Pani Dwóch Krajów cz. 68

C
     Po wypowiedzeniu tego rozkazu czy też prośby Najjaśniejsza oddaliła się, a wszyscy obecni uszanowali potrzebę samotności Monarchini. Nawet wszędobylska zazwyczaj Irias wyczuła, że stało się coś ważnego, Królowa podjęła trudną decyzję i nikt nie powinien Jej teraz przeszkadzać.
     "Nigdy nie lubiłam tego Horkana – szepnęła do Nefera. - Dobrze, że Pani go odesłała. Mam nadzieję, że on szybko nie wróci.”
     W głębi ducha arcykapłan podzielał tę opinię. Rozumiał jednak ból Amaktaris, przypomniał też sobie, jak zdołał pocieszyć Świetlistą po podobnej zdradzie Pachosa... Teraz jednak obecność byłego osobistego niewolnika prawdopodobnie pogłębiłaby tylko Jej cierpienia. Dobrze wiedziała, że nie byli z setnikiem przyjaciółmi, ostatnimi czasy bardziej już wrogami... No i obok stała przecież Ana...
     Tylko Towarzysz Prawej Ręki nie zapomniał o swoich obowiązkach i ruchem dłoni nakazał Harfanowi dyskretne czuwanie nad Osobą Władczyni. Jeżeli podejrzenia Mistrza odnośnie prawdopodobnej zdrady setnika byłyby prawdziwe, to właśnie teraz ochrona taka wydawała się najbardziej potrzebna, zanim urażony, zawiedziony w swoich nadziejach i być może zdesperowany oficer nie opuści pałacu zgodnie z otrzymanym rozkazem. Tak czy inaczej, Najjaśniejsza nie miała zbyt wiele czasu, aby cierpieć w samotności czy też szukać w niej pocieszenia. Musiała jeszcze złożyć dziękczynne ofiary w kilku najważniejszych świątyniach, a na wieczór zapowiedziano uroczystą ucztę z okazji szczęśliwego przebłagania nieśmiertelnych. Nefer został wraz z małżonką zaproszony do udziału zarówno w tych ceremoniach, jak i w samym bankiecie. Oboje musieli się przebrać i odświeżyć.
     Władczyni znała swoje obowiązki i nie pozwoliła sobie na zbyt długą chwilę słabości. Przybrawszy postać bogini Izydy pojawiła się na głównym dziedzińcu wkrótce po tym, gdy zwolniony już z obowiązków strażnika Jej Osoby Harfan odnalazł Nefera i powiadomił przyjaciela o wyprawieniu w drogę setnika Horkana. Oficer formalnie dowodził prowadzonym przez siebie szwadronem rydwanów, nie ulegało jednak wątpliwości, że żołnierze otrzymali wyraźne rozkazy aby czuwać nad jego zachowaniem. Libijczyk wcale tego nie ukrywał.
     Orszak czekał już w gotowości i bez zbędnej zwłoki wyruszyli uroczystym pochodem przez świętujące miasto. Jako pierwszy cel wybrano naturalnie świątynię Izydy, potężną ale nie sprawiająca ponurego wrażenia budowlę, którą nowy hierarcha oglądał dotąd tylko z zewnątrz, przy okazji odwiedzin w swoim przyszłym pałacu. Obecni na miejscu kapłani niższej rangi witali Amaktaris Wspaniałą bardzo czołobitnie, obiektem podobnej służalczości stał się też, ku swemu nieprzyjemnemu zdziwieniu, sam Nefer. Nie został jeszcze oficjalnie wprowadzony na urząd ale przecież jego nominację Władczyni ogłosiła osobiście w obliczu zebranych tłumów. Kapłani i akolici Izydy musieli o tym wiedzieć i już zawczasu usiłowali wkraść się w łaski nowego zwierzchnika. Arcykapłan przyjął to z pewnym niesmakiem, czyż mógł się jednak dziwić takiej reakcji? Na szczęście nie zabawili długo, na wizytę i złożenie ofiar czekały kolejne sanktuaria. Wszystko przebiegło gładko, w obecności tłumów okazujących radość oraz uwielbienie dla Osoby Pani Obydwu Krajów, Dawczyni Życia i Błogosławionego Światła. Jeżeli nawet pozostali jeszcze w stolicy jacyś kapłani zamieszani w spisek i niezadowoleni z przebiegu wypadków, to starannie ukrywali swoją niechęć. W żaden sposób nie dało się uniknąć odwiedzin w świątyni Ozyrysa, w końcu małżonek Izydy zaliczał się do najważniejszych bogów Egiptu, a rola odegrana przez tutejszych hierarchów nie została publicznie ujawniona. Przybyli tam na samym końcu. Nefer obawiał się trochę tej ostatniej wizyty, a potężny budynek budził najgorsze wspomnienia, ale i tutaj wszystko starannie przygotowano. Gmach obstawiły silne straże wystawione przez Królewską Gwardię, niezbyt liczni kapłani sprawiali wrażenie zagubionych – czyżby niedawno objęli swoje obowiązki? Nikt nie zająknął się nawet na temat Heparisa. Można było odnieść wrażenie, że władający niedawno tym przybytkiem i jeszcze trzy dni temu pewny zwycięstwa hierarcha nigdy nie istniał. Monarchini złożyła dary równie obfite jak w pozostałych sanktuariach, przebywała jednak w domu Ozyrysa tak krótko, jak tylko uznała to za możliwe.
     Po powrocie do pałacu nadszedł czas na bankiet. Nefer, obecny na kilku już przynajmniej podobnych przyjęciach, po raz pierwszy miał jednak uczestniczyć w uczcie jako pełnoprawny gość. I to gość honorowy. Dla nowego arcykapłana Izydy i jego małżonki przeznaczono bowiem lożę usytuowaną w bezpośrednim sąsiedztwie podestu Władczyni. Otrzymał więc sposobność aby dokładnie obserwować Jej zachowanie, usłyszał też wiele z wypowiedzianych słów. Pomimo radosnej przecież okazji atmosfera bankietu różniła się bardzo od pamiętnej, pierwszej uczty Nefera, gdy w szczególny sposób usługiwał swojej Pani, a potem został oddany w ręce trzech świątynnych tancerek... Pomyślał przelotnie o Tinian i nienarodzonym jeszcze dziecku, ich dziecku... Miał nadzieję, że dziewczyna ma się dobrze i niczego jej nie brakuje... Nie był to jednak temat, który chciałby teraz poruszać w rozmowie z Aną...
     Wystarczającą zapowiedzią tego, iż to przyjęcie potoczy się jednak inaczej niż poprzednio stała się obecność Irias. Księżniczka, a właściwie obecnie już królowa, była przecież władczynią sąsiedniego państwa, oficjalnym gościem Pani Obydwu Krajów i nie wypadało pominąć jej przy układaniu listy zaproszonych. Znając charakter małej wojowniczki, z pewnością coś takiego przyjęłaby bardzo niechętnie. Ubrana w proste, uszyte jednak z doskonałej jakości materiału szaty, zajmowała teraz miejsce w loży naprzeciwko Nefera. Towarzyszyły jej Charis i Elena. Te wybrały strój wojskowy, tylko z oręża musiały zrezygnować. Na sali występowali wprawdzie muzycy, żonglerzy, połykacze ognia, zabrakło jednak zmysłowych pokazów akrobatów czy tancerek.
     Kapłan obserwował z ciekawością ale i niepokojem, kto zajmie miejsce za plecami Najjaśniejszej Amaktaris, aby czuwać nad bezpieczeństwem Władczyni i usługiwać Jej podczas uczty. Przecież ktoś musiał próbować potraw podawanych na stół Królowej. Mistrz nie pozwoliłby na podobne niedopatrzenie. Poprzednio zajmował się tym sam Nefer, a teraz? Kto go zastąpi? Obawy okazały się bezpodstawne. Za plecami Świetlistej Pani ustawił się Harfan. Jako jedyny z obecnych na sali dzierżył oszczep, a przy pasie nosił sztylet. Zadanie sprawdzania podawanych potraw powierzono natomiast jakiemuś chłopcu z kuchni, bardzo onieśmielonemu i z tego powodu niezręcznemu. Królowa zdawała się jednak nie zwracać na to uwagi. Zachęcała sługę aby kosztował spore porcje z kolejnych dań, ale nie próbowała poić go przy tym winem, jak niegdyś pewnego osobistego niewolnika. Tak czy inaczej, piła zresztą tylko czystą wodę. Nefer nie omieszkał natomiast skorzystać ze swoich praw gościa i zażądał dzbana najlepszego piwa. Trudno, zmanierowani dworzanie i arystokraci będą musieli przyzwyczaić się do plebejskiego gustu nowego arcykapłana. Dostrzegł przelotny uśmiech na na twarzy Harfana, zanim jednak mógł zacząć rozkoszować się piwem i znakomitymi, jak zwykle, potrawami wychodzącymi spod ręki Ahmesa czekały nań obowiązki. To, że do loży Władczyni cisnęli się kolejno właściwie wszyscy zaproszeni, składając gratulacje i z trudem zachowując porządek posiadanych rang, nie było niczym dziwnym. Wielu spośród nich uznało jednak za potrzebne złożyć wyrazy szacunku i mniej lub bardziej udawanej przyjaźni także nowemu arcykapłanowi Izydy. Oczywiście, żaden z tych urzędników czy dworzan nie ośmielił się w jakikolwiek sposób napomknąć, że kojarzy i pamięta rozmówcę w jego poprzedniej roli, wielu obrzucało jednak Nefera znaczącymi, oceniającymi spojrzeniami. Kariera niedawnego niewolnika rzeczywiście wydawała się niezwykła i musiała budzić zdziwienie, może też zazdrość i niechęć. Poczuł wdzięczność dla Any za to, że tak starannie zadbała o arcykapłańskie szaty małżonka. Dzban z piwem na stole nowego hierarchy stanowił dla wielu wystarczające już wyzwanie. Nefer radził sobie całkiem dobrze z mężczyznami, spośród których otwarci i bezpośredni wydawali się najczęściej oficerowie, bardziej kąśliwe uwagi wygłaszały jednak towarzyszące arystokratom i dworakom damy. Obrzucały zwykle arcykapłana badawczym wzrokiem, zastanawiając się zapewne, cóż takiego ujrzała w nim Najjaśniejsza, że uczyniła swym faworytem i protegowanym. Potem z upodobaniem wypytywały o Abydos, rodzinę, domniemanych wysoko urodzonych lub przynajmniej zasłużonych przodków Nefera i jego małżonki. Tu konwersację przejmowała zazwyczaj Ana, doskonale odnajdując się w roli córki oficera i szlachcica oraz zmuszając kolejne przeciwniczki do odwrotu. Przetrwali ostatecznie to oblężenie i mogli zacząć doceniać uroki uczty oraz znakomitej, zaiste, kuchni.
     Kapłan dostrzegł, że Najdostojniejsza nie bawi się zbyt dobrze. Biesiada miała służyć świętowaniu Jej roli w przywróceniu światła Amona - Ra, czym udowodniła przecież wszystkim własną boskość i umocniła panowanie, ale Ona sama wcale nie odczuwała radości. A przynajmniej niewiele na to wskazywało, poznał już Amaktaris Wspaniałą wystarczająco dobrze. Wreszcie, gdy opadła w końcu fala składających gratulacje natrętów, zaprosiła do swojej loży Irias, jedyną na sali osobę o zbliżonej randze, z którą wypadało Jej wspólnie ucztować. Zafascynowana swoim pierwszym dworskim bankietem, dziewczynka rzeczywiście zdołała rozproszyć nieco smutek Najjaśniejszej. Ahmes, czuwający zapewne nad wszystkim, wybrał tę chwilę na podanie swego specjalnego, zmrożonego deseru. Dla większości obecnych okazał się on zachwycającą nowością. Niestety, radosne ożywienie księżniczki, która opuściła towarzystwo swych opiekunek, nie spodobało się Charis i Elenie. Po chwili podeszły razem do królewskiej loży, skłaniając ledwo dostrzegalnie głowy.
     "Co was sprowadza, wojowniczki?” - spytała Amaktaris.
     "Chcemy prosić naszą królową aby zechciała udać się wraz z nami na spoczynek. To nie jest właściwe dla niej miejsce.” - W imieniu obydwu Amazonek wypowiadała się Charis.
     Mówiły cicho, wytężając słuch Nefer mógł jednak usłyszeć każde słowo.
     "Ale to jest bardzo dobre, spróbujcie.” - Irias nadal zajadała się deserem.
     "To dobre dla słabych mężczyzn, może też i dzieci oraz głupich kobiet, ale nie dla prawdziwej wojowniczki.”
     "Wcale tak nie myślę” - odparła dziewczynka. - "I chcę jeszcze zostać.”
     "Proszę cię, królowo, chodź z nami.”
     "Nie chcę. Możesz sama odejść, jeśli koniecznie musisz!”
     "Księżniczko...”
     "Wasza królowa wyraziła już swoją wolę.” - To Amaktaris wtrąciła się do rozmowy. - "Ja także zezwalam wam opuścić ucztę.”
     "Zamierzałyśmy tylko powiedzieć naszej królowej, że planujemy na jutro polowanie i chciałybyśmy, aby nam towarzyszyła, a teraz wypoczęła.” - Charis być może zreflektowała się, że przemawiała zbyt ostro.
     "Polowanie?” - zainteresowała się Irias. - "Na jaką zwierzynę?”
     "Na lwy, zapolujemy na lwy.”
     "Nie teraz. W kraju panuje jeszcze zbyt duże wzburzenie. Irias, nie możesz w tej chwili opuszczać pałacu” - sprzeciwiła się Władczyni.
     "Ale ja...”
     "Obiecuję, wkrótce wyruszymy na łowy, razem z Neferem, tak jak chciałaś. Teraz jeszcze nie możemy.”
     "Dobrze... Ja też obiecałam to Neferowi... Zostanę... Możecie odejść.” - Irias ponownie odprawiła obydwie Amazonki.
     "W takim razie, za twoim pozwoleniem królowo, a także i Twoim, Władczyni Wojowników, zapolujemy jutro same.”
     "Doskonale, a teraz naprawdę możecie już odejść.”
     "Nie życzysz nam pomyślnych łowów?”
     "Życzę wam szczęścia i rozsądku w wyborze zwierzyny!”
     Charis i Elena raz jeszcze skłoniły się nieznacznie, po czym opuściły salę.
     Incydent ten ponownie zepsuł nastrój Królowej. Nefer odniósł wrażenie, że pozostawała obecnie na uczcie już tylko z obowiązku oraz aby nie sprawić zawodu Irias. Po jakimś czasie cierpliwość Amaktaris w końcu się wyczerpała. Zamieniła klika słów z dziewczynką oraz przyzwała Harfana.
     "Najdostojniejsza Pani Obydwu Krajów czuje się zmęczona wydarzeniami dzisiejszego dnia i zamierza udać się na spoczynek” - ogłosił gwardzista. - "Prosi jednak i zezwala, aby wszyscy obecni nadal korzystali z Jej gościnności i bawili się dalej.”
     Większość obecnych zachowała jeszcze na tyle trzeźwe głowy, aby pożegnać wychodzącą Monarchinię powstaniem z miejsc oraz głębokimi ukłonami. Irias i Harfan towarzyszyli Najjaśniejszej. Po krótkiej chwili zdziwienia zabawa zaczęła toczyć się w znacznie żywszym tempie. Goście coraz częściej wołali o wino, domagali się głośniejszej muzyki oraz bardziej zmysłowych występów. Tancerki i akrobaci rzeczywiście wkrótce się znaleźli. Nefer dokończył swoje piwo.
     "Nie mamy tu już czego szukać. Chyba, że chcesz jeszcze zostać?” - spytał Anę.
     "Nie. To był trudny dzień, a na jutro też mamy pewne plany. Lepiej, żebyś odpoczął, mężu.”
     "Ty również zamierzasz wybrać się na polowanie?” - zażartował.
     "Kto wie, Neferze? Sam się przekonasz.”
     Nie zdołał wydobyć z Any niczego więcej, przynajmniej jednak obudził się rano ze świeżą głową i w łożu małżonki, co stanowiło miłą odmianę w porównaniu z porankiem po pierwszej uczcie. Zjedli śniadanie i Nefer został wyprawiony na plac ćwiczeń, gdzie zastał już Harfana i Irias. Spędzili razem dużą część przedpołudnia, doskonaląc swoje umiejętności. Amaktaris, wbrew nadziejom kapłana nie pojawiła się, zapewne zajęta sprawami państwowymi. Dołączył do nich natomiast sierżant z wiadomością, iż Amazonki z orszaku Irias szykują konie, broń i zapasy, zapowiadając wyjazd na polowanie.
     "Ach tak. Charis wspominała o tym na wczorajszej uczcie” - zauważył Harfan. - "Chciały też zabrać ze sobą Irias, ale Królowa tego zabroniła i przekonała naszą księżniczkę, aby tymczasem została w pałacu. Wkrótce zapolujemy wszyscy razem. To zresztą raczej późna pora aby wyruszać na łowy. Wątpię, czy znajdą teraz jakąś zwierzynę i wrócą pewnie ze wstydem. Przynajmniej pozbędziemy się ich na jakiś czas. Pułkowniku, pozwól, że zostawię teraz księżniczkę pod twoją opieką. Otrzymaliśmy z Neferem własne rozkazy.”
     "O co chodzi, przyjacielu?” - spytał kapłan, gdy opuszczali plac ćwiczeń.
     "Umyj się w basenie i staw w apartamentach Najjaśniejszej. Tam się spotkamy. Tylko tyle mogę powiedzieć.” - Libijczyk pożegnał się i oddalił pospiesznie.
     Zaintrygowany Nefer bez zwłoki wykonał to polecenie. Na komnaty Władczyni wpuszczono go bez zadawania pytań, do czego zdążył się już przyzwyczaić. Na Harfana musiał dłuższą chwilę zaczekać. Sama Bogini również wydawała się nieobecna, nie dostrzegł także nikogo spośród służby. Wreszcie pojawił się gwardzista i dopiero wtedy z jednej z bocznych komnat wyłoniła się Amaktaris, w ozdobnym, lekkim pancerzu królowej-wojowniczki. W prawej dłoni dzierżyła bicz, bynajmniej nie paradny, w lewej niosła łańcuchy. Rzuciła je w kierunku Libijczyka.
     "Żołnierzu, skuj tego niewolnika!” - rozkazała tonem nie znoszącym sprzeciwu.
     Harfan nie sprawiał wrażenia zaskoczonego. Podszedł do Nefera i zdarł z niego szatę, przynajmniej tym razem nie odświętną lecz najzupełniej zwykłą.
     "Proszę, nie stawiaj oporu, przyjacielu” - powiedział cicho.
     Kapłan nie miał wcale takiego zamiaru, nie próbował też pytać o cokolwiek Najjaśniejszej, zachodził tylko w głowę, cóż takiego znowu wymyśliła. Ile to czasu upłynęło odkąd ostatni raz nosił okowy? Może trzy tygodnie? W każdym razie niezbyt wiele. Co prawda, obecne kajdany okazały się nieszczególnie uciążliwe, łańcuchy dobrano w takiej długości, by skuty nimi Nefer mógł stawiać krótkie kroki oraz w ograniczony sposób poruszać rękoma za plecami. Przekonał się też, że gdy gdy pod surowym spojrzeniem Władczyni – miał nadzieję, że udawanym - Harfan sprawnie nakładał te okowy, on sam poczuł gwałtowny przypływ podniecenia, objawiający się nieznośnym bólem zniewolonych od dawna genitaliów. Gwardzista ukończył swoje zadanie i został odprawiony zdecydowanym gestem dłoni.
     Amaktrais przyglądała się przez dłuższą chwilę skutemu arcykapłanowi czy też niewolnikowi, bawiąc się biczem.
     "Czy nadal jesteś gotowy służyć swojej Pani?”
     "Tak, o Najpotężniejsza z Królowych” - odparł pobudzony i chciał rzucić się do Jej stóp.
     "Nie tutaj, głupcze.” - Powstrzymała go gniewnie. - "Tak jak teraz, do niczego się nie nadajesz! Ruszaj się!” - Wzmocniła wydany rozkaz niezbyt silnym smagnięciem bicza. Podobnego traktowania Nefer także nie doświadczył już od dłuższego czasu i jego podniecenie jeszcze wzrosło.
     Wykonując polecenie Najdostojniejszej, tak szybko jak tylko pozwalały na to łańcuchy przeszedł do małej sali posłuchań i zmarł z zaskoczenia. Na wyniesionym w górę tronie zasiadała Ana, w oficjalnym złocisto-białym stroju Królowej i Bogini. Podwójna korona Górnego i Dolnego Kraju na jej głowie, dzierżone w dłoniach bicz i pasterska laska, bogata biżuteria oraz wyrazisty makijaż dopełniały obrazu.
     "O co tu chodzi?” - Zapytał sam siebie.
     Nie otrzymał jednak czasu na zbyt długie rozważania.
     "Na kolana, niewolniku.” - rozkazała Amaktaris, ponownie używając bicza, tym razem całkiem mocno. - "Oddaj cześć Pani Obydwu Krajów i błagaj Ją o łaskę. O ile, oczywiście, chcesz takową otrzymać!”
     "Ale jaką łaskę?”
     Pospiesznie upadł na twarz u stóp tronu małżonki, nie potrafił jednak powstrzymać się przed zadaniem tego pytania. W odpowiedzi odebrał kolejne smagnięcie. Na szczęście, Ana uniosła dłoń.
     "Wystarczy. On mimo wszystko nie jest taki głupi. Jakiej łaski pragniesz od swojej Pani i Królowej? Jakiej łaski możesz pragnąć najbardziej i najsilniej?”
     Nefera wreszcie olśniło.
     "Pani, czy Ty... Czy zechcesz...”
     "Tak... Uznałam, że zasłużyłeś. Chcę jednak, abyś o to poprosił. Sprawi mi to przyjemność, może tobie również, niewolniku?”
     Doskonale rozumiał, że same słowa tu nie wystarczą. Przyczołgał się do stopni tronu, uniósł nieco głowę i z pewnym trudem pełzł w górę. Jego niezdarne raczej starania musiały budzić rozbawienie obydwu obecnych dam, usłyszał to w głosie Any, gdy ponaglała męża.
     "Pospiesz się, niewolniku. Nie mam dla ciebie całej wieczności!”
     Amaktaris oszczędziła jednak Neferowi kolejnych smagnięć, a Ana nie cofnęła stóp, gdy dotarł wreszcie do ostatniego stopnia tronu. Obsypał je gorącymi pocałunkami, zauważając zarazem, iż żona nałożyła wyjątkowo eleganckie sandałki, złociste, z dość wysokimi obcasami, takie, jakie najbardziej lubił.
     "Najdostojniejsza Pani, Wielka Bogini, Władczyni Niebios i Ziemi, czy zechcesz wysłuchać prośby swego sługi i niewolnika?”
     "Cóż to za prośba?”
     "Czy uwolnisz Twego najpokorniejszego poddanego od okowów, które zechciałaś niegdyś nałożyć?”
     "Nosisz wiele łańcuchów, niewolniku.”
     "Możesz zdjąć je wszystkie, o Wielka. Jeśli tylko zechcesz. Ale tylko Ty jedna masz władzę uwolnić swego sługę od tych najcięższych i najuciążliwszych...”
     "Naprawdę uważasz je za najcięższe?”
     "Ty wiesz, o Pani.”
     "Tak, wiem. Był taki czas, że musiałam je nałożyć. Teraz jednak nadeszła chwila, aby je zdjąć. Wstań, sługo.”
     Nefer miał pewne problemy z wykonaniem tego polecenia, szczęśliwie pomogła mu własną ręką Amaktaris, która tymczasem również wspięła się na podest. Gdy stanął już przed Aną, ta pochyliła się i ujęła w dłoń pierścienie. Pracowała palcami powoli, nie miała wprawy w czymś takim. W końcu jednak znienawidzone obręcze opadły, a męskość kapłana natychmiast wyprostowała się w pełnej okazałości. Po raz pierwszy od kilku już miesięcy.
     "Czyżbyś miał inne jeszcze pragnienia, niewolniku?” - spytała żona na wpół żartobliwie, trącając lekko czubek penisa końcówką bicza. - "Może również zechcę je zaspokoić. Ale teraz twojej osoby zażądała sama Bogini Izyda i muszę cię odstąpić. Nie na długo jednak” - dodała, spoglądając na Amaktaris, po czym wstała z tronu i zeszła po schodach.
     "Siadaj, Neferze.” - Bogini popchnęła go lekko na puste teraz siedzisko. - "Pamiętasz, jak w Tamadah Kruto zażądał, abym usłużyła ci w taki sposób? Grożąc, że w przeciwnym razie podda cię torturom... Chciał złamać Moją dumę... Był jednak głupcem, wielkim głupcem... Wówczas nie mogłam tego uczynić... Bałam się, że zginiesz... Byłam pewna, że zginiesz nawet wtedy, jeżeli Ja zdołam się uratować. Obiecałam sobie, że jeżeli twój plan się uda, jeżeli jakimś zrządzeniem bogów oboje przeżyjemy, zrobię to chętnie i z własnej woli... Dopiero teraz trafiła się okazja...”
     "Pani...”
     "Nic już nie mów... Tylko nie wolno ci trysnąć, pamiętaj, to bardzo ważne.”
     Upadła na kolana, wsunęła głowę pomiędzy uda Nefera rozsunięte na tyle, na ile pozwalał skuwający kostki łańcuch i odnalazła ustami czubek wyprostowanego penisa kapłana. Na początek oblizała ze wszystkich stron odsłoniętą końcówkę, czyniąc to wprawnie i w sposób niezwykle pobudzający. Miał już okazję przekonać się o zręczności, z którą posługiwała się językiem i to nie tylko podczas wydawania rozkazów czy żartobliwej rozmowy. Nigdy jednak nie doświadczył tego w podobny sposób.
     "Gdzie nabyła takiej wiedzy?” - Nie miał jednak czasu aby się nad tym zastanawiać, gdyż Amaktaris posunęła się dalej. Odsłaniając kolejne części męskości Nefera wsunęła ją w usta i objęła wargami, delikatnie przygryzła, nie przestając przy tym pracować językiem. Rytmicznie i zdecydowanie, na przemian to cofała głowę to napierała ustami. Kapłan czuł narastające w szybkim tempie podniecenie i nie pamiętał już o otrzymanym poleceniu. Czyż ktoś mógłby mieć u to za złe? Po takim czasie? Na szczęście to Bogini zdołała się opamiętać, może ostrzegły ją coraz silniejsze jęki wydawane przez Nefera, a może wyczuwalne wyraźnie dreszcze targające ciałem byłego niewolnika. Cofnęła się, uwalniając przyrodzenie Nefera. Uczyniła to dosłownie w ostatniej chwili, co także wskazywało na spore doświadczenie.
     "Wstań” - poleciła i zamienili się miejscami. - "Wsuń go, chcę poczuć cię w środku!” - rzuciła, rozchylając swoje cudowne zaiste uda. - "Tylko pamiętaj, że to jeszcze nie czas. Nie możesz...”
     Zsunęła się nieco z tronu, ułatwiając zadanie Neferowi. To znaczy, ułatwiła to prostsze z obydwu zadań. Prowadzony Jej dłonią szybko wszedł w ciepłe, wilgotne wnętrze, wykonał kilka pchnięć... Zdecydowanie, drugi rozkaz okazał o wiele trudniejszy do wykonania. I tym razem pomogło jednak wyczucie Bogini. W krytycznej chwili odepchnęła kapłana. Ne mógł się temu przeciwstawić ze skutymi na plecach dłońmi i dzięki temu wytrzymał, tylko sam czubek penisa lśnił kroplą jego własnego soku.
     "Pani, dlaczego? - wyjąkał.
     "Teraz nie możesz, obiecałam...” - wydyszała.
     Powstała z tronu i stanęła nad klęczącym Neferem.
     "Oto zostałeś pobłogosławiony przez Izydę, Dawczynię Życia. Idź i wykorzystaj ten dar.”
     Nakazała mu wstać i zejść w dół. Miał już pewne przypuszczenia, co może teraz nastąpić, dlatego zdziwił się, gdy obydwie damy skierowały się ku wyjściu, ponaglając Nefera, aby szedł szybciej. Nie zapomniały przy tym o pozbieraniu swych insygniów władzy, pasterskiej laski oraz obydwu biczy: ceremonialnego i tego najzupełniej prawdziwego. Niezwykły orszak przemierzył pospiesznie główne komnaty apartamentów Królowej i skierował się ku Jej prywatnej łaźni. Kapłana nie zdziwiło bynajmniej to, że napełniono tam już kilka basenów. Wodą o różnej zapewne temperaturze, na co wskazywały kłęby unoszącej się pary. Okazało się jednak, iż nie ograniczono się tylko do tego. W sali przygotowano ponadto czterech innych niewolników. Przygotowano, gdyż czekali nadzy, klęcząc przy podpierających strop kolumnach, przykuci za obroże krótkimi łańcuchami. Krępowały ich kajdany podobne do okowów Nefera, znacznie jednak uciążliwsze i mocno ograniczające zdolność ruchu. Przyjrzawszy się bliżej w półmroku rozjaśnianym płomieniami kilku lamp oliwnych, kapłan rozpoznał dwóch Hetytów oraz dwóch członków ludu Hapiru. Byli to więc zapewne jeńcy z niedawnej bitwy. Kręcili niepewnie głowami na widok wkraczających do pomieszczenia kobiet, z których jedna nosiła strój Królowej i Bogini, a druga oporządzenie wojownika. Do tego jeszcze nagi więzień, skuty podobnie jak i oni, z nadal wyprężonym przyrodzeniem. Zapewne nie wiedzieli, co o tym wszystkim sądzić i co może ich czekać. Nefer też poczuł zdziwienie. Dotychczasowy przebieg wypadków wydawał się w jakiś sposób zgodny z jego fantazjami oraz tym, czego mógł się domyślić z oderwanych uwag rzucanych przy różnych okazjach przez Anę czy Amaktaris. Teraz jednak został zaskoczony.
     Nie tracąc czasu, Ana zajęła pozycję półleżącą na jednym z wyłożonych matami postumentów, służących zapewne zazwyczaj do odpoczynku po kąpieli albo do masażu. Rozchyliła nieco szaty, odsłaniając piersi. Bez słowa skinęła biczem w stronę Amaktaris. Ta zdjęła tymczasem łańcuchy przypięte do obroży dwóch Hapiru. Miała ze sobą klucz. Nie znoszącym sprzeciwu tonem wypowiedziała kilka słów w nieznanym Neferowi języku. Zapewne znała mowę tych barbarzyńców. Gdy ociągali się, poparła rozkaz smagnięciami bicza. Były to uderzenia w Jej najlepszym stylu, z pełnego zamachu ramienia, silniejsze nawet niż te, którymi poganiała wioślarzy pod pokładem własnej barki. Tutaj miała więcej miejsca. Przywołani w ten sposób do porządku, jeńcy ruszyli na kolanach ku Anie, upadli przed domniemaną Panią Obydwu Krajów na twarz i przywarli do jej stóp, pokrywając je pocałunkami, pieszcząc wargami i językami. Sandałki niewiele w tym przeszkadzały. Po dłuższej chwili przyszła kolej na Hetytów. Dumni zazwyczaj wojownicy nie próbowali stawiać oporu, być może ostrzeżeni losem poprzedników, a być może zadowoleni, że przypadło im w udziale zadanie nieco mniej upokarzające. Klęcząc, pochyleni w ukłonach pieścili ustami sutki Any. Ta musiała już odczuwać skutki tych zabiegów, jęczała bowiem cicho, potem coraz głośniej, wydając przy tym okrzyki zadowolenia. Zachowała jednak na tyle świadomości, by przyzwać Amaktaris i końcówką pasterskiej laski Pani Górnego i Dolnego Kraju wskazać grzbiet jednego z Hapiru. Otrzymał on soczyste smagnięcie, po którym adorował stopę Any z tym większą gorliwością. Podobne uderzenia zaczęły coraz częściej spadać na plecy, uda i pośladki wszystkich czterech więźniów. Ana gestem laski lub ceremonialnego bicza wybierała tego spośród niewolników, który być może starał się zbyt mało, być może okazał się niezręczny, a może po prostu taki miała kaprys. Amaktaris wykazywała się przy tej okazji dużą zręcznością w używaniu bicza, ani razu nie musnęła bowiem nawet skóry uzdrowicielki. Jęki i okrzyki rozkoszy Any stały się coraz głośniejsze, przemieszane z równie głośnymi jękami bólu adorujących jej ciało jeńców. Strażnicy i słudzy zostali jednak zapewne już wcześniej odesłani, nikt nie będzie przeszkadzał, jak uświadomił sobie Nefer. Przypatrywał się temu wszystkiemu, czując własne, narastające podniecenie. Zazdrościł im, tak, zazdrościł nawet tym parszywym Hapiru. Pragnął znaleźć się na ich miejscu. Skuty łańcuchami czcić ustami stopy lub sutki małżonki, zdany na jej kaprys czekać na nieuniknione uderzenia bicza, mając tylko nadzieję, że swoimi gorliwymi staraniami zdoła odwlec nadchodzące smagnięcie.
     Oczywiście, przeznaczono dla niego ważne miejsce w tym przedstawieniu, ale rola widza i przedłużające się oczekiwanie także miały być jego elementem. Wreszcie Ana skinęła laską w stronę małżonka. Polecenie to powtórzyła Amaktaris.
     "Niewolniku, usłuż i ty swojej Pani, Władczyni Niebios i Ziemi!”
     Wzorem poprzedników upadł na kolana i wsunął się najpierw pomiędzy obydwu Hapiru, a potem pomiędzy rozchylone uda żony. Przypadł wargami do jej tajemnego miejsca rozkoszy. Odrzuciła teraz bicz i laskę, własnymi dłońmi pomogła odsłonić najwrażliwszy punkt. Na początek muskał wargami, ale po chwili zaczął pracować językiem. Szybkie, poprzeczne ruchy, drażniące łechtaczkę samym czubeczkiem języka. Okrzyki wydawane przez Anę osiągnęły kolejny poziom głośności. Skupiona na rozkoszy doznawanej w najczulszym miejscu zaprzestała nakazywać wymierzania kolejnych razów. Amaktaris chłostała jednak teraz jej sługi z własnej inicjatywy, silniej nawet i częściej. Może sama również doznała pobudzenia, co nie byłoby wcale takie dziwne? A może chciała dodatkowo podniecić Anę, najwidoczniej także nieobojętną na brzęk łańcuchów oraz odgłosy chłosty? Raz czy drugi oberwało się też Neferowi, nie miał pojęcia, celowo czy przypadkiem. W stanie silnego pobudzenia niemal wcale nie poczuł zresztą bólu. Liczyło się tylko jedno, żona reagowała coraz wyraźniej. W pewnej chwili wygięła się, uniosła do pozycji siedzącej i odepchnęła Hetytów. Jej ciało przeszył dreszcz, wydała głośny okrzyk.
     "Chodź, chodź! Nie chcę czekać!” - zawołała.
     Amaktaris kopniakami oraz smagnięciami bicza odpędziła zbędnych już niewolników. Odpełzli na boki, a Nefer ledwie to zauważył. Uniósł się i chciał wejść w małżonkę, ta jednak zsunęła się z podestu i upadła na kolana, podpierając się dłońmi. Korona Pani Obydwu Krajów spadła przy tym z jej głowy i potoczyła się po posadzce. Nikt nie zwrócił na to uwagi.
     "Chcę tak! Tak jest najlepiej! Tak czuję cię najgłębiej! Szybko!”
     Kapłan cofnął się i pochyliwszy, usiłował zająć właściwą pozycję, w czym Ana gorliwie mu pomagała, odnajdując dłonią nabrzmiałą męskość męża i prowadząc ją ku własnemu otworowi.
     "Otrzymałeś dziś błogosławieństwo daru życia. Przekaż ten dar, ku chwale Boskiej Izydy.” - zawołała chrapliwie Amaktaris.
     Poczuwszy obejmującą jego przyrodzenie ciepłą wilgoć wnętrza małżonki, Nefer nie zdołał stanąć całkowicie na wysokości zadania, jak później niekiedy myślał. Pragnął pozostać tam na wieczność, dając im obojgu rozkosz bez końca. Tymczasem był tak bardzo pobudzony, że już po kilkunastu pchnięciach nie zdołał się powstrzymać i wytrysnął. Wyrzucał z siebie nasienie gromadzone od kilku miesięcy, uwalniając napięcie, którego od dawna nie miał szansy rozładować. Tryskał głęboko, wypełniając wnętrze żony. Przynajmniej pod względem ilości spermy nikt nie powinien niczego mu zarzucić, jeżeli nawet nie zdołał już wytrzymać dłużej. Czyż zresztą to obie z Amaktaris nie zastawiły nań tych szczególnych sideł? Czyż lwice nie wybrały się na polowanie? Ana nie sprawiała jednak wrażenia, aby miała odczuwać gniew czy niezadowolenie. Gdy ciężko dysząc wysunął się z jej wnętrza, odwróciła się, opadła na plecy i przyciągnęła męża ramionami.

nefer

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 5560 słów i 32569 znaków, zaktualizował 23 wrz 2016.

17 komentarzy

 
  • Czytelnik2

    Zaczynają się zawody kto pierwszy trafi na część 69-tą.

    30 wrz 2016

  • ~Lili

    @Czytelnik2 W poniedziałek nie ma co sprawdzać. Amaktaris strajkuje. ;-)

    2 paź 2016

  • Czytelnik2

    @~Lili To dawno, za czasów słusznie minionych, jak sklep był otwarty w sobotę to w poniedziałek był nieczynny. Ale realny socjalizm to wynalazek dużo późniejszy niż piramidy.

    3 paź 2016

  • nefer

    @Czytelnik2 Dziś mamy "strajk kobiet" z zupełnie innych powodów.  Tak czy inaczej, Nefer pracuje i postara się wstawić kolejną część najdalej pojutrze.

    3 paź 2016

  • Czytelnik2

    @nefer Nie przesadzaj z tymi terminami - z trochę innej cywilizacji - fastina lente. Oprócz lol24 istnieje także życie realne.

    3 paź 2016

  • nefer

    @Czytelnik2  :)

    3 paź 2016

  • Czytelnik2

    @nefer Wszystko przez pośpiech. Powinno być festina lente.

    4 paź 2016

  • violet

    Neferze,  bardzo udana część. Plan obu kobiet  doskonale przebiegły i emocjonalnie perwersyjny. Brawo. Nie będę swoim zwyczajem prorokować co będzie, bo wolę poczekać, na to co sam ukażesz, ale coś mi się zdaje i mam takie odczucie, że troszkę rozrastają Ci się wątki  ;) na szczęście dla czytelników :)  
    p.s. nie wyobrażam sobie trochę Lola bez Neferów.

    29 wrz 2016

  • nefer

    @violet Dzięki. Chwilę jeszcze zajmie doprowadzenie szytskich spraw do końca.  ;)

    3 paź 2016

  • Roksana76

    Nefer, teraz mi to przyszło do głowy! Chyba nie wepchniesz Horkana w ramiona którejś z tych amazonek? Królowa i Bogini nie mogłaby przecież do tego dopuścić, a Kobiecie złamałoby to serce!

    27 wrz 2016

  • nefer

    @Roksana76 Bez obawy, Horkan charakterologicznie nie pasuje do miłości w stylu Amazonek. Już bardziej Nefer, ale zdążył się zrazić - z wzajemnością zresztą. Absolutnie nie odczuwa przy tym takiej potrzeby, mając dość zajęcia z obydwiema Lwicami. Horkan pożąda nadto władzy, a tego od Amazonek nie dostanie. Co prawda, coś mogą mu jednak ofiarować...

    27 wrz 2016

  • Roksana76

    @nefer, uspokoiłeś mnie. Też mi się to wydawało nieprawdopodobne, ale zastanawiałam się, czy one np. nie spróbowałyby go pojmać i użyć przeciwko królowej, udając, że któraś z nich zamierza go  uznać za swojego... osobistego niewolnika? No, ale masz rację, to zupełnie do niego nie pasuje :)

    27 wrz 2016

  • Roksana76

    Jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że przeczytałam wszystko od początku do setnego rozdziału w ciągu kilku dni. Zdumiewające jest to, że nie pogubiłeś się w fabule i wątkach. Mało tego, każdy rozdział jest dobry. Nie mamy tu zjawiska, jak w "Moda na sukces", że początek dobry, a im dalej, tym dziwniejsze problemy i "wydumane" intrygi. Tu wszystko jest przemyślane i czytając rozdział, powiedzmy osiemdziesiąty, ma się wrażenie, że doskonale wiedziałeś od początku, co ma się tam znaleźć. No, ale na geniusz nie ma rady!  Pozdrawiam serdecznie, choć przyznam, że z odrobiną zazdrości ;)

    27 wrz 2016

  • nefer

    @Roksana76 Dzięki za miłe słowa, tym bardziej cenne, że wypowiedziane przez koleżankę po piórze. To prawda, przebieg fabuły nie jest przypadkowy, jej zarys mam gotowy od dawna i wypełniam stopniowo treścią. Oczywiście, po drodze przychodzą do głowy różne niuanse i ozdobniki, zwykle nie potrafię sobie odmówić wplecenia ich w główny wątek, o ile pasują do całego obrazu. I do tego bohaterowie też miewają swoje zdanie na temat tego, co powinni zrobić - to jest już poważniejszym problemem... A zazdrościć nie masz czego, bardzo udanie tworzysz własne, rozbudowane jak i mój "tasiemce".  :)

    27 wrz 2016

  • Denver71

    Kiedy nastepne czesci..... Nie mogeln sie doczekac

    26 wrz 2016

  • nefer

    @Denver71 Hej. Jeśli się uda, to za 2-3 dni. bardziej jednak prawdopodobne, zę dopiero w przyszłym tygodniu się wyrobię.

    26 wrz 2016

  • Marschal1

    Naprawdę uczta podczas czytania była niesamowita. Na gratulacje przyjdzie czas na końcu ale póki co czekamy na kolejne części. Pozdrawiam ☺

    26 wrz 2016

  • nefer

    @Marschal1 Dzięki i smacznego.  ;)  Zapraszam na kolejne dania.

    26 wrz 2016

  • Ewa

    Tak, pomiędzy wczesniejszymi wierszami należało sie spodziewać takiego przebiegu wypadków. Amazonki coś knuja i dobrze że mądra Amaktaris nie pozwoliła Irias wyruszyc z nimi. A scena swego rodzaju że tak ujme trójkąta milosnego trochę zaskakuje. Naprawde podziwiam kunszt wyobraźni w opisaniu tej sceny. Podziwiam Krolowa, Boginię i KOBIETE ktora stac na takie poswiecenie wobec swojego ukochanego byłego niewolnika, choc i przyjaciela. Jak zwykle wspaniale opisane, wrecz pokazane...ale rzeczywiście w tej sytuacji niedosyt pozostaje... Co dalej....? Na co stać Królową, Nefera, Ane, Horkana i Amazonki? Jakis czarny koń? Joker? Pisz, pisz wielu czeka. Pozdrawiam serdecznie.

    24 wrz 2016

  • nefer

    @Ewa Te łowy jeszcze się nie skończyły... Sama Amaktaris też trzyma coś w zanadrzu, czym, jak sądzę, wielu zaskoczy. Jest nie tylko Kobietą, ale i Władczynią i musi myśleć o różnych sprawach... Dziękuję i pozdrawiam.

    24 wrz 2016

  • Inv_Wrobelek

    Przesyłam wiadomość od Wróbelka - około tydzień temu coś się zepsuło i jest bardzo nieszczęśliwa, że kiedy próbuje dodać komentarz to nic się nie dzieje. I przekazuję też zachwyt, dużo zachwytu i odrobinę smutku. I jeszcze gratulacje z okazji jubileuszu. ^^

    24 wrz 2016

  • nefer

    @Inv_Wrobelek Dzięki. Przekaż, proszę, pozdrowienia. Przed tygodniem zaktualizowano stronę Lol, teraz ma nieco inną szatę graficzną. U mnie też przez jakiś czas nie działały pewne funkcje menu, poprawili je wczoraj. Czyli trzeba mieć nadzieję, że idzie ku lepszemu.

    24 wrz 2016

  • Ramol

    Hmmm... Jubileuszowy, setny rozdział  - jak zwykle - świetnie napisany.  Druga część opisująca "czary nad sromem" Any nie całkiem jest (chyba) zgodny ze współcześnie obowiązującą wiedzą medyczną - tym gorzej dla tej wiedzy!  Obie Amazonki zachowywały się tak, jakby z premedytacją chciały obrazić Amaktaris, termin ich wyjazdu "na łowy" bardziej pasuje na jakąś "randkę" na pustyni. Horkan sam się nie wymknie swym podwładnym, musi mieć pomoc sporego oddziału wyćwiczonych żołnierzy... Czyżby to najemnicy ze świątyni Ozyrysa mieli mu pomóc? Wiem, że moje pomysły są zawsze gorsze od rozkazów bogów Krajów nad Rzeką podanych nam do wierzenia przez arcykapłana Nefera...

    23 wrz 2016

  • nefer

    @Ramol Wbrew pozorom, wiedza medyczna w tej materii nadal pozostawia bardzo wiele do życzenia i sytuuje się na pograniczu magii. I nadal zdarzają się "cuda". Gzieś wyczytałem, że gdy w związku z procesem kanonizacyjnym rozpoczęto zbieranie świadectw cudów dokonanych za wstawiennictwem JP II, to  większość zgłoszeń dotyczyła właśnie tego typu spraw. Tak przynajmniej odbierali to sami zainteresowani. A Twoje pomysły nie są "gorsze" , co najwyżej inne. I mam tę przewagę, że własne zwykle przygotowywuję zawczasu.  :P

    24 wrz 2016

  • Ramol

    Mam dość samouwielbienia i zarozumiałości, więc "podbijanie mi bębenka" nie jest już konieczne! A co oznacza czekanie na potomka długie lata - wiem sam dokładnie. Pozdrowienia Zbyszku!

    25 wrz 2016

  • POKUSER

    Gratuluję rocznicy. Niezłe przyjęcie jubileuszowe Nefer dostał ;)

    23 wrz 2016

  • nefer

    @POKUSER Tak... Otrzymał kilka prezentów... Ale nie chwalmy dnia przed zachodem... To polowanie jeszcze się nie zakończyło...

    24 wrz 2016

  • Lolek2

    No, jaki fajny happy end...

    Tylko gdzie to: "zyli dlugo i szczesliwie".

    Zartuje, :) To pozostal jeszcze watek Horkana i amazonek. Dziwne ze amazonki chca sie jeszcze dogadac z Horkanem, skoro teoretycznie to.on narazil Irias.

    23 wrz 2016

  • nefer

    @Lolek2 Ale spójrz w jaki sposób traktują swoją "królową", a przynajmniej ta grupa (dobrana zapewne przez Korinę).

    24 wrz 2016

  • Petrix

    Pierwsza część rozdziału określe "zapychaczem", każdy wiedział, że tak będzie, druga część uczta:) nasuwa mi się, że to taka klamra zamykająca głowną akcję, a pierwsza była klamrą otwierajacą to... :),wraz z Neferem mogliśmy sobie powspominać czas i dostrzec piękno jego życia :)
    A w ostatniej części szok i niepokój na początku :lol2: W taki sposów rozwinąłeś tą sytuacje i po takich zdarzeniach, że jak Amaktaris znowu arcykapłana skuła w łańcuchy, że myślałem, iż znowu Nefera zaczęła podejrzewać o zdradę xd :lol2:  
    Mam przeczucie, że część główna ceremonii już się skończyła, jeszcze jeden rozdział pewnie rozmowy/wyjaśnień planu lwic Neferowi, albo i ciąg dalszy jeszcze.
    Ale tak na prawde teraz dopiero masz otwarte choryzonty dla wszystkich postaci :), żadnych obietnic/zobowiązań i tu mój niepokój się objawia - cały czas musze mieć świadomość, że kolejny rozdział może będzie tym ostatnim.
    Apetyt rośnie w miare jedzenia i podejrzewam, mało kto ma ochotę zakończyć ucztę ;)  
    Dziękujemy za okrągłą setke rozdziałów :) teraz trzeba namówić Nefera na dobicie do 200 rozdziału :D :lol2:

    23 wrz 2016

  • nefer

    @Petrix Tu są różne klamry spinające wydarzenia: uczta, pierścienie, szczególne pieszczoty odebrane przez Nefera itp. To już niedaleko końca ale jeszcze nie sam koniec.

    24 wrz 2016

  • beznicka

    to dzisiaj ja jestem pierwszy:)

    23 wrz 2016

  • nefer

    @beznicka Znowu zawody?  ;)

    24 wrz 2016

  • Czytelnik2

    Mniam.

    23 wrz 2016

  • nefer

    @Czytelnik2 Smacznego.  :devil:

    24 wrz 2016

  • Czytelnik2

    @nefer Dziękuje za życzenia, choć to kto inny konsumował związek.

    24 wrz 2016

  • Szarik

    Zmysłowo i perfekcyjnie. Zapewne masz coś i dla drugiej lwicy, przyjemnie jednak będzie na to poczekać.

    23 wrz 2016

  • nefer

    @Szarik Polowanie jeszcze się nie skończyło, ale może przybrać różne formy.

    24 wrz 2016

  • Szarik

    @nefer ależ oczywiście. Można powiedzieć, że dopiero się rozpoczęło. Pierwszy akt namiętny, a kolejne? Krwawe rodem z horroru? Poczekam grzecznie na ich odsłonę. A teraz gratuluję jubileuszu, z cichą nadzieją,  że to nie ostatni.

    24 wrz 2016

  • Nowicjusz

    Dzięki za tak udany jubileuszowy odcinek

    23 wrz 2016

  • nefer

    @Nowicjusz Zapraszam do dalszej lektury (może się nieco opóźnić - mały wyjazd) i pozdrawiam.

    24 wrz 2016

  • nefer

    Przedstawiam jubileuszowy, setny rozdział opowieści o przygodach Nefera. Gdy zaczynałem, nie sądziłem, że to wszystko tak bardzo się rozrośnie. Przypadek albo nieśmiertelni bogowie sprawili, iż akurat w tym odcinku lwice wyruszają na polowanie... Pozdrawiam i zapraszam.

    23 wrz 2016

  • Funkykoval197

    @nefer Gratulacje Złotego Jubileuszu. Też nie przypuszczałem po jakich pięciu rozdziałach że to opowiadanie tak mnie wciągnie i będę czekał z niecierpliwością. Pozdrawiam
    ps, Mała uwaga "... ktoś mógłby mieć u to za złe? ...literówka "em" Ci zjadło :-)

    23 wrz 2016

  • nefer

    @Funkykoval197 Dzięki, Pierwszy Rycerzu Księżniczki.  :)  Literówkę poprawiłem w pliku prywatnym, tu już zostawię, bo administracja zdążyła zatwierdzić tekst i nie chcę go już edytować, aby nie musieli przeglądać ponownie.

    24 wrz 2016

  • Funkykoval197

    @nefer Niechby spróbowali nie zatwierdzić. Normalnie by była  masakra, rozruchu i dziejowy kataklizm jakiego świat nie widział, przy którym Wielka Rewolucja Październikowa to mały pikuś hehe

    24 wrz 2016

  • nefer

    @Funkykoval197 Po prostu bunt.  :smh:

    24 wrz 2016

  • Funkykoval197

    @nefer Bunt to zbyt delikatnie powiedziane :-D

    25 wrz 2016

  • nefer

    @Funkykoval197 Nefer nie jest rewolucjonistą, raczej zwolennikiem monarchii absolutnej. A nawet teokratycznej monarchii absolutnej, pod warunkiem, że rządy sprawuje osobiście godna tego miana Królowa-Bogini.  :rotfl:

    26 wrz 2016

  • Funkykoval197

    @nefer Ja nie mówię o Egipcie, Tylko o moderacji tego forum :-D

    26 wrz 2016