"Niepewność"- część 12

Z dedykacją dla wszystkich niecierpliwych:)) czytajcie komentujcie...:) mam nadzieję, że się spodoba. I jak zwykle liczę na wasze opinie.



"NIEPEWNOŚĆ”
     Patrzyłam osłupiała na mężczyznę stojącego w progu i nie wiedziałam, co powiedzieć jak się zachować. Przecież ja go nawet nie znałam zbyt dobrze wiedziała o nim tylko tyle ile zdawkowo opowiedział mi Wojtek po tym gdy zobaczyłam tego mężczyznę po raz pierwszy na Sali treningowe. Potem miał być także gościem na naszym weselu z tego co pamiętam, ale wesele, a właściwie ślub był jaki był tak więc ze względu na okoliczności wszystko było tak zamieszane, że nawet nie wiem czy w końcu zjawił się na przyjęciu. A teraz ten bliżej nie znany mi mężczyzna stoi w drzwiach sali szpitalnej i to na dobrą chwilę po zakończeniu godzin odwiedzi. Nic z tego nie rozumiałam. Z rozmyślań wyrwał mnie głos pana Marka.
- Dobry wieczór- powiedział to przyjaznie i podszedł do łóżeczka w którym Bartuś już smacznie spał. Spojrzał na malca, uśmiechnął się ciepło i włożył do łóżeczka dość dużego pluszaka. Spojrzał na mnie i powiedział: - Nie wiedziałam, co mu kupić, a do małego dziecka nie przyjdę z pustymi rękami.- Zakończył
- Dziękuję bardzo w imieniu syna. Zabawka jest śliczna, ale nie trzeba było- dodałam. Pan Marek uśmiechnął się ciepło i dodał po chwili- Ale dla Ciebie też coś mam. Mówiąc to podał mi dużą Wedlowską czekoladę. W tamtym momencie poczułam się naprawdę mocno zakłopotana nigdy nie potrafiłam przyjmować ani komplementów, ani prezentów, a zwłaszcza od osób, które ledwo znałam.
- Dziękuję bardzo, ale naprawdę to zbędny wydatek- mówiłam trzymając w ręku podarunek
- Ale jakiż tam wydatek, a przecież jak przychodzi się do małego dziecka to matce też należy coś przynieść najlepiej coś słodkiego, aby osłodzić jej płacz dziecka. Tak głosi przesąd- zakończył rozbawiony
- Nie słyszałam o nim, ale bardzo dziękuję- powiedziałam uśmiechnięta
- No i jak tam mały?- zapytał mój gość z nieudawaną troską. Zerkając jednocześnie w stronę łóżeczka.
- Jest już lepiej jeszcze tylko kilka niezbędnych badań i niebawem mamy nadzieję wrócić do domu- powiedziałam szczerze
- No to bardzo dobrze- powiedział pan Marek po czym zapadła kłopotliwa cisza. Minuty mijały, a ja nie mogłam zebrać w sobie siły aby ją przerwać. Wzięłam głębszy oddech i zwróciłam się do mężczyzny:
- Miło mi, że nas pan odwiedził- powiedziałam wyczekując reakcji i mając nadzieję, że dalej jakoś ta rozmowa sama się rozwinie i dowiem się czemu tak właściwie zawdzięczam tę nieoczekiwaną wizytę.
- No tak bardzo chciałem wreszcie zobaczyć syna i poznać żonę swojego najlepszego ucznia, a dotąd jakoś się nie składało. Miałem być na ślubie, ale pamiętamy jak to wszystko było- powiedział zerkając na mnie z uśmiechem. – Więc pomyślałem, że teraz będzie dobry moment, bo chciałbym też o czymś z Tobą po rozmawiać
Na wspomnienie związane z naszym ślubem, aż się uśmiechnęłam. To była naprawdę niecodzienna sytuacja. Dopiero po chwili dotarło do mnie to, co mówił pan Marek. Chciał ze mną o czymś rozmawiać
- O czym chciał pan rozmawiać- zapytałam wracając z krainy wspomnień do terazniejszosći.
- Chodzi o Wojtka- zaczął niepewnie i zdawał się oczekiwać mojej reakcji
- Co z nim?- zapytałam starajśc się jednocześnie zachować spokój.
- Bo chciałbym to znaczy wszyscy w zespole chcielibyśmy, żeby wrócił na matę
- Jak to?- dopytywałam, bo w pierwszej chwili zupełnie nie rozumiała o czym on mówi.
- No zależałoby nam żeby Wojtek wrócił do taekwondo. Niebawem mają odbyć się dość istotne zawody, byłby to doskonały moment na powrót dla Wojtka.- zakończył.
     Nie wiedziałam, co powiedzieć. Zaskoczyło mnie to wszystko poza tym nie byłam pewna czy chciałabym żeby Wojtek znowu walczył. I dziwiło mnie dlaczego pan Marek nie załatwia tego z nim tylko fatygował się do mnie. W mojej głowie rodziło się masę pytań. Postanowiłam rozwiać wątpliwości i zadałam pytanie
- No rozumiem, ale nie bardzo za to rozumiem dlaczego przychodzi pan z tym do mnie. Przecież to z Wojtkiem powinien pan to załatwić
- Już z nim rozmawiałem- przyznał szczerze, a po chwili dodał- ale za nic nie chce nawet o tym słyszeć- zakończył. A po dłuższej chwili dodał- Liczyłem, że może Ty go przekonasz- spojrzał na mnie pytająco.
- Wie pan jeżeli Wojtek się na coś uprze to marne szanse, że ktoś namówi go do zmiany decyzji- powiedziałam zgodnie z prawdą, a po chwili dodałam- a poza tym widzi pan mały jest w szpitalu ja sama nie dam sobie rady ze wszystkim wolałabym żeby Wojtek był w domu i trochę mnie odciążył.
- Tak tak ja wszystko rozumiem. Turniej jest dopiero za sześć tygodni jeżeli tylko się zgodzi to ułożę mu tak grafik treningów, że nie będzie to ze szkodą dla was- zapewnił z gorliwością.
- Dobrze mogę z nim o tym po rozmawiać, ale niczego nie obiecuję- powiedziałam
- Dziękuję bardzo. Życzę szybkiego powrotu do zdrówka i do domu- powiedział wychodząc.
     Noc minęła spokojnie. Nawet udało mi się zdrzemnąć na chwilkę. Następnego dnia mały przechodził szereg badań, a ja czekałam na ich wynik z drżącym sercem. Czekając tak i rozmyślając postanowiłam zadzwonić do Michała ot tak po gadać, a poza tym nurtował mnie to, co powiedziała Mania. Jeden długi sygnał potem kolejny i kolejny. Kiedy już miałam zakończyć połączenie usłyszałam w słuchawce zaspany głos Michała
- Haloo
- No Hej !
- Jezuuu Jula Ty wiesz, która jest godzina? Czemu budzisz ludzi po nocy?
- Po jakiej nocy?? Już najwyższa pora wstać, a nie się lenić. Poza tym nudzi mi się więc dzwonię- rzuciłam rozbawiona
- Jaasne tv sobie włącz czy coś, a nie- marudził Michał
- OK nie pasuje już się rozłączam- powiedziałam udając, że się obrażam
- No dobra już dobra nie fochaj się, co tam?
- Szpitalne mury- powiedziałam
- Jak to? Co się stało?- zapytał wyraźnie rozbudzony  
- Mały chyba czymś się zatruł- powiedziałam szczerze
- Acha no to może ja bym was odwiedził- zasugerował niepewnie  
- jasne jeżeli chcesz to ja nie mam nic przeciwko
- Ale czy mógłbym wpaść z kimś?- zapytał
- Yy no jasne- powiedziałam to chyba zbyt mało przekonująco
- Może jednak będę sam wpadnę jakoś po południu OK?
- Nie no Michał coś Ty możesz przyjść z kim tylko chcesz- zapewniłam
- Na pewno- upewnił się chłopak
- Tak oczywiście. Sorry za reakcję, ale myślałam, że może przyjdziesz tu z Sylwią, a wiesz..- nie dokończyłam, bo wszedł mi w słowo.
- Ta wiem wiem nie musisz mówić i masz moje słowo, że nie będzie to Sylwia- zakończył
- Tak więc do zobaczenia- powiedziałam kończąc rozmowę.
Po skończonej rozmowie po siedziałam jeszcze chwilę rozmyślając o wszystkim i o niczym do momentu kiedy na sale wróciła pielęgniarka z moim maluszkiem. Bartuś rozpromienił się na mój widok, a ja odzyskałam spokój tuląc go w ramionach. Postanowiłam po chodzić z małym po korytarzu. Co też uczyniłam kiedy przemierzaliśmy jokejny raz tę samą trasę zobaczyłam w drzwiach prowadzących na korytarz Wojtka. Mały uśmiechnął się na widok ojca, mnie także dobrze zrobiła jego obecność. Usiedlismy i rozmawialiśmy o wszystkim, co się wydarzyło. Uznałam, że to dobry moment aby powiedzieć mężowi o wizycie pana Marka. Widziałam, że Wojtek jest spokojny trzymając małego w ramionach.
- Kochanie nigdy nie zgadniesz kto nas odwiedził- zaczęłam  
- Skoro nigdy nie zgadnę to nawet nie będę próbował- rzucił Wojtek
- No nie próbuj sama Ci powiem. Był u nas pan Marek- powiedziałam to i utkwiłam wzrok w twarzy męża, która ku mojemu zaskoczeniu przez dłuższą chwilę nie wyrażała zupełnie nic. Dopiero po upływie kilku minut Wojtek zareagował
- Ale po co on przyszedł, czego chciał?- zapytał Wojtek  
- No wiesz chciał zobaczyć Twojego syna i mnie poznać- powiedziałam z uśmiechem
- Też sobie wybrał czas i miejsce- żachnął się Wojtek
- Oj tam przecież każda pora jest dobra- powiedziała ze śmiechem, a po chwili dodałam- poza tym chciał po rozmawiać. Nie myślałeś żeby wrócić do sportu?- zapytałam
- No nie on jest nie możliwy!- zdenerwował się Wojtek
- Ale skarbie nie denerwuj się ja tylko pytam myślę, że byłoby fajnie gdybyś wrócił do tego, co tak bardzo lubiłeś. Może nie byłbyś tak bardzo tym wszystkim zdenerwowany gdybyś miał gdzie rozładować emocję. To mogłoby być korzystne dla wszystkich- zakończyłam.
- Nie wiem, nie mam do tego głowy, to nie jest dobry czas- mówił Wojtek
- Nie nalegam, ale obiecaj, że to przemyślisz?- poprosiłam
- No dobrze zastanowię się, ale teraz muszę już uciekać- powiedział całując mnie i syna na pożegnanie.  
     Wojtek wyszedł, a my wróciliśmy na salę. Mały bawił się jakimiś ulotkami wziętymi z korytarza w łóżeczku, a ja grałam w jakąs grę na telefonie.  
- Hej- usłyszałam za sobą czyjś głos. Obróciłam głowę i zobaczyłam Michała z jakąś nie znaną mi dziewczyną
- cześć- odpowiedziałam bacznie się im przyglądając
- Jestem Sandra- zwróciła się do mnie towarzyszka Michała przyjaznie i podała mi rękę
- Julia miło mi- odpowiedziałam z uśmiechem
     Po siedzieliśmy rozmawiało nam się całkiem dobrze dowiedziałam się, że Michał i Sandra poznali się na kursie informatycznym, że mają podobne zainteresowania i kilku innych rzeczy na temat ich znajomości. Całkiem ładnie razem wyglądali, a Sandra zdawała się być całkiem sympatyczną dziewczyną. Żałowałam tylko, że z powodu jej obecności nie mogę zapytać Michała o Sylwię. Na szczęście nadarzyła się ku temu okazja gdy Sandra wyszła na chwilę z Sali odebrać jakiś telefon.
- Michał, a co w ogóle z Sylwią?- zaczęłam nie tracąc czasu
- A co ma być?- zapytał zdziwiony
- No wiesz chciałam zapytać jak się czujesz w roli jej przewodnika
- Powiem tak. Sylwia znalazła już sobie zastępstwo
- Jak to?? Kogo?
- No wiesz Robert potrafi zawrócić w głowie- zadrwił Michał
- ten Robert??- dopytałam z niedowierzaniem
- Tak dokładnie ten sam. Kumpel Twojego małżonka- nie przestawał mówić kpiąco
- O matko to się dobrali- rzuciłam
- Ta będzie z tego koktajl Mołotowa jak złoto- roześmiał się Michał.
     Po rozmawialiśmy jeszcze trochę po czym goście wyszli. A ja zostałam ze swoimi myślami sam na sam. Na szczęście kolejny dzień miał przynieść dobre wiadomości…..

Mysterious

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2045 słów i 10708 znaków.

7 komentarzy

 
  • Użytkownik elka

    Za mało, za mało i jeszcze raz za mało :). Cud i miód! Cudowne opowiadanie :*.

    12 sty 2015

  • Użytkownik Paula27

    Świetne opowiadanie czekam na kolejna część :-)

    11 sty 2015

  • Użytkownik Mysterious

    Nie wiem czy będzie o czym pisać... ehh

    11 sty 2015

  • Użytkownik zafascynowana83

    Kobieto ja widzę, że Ty się dopiero rozkręcasz. Musi być c.d. inaczej być nie może. Cudowne :)

    11 sty 2015

  • Użytkownik XYZ

    super rozdział czekam na następną ;)

    10 sty 2015

  • Użytkownik whatever

    swietne opowiadanie ;) czekam na ciag dalszy :D

    10 sty 2015

  • Użytkownik Wiktor

    Oj pewnie, że się podoba!!!. Teraz od razu już komentuję.Pozdrawiam

    10 sty 2015