"Loki"-Sezon 2-Rozdział 10

– Boisz się, że w pełni znowu oszalejesz prawda? – spytał Loki, wgryzając się w jabłko.
– Nie wiem, o ci chodzi... – Darkness spuściła wzrok i zaczęła masować sobie ramie z nerwów.
– O wymordowanie przez ciebie całego klanu. – Podniosła ze strachem głowę.
– Oj nie patrz tak na mnie, nie zamierzam cię oceniać, sam aniołkiem nie jestem, ale wiesz, ucieczką nic nie wskórasz. Nawet ja dostałem tę nauczkę dopiero na własnej skórze.
– No to, co ja mam niby zrobić? Jak opanować ten gniew, który trawi mnie od środka? Ta potrzeba zabijania i topienia swych rąk w krwi innych... Nie jestem kobietą, jestem potworem. – Spojrzała na swoje dłonie, które zaczęły się trząść, a z jej pięknych oczu zaczęły kapać łzy bezsilności. Loki odrzucił resztkę owocu i kucnął naprzeciwko.
– Popatrz na mnie, nic ci nie da zamartwianie się, masz w sobie bestie i tylko ty możesz ją poskromić. To będzie trudne i ciężkie, jednak warte zachodu, możesz uciec, lecz potwór nie odpuści, a ty w końcu dopuścisz do ogromnej tragedii. – Otworzył drzwi, pokazując, że droga wolna.
– Co... Co mam zrobić? – W jej oczach widział już tylko stalową wolę przetrwania.
– I to mi się podoba, lecz zanim przejdziemy do właściwego szkolenia, zbierzmy pozostałych. – Za pomocą jednego z latających sług Elfrida, poinformował go, by przybył razem z córką na pole ćwiczeń.
Zerwał kolejny owoc z drzewa i pałaszując go, poczekał na wszystkich, a następnie zwrócił się do trójki przetrwałych:
– Obserwowałem waszą walkę w pałacu i na zewnątrz. Nawiązując do niej, opowiem wam pewną anegdotkę, był raz sobie piosenkarz, a zarazem tekściarz, któremu życie się posypało. Próbował napisać piosenkę, adekwatną do jego stanu, lecz w głowie miał ciągle tylko jedno słowo, a mianowicie przejebane. Ale niestety nie był człowiekiem, który śpiewa z wulgaryzmami, więc zamienił to niezbyt ładnie brzmiące słowo, na nie jest dobrze. A teraz powiem wam, że nie jest dobrze z oceną waszej walki. Baldurze zawiodłeś na całej linii, jako dowódca i towarzysz, wszedłeś bez jakiejkolwiek wiedzy do innej krainy, dopuściłeś to śmierci towarzysza i nie wykryłeś kolejnej pułapki przy wiezieniu. A następne kroki? Szkoda gadać, zostawiliście Leaf z tyłu, bez żadnego wsparcia, Surtr robił z wami, co chciał. A na końcu drogi synu, co to miało być? Użyłeś zakazanej magii bez żadnego negatora konsekwencji? Gdybyś dołożył do skryptu zaklęcia dosłownie dwie runy więcej i użył dodatkowej esencji życia innego zwierzęcia, przypłaciłbyś to, tylko przemęczeniem ciała, a nie stanem niemalże przedśmiertnym. Teraz Darkness... Dziewczyno jako jedyna z całej drużyny zasłużyłaś na malutką pochwałę, asekurować towarzyszy z cienia, nie rzuciłaś się sama, wiedząc, że to nic nie da i to wszystko. Jako zabójczyni i szpieg zawaliłaś na całej linii, nie dostrzegłaś ogromnego skupiska ognistej mocy, które jasno wskazywało, że coś jest nie tak. A później? Gdybyś bardziej słuchała swojego instynktu, mogłaś użyć miecza mroku, by odrzucić Surtra od Leaf, to można jeszcze wybaczyć, jednak dać zajść się od tyłu? Tyle lat jesteś w swoim fachu, a nie przygotowałaś się na coś takiego? Ataki ognistego nie były super szybkie i możliwe do kontry, a tak skończyłaś z przeciętymi nogami i gardłem. I ostatnia feralna uczestniczka naszego programu, moja droga szwagierka, nie wzmocniłaś strzał, co jest dziwne, jak na elfa, nie użyłaś defensywnej mocy swojego ubioru ochronnego i skończyłaś, niczym jeż. Podsumując, gdyby nie moja interwencja, byłyby cztery trupy, a tak to stan waszej małej gromadki wynosi, jedna zbłąkana duszyczka w Walhalli i trzech rannych towarzyszy, którym brakuje od trupa jeden krok. Skoro pobawiliśmy się w pewny program kulinarny, gdzie kucharze zawsze coś spierdzielą, to teraz przejdźmy do tego, jak zrobić z was drużynę na poziomie – Dark, Leaf i Baldur stali zmieszani ostrą krytyką Lokiego, jednak ani jedno z nich nie odezwało się, wiedząc, że to, co powiedział, jest szczerą do bólu prawdą. Kontynuował:
– Przede wszystkim waszym celem jest pozbycie się zagrożenia, jakie niesie Surtr i jego vendetta przeciwko mnie, nie wiele mogę wam teraz powiedzieć, gdyż to, co widzicie przed sobą to tylko czubek góry lodowej, a drzewa szumią wokół nas, niosąc wiadomości swojemu panu. Skoro dziwną zagadkę mistrza już mamy za sobą, skupmy się na waszym rozwoju, tobą Baldurze zajmie się Malekith, może i jest zjawą, ale wierz mi, tylko on może cię zrozumieć, Leaf będziesz uczyła się od siostry, może wygląda na dojrzałą matronę... Auć, może dasz mi dokończyć? – Zaczął klepać o rękę żony, by przestała go dusić.
– Najpierw popraw się, Leaf będzie cię uczyła moja piękna i cudowna żona, której głos jest harmonią dla mojego ucha, jej uroda rozjaśnia mój dzień, a dotyk sprawia, że cały drżę – Loki roześmiał się i nadal w uścisku silnej kobiety, spytał:
– Czy ty czasami nie przesadzasz? – Zamiast odpowiedzi, Layla wzmocniła uścisk.
– Dobra, dobra, nauczycielką Leaf będzie moja kochana, choć nie co irytująca żona, pasuję? – Dostał tylko promienny uśmiech i oswobodzenie z sideł boa dusiciela, czy też jak kto woli dusicielki. Masując obolały kark, zwrócił się ponownie do młodziaków:
– Tak więc powodzenia życzę pani elfce, obyś wytrzymała trening. Zostałaś tylko ty Darkness, ty będziesz ćwiczyła ze mną – Wszyscy się zdziwili, że niesforny Loki wziął sobie uczennice, lecz nie otrzymali żadnych wyjaśnień, ponieważ Bóg oszustw i mroczna elfka zniknęli, niczym widma.
Dark zdążyła tylko mrugnąć, a już znajdowała się w świecącej kuli, a otaczała ich czarno-biały krajobraz wyspy, jej towarzysz odezwał się:
– O to miejsce twojego treningu, nikogo tu nie zabijesz, nikogo też nie zranisz, jednak ostrzegam, że możesz oszaleć lub być bliska tego.
– Nie obchodzi mnie to, chce wreszcie panować nad własną mocą, a nie być przez nią pochłaniana – Spojrzała twardym i nieustępliwym wzrokiem – Asgardzyk opuścił zasłonę, a ich zalała wszechobecna cisza, mroczna chciała coś powiedzieć, lecz żaden dźwięk nie opuścił jej krtani – Zaczęła panikować, w jej głowie odezwał się głos Lokiego.
– Uspokój się, witaj na wyspie ciszy, kiedyś zesłał mnie tu ojciec w ramach kary, teraz przyda ci się w kontroli. Ja będę w pobliżu, by dbać o twoje bezpieczeństwo, powodzenia – Zniknął, a panika znów pojawiła się u niej, uderzyła się o swoje policzki, mówiąc:
– Nie jesteś już tą samą wystraszoną dziewczyną z wielkiego klanu, teraz jesteś Darkness, zabójczynią i szpiegiem, od której drżą inni.

krajew34

opublikował opowiadanie w kategorii fantasy, użył 1203 słów i 6940 znaków, zaktualizował 14 lis 2018. Tagi: #fantastyka #magia #MitologiaNordycka #Loki #Alfheim

1 komentarz

 
  • Almach99

    Z tej strony Lokiego nie znalem. Uratowal wiekszosc czlonkow druzyny, uleczyl, teraz przeanalizowal popelnione bledy. Nawet zorganizowal szkolenie indywidualne.
    Swietna scena podduszania przez malzonke

    14 lis 2018

  • krajew34

    @Almach99 Dziękuję :) Bądź co bądź to krótkie życie rodzinne i późniejsza wędrówka zmieniła  go, mówiąc wprost stał się dojrzalszy, choć jego charakter nie zmienił się na lepsze.

    14 lis 2018