"Loki"-Sezon 2-Rozdział 2

Po sutym obiedzie matka z synem ruszyli na spacer po nasłonecznionym parku, nawet pogoda zachęcała na spacer pośród piękna przyrody. Usiedli na wspaniałej zdobionej, srebrnej ławce, zapadła cisza, przerywana świergotem ptaków i szumem drzew. Layla delikatnie przyciągnęła chłopca do siebie i spytała:
– Co dzisiaj ciekawego naszkicowałeś?
– Turkawkę niebosko głową, bardzo płochliwy gatunek ptaka, musiałem półgodziny bez ruchu siedzieć, by móc ją powoli narysować – odparł z przejęciem.
– To zamiłowanie do przyrody masz tak, jak twój ojciec – odrzekła, a jej wzrok uciekł w dal.
– A jaki on był?
– Naprawdę chcesz o nim usłyszeć? Myślałam, że go nienawidzisz – Layla spojrzała zdziwiona na syna.
– To nie tak, bardziej miałem do niego żal, że nas opuścił – powiedział, przytulając się do matki.
– Coś ci powiem moje kochane dziecię, Loki musiał mieć jakiś ważne powód, by opuścić kochanego syna – uraczyła go najcieplejszym uśmiechem, jaki widział.
– Nie rozumiem, mamo, mów bez zagadek – zdenerwował się młody.
– Niech twojej pięknej buzi, taki grymas nie paskudzi – Dała mu pstryczek w nos i kontynuowała:
– Jak byłam w ciąży, twój tato nie był jakoś cudownie ucieszony, był raczej sceptyczny, mimo to za pomocą innych ludzi dbał o mnie. Nie był Asgardczykiem, który okazywał swoje uczucia, raczej się z nimi krył. Po twoich narodzinach rzucił tylko na ciebie okiem i chciał odejść, jakoś zmusiłam go, by wziął cię na ręce. Otuliłam niemowlaka kocem i podałam mu go, chwycił cię z niechęcią, a po chwili odłożył do łóżeczka, gdy cofał rękę, pochwyciłeś jego palec. Nie chciałeś w ogóle go puścić, w końcu ponownie trzymał cię na rękach, rzuciłeś mu taki uśmiech, że zdębiał, a jego serce wreszcie pękło. Nigdy nie widziałam takiej miny na jego twarzy. Powiem ci, że aż zazdrościłam ci tego.
– Dlaczego? Przecież też cię kochał – odpowiedział ze zdziwieniem w oczach.
– Lecz nigdy nie sprawiłam, że na jego twarzy zagościł taki uśmiech – rzekła, a smutek zajął jej piękne lico.
– Nie kochaliście się? Ciocia Freja mówiła, że od waszego pierwszego spotkania zaiskrzyło między wami.
– Ach ta twoja ciotka, wszystko musi wypaplać. Można powiedzieć, że wtedy zaczęła się nasza wspólna podróż, choć prawie wtedy zginęłam – odparła, uśmiechając się na wspomnienie tamtego wydarzenia.
– Ojciec cię skrzywdził? – spytał przerażony.
– Ależ spokojnie, mój ukochany cherubinku, w przeszłości byłam bardzo zadufaną w sobie dziewczyną, a nikt z mojej świty nie wyprowadzał mnie z tego błędu. Myślałam, że cały świat należy do mnie, a mężczyźni będą płaszczyć się u moich stóp. I trafiłam na twojego tatę, doprowadził mnie na skraj śmierci, lekarze operowali mnie cały dzień, zaintrygował mnie i nie odpuściłam mu i po wielu przygodach wzięliśmy ślub i pojawił się ty. Ot cała historia.
– A nie było ci smutno, gdy nie mówił, że cię kocha, gdy cię nie przytulał?
– Każdemu byłoby, ale gdy udawałam, że śpię, dawał mi całusa i mówił dobranoc, wtedy moje serce rozpływało się z radości – odpowiedziała, patrząc z rozmarzona w dal.
– I to ci wystarczyło? Leaf mówiła mi, że pary całują się i robią inne rzeczy – Baldur mówił o młodszej siostrze Leaf, która urodziła się pięć lat przed nim, była ona bardziej beztroska i zupełnie nieodpowiedzialna, przyprawiając tym o ból głowy Elfrida i jego żonę.
– Niech ja dorwę moją kochaną siostrunię... – szepnęła do siebie, zaciskając pięść. Kontynuowała:
– Musisz pamiętać, że mój mąż, a twój ojciec nie orientował się za bardzo w uczuciach, w końcu był półkrwi lodowym olbrzymem.
– Naprawdę? To, czemu nie był taki wielki?
– Nie wiem, był taki, jaki był – Wzruszyła ramionami. Z pałacu nadchodził Fenrir, a za nim dwaj oburzeni szlachcice, cesarzowa westchnęła ciężko, mówiąc:
– Znowu ci dwaj? O co tym razem się pobili, o nierówny płot miedzy ich ziemiami? Przepraszam cię synku, obowiązki wzywają. A bym zapomniała, wymyśliłeś już swoją podróż na ukończenie szesnastu lat? Wiesz, że Wanowie, gdy ukończą taki wiek, są zmuszeni odbyć wędrówkę w określonym celu, by pokazać, że nie jest się już dzieckiem?
– Pamiętam mamo, jeszcze nad tym myślę – odparł, chcąc jak najszybciej zmienić temat. Layla pożegnała się i powróciła do swojego pałacu. Chłopiec usłyszał:
– Poszła już sobie? – W krzakach siedziała ukryta Leaf, była to wysoka elfka z niebieskimi oczętami i zupełnie rzadkimi u elfów, czarnymi włosami.
– Co tym razem zmalowałaś kochana ciotuniu? – spytał niewinnie Baldur.
– Ile razy mam ci mówić, byś mnie tak nie nazywał. Czuje się wtedy taka stara... A co do mojego ukrywania się, twoja matka nakryła mnie z koleżanką na sianie – odparła, przeciągając zmęczone mięśnie.
– I co w tym złego? – zdziwił się jej siostrzeniec.
– No niby nic, tyle że byliśmy nagie, a obok nas znajdowały się różne zabawki, nieprzeznaczone dla dzieci – odparła z lekkim rumieńcem.
– Czy ty nie masz żadnych zahamowań? – popatrzył na nią ironicznym wzrokiem.
– W końcu zakazany owoc smakuję najlepiej, a ty nie bądź takim niewiniątkiem, dwa dni temu widziałam, jak wychodzisz z budynków służby, te dwie mroczne elfki były bardzo zadowolone, a ty poprawiałeś ubranie... – odpowiedziała mu, zakładając rękę na rękę.
– Umówmy się, że ja cię dzisiaj nie widziałem, a ty nie widziałaś mnie wtedy, umowa stoi? Muszę grać niewiniątko, nie chce, by matka pomyślała, że już dorosłem. Poczuje się wtedy samotna...
– Jak sobie chcesz. Stoi, a ty nadal nie zaplanowałeś swojej podróży? – spytała, z ulgą siadają koło niego.
– Nie mam pomysłu, Lidan idzie, by pomścić honor swojej rodziny, Kadir chcę po prostu zarobić trochę złota, a Arif odnaleźć najrzadsze zioła. Wszystko to brzmi fajnie, ale nie dla mnie...
– To, czemu nie poszukasz ojca? – To pytanie zatrzęsło chłopcem, dlaczego wcześniej o tym nie pomyślał.
– Ojć muszę zmykać, siostrzyczko przepraszam, ale nie mogę na ciebie poczekać, muszę coś załatwić na mieście – Zerwała się do biegu i już jej nie było. Chwile później dobiegła tutaj zziajana cesarzowa, łapiąc oddech, krzyknęła:
– I tak cię dorwę, już ja ci wbiję do głowy, powagę stanowiska przyszłej królowej Alfheimu. Jak możesz nią być, skoro takie zbereźne rzeczy czynisz... A ty Baldurze nadal tutaj? Czyżby młoda znowu ci jakichś głupot naplotła? – Usiadła chwile, by odpocząć.
– Nie, nie. Za to już wiem, co będzie moją tułaczką...

krajew34

opublikował opowiadanie w kategorii fantasy i miłosne, użył 1208 słów i 6877 znaków. Tagi: #fantastyka #MitologiaNordycka #Loki #elfy #Wanaheim

1 komentarz

 
  • Almach99

    Mysle, ze Baldur uda sie Na poszukiwania ojca

    5 lis 2018