"Niepewność" cz. 2

- Dobry wieczór chyba nie spóźniłam się na kolację- powiedziałam stając w szeroko otwartych drzwiach i mierząc spojrzeniem wszystkich zebranych jednego po drugim. Wojtek wyraźnie się zmieszał natomiast na Sylwii mój powrót zdawał się nie robić wrażenia.
-Ależ nie- powiedzieli patrząc na mnie i wyraźnie siląc się na uśmiech.
- Cieszę się, bo moim skromnym zdaniem ta kolacja już i tak się przeciągnęła. Nie chciałabym być nie miła, ale chyba na państwa już czas. Dziękujemy bardzo za odwiedziny- mówiłam każde słowo głośno i wyraźnie tak aby nikomu z zebranych nie umknęło. Kiedy ja jeszcze mówiłam Wojtek podszedł do mnie i wycedził wprost do mojego ucha- co Ty najlepszego wyprawiasz? Ja natomiast nie miałam najmniejszego zamiaru szeptać
- Ależ Kochanie czyż nie należy do dobrego tonu, aby gospodynie pożegnała gości po skończonym posiłku?- zadając to pytanie niemal świdrowałam go wzrokiem on natomiast nie wiedział co powinien zrobić. Muszę przyznać, ze jego bezradność w tamtej chwili nawet sprawiła mi satysfakcję. Wtedy właśnie do rozmowy wtrąciła się Sylwia.
- Żulietka Ty się tak nie gorączkuj przecież jest całkiem miło- mówiła to patrząc na mnie, a mnie aż palił ten jej głupkowato niewinny uśmiech
- Czy ktoś pytał Cię o zdanie?- powiedziałam lodowatym głosem, a już po chwili dodałam spokojniej. Jeżli chcesz się do mnie zwracać to na imię mi Julia, a Ty chyba zapomniałaś, że znajdujesz się w moim domu, a nie taniej spelunie.- Po tych słowach dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona, a następnie jej wzrok wędrował po pozostałych zebranych jakby w poszukiwaniu sprzymierzeńca. Na szczęście jednak nie znalazła wśród obecnych takowego, co zmusiło ją i pozostałych zebranych do opuszczenia mojego salonu. Kiedy wszyscy wyszli zostałam sama z mężem, a on nie omieszkał rozpocząć kłótni
- Co Ty do cholery wyrabiasz! Znikasz nie wiadomo gdzie, a potem pojawiasz się i wypraszasz gości, co to miało być?!- z każdym słowem Wojtek coraz to bardziej podnosił głos, a ja zdawałam sobie sprawę, że będę mogła coś powiedzieć dopiero kiedy on się wykrzyczy
- A co ma niby być? Wróciłam zmęczona do domu chcę się spokojnie położyć nie potrzebuję tutaj jakichś spędów- starałam się mówić to spokojnie
- Spędów? Co Ty bredzisz kobieto! Przecież to niasi znajomi- irytował się Wojtek
- nasi? Chyba coś Ci się pomyliło ja znam swoich znajomych i to na pewno nie byli oni- wtedy i mi puściły nerwy
- zachowujesz się jak zazdrosna małolata- rzucił mi to okraszając swoje słowa ironicznym uśmieszkiem, który na jego nieszczęście wprawił mnie w furię.
- zazdrosna małolata mówisz? A Ty za to zachowujesz się jak jakiś pieprzony samiec z podgatunku w okresie godowym!- te słowa dość mocno zdały się uderzyć mojego męża
- Przestań Bredzić do jasnej cholery! Chyba już sama nie wiesz co mówisz!
- Ja nie wiem co mówię? Za to Ty nie wiesz co robisz. Kłócisz się ze mną bez sensu, a nawet nie zapytałeś gdzie jest Bartek, co się z nim dzieje- powiedziałam to z nieukrywanym wyrzutem. Wojtek dopiero wtedy zdał się opamiętać spojrzał na mnie i powiedział- To gdzie mały?
- Został z Manią- powiedziałam spokojnie- podświadomie odetchnęłam, bo mój mąż zdawał się wracać do siebie. Nie wiedziałam jednak, ze to tylko chwilowe opamiętanie. Bo już chwilę potem odebrał telefon
******
- Halo no co tam? Jasne nie ma problemu za 20 minut będę
Już miałam zapytać kto dzwonił i gdzie się wybiera, ale on odpowiedział zanim zdążyłam zadać pytanie
- Dzwoniła Sylwia prosiła zebym podjechał pomógł jej zamatować rolety- mówił to z takim spokojem, a mnie zalewała krew
- Co takiego??? No chyba oboje zwariowaliście- wrzeszczałam
- Uspokój się zaraz jestem z powrotem- mówił Wojtek zbierając się do wyjścia
- O nie!- wrzasnęłam na całe gardło stając tuż przed nim w drzwiach wyjściowych, Nie wyjdziesz za nic nie wyjdziesz- niesamowicie się nakręciłam wiedziałam, że nie mogę go wypuścić. Wtedy stało się coś czego zupełnie się nie spodziewałam. Kolejne wydarzenia pamiętam jak przez mgłę… Wojtek złapał mnie chcąc odsunąć od drzwi, a ja stałam mocno na nogach mając w głowie tylko jedną myśl "Nie mogę go wypuścić”. Wojtek szarpnął mnie z całej siły i odsunął od drzwi ja jednak zdołałam ponownie je sobą osłonić wtedy ujrzałam jego dłoń wymierzoną w mój policzek. Zamarłam lecz już po chwili odzyskałam rezon i wrzasnęłam
- Ciagnie wilka do lasu co? No uderz mnie?- wrzeszczałam.  
Wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi…..

Mysterious

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 889 słów i 4726 znaków.

4 komentarze

 
  • Użytkownik Mysterious

    jeszcze dziś coś powstanie...:)

    29 gru 2014

  • Użytkownik Mysterious

    Po staram się coś dodać opowiedzieć tę historię do końca...

    31 paź 2014

  • Użytkownik xyz

    wow wow wow się rozkręca :) super

    31 paź 2014

  • Użytkownik agusia16248

    Dalej kochana. nie mogę się doczekać kolejnej części

    31 paź 2014