą jędrne uda sukienką, jakby nawzajem się pieściły. Podniecił się myślą, że dałby dużo, by zobaczyć te pośladki nagie i jeszcze więcej, by zatopić w nich twarz i namiętnie całować się z Basi odbytem, ale natychmiast zdał sobie sprawę, że raczej będzie musiał obejść się smakiem, bo nie ma szans, by ta uchodząca za wzór skromności dziewczyna uraczyła go chociażby widokiem wypiętego gołego tyłka.
Gdy tylko weszli do gustownie urządzonego pokoju zauważył w rogu duże łóżko, na którym pod ścianą siedziały rzędem lalki, a na wprost drzwi wejściowych małe biurko z równo poukładanymi papierami i książkami. Nad biurkiem wisiało oprawione w fantazyjną ramkę zdjęcie rodziców, a obok niego wyrzeźbiony z jednego kawałka drewna duży krzyż.
– Usiądź przy biurku. Napijesz się herbaty albo kawy? – spytała gościnnie.
– A masz piwo?  
– Sprawdzę, ale chyba nie. Ale na pewno jest wino, jakiś austriacki riesling, może być?
– Mhm, chętnie.
Gdy zeszła na dół, usiadł na jednym z dwu ciasno stojących przy biurku krzeseł i zaczął machinalnie przeglądać odręczne notatki ze skrzypkiem w roli głównej i XII tom Wielkiej Encyklopedii Powszechnej otwarty na stronie z Wieniawskim. Jego myśli były jednak znacznie bliżej łóżka niż biurka, a kutas już od schodów dawał przyjemnym łaskotaniem wyraźne sygnały, że nie odpuści, póki Basia nie zaprosi go do którejś ze swych trzech ciepłych dziurek, do których mógłby sobie wytrysnąć, albo chociaż nie obejmie i nie wypieści dłońmi jej wdzięków. Wieniawski zdecydowanie schodził na dalszy plan, o ile w ogóle choć przez chwilę był na pierwszym.
Odwrócił głowę na dźwięk kroków na schodach i zobaczył Basię niosącą tacę z małymi ciasteczkami, butelką białego wina i dwoma kieliszkami.  
– Otworzysz i nalejesz?
– Jasne, a masz tu gdzieś korkociąg?  
– Jakbyś się tak we mnie nie wpatrywał, to zobaczyłbyś, że leży koło butelki – odparła z jeszcze bardziej niż zwykle zawstydzonym uśmiechem. – I posuń się trochę, żebym też mogła usiąść przy biurku.
Sięgnęła po drugie krzesło i usiadła tuż przy nim. Nalał klosterkellera, stuknęli się kieliszkami przy wzniesionym przez Basię toastem „za Wieniawskiego” i wypili.  
I wtedy poczuł jej zapach. Delikatny, ledwie uchwytny, ale był. Pachniała dziewczęcą kobiecością i obietnicą. Pachniały jej włosy i pachniało ciało. Pachniała naturalnie, świeżo, zapraszająco i ponętnie.  
Poznał już zapachy wielu kobiet, od włosów, przez pachy, piersi, krocza i tyłki, aż po stopy. Poznał zapach ich oddechu, zapach potu i moczu, zapach podnieconej pizdy i zapach odbytu, który działał na niego szczególnie pobudzająco, choć wszystkie go podniecały. Doznania węchowe działały na niego równie mocno, a może nawet bardziej, niż wzrokowe. I teraz najchętniej rozebrałby tę siedzącą przy nim młodziutką kobietę i całą dokładnie obwąchał przed dalszymi pieszczotami, zaczynając od zapachu oddechu przy pocałunku, a kończąc na zapachu tyłka przed jego czułym wylizaniem.
Siedzieli tak blisko siebie, że dotykała jego nogi prawym kolanem, a gdy spojrzał na odsłonięte do połowy uda, jego napalony, jako on sam, chuj natychmiast mu zesztywniał i walczył z twardym materiałem nowiutkich, dopiero wczoraj kupionych w Pewexie wranglerów. Siedział tak wpatrzony w delikatne, ledwie widoczne włoski na udach i zastanawiał się, czy ma jakiekolwiek szanse, by je choć przez chwilę musnąć ustami. Próbował też sięgnąć jak najdalej wzrokiem pod kretonową sukienkę, gdy nagle usłyszał:
– Nalejesz jeszcze? I nie gap się tak na moje nogi, bo się wstydzę.
Słowom Basi towarzyszyła próba obciągnięcia sukienki możliwie jak najdalej do kolan, ale skutek był taki, że zbyt mocno naciągnięty materiał wymknął się jej z dłoni i odskoczył odsłaniając na chwilkę uda aż do trójkąta beżowych majtek. Zarumieniła się i natychmiast wyrównała sukienkę, ale nie odsunęła się od niego nawet odrobinę.
Ręce drżały mu z podniecenia, ale udało mu się napełnić kieliszki rozlewając tylko kilka kropel. Widział już dziewczyny śmiało rozbierające się dla niego do naga, kładące się zapraszająco z rozszerzonymi nogami, i nawet jedną kobietę już dobrze po czterdziestce, matkę koleżanki z równoległej klasy, onanizującą się przy nim aż do orgazmu, zanim uległa jego natarczywym błaganiom i pozwoliła mu się wylizać z przodu i z tyłu, a potem patrzyła jak sam się onanizuje, klęcząc między jej nogami i spuszcza na brzuch i mokrą pizdę, ale nie był wtedy chyba aż tak psychicznie podniecony jak teraz - przez ułamek sekundy - widokiem krocza Basi osłoniętego przecież majtkami. Tylko obawa, że do pokoju mogą w każdej chwili wejść jej rodzice, powstrzymała go przed próbą dotknięcia chociażby jej dłoni.
Wypili po kolejnym kieliszku wina i Basia zaczęła coś mówić o Wieniawskim, ale nie był w stanie skupić myśli na niczym innym poza rozsadzającym go pożądaniem. Nie pragnął jej zdobyć, ale oddać się jej i pieścić na wszystkie możliwe sposoby, sprawiać jej rozkosz i samemu rozkoszować się jej podnieceniem. Chciał ją wielbić i sprawić, by zechciała być przed nim jak najbardziej otwarta w swej nagości fizycznej i duchowej. Nie zauważył, że mówiąc o Wieniawskim Basia patrzy na jego wypchane chujem krocze.
I wtedy jak grom z jasnego nieba padło bardzo ciche i niepewne:
– Pokażesz mi go? Jeszcze nigdy nie widziałam na żywo członka, tylko raz z daleka na basenie u jakiegoś pijaka jak sikał w krzakach…
Nie ma chyba kwestii, która mogłaby nim w tym momencie bardziej wstrząsnąć.
– Chyba żartujesz! Jak to? A jak wejdą twoi rodzice?
– Nie wejdą, tata jest w Bratysławie na kongresie, a mama ma nocny dyżur w szpitalu i na pewno teraz nie przyjdzie.  
I po kolejnym łyku wina dodała z uporem małego dziecka:
– Pokażesz mi, czy się wstydzisz? Chcę tylko obejrzeć z bliska. Nic ci nie zrobię, nawet nie dotknę – próbowała go uspokoić, wywołując wręcz odwrotny skutek.
– A co ty mi pokażesz? – odezwał się frazą rodem z zabaw w lekarza ze spoconymi bliźniaczkami sprzed wielu lat.
– A co byś chciał zobaczyć? – zapytała już zupełnie spokojnie.
– Tyłek – wybąkał z zaschniętym gardłem, nie wierząc, że to się dzieje naprawdę.
– A nie piersi? Faceci zawsze gapią mi się na piersi, więc myślałam, że to właśnie je będziesz chciał zobaczyć – stwierdziła z typowo kobiecą logiką.
– Piersi też, ale najbardziej chcę zobaczyć tyłek – upierał się.
Zapanowało niezręczne milczenie. Nie miał pojęcia, co jest grane. Mógł się spodziewać wszystkiego, tylko nie tego, że ta uchodząca za wzór wszelkich cnót 18-letnia kobieta zaproponuje, by obnażył dla niej chuja i że nie oburzy się, że chce zobaczyć jej goły tyłek. Nie zdawał sobie sprawy, że ta nad podziw fizycznie rozwinięta dziewczyna przeżywa teraz to, co większość młodych ludzi pcha do zabaw w lekarza w pierwszych klasach podstawówki i że jest zwyczajnie ciekawa jak wyglądają męskie genitalia. Surowe, konserwatywne wychowanie i ścisły nadzór rodziców i opiekunki pozbawiły ją tego rodzaju zabaw w dzieciństwie i nie zdawała sobie chyba sprawy, że to, co w wieku dziecięcym kończyło się na oglądaniu i obmacywaniu cipek i kutasów i ewentualnie wspólnym sikaniu bez żadnych seksualnych podtekstów, teraz może skończyć się zupełnie inaczej.
– Jesteś dziewicą? – musiał zapytać.
– Tak! I będę aż do ślubu, bo tak należy! – odparła bez wahania i z pewnym odcieniem dumy.
– I nigdy nie miałaś chłopaka?
– Nie! Najpierw matura i studia, a dopiero potem się zaręczę i wyjdę za mąż.
Podręcznikowe wręcz odpowiedzi Basi, które zapewne wywołałyby satysfakcję rodziców każdej młodej dziewczyny, jeszcze bardziej zbiły go z tropu. Nie wiedział za bardzo, jak zareagować na tak kategoryczne stwierdzenia, stojące przecież w kompletnej sprzeczności z propozycją, by wyjął ze spodni chuja i jej pokazał. Nalewał powoli już trzecią kolejkę wina by zyskać na czasie, gdy znowu usłyszał:
– To pokażesz mi go, czy nie chcesz? – zapytała kolejny raz, tym razem już z odcieniem rezygnacji i rozczarowania.
– Jak mam to zrobić?  
Nie wierzył, że zadaje to pytanie. Tylko gdy pieścił się ze znacznie starszymi kobietami, to one zwykle decydowały, co i jak ma się dziać, ale gdy robił to z rówieśnicami lub dziewczynami niewiele od niego starszymi, to on był dla nich przewodnikiem po świecie seksu. A teraz pyta tego niewinnego dziewczątka jak ma jej pokazać chuja!
– Zwyczajnie. Wstań i opuść spodnie i majtki, a ja sobie obejrzę – powiedziała, jakby to była najzwyklejsza w świecie rzecz.
– Dobrze, ale wypijmy najpierw.
Wypił duszkiem trzecią lampkę i patrzył jak Basia powoli wypija swoją. Czuł się, jak na filmie, którego jest biernym obserwatorem, a nie jak w realnym świecie. Tuż przy nim siedziała ładna dziewczyna, na którą miał niesamowitą ochotę. Studiował z przyjemnością jej piersi, biodra i uda, a ona popijając wino uśmiechała się do niego i patrzyła tak miło swymi dużymi zielonymi oczami. Lecz to nie był film! Na filmie nie ma zapachów, a on czuł wyraźnie, że ona pachnie dla niego. Oczyma wyobraźni widział już swoją twarz chlipiącą z lubością śluz jej pizdy i swojego chuja i jaja oblizywane jej ciepłym językiem.
– Usiądź na łóżku, a ja stanę przed tobą, bo tu będzie niewygodnie – zaproponował.
– Dobrze! Jak sobie życzysz – mówiąc to bez chwili wahania wstała z krzesła i usiadła wyczekująco na brzegu łóżka, sadzając po swej lewej i prawej stronie dwie duże lalki.
– One też chcą oglądać?
– Oczywiście! One też nigdy nie widziały i to one mnie namówiły. Nie wierzysz?
Już sam nie wiedział, w co ma wierzyć. Surrealizm tej sytuacji był wręcz niewiarygodny. Lalki, dziecięce odzywki i zupełnie niedziecięce myśli i żądze w jego głowie. Bardzo niedziecięca była też Basia ze swymi kobiecymi atrybutami, choć tak infantylnie się zachowywała.
– No chodź już, bo zaraz się posikam z ciekawości – trafiła bezbłędnie w jego czuły punkt i rozpaliła zupełnie do czerwoności. Chyba każda, no może prawie każda niebrzydka kobieta mogłaby go zdobyć ofertą wysikania się na niego, pod warunkiem – rzecz jasna – że pozwoli się potem wylizać. Lizanie pizd, szczególnie sikających, to była zdecydowanie jego ulubiona pieszczota od chwili, gdy jego nauczycielka historii tak szczodrze i pięknie naszczała mu do ust, epatując widokiem i wonią spoconej pizdy.
Podszedł do łóżka i stanął naprzeciw dziewczyny. Rozpiął pasek spodni, odpiął guzik i odrobinę zsunął zamek błyskawiczny.
– Resztę zrób już sama – powiedział zachrypniętym głosem i wpatrywał się w jej twarz. Nie było na niej oznak podniecenia, tylko raczej ciekawość i chyba zakłopotanie i wahanie od chwili, gdy zaproponował, by sama rozpięła rozporek. Nie była pewna, czy to w porządku, ale ciekawość jednak zwyciężyła i Basi dłonie pierwszy raz w życiu powędrowały w kierunku męskiego krocza.
Jej dotyk przez spodnie, gdy niezgrabnie próbowała zsunąć zamek, spowodował, że zaczął drżeć z podniecenia.
– Ojej, jak śmiesznie sterczy! Nie masz majtek! – wyrwało się z jej ust, gdy w końcu zamek ustąpił, a naprężony do granic możliwości kutas wyrwał się z niewoli spodni i w całej okazałości stał tuż przed jej twarzą.
– Dlaczego śmiesznie? – oburzył się.
– Przepraszam, nie chciałam powiedzieć, że jest śmieszny, myślałam, że jest mniejszy i bardziej miękki – zreflektowała się.  
Zsuneła mu już śmielej spodnie na uda, jakby rozbierała lalkę, i przyglądała się z narastającym zainteresowaniem chujowi i zwisającym pod nim jądrom, które wypełniały się coraz bardziej spermą. Nie miał pojęcia, co się dzieje w jej głowie i nie miał pojęcia, co dzieje się z nim samym, poza tym, że rozrywała go żądza. Czuł w kroczu jej ciepły oddech i chciał zbliżyć chuja do jej ust, ale instynkt podpowiadał mu, że ją spłoszy, że musi jeszcze wytrzymać.
I nie mylił się. Siedząca na niskim łóżku Basia był tak przejęta oglądaniem jego genitalii i pokazywaniem ich lalkom, że nie zwróciła uwagi na rozsuwające się uda odsłaniające majtki. Jemu jednak nie umknęło to, że na majtkach pojawiła się wilgotna i szybko rosnąca smakowita plamka. Prawa natury zrobiły swoje i do dziecięcej ciekawości dołączyło kobiece podniecenie. Nie chciała tego podniecenia, bała się go, ale było coraz silniejsze, rozlewało się z podbrzusza po całym ciele i stopniowo opanowywało jej wolę. Musiała to jakoś przerwać, zatrzymać wszechogarniające pożądanie i wybrała najgorszy z możliwych sposobów. Nie odrywając oczu od główki chuja, na której zalśniła już pierwsza kropla, wyszeptała zduszonym głosem:
– Chciałeś zobaczyć moją pupę. Chcesz jeszcze?
– Bardzo!!!
– To ubierz się i usiądź teraz ty, a ja wstanę.
Nie posłuchał i nie podciągnął spodni, ale usiadł koło Basi, która natychmiast wstała i odwróciła się do niego tyłem. Od tej chwili sytuacja wymknęła się spod kontroli ich obojga.
Jak urzeczony patrzył na piękny tyłek, najpierw jeszcze pod sukienką, a gdy uniosła ją do pasa, już tylko w samych jedwabnych i luźnych majtkach, jakich jeszcze nigdy nie widział i następnym razem zobaczył wiele lat później podczas grupowego striptizu w jednym z paryskich kabaretów.
– Widzisz?  
– Nie, bo przecież masz majtki. Bardzo ładne, zresztą! Skąd takie masz?
– To prezent od mamy, przywiozła mi z zagranicy. Jak obiecasz, że będziesz miał ręce przy sobie, to na chwilkę je zdejmę. Obiecujesz?
– Tak, obiecuję! – odparł niemal automatycznie, bo obiecałby teraz wszystko, byleby tylko zobaczyć to cudo bez osłaniających je majtek.
– To włóż ręce do kieszeni.
– Włożyłem.
Odwróciła na chwilę głowę, by upewnić się co do rąk i nie zareagowała na to, że siedzi nadal z obnażonym i naprężonym kutasem.
– Jak wyjmiesz ręce, to koniec! – ostrzegła i zanim skończyła mówić ujrzał wyłaniające się powoli ponad gumką majtek dwa piękne dorodne pośladki i wyraźnie wciętą między nie głęboką i nieodparcie kuszącą szparkę z ładnie wykończonym odbytem.
Nie panował już nad sobą i nie wyjmując rąk z kieszeni rzucił się twarzą wprzód by choć raz liznąć ten piękny tyłek. Zsunięte na uda spodnie spętały mu nogi, stracił równowagę, której nie był w stanie odzyskać z rękami w kieszeniach, i gdyby nie przytomny odruch Basi runąłby głową na podłogę. Na jego szczęście była silną dziewczyną i czując nagły napór odepchnęła go tyłkiem mocno w tył, tak, że znalazł się na wznak na łóżku, a ona z podsuniętą na biodra sukienką i spuszczonymi majtkami leżała na nim przyciskając pośladkami oszalałego z radości chuja.
Objął ją mocno za piersi i brzuch i przytulił. Nic nie mówiła i nie próbowała się wyrywać, lecz zsunęła się tylko na bok i patrzyła mu w oczy ze swym nieustającym zawstydzonym uśmiechem, tyle, że tym razem do zawstydzenia doszło wyraźne zdumienie. Nie wiedział tylko czy była zdziwiona tym, że poczuła na pośladkach jego twarz, a potem chuja, i w ogóle tym wszystkim, co się przed chwilą wydarzyło, czy też może coraz silniej odczuwanym pożądaniem. Dotykał teraz chujem gołego podbrzusza Basi, która wcale nie próbowała się odsuwać.  
Pocałowała go niewprawnie w usta, ale już po chwili całowali się jak doświadczeni kochankowie. Uczyła się błyskawicznie. Jej oddech miał zapach świeżego chleba. Tuliła się już do niego całym ciałem, gdy zaczął ją rozbierać. Nie protestowała, tylko wyszeptała:
– Pamiętaj, że muszę zostać dziewicą.
– Dobrze, będę uważał, nie bój się.
– Nie ciągnij tak mocno, rozbiorę się sama, bo muszę złożyć sukienkę, a ty pozdejmuj wszystko z siebie.
Patrzył jak wstaje, zdejmuje sukienkę i biustonosz, z którego wyskoczyły duże jędrne piersi, jak układa na krześle swoją i jego garderobę, a potem zdejmuje z łóżka lalki, sadza je na biurku i odwraca tyłem.
– Żeby nie patrzyły – wyjaśniła, stojąc w całej okazałości naga przy łóżku, zasłaniając tylko wstydliwie ręką łono gęsto porośnięte czarnymi kręconymi włoskami aż do pachwin. Basia była dużą i piękną nastolatką, o pełnych kobiecych kształtach, ale na swój sposób nie przestała być dziewczynką.
Siedząc na łóżku złapał ją za dłoń zasłaniającą po rubensowsku pizdę i przyciągnął do siebie. Wziął także drugą dłoń i krzyżując je obydwie na jej plecach zbliżył twarz do krocza, tak że dotykał ustami lśniących włosków. Były mokre, tak jak cała pizda wspaniale pachnąca świeżym przypływem morskich fal. Jego marzenie było na wyciągnięcie języka. I wyciągnął go trafiając bezbłędnie w nabrzmiałą już łechtaczkę.
Polizał ją kilka razy delikatnie smakując Basi śluz, a gdy wessał ją całą do ust, liżąc już o wiele silniej, dziewczyna osunęła się na niego i na łóżko. Znowu leżeli na boku przytuleni, lecz tym razem już zupełnie nadzy. Poza ogromnym podnieceniem czuł także jakieś wzniosłe uniesienie. Gdyby spytała go teraz, czy ją kocha, bez wahania odparłby, że tak, ale mądrze nie spytała.
Całowali się namiętnie. Jego dłonie błądziły po całym jej doskonałym ciele, ale omijał na razie pizdę, a ona bardzo nieśmiało głaskała go po plecach. Nie odważyła się jednak zjechać niżej, póki nie wziął jej dłoni w rękę i nie położył na jądrach, przytrzymując chwilę.
– Pieść mnie tam. Jesteś piękna, wiesz!
– Nie mów tak! Zawstydzasz mnie.
Dłoń Basi coraz śmielej zapoznawała się z jądrami i chujem, jak dłoń małego dziecka poznającego nowy przedmiot. Musiał to jakoś przerwać, by zaraz nie wytrysnąć.
– Nie zdążyłem obejrzeć tyłka. Pokażesz mi jeszcze raz?
– Mhm. Mam wstać?
– Nie, połóż się na brzuchu, a ja sobie obejrzę.
Gdy odwróciła się i wtuliła twarz w poduszkę, klęknął nad jej głową zbliżając twarz do pośladków. To, co jeszcze godzinę temu wydawało się nieosiągalnym marzeniem, stawało się realne.
Basia, jak zawsze, była bardzo czysta, ale nie mogła przecież przewidzieć tego co się stanie i gdy zbliżył nos do szparki, nie dotykając jej jeszcze, poczuł ten zapach. Zupełnie oszołomiony rozsunął dłońmi pośladki i przesunął mocno językiem po całej szparce od pleców aż do odbytu. Dziewczyna zupełnie zaskoczona tym, że wącha i liże jej tyłek próbowała się wyrwać, ale przycisnął kroczem jej głowę do łóżka. Miał już język w odbycie, a każdy gwałtowny ruch Basi pomagał mu wsunąć go jeszcze głębiej.
– Przestań! Nie wolno tak! Nie umyłam się tam!
– Wolno! I już sam cię umyłem.
Musiał wyjąć na chwilę język, by to powiedzieć, ale natychmiast wrócił twarzą między pośladki. Lizał i całował, pieścił się czule z Basi odbytem, która nie tylko przestała się wyrywać, ale zaczęła się lekko ruszać i unosić tyłek w górę, oddając pocałunki.
Gdy poczuł, że dziewczyna zaczyna drżeć, jeszcze raz wsunął język bardzo głęboko w odbyt, po czym unosząc głowę z przyjemnością spojrzał na ten naprawdę piękny tyłek. Drżenie i coraz mocniejsza woń pizdy mówiły mu, że Basia jest już gotowa na każdą pieszczotę.
– Możesz się odwrócić na plecy?
– Tak pod tobą? – spytała zaciekawiona.
– Tak!
Zbliżył krocze do twarzy Basi oczekując, że przytuli się do chuja i jąder, gdy niespodziewanie poczuł język między pośladkami, liżący go dokładnie tak, jak on sam lizał ją przed chwilą. Stracił zupełnie kontrolę nad sytuacją. Całowany w odbyt wytrysnął z krzykiem na piersi i osunął się twarzą prosto na mokrą i pachnącą ostrygami pizdę.
Tego wieczoru Basia nie poczuła jeszcze swego pierwszego orgazmu z mężczyzną, ale po raz pierwszy rozcierała na piersiach spermę i po raz pierwszy spróbowała jej na palcu. Na orgazm musiała zaczekać jeszcze dwa tygodnie, aż znowu nadarzy się okazja, że będzie sama w domu. Poczuła go podczas lizania pizdy, siedząc mu na twarzy, zaraz po tym, gdy wylizał jej tyłek. Już wiedziała, że nie musi go specjalnie myć. Spotykali się tak jeszcze kilkanaście razy aż do matury, którą obydwoje zdali z powodzeniem.  
Basia okazała się niesamowicie zdolną i pojętną uczennicą także jako kochanka. Była ciekawa wszystkiego i sama była też bardzo twórcza. To właśnie z Basi odbytem miał pierwszy stosunek analny i to ona była pierwszą, która po zdjęciu wilgotnych w kroczu majtek z własnej inicjatywy wycierała mu nimi usta. Przy każdym spotkaniu pragnęła przeżyć coś nowego, ale nie pozwoliła, by choć jedno spotkanie obyło się bez wzajemnego całowania się między pośladkami. To był znak rozpoznawczy ich pieszczot. Za każdym razem po pierwszych pocałunkach natychmiast wypinała mu tyłek do lizania albo sama dobierała się językiem do jego tyłka. I co najmniej do końca liceum pozostała dziewicą…
Cdn.

Dodaj komentarz