"Niepewność" część 9

Kolejna obiecana część:) miłego czytania!  


"NIEPEWNOŚĆ”
     Płacz Syna, który dobiegł do moich uszu sprawił, że straciłam ochotę na dłuższą "wymianę poglądów” z marnotrawnym małżonkiem. Skierowałam swoje kroki do pokoiku dziecięcego. Kiedy znalazłam się przy łóżeczku mój mały zanosił się płaczem, a na jego zwykle rozradowanej buzce malowało się coś jakby grymas bólu. Wzięłam go na ręce i od razu po czułam, że jest wyraźnie rozpalony. Przestraszyło mnie to nie na żarty. Jestem młoda mamą i nie mam doświadczenia w takich sytuacjach. Serce mi przyspieszyło, krew zaczęła krążyć szybciej, a w oczach zabłysły łzy. Potrząsnęłam głową i pomyślałam:
- "niee panika na nic się tu nie zda.”- postanowiłam zadzwonić do mamy, bo kto jak nie ona może mi pomóc w takiej sytuacji. Odłożyłam Bartusia do łóżeczka a sama ruszyłam w kierunku telefonu wiszącego na ścianie w przedpokoju.
- Co się stało?- zapytał mąż widząc wyraz mojej twarzy. Ja jednak nie miałam ani czasu ani ochoty mu niczego wyjaśniać. Sięgnęłam po aparat i wybrałam numer. Niestety nikt nie odpowiadał. Odłożyłam więc słuchawkę i stałam przez chwilę w zupełnym bezruchu zastanawiając się co zrobić, gdzie szukać pomocy. Wtedy podszedł do mnie Wojtek potrząsnął mną i zapytał ponownie nie wypuszczając mnie z uścisku
- Mały ma gorączkę- powiedziałam, a po moim policzku spłynęła zagubiona łza.
- Nie płacz- powiedział chłopak stanowczo. Ubierz Bartka jedziemy na pogotowie.
Zrobiłam o co prosił, ale kiedy mały był już gotowy do drogi uświadomiłam sobie, że Wojtek przecież nie może prowadzić. Usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłoniach. Starając się z całych sił zebrać myśli.
- Jedziemy?- usłyszałam pytanie męża stojącego w drzwiach
- Ty na pewno nie jedziesz- powiedziała zdenerwowana.
- Jak to?- był wyraźnie zdezorientowany
- Ano tak sam wiesz przecież, że nie możesz prowadzić- powiedziałam z wyrzutem
- Nie przesadzaj wszystko dobrze ogarniam, nic mi już nie jest. Zbieraj się- zakończył
- O nie! Za nic nie wsiądę z dzieckiem do Twojego samochodu- upierałam się
Wojtek zdał sobie chyba sprawę z tego, że dalsze przekonywanie mnie nie ma sensu. Wziął kurtkę i wyszedł.
- To bardzo w jego stylu- pomyślałam i nie wiele myśląc zaczęłam działać
- Halo cześć tato!- starałam się brzmieć spokojnie.- Wiesz dzwonię, bo zastanawiam się czy bardzo zajęty jesteś. Przydałby nam się transport. Wiesz mały ma gorączkę. Niestety Wojtek jest ledwo zywy po pracy nie chciałabym żeby prowadził.- skłamałam
     Już po chwili jechaliśmy z tatą samochodem w kierunku szpitala, a ja miałam tylko nadzieję, że z małym będzie wszystko dobrze. Kiedy znaleźliśmy się już w budynku szpitala małego zabrała z moich rąk pielęgniarka i zabrała gdzieś w głąb pomieszczenia znajdującego się na lewo od wejścia. Oboje z tatą usiedliśmy na krzesełkach stojących pod ścianą. Zapadła cisza. Czas mijał, a do nas nikt nie wychodził
- Córcia, a u was wszystko w porządku?- zapytał tata zerkając w moją stronę. Podniosłam na niego wzrok i wysiliłam się na uśmiech, aby nadać swojej odpowiedzi wiarygodności
- tak tato jest dobrze.- Niestety nie stać mnie było na nic więcej. W tym momencie zadzwonił mój telefon. Wstałam i odeszłam kilka kroków, aby odebrać połączenie
- No gdzie mam być? W szpitalu- mówiłam ściszonym głosem
- Zaraz tam będę- rzucił Wojtek wyraźnie zdenerwowany
Wróciłam na krzesełko i odpowiedziałam na pytanie, które ukryte było w spojrzeniu mojego ojca
- Wojtek zaraz tu będzie.- Nim zdążyłam usiąść wyszła do na pani doktor i zwróciła się do mnie
- Bartuś złapał jakiś wirus. Teraz ciężko powiedzieć czy jest to wirus związany z panującym przeziębieniem czy też może jakieś zatrucie. Zatrzymamy go więc w szpitalu, aby dokładnie zbadać przyczynę jego stanu. Jak rozumiem zechce pani zostać z synem?- tak bardzo przeraziła mnie wizja tego, że mój mały bezbronny synek pozostanie w szpitalu, że niemal zapomniałam odpowiedzieć
- tak, tak oczywiście zostanę- powiedziała kiedy już się ocknęłam
W tym momencie na korytarzu zobaczyłam męża niestety nie był sam…..

Mysterious

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 824 słów i 4349 znaków.

16 komentarzy

 
  • Użytkownik Mysterious

    Cieszę się, że się podoba:)

    5 sty 2015

  • Użytkownik Mysterious

    No po staram się znalezc choć chwilkę czasu i siły na ten cel:)

    4 sty 2015

  • Użytkownik ja

    nie żartuj. proszę zbierz swoje siły szybko

    4 sty 2015

  • Użytkownik Mysterious

    Nie wiem kiedy coś dalej. Jak tylko znajdę siłę żeby zebrać resztę tej historii to wstawię:)

    4 sty 2015

  • Użytkownik Asiula

    Rozdział cudowny myślę że przyjdzie ze swoimi kolegami.Kiedy następna część.:D

    4 sty 2015

  • Użytkownik Mysterious

    hehehe niee adwokatów w tej historii nie bedzie:)

    4 sty 2015

  • Użytkownik czytelniczkaa

    mam nadzieję że ta historia ma jednak szczęśliwe zakończenie :) nie ma nic wspanialszego niż kochające się małżeństwo i rodzina :)

    4 sty 2015

  • Użytkownik Mysterious

    Pyt64- Nigdy:)

    4 sty 2015

  • Użytkownik elizka

    jak zwykle genialne :)

    4 sty 2015

  • Użytkownik Py64

    Super. Ale pewnie będzie z Sylwią i jej matką... Ehhhh... Zastanawiam się: kiedy ona go rzuci?

    4 sty 2015

  • Użytkownik Mysterious

    XYZ- żeby tylko....

    4 sty 2015

  • Użytkownik XYZ

    założę się że przyjdzie z tą sylwią :/ ale podoba mi się ;) czekam na następną część :D

    4 sty 2015

  • Użytkownik Ola04

    O nie w takim momencie skończyć :p kocham to opowiadanie

    4 sty 2015

  • Użytkownik jaaa

    czekam na ciąg dalszy

    4 sty 2015