"Loki"-Rozdział dziesiąty

– Jak to Helheim? – spytała Layla z odrazą odchodząc od truchła.
– Eh, czy umiesz używać mózgu? Czy tylko oczy przesłaniają ci prawdę?
– Mówisz zagadkami.
– Zamiast ci wyjaśniać, pokażę ci – Uniósł kostur ku górze, wyszeptał krótkie zdanie i uderzył mocno o ziemię. Momentalnie znikły domy, roześmiani ludzie, smakowite zapachy, dochodzące z karczmy, ich miejsce zajęły ruiny i włóczące się bez celu szkielety i inne paskudy. Layla ze zdumienia aż uderzyła o drzewo, a właściwie uschnięty konar. Wyjąkała:
– Co na światło Alfheimu się tu wyrabia...
– Nie powiem, nawet ja bym tego lepiej nie wymyślił.
– Czyli co, to pułapka?
– Gdzie tam, oszczędność many. W końcu w świecie umarłych zginąć nie można, a moja najstarsza siostra Hel, ma taką władzę, że bez problemu stworzy wszelką możliwą iluzję. W końcu od wielu wieków taką ma zabawę z tymi, którzy nieproszeni wtargnęli w jej włości. A teraz ma wiele nowych pionków na swej szachownicy.
– Dyrektor tak bez niczego oddał nas krwiożerczej bogini?
– Czuję, że to mój szanowny rodzic, maczał w tym swe paluchy. Nie ważne dokończmy tworzenie zwoju i kończmy to.
– A co z tą zabójczą świnią – Loki podszedł do uzbrojonego zwierzęcia, stojącego na dwóch noga i delikatnie dotknął go. Tamten powoli skurczył się i zmienił się w chudego starca. Z uśmiechem na bezzębnych wargach pożegnał się słowami:
– Dziękuję ci młodzieńcze. Według umowy z Hel mogę odejść na złote pola, zobaczyć się z moją rodziną. Nie mogłem tego zrobić, póki tamta szkarada żyła. Każdy, kto widział sytuację, podczas której wielki wieprz z toporem goni piękną bezbronną niewiastę, stawał po jej stronie, a ja musiałem zaczynać jej poszukiwania na nowo. W końcu nie mogłem zabić, nikogo oprócz niej. Bywajcie – Zniknął w oślepiającym blasku, pozostawiając po sobie tylko zbroję. Loki spokojnie wrócił do preparowania celu tego egzaminu. Dziewczyna podeszła do niego i kucając, spytała:
– Skąd wiedziałeś?
– O czym? – odpowiedział, przepisując z pamięci, zawartość dokumentu rozwiniętego wcześniej przez dyrektora.
– O tym, która strona w tamtym konflikcie była właściwa.
– Żadna ze stron nigdy nie jest właściwa, szczególnie z perspektywy przegranego. Wydawało mi się dziwne, że tak wielki zwierz, zamiast atakować wszystko na swojej drodze, tak po prostu mija przechodniów... Po drugie, miała tyle ludzi w mieście, a biegła tylko do nas. I ostania rzecz, którą o dziwo, ty jako elfka, czuła na manę, nie zauważyłaś, „ofiara” wydzielała stanowczo zbyt dużo magii, a nie wyglądała na wściekłą czy chorą, jak to bywa w takich przypadkach.
– Nie bujaj mnie, już widzę, jak się kimś przejmujesz. Niech zgadnę, irytował cię jej krzyk, prawda? – Asgardczyk wyjął jeden ze swoich sztyletów i teleportując się za nią, przyłożył jej ostrze do gardła. Syczącym głosem wyszeptał jej do ucha:
– Powinienem się ciebie pozbyć. Osoby, które zbyt dobrze mnie znają, są śmiertelnie niebezpieczne... – Elka zamiast strachu poczuła lekkie podniecenie, a jej oddech przyspieszył:
– Nie masz jaj, by to zrobić. By przejść przez ten egzamin potrzeba całej pary.
– Poprawnie. Sprawdzałem tylko, jak poradzisz sobie w nieprzewidywalnej sytuacji. Unieszkodliwienie ciebie, byłoby łatwe, ale niezmiernie problematyczne. Aktualnie jest najlepszy moment, by zadziałać, zanim staniesz się przeszkodą na mojej drodze. Na twoje szczęście, nad praktyczność cenie spokój, a twoja śmierć uniemożliwiłaby go – odpowiedział, chowają broń i wracając do przerwanej pracy. Gdy nie zwracał na nią uwagi, z bijącym mocno sercem, usiadła na kamieniu. Myślała:
– Co z tobą nie tak, durna księżniczko? Powinnaś się go bać, a jednak zamiast strachu, poczułaś przyjemne napięcie, rozchodzące się po całym ciele. A jego głos przyprawiał cię o dreszcze. Skup się, Laylo. Nie zachowuj się, jak dziewica, przy pierwszym spotkaniu z chłopakiem, w końcu od pamiętnej wycieczki nad jezioro w Alfheimie miewałaś już krótkie kontakty z mężczyznami. Nie częste, ale jednak były. Każdy z partnerów traktował cię niczym najcenniejszy skarb, czułaś, że masz nad nimi władzę. Z Lokim jest inaczej, zupełnie nie zwraca na mnie uwagi, traktuję gorzej niż podrzędnego żołnierza, a na dodatek jest o wiele potężniejszy od ciebie... Może to dlatego, tak cię przyciąga? Nieee, to niemożliwe, nie jesteś durną masochistką, która czerpie przyjemność z uległości. To tylko towarzysz, który umożliwi ci wzmocnienie potęgi elfów – Lecz zamiast głębokiego przekonania o tym, czuła wahanie. Z myśli wyrwał ją Asgardczyk, który wpatrywał się w nią. Zmieszana spytała:
– Czego się tak gapisz?
– Zastanawiałem się, o czym tak intensywnie myślisz, że nie odpowiadasz na moje pytania. W twojej głowie musiało się nieźle kotłować, skoro dymi ci się z włosów.
– Jak dymi? – Energicznie zaczęła przyklepywać sobie włosy, ku radości jej towarzysza.
– Zacznij lepiej stąpać twardo po ziemi, chwila nie uwagi w tej krainie i masz przekichane. – Księżniczka w myślach zganiła siebie za ten przejaw głupoty, jakim cudem głowa mogłaby dymić od nadmiaru myśli? Uwierzyła mu i zrobiła z siebie idiotkę. Gniew przywrócił jej rozsądek:
– Skończyłeś?
– Zgadza się.
– To wracajmy do Midgardu.
– Nie tak prędko.
– Co znowu?
– Jesteśmy w innej krainie, a jak dobrze pamiętasz, do transportu między światami służą bramy, a by je otworzyć, to trzeba wiedzieć jak.
– Trzeba znać odpowiednie runy.
– Masz rację, choć połowicznie. Gdy to twój portal, to taka wiedza wystarczy. Jednak otwierając nie swoją, trzeba znać dokładny rozkład symboli. Pomyłka, chociażby w jednym spowoduję tylko wybuch.
– Nie bądź taki zarozumiały, o tym też wiedziałam.
– Hm... Dyrektor jest elfem, a one uwielbiają ukrywać coś w tekście. Spójrzmy - zignorował ostatnią wypowiedź towarzyszki.
– Według mnie w tym wyrazie jest błąd, kopiując coś z głowy, automatycznie to przetłumaczyłeś. Zamiast tron o dziany w czerń, powinno być bogini odziana w czerń, siedząca na swoim przeklętym tronie.
– Rzeczywiście teraz mi pasuję, wcześniej wyrzuciłem parę wyrazów, które do tego zdania nie pasowałyby według mnie.
– Spotkanie rodzinne?
– Tak, idziemy odwiedzić moją drogą siostrzyczkę... – Wypuszczając głośno powietrze, spojrzał na mroczną górę w oddali, otoczoną mroczną mgłą i ciągle uderzającymi piorunami. Jakże on miał nadzieję uniknąć tego spotkania...

krajew34

opublikował opowiadanie w kategorii fantasy i miłosne, użył 1156 słów i 6788 znaków. Tagi: #fantastyka #MitologiaNordycka #Loki

2 komentarze

 
  • Almach99

    Troszke zarozumialy jest ten Loki

    27 paź 2018

  • krajew34

    @Almach99  Takie pozory ma stwarzać :)

    27 paź 2018

  • emeryt

    @krajew34, wspaniale, przyznam że zamiana twoich,  wspaniałych pomysłów w formę pisaną jest idealne. Pozdrawiam i życzę pogody za oknem i wspaniałej weny.

    25 paź 2018

  • krajew34

    @emeryt  Staram się, tyle mogę powiedzieć :)  I dziękuję za pozytywny komentarz

    25 paź 2018