Otwórz oczy... Rozdział 12

Po ciężkiej pracy w klubie spałam jak zabita. Obudził mnie huk dochodzący z kuchni. Wybiegłam z pokoju jak oparzona i stanęłam jak wryta na widok uśmiechniętego Kamila. Matko jak On wygląda, mniam.
- Co się dzieje? Jak się tu dostałeś? Byliśmy umówieni na 18?
- Hmm pomyślmy. Tak w ogóle to cześć. Sorki, że tak głośno, ale przy sporządzaniu przepysznego nektaru zwanego kawą, który postawiłby Cię na nogi po nocce zbiłem prześliczny kubek w łatki. Wybacz milady. Po drugie wpuścił mnie do mieszkania Twój młodszy brat, Kuba, a po trzecie moja droga to jest już po 18.  
- CO?!
Patrzę na zegarek, na Kamila, na lustro i zamieram. Jest kwadrans po 18, a Ja wyglądam jak upiór z opery. Rozczochrana, zaspana i w mojej ślicznej piżamce.
- Zaraz wracam, tylko się ogarnę.
- Oczywiście moja droga, ale jak dla mnie to możesz zostać w tej cudnej piżamce.
- Oj przestań się wygłupiać.
Ygh. To chyba jakiś koszmar. Wracam do pokoju i szybko się ogarniam. Zakładam jeansy i koszulkę, a włosy związuję w kucyk. Może być. Nie będę wyglądała jak bogini, raczej jak strach na wróble po tuningu. Cóż, cudu nie uczynię. Wracam do pokoju i zastaję rozwalonego na sofie Kamila. Jak to mówią, czuj się jak u siebie, no ale bez przesady. Dobrze, że nie zarzucił jeszcze nóg na stolik.
- Już jestem.
- Twoja kawa. Obsłużyłem się.
- Nie ma sprawy. Dawno tak nie spałam.
- Przemęczasz się.  
- Daję radę. To przecież nie Twój problem.
- Owszem, mój.
Niech koś sprawi, aby nie patrzył tak na nie. Zaraz tu zejdę. Ten wzrok jest hipnotyzujący.
- Ygh… A gdzie Kuba?
- Powiedział, że idzie z kolegą na trening i wróci około 21.
- Aha.
- Nie wiedziałem, że masz brata?
- A skąd mogłeś wiedzieć? Nie mówiłam Ci, a Kuba jest dużym chłopcem.
- Jest pod Twoją opieką?
- Tak.
- Ciężki temat?
- Można tak powiedzieć. To skomplikowane. I poniekąd ma związek z Czarkiem i innymi osobami.
- Miałaś mi powiedzieć skąd znasz Czarka.
- Czarka znam od małego. Zawsze był moim osobistym ochroniarzem i mnie pilnował. Tak zostało do dziś choć przyznam, że kiedyś mieliśmy inne stosunki.
- Czyli Ty z  Nim…
- Nie! Oczywiście, że nie. Jest dla mnie jak brat, a stosunki są bardziej skomplikowane. Kiedyś siedzieliśmy razem na trzepaku, szwendaliśmy się przy garażach. Teraz on jest Cichym. To już nie to samo.
- Niestety, czasy się zmieniają, ludzie się zmieniają.
Nagle Kamil spochmurniał. Nie wiem co się stało.
- Nie musimy rozmawiać na temat Czarka.
- Nie spoko. Coś mi się przypomniało. Ale to nieważne.
- Jak wolisz. Ale wiedz, że jak Ty wymagasz ode mnie spowiedzi, to Ja także mogę się tym samym odwdzięczyć.
- Wolałbym inaczej.
Powrócił Kamil. I ten Jego błysk w oku.
- Dzięki ale nie skorzystam. Ale tak w ogóle, to czy ty przypadkiem nie masz dziewczyny, czy raczej narzeczonej? Modelki z okładek magazynów dla szkieletorów?
- Ha ha ha… Bardzo śmieszne. Owszem. Jestem z Karoliną od roku i zaręczyliśmy się niedawno, w naszą pierwszą rocznicę.
Nie wiem dlaczego, ale poczułam ukłucie w sercu. Niby wiedziałam, że ma kobietę, narzeczoną, ale zabolało. Tylko z jakiego do cholery powodu? Przecież  nie jesteśmy razem, pracuje u Kamila w firmie. Jest moim kolegą… Czyżbym była zazdrosna? Przecież nie ma opcji abyśmy byli razem. Nie wiem, nawet czy bym wytrzymała w takim związku: Kamil, Ja i Jego nadmuchane ego.
- Coś szybko się zaręczyłeś. A na kiedy planujecie ślub?
- Szybko? Wcale nie. A daty jeszcze nie ustaliliśmy.
- Musicie się bardzo kochać skoro zdecydowaliście się na taki krok.
- Noo… Można tak powiedzieć.
Moje serce skacze teraz jak na trampolinie, a małe diabełki w duszy krzyczą może im nie wyjdzie!, na pewno się rozstaną!, to Twoja szansa! I weź tu człowieku normalnie funkcjonuj.  
- Jak to?
- No wiesz. Nasze małżeństwo to głównie transakcja. Ja mam firmę reklamy, Ona jest modelką. Ma koleżanki, które potrzebują podkręcić swoją karierę, wybić się. Nic nie działa jak świetna reklama i tu wkraczam Ja. Choć muszę przyznać, że nie muszę narzekać na brak życia seksualnego…
- Stop, starczy. Nie muszę wiedzieć więcej, zwłaszcza na TEN temat. Czyli to nie miłość tylko biznes?
- Ja nie wierzę w takie coś jak miłość. Ja nie mam serca.
- Masz, masz. Tylko nie znalazłeś może jeszcze osoby, która byłaby w stanie rozbić skorupę otaczającą Twoje serce.
- Może masz rację… Ale zaraz. Nie mieliśmy rozmawiać o moim życiu uczuciowym tylko o Tobie i o Czarku. O co chodzi? Mówiłaś, że Ci pomaga, a to przecież boss i to nie byle jaki?
- Jeśli mamy na ten temat rozmawiać to przyniosę coś mocniejszego.
Wstałam i podeszłam do lodówki. Ostatnio zakupiłam dobre winko na wszelki wypadek, nada się akurat. Zgarnęłąm dwa kieliszki i wróciłam na sofę.
- Ok. Opowiem Ci wszystko, ale to nie będzie miła opowieść na dobranoc.

Mati

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 938 słów i 4985 znaków.

5 komentarzy

 
  • yuki

    Fajne :-) czekam na ciag dalszy

    4 lip 2016

  • Tini

    Kieedyyy kolejnaaa? ;)

    29 cze 2016

  • ksiezniczka69

    Świetne!!! Nie mogę doczekać się kolejnej części. Kiedy następna??!  :kiss:

    28 cze 2016

  • Piekna

    :bravo:

    25 cze 2016

  • cukiereczek1

    Rewelacyjna część czekam na kolejną już. :*

    24 cze 2016