CURIOSA

CURIOSACuriosa.  
     Dziś taki nasz kolejny babski filmowo-piżamowy wieczór, jakich już było wiele. Tym razem to Magda dzierży pilota i wybrała dla nas „Curiosę. Sztukę uwodzenia.” To dość ciekawa relacja młodej pary Marie i Piera, szaleńczo w sobie zakochanej. Tyle tylko, że Marie za namową bankrutującego ojca a który właściwie to ją tak po prostu sprzedał, wychodzi za mąż za Henriego, przyjaciela Piera. Gdy między przyjacielami w pewnym momencie dochodzi do męskiej rozmowy, podczas której Pier wyjawia Henremu swoją definicję miłości………..
- Dla mnie miłość to świeżo nawoskowana cipka. Umyta i wyperfumowana od góry do dołu, gotowa na wszelkie propozycje. Zaokrąglona i jędrna, acz nad wyraz ciasna i jednak zachwycająco soczysta. –  
………. wyrwało mi się nieopatrzenie.
- Orz Q****! Andrzej. –.  Na co Magda aż podskoczyła, bo nie często zdarza mi się tak szpetnie zakląć. A tak właściwie wcale.  
- Kim jest ten Andrzej? Spytała gdy na ekranie pojawiły się już napisy końcowe.  
- Aaaaa. Nikt specjalny. Po prostu taki jeden….. z znajomych Jacka.  
- To czemu ten NIKT SPECJALNY, którego to masz zapisanego w kontaktach, pół godziny temu wysyła smsa z tekstem, dlaczego nie odbierasz od niego telefonów i że nie rozumie co się stało. Tak nie pisze ktoś nie specjalny? I nie rób mi tu tej swojej niewinnej minki, niczego nierozumiejącego niewiniątka i przestań się czerwienić się jak jakaś małolata.  Od paru miesięcy jak ci proponuję wyjście do miasta, to zawsze jest tylko NIEEEE!  NIEEE i NIEEEE….  I że masz już dość imprezowania i tych wszystkich durnowatych facetów. I tak było prawie ciągle, od czasu jak zerwałaś z tym swoim Jacusiem, a już po tej naszej ostatniej imprezie, z której to, w bardzo tajemniczy sposób znikłaś stałaś się niemożliwa.  I do dziś jak cię o to zapytać, to bez kija do ciebie nie podchodź. A dzisiaj zupełnie przypadkiem się dowiaduję, że jednak gdzieś w świecie jest jakiś tajemniczy Andrzejek od którego to nagle przestałaś odbierać telefony. Czy ten cały Andrzejek, to nie jest czasami ten sam facet z którym to wówczas tak tajemniczo się ulotniłaś? A mówiłaś że nie znasz faceta, że nigdy więcej się nie spotkaliście, i nawet nie wiesz jak ma na imię!  
-Nie rozumiem dlaczego grzebiesz mi w komórce?!
- Grzebię nie grzebie. Kto to jest! Spotykacie się? Małpo wredna, znam cię od zawsze i dobrze wiem kiedy kręcisz. I na co te całe obietnice? Ponoć prawdziwe przyjaciółki nie mają żadnych tajemnic!  Obiecałaś, że powiesz o co poszło z Jackiem, do dziś ani słowa. Znikasz z dopiero co poznanym facetem? To samo! Nie naciskałam bo myślałam że musisz mieć czas by sobie poukładać.  Dotychczas nie miałyśmy przed sobą żadnych tajemnic, więc co się nagle stało? K to kurna jest?!
Fakt. Ostatnio byłam nie całkiem szczera. Ona zawsze się zawsze zwierza się o wszystkim. A ja od pewnego czasu. No od zerwania z Jackiem staram się pewnych tematów unikać? Bo mi głupio? Bo się będzie śmiać? Czy może dlatego, że sobie Bóg wie co sobie o mnie pomyśli?  
- Andrzej…… Andrzej to facet którego poznałam na tej imprezie, na której byłam ostatnio z Jackiem, po której z nim zerwałam. Opowiadałam ci o tym przecież. –  
- Jasne! Opowiadałaś!  Piąte przez dziesiąte! To on? To przez niego zerwaliście?  
- Nie przez niego, i nie zerwaliśmy, tylko ja zerwałam, i to…. to jest cholernie skomplikowane.  
- Nie wciskaj mi tu głodnych kawałków! Przecież na kilometr widać, że coś jest na rzeczy. Dobra i żeby nie było że to jakiś szantaż! Chcesz to gadasz, nie chcesz to nie!  
Raczej nie rozładowała tym sytuacji i chcąc nie chcąc, a raczej chyba w końcu chcąc, postanowiłam zrzucić z siebie ciężar, który ciążył mi na sercu.  
- Chcesz wiedzieć czemu zerwałam z Jackiem? Ty powtarzałaś jaka to z nas para gołąbków! To że się świetnie dogadujemy, że jedno za drugim wprost szaleje i żyć bez siebie nie może. Co zresztą ponoć świetnie było widać, czy raczej słychać zza ściany gdy czasami u nas nocowałaś. Pytasz co się tak nagle stało? Ano stało się i to dużo. Ciekawa jestem, gdyby to tak twój kochany Tomuś, nagle, ni stąd ni owąd wyskoczył ci z tekstem, że jesteś jak niewyżyta suka, i że on ma już tego dość, to co byś sama zrobiła? I to nie w żartach tylko całkiem na poważnie. I to po szalonej nocy, gdy nad ranem tuląc się do niego chciałam się kochać.  Jakoś przed paroma godzinami, gdy się ze mną pieprzył, to mu to moje, ponoć niewyżycie wcale nie przeszkadzało! Mało odniosłam wrażenie ze mu się to bardzo a bardzo podobało. No dobra, może w tym była trochę i mojej winy. Że niepotrzebnie wdałam się w temat, a już największym moim błędem było pewnie , że nie zaoponowałam i poszłam na tą imprezę. Przecież chyba podejrzewałam co to może być za impreza. A gdy znaleźliśmy się już na miejscu nie miałam już żadnej wątpliwości co tu się szykuje. Choć oczywiście żadne z nas wprost tego nigdy nie powiedziało. Oficjalna wersja była taka, że to oblewanie awansu jego kumpla. A ja, jak taka głupia, udawałam że w to wierzę, wiedząc jak go to kręci. A może to nie dla niego. tylko z własnej ciekawości udawałam naiwną idiotkę? A przecież wszystkie znaki na niebie i ziemi mówiły o co w tym chodzi. A to całe wmawianie sobie samej, że jest inaczej, to miało być raczej usprawiedliwieniem przed samą sobą, że nie, przecież ja taka nie jestem.  
- Anka, błagam……….. nie kręć mów jak do ludzi? I o jakich sygnałach ty mi tu nawijasz. I co to kurna była za impreza?! Mącisz tylko w kółko że nie wiadomo o co ci chodzi.  
- Chodzi o to by nie wdepnąć w błoto. A ja chyba właśnie wdepnęłam i to niewąsko, w każdym razie to właśnie tam poznałam tego Andrzeja.  
- Zaraz, zaraz bo zaczynam coraz mniej z tego rozumieć. Czyli jednak? Tam go poznałaś i zamieniłaś Jacusia na Andrzejka?  
- No nie zupełnie tak. To znaczy poznaliśmy się tam, ale wcale nie miało to tak być!  
- Wiec gadaj po ludzku a nie owijaj ciągle w bawełnę! I najlepiej od początku, bo już tak namieszałaś, że sam diabeł by się nie połapał.
***

     I w końcu i tak wyciągnęła ze mnie wszystko. O tym jak w laptopie Jacka zupełnie niechcący i całkiem przypadkiem……… –
- Taa, jasne….niechcący i przypadkiem, znamy te całe niechcące przypadki. – Roześmiała się Magda
- …..  natknęłam się, na stronki, które jak wynikało z historii przeglądarki, dość często i namiętnie przeglądał. Były w większości o seksie grupowym. Początkowo miałam dylemat czy gadać z nim o tym, czy po prostu udać, że niczego nie wiem, i nie robić sprawy? Ale to nie dawało mi to spokoju i gdy kiedyś, no wiesz…. Odpoczywaliśmy sobie oboje po namiętnym seksie, coś we mnie wstąpiło i nie wytrzymałam no i spytałam. Dziś jak sobie pomyślę, to może to moje pytanie było źle sformułowane albo źle wybrzmiało. Ale stało się jak się stało i spytałam czy podniecałaby go mój widok w objęciach innego. Innego, czy nawet może innych facetów? W pierwszej chwili konsternacja, jak by nie zrozumiał a może tylko tak udawał, że nie rozumie co mam na myśli. Bo twarz mu jakoś dziwnie stężała i spytał czy czasem ja go może nie zdradziłam. A gdy stanowczo zaprzeczyłam, i nieco rozwinęłam temat, i że pytam nie dlatego, że go zdradziłam, czy nawet tylko chciałabym go zdradzić a po prostu pytam widząc jego zamiłowanie do zaglądania na strony swingersów.
- A może ja ci już nie wystarczam?  
Dodałam, bo trochę faktem było to, że ostatnimi czasy nasz seks nie był już takim żywiołem. Był dobry, nie narzekam. Tyle że taka się zaczęła pojawiać u mnie myśl, obawa, że może się to skończyć odwalaniem pańszczyzny.  Jacuś odzyskał rezon i odpalił zaraz.  
– Taka niby świętoszkowata a już nie pamiętasz jak cię ponosiło gdy podglądałaś Magdę? I jak mi o tym opowiadałaś, to zaraz byłaś mokra. Albo jak oglądaliśmy razem „Opowieści o swingersach” to wprost nie mogłaś się oderwać a potem dosłownie wyssałaś ze mnie wszystkie soki? Tak się czasami zastanawiam, czy ciebie tak naprawdę czasami to nie kręci?  
- I co? Tak po prostu pozwoliłbyś na to bym cię zdradziła i to na twoich oczach? Naprawdę pozwoliłbyś na to, by jakiś inny facet pchał się do mojej dziurki i wypełniał ją swoją spermą?  
- Kochanie! Otwarty związek to jeszcze nie jest żadna zdradą? – Musiało go to jednak chyba nieźle podniecić bo nagle zaczął ssać moje sutki, a paluszkami bawić się moim meszkiem, dobrze wiedząc, że to moje cholernie słabe strony. I że reakcja będzie tylko jedna. Nóżki szeroko rozrzucone aż wprost zapraszające do wyważenia bramy twierdzy.  
- Nie!? To co niby nią jest? Co to jest według ciebie ten otwarty związek? My w takim jesteśmy!? – Wkurzył mnie, i chwyciwszy go za kudły, oderwałam od piersi jego usta, a zaciskając uda zawarłam wrota groty.  
- Było by to zdradą, gdybyś się pieprzyła za moimi plecami i ukrywała to przede mną.  
- Czyli ty, zgodnie z twoją teorią zdrady, ty mnie nie zdradzasz i nic przede mną nie ukrywasz?  
     Na to jego odpowiedź była już bardzo realistyczna i sugestywna, choć zupełnie pozbawiona słów. Drań zawsze dobrze wiedział jak na mnie podziałać, by zakończyć albo ominąć jakiś niewygodny temat. Zamknąwszy mi usta swoimi, palcami przebierając w moich kędziorkach, jak zawsze doprowadził to tego, że mój umysł natychmiast padł. Złość zaraz przeszła a rządzić mną zaczęło moje ciało. I to ono, zupełnie jakby wbrew mej woli, wypychając wysoko w górę biodra, wbijając mu paznokcie w plecy, wprost krzyczało o jego członka. A gdy już w końcu poczuło go w sobie. Poczuło jak je tam wypełnia, ostro wchodząc i wychodząc na przemian, to zarzuciło mu moje nogi na biodra i zaciskając je na nim z całej siły, nie pozwoliło na opuszczenie cipki, aż do momentu gdy w konwulsjach, drżeniu i rozlewającym się cudownym uczuciu gorąca i mrowienia  poczuło jego ostatnie pchnięcie i że też pulsując, wyrzuca z siebie raz za razem kolejne porcje nasienia.  Potem już wtulona w niego, wracając powoli do życia, jak zawsze zapominałam o co była ta cała kłótnia.   Zapominałam, i raczej nie miałam do niej zamiaru wracać.  Jacek zbyt dobrze wiedział jak najlepiej zakończyć ewentualne spory. Mnie też to odpowiadało, bo nie ma nic lepszego jak zakończyć spory i godząc się w łóżku. Później już ani ja, ani on, nigdy nie wróciliśmy do tematu. Tyle tylko, że czy to przestał się kryć, czy może to było tylko przez jego roztargnienie, często zostawiał włączonego lampka.  I tak jakoś dziwnie się składało, że w zawieszeniu tkwiła stronka z jakimś pikantnym filmikiem o wiadomej treści.  No może nie było to już takie typowe ordynarne porno, tylko cos bardziej wyrafinowanego, bardziej miękkiego. Oczywiście, on udawał że nie wie o tym że widziałam, a ja z kolei, że nie oglądałam i nawet nie zauważyłam, że coś tam takiego jest.  
- Nosz kurdę Anka! To nie mogliście sobie razem pooglądać? My z Pawełkiem, nie powiem, ale od czasu do czasu to coś tam sobie włączymy. A czasami nawet coś dość perwersyjnego, ostrego. No bo wiesz…. trzeba czasami podkręcić atmosferę. W końcu wszystko jest dla ludzi, tylko trzeba umieć z tego korzystać.–  
     Reakcja Madzi, okraszona serdecznym śmiechem była tutaj chyba raczej bezcenna. Faktem jest, że ja już od najmłodszych czasów lubiłam oglądać filmy dla dorosłych, takie z dużą ilością odważnych scen. Można by nawet przyjąć, że był to w pewnym sensie taki mój fetysz. A może to że zakazany owoc najlepiej smakuje. I chyba zawsze, gdzieś w podświadomości miałam to nieodparte pragnienie zobaczyć to w realu, z bliska. Z takiego bliska, że mogłabym to nawet dotknąć, poczuć ich oddechy, usłyszeć szepty, jęki rozkoszy, spojrzeć w pełne pożądania oczy. Ale chyba nigdy nie chciałam się przyznać do tego nawet sobie samej.   Nie cierpiałam za to tych prostackich pornoli, pełnych sztucznych minek i udawanych orgazmów. Jestem w tych sprawach, można powiedzieć taką naturalistką. Nielubiącą sztuczności, kiepskiego aktorstwa i durnego udawania. A tak swoją drogą to czy aktorki grając w tych w pornolach naprawdę mają orgazm? Myślę że nie, a potem w życiu prywatnym? Tak sobie dzisiaj myślę, czy czasami tym następnym krokiem Jacka, nie były czasem moje urodziny. Rano zawiedziona, chodziłam naburmuszona, brzęcząca osa. Po raz pierwszy o nich zapomniał.   Wróciwszy naburmuszona do domu, już w drzwiach słyszę, jak Jacek kręci się w kuchni i czuję zapach mojego ulubionego dania, pieczonych piersi kaczki.  Wchodząc dalej widzę, elegancko nakryty stół, z wielkim bukietem czerwonych róż na środku, butelką mojego ulubionego wina.  I tylko Jacuś za nic nie pasuje do tej gali.   Kręci się przy kuchni, ubrany tylko w kuchenny fartuszek. Ten wiesz, co to im sprezentowałyśmy na dzień chłopaka, z tymi golasami.
- Kochanie…….!- Mówi tym swoim uwodzicielskim uśmieszkiem odwróciwszy się do mnie, i ukazuje mi się sporej wielkości wybrzuszenie na fartuszku, w miejscu gdzie namalowany gość ma swój smętnie zwisający interes.  . – …….. kolacja już prawie gotowa.  
Po takiej zapowiedzi i tym jego głodnym spojrzeniu, dobrze wiedziałam co mu się tam kłębi w kudłatej łepetynie. I nie żebym była jakoś przeciwna takim życzeniom.  Nie było prawie cały miesiąc, więc hormony zaczynały wariować. I sama wiesz że jedna nocka ich nie ugasiła.  Ale że jestem, jak zawsze mówisz, wredną zołzą więc  postanowiłam że muszę się z nim trochę podroczyć.  
- A co to ?  To dla mnie? A z jakiej to niby okazji?  
     Spytałam naiwnie, wskazując na różowy gustowny pakuneczek na stole, choć doskonale wiedziałam co tam jest w paczuszce. Znalazłam ją parę dni temu ukrytą głęboko w szafie, musiał to kupić już przed wyjazdem i nie omieszkałam zajrzeć co kryje. W paczuszce znalazłam czarny koronkowy (doskonale wie że to jest mój ulubiony kolor i pewnie jak mało który facet zna się na rozmiarach,) komplecik bielizny. Biustonosz i majteczki a tak prześwitujące, że czy w nich, czy bez, to dużej różnicy by pewnie nie było. Jedyne novum to to, że i miseczki biustonosza i majteczki posiadały fikuśne wycięcia, chyba tylko po to by nie tracić czasu na ich zdejmowanie, by się dobrać do sterczących suteczków czy kipiącej małej. Dużo bym za to dała, aby zobaczyć moment gdy to kupuje i minę jego i sprzedawczyni. Jak i za moment gdy zobaczy co to mi sprezentował.  
I wówczas wpadł mi do głowy szatański pomysł. Wymieniłam komplecik na swoją codzienną bieliznę, jeszcze nieużywaną i z metkami a paczuszkę schowałam z powrotem. Już widziałam jego minę gdy ją rozpakuję i zobaczy co jest w środku. A może, przemknęło mi przez myśl, może to wcale nie dla mnie a dla jakiejś lafiryndy? Ale rozmiar mój więc chyba jednak dla mnie.
- No jak to co? Żadna! Po prostu że cię kocham! A czy to nie jest wystarczający powód? -  
- Ja też cię kocham.- Odpowiedziałam przewracając oczyma, najczulej jak tylko potrafiłam i z najbardziej uwodzicielską minką jaką udało mi się zrobić. I dając mu lekkiego buziaka, zrobiłam zwinny unik, przed jego przemożną chęcią pogłębienia pocałunku.  
– Pięć minut. Tylko umyję ręce i możemy siadać do stołu.  
     Magda! To wprost niewiarygodne jak facetów kręcą takie gierki. Po tych jego ślepiach i minie, dobrze się domyślam, że już wprost nie może się doczekać by mnie w tym ujrzeć w tych fatałaszkach.  No ale dobra, musiał się jednak biedak uzbroić w cierpliwość, bo te moje pięć minut urosło prawie do trzech kwadransów. I wcale nie dlatego, że tyle czasu tak naprawdę potrzebowałam, ale wiedząc co mi sprezentował, i że na bank właśnie w tym chciał mnie zobaczyć musiałam, zadbać o to by jego pożądanie walnęło w sufit.  Najpierw długi jak nigdy prysznic, stojąc pod którym w wyobrażeniach widziałam jak go nosi gdy słyszy odgłosy wody, potem leki makijaż, nie mogłam przecież usiąść z nim do stołu jak jakaś kura domowa.  Szczelnie zawinięta w szlafroczek dokładnie ukrywający to co mam pod nim usiadłam przy stole. Nieborak miał mocną zawiedzioną minę, widząc nierozpakowany ciągle leżący na stole różowy pakuneczek.  Dałabym głowę, że przez ten cały czas już widział w swojej wyobraźni, mnie tylko w tym. Jak sterczą moje odkryte sutki i aż się proszą się o czułą pieszczotę jego ust, a widoczna przez fikuśne rozcięcie w majteczkach, a i pewnie błyszcząca już wilgocią cipka, zawsze tak na mnie działały jego gierki, już z daleka, prawie błaga o to by ją wypełnił.   Ale że jakaś kara musi być, i wcale nie za to, że mnie obdarowuje seksowną bielizną. Nie jest to w końcu pierwszy taki prezencik a i mam nadzieję, że nie ostatni. Ani za to że po raz pierwszy zdobył się na coś tak perwersyjnego. Tylko za to, że nie pamiętał o tym rano! A  chyba nie ma nic lepszego by podkręcić faceta, niż wywołać w nim niepewność i oczekiwanie. Dobrze, tylko że nie wpadł na głupszy pomysł i nie kupił jej w kolorze różu czy czerwieni. Jakoś odpychają mnie te kolory, pewnie dlatego, że różu miałam aż nadto, będąc małą dziewczynką a czermień jakoś kojarzy mi się  nieco burdelowato. A tak właściwie to czemu w filmach i książkach, wnętrza burdeli, no domów rozkoszy, to zawsze są przedstawiane w kolorze czerwieni?  
- Ja tam bym się tam wcale nie pogniewała na taki komplecik, nawet gdyby był jak to mówisz, w tym burdelowatym kolorze. Jedyne na co zdobył się kiedyś Paweł, to na strój kąpielowy a i do tego jednoczęściowy, bo jak powiedział, nie będą obcy faceci obcinali moich cycków i pośladków – Przerwała Magda, z nieszczerym uśmieszkiem. – Więc w końcu dowiem się co z tym tajemniczym Andrzejem?-    
- Z tajemniczym Andrzejem…. Z tajemniczym Andrzejem jest mianowicie taka sprawa….. No więc tak, udając że nie wiem o co mu chodzi trochę to było dęte, bo już sam fakt, że obskakiwał mnie przy stole w tym cudacznym fartuszku, z tym namalowanym na nim gołym facetem i  lekkim wybrzuszeniem w wiadomym miejscu. No i ten fartuszek i to wybrzuszenie, dawało jasno do zrozumienia, że ta kolacyjka to ma być tylko wstęp do czegoś więcej. Nie!  Wcale nie miałam nic na poprzek, by się tak nie stało.  Ale postanowiłam się troszeczkę podroczyć, no i podnieść ciśnienie. No i chyba mi się to świetnie udało, bo gdy już postanowiłam zakończyć te jego męki. Namiętnie całując usiadłam mu na kolanach. No to jego erekcja, ledwo odciskająca się na moich pośladkach natychmiast podskoczyła. A gdy wsunąwszy mi dłoń pod szlafroczek, wyczuł że wcale nie jestem pod nim naga, a majteczki kończą się właśnie tam gdzie normalnie nie powinny to musiała byś widzieć ten jego żar i zdziwienie w oczach.
– O ty mała diablico!- Wysyczał, a ja zsunąwszy z ramion szlafroczek podsunęłam mu pod usta nabrzmiałe sutki.  Był tak zaskoczony i zdezorientowany że przygryzając wargi wytrzeszczał w nie te swoje patrzydła. I muszę przyznać, że już dawno, to tak napalonego go nie widziałam. Dosłownie zżerał mnie wzrokiem i pewnie wziąłby mnie wówczas nawet przez rajstopy, gdybym je tylko na sobie miała. No nie ważne.  Ważne było to co się działo potem, a jak już trochę ochłonęliśmy, i ja mu podziękowałam za ten śliczny i szalenie funkcjonalny prezent, i nie tylko za to cudownym lodzikiem, to jakoś dotarło do mnie, że chyba trochę wpadliśmy w rutynę. Nie żeby było jakoś źle. Było wspaniale, i chyba brakowało nam już trochę tego żaru i ognia, jakiegoś powiewu świeżości, czegoś innego niż takie zwykłe codzienne kochanie. Zawsze brakowało w tym czegoś. Czegoś, czego już dawno nie było a tak nagle się znów objawiło. I chyba to dało mi dużo do myślenia.  
     Parę dni potem, Jacuś ni z stąd ni owąd, wyskoczył z tekstem, że w następnym tygodniu mamy zaproszenie na oblewanie jakiegoś awansu czy zdobycia dyplomu. To miała być impreza z noclegiem, w jakimś SPA,  Pewnie się zastanawiasz co mi podpowiadało, że ten cały jego wypad do tego SPA, to chyba coś więcej niż jakieś tam zwykłe oblewanie czegoś tam. No i to jego zainteresowanie moją bielizną którą pakowałam,
- Przecież ponoć tam jest basen, jacuzzi, sauny! To co nie możemy z tego korzystać? -  To jego - Acha, jasne.- Nie zabrzmiało jednak zbyt przekonywująco ale nie drążyłam tematu. Półtorej godziny jazdy zjazd z głównej drogi w leśną drogę i po jakiś kilkudziesięciu minutach wyłonił się wysoki mur z wielką metalową bramą. Żadnej informacji, drogowskazu czy nawet nazwy tego niby SPA na niej nie było. Jacek wpisał jakiś kod do domofonu i brama rozsunęła się z lekkim łoskotem. Jeszcze tylko dwa ciasne zakręty utwardzonego już podjazdu wśród drzew i zatrzymaliśmy się na niewielkim parkingu przed małym dworkiem, który jak nic nie wyglądał na taki obiekt a raczej na jakąś rezydencję.[i]A gdzie niby to zapowiadane wielkie spa? Z salonami masaży, basenem jacuzzi i saunami?[i/] W holu przywitała nas młodziutka recepcjonistka, spytawszy Jacka o numer rezerwacji zaprowadziła nas do naszego pokoju.  Pokój nawet całkiem niezły, ba nawet w lepszym standardzie niż spotyka się w wielu hotelach. Zostawiamy tylko bagaże i w towarzystwie recepcjonistki idziemy zapoznać się z terenem. Szybko okazuje się, że są zarówno sauny jak i ten słynny basen z jacuzzi. Są też sale do masażu tyle że w pawilonie za dworkiem.  
- I trafiłeś tu tak bez problemu? Nawet nie jechałeś na nawigację więc skąd wiedziałeś gdzie jechać?  
Spytałam Jacka. A ponieważ moje pytanie pozostało bez echa, a wiedziałam że dalsze naciskanie wpędzi go tylko w zakłopotanie jak z tego wybrnąć dałam sobie spokój.  Zaproponowałam więc basen, ale zanim się rozpakowaliśmy to trzeba było iść coś zjeść, tak że kąpiel i wodne masarze zostawiliśmy sobie na później. No i tu pojawia się właśnie Andrzej.
     W restauracji, szumna nazwa bo właściwie była to salka, z szwedzkim stołem, i dużym stołem dla biesiadników, przy którym siedziało już kilkanaście osób. No i na nasz widok, jeden siedzących przy stole facetów, którego już z punktu oceniłam na herszta tego całego towarzystwa, podniósł się z miejsca i zapraszającym gestem wskazał nam dwa wolne miejsca naprzeciw siebie. Coś w nim było takiego niepokojącego, porywającego, przyciągającego uwagę, że wpadał od razu w oko. Ale co, tego nie umiałam sobie wytłumaczyć. A z uwagi na jego siwiznę w myślach nazwałam go Pan Szpakowaty. Tyle że nie miał nic z dziadka.   Tak na oko, gdzieś około pięćdziesiątki, brak piwnego brzuszka a i postura raczej sportowca, ale nie taki typowy mięśniak bez szyi, dobitnie świadczyła o tym że chyba jest częstym bywalcem siłowni.  Obok niego siedziało blond cudo, wyglądające trochę na jego córkę. Tyle, że na pewno nią nie była, tak się nie zachowują córeczki w stosunku do tatusiów. W większości o reszcie towarzystwa można powiedzieć, że jest w kwiecie wieku. Taki chyba przedział między trzydziestką a czterdziestką. Z wyjątkiem „ córci Pana Szpakowatego i paru dziewczyn, które raczej wyglądały na studentki, a co do dwóch to nawet miałabym niecne podejrzenia, graniczące prawie z pewnością, że właśnie się urwały z jakiejś lekcji z liceum. A widać było doskonale, że całe to towarzystwo chyba się dobrze znało, i raczej nie wyglądało na to, że jest to ich pierwsza wizyta w tym SPA. Zresztą mój Jacuś też był z nimi nieźle zaznajomiony, no w każdy razie z ta brzydszą ich połową to na pewno.  Wówczas jednak tego jakoś nie zauważyłam, i dotarło to do mnie długo po fakcie. Ale mniejsza z tym. Pomału atmosfera robiła się coraz bardziej duszna, dowcipy i odzywki coraz bardziej swobodne, z pikantnymi podtekstami i coś mi mówiło, że to całe towarzystwo jednak wcale nie po to się tu spotka by trawić czas jedzeniu i na jakiś tam konwersacjach. I wcale się nie pomyliłam, bo towarzystwo się przerzedzało, co rusz jakaś parka a czasami dwie, po angielsku znikały za przysłoniętymi ciężką kotarą drzwiami. A gdy przy stole zostało już parę osób a mój Jacek robił się coraz bardziej nerwowy, inicjatywę znów przejął Pan Szpakowaty, rzucając hasło „zapraszamy do saloniku” na co całe pozostałe towarzystwo podrywając się jak na komendę, wśród pisków i śmiechów poklepywanych i podszczypywanych po tyłeczkach pań, ochoczo ruszyło w stronę tych tajemniczych drzwi.  
-Idziemy.- Miała to pewnie być jakaś zdecydowana propozycja, ale w głosie i spojrzeniu Jacka więcej było jakiejś niepewności. Sytuację wyprostował zaraz Pan Szpakowaty, widząc moje niezdecydowanie i pewne markotną minę Jacka, objąwszy w tali mnie i swoją blondyneczkę zdecydowanym krokiem wprowadził nas do tajemniczego korytarzyka, by po kilkunastu krokach wprowadzić nas przez drugie drzwi do tajemniczego saloniku. Panował w nim mocny półmrok i dobra chwila musiała upłynąć nim moje oczy przystosowały się do zmiany oświetlenia. Pomieszczenie w którym się znaleźliśmy było zdecydowanie mniejsze od poprzedniego. Ale prawdę powiedziawszy wcale nie tak sobie to wyobrażałam, ale tak to jest jak swoją wiedzę czerpię się z porno stronek.  
     Na burgundowych ścianach, zresztą wszystko tu było w tym samym kolorze, żadnych okien, a zamiast tego dookoła duże lustra poprzeplatane, aż kipiącymi erotyką, bardzo delikatnie podświetlonymi obrazami, co też stanowiło tu jedyne źródło światła.  Ba, nawet drzwi doskonale wkomponowane w przeciwległej ścianie a prowadzące do toalet też były lustrzane. Jedynymi meblami były: na bocznych ścianach dwie olbrzymie kanapy z solidnymi ławami przed nimi i głębokie fotele z małymi stolikami rozstawione pomiędzy drzwiami. Za to na środku, stało coś, nie wiem jak to nazwać powiedzmy że olbrzymie łoże w kształcie koła nad którym na suficie podwieszono lustro w kształcie kola. No i ostatnim już elementem wyposażenia tego „saloniku” był wózek barowy, wypełniony najróżniejszymi alkoholami, szklaneczkami i różnorakimi kieliszkami. Na oczy nie widziałam takiej ich różnorodności.  
Szczytem tego wszystkiego były zaś toalety, to że raczej nie takie zwyczajne to mało powiedziane. Nie było tam podziału na męską i damską, tylko jedno pomieszczenie wielkością podobne do saloniku. Ciut, ciut…… o jakiś ton jaśniejsze oświetlenie, i wszystko w bieli. No z wyjątkiem tego oświetlenia, bo z kolei to za to było zajebiście czerwone. Na ścianie, na wprost wejścia podwieszone kilka misek ustępowych, i to już jako całkowita perwersja, poprzeplatanych pisuarami. Wyobraź sobie, siedzisz robisz siku a tuż obok facet z zaganiaczem w dłoni robi to samo. No co nie perwersja?   Po bokach na ścianach natryski a po obu stronach drzwi umywalki. I żadnych ścianek działowych, drzwi czy jakiś zasłonek, każdą, nawet najbardziej intymną rzecz robisz na oczach wszystkich!  
- Nie chcesz mi chyba powiedzieć że się tego nie spodziewałaś, w końcu sama mówiłaś że wiedziałaś, na co się piszesz!    No może nie tak dosłownie to sformułowałaś, może nie było to ze wiedziałaś a tylko podejrzewałaś. Jeśli podejrzewałaś a nie chciałaś to po jakiego diabła tam poszłaś?  
- Curiosa! – Odpowiedziałam tytułem filmu.
- Cooo?  
- No curiosa! Ciekawość! Ciekawość która zawsze mnie zżerała, tyle że moje wyobrażenia były zupełnie inne.
- A czego ty tak naprawdę się spodziewałaś?
- Zawsze widziałam to jako kłębowisko nagich ciał, wijących się i kopulujących ze sobą na podłodze wyłożonej materacami. Wszyscy z wszystkimi, ona nie wie kto ją pieprzy a i on nie wie kogo.  
- A tam tego nie było?  
- No raczej nie. To znaczy nie było aż takiego zezwierzęcenia. Owszem porobiły się małe grupki, okupujące kanapy, prowadzące dysputy, sącząc drinki obcałowując i pieszcząc się nawzajem, nie koniecznie z partnerem, partnerką z którymi siedzieli przy kolacji i nikt nie robił z tego żadnego ale.  
- No a ty co robiłaś?  
- Dziwne to trochę było jak obserwowałam to wszystko tak trochę z boku, siedząc na kolanach Jacka, jedną dłonią pieszczącego moje piersi, a drugą usilnie starając się dobrać się do moich majtek. A gdy odwróciłam się by go pocałować to w jego oczach widzę straszne pożądanie. Co było raczej do przewidzenia bo już przedtem sygnalizował mi to jego wzwód, odciskający się na moich pośladkach. Ale wiesz! Podniecenie podnieceniem a on wprost prawie dyszał żądzą.   I tak się zastanawiałam. Do czego nas to wszystko doprowadzi.  Czy zedrze ze mnie ciuchy i po prostu weźmie mnie na oczach wszystkich czy jednak nie?
- A ciebie to niby nic nie ruszało?  
- Tego nie powiedziałam. Ale co innego śnić, fantazjować, a co innego coś takiego zrealizować.  
- Ale chciałaś?  
- Czy chciałam? Chciałam ale Jacka. I jak zobaczyłam co się wokół dzieje, jak towarzystwo, coraz bardziej rozochocone gubi swoje ciuchy, i wokół robi się coraz więcej golasów a co niektórzy nie zwracając uwagi na to, że ktoś może ich obserwować, prawie ze sobą już kopulowali, bo jak inaczej można to nazwać. I w tym momencie zwróciłam uwagę na Pana Szpakowatego z tą swoją blond laską i Ryczącą Czterdziestkę z tym swoim chłopczykiem. Wszyscy nadzy jak ich Bóg stworzył zabawiali się na stojącej a przeciw nas kanapie.   Szpakowaty, rozparty jak basza, z rozrzuconymi nogami, namiętnie całuje Ryczącą Czterdziestkę, której to, towarzyszący jej młodzian. Miętosząc i ugniatając jak piekarz ciasto, jej obfite piersi, jednocześnie serwował soczystą palcóweczkę. Z kolei Blond Piękność szpakowatego klęcząc mu pomiędzy nogami, rzucając w górę i w dół swe piękne loki, intensywnie pompowała mu fiuta. A musieli być już na finiszu bo nagle Pan Szpakowaty oderwawszy się od ust Ryczącej Czterdziestki, prężąc się cały, oburącz chwycił blondynę za głowę i dosłownie wciskając jej twarz w swoje krocze, pewnie eksplodował jej aż w krtani bo dziewczę strasznie poczerwieniało krztusząc się okrutnie. Ale podziwiam ją, bo małpa nie uroniła ani kropelki, i jeszcze z lubością oblizywała sobie usta gdy już je w końcu oswobodziła i to z nie byleczego a z cholernie słusznego organu Szpakowatego. Po czym cała czwórka, jak by była z góry umówiona, ruszyła na to okrągłe łoże. Pan Szpakowaty siadł na jego brzegu, blond dziewczę siadając na niego okrakiem, nadziało się na to sterczące coś, po czym pchnąwszy go na plecy, padło zaraz na niego.  Sytuację wykorzystał młodzian wypełniając natychmiast jej drugą dziurkę. Czterdziecha też nie pozostawała bezczynna, bo wskoczywszy na łózko i dosłownie lizała cię to z Panem Szpakowatym a to z jego blondyną i od czasu do czasu z swoim chłopaczkiem.  A Młoda traktowana teraz intensywnie w oba otworki doszła w mig i z głośnym jękiem ekstazy dosłownie uciekała z tyłeczkiem i małą przed atakującymi ją fallusami.   A panowie? Oni po prostu bez żadnej ceregieli zamienili ją, na sekundującą im czterdziestkę, zamieniając się nie tylko nimi ale też i dziurkami. No i tu już musieli się nieźle napracować. Tym bardziej że na łóżku zaczęło się robić coraz tłoczniej, inni zaczynali iść w ich ślady.  A im to zawężało pole manewru. Młoda z kolei musiała już dojść do siebie bo nagle rzuciła mi się w oczy, jak z uniesionymi w górę nogami, wbijając paznokcie w jakieś gołe pośladki, jest obrabiana przez jakiegoś leżącego na niej faceta. A ja? No cóż ja, tak mnie wzięła ta cała sytuacja nawet się nie zorientowałam, że górę sukienki i jej dół mam na brzuchu, a Jacek bawiąc się moimi brodawkami jest we mnie. Teraz wiesz po co były te sprytne  dziurki w majtkach i biustonoszu.  
Motyle w brzuchu wariują a ja skacząc na nim jak taka małolata w parku na ławce. I czuję to jego pulsowanie we mnie, gdy wyrzuca z siebie ładunki nasienia. Orgazm przyszedł nagle i nie spodziewanie, i nie wiem czy czasem nie był  bardziej wołany wzrokiem  Pan Szpakowatego, niż przez to całe pieprzenie,  który z szalbiersko pożądliwym  uśmieszkiem, wpatrzony   gdzieś pomiędzy moje uda, pewnie widząc wypływającą ze mnie mieszaninę moich i Jacka soków to oblizywał to przygryzał sobie wargi.  
- Q****An…. wzięło mnie.  
Jej namiętny szept, jej usta na moich i te jej  zwinne paluszki w mojej małej? No co........ musiałam oddać pieszczoty i musiałyśmy rozładować narosłe w nas napięcie.  
***
CDN???? 

abigail

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka i obyczajowe, użyła 6172 słów i 33271 znaków, zaktualizowała 10 kwi o 16:21. Tagi: #seks #erotyka #pożądanie

3 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik HIGLANDER

    Piekne...😊

    22 godz. temu

  • Użytkownik WersPer

    Dobrze napisane, podniecające i aż proszące się o dalszy ciąg... Szpakowaty Pan i Rycząca Czterdziestka już nie mogą się na Ciebie doczekać...

    Przedwczoraj

  • Użytkownik natalii2004

    Abi! o ty małpo jedna,  :rotfl: kusisz i kusisz nie ładnie  :zakochany:

    4 dni temu

  • Użytkownik abigail

    @natalii2004 świętoszka sie znalazła.   :rotfl:  :cmoczek:

    4 dni temu