Kto mi zrobi dziecko? (18) Część II (Znacznie poprawiona i rozbudowana)

Kto mi zrobi dziecko? (18) Część II (Znacznie poprawiona i rozbudowana)- Ale to nie koniec wieczoru. Teraz niespodzianka! Bilety do teatru. Czas się przygotować!

Marta przebrała się. W wieczorowej sukni prezentowała się zjawiskowo. Długa, granatowa suknia, z wysokim rozcięciem na nodze dodawała jej seksapilu. Dekolt niewyzywający, jednak prezentujący wyraźnie górę piersi i rowek między nimi.

Lakierowane szpileczki lśniły, dodając szyku.

Mateusz był oczarowany.

- Nie idźmy do żadnego teatru! Wyglądasz jak bogini! Nie chcę cię stąd wypuścić!
- Miło mi to słyszeć! Ale jeszcze będziesz mnie miał… nawet może w tej sukni… – uśmiechnęła się czarująco.

W holu Teatru Osterwy dało się zauważyć małe poruszenie, jakie wywołała wytworna dama z młodym chłopcem. Zastanawiano się, czy to jej syn, czy młodszy brat? A może…? Nie, tego nie brano pod uwagę, że mogli być… parą.

Marta zdawała się być o klasę bardziej elegancko wystrojona, niż pozostałe panie. Tym bardziej że pojawiło się tu niewiele jej rówieśniczek. Dominowały studentki i starsze kobiety.
- Najchętniej poprowadziłbym cię wcale nie na widownię. – Szeptał rozkojarzony Mateusz, delikatnie ją popychając. Szukał najmniejszych okazji, by dłonią zahaczyć o towarzyszkę, a najchętniej trącić jej pupę…
- A gdzie? – kokieteryjnie zapytała nauczycielka, doskonale wyczuwając intencje rozmówcy.
- Do łazienki! – głośniejszym szeptem wycedził młodzieniec.

Toteż nie było w tym nic zaskakującego, że gdy zasiedli w fotelach, chłopiec natychmiast położył rękę na kolanie Marty. Zrazu tylko trzymał ją delikatnie, nie chcąc tracić kontaktu z kobietą. Potem ścisnął mocniej, jakby wysyłał sygnał: „Jesteś moja”.
Nauczycielkę niezwykle to podniecało. Zwłaszcza gdy ręka młodziana rozpanoszyła się, jakby była u siebie. Zaczęła wędrować po udzie, z jasno określonym celem. Chciała rozsunąć na boki rozcięcie sukni, po to, by dać wgląd na zgrabne uda nauczycielki, przyozdobione seksownymi pończochami.
Kobieta zdawała się być zmitygowaną. „Odganiała” rozzuchwaloną rękę chłopca. Lecz daremnie. Napaleniec dopiął swego. Nie tylko nogi były doskonale widoczne, lecz także koronkowe zakończenie pończoch. I nie tylko Mateusz bacznie obserwował zjawiskowy widok. Przez ramię Marty, zapuszczał żurawia jej sąsiad, zaskoczony tym, co się dzieje obok. Początkowo nie zakładał, że tak młody szczyl i wytworna dojrzała dama, mogą być parą. Jednak działania dłoni chłopca najwyraźniej wskazywały co innego. Mężczyzna czuł się tym niezwykle podniecony. A może – pomyślał – to taki typ kobiety, która lubi, jak się do niej ktoś dobiera w publicznym miejscu? Może, gdybym ja ją chwycił za kolano, to też tylko poudawałaby, że mnie odpycha, a tak naprawdę, wręcz by się do mnie uśmiechała?
Zabrakło mu jednak odwagi, aby się o tym przekonać.

Nie zdawał sobie sprawy, że tak naprawdę, kobietę podnieca myśl, że nieznajomy mężczyzna zauważył działania chłopca…
Tymczasem Mateusz poczynał sobie coraz śmielej. Jego palce powędrowały na wewnętrzną część ud nauczycielki, aż ta nieomal podskoczyła, wydając przytłumione: – Achhh…
Czuła coraz większe podniecenie. Już dawniej wyobrażała sobie, że jest w eleganckiej sukni na jakimś przyjęciu lub balu, czy też właśnie w teatrze, i właśnie wtedy ktoś się do niej dobiera ukradkiem…
Teraz zacisnęła uda. Jednak nic to nie pomogło, gdyż ręka chłopca tkwiła między nimi głęboko. Mało tego. Zaczynała je delikatnie pieścić opuszkami palców.
Ja zwariuję! – Myślała Marta, zaciskając zęby.
Reakcje kobiety nie uszły uwadze sąsiada – dojrzałego, przystojnego mężczyzny, gapiącego się od kilku chwil na to, co dzieje się obok.

Miał on przemożną ochotę dołączyć, lub choćby położyć rękę na udzie elegancko ubranej damy. Na to sobie jednak nie pozwolił. Za to młodzian pozwalał sobie na wiele. Wsunął dłoń na tyle głębiej, że zjechał z koronkowej manszety pończoch i dotarł do nagiego ciała nauczycielki. Ta zadrżała, po czym wyszeptała mu do ucha.
- Mateusz! Jak możesz! To miejsce publiczne. Za dużo sobie pozwalasz…
Trochę krępowała się mówić, obawiając się, że usłyszy to też siedzący obok mężczyzna. Ta obawa, a także skrępowanie sytuacją, jeszcze silniej wpłynęły na jej podniecenie. Chyba dlatego nieco głośniej dodała Mateuszowi.
- Przecież i tak już niedługo będziesz mógł mnie mieć…
Po tych słowach dwie męskie głowy równocześnie odwróciły się w jej stronę.
Marta poczuła, jak oblewa ją rumieniec.

Jednak zaraz potem zalała ją fala podniecenia. Chętnie powiedziałaby coś jeszcze, żeby usłyszeli. Nachyliła się do Mateusza.
- Zdradzę ci jedno z moich… a właściwie to najskrytsze marzenie… Czyli zostać wziętą w toalecie… Gdy jestem elegancką, w wieczorowej sukni, pończochach, szpilkach i koronkowej bieliźnie… Dokładnie jak teraz… Wkrótce przerwa… Będziesz mógł zaspokoić swoje żądze, jednocześnie spełniając moje fantazje…

Z widowni wyszli jako pierwsi. Czym prędzej udali się do męskiej toalety. Marta, drżącymi rekami zasuwała zamek, skwapliwie sprawdzając, czy na pewno działa. Ekscytowała ją myśl, że mogłaby tu zostać nakryta w niedwuznacznej sytuacji.

- Marto, powiesz mi, dlaczego taka sytuacja cię podnieca, gdy jesteś elegancka, w kiblu? Coś takiego już cię kiedyś spotkało?
Marta przypomniała sobie bordową sukienkę, swe pierwsze cieliste pończochy i to jak wchodziła do brudnego sanitariatu remizy. Wyszeptała, nieco speszona:
- Kiedyś ci może powiem… Teraz mamy nie za wiele czasu… żebyś się rozkręcił… Choć, zdaje się jesteś już nakręcony. Trudno mi przejść do rzeczy… krępuję się tutaj… nawet bardzo… Ale ok… Czy może chcesz… żebym wzięła ci go do buzi, aby mocniej stwardniał?
Chłopiec był wniebowzięty propozycją. Nerwowymi ruchami rozpinał pasek.
- Taaak… weź go! Chcę go zobaczyć w tych twoich ślicznych, tak pięknie pomalowanych usteczkach…

Nauczycielka położyła torebkę na parapecie, po czym kucnęła przed młodzieńcem. Pomogła zwinnymi paluszkami wysupłać męskość młodego z rozporka. Palce z elegancko pomalowanymi pazurkami wydały się Mateuszowi niebywale kuszące, zwłaszcza gdy obejmowały jego trzon. Drżał o to, by znów zbyt wcześnie nie wytrysnąć, więc tym bardziej koncentrował się, gdy usta Marty objęły jego przyjaciela.

Kobieta starała się być maksymalnie delikatna, lecz chłopiec cały się trząsł z podniecenia. Marzył o tym, żeby ostro posuwać usta kobiety, lecz obawiał się wciąż przedwczesnego wytrysku. Tak bardzo chciał stanąć na wysokości zadania i wreszcie ulokować go w jej szparce.
Z tego samego powodu Marta nie ssała zbyt długo. Patrzyła to na jego twarz, to na to co trzyma w ustach. Uznawszy, że wzwód dość szybko stał się zadowalający, wypuściła “ptaszka” z buzi.

Pochwaliła go:

- Twój żołnierzyk szybko stanął na baczność. Zdaje się, że jest w pełni gotów do szturmu…

Mateusz kraśniał z zachwytu.

- To dlatego, że ty jesteś taka podniecająca… i że masz takie usta. Czy wtedy w kiblu… też obciągałaś?

- Przestań… nie teraz… Jak chciałbyś, żebym się ustawiła? Czy mam się oprzeć plecami o ścianę? Czy może wypiąć?
Pytania kobiety stymulowały Mateusza nie mniej, niż wcześniejsze pieszczoty ustami i językiem.

- O tak… Wypnij mi się… chcę zobaczyć, jak będziesz nadstawiać mi twoją pupcię… Och, tak! Jak wypinasz mi ją w moją stronę…

Marta ciężko oddychała.

“No tak… nadstawię mu tyłka… w kiblu! Zadzierając tę luksusową kieckę. Czyż to nie  ekscytujące? Zupełnie jak wtedy w tej remizie… przed Andrzejem.”

Chwyciła za materiał sukni, po czym uniosła ją wysoko, ukazując, i tak rozpalonemu, junakowi – zgrabne nogi w seksownych pończochach.  
Mateusz znowu oniemiał. Wkrótce rozdziawił usta jeszcze bardziej, gdy nauczycielka zadarła kieckę jeszcze wyżej, ukazując swoje siedzenie, przecięte cienką linią stringów.

Cały drżał.

- O kurwa… nie wierzę w to co widzę. Jesteś boska!

- Dziękuję… – Szepnęła cicho.

Po czym sama zsunęła z tyłka majtki, które zjechały w dół, zatrzymując się na wysokości kolan. Tworzyło to dla młodzieńca jeszcze bardziej ekscytujący widok.

- Ja pierdolę! Ach… – Syknął, przypatrując się jej obnażonym dwu dziurkom, kusząco wypiętym w jego stronę.

- Więc teraz, weź mnie… – Najsłodszym tonem głosu, na jaki potrafiła się zdobyć, zachęcała chłopca. – Jestem gotowa.
Takie słowa nie mogły nie zadziałać na i tak rozgorączkowanego samczyka. Zbliżył się do nauczycielki, trzymając w roztrzęsionej ręce swą młodzieńczą męskość.  
Jego głos był nie mniej rozedrgany… Był tak podniecony, że pozwolił sobie na odważniejsze słowa wobec nauczycielki.
- Pięknie się wypinasz! Wezmę cię! Tu i teraz. Wezmę cię moja ty suczko!
Zamiarował zrobić to najostrzej, jak umiał, wręcz bezlitośnie dla obnażonej i wystawionej na jego łatwy łup, cipki.

Martę podniecił jego ostrzejszy ton niż zazwyczaj. “Ośmielił się… nazwał mnie swoją suczką… dlaczego to tak podniecające?

- Tak. Weź mnie jak suczkę… Jestem twoją suczką…
Jedną ręką chwycił kobietę za biodra, drugą nakierował swój trzon na wymarzony cel.

Marta nie mogła się doczekać. Zachęcała go.
– Możesz wziąć mnie ostro, jak tylko chcesz… Jak dziwkę…

Niezwykle ją podniecało wypowiadanie takich wyznań. Aż drżała.

Gdy poczuła na udach dotyk twardej i ciepłej męskości, wypięła się jeszcze mocniej, byle tylko udogodnić chłopcu realizację jego planów.

Mateusz sapał, szurając penisem po jej ciele.

- Już jesteś moja! Zaraz poczujesz mnie w cipce! Zaraz wejdę w ciebie! Ostro! Jak w dziwkę! Lepiej niż kiedyś tamten ktoś w kiblu…

Twardy kutas trafił na wargi sromowe, naparł na wejście do pochwy. Marta, już nie mogła się doczekać, kiedy poczuje go w sobie. Przeciągle westchnęła.

- Achhh… jestem twoja.

Wtem ktoś głośno załomotał do drzwi. Mateusz aż podskoczył. Fontanna białej substancji polała się na stylową suknię nauczycielki.

***

W przerwie sztuki Marta spacerowała z Mateuszem w foyer, podziwiając klasyczne wnętrze. Gdy ruszyła do wystawy zdjęć z ostatniej sztuki, wpadła wprost na swego sąsiada z widowni. Szarmancki, dojrzały, ze szpakowatymi włosami, wydał jej się mężczyzną wytwornym i zabójczo przystojnym. Jak Robert Redford. Omal nie upuściła z wrażenia torebki.

- Czy pozwoli pani, że się przedstawię?

Marta zmróżyła oczy.

- Robert. Pozwalam sobie podejść do pani, gdyż wielce emocjonalnie reagowała pani podczas spektaklu, a ja uwielbiam tak wrażliwe, ceniące sztukę kobiety…

Marta zapomniała języka w gębie. Oczarował ją do cna.

„Boże. Co za facet. Fantastyczny. Dlaczego ja tak zareagowałam na tego mężczyznę? Czy to może dlatego, że marzę o zajściu w ciążę? Przecież on jest idealny! Idealny do… tej roli…?”

Całą przerwę z wielkim zaangażowaniem rozmawiali o teatrze, literaturze, historii, nie zwracając właściwie uwagi na stojącego obok chłopca. Ten, bezsilny, nawet gdyby chciał, nie potrafiłby się włączyć do dyskusji – nie znał się na omawianych dziedzinach. Czuł, że ta piękna kobieta wymyka mu się z rąk… A on, nawet nie wie jak o nią zawalczyć.

Tymczasem Marta, nawet nie wiedziała kiedy, przyjęła zaproszenie na lampkę wina do kawiarni po sztuce. Mateusz aż czerwony z zazdrości, mógł jedynie przyglądać się z boku.

Po spktaklu w kawiarni znowu Marcie i Robertowi nie zamykały się usta. Okazało się, że rozmówca jest właścicelem kancelarii prawniczej, obsługującej tylko duży biznes, człowiekiem, który wiele podróżował po świecie, wcześniej pracował w stanach, a do tego jest prawdziwym koneserem sztuki. No i chyba również koneserem kobiecej urody, bo jeszcze nikt wcześniej  nie skomplementował Marcie w tak wyrafinowany sposób jej kreacji i urody. Wychwalał jej “zjawiskową aparycję”, grację z jaką się porusza, a także zmysłowość i seksapil.

- Ach… dziękuję… milo mi słyszeć aż tak wyszukane komplementy… jeszcze żaden mężczyzna, aż tak mi ich nie prawił…

Nauczycielka łopotała rzęsami, niemal odlatywała, była wprost w siódmym niebie. W biegunowo odległym stanie znalazł się Mateusz. Zwłaszcza, gdy Robert zapytał, wskazując na siedzącego obok w zupełnym milczeniu, ze spuszczoną głową chłopca.

- A kim dla pani jest Mateusz? To domniemuję młodszy brat?

- Hmm… to skomplikowane… nawet by pan nie zgadł…

Kobieta chciała w ten sposób uciąć temat, lecz osiągnęła przeciwstawny efekt. Zaintrygowała rozmówcę.

- A co jeśli odgadnę? – wbił wzrok w oczy Marty, uśmiechając się w specyficzny sposób. Kobieta określiła w myślach – “diaboliczny”.

- Cóż… to niemożliwe, żeby pan odgadł… – Uśmiechnęła się, jakby z nostalgią.

- Ależ mnie pani zaintrygowała! Proszę w takiej sytuacji dać mi możliwość odgadnąć!

Mężczyzna pochylił się w jej stronę, zawieszając oczy na biuście. “Ech, cóż za boskie kule… gdyby tak zajrzeć jej w dekolt! Ciekawe co widać z bliska?”

- Ależ nie ma pan szans… ale jeśli pan chce, niech pan próbuje. – Odpowiedziała z nutką zalotności w głosie.

- A czy to może być zakład? – Patrzył na nią szelmowsko.

- No dobrze… niech będzie… przecież i tak pan przegra… Ale o co?

– Hmmm… niech to będzie zakład o… – Tu zwiesił głos na dłuższą chwilę.

Kobieta zaintrygowała się. Popatrzyła to na prawnika, to na Mateusza. “Ciekawe, co wymyśli? Czego może ode mnie zechcieć? No czego? Może, żebym poszła z nim do łóżka… Nie. To na pewno nie. Przecież to dżentelmen.”

- No i co pan wymyślił. – Martę ewidentnie zżerała ciekawość.

- Niech to będzie zakład o… wszystko.

- O wszystko? – Kobieta nie rozumiała intencji Robeta. – Co to miałoby znaczyć?

- O wszystko. Jeśli przegram, pani może zażądać ode mnie wszystkiego, a jeśli wygram, ja mogę zażądać wszystkiego od pani…

Nauczycielka była zszokowana. “Jak to wszystkiego? Mogłabym zażądać jego majątku? Ależ to prawnik… może nie ma nic na siebie… ale, przecież i tak bym się nie odważyła żądać pieniędzy. A on? Mógłby zażądać ode mnie wszystkiego?! Czyli nie tylko, żebym się z nim przespała… ale, żebym spełniła jego najbardziej perwersyjne oczekiwania?!”

- Wydaje mi się to jakieś surrealistyczne… Niech pan to jakoś sprecyzuje.

- Dobrze. Niech zatem będzie tak. Przegrany… lub przegrana… – Tu pojawił się u Roberta błysk w oku. – Spełni największe marzenie zwycięzcy.

Marta patrzyła z niedowierzaniem.

- Aha. Uprzednio zwycięzcza musi odgadnąć to marzenie.

Kobiecie wszystko to wydało się odjechane. “Chyba wino zbyt mocno zaszumiało mi w głowie… Ale co tam. Przecież wiadomo, że i tak nie odgadnie.

Mateusz “przeciął” zakład.

Robert sumiennie dbał, żeby nauczycielce nie brakowało wina w kieliszku.

- Pani Marto, a czy możemy przejść na “ty”? – Nagle zaproponował prawnik.

Nauczycielka ochoczo zgodziła się. Po wypiciu toastu, Robert przyciągnął ją do siebie, w sposób, że jego ręka, niby przypadkowo, przesunęła się po jej biuście, aż kobietę przeszły dreszcze. Następnie, w jakiś taki władczy sposób  posiadł jej usta, całował je namiętnie i znacznie dłużej, niż przewidywałaby to zwyczajowa etykieta. Pozwolił sobie nawet na wsunięcie języka do jej ust. Bardzo to zmieszało kobietę, ale sprawiło jej zaskakująco dużą przyjemność.

Mateusz, do tej pory osowiały, teraz się obudził. Czuł wręcz ból w piersiach, jakby ktoś zadał mu niepowetowaną stratę. W dodatku, “ten napuszony prawnik” jemu nie zaproponował przejścia na “ty”. Dlatego poczuł się zarówno zignorowany, jak i gorszy, niegodny ich towarzystwa. Zwłaszcza, że Robert prawił o muzeach, wystawach i wernisażach, czyli świecie zupełnie obcym chłopcu. Za to Marta słuchała z otwartymi ustami.

- Podziwiam cię Robercie… – Z egazaltacją wyrażała zachwyt, w myślach idąc dalej. “Co za facet! Takiego nie wygoniłabym z łóżka… Przeciwnie… oddawałabym się z rozkoszą. Chyba gotowa byłabym oddać mu się tu i teraz… pozwolić się zerżnąć tu w kiblu… Ech… chyba wino zbyt mocno zaszumialo mi w głowie...”

Kobieta odstawiła kieliszek, grzecznie przeprosiła obu panów, po czym wyszła do toalety. Tuż przed nią minęła trzech mężczyzn, palących papierosy, “podejrzanej konduity, którzy patrzyli na nią wyzywająco i pożądliwie”, jak to określiła w myślach.

- Ładna sukienka! – Rzucił jeden z nich, mały z brzuszkiem.

- Jeszcze ładniejsze nóżki! – Dodał drugi, z blizną na twarzy. – I dekolcik pierwsza klasa! – Zaś do kompanów dodał szeptem. – Cyce jak donice!

Marta tylko kiwnęła głową, jakby dziękując za komplement. Nie odwracała jednak głowy w ich stronę, choć niemal namacalnie czuła ich wzrok na nogach i biuście. Wyobraziła sobie, że gdyby była tu sama, lub z koleżanką, nie przepuścili by jej teraz tak łatwo. I ta myśl, ku jej zaskoczeniu, całkiem ją podnieciła.

Toaleta okazała się byś okropnie obskurną. Brudną, z zanieczyszczoną podłogą, popękanymi kafelkami i obdrapanymi ścianami. Nie odważyła się usiąść na desce. Powinęła sukienkę do góry, zsunęła majtki, ugięła nogi i sikała na stojąco.

Natychmiast Marcie przyszła do głowy jedna z jej największych fantazji. Ta, że właśnie w takim zafajdanym szalecie, ona jest brana w wykwintnej sukni, w pończochach i szpilkach. Fantazja, którą wcześniej wyjawiła Mateuszowi, oczywiście nie zdradziła mu tego, że właśnie w takiej sytuacji straciła cnotę, w remizie, podczas wiejskiego wesela. Teraz tak silnie ją podnieciła, że nie była w stanie powstrzymać się. Jedną ręką trzymjąc uniesioną suknię, drugą włożyła w majtki. Zaczęła się pieścić, zrazu bardzo delikatnie. Dość szybko stała się tam bardzo wilgotna. Wzdychała z lekka. Jej dłoń smyrała wargi sromowe, zrazu wolno, potem mocniej i szybciej. Zaczęła pieścić swoją perełkę. Wzdychała przy tym już bardzo głęboko.

- Aaaachhh… achhh…

Westchnięcia były tak głośne, że kobieta zastanawiała się, czy aby jej nie słychać poza kabiną. To dodalo dodatkowych bodźców, jeszcze bardziej ją podniecających.

Wtedy złączyła dwa palce i wsunęła je w cipkę. Głęboko, coraz głebiej. Zaczęła wykonywać posuwiste ruchy. Nie mogła się powstrzymać, żeby nie pojękiwać.

- Aaaa… aaaach…

Przyspieszyła. Starała się wciskać palce jak najgłębiej. Tak intensywna palcówka sprawiała jej niesamowitą przyjemność. Przed oczami stanęła jej scena sprzed lat, z remizy gdy tak brał ją Andrzej, pamiętała, że była w długiej borsowej sukni i czerwonych szpilkach.

Teraz już jęczała głośno.

- Aaaaa! Aaaaaaaaaaa!

“Jezu, a jeśli usłyszą to te obszczymurki, których mijałam w drodze do toalety? Co sobie pomyślą? Że jestem jakąś nimfomanką? Suką, która potrzebuje ostrego bolcowania?”

Gdy skończyła, postała jeszcze chwilę w toalecie, żeby ochłonąć. Nasunęła majtki, opuściła i wygładzała suknię. Patrząc w rozbitą pozostałość po lusterku, skonstatowała: “Ależ ja mam zamglony wzrok...”

Gdy wyszła z toalety, trzej mężczyźni nadal stali w tym samym miejscu i palili papierosy. Tym razem patrzyli się na nią jeszcze bardziej bezczelnie, a ich usta zdobiły jakby szydercze uśmieszki.

- Coś długo paniusia sobie przysiadła  w kibelku… – Zaczepiał grubasek.

- A może teraz z którymś z nas zamkniesz się w łzience? – Hardo syknął mężczyzna z blizną. – Też byś sobie powzdychała. Postękała. Gwarantujemy.

Zawstydzona kobieta spuściła głowę. Gdy obok nich przechodziła, starali się zatarasować jej drogę, jednak zgrabnie przemknęła się między dwoma drabami, o jednego z nich ocierając się pupą.

Usłyszała tylko za sobą ciche głosy.

- Jeszcze laluniu trafisz w nasze łapy.

- Suka. Na pewno chciałaby się dać wyruchać.

Gdy wróciła do stołu, Robert nie omieszkał skomentować tego, że na długo ich opuściła. Marta zaczerwieniła się.

- Musiałam zadzwonić. – Skłamała.

Prawnik, po jej powrocie, był znacznie bardziej ożywiony, poczynał sobie coraz śmielej w dyskusji. Dopytywał Martę, czy jest mężatką, czy panną, o to czy ma narzeczonego.

Kładł dłoń na jej plecach, a nawet na nodze. Gdy dłużej przytrzymał rękę na jej udzie, nauczycielka zastanawiała się – “Czy to wino nie nazbyt zaszumiało mi w głowie? Czy ja nie na zbyt wiele mu pozwalam?”

Wreszcie wypalił.

- Pozwolisz Marto, że odgadnę rodzaj twojej z Mateuszem relacji!

Pochylił się nad jej uchem, wykorzystując to do zapuszczenia żurawia w jej dekolt. Z tej perspektywy miał świetny widok, doskonale widział jej dwie półkule, opięte czarną koronką stanika. Przełknął ślinę. Szeptał jej do ucha celowo powoli, żeby móc napawać się tym widokiem. “Ależ ona ma cyce!” – myślał w duchu – “Muszą być moje! Muszę je mieć w swoich rękach!”

Gdy wyszeptał jej cały wywód, kobieta poczerwieniała.

“A to gówniarz! Wszystko wychlapał!” – Pomyślała, gdy Robert ze szczegółami wyrecytował opis historii znajomości między nią a chłopcem.

“Co za wstyd… Obcy, dopiero co poznany facet wie, że umawiałam się z tym gnojkiem… że umawiałam się specjalnie po to, żeby się z nim przespać… Żeby mi zrobił dziecko… ”

Nie odzywała się. Za to Robert tryumfował.

- A zatem? Wygrałem zakład!

Marta nadal siedziała skrępowana, nie mogąc wydusić z siebie nawet słowa.

- Aha… gwoli ścisłości… – dodał prawnik – mam jeszcze odgadnąć twoją fantazję!

Gdy kątem oka dostrzegła, jak Mateusz bawi się banknotem studolarowym, zrozumiała, że została niecnie sprzedana.

“Judasz! Miał mnie do swojej dyspozycji! Przyjechałam do tego pieprzonego Lublina, tylko po to żeby mu się oddać… A on, najzwyczajniej mnie sobie przehandlował! Jakby sprzedawał dziwkę! To niech teraz ma! Niech widzi, jak łatwo odbija mu kobietę stary pryk!”

- Otóż Marto, twoim najskrytszym marzeniem – mówił szeptem – jest… – tu zawiesił głos – oddać się w obskurnej toalecie, zapewne takiej, jak ta w tej spelunie… będąc samej w eleganckiej sukni, czyli… wypisz wymaluj takiej, jak ta którą masz na sobie.

Marta nic nie powiedziała. Spojrzała tylko wymownie na chłopca.

- Mateusz. Jak mogłeś. Poczułam się… sprzedana.

- Przepraszam… – wydukał.

- Tylko na tyle cię stać? Poczułam się oszukana, wykorzystana… – Po czym zwróciła się do Roberta – Ale czy ten zakład jest ważny? Przecież informacje zdobyłeś podstępem.

Prawnik pochylił się w jej stronę, tym razem mocno chwytając za udo.

- Oczywiście, że jest ważny. Nie było zastrzeżeń co do sposobu zdobywania informacji. Natomiast, Marto, nie pytasz o najważniejsze? Czego od ciebie zechcę?

Kobieta zadrżała. Już wiedziała. Zdradzał go ton głosu, zachowanie.

“Oczywiście, że zechce mnie przelecieć. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości.”

Jednak, w głębi duszy, jakby się z tego ucieszyła.

- Zatem, Robercie, cóż takiego zechcesz ode mnie?

- Cóż… poznaj mnie Marto, jako nie egoistę, który spełnia swoje zachcianki. Ale spełnię twoje!

- Jesteś inteligentnym łotrem… szelmą.

Powiedziała z wyrzutem, próbując odepchnąć jego rękę z uda.

- To prawda. Jestem łotrem – zaśmiał się – no i tak o mnie mówią – piekielnie inteligentny. A dlatego, że jestem bystry, domyslam się, że ta fantazja nie bierze się znikąd. Coś mi mówi, że spotkało cię podobne zdarzenie…? Czy nie mam racji?

Taka nieskromność wręcz spodobała się Marcie. Pociągali ją zadziorni. I domyślni.

“Ale nic ci nie zdradzę...”

- Zatem, co zrobi piekielnie bystry, gdy się nie zgodzę?

- Ależ liczę Marto, że to się nie stanie… uważam cię za uczciwą damę, która dotrzymuje słowa. W każdych okolicznościach.

Trafił w czuły punkt nauczycielki. Marta zawsze dotrzymywała słowa, stawiała sobie to za punkt honoru.

- Ach, Robercie, stawiasz mnie pod ścianą…

- Ależ pod ścianą, to ja cię gołąbeczko dopiero postawię! – zaśmiał się i szybko zmitygował – Przepraszam za trywialny żart. Nie był w moim stylu.

- No dobrze. Przyznam. Wygrałeś zakład. W takim razie poproszę, żebyś nie egzekwował wygranej.

- Nie ma mowy. Sama wiesz, że nie ma. Z jakiego to powodu miałbym rezygnować?

- No bo… to dla mnie krępujące… dopiero cię poznałam.

Ledwie to powiedziała, zdała sobie sprawę z bezsensowności tego argumentu.

- Marto, ale przecież dopiero co poznałaś Mateusza… i tu nie miałaś oporów? A poza tym, może ja się sprawdzę w tym zadaniu? – Uśmiechnął się drwiąco i dodał szeptem do jej ucha. – Może zmajstruję ci przepiękną dzidzię! Taką jak sobie wymarzyłaś.

Marta zdrżała. Czuła, że skończyły jej się argumenty. Tymczasem Robert napierał, żeby już realizować wygraną.

Próbowała jednak choć jeszcze trochę grać przyzwoitą. “Chyba nie mogę być aż tak łatwa?!”

- To nie jest łatwe dla mnie… proszę daj mi jeszcze choć chwilę, bym się oswoiła…

Mężczyzna pożerał ją wzrokiem.

- Ale tylko krótką chwilę. – Uśmiechając się, powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu. – I to pod warunkiem.

- Jakim to…

- Że wyjawisz co za zdarzenie cię spotkało w przeszłości w obskurnym wucecie, że o tym fantazjujesz?

Jednocześnie jego ręka wsunęła się głęboko pod suknię, chwytając udo w miejscu gdzie znajdowały się koronkowe manszety pończoch.

Zadowolony prawnik szepnął jej do ucha.

- Widzę, że jesteś przygotowana na dzisiejszą okoliczność! Czyż nie do tego służą właśnie pończochy?! Żeby dać dobry dotęp do miejsc strategicznych? Czy wtedy, też byłaś w pończochach?!

Kobieta drżała. Odruchowo próbowała odepchnąć rękę, ale nie udało jej się. Podniecało ją też to, że wyjawia swój sekret.

- No dobrze… miało miejsce takie zdarzenie. Podczas wiejskiego wesela, w remizie. Byłam wtedy z moim ówczesnym chłopakiem.

- Wiedziałem!

Robert wsunął rękę głębiej, chwytając za nogę powyżej koronki.

- Masz wspaniałe, gładkie ciało! – Mruczał jej do ucha.

Tymczasem Mateusza aż skręcało. Zwłaszcza gdy widział rękę prawnika buszującą pod suknią “najwspanialszej kobiety na świecie” i nadsłuchiwał strzępów szeptanych słów.

- Proszę, przestań. Robercie… – Prosiła Marta, lecz ton jej głosu nie był przekonujący. – Przestań… Jestem kobietą, która musi się oswoić z sytuacją…

Nie odwodziło to ani trochę prawnika. Jego ręka nadal tkwiła pod suknią.

- Dlatego cię Marto oswajam… – Delikatnie gładził jej uda.

- Ach… dlaczego ja tak ci pozwalam… dlaczego… – Wypowiadała to tonem wskazującym nie na reprymendę, a raczej na zachętę.

Robert chwytał to w lot. Jego dłoń podążyła głębiej.

– A jakie masz majteczki? A pamiętasz, jakie wtedy miałaś?

Chlopiec widział, jak Marta aż podskoczyła, zarumieniona.

- Robercie… zbyt dużo sobie pozwalasz… zbyt dużo…

- Wyczuwam koronkę… to na pewno pierwszorzędny materiał!

- Achhh…

- Czy to komplet do tej koronki na górze?

Wskazał na jej dekolt. Tym samym zdobył uzasadnienie, żeby głębiej zajrzeć w suknię. Tym razem wyraźniej ujrzał miseczki biustonosza, obejmujące dwie dorodne kule.

- Pyszna bielizna! Marto. Jesteś damą z klasą.

Nauczycielka nie potrafiła ukryć zmieszana, ani też, nawet Mateusz to dostrzegł, podniecenia.

- Ach… Robercie, przesłodzisz mnie tymi komplementami. – Łopocząc rzęsami, zaszczebiotała słodko, udając, że niby go gani.

Prawnik poczuł się zmobilizowany, jego dłoń sięgnęła śmielej.

– Ależ te majtusie są wilgotne!

- Proszę! Przestań! – Skonsternowana Marta, najwyraźniej nie wiedziała jak się zachować. – Przestań. Cała sala na nas patrzy!

Jednak ta sytuacja tym bardziej pobudzała Roberta. Nie przestawał myszkować pod suknią nauczycielki.

- A pod majteczkami jak gładziutko! Ach!

- Nie… nie… przestań! Chyba głupia, za dużo wina wypiłam, że tak ci pozwalam… – Panikowała rozdygotana kobieta.

- Martusiu… zaraz pozwolisz mi na więcej… na razie tylko zapoznaję się z twoją bliską przyjaciółką. Dobry wieczór pani. Robert jestem.

Marta wznosiła oczy do góry i zaciskała wargi. Czuła palce mężczyzny suwające się po cipce.

Tymczasem prawnik kontynuował.

- Ach, jak pani małomówna. Ale za to taka milusia i… na pewno gościnna.

W tym momencie wsunął palec w pochwę.

Marta syknęła i niemal podskoczyła.

- Martusiu, spokojnie…  A twoja przyjaciółka ma całkiem miłe i przytulne lokum… ciasne…

W tym momencie zaczął wykonywać ruchy wolne lecz posuwiste.

- Wtedy twój chłopak w tej remizie dobrze cię posuwał? Podwinął ci sukienkę… W jakim wieku byłaś?

Marta drżała, z jednej strony skrajnie podniecona, z drugiej, speszona. Zdawało jej się że oczy wszystkich gości knajpy są wpatrzone właśnie w nią.

- Robercie, przestań! Wszyscy widzą…

Próbowała osłaniać się materiałem sukni, bo miała wrażenie, że została mocno obnażona.

- Dobrze… już przestaję… – odparł prawnik. – W tej remizie chłopak musiał być mocno napalony… może tam mu pierwszy raz dałaś? Ostro cię jechał? – Robert zacisnął wargi, po czym przystąpił do znacznie ostrzejszego natarcia. Robił jej regulaną palcówkę.

- Nie… nie… nie wytrzymam! Dobrze już… pójdę… pójdę z tobą.

Mateusz poczuł się, jakby dostał cios w samo serce. Chciało mu się płakać, gdy widział jak “jego” kobieta wstaje, podczs gdy ten “bobek” szarmancko podaje jej rękę.

Marta najpierw starannie poprawiła suknię. Wydawało jej się, że wszyscy widzą, że jej ład został naruszony. Rozejrzała się po sali.

“Patrzą się na mnie. Jakby doskonale wiedzieli, pod co tam idę… kolejna porcja wstydu...”

Trzech kolesi nadal stało przed toaletą. Przez nich Marta strasznie się krępowała, czekał, co powiedzą, bo nie wątpiła że coś dotkliwego jej przygadają. “Pewnie coś typu – suko, wróciłaś, teraz idziesz dać dupy temu frajerowi? Najpierw nam się wypnij!”

Chciała zawrócić, lecz Robert przytrzymał ją za ramię.

- Spokojnie… Martusiu, teraz to ja cię już nie wypuszczę.

Szła ze spuszczoną głową, a serce biło jej mocno. Mężczyźni rozstąpili się. Widziała jak porozumiewawczo mrugają do prawnika i pokazują mu kciuk w górę.

- Nasza lalunia lubi wycieczki do kibelka.

Zaś szeptem wymienili się między sobą pikantniejszymi uwagami.

- Samica co się zowie. Cycata, niezła dupa… długie nogi. Idealna do ruchania. Zanosi się na porządne jebańsko.

- Pan mecenas to da jej do wiwatu… wykołacze ją solidnie.

- Żeby jej tylko psita nie pękła!

Udała, że nie słyszy, mimo, że nogi drżały jej mocno. Wulgarne pochwały, o dziwo podziałały na nią mocniej, niż wysublimowane komplementy. “A więc ten Robercik jest znany nawet w takich kręgach! I to z jakiej strony! Da do wiwatu… wykołacze...”

Wkrótce powtórzyła się scena sprzed kilku godzin. Marta, w eleganckiej sukni znalazła się w toalecie z mężczyzną. Różnica polegała na tym, że miast młokosa był to dżentelmen w garniturze.

Gdy tylko zamknęli drzwi toalety, Robert chwycił ją w ramiona i zaczął całować.

- Nie mogłem się doczekać tej chwili. Od chwili, gdy ujrzałem cię w teatrze…

W trakcie całowania chwycił ją za biust i zaczął go zachłannie macać.

- Robercie, zachowujesz się nie jak dżentelmen… – Wyszeptała kobieta. Jednak nie brzmiało to jak nagana.

Mecenas całował jej szyję, dekolt, szybko zbliżając się do biustu.

- O tak! Są piękne! Masz cudne bimbały! – Przerwał całowanie, by wysunąć je z dekoltu. – Doskonałe! Ciemno tu, ale i tak widzę, jakie są zgrabne!

Pieścił jej piersi i ściskał. Jak dziecko, które dostaje długowyczekiwaną zabawkę. Znów je całował.

Marta stała oszołommiona. Imponował jej hołd oddawany przez Roberta jej atrybutowi kobiecości.

- One nie mogą się marnować – kontynuował zachwycony prawnik – są stworzone, żeby być nabrzmiałe… żeby być ssane.

I ssał je, jak osesek.

- Ale mi też coś nabrzmiało. – Zaśmiał się, wskazując na swoje spodnie.

Marta zrozumiała sugestię i pochyliła się, by je rozpiąć.

- O tak… bądź tak pochylona! Bądź! Jak cudownie zwisają twoje arbuzy! Przepiekne!

Znów zaczął je macać, ściskać.

Kobieta tymczasem wyswobadzała ze spodni męskość Roberta. Gdy ta już prężyła się, nauczycielka wyraziła swój podziw.

- Robercie, jesteś męski… bardzo męski…

“O matko! Ależ on ma wielkiego! I zagiętego w górę. Jak hak! Jakby miał mnie na tym haku powiesić!”

Marta kucnęła by wziąść go do ust. Kucnęła, mimo, że dół sukni rozłożył się na brudnej i mokrej podłodze, co widziała, a jednak z tego powodu też odczuwała dodatkowe podniecenie.

Patrząc Robertowi w oczy, jedną ręką trzymając się za sukienkę, drugą ujęła jego instrument po czym czubek objęła ustami.

- Marto! Boski widok! Twoje duże, soczyste usta na moim kutasie… Ale ja mam inny plan!

Kobieta nie odrywała wzroku od jego twarzy.

- Chcę ci go włożyć między twoje anielskie bufory…

Nauczycielka oniemiała. Przestała ssać jego główkę.

- Chcę cię zerżnąć w cycki!

Płonęla z pożądania. Puściła suknię, puściła jego męskość i ujeła swe piersi, kładąc je na dloniach, niczym na tacy przed swym zdobywcą. Patrzyła, jak lokuje go między nimi po czym zacisnęła na twardym trzonie swe półkule.

- Jak dobrze! Tegom chciał! – Sapał prawnik.

Marta zaciskała piersi jeszcze mocniej, a wtedy penis zaczął się powoli suwać między nimi.

Robert był wniebowzięty. Pracował wytrwale, coraz mocniej, aż nauczycielka złączyła ze sobą palce dwu dłoni, by trzymać je jak najsilniej zaciśnięte na jego członku.

- Jak dobrze… jak dobrze… – Cedził pan mecenas patrząc na co chwilę wyłaniającą się główkę.

Przyspieszył. Czub coraz dalej wyłaniał się z rowka, w którym pracował. Wreszcie zaczął uderzać Martę w brodę. Gdy kobieta nachyliła głowę, uderzał ją w usta.

- Wysuń język! – Znów władczym tonem zażądał prawnik, aż kobieta zadrżała.

Z dużą przyjemnością spełniła polecenie. Główka lądowała teraz, raz za razem, na języku. Wreszcie rozpędzona, po języku wjechała nauczycielce do buzi.

- O taaak! – Cieszył się robert, czując jak delikatnie obejmuje go kobieta ustami. – Ssij go!

Marta posłusznie starała się go zasysać, jednocześnie próbując go także lizać. Wkladała w to wiele zaangażowania, chciała sprawić mężczyźnie jak najwięcej przyjemności.

Robert wymagał, by nauczycielka porządnie zajęła się jego instrumentem. Dlatego pochwycił ją za głowę i trzymał mocno. Przejął inicjatywę i to on zaczął posuwać nauczycielkę w usta. Kobiecie podobała się taka samcza dominacja. “Ależ mnie podnieca to, że traktuje moje usta jak cipkę! Ciekawe jak jeszcze okaże mi swą władzę nade mną?”

Nie musiała długo czekać. Mężczyzna pozwolił sobie na jeszcze silniejsze pochwycenie głowy Marty i  silnie wbił się w jej gardło. Gdy usłyszał, że kobieta się krztusi, nie ukrywał swego zadowolenia.

- Podobno pozwalałaś, żeby ten młokos mówił na ciebie – “suczko”?

Zmroziło ją to. “A więc ci faceci mogą sobie o niej wszystko opowiadać?! Jak dobrze, że nie są z mojej okolicy!”

Nie mogła odpowiedzieć, mając zajęte usta.

- A zatem, suczko, porządnie ssiesz. Rasowa z ciebie obciągara.

Marta poczuła rodzaj upokorzenia. “Czyżby chciał traktować mnie jak dziwkę…? Tylko dlaczego mnie to podnieca?!”

Gdy wbił się mocniej w jej gardło i chwilę tam pozostał, nauczycielka zaczęła się dusić. Gdy zamachała rękami, Robert powiedział.

- Już cię puszczam, ale musisz mi obiecać, że opowiesz mi o tym zdarzeniu z wiejskiej remizy.

Marta, dusząc się, nie miała nawet chwili do namysłu. Kiwnęła głową.

Gdy mężczyzna ją puścił, chwilę dochodziła do siebie.

- No zżera mnie ciekawość, jak to było, że na wiejskim weselu dałaś dupy…

Marcie stanęło przed oczami to zdarzenie sprzed lat, ze strażackiej remizy, z wiejskiego wesela, kiedy to poszła tam z Andrzejem. Toaleta była tam w jeszcze bardziej opłakanym stanie, niż ta teraz, a ona była w najelegantszej kiecce na weselu. Jej ówczesny chłopak prawie siłą ją tam wciągnął, bo nabrał straszną chętkę na nią, a że była zima, nie było szans na inne miejsce. Marta już wcześniej obiecała mu, że w końcu się z nim prześpi, ale długo go zwodziła. Teraz nie chciał już czekać. W ten sposób dziewczyna straciła cnotę w mało romantycznym miejscu, czyli obskurnym kiblu. Na koniec okazało się że zatrzasnął się zamek. Połowa gości asystowała majstrowi i potem biła brawo wyłaniającej się z łazienki parze.

- Cóż mam ci powiedzieć Robercie… wesele… byłam jeszcze studentką, miałam arcyseksowną kieckę, rozochocony chłopak nie zamierzał mi odpuścić, jedynym miejscem była toaleta…

Na prawnika podziałała opowieść Marty.

- Studentka? Byłaś jeszcze dziewicą?

Kobieta bez słowa kiwnęła głową.

- O cholera. Nieźle… Pewnie ciasno było w tym kiblu wiejskiej remizy. W jakiej pozycji cię wziął?

Marta chwilę milczała.

- Od tyłu...

- Ech! To musiał być widok, jak się wypięłaś! No… to nie ma na co czekać!

Kobieta, cicho, głosem zdradzającym dużą porcję wstydu:

- Czy teraz… mam się wypiąć?

- Jak wtedy? O nie! Nie ma mowy. Chcę cały czas widzieć twoją twarz. Oprzyj się plecami o ściankę i unieś kieckę!

Marta była skrajnie podniecona, spełniając polecenie. Poczuła pod plecami mało stabilną ściankę. Chwyciła dłońmi brzeg sukni i powoli go unosiła.

- Masz przepiekne nóżki! Klasa sama w sobie! Wspaniale wyglądają w tych pończochach. Ale zadrzyj kieckę wyżej. Chcę zobaczyć te koronkowe majteczki, które wcześniej namacałem… chcę widzieć jak opinają twoją cipkę.

Mimo, że przed chwilą robiła mu loda, Marta czuła rodzaj konsternacji, upokorzenia, gdy eksponowała przed mężczyzną swoje krocze. Koronkowe, wręcz ażurowe majtki doskonale eksponowały kształt jej pionowej kreski przebijającej się przez materiał.

- Nie sądziłem, że są aż tak cienkie! Idealnie widzę twoją cipkę! A pipa też pierwsza klasa!

Przejechał palcem w górę, a potem w dół, wzdłuż szparki.

Marta czuła się oceniana. Jakby oceniał jej cipkę.

- No to teraz… majtki w dół! – Wypowiedział to jak rozkaz. Tonem nie znoszącym sprzeciwu.

Ta stanowczość podniecała kobietę, podniecała ją dominacja mężczyzny. Jedną ręką trzymała materiał sukni, drugą chwyciła za sznurek stringów i je powoli, bardzo powoli zsuwała, widząc, że Robert napawa się tym widokiem.

- Jak pięknie wydepilowana… Cipa jak marzenie!

Nachylił się i dotknął ją językiem. Kobietę przeszły dreszcze. Polizał ją i na krótko wbił się językiem w głąb. Po czym podniósł się.

- Czas na deser.

Tymczasem Mateusza aż skręcało. Z potężnym bólem serca, odprowadzał wzrokiem swoją piękną i dostojną towarzyszkę ostatniego dnia, gdy z innym szła do toalety.

“Boże! Jaki ja głupi jestem! Piramidalnie głupi! Jak mogłem do tego dopuścić! Najwaspanialsza kobieta, jaką widziałem, którą mogłem mieć, jak tylko bym chciał, teraz oto poszła dać dupy w kiblu temu staremu ramolowi!”

Nie wytrzymał. Roztrzęsiony udał się pod drzwi toalety, gdzie, ze zdumieniem stwierdził, że stoi trzech podejrzanych typków, niby palących papierosy, a tak naprawdę bacznie nasłuchujących, co dzieje się w kabinie.

A działo się.

Kabina nie była osłonięta od góry, pod drzwiami także pozostawała spora przerwa. Toteż doskonale było słychać, co dzieje się w środku.

Dobiegały stamtąd bardzo emocjonalne westchnięcia kobiece, zsynchronizowane z miękim uderzaniem, jakby całym ciałem, w ścianki toalety. Dało się dosłyszeć także męskie sapanie.

- Ale się za nią wziął! – mamrotał typek z wielodniowym zarostem.

- Już tam dzięcioł puka w dziuplę. – Zarechotał drab z blizną, a wszyscy mu zawtórowali. – Nasz pan mecenas wygrzechocze tę damulę aż miło.

Mateuszowi zrobiło się słabo. Zwłaszcza gdy usłyszał, że damskie jęki nabierają na sile, podobnie zresztą jak sapanie i stukniecia o ściankę.

- Jeszcze się ten kibel rozleci! – komentował mały grubasek – dopiero będziem mieli widok!

Lecz wkrótce ruchy znacznie się spowolniły. Choć nadal były rytmiczne.

- Długodystansowiec! – Rozległy się szmery pochwał.

Młodzieniec sam nie wiedział, czy życzyłby sobie takiego widoku.

“Dostała to, czego tak chciała! Zostać wydymaną w WC… W dodatku możeten stary pryk rzeczywiście zmajstruje jej bachora...”

- Ej, synek?! Coś tam mruczysz pod nosem? – brodacz wbił w niego wzrok.

- To ten szczawik, co z nimi siedział! Ej, to może twoja mamuśka?!

Oszołomiony Mateusz nie wiedział co odpowiedzieć.

- Nnnnie…

- A kto??! Jakaś cichodajka?

- Za porządnie ubrana… – kalkulował brodacz.

- Pan mecenas pewnie znowu wyhaczył jakąś wiejską nauczycielkę. Takie z daleka łatwo rozpoznać…

- Niby jak?

– Po pierwsze, są zawsze najbardziej wysztapirowane. A to nogę pokazują, a to cycka. I po drugie, są najprostsze do zbajerowania. Łatwo dają dupy, bo myślą, że ktoś je zechce i się wyrwą z tej swojej wiochy do miasta.

Spekulacje zostały gwałtownie przerwane.

Kobiece jęki osiągnęły punkt kuluminacyjny. Właściwie przerodziły się w krzyki.

- Och! Ojej! Ojeeejjj!

Takie odgłosy tłumaczyło ostre napieranie na drzwi – stukot, a wręcz łomot.

Wtem drzwi nie wytrzymały! Pusciły z łoskotem! Na podłogę wypadła rozgorączkowana para – szpakowaty mężczyzna i elegantka z biustem na wierzchu, zadartą suknią i majtkami spuszczonymi do kostek.

Historyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 7353 słów i 42879 znaków.

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Historyczka

    Trzech typów, jak na zawołanie, odrzuciło papierosy. Patrzyli na wpół obnażoną kobietę jak na łup, który właśnie wpadł im w łapy.

    - Mecenasie… to co, jak zawsze?

    - Pewnie. Jest już wasza.

    - Dobra z niej suka?

    - Wyborna.

    Prerażona Marta oddychała ciężko, leżąc na podłodze. Wpośpiechu chowała biust w miseczki stanika i zakrywała go materiałem sukienki.

    Właśnie chciała nasunąć majtki, lecz ubiegł ją drab ze szramą na twarzy, chwycił za nie i wprawnym szarpnięciem ściągnął je z niej zupełnie.

    - Co cesarskie, cesarzowi… To twoje mecenasie… – Wręczył  skąpy kawałek materiału Robertowi.

    Prawnik, pochwyciwszy koronkoowe stringi, zakręcił nimi nad głową, niczym kowboj lassem. – Racja! Co to za polowanie bez trofeów? – Po czym powąchał je i schował do kieszeni.

    - Uzbierała się panu niezła kolekcja? Co nie? – Z podziwem zakrzyknął niski grubasek.

    - A jak! Majtki nauczycielek, urzędniczek, sekretarek, bibliotekarki… pielęgniarki… Jest tego trochę…

    5 lut 2023

  • Bobywolf

    Swietne opowiadanie. Jest w nim wszystko co lubię.

    31 sty 2023

  • Historyczka

    @Bobywolf czyli? Jakie elementy masz na myśli szczególnie?

    31 sty 2023

  • Bobywolf

    @Historyczka Jakie? Chyba już wiesz co lubię. Jej degradację, moralny upadek. Dama daaje w kiblu jak dziwka a inni to widzą.

    31 sty 2023

  • Historyczka

    @Bobywolf No tak... upadek nie tylko metaforyczny, w dodatku :)

    1 lut 2023

  • Bobywolf

    @Historyczka Określenie " upadła niewiasta" można tu zastosować dosłownie i w przenosni😄

    1 lut 2023

  • Historyczka

    @Bobywolf Cóż za mój straszny upadek... nie tylko kobiety porządnej... ale też damy i nauczycielki...

    1 lut 2023

  • Bobywolf

    @Historyczka Chyba już nigdy nie znajdziesz pozadnego kawalera bo kto by chciał taka...

    1 lut 2023

  • Historyczka

    @Bobywolf być może po takim wydarzeniu zostanę z moim upokorzeniem... i z brzuszkiem...

    1 lut 2023

  • Historyczka

    @Bobywolf a jak dalej mogłaby rozwinąć się akcja? czy coś tu więcej można zrobić?

    1 lut 2023

  • Bobywolf

    @Historyczka Może niech teraz mecenas odda cie tym trzem typom

    1 lut 2023

  • Bobywolf

    @Historyczka Albo mecenas i ten młody chłopak połączą siły i wezmą cie na dwa baty, każdy z nich będzie to robił innaczej

    2 lut 2023

  • Historyczka

    @Bobywolf obydwie wersje są arcy cieakwe... gdzie zadziałaby się druga?

    2 lut 2023

  • Bobywolf

    @Historyczka Może nadal w toalecie albo w mieszkaniu mecenasa. Każdy z nich chce udowodnić ze jest lepszym kochankiem więc pieprzą cie na maxa dając jakby cie chcieli zajechać.

    2 lut 2023

  • Historyczka

    @Bobywolf pomysł w świetnym kierunku, ale nie mam tu pomysłu na rozbudowanie go i na zwroty akcji, jak np. w tej części drugiej

    3 lut 2023

  • Bobywolf

    @Historyczka A może przygody Marty potocza się innaczej, kto wie. Na pewno znajdziesz jeszcze inspirację.

    3 lut 2023

  • Historyczka

    @Bobywolf po tym jak już zostałam wzięta w tej łazience... trudno to przebić... to że wezmą mnie te trzy typy - mogłoby być dobre, ale trzeba by na to mieć intrygujący pomysł, a zupełnie nic mi nie przychodzi do głowy

    4 lut 2023

  • Bobywolf

    @Historyczka Dla mnie fajne by było gdybyś była brana w tej eleganckiej sukni na tej brudnej podłodze w toalecie ale nad szczegółami musiała byś sama popracowac😊

    4 lut 2023

  • Historyczka

    @Bobywolf świetne! Zwłaszcza przez tych obszczymurków! a co zrobiłby pan mecenas?

    4 lut 2023

  • Historyczka

    @Bobywolf To co panie mecenasie, to teraz jak zawsze... teraz jest nasza?

    4 lut 2023

  • Bobywolf

    @Historyczka Tak, wiecie że oddaje wam kobiety z którymi się zabawiam jak z nimi skończę. Weźcie ja tu w tym kiblu, na podłodze, ulżycie sobie na niej. Lubię  patrzeć jak te dumne, eleganckie damulki muszą dawać...takim jak wy.

    4 lut 2023

  • Historyczka

    @Bobywolf doskonałe...

    - Ależ jak możesz... Robercie... - Marcie drżał głos.

    4 lut 2023

  • Bobywolf

    @Historyczka A ty myślałaś że co? Że się w tobie zakochałem i ożenię się z tobą? Ha ha. (podnieca mnie twój strach i obrzydzenie) Dasz im dupy tu w tej toalecie na brudnej, wilgotnej podłodze. No kładź sie, oni już są gotowi.

    4 lut 2023

  • Historyczka

    @Bobywolf  
    - Mateusz... choć y mi pomóż... inaczej oni gotowi mnie tu poniżyć...

    4 lut 2023

  • Bobywolf

    @Historyczka Mateusz chce Ci pomóc wstać i zabrać cie stąd ale Robert chwyta go mocno i odciąga od ciebie. - Co młody? Zabujales  się w tej milfie? Teraz będziesz patrzył jak tych trzech nygusow dogadza twojej ukochanej he he. (oni juz rozpinają rozporki a ty leżysz na podłodze z rozchylonymi udami)

    5 lut 2023

  • Historyczka

    @Bobywolf (wolałbyś żebym była uległa, czy nieco protestowała?)

    5 lut 2023

  • Bobywolf

    @Historyczka (protestuj, szarp się, wierzgaj nogami, fryzura i ubranie w nieładzie, piersi  skaczą i falują ci na boki)

    5 lut 2023

  • Historyczka

    @Bobywolf Trzech typów, jak na zawołanie, odrzuciło papierosy. Patrzyli na wpół obnażoną kobietę jak na łup, który właśnie wpadł im w łapy.

    - Mecenasie… to co, jak zawsze?

    - Pewnie. Jest już wasza.

    - Dobra z niej suka?

    - Wyborna.

    Prerażona Marta oddychała ciężko, leżąc na podłodze. Wpośpiechu chowała biust w miseczki stanika i zakrywała go materiałem sukienki.

    Właśnie chciała nasunąć majtki, lecz ubiegł ją drab ze szramą na twarzy, chwycił za nie i wprawnym szarpnięciem ściągnął je z niej zupełnie.

    - Co cesarskie, cesarzowi… To twoje mecenasie… – Wręczył  skąpy kawałek materiału Robertowi.

    Prawnik, pochwyciwszy koronkoowe stringi, zakręcił nimi nad głową, niczym kowboj lassem. – Racja! Co to za polowanie bez trofeów? – Po czym powąchał je i schował do kieszeni.

    - Uzbierała się panu niezła kolekcja? Co nie? – Z podziwem zakrzyknął niski grubasek.

    - A jak! Majtki nauczycielek, urzędniczek, sekretarek, bibliotekarki… pielęgniarki… Jest tego trochę…

    5 lut 2023

  • Bobywolf

    @Historyczka Nie chowaj tych swoich balonow- mówi ten z blizna i bezceremonialnie wyciąga twoje piersi że stanika, ściska je i potrząsa nimi.                         Ale ma jędrne cyce, sterczą  jej nawet jak leży!

    5 lut 2023

  • Historyczka

    @Bobywolf  
    Marta była tak oszołomiona tą niebywałą dla niej sytuacją, że absolutnie nie wiedziała jak się zachować.

    - Robercie… co ty mówisz… stroicie sobie ze mnie jakieś niesmaczne żarty?

    Drab ze szramo popatrzył na nią złowrogo.

    - Żadne żarty. Już jak pierwszy raz szłaś do kibla sobie dogodzić, wiedziałaś dobrze, że już się od nas nie uwolnisz. Chciałaś ostrego dymania, to teraz zobaczysz, co to naprawdę znaczy.

    - Robercie… proszę… nie pozwól im mne tak upokoarzać…

    Prawnik, z błyskiem w oku, uśmiechnął się bardziej diabolicznie, niż do tej pory.

    5 lut 2023

  • Bobywolf

    @Historyczka - Gruby ty pierwszy! Mały, gry y facet kleknol między twoimi udami, zsonol spodnie i majtki odsłaniając brzuch jak piłka i bardzo mego fiutka. Pożył się na tobie przygniatając twoje piękne ciało swoim brzuszyskiem i starał się w ciebie wejsc ale to mu się nie udawało. Wściekły uderzył cie w twarz aż twoje włosy poleciały na bok. Pomóż mi, pomóż mi go wsadzić w ciebie-zasyczał ci wściekły do ucha.

    5 lut 2023

  • Historyczka

    @Bobywolf - Robercie… proszę… nie pozwól im mne tak upokoarzać…

    Prawnik, z błyskiem w oku, uśmiechnął się bardziej diabolicznie, niż do tej pory.

    - Uwielbiam słuchać błagań kobiet… kontynuuj Marto proszę.

    Nauczycielka zbita z tropu, uświadamiała sobie powoli, że to mogą rzeczywiście nie być żarty. Zwłaszcza, gdy zobaczyła, że jeden z drabów zastawił przejście parawanikiem i nie wpuszczał tu gości restauracji.

    “Boże! Oni we trzech chyba rzeczywiście są gotowi… mnie zerżnąć! I nic nie wskazuje na to, że chcieliby być delikatni.”

    5 lut 2023

  • Bobywolf

    @Historyczka  Gruby kleknol między twoimi udami i trzymając kutasa w dłoni położył się na tobie a pozostali dwaj uklekneli po obu stronach twojej głowy tak abyś ich penisy miała blisko ust. No Marto do dzieła, obsłużysz ich trzech, może przypomną ci się czasy młodości i krzaki koło remizy!

    6 lut 2023

  • Historyczka

    @Bobywolf  
    Marta, klęcząc na brudnej podłodze, otoczona wianuszkiem drabów chcących ją wyzyskać maksymalnie, nakłaniana do intymnych wyznań, miała wrażenie, że osiągnęła dno upokorzenia. Patrzyła po kolei na twarze swoich gnębicieli. Gdy zawiesiła wzrok na Mateuszu, nie wytrzymała.

    - Mógłbyś mnie bronić… w końcu z tobą tu przyszłam.

    Młodzieniec znalazł w sobie resztki męskiej dumy. Drżącym, płaczliwym głosem wstawił się za kobietą, którą uważał za ósmy cud świata. Choć teraz ten cud miał suknię pobrudzoną od zanieczyszczonej podłogi, tkwił na kolanach i miał rozmazaną szminkę.

    - Panowie… zostawcie już Martę…

    6 lut 2023

  • Bobywolf

    @Historyczka He he he. A co młody zakochałeś się w tej nimfomance? Myślisz że jest taka niewinna? Ta twoja Marta miała już w sobie niezliczoną ilość kutasow i to w karzdej dziurze. Dawała już zulum, staruchom, małolata a zaczynała w krzakach pod remiza w jej rodzinnej wiosce. No pochwal się Marta co ci tam robili w kiblu i w krzakach koło remizy!

    6 lut 2023

  • Bobywolf

    @Historyczka No powiedz mu! - mówi Robert po czym podchodzi do ciebie i uderza cie penisem w policzek.

    6 lut 2023