"Loki"-Rozdział jedenasty

Z ciężkim sercem wspinali się po ścieżce prowadzącej do wejścia. Co jakiś czas słyszeli różne krzyki, od płaczu dziecka po wzywanie pomocy staruszka. Za każdym razem Loki musiał powstrzymywać Layle przed schodzeniem z drogi. Ta w końcu nie wytrzymała:
– Powiesz mi, dlaczego ignorujemy każde wyzwanie o pomoc?
– Nie uczono was o Mrocznej Górze? Czyżby obowiązkowy tekst Svena Johannsa o Helheimie nie jest omawiany w każdym z dziewięciu królestw?
– No dobra, to była tak nudna lekcja, że wolałam pójść wykąpać się w ciepłym jeziorze – odpowiedziała speszona elfka.
– Jeśli jest więcej takich jak ty, to minusowe punkty to będzie dla nich nie jedno zmartwienie. Nie pytaj, już wyjaśniam to, co powinno być wiedzą podstawową. Kto zmierza w odwiedziny do Pani Helheimu, niechaj trzyma się cały czas tego samego traktu, każda odnoga bądź rozdroże niesie tylko straszny koniec dla ciała i skazuję dusze, na wieczną tułaczkę po tym świecie zmarłych. Chyba że mroczna pani zawrze z nieszczęśnikiem kontrakt, lecz to nikłe światło, nie oznacza odejście na Złote Pole czy też na tłuste wieczerze w komnatach Walhalli. Spełnienie warunków umowy może się wydawać ponad siły i przynieść jedynie szaleństwo. Strzeżcie się nawoływań, nawet jeśli brzmią znajomo, każdy, kto nogę postawi poza ścieżkę stanie się łupem wszelkiego plugastwa, zamieszkującego strome stoki tego miejsca. To tak w skrócie.
– Chodzi o to, że potwory chcą nas zjeść?
– Zgadza się, mamią za pomocą dźwięków, zapachów, a nawet złudnych obrazów. Helheim jest najbardziej niebezpieczną krainą dla żyjących, w innych światach, by oszacować zagrożenie, używasz swoich zmysłów, natomiast tu może nie wystarczyć rozum, a co dopiero wzrok czy słuch. Zaraz dojdziemy do bramy, strzeże jej gadająca twarz. Ty nic nie mów, ta dziwna istota zwraca uwagę na każde słowo, nie zna metafory ani przenośni. Jeden nieszczęśnik na pytanie, czego tu szuka, odpowiedział, że nie ma czasu na gadanie, bo piekielnie mu się spieszy. Momentalnie pojawiły się za nim demony i zaczęły go gonić. Strażnik nie zauważył, by jakiś piekielny sługa znajdował się tu, więc ukarał kłamcę, nasyłając na niego demony. Twoje milczenie będzie najlepszym wyjściem. – Chwile później zauważyli wejście, ogromne wyrzeźbione z czarnego kamienia wrota z wielką głową na środku. Skierowała swoje oczy na nich:
– Istoty żyjące, jaki jest wasz cel?
– Celi jest wiele, lecz o jaki pytasz?
– Mądre pytanie, wejdźcie synu Odyna i elfia księżniczko – Jak tylko brama zamknęła się za nimi, Layla rzekła:
– Powiedz mi, co to była za absurdalna sytuacja?
– Pamiętasz, o czym mówiłem wcześniej? To samo odnosi się do pytającego, każde słowo wypowiadane przez niego jest niezwykle ważne. Jeśli czegoś tam brakuję, odpowiedź powinna być niejednoznaczna. Pytanie było o cel, ale jaki? Dlatego moja odpowiedź była jedną z tych dobrych.
– Powariować można.
– I to jest kwintesencja tej krainy – odpowiedział jej towarzysz, lekko się uśmiechając. Szli dalej wielkim pomieszczeniem z długimi kolumnami po bokach. na których siedziały tajemnicze istota z cienia. Spotykali także różnych dziwaków, księgowego szukającego wolnego czasu po kątach, tchórzliwego wojownika, któremu uciekła odwaga i teraz za nią rozpaczał. Nie sposób wszystkich wymienić, Loki ignorując ich, rzucił tylko do Layli:
– To, co widzisz to zabawki mojej najstarszej siostry. Nie odpowiem ci dlaczego, jak i po co. Nawet ja nie wiem, co siedzi w jej głowie.
– Właśnie, jesteś bogiem kłamstwa i oszustw. Jednak bardziej pasujesz na jakiegoś mędrca niż na psotnika.
– Złudne twierdzenie, gdybym chciał, przejąłbym całą szkołę w kilka dni bądź rozpętałbym w niej piekło. Ostatnia kłótnia z moim bratem, mówiąc krótko, wyczerpała mnie. Wymyśliłem cudowny plan, by go skompromitować przed ojcem, niestety z pomocą swoich dziwnie ubranych przyjaciół powstrzymał mnie. Stoczyliśmy walkę, podczas której prawie zniszczyliśmy Asgard i obudziliśmy Wszechojca z jego regenerującego snu. Gdy tu trafiłem, a moje emocje na tyle opadły, abym mógł spokojnie pomyśleć. Stwierdziłem, że pora odpocząć od taktycznego myślenia, podstępów i tak dalej. Spiski stały się dla mnie rutyną, a ona prowadzi do licznych błędów. Nadal oczywiście używam swojej inteligencji i daru swobodnego słowa, gdyby nie one, jak myślisz jakby się skończyła moja wizyta w Alfheimie, albo potoczyły nasze losy na tym egzaminie?
– Czyżbym słyszała głos mojego młodszego braciszka? – Z oddali doszedł ich szalony kobiecy głos.
– Witaj Hel, trochę minęło od czasu, gdy cię widziałem... – odparł burkliwie Asgardczyk.
– Ach, to było, wtedy kiedy prawie rozpoczęłam Ragnarok po moim uwolnieniu z wiezienia Odyna. Piękne czasy. Mogłam trochę się pobawić, rozlać czyjejś krwi, okaleczyć kogoś, zniszczyć wszystko w zasięgu wzroku. A ostatnie pioruny Thora pamiętam, jakby to było wczoraj, to cudne uczucie, gdy rozchodziły się po całym moim ciele. Wspaniałe wspomnienia – Layla popatrzyła się na Lokiego. Ten tylko machnął ramionami w geście rezygnacji. Czarna mgiełka uniosła się nad ciemnym krzywym tronie, a władczyni pojawiła się przed bratem, delikatnie głaszcząc go po policzku. Ubrana była w długie szaty, koloru tego samego, co wszystko wokół, na głowie miała hełm zasłaniający tylko górną połowę twarzy z sześcioma kolcami na górze, rozchodzącymi na boki. Jej umalowane usta rozeszły się w uśmiechu, podniosła podbródek Lokiego, tak by spojrzał w jej oczy:
– Czekałam na ciebie, Thor zaraz tu będzie, ale wiedziałam, że ty pierwszy przejrzysz tę iluzję, w końcu jesteś moim ulubionym krewniakiem. – Asgardczyka owiał czarny dym, a Hel była z powrotem na swoim miejscu, masując po głowie swojego szkieletowego psa. Jej głos rozniósł się po całym pomieszczeniu:
– Jeeeestem już taka znudzona. Uczniowie zapewnili mi trochę rozrywki, ale nie wystarczająco. Pora rozkręcić tu niezły bal. Ha ha – Loki zbladł, w jej ręce zauważył stary zniszczony drewniany róg.
– Droga siostro nie rób tego, on jest naprawdę niebezpieczny. Nawet ja nie użyłbym go...
– Wiesz Loki, przypominasz trochę mnie, ale ogranicza cię zdrowy rozsądek – Zadęła w róg, a całe pomieszczenie zaczęło trząść się, a pośrodku utworzyła się szczelina. Wszystko się uspokoiło, lecz tylko Layla się uspokoiła, w porównaniu do jej towarzysza, któremu kostki dłoni zbielały od zaciskania dłoni na kosturze.
     Ciszę rozdarło głośne ryknięcie dochodzące z dziury w podłodze, momentalnie wystrzeliło z niego długie wielkie cielsko, które przebiło dach pałacu, niszcząc go niemal całkowicie. Loki z wielką siłą uderzył laską w kamień, tworząc platformę, na której poleciał ku potworowi i dosiadającej go siostrze. Równając się z nimi, krzyknął:
– Hel przesadziłaś. Nikt nie powinien budzić tego węża, szczególnie dla własnych celów. Jormurgandzie wracaj do swojego snu.
– Wyczuwam Thora, muszę się go pozbyć – syczał Jormugand.
– Nie pozwolę na to – Layla stała na dachu i przygotowywała swoje najpotężniejsze zaklęcie. Skupiła tyle energii, ile mogła i puściła cięciwę. Strzała trafiła prosto w pysk gada, jednak było to za mało, by go zranić. Zirytowany uderzyło ją ogonem, odrzucając aż do drugiej góry. Loki teleportował się do niej, a Hel z nowym pupilem ruszyli dalej.
Layla była w strasznym stanie, wnętrzności w kawałkach, kości połamane, a z ust leciała jej krew. Ziemia pod jej towarzyszem zaczęła drżeć, krzyknął:
– Fenrir do mnie!
– Tak panie? – Ogromny wilk pojawił się koło nich.
– Użyjesz swojej mocy i uleczysz ją. Nie zamierzam tłumaczyć się jej ojcu. Chroń ją też za wszelką cenę, zrozumiałeś?
– Ocalę ją, a włos z głowy jej nie spadnie.
– Wyśmienicie, ja muszę zakończyć sprawy z pewną zwariowaną starszą siostrą... – I poleciał w kierunku olbrzymiego monstrum.
     Elfka poczuła jakieś kojące ciepło i otworzyła oczy. Zobaczyła nad sobą srebrnego wilkołaka i oddalającego się, przepełnionego mocą Lokiego. Fenrir uspokoił dziewczynę:
– Niech panienka leży, jeszcze trochę zajmie mi leczenie ran.
– Kim... Kim jesteś?
– Chowańcem towarzysza panienki.
– Myślałam, że mnie zostawi samą sobie.
– Może jest nieczuły, arogancki i pełny pychy, ale nadal ma iskierkę dobra w sobie. Choć nie zaprzeczę, że bardziej chodziło mu o kłopoty z wyjaśnieniem, dlaczego księżniczka umarła.
– He, he. To w jego stylu – Po próbie śmiechu, przez całe jej ciało przebiegł spazm bólu.
– Proszę spokojnie leżeć.
– Gdzie on jest?
– Poleciał, ale jeszcze tak zdenerwowanego go nie widziałem...
     Tymczasem Loki cały drżał z gniewu, nawet nie wiedział, dlaczego tak się czuł. Hel przesadziła z wezwaniem Jormurganda, ale zranienie elfki całkowicie wytraciło go z równowagi. Jak to się skończy, musi odseparować się od niej, za bardzo zaczęło mu na niej zależeć. A to niebezpieczne dla niego.

krajew34

opublikował opowiadanie w kategorii fantasy i przygodowe, użył 1625 słów i 9342 znaków. Tagi: #fantastyka #MitologiaNordycka #Loki #Jormurgand #Hel #Elfy

1 komentarz

 
  • Almach99

    No to Sie Loki wkurzyl...

    27 paź 2018

  • krajew34

    @Almach99  No i to jak, niestety będzie miało to dla niego rażące konsekwencje

    27 paź 2018