W blasku sygnetów I

W blasku sygnetów IUtwór ten jest fikcją literacką. Wszelkie nazwy postaci, miejsc i zdarzeń są wytworem wyobraźni autora. Wszelkie podobieństwo do autentycznych osób żywych lub zmarłych, firm, miejsc lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. Wszystkie postacie w tym utworze mają ukończone 18 lat. Miłej zabawy!

     Na balkonie dziewiątego piętra Aleksander Wilczyński wpatrywał się w zatłoczone ulice wieczornego miasta, otulone różowo-złotym światłem latarni. Dym papierosa ulatywał w górę, wirując leniwie, zanim rozpłynął się w chłodnym powietrzu. Daria, w środku mieszkania, krzątała się w kuchni. Od czasu do czasu dobiegające stamtąd dźwięki – stukot noża o deskę czy brzęk talerza – przypominały mu, że nie jest sam. A jednak czuł się samotny.
     Byli razem już trzy lata. Trzy lata, które zaczęły się zupełnie niewinnie – od przypadkowego spotkania w barze, w którym on, nieśmiały i nieco wycofany detektyw, znalazł się przez czysty przypadek. Daria pojawiła się w jego życiu jak powiew świeżości. Jej pewność siebie i błysk w oku nie pozwoliły mu uciec, choć chciał, jak zwykle. „Nie można całe życie chować się za pracą”, powtarzał wtedy w myślach, próbując przekonać samego siebie, że to dobry pomysł, by zaryzykować.
     Nie żałował. Nie do końca. Były chwile, gdy zastanawiał się, jakim cudem tak różni ludzie mogli stworzyć coś, co z pozoru przypominało związek. Ale każde jej spojrzenie, każdy śmiech rozwiewały jego wątpliwości. Wtedy przynajmniej. Teraz, gdy stał tu, na balkonie, z ostatnim tlącym się papierosem, myśli przybierały inny tor.
     Zaczął zauważać szczegóły. Zawsze mówiła o sobie niewiele, a jej przeszłość pozostawała mglista, jakby chciała coś ukryć. Ale czy to nie on robił to samo? Ukrywał swoją prawdziwą pracę, nie chcąc, by postrzegała go jako kogoś twardego czy zimnego. „Analityk w firmie ojca” brzmiało znacznie prościej i mniej kontrowersyjnie. Teraz wydawało mu się, że oboje od początku budowali ten związek na niedopowiedzeniach.
     Papieros wypalił się niemal do filtra. Aleksander spojrzał na niego i westchnął. Odruchowo sięgnął do kieszeni po zapalniczkę, ale kiedy ją przekręcił, nie pojawił się żaden płomień. Spróbował ponownie, raz i drugi, lecz bez skutku. Spojrzał na kuchenne okno, przez które dostrzegł sylwetkę Darii pochyloną nad blatem. Uniósł brwi w rozbawieniu i cichym zniecierpliwieniu. „Chyba czas się rozejrzeć za nową zapalniczką”, pomyślał, gasząc niedopałek w popielniczce i kierując się w stronę wnętrza mieszkania.
     Aleksander wrócił do mieszkania, powoli zamykając drzwi balkonowe. Przeszedł przez salon, w którym ciepłe światło lampy rozlewało się po drewnianej podłodze. W kuchni Daria stała przy blacie, krojąc coś z wprawą, która zawsze robiła na nim wrażenie. Miała na sobie luźny, szary sweter i upięte w niedbały kok włosy, ale w tym prostym stroju była równie urocza jak wtedy, gdy pierwszy raz ją zobaczył.
     – Hej, Daria – odezwał się, unosząc zapalniczkę w dłoni. – Masz może jakąś zapasową? Moja postanowiła, że już nie będzie współpracować.
     Daria zerknęła na niego przez ramię, uśmiechając się lekko.
     – Jasne, poszukaj w mojej sypialni. Powinna leżeć na biurku. Jeśli jej tam nie znajdziesz, sprawdź w szufladzie – odpowiedziała i wróciła do krojenia, jakby rozmowa o zapalniczkach była czymś absolutnie naturalnym.
     Aleksander skinął głową i ruszył do jej sypialni. To było niewielkie, ale przytulne pomieszczenie. Na ścianach wisiały minimalistyczne obrazy, a pościel na łóżku pachniała jej ulubionymi perfumami – tymi, które zawsze kojarzyły mu się z późnymi wieczorami spędzonymi razem.
     Podszedł do biurka i zaczął przeglądać jego powierzchnię. Porządek, który tu panował, przypominał mu o jej obsesji na punkcie organizacji. Zapalniczki jednak nie było. Westchnął i otworzył górną szufladę.
     Znalazł ją niemal od razu, ale jego wzrok przyciągnęło coś innego – nieduży, skórzany notes z lekko startymi brzegami. Pamiętnik. Przez chwilę patrzył na niego w milczeniu, walcząc z pokusą, która wydawała się silniejsza z każdą sekundą.
     „Nie powinienem... Ale przecież to tylko chwilka” – pomyślał, biorąc pamiętnik do ręki. Otworzył go na chybił trafił.
     Słowa, które przeczytał, sprawiły, że serce zabiło mu mocniej. Daria pisała o rzeczach, których nigdy mu nie zdradziła – o sekretach, które skrywała za fasadą uśmiechów i codziennych rozmów. Kilka stron wystarczyło, by obraz, jaki miał o niej w głowie, zaczął się rozsypywać jak domek z kart.
     Usłyszał brzęk naczyń w kuchni i szybko zamknął pamiętnik, odkładając go na miejsce. Serce biło mu jak oszalałe. Wziął zapalniczkę i wyszedł z pokoju, próbując wyglądać jak najbardziej naturalnie.
     – Znalazłeś? – zawołała Daria z kuchni, nie odwracając się od garnka.
     – Tak, mam – odpowiedział, starając się, by jego głos zabrzmiał spokojnie.
     – Super, obiad będzie gotowy za pięć minut – rzuciła, jakby to była najzwyklejsza w świecie sytuacja.
     Aleksander skinął głową, choć wiedział, że tego nie widzi, i wrócił na balkon. Usiadł na krześle, zapalając kolejnego papierosa. Tym razem zapalniczka Darii zapaliła płomień bez trudu.
     Patrzył na dym unoszący się w wieczorne powietrze, rozmyślając o tym, co przeczytał. Czuł, że powinien porozmawiać z nią od razu, ale coś go powstrzymywało. Czy to strach, że mogłaby poczuć się zdradzona, czy może chęć dowiedzenia się więcej, zanim skonfrontuje ją z tym, co odkrył?
     Kiedy usiedli razem do stołu, Aleksander starał się wyglądać na rozluźnionego. Żartował z Darii, chwalił jej kuchnię, a w głowie układał plan. Musiał znaleźć sposób, by dostać w swoje ręce pamiętnik jeszcze raz.
     Po posiłku telefon w jego kieszeni zawibrował. Wyjął go i uśmiechnął się lekko, widząc wiadomość od siostry: „Jak coś, to powiedz, że to z pracy”.
     – Przepraszam, Daria, muszę lecieć. Praca wzywa. Mam kilka spraw do domknięcia – powiedział, wstając od stołu.
     Daria spojrzała na niego z lekkim zaskoczeniem, ale tylko skinęła głową.
     – Rozumiem. Dzięki, że wpadłeś – powiedziała z uśmiechem, gdy podchodził, by ją pocałować.
     Oddał jej zapalniczkę, ale kiedy powiedziała, że może ją zatrzymać, odmówił.
     – Kupię sobie nową. A jedna zapasowa u ciebie zawsze się przyda – rzucił lekko, wychodząc z mieszkania.
     Zjeżdżając windą, wyjął swoją starą zapalniczkę i zaczął nią pstrykać. Ku jego zdumieniu odpalała za każdym razem, jakby nigdy nie była zepsuta.
     – Los? Czy coś więcej? – mruknął pod nosem, wsuwając zapalniczkę z powrotem do kieszeni.

***

     Aleksander stał w progu mieszkania Darii, czekając, aż ta zamknie za nim drzwi. Uśmiechnęła się ciepło, jak zwykle, i rzuciła:
     –  Idę do kuchni, obiad zaraz będzie gotowy. Rozgość się.
     Nie odpowiedział od razu. Jego spojrzenie na chwilę zatrzymało się na jej twarzy, próbując odczytać coś więcej, niż mówiły słowa. Ciepło czy dystans? Szczerość czy ukryty chłód?
     –  Jasne –  odparł lekko, ściągając buty i odwieszając torbę na wieszak. Kiedy Daria zniknęła w kuchni, błyskawicznie sięgnął do torby i wyjął małe, płaskie pudełko zawierające masę plastyczną. Delikatnie wyciągnął klucze, które Daria zostawiła na szafce w przedpokoju, i odcisnął w masie ich kształt. Czuł, jak serce zaczyna bić szybciej, ale jego dłonie pozostały pewne. Po chwili wszystko wróciło na swoje miejsce, a klucze leżały dokładnie tam, gdzie wcześniej. Aleksander schował masę do torby i zapiął ją na suwak.
     Gdy wszedł do kuchni, Daria kroiła coś na desce, plecami do niego. Kuchnia pachniała bazylią i smażonym czosnkiem.
     –  Pracowity dzień? –  zagaił, opierając się nonszalancko o framugę.
     –  Jak zawsze. Ale i tak cieszę się, że dziś mam popołudnie wolne. Chciałam coś ugotować i spędzić z tobą trochę czasu. –  Uśmiechnęła się przez ramię, a jej głos brzmiał autentycznie.
     Aleksander uśmiechnął się delikatnie, ale w jego myślach zrodziło się pytanie: „Dlaczego właśnie teraz?” Mimo szczerego tonu Darii, podejrzenia, które nie opuszczały go od kilku dni, zdawały się teraz głośniejsze niż kiedykolwiek.
     –  Lepiej cię nie rozpraszać, kiedy masz w ręku nóż – zażartował. – Idę na balkon zapalić.
     –  Aha, jasne. Posiłek zaraz będzie gotowy.
     Aleksander wyszedł na balkon, szczelnie zamykając za sobą drzwi. Wyjął papierosa i zapalniczkę –  tę samą, która niedawno przestała działać. Tym razem płomień zapalił się bez najmniejszego problemu. Uniósł brwi, czując ironię sytuacji.
     „Zapalniczka działa, kiedy nie ma to większego znaczenia.” Podmuch wiatru poruszył delikatnie firankę, gdy Aleksander oparł się o balustradę, spoglądając na ulicę. W jego myślach wciąż krążyły obrazy pamiętnika Darii i pytania, które nigdy nie zniknęły.
     „Czy naprawdę jest taka, czy tylko za taką chce uchodzić? Co robi, kiedy mówi, że jest w pracy?”
     Przez moment rozważał, jak najlepiej zainstalować GPS w jej samochodzie. Plan, który ułożył wcześniej, zdawał się coraz bardziej sensowny. Wystarczy tylko chwila –  jeden moment nieuwagi Darii.
     Dym z papierosa unosił się powoli, a jego myśli krążyły wokół tego, co mógłby odkryć.
     –  Aleks, obiad gotowy! –  Daria zawołała z kuchni.
     Aleksander zaciągnął się po raz ostatni, zgasił niedopałek i wrócił do środka.
     Podczas posiłku atmosfera była swobodna. Rozmawiali o jej pracy, o filmach, które ostatnio oglądali, i o planach na nadchodzący tydzień. Aleksander wiedział, że musi sprawiać wrażenie całkowicie zrelaksowanego.
     – Wiesz co? Może wyskoczymy do kina po obiedzie? – zaproponował nagle, sięgając po kolejny kęs.
     – Do kina? – Daria spojrzała na niego z lekkim zaskoczeniem, ale uśmiechnęła się. –  Dawno nie byliśmy. Jasne, czemu nie.
     Plan zadziałał. Kino było idealnym pretekstem, by dłużej spędzić z nią czas, nie wzbudzając podejrzeń. Po obiedzie wsiedli do jego samochodu i ruszyli w stronę centrum.
     W drodze powrotnej, gdy wysadził ją pod blokiem, spojrzał na zegar w samochodzie. „Czas gra tylko na moją korzyść. Wkrótce poznam wszystkie jej tajemnice.”

***

     Aleksander siedział w swoim samochodzie, zaparkowanym nieco dalej od bloku Darii. Silnik był wyłączony, a cisza w nocy była niemal namacalna. Zegar na desce rozdzielczej wskazywał kilka minut po północy. Wciągnął głęboko powietrze, spoglądając na czarny kontur jej samochodu, stojący samotnie na parkingu.
     „Muszę być szybki i precyzyjny” –  pomyślał, sięgając do torby po niewielki nóż. „Nie mogę zostawić śladów.”
     Wysiadł cicho, rozglądając się na boki. Parking był pusty, światła w mieszkaniach zgaszone. Kroki Aleksandra były ledwo słyszalne na asfaltowej powierzchni. Pochylił się przy tylnej oponie samochodu Darii, z wyczuciem wbijając ostrze w gumę. Z sykiem powietrze zaczęło uchodzić. Chwilę później opona była całkowicie płaska.
     Odchodząc, spojrzał na swoją pracę z satysfakcją. Wracając do samochodu, zadał sobie pytanie: „Czy to już obsesja, czy jeszcze chłodna analiza?” Odpowiedzi unikał.

***

     Budzik zadzwonił o szóstej rano, ale Aleksander był już na nogach. Ubrał się szybko, a dzwonek telefonu rozbrzmiał niemal idealnie na czas. Na ekranie wyświetliło się imię Darii.
     – Hej – powiedziała, a w jej głosie słychać było nutę irytacji. – Mam problem. Ktoś przebił mi oponę w samochodzie, a żadna taksówka nie chce tu podjechać o tej godzinie. Nie wiem, co robić...
     Aleksander wciągnął powietrze, udając zdziwienie.
     –  Spokojnie, Daria. Wezmę wolne w pracy i zawiozę cię do szpitala. Potem zajmę się twoim autem.
     – Naprawdę? – Jej głos złagodniał, a na końcu dało się wyczuć ulgę. – Jesteś kochany.
     – Czekaj na mnie, zaraz będę.

***

     Kiedy dotarł pod jej blok, Daria czekała już na chodniku, ubrana w schludny uniform medyczny. Włosy miała upięte w wysoki kok, a w dłoni kubek z kawą.
     – Dzięki, że tak szybko przyjechałeś – powiedziała, siadając w samochodzie i z wdzięcznością spoglądając na niego.
     – Nie ma sprawy. Ktoś musiał cię uratować.
     Rozmawiali swobodnie przez całą drogę, ale Aleksander zachowywał czujność. Gdy dojechali pod szpital, Daria spojrzała na niego pytająco.
     –  Dasz radę z tym kołem? Nie chcę, żebyś się tym męczył...
     –  Daj mi kluczyki, a zobaczysz, że wszystko będzie gotowe, zanim skończysz zmianę.
     Daria chwilę się wahała, ale w końcu wyciągnęła klucze z torebki i podała mu.
     – Dziękuję – powiedziała, pochylając się, by cmoknąć go w policzek. – Jesteś najlepszy.
     Aleksander tylko się uśmiechnął.

***

     Przed południem stał już pod blokiem Darii, z kluczem do kół w ręce. Szybko wymienił koło z przebitą oponą na zapasowe. Po drodze do znajomego wulkanizatora jego myśli krążyły wokół kolejnego kroku planu.
     „To nic osobistego” –  powtarzał sobie w myślach, chociaż doskonale wiedział, że to kłamstwo.
     Wulkanizator, starszy mężczyzna o siwych włosach, spojrzał na niego z uśmiechem.
     – Problem z oponą, co?
     – Tak, znajoma złapała gumę.
     Gdy naprawa została zakończona, Aleksander pojechał prosto pod siedzibę swojej firmy. W podziemnym garażu zainstalował nadajnik GPS w samochodzie Darii. Czynność zajęła mu niecałe dziesięć minut.
     Zadowolony z efektów, zadzwonił do Darii.
     – Hej, samochód jest już gotowy. Odwieźć ci go pod szpital czy postawić pod blokiem?
     –  Jeśli nie sprawi ci to problemu, wolałabym mieć go tutaj.
     –  Nie ma sprawy. Zaraz będę.

***

     Daria stała przed wejściem do szpitala, gdy Aleksander podjechał. Wręczył jej kluczyki, a ona przyciągnęła go na chwilę, całując w usta.
     – Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła.
     Uśmiechnął się, chowając swoje prawdziwe myśli.
     –  Po prostu na mnie licz, jak zawsze.
     – Jeszcze raz dziękuję, a teraz muszę wracać do pracy.
     Daria ponownie pocałowała go szybko w usta, odwróciła się i truchtem ruszyła do szpitala.
Aleksander zatrzymał się na chwilę przed szpitalem, obserwując główne wejście. Przez kilka minut, analizował każdy szczegół rozmowy z Darią. Dlaczego chciała, żebym zostawił jej auto właśnie tutaj? Czy to tylko wygoda, czy coś więcej? W końcu sięgnął po telefon i wybrał numer do cioci Małgosi.
     – Cześć, ciociu – zaczął spokojnie. – Bardzo jesteś zajęta?
     – Zależy, co masz na myśli. Mów, o co chodzi – odpowiedziała z lekkim rozbawieniem.
     – Potrzebuję podwózki. Jestem pod szpitalem, a moje auto jest w drugiej części miasta.
     – Daj mi dziesięć minut, zaraz tam będę.
     Rozłączył się, odetchnął głęboko. Oczy jego wpatrzone były w dal, jakby próbował dostrzec coś, co mogło mu umknąć. „Może to nic, ale coś mi tu nie pasuje...”

***

     Ciocia zjawiła się punktualnie, jak zawsze. Ciemny sedan zatrzymał się przed wejściem, a Małgorzata skinęła głową na Aleksandra.
     – Wsiadaj. Widzę po twojej minie, że coś cię gryzie – powiedziała, gdy tylko zamknął drzwi.
     – Nic poważnego – rzucił lakonicznie, zapinając pas.
     – Jasne, bo zawsze wyglądasz jak po całonocnej naradzie wojennej, gdy nic się nie dzieje – odpowiedziała z uśmiechem. – No, gadaj.
     Aleksander zastanowił się chwilę. Nie chciał zdradzać za dużo, ale wiedział, że ciocia i tak wyciągnie z niego choć odrobinę informacji.
     – Powiedzmy, że mam trochę wolnego czasu i ciekawą sprawę na tapecie. Chodzi o moją dziewczynę.
     Małgorzata uniosła brew, rzucając mu krótkie spojrzenie.
     – Twoją dziewczynę? To brzmi jak coś bardziej osobistego niż zwykle.
     – Może trochę. Ale traktuję to jak każdą inną sprawę. Pewne rzeczy po prostu nie pasują do układanki.
     Ciocia pokiwała głową, nie naciskając więcej.
     – Masz do tego podejście jak zawsze – powiedziała z podziwem. – Stoicki spokój i chłodna analiza. Po tym można poznać profesjonalistę.
     – Dzięki, ciociu. Wiem, że mogę na ciebie liczyć.
     – Zawsze.
     Pod blokiem Darii Aleksander wysiadł, podziękował cioci Małgosi i ruszył po swój samochód. Zanim wsiadł, spojrzał na parking. „Ciekawe, czy dziś faktycznie pójdzie prosto do domu” –  pomyślał, odnotowując w pamięci, by wieczorem dokładnie prześledzić jej trasę.
     Ruszył w stronę miasta, zatrzymując się w niewielkiej restauracji na szybki obiad. Wpatrywał się w parujący talerz, pozwalając myślom dryfować. Wydawało się, że wszystko idzie zgodnie z planem, ale wciąż czuł niepokój.
     „Może się mylę” – przemknęło mu przez głowę, ale od razu odrzucił tę myśl. „Nie, coś jest na rzeczy. Teraz chodzi tylko o zebranie dowodów.”

***

     Po powrocie do domu Aleksander przepakował torbę na siłownię. Wrzucił do niej sportowe buty, ręcznik i ubrania na zmianę, oraz odżywki, po czym spojrzał na zegar. „Jeszcze kilka godzin, zanim skończy się jej zmiana.”
     Zarzucił torbę na ramię i ruszył znowu do samochodu.
     „Dzisiaj dowiem się więcej” –  pomyślał z determinacją. „Dzisiaj zaczynam łączyć kropki. Ale teraz czas aby oczyścić umysł.”

***

     Aleksander siedział nieruchomo przed biurkiem, śledząc niezmienny punkt na ekranie. Czas zdawał się rozciągać w nieskończoność. Zegar wskazywał dziewiętnastą, kiedy nagły dźwięk przekręcanego zamka wybił go z zamyślenia. Powoli obrócił się na fotelu w stronę drzwi. Nagle z przedpokoju po chwili wyłoniły się dwie znajome sylwetki.
     – Agata? – zapytał zaskoczony. – I Alicja? Co tu robicie?
     – Cześć, braciszku! – Agata uśmiechnęła się promiennie. – Wpadłyśmy zobaczyć, co u ciebie. No i chciałam się dowiedzieć, nad czym teraz pracujesz.
     – W szkole wszystko w porządku? – zapytał, patrząc na siostrę badawczo.
     – Jasne, żadnych problemów. Ale to ty brzmisz, jakbyś miał coś ciekawego na tapecie.
     Alicja, przyjaciółka Agaty stojąca tuż za nią, wskazała na koszulkę Aleksandra.
     – Fajny smok. Ta koszulka jest świetna!
     Aleksander zerknął na siebie z rozbawieniem.
     – Dzięki, ale wątpię, żebyś wyglądała w niej równie dobrze. To rozmiar trzy razy większy niż twój.
     –  Sprawdźmy – Alicja zaśmiała się, ale Aleksander w odpowiedzi zdjął koszulkę, odsłaniając przed dziewczętami swój umięśniony tors i wręczył ją jej.
     – Masz, zobacz sama. Ale ostrzegam, może być trochę przepocona po siłowni.
Alicja, nieco zaskoczona, przyjęła koszulkę i natychmiast zaczęła ją przymierzać. Ściągnęła swoją bluzkę, odsłaniając przed obecnymi koronkowy stanik w rozmiarze A i założyła smoczy wzór na siebie, parskając śmiechem, gdy materiał niemal całkowicie zakrył jej sylwetkę.
     – No, faktycznie jak worek na ziemniaki – przyznała z uśmiechem, ale po chwili zaciągnęła się zapachem koszulki. – Nie szkodzi, zapach jest… całkiem przyjemny.
     – To miło, bo to jedyny egzemplarz, jaki mam, więc jesteś skazana na przepoconą koszulkę –  rzucił Aleksander, wracając wzrokiem do ekranu.
     Agata, przechodząc za jego plecami, zerknęła na mapę.
     – O, coś się dzieje! Ten punkt zaczyna się ruszać.
     Aleksander momentalnie skupił się na monitorze, odwracając fotel w stronę komputera. Zmarszczył brwi, widząc, że samochód Darii ruszył w przeciwnym kierunku, niż się spodziewał.
     – Nie wraca do domu – mruknął, bardziej do siebie niż do dziewczyn.
     – A dokąd jedzie? – zapytała Agata, nachylając się bliżej, by spojrzeć na mapę.
     – Jeszcze nie wiem. – odpowiedział Aleksander, ale w jego głosie pobrzmiewała nuta napięcia.
     Śledził trasę na ekranie, linia GPS wyraźnie prowadziła w zupełnie innym kierunku. Aleksander podparł brodę na dłoni, analizując każdy zakręt i postój. W głowie zaczęły się mnożyć pytania. „Czyżby faktycznie ukrywała coś przede mną? Czy to po prostu przypadkowy wypad?”
     – To ta sprawa, nad którą pracujesz? – zapytała Agata, wyraźnie zaciekawiona.
     – W pewnym sensie – odpowiedział lakonicznie.
     – Cokolwiek to jest, wygląda na poważne – stwierdziła Alicja, siadając na brzegu biurka, eksponując przy okazji nogi w kusych szortach, które były zdecydowanie jej atutem i poprawiając za dużą koszulkę.
     Aleksander nie odrywał wzroku od ekranu.
     – Poważne… to dobre słowo – mruknął, jego myśli krążyły wokół tego, co mógł odkryć w najbliższych godzinach.
     Aleksander wpatrywał w ekran. Obok niego Agata i Alicja w napięciu obserwowały rozwój wydarzeń. Sygnał GPS przestał się poruszać, wskazując na leśny parking. Aleksander zminimalizował okno programu i w kilku kliknięciach uruchomił widok satelitarny. Na ekranie ukazały się dwa samochody, zaparkowane obok siebie na opustoszałym parkingu otoczonym gęstym lasem.
     – To tu – powiedział cicho, zaznaczając jeden z pojazdów.
     – Ale to legalne? – zapytała Agata, spoglądając na niego z mieszaniną ciekawości i niepokoju. – Śledzenie kogoś przy pomocy takich technologii?
     Aleksander spojrzał na siostrę kątem oka, odrywając wzrok od monitora tylko na chwilę.
     – Legalne… to pojęcie względne – odpowiedział enigmatycznie. – Korzystam z dostępnych środków. Niektóre dowody uzyskane w ten sposób nie mogą być użyte w sądzie, ale wiedza to władza. Im więcej wiem, tym łatwiej zdobyć dowody w sposób, który nie budzi wątpliwości.
     Agata uniosła brwi, najwyraźniej nie do końca przekonana. Alicja natomiast wpatrywała się w ekran z fascynacją.
     –  Wygląda jak w jakimś filmie szpiegowskim — zauważyła, poprawiając za dużą koszulkę, która zsunęła jej się z ramienia.
     Aleksander nie odpowiedział, zamiast tego skupiając się na ruchach widocznych na ekranie. Po dwudziestu minutach tylne drzwi mniejszego, jasnego samochodu otworzyły się.
     – Oho, coś się dzieje – rzucił, pochylając się bliżej monitora.
     Jedna z osób przesiadła się na miejsce kierowcy mniejszego auta, podczas gdy druga wsiadła do większego pojazdu. Chwilę później oba samochody zaczęły się poruszać, ale w różnych kierunkach.
     – Ten mniejszy należy do niej – powiedział Aleksander, wskazując na ekran. – A ten większy... prawdopodobnie należy do kochanka. Albo jednego z wielu.
     Agata zmarszczyła brwi.
     – To trochę przerażające, że jesteś w stanie to wszystko śledzić.
     Aleksander wzruszył ramionami.
     – To tylko narzędzie. Wszystko zależy od tego, jak go użyjesz.
     Widok satelitarny podążał za większym pojazdem. Aleksander zmieniał kąty kamery i powiększał obraz, aż w końcu samochód wjechał do przydomowego garażu w dużej, dobrze utrzymanej rezydencji na przedmieściach.
     – I mamy to – mruknął, notując adres w swoim notatniku.
     Agata spojrzała na zapisany adres.
     – Co teraz?
     – Teraz nic – odpowiedział Aleksander, przełączając z powrotem na mapę z sygnałem GPS Darii. – Zbłąkana owieczka dotarła wreszcie do domu.
     Zamknął programy, wyłączył komputer i odchylił się na krześle.
     – To tyle na dzisiaj.
     Alicja spojrzała na niego z niedowierzaniem.
     – I tyle? Bez konfrontacji? Bez pościgów?
     Aleksander uśmiechnął się unosząc jeden kącik ust do góry.
     – Alicjo, nie zawsze chodzi o dramat. Czasem najlepszym rozwiązaniem jest poczekać na odpowiedni moment.
     Jego spojrzenie stało się bardziej odległe, jakby już myślał o kolejnym kroku. W głowie analizował to, co zobaczył. „Kto był w tym domu? Jakie relacje łączą Darię z właścicielem tej rezydencji?” Czuł, że odpowiedzi mogą być bliżej, niż sądził.
     Aleksander siedział na swoim fotelu, lekko kołysząc się na nim i przygryzając długopis. W głowie układał plan. Skoro Daria miała dzisiaj dniówkę, zgodnie z jej grafikiem jutro powinna mieć nockę, a po niej dwa dni wolnego. To oznaczało, że za cztery dni, podczas kolejnej dniówki, będzie mógł działać. W świetle dnia, gdy jej sąsiedzi będą w pracy, a dzieci w szkołach, mógłby bez problemu wejść do mieszkania. W takich okolicznościach mało kto zwróci uwagę na nieznajomego wchodzącego do bloku. Jedyne, co musiał zrobić, to zainwestować w ubrania znacząco różniące się od jego codziennego stylu.
W końcu odłożył długopis i spojrzał na dziewczyny.
     – Coś byście przekąsiły? – zapytał, przerywając ciszę. – Nie chce mi się stać przy garach, ale zawsze możemy zamówić pizzę, kurczaka w cieście... albo burgera.
     Alicja, która wpatrywała się w niego z subtelnym uśmiechem, przymknęła oczy i odparła:
     –  Soczysty burger brzmi kusząco. Szczególnie z wyrazistym sosem.
     Aleksander odwzajemnił jej spojrzenie, unosząc brew.
     – No to może BBQ? Nadaje konkretnego smaku, nie jest mdły jak zwykłe keczupy.
Agata wzruszyła ramionami.
     – Brzmi spoko, ale my z Alicją nie zjemy całego. Zamówmy jednego na pół.
     Aleksander skinął głową, wstukując zamówienie na telefonie.
     –  Dwa burgery BBQ, jeden dla mnie, drugi do podziału. Szybko i bez komplikacji.
     Po kilkunastu minutach dostawca zapukał do drzwi. Aleksander odebrał jedzenie i rozłożył je na blacie. Dziewczyny wzięły się za swojego burgera, śmiejąc się z tego, jak Alicja próbowała nie ubrudzić rąk.
     – Jedzenie burgera wymaga strategii – rzucił Aleksander, zagryzając swojego. –  Ale kto by się tym przejmował, skoro chodzi o smak.
     Alicja zachichotała, ocierając usta serwetką.
     – Może kiedyś mnie nauczysz, mistrzu.
     Po posiłku Alicja odsunęła się od stołu i westchnęła z zadowoleniem.
     – Dzięki za jedzenie, ale muszę wracać do domu.  
     Aleksander skinął głową.
     – Mogę cię podwieźć, jeśli chcesz.
     Alicja pokręciła głową z uśmiechem.
     – Mama zaraz wraca z pracy, więc mnie zgarnie. Może innym razem. Ale dzięki za propozycję.
     Założyła buty, po czym podeszła do Agaty, by ją ucałować na pożegnanie.
     – Pa, Aga. Dzięki za dzisiaj.
     Potem podeszła do Aleksandra, lekko zawstydzona.
     – Jeszcze raz dzięki za koszulkę. Jest super.
     Pochyliła się, by pocałować go w policzek, a potem szybko się wyprostowała i z lekkim rumieńcem skierowała do drzwi.
     Aleksander patrzył za nią z mieszanką rozbawienia i zaskoczenia.
     – Coś mówiłem o strategii? – rzucił do Agaty, która zachichotała i wzruszyła ramionami.
     Drzwi się zamknęły, a cisza znów zapanowała w pokoju. Aleksander spojrzał na zegarek. W głowie już analizował szczegóły planu na najbliższe dni, ale pozwolił sobie chwilowo odłożyć myśli o Darii. Był jeszcze czas, zanim jego misternie utkany plan miał wejść w życie.
     Agata oparła się wygodnie o kanapę, patrząc na Aleksandra z delikatnym uśmiechem, który zwiastował, że ma zamiar poruszyć temat, który może nie przypaść mu do gustu.
     – Wiesz, że Alicja jest w tobie zadurzona, prawda? – rzuciła bez ogródek.
     Aleksander spojrzał na siostrę znad telefonu, który przeglądał, lekko marszcząc brwi.
     – A co ty możesz o tym wiedzieć?
     – Wystarczy, że widzę, jak na ciebie patrzy. – Agata wzruszyła ramionami. – Może powinieneś rozważyć jedną randkę z nią, żeby sprawdzić, czy coś między wami zaiskrzy.
     Aleksander odchylił się na oparcie fotela i westchnął, przymykając na chwilę oczy.
     – Agata, mam dziewczynę.
     Agata uniosła brew, patrząc na niego sceptycznie.
     – Dziewczynę, której nikt z nas na oczy nie widział.
     Aleksander rzucił jej krótkie spojrzenie.
     – Dzisiaj ją widziałaś.
     Słowa te wyraźnie wybiły Agatę z rytmu.
     – Co? – Zmarszczyła czoło, wyraźnie próbując połączyć fakty. – Czekaj… to ta kobieta, którą śledziliśmy?
     Aleksander skinął głową.
     – Dokładnie.
     Agata pokręciła głową z niedowierzaniem.
     –  Ale jak w ogóle do tego doszło?
     – Przypadek. – Aleksander odłożył telefon i splótł ręce na piersi. – Niedawno miałem okazję zerknąć do jej pamiętnika. Zaniepokoiło mnie kilka zdań, które przeczytałem. Dziś poszedłem krok dalej i zamontowałem nadajnik GPS w jej samochodzie. Stąd nasza obserwacja.
     Agata oparła łokcie na kolanach, patrząc na niego uważnie.
     – A nie możesz po prostu zerwać i dać szansę innym dziewczynom?
     Aleksander wzruszył ramionami.
     – To nie takie proste. Po pierwsze, chcę najpierw domknąć temat Darii, poznać kim naprawdę jest. Po drugie... – Zawahał się na moment, jakby zastanawiał się, czy powinien mówić dalej. – Nie jestem pewien, czy potrafię nawiązać intymną relację. Kręcą mnie… bardziej intensywne rzeczy, i boję się, że mogę kogoś przypadkiem skrzywdzić, jeśli mnie poniesie.
     Agata zaśmiała się krótko.
     – Wiesz, są dziewczyny, które lubią być... sponiewierane. Alicja na przykład pewnie chętnie  by się na to zgodziła. A jakbyś nie był moim bratem… – Przerwała, wzruszając ramionami z wymownym uśmiechem, spoglądając na jego umięśniony tors, na który narzucił flanelową koszulę gdy wstał od komputera, by nie krępować dziewczyn.
     Aleksander rzucił jej ostrzegawcze spojrzenie, ale na jego twarzy pojawił się cień rozbawienia.
     – No dzięki za te wizje, siostrzyczko.
     Agata zmrużyła oczy.
     – A co z Darią?
     – Na początku czułem do niej wdzięczność – wyznał Aleksander, drapiąc się po brodzie. –  Potrafiła wyznaczyć wyraźne granice i nigdy nie dopuściła do zbliżenia. Udawała cnotkę.
     – A teraz? – zapytała Agata, unosząc brew.
     – Teraz czuję irytację. – Jego głos stał się bardziej chłodny. – Wygląda na to, że mnie trzymała na dystans, tylko po to aby spotykać się z innymi za moimi plecami. Ale to jeszcze muszę zweryfikować. Nie jestem zły, na nią za to, że się ze mną nie przespała. Jestem zły, że przez nią zmarnowałem prawie trzy lata, które mogłem poświęcić na coś... bardziej wartościowego.
     Agata przyglądała mu się przez chwilę w milczeniu, po czym westchnęła.
     Aleksander chcąc zakończyć trudny temat, zapytał.
     –  Dobra, a ty młoda damo do domu się dzisiaj nie wybierasz?
     Agata uśmiechnęła się niewinnie.
     – Liczyłam, że pozwolisz mi u siebie spać. Tacie powiedziałam, że poobserwuję cię przy pracy, a jutro mam zajęcia dopiero na dwunastą.
     Aleksander westchnął teatralnie, udając, że się zastanawia.
     – Nie ma tak łatwo. Coś za coś.
     Agata spojrzała na niego podejrzliwie.
     – Co mam dla ciebie zrobić?
     – Posprzątasz po kolacji. Jak skończysz, możesz zostać.
     Agata parsknęła śmiechem.
     – I tak bym to zrobiła!
     Wstała z kanapy i zaczęła zbierać talerze, a Aleksander ruszył w stronę swojej garderoby.
     Agata skończyła mycie naczyń, wycierała ostatni talerz, kiedy usłyszała kroki brata. Aleksander wszedł do salonu, trzymając w rękach dużą, miękką bluzę oraz gruby, ciepły koc. Wręczył jej rzeczy z lekkim uśmiechem.
     – Mam nadzieję, że będzie ci wygodnie na kanapie – powiedział. – Bluza jest trochę za duża, ale przynajmniej cię ogrzeje.
     Agata spojrzała na brata i usiadła na kanapie, przyglądając się uważnie rzeczom, które jej przyniósł. Po chwili pokręciła głową.
     – Aleks, naprawdę? Kanapa? Wiesz przecież, że twoje łóżko jest wystarczająco duże, by pomieścić nas dwoje.
     – Może i jest, ale... – Aleksander zawahał się na moment, spoglądając na siostrę.
     – No co? Przecież nie chrapię – rzuciła z uśmiechem, a jej oczy błyszczały w półmroku. – Będę cicho jak mysz pod miotłą.
     Aleksander westchnął, ale skinął głową.
     – Dobra, przekonałaś mnie. Ale najpierw obejrzyjmy jakiś film. Może pozwoli nam to trochę ochłonąć po dzisiejszym dniu.
     Agata uśmiechnęła się szeroko i wstała, by podążyć za nim do sypialni. Aleks włączył Netflixa, a Agata wygodnie rozłożyła się na łóżku, okrywając się kocem. Wybrali lekki film akcji, który szybko pochłonął ich uwagę.
     Po zakończeniu seansu, Aleksander wyłączył ekran i rozciągnął się, przeciągając ramiona za głowę.
     – No dobra, czas spać.
     Agata wślizgnęła się głębiej pod koc, otulając się jego miękkim materiałem. Aleksander położył się obok niej, z nagim torsem, ręce założył za głowę i wpatrywał się w sufit.
     – Aleks? – przerwała ciszę Agata, spoglądając na jego zarys jego umięśnionej sylwetki w ciemności.
     – Hm? – mruknął, nie odwracając głowy.
     – Myślisz o niej?
     Aleksander zmarszczył brwi.
     – O Darii?
     – Nie. O Alicji – poprawiła go cicho. – Pewnie teraz leży w swojej nowej koszuli nocnej i myśli o tobie. Założę się, że pewnie pieści swoje młode, jeszcze niewinne, ciało fantazjując o moim przystojnym braciszku.
     Aleksander parsknął śmiechem, przerywając jej wywód.
     – Agata, ty naprawdę masz bujną wyobraźnię – powiedział z rozbawieniem, sięgając ręką, by zmierzwić jej włosy. – Przestań już gadać głupoty i idź spać.
     Agata uśmiechnęła się pod nosem, chociaż jej myśli wciąż krążyły wokół Aleksandra. W ciszy leżała jeszcze chwilę, zaciskając mocniej uda na dłoni wciśniętej między nogi, rozważając do czego mogłoby dojść między nią, a jej bratem, gdyby nie łączyły ich więzy krwi. Po części zazdrościła swojej przyjaciółce, której chciała pomóc w umówieniu się z Aleksandrem. W końcu Alicja miała przed sobą możliwości, które dla niej były niedostępne. Ostatecznie otuliła się mocniej kocem i odpłynęła w sen.
     Aleksander wpatrywał się w sufit jeszcze dłuższą chwilę, rozmyślając nad wydarzeniami dnia. Zastanawiał się, co przyniesie następne kilka dni i jak zakończy się sprawa z Darią.
     W końcu i on zamknął oczy, pozwalając ciału się odprężyć, choć w głowie wciąż kłębiły się pytania, na które jeszcze nie znał odpowiedzi.

6 komentarzy

 
  • Użytkownik Piter97

    Super. Nareszcie jest co czytać. Z niecierpliwością czekam na kontynuację.

    2 dni temu

  • Użytkownik Gaba

    Wreszcie ktoś odpalił wrotki! I to jak! Brawo! Poziom jest utrzymany.
    Czemu tak późno? Po prostu przeoczyłem...

    6 dni temu

  • Użytkownik C10H12N2O

    @Gaba Dziękuję ;)

    6 dni temu

  • Użytkownik C10H12N2O

    @Rayonvert Jak już dajesz łapki w dół pod moimi opowiadaniami wszędzie gdzie popadnie, byłabym wdzięczna również o komentarz, w którym zawrzesz kilka słów konstruktywnej krytyki ;)

    tydz. temu

  • Użytkownik Samotny

    W końcu wróciłaś...

    tydz. temu

  • Użytkownik C10H12N2O

    @Samotny W końcu zdecydowałam się na jakąś fabułę, z pomocą której nakreślę zarys świata :P

    tydz. temu

  • Użytkownik Ddawid

    Nareszcie sie ruszyly opowiadania :) czekam kolejnej części i oby szybko :dancing:

    tydz. temu

  • Użytkownik C10H12N2O

    @Ddawid Mam wstępny plan ramowy i systematycznie rozwijam, z wszystkiego najdłuższy pewnie wyjdzie wstęp. Nie jest to seria którą planowałam napisać, ale świat będzie wspólny dla kilku serii. No i jest sporo motywów, które chciałabym w tym wszystkim upchnąć. Do części drugiej mam już początek i taki ogólny zarys kilku pierwszych akapitów.

    tydz. temu

  • Użytkownik andy144

    Fajnie się czyta👍

    tydz. temu

  • Użytkownik C10H12N2O

    @andy144 Dziękuję :)

    tydz. temu