Trudna decyzja 28

Trudna decyzja 28Wreszcie minął ten koszmarny tydzień, wieczorem przylatuje Marek. Kiedy we wtorek  wieczorem zadzwonił że będzie miał dzień zwłoki z przylotem bo musi załatwić pewną sprawę rodzinną. Byłam ciekawa o co może chodzić nie chciał przez telefon rozmawiać, dziś nie miałam rehabilitacji i calutki dzień spędzałam w salonie przed TV. Leciał jakiś nudny program ogrodniczy, kiedy usłyszałam otwieranie drzwi wejściowych i donośny głos cioci Ewy.
-Majka skarbie jestem już.- Krzyczała idąc w kierunku kuchni.
-Trudno nie zauważyć.- Wzięłam kule i udałam się za nią.
-Ty znowu się nie stosujesz do zaleceń.- Spojrzała na mnie z groźbą w głosie, ale jej oczy były pogodne.
-Tak, ale jestem głodna co dobrego kupiłaś.
-Dziś przylatuje wreszcie twój ukochany dlatego moja siostra, a twoja mama szykuje kolację.  
-Nic mi nie powiedzieli. Myślałam że spokojnie z nim porozmawiam zresztą Marek też chciał porozmawiać.
-Czym się martwisz? Wracaj na kanapę a ja zrobię szybko coś do jedzenia i porozmawiamy.
Jak kazała tak zrobiłam i już po kilku minutach na stoliku stały kanapki i ciepła herbata. Zajadałyśmy w ciszy.
-Teraz opowiadaj co cie trapi.
-Martwię się bo zawsze gdy zaczynam rozmowę o jego rodzinie to on wykręca się lub mówi że to jeszcze nie czas.
-Może się czegoś wstydzi?
-Klara coś mi tam opowiadała że oni nie są tacy idealni, że Marek wiele przez nich wycierpiał.
-Może to prawda twoja siostra nie ma powodu cie okłamywać.
-Może masz rację, jednak coś innego tez musi się za tym kryć.
-Majka nie byłam do niego przekonana jednak jak zobaczyłam go przy twoim łóżku w szpitalu to zrozumiałam że masz cholerne szczęście. Być może on chce chronić ciebie przed nimi.
-Jak?  
-Nie wiem. Ale postaw się w jego sytuacji jeśli w naszej rodzinie by się działo źle chciałabyś go ochronić przed konfliktami z nami?
-Pewnie tak.
-Widzisz, a teraz załączaj jakiś film.
Przez resztę popołudnia oglądałyśmy serie Sami Swoi i Szklanej Pułapki. Koło 16 wróciła Klara z mamą, tata jak zwykle pojawi się ostatni. Marek powinien być gdzieś na 19 więc mam 3 godziny na przygotowanie, Ewa pomogła mi umyć włosy i zrobić makijaż mój strój stanowią długa spódnica i bluzka z krótkim rękawem. Wszystko było gotowe tylko nie było ani taty, ani Marka około 19.30 pod dom podjechał samochód, wysiedli z niego mój narzeczony i tata. Marek jak tylko znalazł się w salonie podszedł do mnie i pocałował delikatnie. Przywitał się ze wszystkimi, przy stole ciągle na mnie zerkał. Kiedy tata kaszlnął wiedziałam że coś się kroi.
-Moi drodzy w drodze z lotniska rozmawiałem z tym oto młodym człowiekiem i opowiedział mi bardzo smutną historie, zarazem oburzająca i nie do przyjęcia.
Klara popatrzyła na niego jakby widziała go pierwszy raz, ja również spoglądałam na Marka jego wzrok był skupiony na tacie, ale ręka spoczywała na mojej.
-Marek proszę opowiedz to jeszcze raz i wiedz że wyrażam zgodę na twoją prośbę.
Poczułam jak zaciska palce na mojej dłoni po chwili zaczął opowiadać cichym spokojnym głosem, z każdym zdaniem coraz bardziej mu współczułam i chciałam mu jakoś pomóc, Klara znała część tej historii jednak kiedy Marek powiedział że ten cały Sebastian był jego przyrodnim bratem którego ojciec się wyparł i traktował jak kogoś gorszego. Byłam oburzona jak można tak postępować, żadne pieniądze nie dają takiego prawa trzeba umieć przyznać się do błędów, nie da się kupić spokoju i szczęścia. Byłam dumna z mojego chłopaka że jest taki jaki jest zważywszy gdzie i w jakim świecie dorastał. Kiedy skończył popatrzył mi w oczy i powiedział coś czego się nie spodziewałam.
-Majka ja muszę zgarnąć swoja część majątku po dziadku.
-Moja twarz stężała i nie wiedziałam co powiedzieć.
-Już myślałam że jesteś inny, zależy  ci na pieniądzach czy na dokopaniu tacie....
-Córeczko wysłuchaj go.
-Te pieniądze nie będą dla mnie, mi wystarczy to co mam z firmy i to że mam ciebie przy sobie.- Spojrzał na mnie jakoś tak dziwnie.- Ale mama Sebastiana ma jeszcze jedno dziecko, potrzebuje pieniędzy na leczenie to będzie część Seby ponieważ był synem mojego ojca i moim bratem. Jego brat nie zdążył go poznać, wiem że pieniądze go nie przywrócą ale chociaż dam mu szanse na dalsze normalne życie, bez martwienia się.
-Marek przepraszam nie wiedziałam. Znowu powiedziałam co mi ślina na język przyniesie.
-Ale jest warunek, muszę być żonaty, dlatego proszę cie żebyś wzięła ze mną ślub cywilny.  
-To za szybko. Dopiero co były zaręczyny.
-Wiem kochanie ale jeśli tego nie zrobimy ojciec wymyśli coś i nie uda mi się im pomóc. Im się to należy.-Trzymał moją dłoń i wpatrywał się w napięciu w moją twarz.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć, wszyscy mi się przyglądali.  
-Zgoda tylko kiedy miałby się odbyć i gdzie.- Co mi tam raz się żyję wiem że Marek to ten jedyny i tak niedługo pewnie rozmawialibyśmy o ślubie.
Marek pochylił się i pocałował  mnie zachłannie wszyscy bili brawo tata uściskał mnie i Marka.
-Tak się cieszę, teraz trzeba ściągnąć mojego męża. Wybrać starszych i sale na obiad.
-Spokojnie, Janek będzie starszym ty starsza, bo to dzięki wam się spotkaliśmy. Sam, Eryk i Rose też przylecą jak tylko ustalimy termin.  
-Jutro zaczniemy wszystko organizować. Ewa ty oczywiście jeszcze nas nie opuszczasz.
-Za nic w świecie. Jestem pod wrażeniem.  
-Będę miał dwóch odpowiedzialnych i zaradnych zięciów. Ciesze się że moje córki są szczęśliwe. Czekam jeszcze na wnuczkę, którą będę rozpieszczał jak królewnę.
-No no szwagier ty to masz szczęście w życiu. Napijmy się za młodych.- Ciocia wyciągnęła szampana a dla mnie sok, biorę jeszcze leki.
Mama wyciągnęła album ślubny mojej siostry nie obyło się bez wspomnień jak potknęłam się i prawie wpadłam w tort w kuchni, jutro Ewa i Marek pojada do Urzędu Stanu Cywilnego o termin ja mam zamówić zaproszenia i gości. Zasnęłam sama nie wiem kiedy wtulona w Marka byłam szczęśliwa i przerażona zarazem. Rano nadal nie mogłam uwieżyc że wychodzę za mąż, szykowałam się na konsultację do szpitala w głowie miałam historie Sebastiana i Marka, nie pomyślał ani przez chwile o sobie tylko o jego chorym bracie który jest dla niego całkiem obcą osoba. Nie mogłam się skupić na tym co do mnie mówi lekarz. Mam nadzieję że do ślubu pozbędę się gipsu. Odebrała mnie Ewa zamiast do domu podjechałyśmy do sklepu z sukniami ślubnymi czekała tam już moja siostra, kuzynka i mama. Ze względu że to skromna uroczystość postanowiłam kupić skromna prostą sukienkę, bez zbędnych dekoracji nie będę miała welonu tylko stroik, szpilki odpadają ze względu na nogę. Wybrałam śliczną sukienkę z delikatnym trenem góra i rękawy były z koronki była cudowna i pomimo gipsu leżała jak ulał. Zapłaciła mama i powiedziała że udało jej się załatwić salę na obiad, wróciłyśmy do domu i zastałyśmy tam Marka wujka i tatę oglądających mecz. Byłam tak zajęta wyborem sukienki że nie zapytałam dziewczyn na kiedy ustalili termin.
-Marek na kiedy umówiłeś termin w urzędzie.
-Dziś mamy 20 wrzesień, ślub ma być 20 października więc mamy jakieś 4 tygodnie. Nie martw się rozmawiałem z twoim lekarzem i zdejmiesz gips  wcześniej.
-Jesteś niesamowity.-Pocałowałam go w policzek i skierowałam się do pokoju.
-Zajrzę za chwilę.
Położyłam się na łóżko i przeglądałam w laptopie zaproszenia ślubne, jednak większość była na ślub kościelny. Listę gości miałam na biurku, nie zapraszaliśmy dalszych znajomych i rodziny to ma być kameralne przyjecie. Żadne zaproszenie nie wpadło mi w oko dlatego odpaliłam swój program graficzny zaczęłam sama projektować odpowiednie zaproszenie, ściągnęłam kilka dodatkowych opcji i kiedy skończyłam zawołałam wszystkie kobietki w domu.
-Jak wam się podoba?- Pokazałam im jeden z projektów.
-Sama to zaprojektowałaś?
-Tak. Nie ma żadnych zaproszeń na cywilny więc sama sobie poradziłam. Sama wyszukałam sentencję najbardziej pasującą do nas.
-Masz talent siostra.- Klara była pod wrażeniem.
-Klara ma rację.- Ciocia z aprobatą pokiwała głową
-Jutro poszukam mieszkania dla mnie i Marka w okolicy. Już wcześniej chcieliśmy coś kupić, a mój pokój odstąpić dla malutkiej.- Wszystkie były mocno zdziwione. Sama nie wiem czemu o tym wspomniałam.
-Nie ma takiej opcji.- Mama była zła.- My z tatą na wiosnę mamy w planie dobudować poddasze i tam urządzić pokoje  dla was i waszych rodzin, te na piętrze będą gościnne a my przeniesiemy się do sypialni koło salonu.
-To będzie kosztować majątek, jeśli nie chcesz żebyśmy kupowali mieszkanie dla siebie to my dołożymy się do remontu.
-Jakiego remontu?- Do pokoju weszli mężczyźni.
-Majka z Markiem chcą kupić mieszkanie.
-A powiedziałaś im o naszych planach?
-Tak i jeśli nie kupimy lokum to dokładamy się do remontu i budowy.
-Tak Majka ma rację, chcemy państwa odciążyć trochę. Kiedy urodzi się dziecko Klara z Jankiem potrzebować będą większego pokoju, lub nawet dwóch.
-Damy radę, mam już plan od projektanta. Nad garażem zrobimy wielki pokój dla was a nasza dawna sypialnia zostanie połączona z jednym z pokoi dodatkowymi drzwiami. Tam będzie pokój dziecięcy.  
-Wy już dawno to planowaliście?
-Tak. Kochanie jeszcze jak chodziłaś z Karolem.  
-Rozumiem. Ale w takim razie damy wam pieniądze na malowanie i wykończenie poddasza i pokoju dziecka który sama zaprojektuje.
-Zgoda.- Wszyscy byli usatysfakcjonowani takim obrotem.  
Resztę wieczoru po wprowadzeniu pomiarów z planów taty robiłam projekt nowej sypialni siostry, pokoju dziecka i mojej a raczej naszej na poddaszu udało mi się wygospodarować miejsce dla Marka do pracy. Później gadałam z Klarą o postanowieniu Marka mimo iż nie zna tego chłopaka chce mu pomóc i jeszcze zrezygnuje z tego co mu się należy. Dzięki temu wiem że nigdy mnie nie zawiedzie i zawsze będzie się troszczył o mnie i kiedyś o nasze dziecko. Kiedy zasypiałam jeszcze siedział w salonie dopiero późno wszedł do pokoju i przytulił się do mnie.  
W piątek Marek kupił odpowiadający nam papier na zaproszenia i sama postanowiłam je wydrukować i wypisać. Kiedy już były gotowe zabrałam się za wypisywanie zaproszeń dla rodziny i znajomych jutro powinny być wysłane do Anglii aby doszły na czas, tego dnia na kolację została zaproszona ciocia Magda, wuj Michał i Ewka z mężem, o ile panów lubiłam tak tych dwóch matron nie trawiłam. Po kolacji usiedliśmy w salonie przy lampce wina, rozmawiałam z Pawłem mężem Ewki o jego firmie ona natomiast bezczelnie zarywała do Marka choć tylko ja i ciocia Ewa to zauważyłyśmy. W pewnym momencie tata poprosił mnie i Marka do kuchni.
-Maja dajcie teraz zaproszenia ciotce i Ewce.
-No tak zapomniałam, kochanie przyniesiesz je z sypialni.
My wróciliśmy do gości a on poszedł do pokoju obok i po chwili wrócił z dwoma kopertami, podał mi je. W salonie byli wszyscy poza moją kuzynką, wróciła za krótką chwilę lekko zdenerwowana. Dopiero jak usiadła Marek wstał i trzymając moja rękę zwrócił się do nich.
-Chcielibyśmy was serdecznie zaprosić na nasz cywilny ślub za 3 tygodnie.
-No no widzę ze spieszycie się. Czyżby rodzina miała się znowu powiększyć?
-Nie wykluczone ciociu, proszę to zaproszenia.
-Wiedziałam że musiałaś wpaść aby zdecydować się na ślub.- Ewka była nieugięta w drażnieniu.- Przecież te wasze zaręczyny to jakaś kpina, znacie się 3 miesiące tak.
-My się kochamy i nie chcemy czekać zresztą co cie to obchodzi.
-Ewa co to za różnica ile się znają, my zaręczyliśmy się po równym miesiącu, a po 3 braliśmy ślub.
-My to co innego, zresztą wtedy będziemy zajęci i nie będziemy mogli być prawda Pawełku?- Spojrzała na niego.
-Ja tam przyjdę z miłą chęcią, oni byli u nas więc mnie nie zabraknie.
-Pójdziesz sam.
-Jeśli będę musiał to tak, gratulację dla was.
-Dzięki.
Ewka nie czekając na nikogo skierowała się do wyjścia, a za nią podreptała ciotka, wuj i Paweł pokręcili głowami i poszli za nimi. Klara poszła wcześniej spać jej brzuszek był  coraz bardziej widoczny, w końcu to początek czwartego miesiąca. Calutki weekend spędziłam w domu rozmawiałam z Rose przez internet pokazałam jej zdjęcie sukienki i powiedziałam że wysłałam zaproszenie, koniecznie chciała wiedzieć czemu tak szybko zdecydowaliśmy się na ślub. Nie chciałam jej mówić bez wiedzy Marka. Zmieniłam temat na to co słychać u niej, czy szef czeka na mnie i jak tam żyje Sam bo się nie odzywa. Przegadałyśmy kilka godzin, do momentu aż musiała iść do pracy na druga zmianę. Ja o 15 miałam siłownie nawet z gipsem trenowałam głównie kręgosłup, pojechałam z tatą nawet udało mi się go namówić na kilka ćwiczeń, potem poszliśmy na lody do mojej ulubionej lodziarni. Zawsze tam chodziliśmy w niedzielę całą rodziną  lub jak odbierał mnie ze szkoły, spotkań ze znajomymi.
-Już niedługo pewnie z Markiem będziesz tu zaglądać, ja pójdę w odstawkę.
-Oj tato, pozwalam ci na moje miejsce zabierać moja siostrzenice i być może córkę, lub syna za jakiś czas. Zresztą całą rodziną będziemy tu zaglądać kiedy wszyscy będziemy w domu.
-Mam taką nadzieję. Jestem szczęśliwy widząc że i wy jesteście. Po tej aferze z Karolem i Ewką miałem obawy wobec ciebie. Kiedy wyjechałaś nie spałem kilka dni, dopiero jak Klara zadzwoniła że jesteś u niej i że poznałaś koleżankę trochę się uspokoiłem.
-Wiedziałeś z kim mnie zdradził Karol. Ale skąd?
-Sam się wygadał, za co dostał w zęby i kazałem mu się trzymać z dala od ciebie.
-Widziałam się z nim w Anglii, przyleciał prosić mnie o wybaczenie. Ale to była już przeszłość.
-Marek jest porządnym facetem i mimo że przez jego przeszłość płakałaś nie mogłem wymarzyć dla ciebie lepszego męża.
-Wiem i jestem wam wdzięczna że jesteście blisko nas.
-Wracajmy bo pewnie już się zastanawiają gdzie zaginęliśmy.
W niedziele pojechaliśmy do dziadków dać zaproszenia oczywiście babcia Gienia dała wykład o antykoncepcji i że to nie do pomyślenia aby panna do ślubu szła z brzuchem. Kiedy mama zapytała kto jej takich głupot nagadał zamknęła się i nie pisnęła ani słowa. Ciotka Magda już robi boje na mój temat, mam zamiar to ignorować. Natomiast rodzice taty byli zachwyceni że dożyli ślubu obu wnuczek i narodzin prawnuczki, babcia kazała Markowi się spieszyć bo nie są z dziadkiem już tacy młodzi i żyć nie będą wiecznie. On obiecał że za niedługo będą witać prawnuka lub prawnuczkę, dałam mu kuksańca bo gada głupoty. Do domu wróciliśmy kolo 23 wszyscy zmęczeni ale i zadowoleni, Marek wymyślał już imiona dla naszych dzieci, kiedy tak o tym opowiadał był bardzo szczęśliwy a jego oczy świeciły. W poniedziałek pojechałam z ciocią Ewą obejrzeć salę, niestety mama miała wezwanie do firmy tak samo Marek w Anglii nie dawali sobie rady z jakimś projektem i musiał im pomóc na odległość, zaszył się w gabinecie taty i rozmawiał z Jankiem przez internet, Klara źle się czuła i została w domu z Klara i Szymonem. Sala była niewielka i bardzo kameralna,  posiadała jakiś swój urok, wystrój będzie na kolor złoty i srebrny. Zamówię lilie na stoły, na każdym będą stały świeczniki i girlandy z kryształków, nad naszym stołem będzie zdjęcia moje i Marka. Każdy gość dostanie słodki upominek, poproszę fotografa o miejsce do sesji z gośćmi, chcę mieć z każdym zdjęcie. Zadzwoniłam do fotografa który był na weselu Klary i Janka, zgodził się bez problemu i obiecał wszystko przygotować. Na sali wybrałam potrawy i przekąski na staropolski stół. Alkohole ma załatwić Marek z tatą, tak samo orkiestrę. Nie wiem czy jego rodzice będą, wymogłam aby ich zaprosił w końcu to jego ślub i powinni być na nim mimo nieporozumienia. Przez resztę dni Marek pracował nad projektem nie chciałam mu przeszkadzać bo wiem że chce mieć go z głowy przed 20, mama lub Ewa podawały mu kawę posiłki starał się jadać z nami.
Przez pierwszy tydzień października każdy był zajęty zawsze coś wypadło niespodziewanego, tacie nawalił jakiś malarz i Marek zaoferował że on się tym zajmie bo i tak ma mało pracy w sobotę wysłał poprawiony projekt. Do domu wracał grubo po północy padnięty, mamie rozchorował się dostawca. Nie miałam z nim jak obgadać czy jego rodzina potwierdziła zaproszenia. W piątek 12 października mieli zjechać się nasi przyjaciele i szwagier. Rose, Eryka i Sama ulokowałam w domu cioci Agnieszki i wujka Jurka. Ja z siostrą buszowałyśmy po internecie w poszukiwaniu dekoracji na salę, w środę mam jechać na zdjęcie gipsu byłam szczęśliwa że się go już pozbędę, miałam go mieć przez 5 tygodni i całe szczęście zdejmą mi go przed ślubem. Zaraz po zdjęciu zapisano mnie na rehabilitację żeby rozruszać zastane i ściśnięte mięśnie, praktycznie codziennie mam zajęcia ponieważ kilka dni przed ślubem raczej nie znajdę na nie czasu. Do soboty praktycznie mijałam się z Markiem on pracował w terenie lub pomagał tacie w firmie z papierami ja jeździłam na ćwiczenia i zajmowałam się organizacją ślubu. W niedziele zbudził mnie zapach kawy i jajecznicy, kiedy usiadłam na łóżku zobaczyłam tacę z jedzeniem i karteczką „Kochanie przepraszam mamy mało czasu ostatnio dla siebie dlatego zabieram cie na wycieczkę. Zjedz śniadanie ja jadę zawieść twoich rodziców i siostrę do dziadków. Potem jestem cały twój. Kocham cię M”. Byłam zaskoczona ale i zadowolona wreszcie porozmawiamy i spędzimy czas tylko we dwoje. Ubrałam tunikę cienkie rajstopy i baletki, zrobiłam delikatny makijaż czekałam tylko na swojego towarzysza. Podjechał jakiś kwadrans później zabrał mnie do kina i na wcześniejszy obiad, siedząc nad kawą rozmawialiśmy o zbliżającej się sobocie.
-Masz tremę?
-Nawet bardzo, Marek nie chciałam poruszać tego tematu jak miałeś inne sprawy na głowie ale został tylko ponad tydzień.- Jego wzrok zdradzał że wie o czym chce rozmawiać.
-Będą, już potwierdziłem to w restauracji, zadzwonili do mnie w czwartek. Nic nie mówiłem bo nie było kiedy. Ale teraz musisz być przygotowana na krytykę i ocenianie wszystkiego i wszystkich.- Spuścił wzrok i przyglądał się swoim butom.  
-Nie martw się dam sobie radę tak samo moja rodzina, jeszcze jedna kwestia bo nic nie wiem. Mamy obrączki?
-Nie chcę żebyście źle się czuli w ich towarzystwie, oni potrafią być okrutni. Oglądałem, ale nie wiedziałem jakie ci się spodobają, może dziś wybierzemy.
-Zgoda, to chodźmy.- Zapłacił rachunek i udaliśmy się do jubilera. Wybraliśmy proste obrączki, Marek zamówił grawer naszych inicjałów w środku. Okazało się że zrobią to od ręki i jeszcze dziś zabierzemy je do domu. Czekaliśmy na nie około 2 godzin w międzyczasie zrobiliśmy zakupy w markecie. Po odebraniu obrączek pojechaliśmy do dziadków. W piątek mają zjawić się nasi przyjaciele, Rose napisała że szykuje dla mnie niespodziankę z Klarą w postaci panieńskiego na sobotę, tak samo chłopaki szykują mini kawalerski dla Marka. Pójdziemy do klubu gdzie byłam ze znajomymi zaraz po przyjeździe, a faceci urządzą sobie grilla u wujostwa w ogrodzie, my najpierw posiedzimy w domu z mamą i ciocią potem udamy się na trochę potańczyć. W sumie będzie nas 5 ja, Klara, moja siostra, ciocia Ewa i Rose może uda nam się namówić mamę i ciocie Agnieszkę na pójście z nami.  
Już nie mogę się doczekać kiedy się spotkamy stęskniłam się za nią, jak również za Samem.

Andzia1514

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3669 słów i 20062 znaków.

4 komentarze

 
  • mariplosa

    Dlugo kazalas czekać ale warto byli:)!*

    7 lip 2016

  • cukiereczek1

    Rewelacyjna część nie mogę doczekać się już następnej. :)

    7 lip 2016

  • Misiaa14

    Oh piękne :)

    6 lip 2016

  • Lovcia

    <3

    6 lip 2016