Dostał mnie całą, gdzie, jak i kiedy chciał.......

Dostał mnie całą, gdzie, jak i kiedy chciał.......Curiosa.  
       cz. 2


„Dostał mnie całą gdzie, jak i kiedy chciał...”

     Szukając w pościeli mojej koszulki, nie mogłam się oprzeć by nie podziwiać śpiącej jeszcze Magdy. A widok jej nagiego ciała, krągłych i dużych jędrnych piersi, wypchniętego krągłego kuperka, natychmiast przywołał wspomnienia wczorajszego wieczoru. No może raczej jego kontynuacji już dzisiejszej nocy. Szykując śniadanie bardziej instynktownie wyczułam, niż usłyszałam jak zachodzi mnie od tyłu. I już na plecach czuję jej nabrzmiałe piersi, jej ciepły oddech pieszczący mój kark, i to cholernie podniecające kąsania małżowiny co zawsze doprowadza mnie prawie do ekstazy. A poczuwszy wsuwające się dłonie pod koszulkę, jedna stawiając na baczność moje sutki, a paluszki drugiej bawiąc się moim meszkiem, podrywają do szaleńczego lotu dotychczas spokojnie drzemiące brzuchu motylki. Co jest tak piorunujące, że wypuściwszy z rąk wszystko, rozpaczliwie zapieram się o blat, rozpaczliwie walcząc by złapać oddech i utrzymać równowagę na trzęsących się nogach.  
***

- Nie myśl sobie tylko że zapomniałam i odpuszczę ci tego Andrzeja. – Słyszę Magdę
I jakby nigdy nic, zabierając swoją kawę i rogaliki, rozsiada się na kanapie z nogami na ławie.  

– Czyli jak już ustaliliśmy, ten twój cały Jacuś zabrał cię na jakieś szemrane seks party i tam poznałaś tego Andrzejka? Tego dla którego to rzuciłaś Jacka? Dobrze rozumiem? Czy coś mi umknęło? –  

- Nie dlatego zerwałam z Jackiem! A i tak szczerzę mówiąc to, że się tam znalazłam, to nie była tylko jego wyłączna wina. Gdybym nie poruszała pewnych tematów, i nie wygadała się że chętnie zobaczyłabym to i owo na żywo, to pewnie by nawet o tym nie pomyślał.-

- Anka!? Co ty mi tu pierdeielisz?  Facet za twoimi plecami pieprzy się na jakiś szemranych orgiach! Mało! Zabiera cię, nieświadomą na taką imprezę a ty go jeszcze bronisz?! Gdyby mi Tomek wyciął taki numer i miał jakąś lafiryndę na boku, albo co gorsza pieprzył się na jakiś orgietkach to z punktu wywaliłabym go na zbity pysk. A ty mi tu jeszcze go bronisz i gadasz że ty też coś tam chciałaś. Chciałaś, ale nie dałaś się przelecieć innym. Więc w końcu jak? Chciałaś czy nie chciałaś? Jak chciałaś to czemu nie poszłaś na całość a jeśli nie chciałaś to na jaką cholerę tam poszłaś? Popatrzeć to sobie mogłaś równie dobrze w necie! Tam tego od groma!  Dobra! Walić Jacka i tego co chciałaś a czego nie. No więc dowiem się w końcu co cię łączy z tym Andrzejem czy dalej będziesz mi tu opowiadała jakieś farmazony!?  

- Już nic!  

-Ok, już nic. To co cię z nim łączyło?

-Ok, no więc tak. Jak się już po niedzielnym obiadku żegnaliśmy się z całym tym towarzystwem, a mój Jacuś, pakował bagaże do samochodu, to nagle podszedł do mnie Pan Szpakowaty. I spytał czy Jacek to mój chłopak. I czy mi na nim zależy. Bo to ten mój chłopak, stwierdził i że powinnam posłać go w diabły.  Aż mnie to zatkało i musiałam zrobić całkiem niezłą minę. A on kontynuował dalej. - Nie zabiera się swojej dziewczyny na takie imprezy, i samemu się na nich nie bywa gdy się ma taką z którą wiąże się też inne plany a nie tylko seks. No chyba, że ona też bierze w niej czynny udział i jesteście z sobą tylko dla seksu. Ale po mnie nie było tego ponoć widać, bo odmawiałam wszystkim innym, nie pozwalając się nawet dotykać.  I zanim się spostrzegłam dostawszy całusa w policzek, zostałam sama. Całkiem ogłupiała, za to z jego wizytówką w dłoni. I tyle go widziałam. Ale chyba coś musiało się już dziać. Miał w sobie coś magicznego! Ten wzrok, głos. Już sama nie wiedziałam co. Ale jak by nie było nic, to czemu kurtka tak nerwowo sprawdzałam czy Jacek niczego nie zauważył, i czemu tak szybko schowałam tą nieszczęsną wizytówkę?  A będąc już w domu ciągle jeszcze miałam w głowie, to co się niedawno wydarzyło, i co powiedział na odchodnym Szpakowaty. A mój Jacek? Spłynęło po nim wszystko jak woda po kaczce jak by nic się nie wydarzyło. Po prostu rzucił coś w stylu, idziemy spać, bo to niby on jest kompletnie wykończony. On! Q… uważasz kompletnie wykończony! On kurdę wykończony a we mnie buzują hormony. I całe moje starania przyniosły tylko efekt na tyle, że w końcu się ze mną jednak kochał ale tak jakby z musu. I w końcu musiałam się zadowolić jako takim, trudno to nawet nazwać orgazmem. No i jeszcze tak z łaski podarował mi językiem, bo fujarka miękka jak wosk, jeden mały orgaźmik, a już przy trzecim moim podejściu, gdy już prawie błagałam o dobre rżnięcie, wkurzył się cholernie ostro i to wówczas usłyszałam, że jestem jak taka niewyżyta suka z cieczką, zwołująca wszystkie kundle we wsi. I odwróciwszy się do mnie tyłkiem i prostu zasnął snem sprawiedliwego. A ja jak głupia małolata poryczałam się w poduszkę.  
Rankiem jednak wzięłam się w karby, i gdy on, jeszcze sobie grzecznie pochrapywał, spakowałam mu ciuchy i wystawiłam za drzwi. A gdy obudziwszy się, zaczął szukać swojej szczoteczki do zębów, po prostu pokazawszy mu stojącą za drzwiami walizkę, po czym wypchnęłam w samych gatkach na klatkę, zatrzaskując mu drzwi przed nosem. Co najwyżej będzie trochę wstydu przed sąsiadami. Co mi tam.   I tak to właśnie skończyłam z hukiem z Jackiem. Potem była jeszcze ta sławna akcja z tym facetem, z którym jak mówisz zniknęłam z klubu. I nie bardzo dziś nawet wiem, dlaczego to zrobiłam. Frustracja? Chęć zapomnienia, wymazania głupka z pamięci? Nie wiem. Po prostu stało się i już. On się po prostu nawinął, a że było z niego niezłe ciacho, a mnie było potrzeba faceta, to poszłam z nim jak taka owca na strzyżenie. Po prostu wziął mnie za rękę, wyprowadził z klubu i nawet nie wiem jak i kiedy znaleźliśmy się w tej bramie. Otrzeźwienie przyszło dopiero jak fala opadła i dochodząc do siebie, ciągle jeszcze zawieszona na jego biodrach, na plecach czując zimną szorstką ścianę, przez jego ramię zobaczyłam swoje majtki powiewające na kostce, ciągle jeszcze podrygującej za jego plecami. I to wszystko. Po prostu zwiałam. Zresztą sama mi go pokazałaś w klubie, i powiedziałaś, że jak nic a przeleciałabyś to ciacho gdybyś nie była z Tomkiem? I przepraszam, że byłam potem taką zołzą, że bez kija nie podchodź. Ale jakoś długo, sama sobie, nie mogłam tego wybaczyć.

- Czyli to nie on?-

- No coś ty! Tamten był brunetem. Nawet nie znam jego imienia. I nie bardzo pamiętam czy zamieniliśmy z sobą nawet jedno zdanie. Tyle tylko, że potem zaczęłam coraz częściej myśleć o tym co powiedział Szpakowaty, i coraz częściej miałam ochotę do niego zdzwonić. To było jakieś dwa, trzy tygodnie po moim występie w tej bramie. A ten facet z bramy pewnie sprawił, że musiałam na gwałt poszukać sobie nowego ogiera, albo dobrego strażaka który ugasi pożar.  No i w końcu skończyło się jak skończyło. Zadzwoniłam. Rozmowa była lakoniczna krótka. Jak odebrał i powiedziałam że to ja, to zaraz zaproponował spotkanie. A moje milczenie potraktował jako zgodę. Powiedział tylko gdzie i kiedy, i nie czekając na moją odpowiedź usłyszałam tylko, no to jesteśmy umówieni i się rozłączył. Zresztą co tu było wielce gadać. Pewnie oboje zdawaliśmy sobie doskonale sprawę do czego to ma nas doprowadzić.  

- Wiesz że jesteś cholernie wulgarna? Od tej strony cię nie znałam! –  

Sama się widać od tej strony nie znałam. Wiedziałam tylko, że pójdę na to spotkanie. I aż za dobrze wiedziałam po co.  

***

Czekał jak było umówione, w recepcji. Rozparty w szerokim fotelu, taki pewien siebie. Byłam w połowie drogi gdy poderwał się, podszedł szybkim zdecydowanym krokiem i jak starą dobrą znajomą, wziąwszy pod rękę skierował w kierunku restauracji.  

- Mamy zarezerwowany stolik. Kawa i coś słodkiego, czy kolacja? – Ten sam zdecydowany pewien siebie głos.  

- Może kawa a potem zobaczymy. Szczerze powiedziawszy nie jestem głodna.  
  
Ta moja, trochę naiwna odpowiedź, z wyraźnym akcentem na słowo głodna, wybiło go trochę z rytmu i takiej nachalnej pewności siebie. A co ? Co on sobie myślał? Że co? Że zaraz wyląduję u niego w pokoju? Kelner zaprowadził nas do odległego stolika, widać było doskonale, Pan Szpakowaty zadbał o wszystko. Kawa ciacho, no z niego niezłe było też ale jakoś nie napawało do konkretnej rozmowy. Mowa trawa o wszystkim i o niczym. Dopiero przy kolacji, zmienił miejsce siadając obok mnie i trzymając swoja dłoń na mojej, lekko przyciszonym głosem podjął właściwy temat.
- Aniu! Chcę być z tobą szczery. Nie jestem facetem od romansów. Mam żonę, dwie córki i ich nie zostawię! Nasza relacja może opierać się tylko o jedno. I nie chciałbym byś robiła sobie jakieś nadzieje na jakieś żyli długo i szczęśliwie.

- Też chciałabym być równie szczera i spytać czy żonka wie o twoich eskapadach?  

- Żyjemy, jak to się mówi w wolnym związku. Ona też ma swobodę wyboru faceta, choć z tego co wiem woli kobiety. Ona wie o moich przygodach a ja wiem o jej. Tyle tylko, że nie wdajemy się w detale.
  
- A co wie o mnie?  

- Wie że się z tobą dziś umówiłem i tyle.
  
- A wie że mogłabym być twoją córką i gdzie i w jakich okolicznościach się poznaliśmy?  

Zmieszanie na jego twarzy i milczenie, wyraźnie świadczyło, że o tym to na bank jej nie powiedział.  

- To nie istotne!

- Jasne że istotne! Bo jeszcze przed chwilą powiedziałeś, że z żonką jesteście z sobą szczerzy, i ona wie o twoich romansach , a jasne ty przecież nie romansujesz, o twoich przygodach. No to jak już jesteśmy przy tej szczerości, ile twoje córki mają lat? A i jeszcze jedno, jedziesz na taka seks imprezkę, albo spotykasz się z kochanką w hotelu, a potem co? Wracasz spokojnie do domku i jak nigdy nic, po prostu idziesz z żoną do łóżka i się z nią kochasz?

- Co to kurdę ma być za psychoanaliza? Po to się ze mną spotkałaś? – I trochę biedaczek zaczął się denerwować.  

– Tak kochamy się po tym niejednokrotnie. I co? Ona nie robi z tego problemu, ani zresztą ja.   Czasem nawet odnoszę takie wrażenie, że ją to chyba nawet podnieca i bardziej wówczas przeżywa, a czasem nawet sama prowokuje do seksu, tak jak by ciągle miała mało. A ty masz czasem takie uczucie? Nie mówię że po jakimś tam zwykłym, ale takim porządnym przeleceniu, że masz jeszcze ochotę na więcej?  
- Po pierwsze nie jestem żadna tam do przelatywania, pieprzenia czy nawet ruchania. I to musisz sobie zapamiętać. A jeśli sobie myślisz, że po to się z tobą spotkałam to jesteś w błędzie!-  
I chyba nieco zmroziłam go tym moim wybuchem, bo nagle spoważniał i spojrzał tak jakoś dziwnie. I co ty głupia kretynko wyczyniasz?  Przeleciało mi przez głowę. - Ja wcale tak nie myślę? –  Odpowiedział zdziwiony moją reakcją. A jego poważna mina, poważny wzrok, świadczyły, że była by to nad wyraz poważna a nawet szczera odpowiedź, gdyby nie to, że nagle poczułam dotyk jego dłoni na swoim kolanie. A brak jakiejkolwiek reakcji z mojej strony. Jakiegoś najmniejszego nawet protestu, ani też przyzwolenia, skłoniło go by pójść nieco dalej i sondować na ile to może sobie jeszcze pozwolić. I patrząc mi głęboko w oczy, delikatnie starał się wsunąć ją między moje zaciśnięte uda, ciągle z tą arcy poważną miną, testując mnie i moje zamiary. Tylko czy ja, jeszcze w ogóle miałam jakieś zamiary? Czy może już przestałam myśleć rozumem a zaczynałam ciałem?   Nagle ten jego triumfalny uśmieszek, ten błysk pożądania w jego oczach. On już wie ze wygrał, gdy moje uda lekko się rozchyliły a jego nagle uwolniona z nich dłoń, nienatrafiająca na żaden opór, gwałtownie przesunęła się dalej, lekko uderzając moje krocze. A to uderzenie, no nie tyle może uderzenie, co dotyk, było piorunujące!  

- Tak samo patrzyłaś i przygryzałaś wargi kochając się z twoim chłopakiem, jednocześnie patrząc n nas. Ciekawe o czym wówczas myślałaś? – Wyszeptał mi do ucha.

- Jak to o czym? O nim! O moim chłopaku! – Prawie bym mu to wykrzyczała, zaciskając gwałtownie uda, więżąc miedzy nimi jego dłoń, czując przez majteczki, że tak jakby sprawdzał swoim kciukiem stopień ich wilgotności. I chyba kontrola wypadła po jego myśli, bo paluszek nagle zmienił swoje położenie. Wślizgnąwszy się pod majteczki, wodzi nim po śliskich od moich soczków płatkach waginy.
  
- Bzdura. – Szepnął, przybliżając swoją twarz do mojej, że czuję jego oddech na szyi, uchu, i jego palec we mnie, powolutku, delikatnie ale zdecydowanie szukający tam najczulszego miejsca  

-Wierutna bzdura! Proszę powiedz prawdę.-  

- Bo to jest prawda.-  

     I chyba coś nie bardzo szczerze to zabrzmiało. Ale co miałam powiedzieć? Miałam się przyznać, że naszły mnie takie głupie myśli, że to nie blondyna a ja siedzę mu na kolanach i testuję, jak to jest mieć coś takiego w sobie i jak cos takiego może się tam zmieścić? Albo może to, że nagle wydało mi się, jakbym poczuła, że to Jackowi urosło o jakieś dwa numery więcej?

- Anka! Ty naprawdę jesteś porąbana. Nawet porąbana, to za mało powiedziane!-  
Magda aż się zakrztusiła swoim rogalikiem, pękając ze śmiechu i bijąc pietami po ławie.  
–Kurdę dobre! Jak coś takiego może się tam zmieścić? To on naprawdę ma takiego wielkiego? Takiego jak murzyni na pornusach? Był do kolan, czy mniejszy?

- No Jacuś przy nim to….  no to mógłby się nieco schować.-  

I właściwie nie wiem czemu to jej powiedziałam. W końcu nie było przecież aż tak źle. Tyle tylko, że w realu nigdy nie widziałam takiego penisa.  A to blond dziewczę, zawzięcie robiąca mu loda, to musiała się przy tym nieźle nagimnastykować by otworzyć tak szeroko usta. I nie jestem taka pewna czy czasem nie nadwyrężyła sobie przy tym żuchwy.  

- Wiesz że jesteś popieprzona? – Ledwie z siebie to wykrztusiła trzęsąc się ze śmiechu.  

-I co było dalej? W końcu sprawdziłaś jak to z tym jest? No to jak to jest, jak coś tak wielkiego, penetruje ci norkę?  

- Będziesz się pewnie śmiała!-  

- Już się śmieję, gdybyś tego nie zauważała. Ale nie z ciebie, tylko z tego jak ty to opowiadasz! A sądząc z tego co mówisz, i przyjmując tę twoją logikę, to moje paluszki są przy nim pewnie jak makaron!?  Ale pieprzyć makaron, gadaj dalej, bo nie dość że się chyba posikam ze śmiechu to jeszcze zejdę z tego świata z ciekawości.  

- No to na czym skończyłam?  

- No skończyłaś chyba na tym, jak wpychał ci paluchem majtki do cipki. Ale, ale, to idąc na seks randkę z Panem Szpakowatym założyłaś jakieś barchany, a nie te twoje fikuśne z dziurką? Wtedy do klubu je założyłaś, a na randkę z Panem Szpakowatym nie?

- I tak bramiarz się wtedy na nich nie poznał. Jeszcze do dziś mam przed oczyma ten widok jak powiewają mi na kostce. Musiały pewnie w końcu z niej spaść i zostały w tej pieprzonej bramie, bo do domu wróciłam już bez.  

- Nie jesteś widzę pierwszą, a pewnie i nie ostatnią co wracają z randki bez majtek, mnie się to też już raz przytrafiło. Ale kurna! Będzie w końcu ciąg dalszy?  

***

     No to masz ten ciąg dalszy. Sama byłam ciekawa dalszego rozwoju wypadków. Jak on to rozegra? Czy prosto z mostu spyta, czy chcę się z nim pieprzyć? A może powie tylko idziemy, i zaciągnie prosto do pokoju? Przecież nie ja mu to powiem! Dobrze wychowane dziewczynki przecież tak nie robią. A on nic, ciągle patrząc mi w oczy, tylko się ciągle uśmiecha, tak jak by oczekiwał na ruch z mojej strony. Kompletny pat. On czeka ja czekam no i co dalej. Jednak doświadczenie, dojrzałego faceta bierze jednak górę. Paluszek opuszcza moją dziurkę, co jednak przyjmuję z wielkim niezadowoleniem, na dodatek jego dłoń umyka z spod sukienki, co wywołuje we mnie jeszcze większy zawód. Pewnie to widzi bo nie odrywając wzroku od moich oczu, lubieżnie oblizuje ten mokry palec. Po czym bierze moją rękę i rozejrzawszy się czy nas nikt nie widzi, kładzie ją sobie na udzie, i czuję to czego już wcześniej mogłam się tylko domyślać, jego wzwód. Pewnie w dalszym zamiarze miał jeszcze przesuwać moją dłonią po nim ale go ubiegłam. To zaciskając, to przesuwając ją po nim w górę i w dół, chyba dość mocno się przyczyniłam do tego, że jego już i tak niezła erekcja stała się jeszcze większa. Tak oceniając przez materiał spodni, to z objęciem moja dłonią tego czegoś. Co całkiem możliwe, że nie powiedziało jeszcze swojego ostatniego słowa, byłyby pewnie pewne kłopoty. Tak jak i na schowanie tego czegoś od nasady po kapelusz to potrzebowałabym pewnie trzecią rękę. I w końcu wzięłam się na odwagę. Zaciskając mu mocno dłoń na członku, że aż zmrużył oczy i przygryzł wargi, sama sobie nie dowierzając, wypaliłam prosto z mostu.  

- Masz zamiar skończyć w spodniach, czy raczej wolałbyś zrobić to ze mną i we mnie?  
  
     Spytałam to takim głosem, takiego nierozgarniętego niewiniątka i wprost nielicującym z tym co właśnie robię pod stołem. Że biedak się prawie zachłysnął gdy to usłyszał. Tego zestawienia takiego niewiniątka z wyuzdaną dziewczyną na bank a się nie spodziewał.  Ja sama byłam tym zaskoczona, gdy do mnie dotarło to, co przed chwilką się odważyłam powiedzieć. Jemu też pewnie potrzeba było paru chwil by się z tego jakoś otrząsnąć. Zabierając moją dłoń z swego uda, dając tym samym znak, że oto pierwszy punkt programu właśnie dobiegł końca.  I jak mi potem powiedział, zrobił to z wielkim żalem, co ja zripostowałam, że choć bardzo bym chciała, ale wcale w to nie wierzę. W każdym razie ująwszy mnie pod rękę, żaden facet jeszcze mnie tak nie prowadził, skierował nas w kierunku windy. Po drodze poprosił tylko kelnera by dopisano to do rachunku, wręczając mu suty napiwek. W końcu jest i winda, a w niej ręka z pod mojego ramienia ląduje na moim pośladku i tak jestem kierowana już do samego pokoju. A w mojej głowie kotłują się myśli. Co za tymi drzwiami? Czy już za nimi, po prostu przyprze mnie do ściany i weźmie tak jak stoję? Czy może wepchnie do sypialni i zdarłszy ze mnie sukienkę, rzuci mną na łózko, jak worek kartofli i już bez żadnych wstępów, jak zwierzę rzuci się na mnie i dosłownie rozerwie na strzępy? I obie opcje były równo pociągające.  Ale tu mnie całkowicie zaskoczył. Zamiast tego wszystkiego co mi się tak kłębiło w głowie, czyżbym potrzebowała więcej chili niż wanilii, pocałował mnie na środku pokoju, po czym powolnymi ruchami rozpiął suwak na boku sukienki, zsunął z ramion na ramki pozwalając opaść jej na podłogę. I jeszcze mi się to nigdy nie zdarzyło abym się zawstydziła swojej nagości. Ale też nigdy nie stałam na środku pokoju tylko w majteczkach i pończoszkach, przed ubranym i napalonym facetem. I nie wiem skąd mi się nagle wziął odruch, by zasłonić cycuszki jedną ręką, skrzyżować nogi i swój trójkącik bermudzki zasłonić drugą dłonią. Ale jemu to chyba ten mój nagły poryw wstydu, cholernie się spodobał. Istny cyrk, ja stojąca prawie nago, patrzę jak mój niedoszły kochanek rzuca w kąt marynarkę, za nią leci koszula z pod której wyłonił się, całkiem nieźle umięśniony jak na faceta mogącego być niemal moim ojcem tors, bicepsy no i ogólnie widać że pan Szpakowaty dba jak mało kto o swoje ciało. Po koszuli leci pasek od spodni,  a buty i skarpetki to nawet nie wiem kiedy zeskoczyły mu z stóp. Co zrobi teraz? Opuści spodnie, zostanie w majtkach? Wszystkiego ale nie tego się spodziewałam, że jednym ruchem zerwie je z siebie razem z majtkami, i o to stoi przede mną nagi jak go Bóg stworzył. Tyle tylko, że bez listka figowego który to miał biblijny Adam. Zresztą chyba trudno by było znaleźć taki, który przysłoniłby to coś, co się właśnie teraz prężyło mu między nogami. Kurdę! Już wcześniej byłam wilgotna, ale na myśl, że mam to mieć w sobie, to poczułam jak bym miała tam dosłownie potop. Jednocześnie jestem cholernie spięta mając w głowie tą wizję, z tym workiem ziemniaków na jego ramieniu i że wpadamy do sypialni gdzie rzuca mną na łózko, po czym wali się na mnie i rozpychając nogi już bez żadnych ceregieli, wstępów i takie tam. Po prostu wpycha się tym olbrzymem we mnie. A tu nic z tych rzeczy. Bierze mnie delikatnie na ręce i zanosi do sypiali, kładąc na łóżko po czym układa się obok i tuląc, całując, ssąc sutki, przebierając palcami między moimi kędziorkami, pilnie obserwuje moje reakcje. Nie wiem a może w moich oczach czaił się strach, czy może jakieś zaskoczenie czy obawa. A może z innymi miał jakieś niezbyt dobre doświadczenia? W każdym razie ja to tak odebrałam, jak oswajanie niewinnej owieczki przed nieuniknionym i niewiadomym. Tyle tylko, że ja już nie byłam tą niewinną owieczką.  I nie bałam się tego nieuniknionego. Ba sama tego potrzebowałam i powiedzenie, że tego nie chciałam, było by cholernym nadużyciem. Cholernie tego chciałam ale……. No właśnie zawsze jest to małe ale.  

- Czego się boisz Aniu?-  Szepcze mi do ucha, ssąc je leciutko i podgryzając.

- A czego to niby miałabym się bać? – Odpowiadam z chyba trochę takim niepewnym śmiechem, jednocześnie czując, na odruchowo zaciśniętych udach i kroczu jego niecierpliwą dłoń.
  
- Bo może tego? –  
Odpowiada mi z tym swoim lubieżnym uśmieszkiem i diablikami w oczach, nakierowując moją dłoń tak, by objęła jego przyrodzenie. Zupełnie tak jak by chciał mnie oswoić, przygotować, a już na pewno bym się rozluźniła. I nie powiem żeby mu się to nie udawało. W mojej dłoni nie było to już takim przeraźliwie wielkim monstrum. I wcale nie miałam zamiaru wypuścić tego z niej, gdy on puściwszy moją na powrót zaczął paluszkami przebierać w moich kędziorkach. I może nie ja sama, a pieszczona mała, wyrywające się w górę do jego dłoni biodra i sterczące, prawie do bólu nabrzmiałe sutki, wprost daje mu do zrozumienia, że już czas. Że czas najwyższy skończyć te całe podchody i ugasić pożar, który w we mnie wywołał. A i po nim widać, że z żądzy, to oczy prawie mu wychodzą z orbit, i pewnie jeszcze trochę a nie wytrzyma. Moje nogi zaraz pójdą na bok, wprost zostanę wgnieciona w materac. On dobre osiemdziesiąt kilo a może nawet ciut więcej a ja z tym swoimi niecałymi pięćdziesięcioma? I po prostu wejdzie we mnie z rozmachem, tak jak zrobił to z tą cycatą blondyną, drącą się jak by ją ze skóry obdzierali, ale tak naprawdę to nie wiem, czy darła się ze strachu , bólu, czy może dlatego, że tak jej było dobrze?  To właśnie przeleciało mi teraz przez myśl.  I to, że zaraz zmiażdży mnie jak nic! Jeszcze ta myśl mi dobrze nie przebrzmiała, gdy nagle jakoś tak się przekręcił, że nagle znalazłam się nad nim, klęcząc okrakiem na jego członku i pociągana za biodra przesuwam się po nim w jedną i druga stronę, a między nami robi się coraz bardziej ślisko od moich soków. I gdy ocenił, że pewnie jest już dość naoliwiony. A może uznał, że ja jestem na niego gotowa bo nagle uniósł mnie w górę i poczułam jak główka jego penisa napiera na wargi mojej waginy. Bronię się, choć dobrze wiem, że i tak pewnie długo nie wytrzymam. Że moje nogi, ciągle jeszcze starające się utrzymać mnie w tym dziwnym zawieszeniu, gdy on z kolei, naciskając mi na biodra, usiłuje zepchnąć mnie w dół i dosłownie nabić na siebie, jak Azję na pal, w końcu  odmówią posłuszeństwa. Tyle że niczego takiego nie ma.  Bronię się przed tym czego nie ma. A piłka już i tak dawno jest po mojej stronie boiska. Nie ma na moich biodrach jego dłoni, które niby tak spychają mnie w dół.  Palcami już dawno pieści moje piersi przy szczypując sutki, usta drążnią usta, dłonie głaszczą włosy. A jego pożądliwe oczy wyraźnie mówią czego on chce i co ja mam zrobić.  I w końcu robię, opuszczając się na niego delikatnie i powolutku, gdzieś w podświadomości czekając na ból. Bo to przecież musi zaboleć, krzyczy do mnie moja wyobraźnia, gdy niespodziewanie dociera do mnie, że to jest taki inny ból. Może nie ból, ale uczucie, które chciałabym by trwało ono nieskończenie. I w nagłym przypływie jakiegoś heroizmu czy raczej przemożnej żądzy, poczucia go w końcu sobie, nie wiem czy zrobiłam to ja, czy po prostu mięśnie nóg już nie wytrzymały, opadłam na niego całym swoim ciężarem, wbijając się na to monstrum.  Czuję jak się we mnie mocno rozpycha, jak zderzają się nasze łona i jeszcze to drugie coś. To cudowne uderzenie, gdzieś głęboko we mnie, w szyjkę macicy przy którym z głośnym okrzykiem, rozdarta , wypełniona wewnątrz, wygięta w tył zamieram w bezruchu, bojąc się że czar tego uczucia, bycia całkowicie wypełnioną nagle pryśnie i może gdzieś ulecieć gdzieś bezpowrotnie. I tak by się chyba w końcu stało, bo byłam tak tym zaskoczona, jak by to był mój pierwszy raz.  
A może tak miały wyglądać, albo w każdym razie powinny tak wyglądać, te nasze pierwsze razy?  
     Nie dał mi jednak wiele czasu na te rozmyślania, był chyba za bardzo doświadczony w tych zabawach. A jego mocny uścisk dłoni na moich biodrach, przeciąganie mnie w przód i w tył powoduje, że po dwóch, trzech takich ruchach i budzące się w moich udach i podbrzuszu mrówki, prawie zmusza mnie do tego by bezwiednie powtarzać te ruchy i to bez jego zachęty czy pomocy. A tak mówiąc brzydko, to zaczynam go zwyczajnie ostro ujeżdżać i powoli, wielkim z mozołem wdrapywać się na swój szczyt. I gdy byłam już blisko, tak blisko, że wydawać by się mogło iż bliżej już być nie może. To ten jego jeden ruch sprawia, że nagle wszystko pryska i spadam z tego wymarzonego szczytu do samego podnóża góry. Bo leżąc pod nim, z szeroko rozrzuconymi nogami, dosłownie miażdżona jego ciężarem, czuje się jak ten mityczny Syzyf, pod tym swoim głazem.   No i cały mój wysiłek, cała przysłowiowa para poszła w gwizdek. A nie ma nic gorszego niż niezaspokojona kobieta. Zawiedziona, wściekła jak osa, robiłam wszystko by się uwolnić z spod jego ciężaru, a było co na sobie dźwigać, wierz mi. Ten twój Tomuś przy nim to takie chucherko. A Adam to kawał chłopa, z metr dziewięćdziesiąt, i dobre dziewięćdziesiąt kilo przy moich niecałych pięćdziesięciu?  To wiesz, jak coś takiego, dosłownie wgniecie cię w materac, że nawet ciężko oddychać, a co dopiero się z spod takiego ciężaru wyzwolić. Biłam pięściami, wbijałam pazurki w jego plecy, waliłam pietami po pośladkach, A on był jak ten głaz.  Nagle uniósł się nieco, chwyciwszy moje ręce, jedną ręką, docisnął je do pościeli nad moja głową a drugą trzymając swego penisa, ciągle patrząc mi w oczy, delikatnie wodzi nim po mojej szparce, próbując sforsować zawarte wrota mojej twierdzy, które to zagryzając wargi zaciskam całą swoją mocą. I oboje wiemy że to tylko taka gra, że w końcu i tak mu ulegnę.  I parskając śmiechem nie wytrzymałam. Nie mogąc jednocześnie śmiać się i bronić, na moment rozluźniają mi się mięśnie pochwy i to już mu całkowicie wystarczyło. Jednym mocnym uderzeniem tarana wyważa bramę twierdzy, która teraz już zupełnie bezbronna i całkowicie uległa, ogłaszając bezwarunkową kapitulację, oddaje mu się w całkowite posiadanie. Wszystkie kolejne ciosy były już mniej dramatyczne, choć równie mocno intensywne. Szybkie i mocne, raz po raz dobijające się gdzieś głęboko w sklepienie pochwy, sprawiają że to co jeszcze przed chwilą rozprysło na drobne kawałeczki, wraca z potrojoną siłą. I już nie pozwolę mu uciec, obejmując ramionami za szyję, nogami w biodrach, dosłownie waląc pietami po pośladkach wiem że już go mam. Czując jak drżę na całym ciele a on we mnie pulsuje, wiem że już jest mój, a ja jego, i tego za żadne skarby nie mogę zaprzepaścić. I świat się nagle zawalił. Przed oczyma ciemność, jak dziura bez dna, a ja w nią spadam i spadam bez końca. A tak naprawdę właściwie to nie wiem czy spadam, czy jestem po prostu zawieszona w próżni. Kompletnej ciszy. Jakiejś niesamowitej nicości. I nie wiem jak długo to wszystko trwało, wiem tylko jedno, cholernie nie chciałam z stamtąd wracać.  
A pierwsze co zobaczyłam gdy w końcu otworzyłam oczy, to cholerne przerażenie na jego twarzy, gdy nachylony nade mną, tuląc i całując starał się mnie ocucić. Mokra od zimnego potu, cała roztrzęsiona, ale cholernie szczęśliwa wracałam powoli do życia. A ta jego ulga gdy zobaczył mnie żywą i ta jego mina? Wprost bezcenne. Znikała bladość z jego twarzy i pojawił się uśmiech od ucha do ucha. I to jedno zdanie które z trudem wypowiedział a którego wtedy nie zrozumiałam.  

– Boże…… Anka! Wiesz jak mnie przestraszyłaś? Już miałem dzwonić po karetkę! Nigdy mi tego więcej nie rób!  

Pomyślałam sobie, co do kurny jest? Co tu się kurdka działo, że aż chciał wezwać pogotowie? I dlaczego tylko chciał a w końcu nie wezwał? I z czego on tak się cieszy?  I nagłe olśnienie!

Głupia czy co?! Weź się zastanów idiotko! Czy on bardziej się cieszy z tego, że wróciłaś do żywych, czy bardziej z tego, że nie będzie skandalu? W końcu na dole, to chyba wzięto nas, za ojca z córką! A tu taki numer!  

                                                               ***  


CDN??????

abigail

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka i miłosne, użyła 5717 słów i 29877 znaków. Tagi: #erotyka #seks

3 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik andkor

    Fajnie opisane i po przeczytaniu zrozumiałem, że nie tylko my faceci mamy mózgi między nogami.
    Pozdrawiam Andrzej

    15 godz. temu

  • Użytkownik abigail

    @andkor a co myślałeś ze jesteście tacy wyjątkowi?  :rotfl:  :rotfl: nie zawsze głowa rządzi naszymi uczynkami

    14 godz. temu

  • Użytkownik HIGLANDER

    Pieknie😊

    18 godz. temu

  • Użytkownik abigail

    @HIGLANDER dzięki :)

    17 godz. temu

  • Użytkownik HIGLANDER

    @abigail 😊👍

    17 godz. temu

  • Użytkownik WersPer

    Bardzo dobre. Przyjemne i podniecające. Gratuluję.

    19 godz. temu

  • Użytkownik abigail

    @WersPer dzięki, cieszę się że się podobało

    19 godz. temu

  • Użytkownik WersPer

    Nawet bardzo. I życzę Ci jak najwięcej takich przeżyć...

    19 godz. temu