"Niepewność"- część 20

Kolejna część już jest! :) podoba się???
chcecie dalej ???  
Wszystko zależy od was :)  


"NIEPEWNOŚĆ”- część 20  
W drzwiach naszego domu stał kompletnie pijany Robert. Ledwo trzymał się na nogach. Musze przyznać, że kiedy otworzyłam drzwi to w pierwszej chwili nawet go nie poznałam wyglądał jak kupka nieszczęścia. Chłopak niemal się przewracał i patrzył na mnie mętnym wzrokiem. Nie wiedziałam dlaczego przyszedł w tym stanie akurat do nas jako że nigdy nie bywał u nas i relacja z moim mężem miał raczej luźne.
- Wojtek!- zawołałam męża, bo doskonale zdawałam sobie sprawę, że nie mogę pozostawić go w progu. Wojtek, który zjawił się już po chwili nie krył swojego zdziwienia zobaczywszy naszego gościa
- Czego tu chcesz?- zapytała chłodno i służbowo
- To nie mój bachor ja nie mam z tym nic wspólnego, to nie mój bachor- powtarzał bełkocząc a chwilę potem niemal osunął się na próg.  
- Co on tu chce? I co on ze sobą zrobił?- mówił Wojtek wciągając Roberta do wnętrza domu
- Połóż go na kanapie- powiedziałam i patrzyłam bezradnie na niewładne ciało chłopaka, które znajdowało się już w naszym salonie.
- I co teraz z nim zrobimy?- zapytałam męża
- Nie mam pojęcia. Trzeba go chyba ocucić jakoś, bo ja chciałbym się dowiedzieć na jaką cholerę on tu przylazł i to jeszcze taki zmarnowany. Dopiero po wielu próbach Wojtek zdołał ocucić naszego "gościa”.
- Zrobię mu mocnej kawy- powiedziałam i udałam się do kuchni.
Kiedy kawa była już gotowa, a Robert starając się utrzymać pozycję siedzącą spożywał napój, który miał za zadanie przywrócić mu choć odrobinę zdolność racjonalnego myślenia i wyrażania myśli oboje z mężem w milczeniu zastanawialiśmy się jak zacząć rozmowę, o co zapytać…
- Sorry za to dziwne najście o tej porze w ogóle sorry za wszystko- wyręczył nas Robert zaczynając niepewnie składać zdanie  
- Nie no spoko, ale co z tą wizytą jaki jest jej cel?- zapytał Wojtek
- Bo ta dziunia wkręca mnie że dorobiłem jej brzuch!- powiedział podnosząc głos
- Że Sylwia?- zapytał chyba tylko dla formalności Wojtek
- Tak- powiedział zrezygnowany chłopak
- Ale co my mamy z tym wspólnego?- zapytałam
- Jak to? Przecież tylko wy możecie pomóc mi udowodnić, że ten bachor o ile w ogóle jest to nie jest mój!
- Ale czekaj, czekaj jak to "o ile w ogóle jest”?- zapytałam zdziwiona
- No, bo kur***a mówiłem, że chcę zobaczyć test czy inne papiery od lekarza, a ona tylko się darła, że jak jej nie wierzę to mój problem i tyle było gadki
- No i masz rację niech Ci udowodni, że w ogóle to dziecko istnieje- przytaknął Wojtek
- Tak wszystko spoko tylko ja nadal nie rozumiem jak my mamy pomóc Ci w tej sytuacji?- zapytałam
- No w sumie to może moglibyście po gadać z nią, albo z jej matką?- zasugerował niepewnie
- O nie na mnie nie licz- powiedziałam stanowczo- wstałam podchodząc do okna
- Julia, ale- próbował protestować
- Nie ma żadnego "ale” mam wystarczająco własnego cyrku nie będę się mieszać w to "coś” między wami, a zwłaszcza jeżeli w grę wchodzi rozmowa z tamtymi kobietami- obstawałam przy swoim  
- Wojtek może Ty- zwrócił się do męża z nadzieją. Za to ja skarciłam go wzrokiem
- Sorry stary, ale to wasza piaskownica i wasze zabawki wolę się trzymać od tego jak najdalej- powiedział szczerze Wojtek
- Jasne najlepiej mnie olać i zostawić z tym wszystkim, przecież ja nawet tej gówniary nie tknąłem! Nawet jeżeli zaciążyła to chyba jest wiatropylana! Je**e mnie to ! Najlepiej zrobię jak się powieszę- zakończył podniesionym głosem po czym wstał i wyszedł. Jakoś sama nie wiem czemu poruszył mnie ten jego wywód
- zaczekaj- powiedziałam gdy Robert był już przy drzwiach. Chłopak obrócił się i spojrzał na mnie, a w jego oczach błyszczały nieśmiałe iskierki nadziei, które utwierdziły mnie w decyzji, że należy mu jakoś pomóc. Nie wiedziałam tylko na chwilę obecną jak powinniśmy zadziałać.
- Jakoś Ci pomożemy wróć, usiądź wypij kawę do końca- zwróciłam się do Roberta. Co prawda nie miałam bladego pojęcia co zrobić i na czym miałaby polegać nasza ewentualna pomoc, ale chciałam coś zrobić. Chłopak zasnął na naszej kanapie, a my przez większą część nocy zastanawialiśmy się co w tej sytuacji możemy zrobić. Nazajutrz mąż obudził mnie dość wcześnie i oznajmił mi, że chyba już wie kogo możemy poprosić o pomoc tak aby z miejsca nie rozmawiać o tym z samymi zainteresowanymi

Mam nadzieję, że miło się czytało :)

Mysterious

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 893 słów i 4667 znaków.

10 komentarze

 
  • Mysterious

    Cóż o gustach się nie dyskutuję. Nie każdemu musi się podobać to, co piszę. szanuję zdanie każdego. I tak cieszę się, że przebrnęłaś przez wszystkie części. A nad stylistyką będę starała się pracować. Dziękuję za Twoją opinię.

    17 kwi 2015

  • brzytkwa

    Kilka razy brakuje przecinka, po skończeniu zdania musi być kropka, przed myślnikiem stawia się spację, zaimii osobowe w opowiadaniu pisze się małą literą. Przeczytałam wszystkie części, ale nie wciągnęła mnie ta historia. 2/10

    17 kwi 2015

  • wolna

    Wiem wiem OCZYWIŚCIE użyłam specjalnie słowa OCZYWIŚCIE świetna część 
    moja może w przyszłym tygodniu a Twoja, kiedy kolejna???:*:*<3

    20 mar 2015

  • Mysterious

    Bardzo mnie to cieszy :D

    20 mar 2015

  • wwww

    OCZYWIŚCIE podobało mi się ...  :devil:

    20 mar 2015

  • Mysterious

    Całkiem znośnie dziękuję :D

    20 mar 2015

  • Wiktor

    Jak zdrówko?. Pozdrawiam

    20 mar 2015

  • Mysterious

    Gdy tylko widzę słowo "oczywiście" z miejsca się uśmiecham :) cieszę się bardzo, że historia się podoba :D

    20 mar 2015

  • wolna

    OCZYWIŚCIE ;)że miło

    20 mar 2015

  • Wiktor

    Witaj!!!. No pewnie, że miło się czytało. Fajnie jest tak wrócić z pracy i poczytać coś fajnego. Dzięki wielkie. Pozdrawiam Wiktor

    19 mar 2015