"Niepewność"- część 26

"NIEPEWNOŚĆ”- Część 26
     Kolejny poranek przywitałam wraz ze świtaniem. Nie było to spowodowane tym, ze nagle stałam się rannym ptaszkiem, a moim hobby stało się podziwianie wschodów słońca chodziło raczej o to, ze mój błogi sen zakłócony został przez koszmar, który na samo wspomnienie nawet po przebudzeniu wywoływał u mnie gęsią skórkę. Uporczywie wpatrywałam się w okno z nadzieją, że jak mówiła mi zawsze w dzieciństwie babcia spojrzenie w okno odgoni wszystkie mary senne. W tym jednak przypadku patrzenie w okno nie przyniosło zamierzonego efektu. Zaczęłam przewracać się z boku na bok nie mogąc zasnąć, ani tym bardziej przestać myśleć o tym, co widziałam w moim śnie. Mój niepokój i gwałtowne ruchy musiały wpłynąć także na Wojtka, który otworzył oczy i objął mnie mocno obiema rękami.
- Misia czemu Ty już nie śpisz jest przecież zaledwie 6.00?- zapytał wyraźnie zdziwiony.  
- Ah tam jakoś nie mogę. Miałam koszmar- przyznałam szczerze patrząc na Wojtka, który na moje słowa uśmiechnął się spokojnie
- Moja malutka dziewczynka, a co takiego strasznego się śniło- mówił do mnie tak czule jak do małego dziecka, a mnie jakoś wyjątkowo nie bawił w tamtej chwili jego ton.
- Wojtek proszę Cię- powiedziałam niespokojna i lekko zirytowana. Nie uzyskałam żadnej słownej odpowiedzi, ale za to poczułam jak ramiona męża oplatają mnie ściśle, a jego usta giną w moich włosach. Dopiero po chwili zwrócił się do mnie:
- Skarbie śpij spokojnie jestem obok, a to był tylko sen.- Mówił do mnie przyciszonym głosem, a ja czując jego zapach i ciepło jego ramion ponownie poczułam zmęczenie i zasnęłam spokojnie.  
***  
     Po tym jak udało mi się ponownie zasnąć zbudziłam się po kolejnych trzech godzinach snu. Otworzyła oczy i dobre dwa razy patrzyłam na zegarek uświadamiając sobie, którą wskazuje godzinę. Przeciągnęłam się dwa razy leżąc na plechach i po raz ostatni zacisnęłam powieki. Wtedy właśnie przypomniałam sobie naszą rozmowę z wczorajszego wieczora. "o losie ten cały wyjazd to będzie masakra”- pomyślałam, a wraz z tą myślą ścisnęło mnie w żołądku. "muszę coś wymyślić”- przemknęło mi przez głowę. Jednak już po chwili sama się za to skarciłam, bo przecież nie powinnam robić nic za plecami Wojtka. Ponownie poczułam ten niepokój, niepewność, strach i bezradność wobec swojego położenia. Intensywnie zastanawiałam się, co powinnam zrobić siadając na łózku. "po rozmawiam z Wojtkiem, opowiem mu o tym czego się boję razem to ogarniemy”- obiecałam sobie ostatecznie wstając z łóżka. Kiedy już kompletnie ubrana krzątałam się po domu przypomniałam sobie, że obiecałam mamie, że będzie mogła spędzić trochę czasu z Bartusiem. Postanowiłam ją do siebie zaprosić. Uczyniłam zgodnie ze swoim postanowieniem gdyż już po chwili byłam z nią umówiona iż zjawi się u mnie w okolicach południa. "jednak telefony to dobry wynalazek”- myślałam w duchu patrząc na Bartusia bawiącego się w łóżeczku. Czas do przyjścia mamy wypełniłam sobie zwykłymi zajęciami domowymi oraz wstawieniem obiadu. Kiedy wycieram mokre dłonie w ściereczkę zegarek wskazuje dokładnie za dwie dwunastą w tej samej chwili słyszę dzwonek do drzwi. Nie mylę się otwierając je widzę moją mamę. Zapraszam ją do środka. Kiedy obie siedzimy już wygodnie przy kuchennym stole z herbatą to mama zaczyna rozmowę opowiadając mi o tym, że tata ma coraz to więcej zleceń, że z jednej strony to dobrze, ale z drugiej bardzo się o niego martwi. Słucham jej uważnie i doskonale rozumiem, bo sama także bardzo martwię się o tatę. Wiem, ze powinien przystopować z pracą, ale on nie chce nawet o tym słyszeć. Kiedy mama kończy swoją opowieść ja decyduję się opowiedzieć jej o tym, co ostatnio wydarzyło się u nas.  
- Mamusiu bardzo byś tęskniła gdybyśmy na przykład wyjechali gdzieś na jakiś czas?- pytam nadając swojemu głosowi żartobliwy ton tylko po to aby wybadać reakcję mamy na tę ewentualność. Ta jednak zupełnie mnie zaskakuje.
- Kolejny urlop?- pyta zdziwiona
- Nie, nie chodzi raczej o wyjazd na dłużej może na przykład na rok- kończę przyciszonym głosem i patrzę niepewnie i wyczekująco na mamę
- Córciu to wasze życie i to wy musicie zadecydować gdzie i jak chcecie je spędzić- mówi spokojnie uśmiechając się do mnie. A ja nie potrafię ukryć zaskoczenia i chyba nutki rozczarowania jej słowami, co również dostrzega.
- Co się dzieje? Czy powiedziałam, coś nie tak?- dopytuje wyczekując mojej odpowiedzi
- Nie oczywiście, że nie- wyjaśniam pospiesznie. To jednak nie przekonuje mamy, a już po chwili mówi jakby czytała mi w myślach:
- Liczyłaś, że zareaguje inaczej? A tym samym dam Ci argument, który pozwoli Ci przekonać Wojtka do pozostania na miejscu czy tak?- kończy, a ja kiwam głową zawstydzona
- Ale Julcia jeżeli Ty nie chcesz jechać to powinnaś powiedzieć o tym Wojtkowi, a nie mnie. Powinniście to na spokojnie "obgadać” jak wy to teraz mówicie.  
Uśmiecham się na sposób w jaki wypowiedziała ostatnie słowa. I decyduję się opowiedzieć jej o naszej wczorajszej rozmowie. Kiedy ja kończę swój wywód, którego mama słuchała z uwagą ona zwraca się do mnie tym głosem, który doskonale pamiętam z czasów dzieciństwa z tych chwil kiedy naprawdę się czegoś bałam:
- Ja wiem znam Cię i rozumiem Twoje obawy, zawsze byłaś dość płochliwa jeżeli chodziło o nowe miejsca i nowych ludzi- mówi uśmiechając się błogo na wspomnienie czasów kiedy byłam małą dziewczynką
- Oj mamo- mówię czując, że po raz kolejny w czasie tej rozmowy się zawstydziłam.
- Córciu pamiętaj, że Wojtek będzie przy Tobie ja też zawsze do Ciebie przyjadę nie ważne jak daleko będziesz.- mówi uspokajająco chwytając jednocześnie moją dłoń.
- Jakoś to będzie- Kwituję naszą rozmowę czując, że nie mam już siły jej ciągnąć.
- Juleczka, a powiedz mi, co na wasz pomysł pani Dorota?- zaciekawiła się mama właśnie wtedy gdy ja miałam nadzieję zamknąć już ten temat.  
- Jeszcze nic nie wie- powiedziałam poprawiając się na krześle
- To może powinnaś się z nią spotkać i coś delikatnie zasugerować?- mówi mama uśmiechając się i puszczając mi oczko.
     Nie zdążyłam się do tego odnieść, bo do naszych uszu dobiegło szczęknięcie klucza w zamku i do domu wszedł Wojtek.  
- O witam piękne panie- zwrócił się do nas rozradowany, a już po chwili podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek
- Witam uroczego zięcia- zwróciła się do niego moja mama podchwyciwszy jego rozbawiony ton.  
Wojtek uśmiecha się siadając na wolnym krześle przy kuchennym stole ze szklanką soku w dłoni, a już po chwili zwraca się do nas:
- Czyżbym przerwał jakąś ważną naradę wojenną- mówi uśmiechając się
- Owszem owszem właśnie usiłuję przekonać Juleczkę do waszych planów- mówi mama, a ja gromie ją wzrokiem jednak niestety już za późno. Wojtek patrzy niepewnie na mnie, a potem na mamę. Ja natomiast zupełnie nie wiem jak ratować sytuację.  
- To ja już pójdę- mówi mama wstając od stołu. Całuje Bartusia i wychodzi pospiesznie, a my pozostajemy z ciszą wypełniającą kuchnie i przestrzeń między nami.  
Już po chwili Wojtek wstaje i nalewa sobie zupy talerz stawia na stole. Zupełnie nic nie mówi, a ja nie potrafię rozgryźć, co ma teraz w głowie choć tak bardzo bym chciała. Nie umiem się do tego przyznać, ale bardzo się boję. Boję się wszystkiego perspektywy wyjazdu i tego, co wydarzyło się teraz zupełnie nie wiem jak Wojtek zareaguje. Wojtek dość gwałtownie odkłada talerz do zlewu i wychodzi z kuchni, a ja wiem już, że to nie wróży niczego dobrego. Nie dane jest mi się jednak nad tym dłużej zastanowić, bo w tej właśnie chwili słyszę dzwonek do drzwi. Wstaję, aby je otworzyć lecz wtedy słyszę jak, że Wojtek mnie ubiegł. W przedpokoju słyszę głos Mani, która podekscytowana zwraca się do Wojtka:
- Już wiesz prawda?? Julia Ci powiedziała??
- Ale o czym??- odpowiada zupełnie niczego nie świadomy chłopak. Ja także na początku nie wiem do czego ona zmierza. Dopiero po chwili przypominam sobie "Sylwia, kobieta, koperta. Cholera zupełnie zapomniałam mu powiedzieć”- uświadamiam sobie, ale wiem też że jest już za późno na jakikolwiek krok z mojej strony. Pozostaję więc w miejscu i słucham
- No o Tym, że ta mała pinda to znaczy Sylwia kupuje dragi, czy może test ciążowy i, że dobra z niej aparatka- mówi coraz to bardziej podekscytowana
- Ach tak, tak Julia coś wspominała- kłamie Wojtek a po chwili dodaje- Wiesz Marysiu może ustawimy się na inny dzień ja mam jeszcze trochę pracy, a Julia odpoczywa.- Dziewczyna zdaje się rozumieć, bo mówi tylko O.K. po czym słysze zamykanie drzwi frontowych, a już po chwili szybkie kroki męża zmierzające do kuchni. Przymykam na chwilę powieki w oczekiwaniu na to, co ma się wydarzyć.
- Dlaczego do ciężkiej cholery dlaczego ?!?- krzyczy Wojtek, a ja nie mówię nic tylko wbijam wzrok w blat stołu. Słyszę kroki męża zbliżające się w moją stronę. Czuję jak unosi moją twarz ku sobie. A ja patrze na niego tępo.
- Powiedz mi do cholery dlaczego ze mną nie rozmawiasz nic mi nie mówisz o Sylwii, o swoich obawach?? Mówisz wszystkim tylko nie mnie!!- coraz bardziej podnosi głos i tym samym coraz mocniej ściska mój podbródek
- Wojtek puść, proszę to boli- mówię z trudem i dość cicho. Uścisk jego dłoni lżeje, a ja próbuję coś wyjaśnić.
- O Sylwi zapomniałam- zaczynam łagodnie- a co do obaw to przecież- nie daje mi dokończyć słyszę jak uderza ręką o framugę drzwi i wychodzi z kuchni. Nie mam siły czuję, że sytuacja mnie przerosła wychodzę do sypialni siadam na łóżku i chowając twarz w dłoniach próbuję opanować łzy i płacz, który więźnie mi w gardle. Siedzę tak w ciemności i słyszę jak Wojtek tłucze się na dole. Nie mam pojęcia, co tam się rozgrywa, ale boję się zajrzeć kładę się na łóżku i zaciskam powieki. Nie wiem ile tak leżę, ale kiedy ponownie otwieram oczy widzę w drzwiach pokoju postać męża, który stoi zupełnie bezruchu. Ja także jakoś boję się poruszyć. Tuż po chwili Wojtek znajduje się już obok mnie.  
- Julia rozmawiaj ze mną. Mów o swoich obawach, przypuszczeniach, domysłach. Przestań się mnie obawiać. Myślałem, że już o tym rozmawialiśmy. Nie wytrzymam znowu tego cholernego chłodu między nami. Nie wytrzymam… Mówi kładąc dłoń na moim policzku


Pisać dalej ????

Mysterious

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2022 słów i 10772 znaków.

9 komentarzy

 
  • niezapominajka13

    Pisz dalej

    18 sty 2016

  • Czarna21

    Pisz pisz dalej :-)

    15 sty 2016

  • Mysterious

    @Czarna21 Będę się starać pisać :) Cieszę się, że się podoba :D

    15 sty 2016

  • Pina

    Pewnie, pisz dalej. Twoje opowiadanie jest genialne, zaskakujące oraz ciekawe. Od pierwszej części którą zaczęłam czytać dzisiaj rano nie mogłam się doczekać kazdej następnej. I w każdej wolnej chwili czytałam. Pisz nie poddawaj się  :kiss:

    8 sty 2016

  • Mysterious

    @Pina Będę się starać może coś jeszcze powstanie. Choć to nie do końca ode mnie zależy :)

    9 sty 2016

  • 1111

    Gennialne :) :-*

    7 sty 2016

  • Mysterious

    @1111  Dziękuję :)

    7 sty 2016

  • Misiaa14

    boskie ♡♡♡

    6 sty 2016

  • Mysterious

    @Misiaa14 Dziękuję :)

    6 sty 2016

  • Tosia12283

    Super ;) tak ;)

    3 sty 2016

  • Mysterious

    @Tosia12283 Cieszę się, że o mnie nie zapomnieliście :)

    4 sty 2016

  • Poterowa

    Pisz! To opowiadanie jest genialne przeczytalam wszystkie od początku strasznie wciąga! :D

    3 sty 2016

  • Mysterious

    @Poterowa To już kolejny etap tego opowiadania zaraz po "Goniąc za Marzeniami". W sumie tej odsłony miało nie być, ale jednak jest ! Cieszę się, że się podoba

    4 sty 2016

  • Konwalia

    Pisz!!!  :blackeye:

    3 sty 2016

  • Mysterious

    @Konwalia będę się starać ...

    3 sty 2016

  • Konwalia

    @Mysterious nie moge sie doczekac :)

    3 sty 2016

  • Mysterious

    @Konwalia Chyba niestety bedziesz musiała być bardzo cierpliwa

    4 sty 2016

  • Wiktor

    Witaj!!!. No pewnie że pisz!!!. Jak widzisz czekałem na to opowiadanie. Pozdrawiam Wiktor

    3 sty 2016

  • Mysterious

    @Wiktor Cieszę się, że ktoś jeszcze je czyta... :) również pozdrawiam

    3 sty 2016