Otwórz oczy... Rozdział 28

Jestem z siebie zadowolona. Odwaliłam kawał dobre roboty i nie mogę się doczekać, aż w końcu odpocznę. Gdy mam już wchodzić do windy, dopada mnie smoczyca-Hanna.
- Weronika, prezes kazał Ci przyjść do gabinetu. Ponoć jakieś nieścisłości w raporcie.
Jeszcze tego mi brakowało. Wszystko byłoby spoko, gdyby nie ten jej chamski i satysfakcjonujący uśmieszek na twarzy. Jakby chciała powiedzieć masz przechlapane i ja wiem dlaczego. Z bólem zmierzam do gabinetu Kamila. Pukam delikatnie, nie wiem czego mam się spodziewać. Jego humorki są tak zmienne jak chorągiewka na wietrze.
- Proszę.
Otwieram drzwi słysząc pozwolenie i wchodzę delikatnie je za sobą zamykając.
- Hanna powiedziała, że mnie wzywałeś. Podobno są jakieś rozbieżności w raporcie.
Teraz dopiero zauważam Jego wyraz twarzy. Jedno słowo przychodzi mi do głowy – furia. Jest wściekły. Ma zaciśnięte szczęki i siedzi sztywno w fotelu. Nagle wstaje, a fotel odjeżdża pod okno uderzając z łoskotem w parapet. Aż się cofam opierając o drzwi, jak Kamil szybko do mnie podchodzi i staje zaledwie kilka centymetrów ode mnie opierając dłonie o drzwi po obu stronach mojej głowy. Jestem w pułapce. Przez tą pozycję czuję Jego zapach jeszcze wyraźniej i, co dziwne, mam ochotę się nim zaciągnąć. Mam ochotę wtulić twarz w Jego koszulę, a  jednocześnie uciec gdzie pieprz rośnie. Kiedyś po prostu zwariuję przez Tego mężczyznę.
- Czy myślisz, że to zabawne?
Zaraz. Chyba się pogubiłam. Ja się śmiałam? Nie. Chichotałam? Nie. To dlaczego ma być śmieszne i najważniejsze, co? Oszczędzam sobie bólu głowy.
- Nie rozumiem  co Ci chodzi.
- Nie rozumiesz!?
Ta cała sytuacja jest wkurzająca.
- Nie, nie rozumiem. Jakbym wiedziała, co jest nie tak z raportem, to od razu bym to poprawiła.
- Nie chodzi mi o żaden pieprzony raport.
- Ale Hanka powiedziała…
- A co miałem Jej powiedzieć? Że chciałem z Tobą porozmawiać o tym jak mnie upokorzyłaś przed wszystkimi? Poniżyć się jeszcze bardziej?
- Co? O czym Ty mówisz?
- Jak to o czym? Nie udawaj głupiej.  
- Najwyraźniej jestem zbyt głupia, aby się domyślić, więc proszę o wytłumaczenie. Tylko powoli i wyraźnie, aby mój mózg zdołał to zarejestrować.  
Kamil odepchnął się od drzwi i zaczął krążyć po gabinecie, jakby ledwo mógł opanować emocje. Co wychodzi mu i tak kiepsko.
- Chodzi o to, jak przytulałaś się z Maćkiem pod drzwiami sali konferencyjnej! Powiedziałem, że nie chcę się ukrywać. Że chcę z Tobą być. Że pragnę, aby wszyscy o Nas wiedzieli. A ty zachowujesz się jak lala obściskując się z Nim i to na oczach wszystkich. Chcesz robić ze mnie idiotę? Doprawiać mi rogi i to pod samym nosem?  
Zrobiłam wielkie oczy. Miałam wrażenie, że dostałam policzek.
- Naprawdę sądzisz, że mogłabym zrobić coś takiego?
- Ja to widziałem, chciałbym Ci przypomnieć.
- Widziałeś część,  najwyraźniej dośpiewałeś sobie resztę. Pewnie ktoś Ci nawet kilka pomysłów podsunął.  
- A to było więcej? Cieszę się, że zostało mi to oszczędzone. I nie mieszaj w to Hanki.
Bingo. Mam dość.
- Jeżeli tak uważasz to nie mamy po co ciągnąć tej bezsensownej rozmowy. Nie musimy rozmawiać, na żadne tematy odbiegające od pracy.  A najlepiej by było, gdyby Pan prezes kontaktował się z Maćkiem. Nie chciałabym narażać Pana na moje towarzystwo.
Już sięgałam za klamkę i otwierałam drzwi. Odwróciłam się w stronę Kamila.
- A Maciek mnie pocieszał na temat stosunków wszystkich pracowników do związków w firmie. Sam umówił się z Kingą. Bałam się, że wszyscy będą Mnie teraz traktować inaczej ze względu na Ciebie. Ale tym nie muszę się już martwić. A Hanka na pewno Ci dopowiedziała niestworzone historyjki. O to mogę być pewna. Dodatkowo jestem przekonana, że zaproponowała Ci swoje towarzystwo na pociechę.
Mówiąc to odwróciłam się i zamknęłam za sobą drzwi. Oparłam się o nie i wzięłam głęboki oddech. Nie do wiary, że uwierzył w słowa tej głupiej pindy. Staram się być twarda, ale mam wrażenie, że zaraz się rozpłaczę. Muszę iść do domu. Gdy nogi już przestały mi się trząść postanawiam iść w stronę windy, pojechać do domu i spędzić wieczór z lodami przed telewizorem. Nagle drzwi się ponownie otworzyły i muskularne dłonie wciągnęły mnie powrotem do gabinetu. Kamil oparł mnie o drzwi i patrzył głęboko w oczy z mina zbitego psa.
- Przepraszam.
- Za co dokładnie?
- Za wszystko. Źle zinterpretowałem sytuację. Jak zobaczyłem, że Maciek cię przytula to miałem ochotę walnąć Nim o ścianę. A Hanka dopowiedziała swoje i…
- Zaraz zaraz. Sam prosiłeś mnie, abym nie wierzyła w plotki, a tymczasem sam jesteś plotkarzem!  
- Wiem zachowałem się jak idiota.  
- Z kultury się nie kłócę.
- Więc wszystko dobrze? Nie będziesz już na mnie zła? Po prostu ja chcę cię całować, przytulać, obejmować. Nie zniosę aby robił to ktoś inny. Wyjątkiem jest tylko Kuba.
- Zastanowię się.
Mówiąc to oblizałam wargi, aby dać mu do zrozumienia o co mi chodzi. Nie umiem się na niego gniewać, zwłaszcza jak ma minkę szczeniaka. Jestem genetycznie pierdzielnięta, jestem nakierowana sercem na prezeska. Kamil uśmiechnął się drapieżnie i przekręcił klucz w drzwiach.
- No to spróbuję Cię przekonać, abyś nie miała już żadnych wątpliwości.
Kamil zaczął gwałtownie mnie całować podnosząc mnie do góry.
- Obejmij mnie nogami.
Po wykonaniu rozkazu poczułam Jego pożądanie na moim podbrzuszu. Kamil odepchnął się od drzwi niosąc mnie jakbym ważyła piórko. Posadził mnie na blacie biurka stając między moimi nogami. Podwinął moją spódnicę i rozpiął bluzkę błądząc dłońmi po moim odkrytym ciele.
- To idealne miejsce i idealna kobieta. Odkąd Cię ujrzałem chciałem Cię wziąć na tym biurku.
- Ciesz się. To marzenie może się zaraz spełnić.
To nie był szybki numerek, ani sex. Kamil kochał się po prostu ze mną, był jednocześnie delikatny i brutalny, słodki i cierpi. Nigdy nie doświadczyłam czegoś takiego. Każdy raz z Kamilem jest dla mnie nowym doświadczeniem, nowym levelem, który przechodzę w grze. Grze, gdzie On jest moim Bogiem seksu.

Mati

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1149 słów i 6293 znaków.

2 komentarze

 
  • KAROLAS

    Super

    16 paź 2016

  • cukiereczek1

    Rewelacyjna część czekam na kolejną z niecierpliwością  :* :) :*

    15 paź 2016