"Niepewność"- część 13

Dodaję kolejną część:) podoba się? dajcie znać...:-* miłego czytania:D

"NIEPEWNOŚĆ”
Nazajutrz podczas obchodu pani doktor zwróciła się do mnie z uśmiechem:
- Dziś mogę spokojnie wypuścić panią wraz z maleństwem do domu. Badania nie wykazały niczego niepokojącego.
- Naprawdę?- pytałam z niedowierzaniem
- Oczywiście. Musi pani zaczekać około godziny do półtorej aż zostanie przygotowany wypis
- Dobrze będziemy czekać- powiedziałam rozradowana
     Wzięłam małego na ręce i zaczęłam przechadzać się z nim po korytarzu. Bartuś szybko zyskał sympatię pielęgniarek jako, że nie jest on dzieckiem bojącym się nieznanych sobie osób. Zajrzeliśmy w każdy kąt aby podzielić się to jakże radosną dla nas nowiną. Kiedy spacerowanie nas znudziło wróciliśmy na salę. Spakowałam nasze rzeczy, usiadłam przy łóżeczku i trzymając syna na kolanach postanowiłam zadzwonić do męża nie będziemy przecież wracać do domu autobusem czy też taksówką.
- Hej! Mógłbyś po nas przyjechać?, bo dziś wychodzimy ze szpitala- powiedziałam radośnie kiedy po drugiej stronie usłyszałam głos męża.
- Jasne! To kiedy mam być?- pytał wyraźnie szczęśliwy. Jego głos był jakiś taki inny nie wiedziałam jednak czym jest to spowodowane
- No myślę, że za jakąś godzinę mógłbyś podjechać- powiedziałam
- Jasne będę na pewno. Kocham was- mówił rozradowany
- My Ciebie też to czekamy- powiedziałam i rozłączyłam się
     Czas mijał mnie powoli zaczynało irytować to czekanie, ale wiedziałam, że nie mogę nic zrobić. Zajmowałam więc sobie czas jak zwykle opowiadając Bartusiowi przeróżne historię. Wreszcie w drzwiach naszej sali pojawiła się pielęgniarka trzymając w ręku wypis.
- Proszę bardzo. Teraz może już pani wracać z synem do domu- powiedziała z uśmiechem podając mi dokument i głaszcząc Bartka po głowie.
- Dziękuję- odrzekłam biorąc papier do ręki i odwzajemniając uśmiech.
     Wraz z pielegniarką trzymając synka na ręku skierowałam się do wyjścia. Idąc długim korytarzem zobaczyłam męża zbliżającego się w naszym kierunku. " na szczęście jest na czas”- pomyślałam, bo choć ciężko się do tego przyznać brałam po uwagę ewentualność, że się spózni a może nawet nie przyjedzie. Na szczęście moje czrnowidztwo nie sprawdziło się. Wojtek podszedł do mnie przewitał mnie pocałunkiem i zabrał z moich rąk Bartka, który wyraźnie rozpromienił się na widok ojca. Już mieliśmy opuścić szpital kiedy coś przyszło mi do głowy.
- Chodzmy podziękować pani doktor- zasugerowałam mężowi. Jak powiedziałam tak też zrobiliśmy. Pani doktor ucieszyła się na nasz widok. Po rozmawialiśmy jeszcze chwilę. Podziękowaliśmy za opiekę nad małym po czym wyszliśmy. Jechaliśmy do domu w doskonałych nastrojach. Rozmawialiśmy, planowaliśmy kolejne dni. Zaczęłam nawet wierzyć, że wychodzimy na prostą z tym wszystkim. Niestety już w chwilę potem los pokazał mi, że byłam w błędzie. Stało się tak wiele rzeczy i takie, których zupełnie się nie spodziewałam. Wreszcie zajechaliśmy pod dom. Bardzo ucieszył mnie widok znajomej okolicy i własnego domu. Wiedziałam, że teraz wreszcie odpocznę i będę mogła się położyć, bo w szpitalu spałam niestety ciągle na siedząco, co dało o sobie znać w postaci koszmarnego bólu kręgosłupa. Wzięłam małego i skierowałam się w stronę drzwi. Wojtek szedł obok niosąc nasze rzeczy. Jakież było moje zdziwienie kiedy uświadomiłam sobie, że drzwi do naszego domu są otwarte. Odruchowo zdjęłam rękę z klamki i stanęłam tuż przed drzwimi w zupełnym bezruchu.
- Co się stało skarbie?- zapytał zdziwiony mąż
- Bo te drzwi one są otwarte, a jak tam było włamanie jeżeli tam ktoś jest?- mówiłam cicho i nerwowo.
- Spokojnie na pewno wszystko jest OK- uspokajał mnie mąż i wszedł pierwszy do mieszkania. Ja podążałam z Bartkiem na rękach krok za nim. Kiedy weszliśmy do środka moje zdziwienie sięgnęło zenitu. Zobaczyłam swoją teściową wraz z przyjaciółką kiedy delikatnie mówiąc urządzały "przemeblowanie w naszym domu. Z tego, co zdążyłam zauważyć na pierwszy rzut oka w sypialni brakowało naszego puchowego dywanu, a w łóżeczku Bartusia brakowało Pluszaków. Kiedy dokładniej się przyjrzałam okazało się, że brakuje kilku innych rzeczy, a niektóre meble są po przestawiane. Stałam jak zaczarowana nie wiedziałam, co mam zrobić co powiedzieć. Kiedy spojrzałam na męża dostrzegłam, że dla niego zaistniała sytuacja też jest zaskoczeniem.
- Co to się w ogóle dzieje?- zapytał Wojtek
- No wiesz synku postanowiłyśmy wam tu trochę uporządkować tak, żeby mały czuł się tu lepiej- mówiła pani Dorota beztrosko
- Słucham?!- dopytywał Wojtek z niedowierzaniem
- No wiesz chcemy wam pomóc- kontynuowała
- Mamo czy Ty zwariowałaś?- oburzył się Wojtek
- Ale o co Ci chodzi?- pani Dorota chyba nie rozumiała słów syna
- O co mi chodzi? O to, że nie potrzebujemy waszej pomocy! Nie życzę sobie abyście ingerowały w nasze życie! Mam tego dość sami będziemy meblowali dom i wychowywali syna! Dotarło!? A teraz dziękujemy za wizytę do widzenia!- zakończył otwierając dtzwi na oścież i wypraszając towarzystwo. Pierwszy raz widziałam aby mąż tak bardzo zdecydowanie podniósł głos na swoja mamę byłam jednak mu wdzięczna, że wreszcie zdobył się na to aby coś z tym zrobić, miałam nadzieję, że to pomoże pani Dorocie zrozumieć kilka bardzo istotnych rzeczy. Miałam nadzieję, że będzie to początek zmian na lepsze. Wieczór upłynął spokojnie tak normalnie. Bardzo tego potrzebowałam, aby zregenerować siły. Nazajutrz mój małżonek zaskoczył mnie swoją decyzją….

Mysterious

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1070 słów i 5838 znaków.

8 komentarzy

 
  • Mysterious

    Tak, ale czy te losy będą nadawały się do publikacji to nie wiem....:(

    13 sty 2015

  • agusia16248

    Nie coś tam. Tylko dokończysz . Proszę :* Dobrze wiesz,że dużo czytelników interesują dalsze losy :**

    13 sty 2015

  • Mysterious

    Coś tam jeszcze dodam...

    13 sty 2015

  • zafascynowana83

    Kochana musisz dokończyć tę historię ;) musisz to zrobić dla nas swoich czytelników :) dasz radę :)

    13 sty 2015

  • niedowierzona

    Co ?? Ale jak to chcesz przerwać ?? ;/ mam nadzieje że to żart xD czekam na next ..

    13 sty 2015

  • Mysterious

    Nie wiem czy coś jeszcze się pojawi... zbliżamy się do momentu w którym chciałabym zakończyć tęhistorię, a może nie tyle zakończyć co przerwać

    12 sty 2015

  • XYZ

    trochę krótkie :/ ale cieszę się że wojtek wreszcie postawił się matce :) czekam na następny

    12 sty 2015

  • m

    Fajne tylko krotkie:(

    12 sty 2015