Trudna decyzja 10

Trudna decyzja 10Dwa dni po wspólnych zakupach jak co dzień byłam w pracy, kiedy mój telefon zaczął wydzwaniać spojrzałam na wyświetlacz i od zobaczyłam imię Marka.
-Siema, co porabiasz?
-Hej! W pracy jestem i czekam na dostawę.
-Po pracy porywam cie na oglądanie sali  
-No nie wiem, a daleko to jest?
-Nie daleko za miastem, zjemy kolacje.
-Możemy jechać, ale na krótko mam już plany na  wieczór.
-Yhm... Jakaś randka?
-Obiecałam koleżance wspólny wypad na siłownie.
-Więc zaraz po pracy jedziemy.
-Będę czekać. Do zobaczenia
-Do zobaczenia.
W chwili kiedy się rozłączył wszedł kurier z dostawa, zadzwoniłam również do Rose i poprosiłam o przeniesienie godziny naszego dzisiejszego spotkania, do godziny 17 czas gnał jak szalony. Chciałam zamknąć piec minut przed czasem, stojąc i mocując się z zamkiem w drzwiach poczułam czyjaś rękę na swoim ramieniu.
-Daj pomogę ci.- Powoli odwróciłam głowę w kierunku skąd dobiegał głos spojrzałam w ciemne oczy Marka.
-Dzięki jak na złość dziś postanowiły się zaciąć.- Oddałam mu klucze i przyglądałam się jak sprawnie sobie radzi.
-Gotowe.
-Jeszcze raz dzięki. Zbieramy się.
Wsiedliśmy do samochodu i przez jakiś czas jechaliśmy w ciszy, jednak przerwał ja dzwonek telefonu Marka oboje spojrzeliśmy w jego kierunku na wyświetlaczu widniało imię Laura. W momencie kiedy odwracałam wzrok on spojrzał na mnie i powiedział
-Przepraszam muszę odebrać bo będzie tak wydzwaniać co chwile.
-Proszę bardzo.- Odebrał i zaczął jej tłumaczyć, że nie może rozmawiać ponieważ prowadzi samochód. Przysłuchiwałam się ich rozmowie wywnioskowałam że nie jest zachwycony jej telefonem ani naleganiami na spotkanie. Po paru minutach się rozłączył był zdenerwowany tym co mu powiedziała.
-Cos się stało? Jesteś poddenerwowany.
-Laura była u mnie w firmie i dowiedziała się o bankiecie. Teraz nalega abym ja zabrał.
-Wiec w czym problem? Pójdziesz z nią mi nie zależy aż tak bardzo.- Poczułam lekkie ukłucie żalu, że z nim nie pójdę. Siląc się na obojętny ton powiedziałam.- Jutro zwrócę sukienkę i będzie po sprawie.  
-Co to to nie idziemy razem.- Stwierdził kategorycznie.- Obiecałem ci coś, a ja zawsze dotrzymuje słowa. Zakończmy ta dyskusje, dojechaliśmy na miejsce.
-Zgoda.  
Zatrzymał auto i zaraz kiedy wysiadłam moim oczom okazał się piękny dworek na środku polany otoczonej drzewami, przed budynkiem znajdował się skalniak porośnięty kwiatami odpowiednimi do pory roku. W niektórych kamieniach ukryte były światełka zmieniające kolor, a plac dookoła oświetlony był lampkami choinkowymi. W środku również było cudownie pod sufitem znajdowały się odsłonione belki stropowe na których wisiały doniczki z kwiatami, wizawi wejścia znajdowało się duże lustro pod którym stała kremowo- brązowo sofa, przed nim był mały drewniany stoliczek przystrojony miska z pływającymi sweczkami i kwiatkami. Na ścianie za recepcja wisiały zdjęcia budynku ukazane w różne pory roku, recepcjonista poprowadził nas do sali jadalnej która chcieliśmy zobaczyć. Sala była dość spora połączona z mniejsza przeznaczoną do tańców, jedną ścianę stanowiły duże okna i wyjście na taras z którego rozciągał się widok na staw, ogród gdzie poustawiane były małe stoliczki i liczne ławeczki. Całość była oświetlona latarenkami wiszącymi pod dachem, jak również lampeczkami zawieszonymi na drzewkach. Stoliki były nakryte kremowymi obrusami, przystrojone były flakonikami z jedna różą i malutkim świecznikiem. Na końcu znajdował się barek z licznymi butelkami i lustrem za polkami.
Kiedy ja podziwiałam widok za oknem do Marka podszedł menadżer lokalu.
-Witam nazywam się John Collins.
-Milo nam pana poznać. Ja nazywam się Marek Tomczak, to moja przyjaciółka Majka Kaczmarek.
-Witam!- Podałam mu dłoń która on ucałował.
-Zapraszam do stolika, porozmawiamy o tym co was interesuje.- Zasiedliśmy do jednego z licznych stolików.
-Na ile osób urządzają państwo przyjecie.
-Około 200, czy ta sala pomieści tyle osób?
-Oczywiście inaczej zostaną poustawiane stoły, jest możliwość dostawienia kilku.
-Rozumiem, czy bar będzie do naszej dyspozycji?
-Obsługa barmana jest wliczona w cenę wynajmu. Możemy oświetlić sale lampionami zawieszonymi pod sufitem.
-Czy możemy zobaczyć kartę dan i spróbować jakieś z nich?
-Już podam kartę.- Niedługo trzymaliśmy w rekach menu i zastanawialiśmy się czy gościom spodoba się wybór jedzenia.
-Ciekawe propozycje, ja zamówię dewolaja z piersi do tego pieczone ziemniaczki i zestaw surówek.
-Ja zatem wezmę strogonowa, a na drugie danie kluski śląskie z sosem grzybowym.
-Na deser proponuje szarlotkę na ciepło z lodami waniliowymi.
-Świetny wybór.- Złożyliśmy zamówienie.
-Podoba ci się to miejsce?
-Jest piękne, powinniśmy je wynająć  
-Tez tak uważam, nie ma sensu szukać dalej został nam tylko tydzień na wszystkie załatwienia i zrobienie dekoracji ze zdjęć.- Przerwało nam pojawienie się kelnera z jedzeniem. Jedliśmy w ciszy. Po zakończeniu kolacji, wrócił do nas kierownik z zapytaniem czy może jeszcze pomoc
-Tak, jesteśmy zdecydowani na pańska sale.
-Niezmiernie się ciesze jutro załatwimy wszystkie formalności. Prześle panu kopie karty dan i poczekam na zamówienie.
-Wiec do usłyszenia.
-Do widzenia.
Pozegnalimy się z nim i skierowaliśmy  w stronę samochodu, w drodze powrotnej obmyślaliśmy jak udekorować sale, jakie potrawy wybrać. Byłam zadowolona że tak nam sprawnie poszło pierwszy wybór jest przeważnie najlepszy. Rozmawialiśmy i żartowaliśmy nawet nie wiem kiedy dojechaliśmy pod mój dom. Pożegnałam go w całusem w policzek i pobiegłam się szykować na spotkanie z Rose.  
W środę miałam mieć na późniejsza godzinę ponieważ mieli nam wymieniać maszynę do wywoływania zdjęć i gość przeprowadzający szkolenie ma czas dopiero kolo południa. Wstałam trochę później w mieszkaniu nikogo już nie było, wzięłam szybki prysznic i zjadłam lekkie śniadanie, umówiłam się z Samem ostatnio trochę go zaniedbałam praca i przygotowania z Markiem zaprosiłam go na drinka. Szkolenie trwało dłużej niż zakładał szef, do domu wróciłam później i zostało mi niewiele czasu do spotkania z przyjacielem.
W domu od razu zabrałam się za przygotowania po szybkim prysznicu stałam przed szafa w samej bieliźnie, wybierałam odpowiedni strój, a że wieczór zapowiadał się ciepły zdecydowałam się założyć niebieskie szorty z wysokim stanem, białą bokserkę, do tego niebieskie wansy zrobiłam delikatny makijaż, włosy pofalowałam kiedy przejrzałam się w lustrze efekt mnie zadowoil. Kilka minut przed czasem Sam napisał mi że już czeka, zeszłam na dół mój kolega stał koło taksówki, dałam mu buziaka i po chwili już kierowaliśmy się do kubu. Jak na środek tygodnia było tu całkiem sporo ludzi,wypatrzyłam w końcu wolny stolik i postanowiłam go zając w czasie kiedy Sam zamawia nam drinki, przepychając się pomiędzy tańczącymi dotarłam wreszcie do celu. Kiedy tak czekałam na swojego drinka poczułam jak ktoś zasłania mi oczy.
-Zgadnij kim jestem?- Nie znałam tego glosy.
-Marne szanse że zgadnę.- Zabrał ręce z moich oczu i stanął naprzeciw mnie. Byłam w szoku widząc Olafa.
-Jestem zasmucony, już o mnie zapomniałaś.- Udawał zasmuconego
-Po prostu nie znam cie na tyle, co ty tutaj robisz?
-Spędzam czas ze znajomymi. Skoro jesteś sama porywam cie do nas.
-Przykro mi, ale nie skorzystam mam już towarzystwo.
-Nie daj się prosić, Marek to nie partner dla ciebie.
-Na szczęście, że nie tobie to oceniać, jednak nie jestem tu z nim- Jakby wyczuwając moje kłopoty przy moim boku znalazł się Sam.  
-Masz jakiś problem Majeczko? Narzuca ci się ten jegomość?
-Sam pozwól, że ci przedstawię. To jest Olaf, syn szefa Janka i Marka. -Podał mu rękę na przywitanie, jednak Olaf ją zignorował.
-Zostawię  was już, przyjaciele pewnie mnie szukają.  
Kiedy tylko znikł zaczęliśmy rozmawiać dosłownie o wszystkim, tematom nie było końca poszaleliśmy  trochę na parkiecie, kilkoro znajomych dołączyło do nas i zrobiło się ciekawie, chłopcy postanowili zrobić sobie konkurs picia soku tabasco co było bardzo dość zabawne po trzech kolejkach na naszym stoliku i pod nim zalegały butelki wody mineralnej. Pękałyśmy z dziewczynami ze śmiechu nasze telefony mieściły pełno zdjęć tego ich starcia. Zawsze kiedy szlam z jakimś kolegą na parkiet czułam jak ktoś mnie obserwuje, byłam pewna że to Olaf powoli zaczynałam się go bać, koło dwudziestej trzeciej zebraliśmy się do domów ja z Samem miałam zamówić taryfę jednak kolega powiedział że są dwoma samochodami. Razem było nas 9 osób więc skorzystaliśmy z podwiezienia,wysiadałam jako pierwsza pożegnałam się z towarzystwem i weszłam do domu, nalałam sobie szklankę wody i poszłam spać.
Spałam jeszcze smacznie, kiedy telefon zaczął wydzwaniać niechętnie otworzyłam oczy na wyświetlaczu nie było żadnego numeru. Nie wiedziałam czy mam odebrać, skoro i tak już nie zasnę czas wstawać telefon znowu zaczął dzwonić chciałam go zignorować jednak na wyświetlaczu pojawiło się imię Marka odebrałam natychmiast.
-Hej! Mam nadzieje że cie nie obudziłem.- Sama nie wiem czemu na moją twarz wypłynął uśmiech, kiedy tylko usłyszałam jego głos.
-Cześć nie już wstałam, ktoś wydzwaniał od rana. A coś się stało?
-Mam prośbę, będziesz mogła sama zając się przez kilka dni dekoracjami na bankiet, i wszystkim innym. Wyśle ci materiały i kompletne menu na mejla.
-Oczywiście, nie ma sprawy. Sam mi na pewno pomoże.
-Przepraszam, że cie o to proszę ale muszę wyjechać z szefem na kilka dni w sprawie kontraktu,a do imprezy zostało 1,5 tygodnia.
-Nie przejmuj się ogarnę wszystko, a masz może pomysł na inne dekoracje oprócz zdjęć i prezentacji.?
-Tak wszystko ci podeśle w linku. Klara z Jankiem ponoć maja większość ogarnięte i czekają na dostarczenie przesyłki z prezentem dla zarządu.
-Przyznam ci się że rzadko ich widuje, mam w pracy mały kocioł jeszcze niedługo się przenoszę do mieszkania sąsiadki i czeka mnie remont.
-Mam propozycje. Ja już mam wybrane dania zatwierdzone przez szefa i jego żonę, poproszę kierownika sali żeby podesłał ci kilka propozycji dekoracji sali. Pewnie i tak sami ją ubierają na wesela, a ja po imprezie pomogę ci z remontem przecież sama nie będziesz dźwigać mebli a ekipa sporo kosztuje.
-Nie chcę sprawiać ci kłopotu i zabierać wolnego czasu.- Usłyszałam ciche pukanie do drzwi.       -Proszę. - Do pokoju weszła Klara.
-Hej sis. Masz chęć na śniadanko w dobrym towarzystwie?
-Pewnie że tek już kończę i ci pomogę.
-Zgadzam się na część propozycji, a o tej drugiej części pogadamy jak się spotkamy. Teraz zmykam siostra na mnie czeka i muszę do pracy lecieć. Wieczorem podeśle ci kilka propozycji prezentacji.
-Zgoda, czekam i powodzenia. Pa
-No hej.-Rozłączyłam się i biegiem wybrałam jakieś cichy do pracy, wchodząc do kuchni czułam już aromat kawy i naleśników.
-Wow siostra kiedy ty to wszystko zrobiłaś?
-Kiedy ty randkowalas z Markiem jak się domyśliłam.
-Tylko nie randkowalas. Zadzwonił, bo musi wyjechać na kilka dni szefem i zapytał czy to nie problem abym sama przygotowała prezentacje i dekoracje na bankiet.
-Dobra niech ci będzie, teraz siadaj bo polecisz bez śniadania za chwile.- Podczas jedzenia rozmawiałyśmy o tym jak nam minął tydzień i o kreacjach na najbliższy weekend.
-Zapisałaś się już do fryzjera?
-Nie jeszcze nie, a czemu pytasz?
-Bo już nie musisz ta siostra mojej koleżanki ma do nas przyjść i zrobić nas na bóstwo. Janka wydelegowałam już do mieszkania Marka więc mamy cale mieszkanie do naszej dyspozycji.
-Skoro i tak nie mam nic do powiedzenia to ok. Teraz lecę muszę z szefem pogadać.
Pod budynkiem spotkałam nasza sąsiadkę z góry, której mieszkaniem mam się zaopiekować.
-Dzień dobry Majeczko, czy pomogła byś mi po niedzieli zapakować juz część rzeczy do wysyłki.
-Oczywiście z mila chęcią. Przepraszam jednak jestem już spóźniona do pracy- Pożegnałam się i pognałam do pracy. Zastałam szefa i poprosiłam go o chwile rozmowy.
-Szefie mamy jakiegoś filmowca wolnego w następna sobotę?
-Jest chyba jeden, a czemu pytasz?
-Ponieważ, jest dobrze płatne zlecenie na krótki filmik i zdjęcia w plenerze.
-Skąd ty o tym wiesz?
-Wiem gdyż pomagam ja zorganizować.
-Aha, zadzwonię do niego i uprzedzę że ma nic nie planować. Majka jak mi się to opłaci dostaniesz premie.
-Wypali nie ma obaw.
Dien mijał mi powoli kręciło się kilku klijentow, więc postanowiłam skorzystać z firmowego programy do prezentacji zdjęciowych i zabrać się za swoje zadanie. Płytę ze zdjęciami nosiłam zawsze z sobą poza tym przytargałam swojego kompa, na którym chciałam poszukać aktualne zdjęcia z ich strony internetowej, Do pory obiadu miałam już 2 różne prezentacje, w przerwie na jedzenia wyskoczyłam do sklepu z komputerami i zakupiłam sobie pendrajwa żeby zgrać je z firmowego komputera. Przed zamknięciem przyszła po mnie Rose, z propozycją biegania chętnie się zgodziłam bo dawno nie biegałam, zatelefonowałam również do Sama żeby się do nas przyłączył i poprosiłam go, aby rzucił okiem na moje dzisiejsze wypociny. W domu zastałam tylko szwagra ślęczącego nad papierami Klara miała druga zmianę, zrobiłam coś szybkiego do jedzenia i przebrałam się w strój do biegania, kiedy zeszłam na ulice czekał już na mnie Sam i pobiegliśmy w stronę parku gdzie miała czekać nasza kumpela. Zrobiliśmy trzy rundki trochę dłuższą trasą niż za zwyczaj, więc zaproponowałam kawę i jakieś ciacha zaprowadziłam ich do kawiarni która pokazał mi Marek, siedzieliśmy tam około godziny rozmawiając na wszystkie tematy. Nigdy nie brakowało nam tematów do gadki zawsze coś się znajdzie, nie sadziłam że spotkam takich przyjaciół od serca, zawsze mogę na nich liczyć a oni na mnie. Wracając do mieszkania Sam poruszył temat który nie dawał mu chyba spokoju.
-Jak tam cie leci z Markiem?
-A jak ma lecieć, jesteśmy kolegami. Zresztą teraz wyjechał i nie mamy kontaktu.
-To szkoda, wyraźnie widać że cie lubi nawet bardzo. Maja mam prośbę do ciebie.
-Wal śmiało!
-Pamiętasz tego gostka, który się do ciebie przyczepił w klubie?
-Chodzi ci o Olafa?
-Tak o niego, byłem tam wczoraj na spotkaniu ze znajomym i ona tam był.
-Co ja mam z tym wspólnego mnie z nim nie było.
-Wiem, tylko ten cały Olaf gadał że i tak będziesz jego skoro Marek cie pieprzy to i on to zrobi na tym bankiecie firmowym.- Kopara mi opadła jak to usłyszałam, na maksa się wkurzyłam.
-Nie doczekanie jego jak mnie choćby palcem tknie. Dupek, kretyn, nogi mu z tyłka powyrywam jak go spotkam! -Szliśmy razem a ja coraz bardziej podnosiłam głos.- Gnida jedna! Co on sobie wyobraża, za kogo on się ma!
-Majka uspokój się, ja tez się wściekłem miałem mu zamiar obić mordę ale nie chciałem wam zaszkodzić.
-Niby jak zaszkodzić?
-Mówiłaś ze to jakaś szycha w firmie chłopaków. Mogli by mieć jeszcze kłopoty.
-Może masz i  racje, sama to załatwię. Poczekam do soboty jak czegoś spróbuje urwę mu głowę!
Nadal zła weszłam z Samem do mieszkania i zaprowadziłam do pokoju żeby pokazać mu prezentacje, jednak nie miałam już na nic siły dałam mu tylko pena i poprosiłam żeby mi go jutro zwrócił jak będzie miał czas. Odprowadziłam go do drzwi, potem poszłam pod prysznic i spać. Z samego rana znowu obudził mnie telefon z zastrzeżonego numeru, kiedy odebrałam nikt się nie odzywał tylko sapał, nieźle się wystraszyłam. Zaparzyłam sobie kawę i przygotowałam kanapki, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi nikogo się nie spodziewałam więc trochę się zlękłam kto to może być, za drzwiami stal kurier z wielkim bukietem żółtych róż. Wręczył mi go wraz z bilecikiem, w kuchni zaczęłam szukać jakiegoś wazonu na kwiaty i popijając kawę zerknęłam na treść biletu, „ Pięknie ci w niebieskim kolorze mam nadzieje ze dla mnie założysz bieliznę w takim kolorze na najbliższa sobotę. Zresztą możesz być bez. Olaf”. Tego już było za wiele wcisnęłam kwiaty do kosza na śmieci a bilecik podarłam na kilka kawałków, koleś jest obleśny skąd on wie gdzie mieszkam nabierałam podejrzę że te telefony to jego sprawka. Wściekła szykowałam się do pracy zostawiłam kartkę Klarze że wrócę później niż zawsze, bo muszę coś załatwić. W pracy zdążyłam zapomnieć o porannym incydencie, kiedy zadzwonił do mnie Marek.
-Hej! Jak tam ci mija dzień?
-Hej, teraz już dobrze. Z wyjątkiem pobudki i przesyłki jaka dostałam.
-Kurier pomylił zamówienia.  
-Chciała bym żeby tak było
-To o co chodzi? Zaczynam się martwic.
-Rano obudził mnie telefon z numeru prywatnego, tak samo jak wczoraj, potem dostałam piękny bukiet róż z dość obleśnym biletem.
-Wiesz kto ci go wysłał?
-Niestety tak. To Olaf. Kazał mi założyć na sobotę niebieska bieliznę bo mi ładnie w tym kolorze.
-Co za dupek, nie martw się jak wrócę to to załatwię.
-Daj spokój sama dam sobie rade, zresztą to nie pierwszy jego wyskok.
-Co masz na myśli?
-Sam opowiedział mi co Olaf gadał kumplom w barze.
-Niby co?
-Że mnie przeleci, skoro ty możesz to on także.
-Obije gnojowi mordę jak tylko wrócę. A ty nie choć nigdzie sama, niech zawsze ktoś z tobą będzie.
-Ale czemu przecież nie jest aż tak niebezpieczny.
-Może i nie, ale ostrożności nigdy za wiele. Musze lecieć ma spotkanie.
-Na razie.
Po telefonie Marka zadzwoniłam do Sama czy mógł by mnie odebrać po pracy. Troska Marka trochę mnie zdziwiła, czemu tak się wściekł na ta sytuacje z Olafem. Żeby nie rozmyślać zaczęłam robić kolejną prezentacje na bankiet. Kiedy miałam zamykać przyszła do mnie Rose i zaproponowawszy abym u niej dziś spala, chętnie  się zgodziłam babskie plotki tego mi potrzeba. Sam odprowadził mnie pod same drzwi, w drodze powrotnej dostałam kilka sms-ow jednak je zignorowałam nie chciałam wiedzieć kto do mnie pisze, niestety nie mogłam zignorować telefonu kiedy zaczął uporczywie wydzwaniać. To był Marek i jak się okazało wszystkie SMS-y były od niego chciał wiedzieć z kim wracam do domu. Ucieszyła mnie jego troska i niestety nie odbyło się bez docinków mojego przyjaciele o tym ze wpadłam mu w oko.

Następna już niedługo.

Andzia1514

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3350 słów i 18700 znaków.

6 komentarzy

 
  • Użytkownik Efkaaa

    Sugerowałabym korektę po napisaniu. :)  Sporo błędów - literówek, ortograficznych i interpunkcyjnych - przez co czasami można się zgubić w sensie i trzeba chwilę się  zastanowić, o co chodzi. :)  
    Nie jest to krytyka, a raczej sugestia. :) Poza tym bardzo ciekawa historia. :)

    16 maj 2016

  • Użytkownik Andzia1514

    Jestem w trakcie pisania

    24 mar 2016

  • Użytkownik Majka

    Kiedy będzie jakaś część?  :) ????

    24 mar 2016

  • Użytkownik mysza

    Na jej miejscu bym się cieszyła.

    17 mar 2016

  • Użytkownik Misiaa14

    cudo ♡♡♡

    17 mar 2016