"Niepewność" część 15

I oto kolejna część...:) podoba się??? chcecie wiedzieć co dalej????



"NIEPEWNOŚĆ”
     Nazajutrz obudziłam się bladym świtem odruchowo skierowałam wzrok w stronę łóżeczka. Bartek spał niczym aniołek, następnie moje zaspane spojrzenie skierowałam na zegarek, który wskazywał 6.30. "O losie przecież to niemal środek nocy, a ja już spac nie mogę i gdzie u licha jest Wojtek”- myślałam. Wysunęłam jedną nogę spod kołdry, ale szybko przekonałam się, że nie był to najlepszy pomysł. Przekręciłam się na drugi bok i usiłowałam zasnąć. Niestety sen chyba opuścił mnie już na dobre. Leżałam więc i patrzyłam w sufit. Po jakimś czasie usłyszałam otwieranie drzwi wejściowych. Po raz kolejny spojrzałam na zegarek 7.45 "coo?”- przypatrywałam się tarczy zegara z niedowierzaniem przecież zupełnie nie przypominałam sobie żebym zasnęła. Leżąc i zastanawiając się nad tym upływem czasu usłyszałam czyjeś kroki zmierzające na góre. Usiadłam na łóżku, a wtedy do pokoju wszedł Wojtek.
- Oo obudziła się moja księżniczka!- powiedział radośnie
-He he a Tobie, co Kochanie, że Ty taki miły, co przeskrobałeś?- zapytałam z uśmiechem
- Ej ej to już nie można się tak do własnej żony zwrócić?- zapytał z udawaną złością
- Ależ można mój Ty książę jak rozumiem Twój biały rumak został przed domem?- zapytałam rozradowana, wstałam i pocałowałam męża w policzek
- OJ Ty, Ty- zaśmiał się Wojtek podszedł do łóżeczka wziął na ręce Bartusia, który siedział już i zajmował się swoim ulubionym misiem. Po czym zwrócił się do mnie:
- Kochanie zejdźmy razem na śniadanie, bo przecież zaraz muszę uciekać do pracy. Zrobiliśmy jak powiedział Wojtek. Zjedliśmy rodzinne śniadanie. Dzień zapowiadał się bardzo ładny. Jako, ze rozpoczął się tak sympatycznie postanowiłam nawet okazać dobroć serca i zrobiłam mężowi kanapki do pracy. Kiedy ja kończyłam już pakować przygotowane kanapki w papier sniadaniowy usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Otworzę- zadeklarował się Wojtek wstając od stołu  
***
- Ja wiem, że to Twoja sprawka, co Ty sobie wyobrażasz!?!- usłyszałam w korytarzu głos Sylwii
- Ale, że o co Ci chodzi?- zapytał zaskoczony Wojtek
- To przez Ciebie on mnie zostawił przez Ciebie!- wrzeszczała jak oszalała. Skończyłam pakować kanapki i udałam się w kierunku kłócących się. Stanęłam przy mężu i mierzyłam wzrokiem naszego gościa
- Wy oboje jesteście nie normalni. A Roberta Ci nie daruje, nie daruje!- wrzasnęła i wybiegła z domu.
- Yy, co to było????- powiedział Wojtek patrząc na mnie, a na jego twarzy malowało się coś jakby mieszanka rozbawienia i zaskoczenia
- A, bo ja wiem. I powiem nawet, że chyba nie chcę wiedzieć.- Dodałam. Nie zamierzaliśmy dłużej stać w korytarzu. Wróciliśmy do kuchni była już najwyższa pora, aby Wojtek zbierał się do pracy. Mąż wyszedł, a ja zostałam z małym. Zabrałam się za sprzątanie. Bartek bawił się z Amiką.- Naszym ukochanym psem. Już miałam zabierać się za odkurzanie kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć kiedy tylko to zrobiłam do domu jak burza gradowa wpadła pani Dorota.
- Gdzie Wojtek?!- zapytała od progu
- Dzień dobry, mnie też miło panią widzieć, a Wojtek jak zwykle o tej porze jest w pracy- zakończyłam wypowiedz.
- Sylwii nie było dziś w szkole- powiedziała patrząc mi prosto w oczy
- No dobrze, ale co Wojtek ma z tym wspólnego??- zapytałam nie rozumiejąc
- Trzeba ja znaleźć- powiedziała pani Dorota
- Ale może sama wróci, może najzwyczajniej w świecie poszła na wagary- próbowałam uspokoić teściową
- Nie na pewno nie, trzeba jej szukać- gorączkowała się
- Bardzo chciałabym pani pomóc, ale nie mogę przecież zostawić dziecka, aby wyjść z panią na poszukiwanie.
     Pani Dorota po patrzyła na mnie jakoś tak dziwnie jakby miała mi za złe to, że Sylwii nie było w szkole i w ogóle wszystko. Już miała wychodzić, ale ja przypomniałam sobie zdarzenia z dzisiejszego poranka.
- Niech pani zaczeka- poprosiłam, a kobieta spojrzała na mnie pytająco
- Sylwia była dziś rano u nas- powiedziałam
- Ale jak to Była? Kiedy? Po co?- dopytywała
- No nie wiem do końca miała jakieś pretensje do Wojtka, że ktoś ją zostawił i że to jego wina nie rozumiem tego- powiedziałam
- Daj mi znać jak tylko Wojtek wróci do domu
- Dobrze- obiecałam i pożegnałam się z teściową
***
     Czas mijał, a mnie ciężko było się na czymkolwiek skupić. Wreszcie około 16.00 Wojtek wrócił do domu. Od razu powiedziałam mu, co zaszło. Mąż nie przejął się tym nazbyt, a przynajmniej ja tak to odebrałam.
- zadzwonię do mamy, może małolata wróciła do domu- powiedział wyciągając telefon. Po, krótkiej rozmowie Wojtek powiedział, że mała jest w domu, że przywiózł ją rafał.
- A coś miedzy nimi jest?- zapytałam
- A bo ja wiem. Za Robertem nikt nie trafi- zaśmiał się
     Właśnie mieliśmy siadać do kolacji kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Niechętnie wstałam i poszłam je otworzyć
- Dobry wieczór jestem Sławek chciałem po rozmawiać z Wojtkiem- zwrócił się do mnie mężczyzna stojący w progu
- Zapraszam do środka
     Wojtek przywitał się z przybyłym i zaprosił do salonu. Postanowiłam zrobić herbaty. Kierując się do kuchnie myślałam, co sprowadza tu tego człowieka. Kiedy wstawiałam wodę usłyszałam początek rozmowy
- No Wojtek zaczynam nowy biznes taki bardziej prosty- zaśmiał się Sławek
- Jaki biznes o co chodzi?- dopytywał się Wojtek
- A biznes samochodowy. Będę potrzebował kilku zaufanych ludzi na firmę.
- No a masz już kogoś na myśli?- zaciekawił się Wojtek
- No wiesz zbieram starą gwardię. Ty wiesz co mam na myśli- mówił to dość wymownym głosem
     Kiedy tylko do moich uszu dotarła wzmianka o "starej gwardii” wiedziałam, że muszę się wtrącić, bo niczego dobrego to wszystko nie wróży. Jak pomyślałam tak też natychmiast zrobiłam.
- Przepraszam, że się wtrącę, ale chciałabym wiedzieć z czym tak naprawdę pan do nas  przychodzi- powiedziałam pewnym głosem
- Uuu widzę, że Twoja żona potrafi jasno precyzować pytania i nie lubi owijania w bawełnę- powiedział Sławek zerkając na Wojtka
- A więc?- ponowiłam pytanie z naciskiem
- A więc zakładam firmę serwisującą auta i szukam osób, które mogłyby mi pomóc.- Mówił to bardzo spokojnie
- Acha rozumiem, ale dlaczego akurat Wojtek?- dopytywałam
- A dlaczego nie? Przecież pieniądze się zawsze przydadzą- powiedział bez większego zastanowienia
- Ale pieniądze to nie wszystko. Muszę mieć pewność, że to czysty interes, że Wojtek w nic się nie wpakuje- postawiłam sprawę jasno.
- No Wojtuś, ale ta Twoja żonka troskliwa- zaśmiał się Sławek
- To nie troska tylko zdrowy rozsądek- powiedziałam zirytowana
- No dobrze już dobrze. Janek jak przegadasz to ze swoją piękną to wiesz gdzie mnie szukać- rzucił w stronę mojego męża po czym skierował się do wyjścia.
     Kiedy Sławek już wyszedł ja udałam się do kuchni aby po sprzątać naczynia i inne rozrzucone rzeczy. Kiedy zajmowałam się tą właśnie czynnością usłyszałam za sobą głos męża
- Co to miało być?- powiedział wyraźnie nie zadowolony
- Które?- zapytałam nie przestając sprzątać
- No to Twoje przesłuchanie- irytował się
- Jakie przesłuchanie? Chciałam tylko wiedzieć co i jak- tłumaczyłam
- Jasne Ty do wszystkiego podchodzisz tak jakbym zaraz miał się w coś wpakować- powiedział zdenerwowany
- Do niczego nie podchodzę chciałam tylko wiedzieć, coś dokładniej- powiedziałam
     Mąż jednak nie chciał mnie słuchać. Wziął kurtkę i wyszedł….

Mysterious

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1464 słów i 7797 znaków.

10 komentarze

 
  • Mysterious

    Nie wiem sama trochę mi się wszystko po plątało....

    20 sty 2015

  • NnN35

    Kiedy cd?

    20 sty 2015

  • Mysterious

    Kocham was,,,<3

    18 sty 2015

  • porzucona179

    Dużo do pisarki ci nie brakuje :-)

    18 sty 2015

  • Mysterious

    Dziękuję, ale pisarka to za dużo powiedziane;)

    17 sty 2015

  • Jkm

    Jesteś świetną pisarką :)

    17 sty 2015

  • Mysterious

    Bardzo mi miło, że opowiadanie się podoba:) choć żadna ze mnie pisarka.

    17 sty 2015

  • gemma

    Podoba mi się. Jedno z lepszych opowiadań tu ;)

    17 sty 2015

  • Katharsis

    Pisz szybciutko

    17 sty 2015

  • zafascynowana83

    Bardzo mi się podoba :) zresztą jak zawsze :)

    17 sty 2015