Chcecie dalej ??
" Niepewność”- część 18
Siedzieliśmy jak sparaliżowani. Żadne z nas nie mogło wydusić słowa, chyba dlatego, że zarówno ja jak i Wojtek nie mieliśmy bladego pojęcia, co powiedzieć jak zareagować, jak ustosunkować się do całej zaistniałej sytuacji. Po upływie dobrych kilkunastu minut zdecydowałam się przerwać ciszę.
- Tak, a więc nasz wyjazd dobiegł końca- spojrzałam na męża i przytuliłam go delikatnie. Nie chciałam żeby poczuł, że sytuacja jest dla mnie zaskakująca i rozczarowująca zarazem.
- Taa- powiedział Wojtek wstając, a po chwili dodał- To ja pójdę zapłacić za pobyt, a Ty ogarnij bagaże dobrze?
Skinęłam tylko głową i zabrałam się do pakowania naszych rzeczy. Przez cały czas myślałam o Sylwii, Robercie, o całej zaistniałej sytuacji o tym jak jedna małolata może tak bardzo wpływać na życie tak wielu osób. Kiedy Wojtek wrócił walizki były już spakowane. Rzuciłam ostatni raz szybkie spojrzenie na pomieszczenie, aby upewnić się, że zabraliśmy wszystko nie byłam bowiem zwolenniczką działania w myśl przysłowia "Jeżeli coś zostawisz to na pewno wrócisz w to miejsce”. Pobyt w hotelu był cudowny i teraz wiedziałam już na pewno, że bardzo nam obojgu potrzebny, ale zdawałam sobie też sprawę od samego początku, że nic nie może trwać wiecznie. Jechaliśmy milcząc, ale napięcie jakie panowało w aucie było niemal namacalne dla nas obojga. Muszę przyznać, że nie rozumiałam dlaczego tak się dzieje. "Przecież nawet jeżeli Sylwia jest w ciąży to nie ma pewności, że jest to dziecko Roberta, a nawet jeśli to nie jest to nasz problem” – myślałam zamykając oczy w nadziei, że nadejdzie sen.
- Myślisz, że ona serio jest w ciąży- usłyszałam głos męża
- Nie mam pojęcia- powiedziałam szczerze, a po chwili dodałam- ale po niej wszystkiego się można spodziewać.
- Eh masz rację- skwitował mąż i ponownie skupił się na drodze.
- Wiesz czego się boję najbardziej?- zwróciłam się do męża
- czego?
- Tego, że jeżeli ona naprawdę jest w ciąży to już nigdy stąd nie wyjedzie, a mało tego wina za całe zajście spadnie na nas.
- Co???- zapytał szczerze zdziwiony Wojtek
- No tak. Przecież jej matka obwini nas o wszystko- mówiłam z przekonaniem
- Kochanie zupełnie się tym nie przejmuj. My mamy swoje życie, a one mają swoje- powiedział Wojtek. Mówił to takim głosem, że sama nie wiem dlaczego, ale poczułam się spokojniejsza.
Dopiero wieczorem dotarliśmy do domu dlatego też oboje uznaliśmy, ze Bartusia zabierzemy od teściowej nazajutrz. Zasnęliśmy niemal natychmiast po położeniu się do łóżka. Obudziłam się bladym świtem i za nic nie mogłam już nawet na chwilę zasnąć. Wstałam więc ubrałam się i udałam do kuchni. Krzątałam się przez jakiś czas przygotowując kawę i jajecznicę. Po upływie jakiegoś czasu również mąż wstał. Zjeldliśmy wspólne śniadanie następnie postanowiliśmy udać się do teściowej po Bartka. Oboje byliśmy przekonani, że tam właśnie go znajdziemy. Nauczeni bowiem wcześniejszymi doświadczeniami wiedzieliśmy, że nawet jeżeli z założenia Bartusiem miały zajmować się obie babcie to w efekcie końcowym noce spędzał u teściowej. Już po chwili znajdowaliśmy się pod jej domem. Wojtek wielokrotnie naciskał dzwonek jednak nikt nie otwierał. Po kilku nie udanych próbach Wojtek zadzwonił nawet do swojej mamy ta jednak nie odbierała. Nie wiem dlaczego, ale przeraziła mnie zaistniała sytuacja.
- Gdzie jest Bartuś- zapytałam niepewnie zerkając na męża
- Spokojnie na pewno jest z Twoją maą- powiedział Wojtek łapiąc moją dłoń
Ruszyliśmy w stronę mojego rodzinnego domu. Atmosfera między nami była jakaś napięta. Wszystko rozluźniło się dopiero wtedy kiedy w drzwiach domu zobaczyłam mamę z naszym kochanym skarbem.
- Cieszę się, że już jesteście, jak podróż?- zapytała mama
- Dziękujemy na drogach było spokojnie i całkiem dobrze się jechało- odpowiedział Wojtek biorąc w ramiona rozpromienionego Bartusia.
- Może wejdziecie na chwilę- zaproponowała mama
- Chętnie- powiedziałam robiąc krok w przód
- A gdzie podziała się druga babcia?- zapytał Wojtek kiedy sadowiliśmy się w salonie
- No wiesz, bo ona miała jakiś problem z tymi swoimi gośćmi- zaczęła niepewnie moja mama
- Jaki problem??- dopytywał Wojtek
- No nie wiem, coś z tą dziewczynką, która u niej mieszka. Tego samego dnia kiedy wyjechaliście zadzwonił do niej telefon i ona zostawiła mi Bartusia powiedziała tylko, że ma jakąs ważną sprawę i wybiegła.- opowiedziała mama.
- Eh, co one znowu wymyśliły- zastanawiał się głośno Wojtek
- Nie wiem, ale ona podobno próbowała do was dzwonić. Wydaje mi się, że była trochę zła czy może raczej rozczarowana.
- My już pójdziemy- oznajmił Wojtek wysłuchawszy tych wszystkich rewelacji. Pożegnalismy się i wyszliśmy. Szliśmy w milczeniu. Kiedy dotarliśmy pod dom czekała na nas niezbyt miła niespodzianka
…..
Miłego czytania mam nadzieję, że nie zapomnieliście o mnie !!
12 komentarze
Mysterious
A ja jeszcze raz dziękuję za wyrozumiałość i za to, że jesteście jestem tym bardzo zbudowana i również bardzo serdecznie was pozdrawiam :-*
Wiktor
Nie samymi opowiadaniami żyjesz. Rozumiemy to i nie poganiamy. Napiszesz i dodasz to z przyjemnością przeczytamy. Jeszcze raz pozdrawiam Wiktor
Mysterious
Dziękuję serdecznie za ciepłe słowa. dodają mi otuchy i sił. Niestety nie mogę zadeklarować kiedy pojawi się "next", ale upraszam was Kochani o cierpliwość
Wiktor
Witaj!!!. Czyta, czyta i czekam na next. Nie poganiam i zdrówka życzę. Pozdrawiam Wikto
Mysterious
Przepraszam, że was tak zaniedbałam, ale stało się to z przyczyn niezależnych ode mnie :(
Jagoda
No nareszcie kolejna część
Mysterious
Jak mi miło, że ktoś jeszcze o mnie pamięta !
Ola 12345
Moje ulubione !;-)
Mysterious
Mam nadzieję, że to nic poważnego, ale przezycie na całe życie...
agusia16248
Czyta,czyta i czeka Zdrowie??coś poważnego? jeżeli wolno zapytać. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia kochana
Mysterious
jesli tylko zdrowie pozwoli to coś się pojawi. Cieszę się, że ktoś jeszcze to czyta
agusia16248
Świetne! dalej! Czekam na kolejną część