Otwórz oczy... Rozdział 30

Otwórz oczy... Rozdział 30Następnego dnia wstaliśmy rano, Kamil zrobił na śniadanie naleśniki i piliśmy kawę. Mój kochany zatonął w lekturze porannej prasy, a ja siadając na kuchennym parapecie zanurzyłam się we wspomnieniach minionej nocy. To było niewyobrażalne przeżycie. Kamil wyprawiał ze mną takie rzeczy, że na samą myśl zaczynam czuć jak policzki mi płoną. Towarzyszy temu takie podniecenie, że pomimo bólu chyba wszystkich mięśni, to chętnie zaciągnęłabym Go ponownie do sypialni. Szkoda, że nie mamy na to czasu. Z rozmyślań wyrwał mnie szuranie Kuby. Wychodzi z pokoju zaspany i zamiera na Nasz widok, rozglądając się po kuchni
- Cześć. O matko, czy to  śniadanie?
- Kuba nie zachowuj się jakby to była dla Ciebie jakaś nowość.
- Wiesz przeważnie rzucałaś płatki i mleko, albo bułkę w biegu.
- Kuba!
Matko zaraz się zapadnę pod ziemię. Kamil nie musi wiedzieć, że ledwo wiążemy koniec z końcem. Wczorajsze zakupy zapewniły Nam jedzenie na co najmniej tydzień. Przeważnie kupuję produkty, które maja dłuższą datę ważności. Staram się gotować dobrze, ale oszczędnie, życie w akademiku się jednak przydaje. Kamil nie musi wiedzieć o tym, zaraz wpadnie w szał kupowania lub zamawiania jedzenia. Muszę spojrzeć  prawdzie w oczy, On nie musi liczyć groszy, aby starczyło na wszystko. Ja to inna bajka.
- Kuba nie przesadzaj i jedz naleśniki. Jest dżem malinowy, nutella i bita śmietana.
Nie trzeba było mu dwa razy powtarzać. Na talerz rzucił od razu pięć naleśników, polał wszystko nutellą, nałożył grubą warstwę dżemu i jadł bez opamiętania. Chociaż nie wiem czy tak to można nazwać. Pożerał śniadanie niczym jaskiniowiec w obawie, że ktoś mógłby mu zabrać posiłek. Zaczęłam się śmiać widząc, że cały się ubabrał.  
- Co się śmiejesz?
- Strasznie się ubrudziłeś. Idź do łazienki, ogarnij się i zbieraj do szkoły.
- Okej, już pędzę.
Kuba oblizuje talerz i ucieka z kuchni do łazienki.
- Matko, przepraszam Cię za Niego. Przeważnie rano nie mam czasu robić wystawnych śniadań, a On się zachowuje jakby pierwszy raz jadł. Nawet boje się myśleć, co sobie teraz o mnie myślisz…
- Spokojnie kochanie.
Kamil podchodzi do mnie i staje między moimi nogami. Przytulam się do Niego wchłaniając Jego zapach. Czy można się uzależnić od zapachu mężczyzny? Od Kamila na pewno. W Jego objęciach czuję się bezpieczniej niż gdziekolwiek indziej. Chociaż nie mam najmniejszej ochoty odsuwam się delikatnie.
- Muszę się zbierać jak mamy zdążyć do pracy. Możemy jeszcze podrzucić Kubę?
- Jasne.
Niechętnie zsiadam z parapetu i zmierzam do pokoju, gdy czuję jak dostaję klapsa w pośladek. Zaskoczona odwracam się i widzę zadowolonego z siebie Kamila.
- Za co to?
- Mobilizacja. Leć skarbie, a ja tu ogarnę.
Widząc, która godzina klnę pod nosem i pędzę do pokoju. Zakładam koszulkę, jeansu i narzucam koszulę w ratę, przeczesuję włosy i gotowe. Wychodzę z pokoju i wpadam a Kamila, który uśmiecha się jak kot z Chesire.  
- Kochanie, a myślałem, że Ci pomogę.
- Pomożesz mi się ubrać? Zaraz, zaraz. Myślałam, że jesteś ekspertem, ale w rozbieraniu, a nie ubieraniu kobiet.
- Kobiet – nie. Ale jeśli chodzi o Ciebie to mogę być ekspertem w rozbieraniu Cię z ubrań, jak i ubieraniu. Z Tobą jestem w stanie zmienić swoje specjalizacje.
To mówiąc założył mi włosy za ucho.
- Uwielbiam widzieć dokładnie Twoją twarz. Nie zasłaniaj Jej.
Całuję Kamila w policzek i ciągnę Go to salonu.  
- Teraz nie mamy na to czasu Kamil. Lepiej zbieramy się, a wieczorem możemy sprawdzić, jakie masz jeszcze dodatkowe umiejętności w związku z moją osobą.
- Mmmm, brzmi smakowicie.
Kamil całuje mnie smakując moje usta.
- Helloo?! Uspokójcie się. W tym domu mieszka także młody mężczyzna, który nie ma ochoty patrzeć na wasze igraszki.
Śmiejemy się z Kamilem i zakładamy buty żartując
- Kubuś, co Ty gadasz? Jaki mężczyzna? Przecież tylko Ty tu jeszcze mieszkasz.
- Mówiłem o sobie wariatko! Ygh, nikt mnie tu nie rozumie.
Kuba wychodzi z mieszkania zarzucając placek na plecy i wymachując bezradnie rękami do góry.
- Dobra zbierajmy się, bo gotowy jest Nas zostawić.
- Werka nie nabijaj się z Niego.  
- Wiem, ale czasami człowieka kusi.
- Oj wiem co masz na myśli.
Kamil klepie mnie w pośladek i kierujemy się do drzwi.
- Uważaj kochanie, bo takie klapsy jeszcze mi się spodobają.
Puszczam mu oko i wychodzimy. Słyszę tylko Jego jęk i mruczenie pod nosem: I weź tu teraz człowieku normalnie funkcjonuj cały dzień. Uśmiecham się pod nosem. Dobrze mu tak. Wsiadamy do samochodu, odwozimy najpierw Kubę do szkoły, a potem zmierzamy do firmy. Gdy docieramy do windy ponownie spotykamy Kingę, która uśmiecha się znacząco na Nasz widok. Już nawet nie jest zdziwiona widząc Nas razem trzymających się razem za rączki jak małe dzieci.  
Gdy wysiadamy na Naszym piętrze Kamil całuje mnie w policzek i mówi, że spotkamy się na lunchu. Widzę, że Kinga zaraz pęknie, rozsadzi Ją jak za bardzo nadmuchany balon.
- Oddychaj, bo się udusisz.
- Widzę, że romans kwitnie.
- Nie narzekam. Ale zaraz, zaraz. A co z Tobą i Maćkiem?
- Cicho, nie będę zapeszać. Zobaczymy jak będzie. Nie wiem dlaczego, ale mam nieodparte wrażenie, że miałaś coś wspólnego z Naszym wczorajszym obiadem.  
- Bez komentarza.
- Jesteś kochana.
- Mam nadzieję. Trzymam kciuki. A teraz spadam do pracy. Do później.
- Na razie.

Mati

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1000 słów i 5532 znaków.

4 komentarze

 
  • -karolla-

    Weny nie ma ? Co tak długo?:(

    3 lis 2016

  • Mati

    @-karolla-  wyjechałam na Targi Książek do Krakowa. Już jestem, co prawda chora ale rozdział już jest :)

    6 lis 2016

  • nikita

    Czekam aż się zacznie coś dziać :D bo na razie jest za bajecznie (co tez jest fajne ,byle by nie przesadzić) :D

    23 paź 2016

  • Mati

    @nikita Spokojnie, pracuję nad dramatami :P

    6 lis 2016

  • cukiereczek1

    Rewelacyjna część czekam na kolejną z  niecierpliwością  :*

    23 paź 2016

  • KAROLAS

    Super.  Kiedy next?  :D

    22 paź 2016