"Niepewność" część 25

„NIEPEWNOŚĆ”- 25
     Siedziałam Oszołomiona patrząc na męża i zastanawiając się w duchu czy przypadkiem nie mam jakichś omamów słuchowych. Wojtek chyba odczytał zaskoczenie bijące z mojej twarzy, bo powiedział bardzo spokojnie i niezwykle wyraźnie:
- Kochanie wyjeżdżamy w Bieszczady- dopiero kiedy usłyszałam to ponownie uświadomiłam sobie, że on mówił poważnie. W tej właśnie chwili moją głowę zalała fala wątpliwości i pytań, którą od razu postanowiłam przedstawić mężowi.
- Urlop znowu??- zapytałam zaskoczona
- Kochanie kto powiedział, że urlop. Ja mówiłem tylko o wyjeździe- roześmiał się Wojtek
- Eh Boże Wojtek ja już zupełnie nic nie rozumiem. Weź mi to jakoś jaśniej przedstaw proszę- powiedziałam zniechęconym głosem, co oczywiście nie umknęło uwadze mojego spostrzegawczego męża.
- No cóż zbieramy manele, bierzemy Bartunia pod pachę, zamykamy dom na cztery spusty i wyjeżdżamy do Olszenicy. – Powiedział  
- Co bredzisz u licha?!- zaczęłam się irytować nie na żarty. Już miałam ochotę wstać i odejść od stołu, ale Wojtek położył swoją dłoń na mojej i powiedział niezwykle spokojnie:
- Koteczku zawsze uwielbiałem Twój optyzmizm dotyczący nowych planów i wszelkich zmian, ale po słuchaj- nie dałam mu dokończyć
- Jak Ty sobie niby to wszystko wyobrażasz, a rodzice, praca, przyjaciele. W ogóle wszystko. Jak mamy to tu zostawić???- mówiłam z naciskiem na każde kolejne słowo
- Kochanie spokojnie. Przecież nie mówię, że mamy wyjechać na zawsze. To tylko na jakiś czas. Rodzicom i przyjaciołom to wyjaśnimy, a jeśli będziesz tęsknić za Manią to przecież zawsze będzie mogła nas odwiedzić.- Próbował mnie uspokoić
-  No dobra, dobra wszystko pięknie, ale wyobrazasz sobie reakcję Twojej mamy na wieść, że zamierzamy się przeprowadzić. Kto wtedy „zaopiekuje” się Sylwią?- powiedziałam z drwiną. I choć nie chciałam, aby była ona wyczuwalna w moim głosie nie zdołałam nad tym zapanować. To niestety wyraźnie poirytowało Wojtka.  
- czy my musimy żyć pod dyktando rodziców czy kogokolwiek innego ?- zapytał wyraźnie zdenerwowany
- Kochanie ja nie to miałam na myśli- próbowałam ratować się z tego trudnego położenia w jakim się znalazłam na własne życzenie.
- Powiedziałaś, co powiedziałaś. Zaraz zadzwonię do trenera i powiem żeby posłał na to miejsce kogoś innego.- Kończąc wstał od stołu.  
- Wojtek proszę spokojnie- mówiłam do męża, ale ten ani myślał nawet na mnie spojrzeć tylko uporczywie szukał telefonu w kieszeni kurtki. Choć zdawałam sobie gdzieś tam podświadomie sprawę z tego, że będzie chciał wykorzystać moje poczucie winy z powodu wywołania nieporozumienia na swoją korzyść wiedziałam też, że to nie czas na rozgrzebywanie tego sporu, bo obróci się to przeciwko nam.
- Wojtek usiądź i po rozmawiaj ze mną- powiedziałam z całą siłą w głosie. Wojtek, co prawda wrócił i usiadł obracając w dłoniach telefon komórkowy.
- Wojtek- powiedziałam spokojnie szukając wzroku męża.  
- O czym chcesz rozmawiać, przecież Ty widzisz tylko powody abyśmy się stąd nie ruszali na krok- mówił jakby z wyrzutem
- Nie to zupełnie nie tak- próbowałam się tłumaczyć- Ja zwyczajnie się boję. Tam wszystko będzie nowe i w ogóle, co mielibyśmy tam robić?
-  Właśnie Julcia zanim zaczniesz panikować i malować wszystko w czarno-szarych barwach wysłuchaj mnie. Trener załatwił mi tam kontrakt szkoleniowy na rok. Miałbym trenować nową grupę. Przygotowywać ich do osiągnięcia kolejnego pułapu. Wszystko oczywiście plus wynagrodzenie.  
- A..- chciałam o coś zapytać, ale Wojtek mnie ubiegł kontynuując
- A dla Ciebie znalazł etat w szkole, co prawda to praca w przedszkolu, ale jednak etat. Załatwił nam też wynajem domu na okres pobytu. Więc jak widzisz wszystko gotowe tylko się decydować- zakończył  
Nie byłam przekonana do tego pomysłu zwyczajnie się bałam, ale cóż wiedziałam, że jakikolwiek kontrargument z mojej strony będzie odebrany przez Wojtka jako moje działanie przeciwko niemu. Miałam tylko w duchu nadzieję, że jego mama postawi stanowcze veto które ostatecznie przesądzi o naszym pozostaniu na miejscu. Nie powiedziałam jednak mężowi to tym, co miałam gdzieś tam z tyłu głowy. Powiedziałam tylko-
- Dobrze Kochanie spróbujemy, ale najpierw musimy przekonać do naszego pomysłu rodziców- powiedziałam przytulając się do męża.
     Zasypiałam nie spokojna zastanawiałam się nad tym, co dalej będzie. Czy wyjedziemy czy uda nam się zostać w domu, a może ten wyjazd to dla nas szansa. Miałam w głowie kłębowisko najróżniejszych myśli. Nie miałam pojęcia, co będzie dla nas tak naprawdę dobre. Dopiero kiedy leżałam nie mogąc zasnąć przypomniałam sobie to czego byłam świadkiem podczas spotkania z Mańką. Przypomniałam sobie też, że nie powiedziałam o tym wojtkowi. Chciałam nawet powiedzieć mu o tym, ale zobaczyłam, że już smacznie śpi więc ostatecznie odłożyłam to do następnego dnia.  


Kolejna część ode mnie w prezencie Mikołajkowym dla was <3 Podoba się??

Mysterious

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 946 słów i 5206 znaków.

6 komentarzy

 
  • Karolciaa

    Super piszesz dopiero dziś zaczęłam czytać ale się wciągnęłam i przeczytałam wszystkie części na raz

    2 sty 2016

  • Mysterious

    @KontoUsunięteciaa Cieszę się, że Cię wciągnęło :)

    2 sty 2016

  • ANONIMOWAJA

    Wow.. swietne.

    9 gru 2015

  • Mysterious

    @ANONIMOWAJA  Cieszę się, że się podoba :D

    9 gru 2015

  • Mysterious

    Jeżeli pojawi się co najmniej 11 komentarzy kolejna część pojawi się już we czwartek :)

    8 gru 2015

  • Wiktor

    @Mysterious Witaj!!!. A można kilka hihihi?. Pozdrawiam Wiktor

    8 gru 2015

  • Misiaa14

    Oh ♡♡♡♡♡♡

    8 gru 2015

  • Mysterious

    @Misiaa14  ah <3 Dziękuję !

    8 gru 2015

  • Tosia12283

    Super :D

    7 gru 2015

  • Mysterious

    @Tosia12283  Cieszę się, że ktoś je jeszcze czyta, bo bałam się, że juz o mnie zapomnieliście...

    7 gru 2015

  • Tosia12283

    @Mysterious jest genialne wiec je czytam ;)

    8 gru 2015

  • Wiktor

    Witaj!!!. Cały rok byłem grzeczny. Dzięki Mikołaju. Już myślałem, że skończyłaś pisać to opowiadanie. Podoba się. Pozdrawiam Wiktor :)

    7 gru 2015

  • Mysterious

    @Wiktor Też myślałam, że skończę, ale cóż wróciłam

    7 gru 2015