Otwórz oczy... Rozdział 26

Przed dwunastą wychodzimy z Maćkiem z pokoju w wyśmienitych nastrojach. Projekt dopięliśmy prawie na ostatni guzik i możemy przedstawić na naradzie fenomenalny pomysł.
- Świetnie.
- Masz rację. Udało Nam się skończyć prawie cały projekt. Miałaś świetny pomysł z tym przejściem w reklamie. To dodaje rozmachu i pozostawia delikatną nutkę tajemniczości.
- Dzięki. Mam nadzieje, że spodoba się innym.
- Halo!
Nagle stajemy i jednocześnie się odwracamy. Kinga biegnie w Naszą stronę z wielkim uśmiechem na ustach.  
- Wołałam Was i wołałam, a Wy zagadani jak babcie na targu.
- Sorki kochana. Omawialiśmy projekt. Jesteśmy już na finiszu. Mam nadzieję, że w końcu to skończymy, bo już mi się delikatnie przejadł.
- Spokojnie, prezesowi na pewno się spodoba.
Mówiąc to Kinga puszcza mi oko, na co Maciek robi zdziwioną minę.
- Czy ja o czymś nie wiem? Wiem, że jestem mężczyzną i nie muszę o wszystkim wiedzieć, ale mam wrażenie, że nie wiem o czymś bardzo ważnym.
- Spokojnie, Ja Ci mogę o wszystkim opowiedzieć.
- Kinga!
- No co? I tak o wszystkim dowie się na naradzie.
- Co?
- Ygh. I tak nie mam siły przebicia. Mów mu jak chcesz.
Zadowolona Kinga obejmuje Maćka i zaczyna opowiadać Maćkowi moją historię.
- A więc słuchaj uważnie. Dziś rano, gdy biegłam do windy…
- Ty kochana chyba codziennie biegniesz rano.
- No bo to jakieś fatum. Jak zawsze, gdy jestem już niedaleko, winda zaczyna się zamykać. Natomiast ja, zamiast spokojnie iść i pojechać następną biegnę jak opętana z krzykiem "Proszę poczekać”! Dobra, rozpraszacie mnie i odbiegamy od tematu.
- Spokojnie Kinga, opowiadaj dalej. Jestem ciekawy co odkryłaś. Jakiś spisek, czy może coś mocniejszego, a może to jakaś rządowa sprawa ukrywana przed nieświadomymi obywatelami?
- Hahaha. Zaraz zobaczysz, że mam bombę.
Wsiadamy do windy i zmierzamy na naradę.
- Spokojnie. Nie przesadzaj Kiniuś.
- Niech Maciek sam oceni. Więc słuchaj. Wchodzę do windy, a tam zastaję Naszą kochaną Weronikę, a także prezesika. I nie zgadniesz, trzymają się za ręce! A obok stoi wkurwiona na maxa Hanka i mam wrażenie, że ma ochotę komuś oczy wydrapać. Jak już zapewne się domyślasz, tą osobą jest Werka. Sytuacja w 100% komiczna. Nie wiedziałam, czy mam się śmiać, czy uciekać.  
- Domyślam się, że miałaś z Nich niezłą zabawę.
- A żebyś wiedział. Teraz pewnie już cała firma, aż huczy od plotek, że Nasz prezes został usidlony przez Weronikę.
Gdy stajemy przed drzwiami do sali konferencyjnej zaczynam odczuwać stres. Czy Kinga ma rację i wszyscy już o Nas plotkują? Koniec już z anonimowością? Teraz moje osiągnięcia będą oceniane przez pryzmat mojego związku z Kamilem?  
- Weronika, wszystko w porządku? Jesteś blada. Dobrze się czujesz?
Nagle dociera do mnie, że stanęłam w pół kroku.
- Czy naprawdę myślisz, że już wszyscy o Nas wiedzą?
- Biorąc pod uwagę, że większość ludzi to plotkarze i mają problemy z własnym życiem osobistym, to pewnie tak. Ale czym się przejmujesz kochana?
- Boję się. Boję się, że będę teraz traktowana inaczej. Dołożyłaś mi tylko zmartwień.
Nagle Maciek odwraca mnie przodem do siebie i kładzie uspokajająco dłonie na ramionach.
- Weronika spokojnie. Jeśli ktoś Ci będzie dopiekał, to tylko dlatego, że Ci zazdrości. A w pracy się nie przejmuj. Jesteś świetna w tym co robisz, a na resztę miej wywalone. Ważne są opinie naszych klientów, a nie współpracowników. Olej ich i tyle, a ja zrobię to samo.
Wiedziałam, że Maciek myśli w tym momencie też o Kindze.  
- Dobra. Będę twarda, jak Ty też będziesz.
- Więc mamy sojusz.  
Maciek pokrzepiająco mnie przytula i w tym momencie akurat zza rogu wychodzi Kamil w towarzystwie Hanki. Jego wzrok mówił wszystko, jest zaskoczony i wściekły.
- Zapraszam wszystkich na naradę. Chyba, że nie jesteście zainteresowani uczestnictwem i przydziałem nowych zleceń.
To mówiąc przechodzi obok Nas i wchodzi do Sali razem z Hanką. Jej uśmieszek jest tak wkurzający, że mam ochotę Jej go zmazać mocnym ciosem prosto w ten szpiczasty nos.
- Huston, chyba mam problem.
- Spokojnie słońce, wdech i do przodu.
Nie zostało mi nic innego jak wziąć głęboki wdech i wejść w paszczę lwa. Gdy siadamy przy stole mam wrażenie, że wszyscy na mnie patrzą, jedni z zazdrością, inny a pogardą, a Kamil z wściekłą zazdrością.
- Dobra, jak już wszyscy raczyli do Nas dołączyć to możemy zaczynać.

Mati

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 810 słów i 4544 znaków.

2 komentarze

 
  • Użytkownik Harry12

    Super

    6 paź 2016

  • Użytkownik cukiereczek1

    Rewelacyjna część czekam na kolejną z niecierpliwością. :* :) :*

    5 paź 2016

  • Użytkownik Mati

    @cukiereczek1 Postaram sie częściej wstawiać rozdziały :)

    5 paź 2016

  • Użytkownik cukiereczek1

    @KontoUsuniętei ok trzymam za słowo. :)

    5 paź 2016

  • Użytkownik Mati

    @cukiereczek1 :)

    5 paź 2016