Pani Dwóch Krajów cz. 62

XCIV
     Zapowiedzianych przez Najjaśniejszą służących znalazł bez trudu ale przygotowania potrwały dłuższą chwilę. Neferowi ogolono odrastające włosy, namaszczono go olejkami i przyobleczono w kosztowną szatę z białego lnu. Stroju dopełniały eleganckie sandały. Przypomniał sobie, iż Heparis ubierał się raczej powściągliwie i odmówił nałożenia złotego naszyjnika, bransolet i pierścieni, które również przygotowano. Zadowolił się oznaką swego nowego urzędu - wygiętą, rzeźbioną laską z drewna cedrowego. Spodziewał się, że Amaktaris przyjdzie może, aby zamienić jeszcze kilka słów, albo przynajmniej ujrzeć i zaaprobować końcowy efekt podjętych starań, tak się jednak nie stało. Pomyślał, że Królową zatrzymała zapewne rozmowa z Aną, ale dopiero na dziedzińcu poznał prawdziwy powód.
     Ku swemu zdumieniu, oprócz lektyki i niewolnych tragarzy zastał tam grupkę dziesięciu żołnierzy dowodzonych przez Harfana. Na widok Nefera, Libijczyk zasalutował i wydał gromkim głosem komendy nakazujące sformowanie szyku.
     „O co tu chodzi, przyjacielu?”
     „Oto twoja eskorta, panie. A ja jestem jej dowódcą.”
     „Co takiego? I dlaczego nazywasz mnie panem? Jesteśmy przecież przyjaciółmi.”
     „Arcykapłanowi Izydy musi towarzyszyć eskorta, gdy udaje się z oficjalną wizytą. I jesteś teraz wysokim dostojnikiem, panie. Nie wypada, abyś miał przyjaciół wśród prostych żołnierzy.”
     „Nie opowiadaj bzdur, Harfanie.” - Nefer ściszył jednak głos i podszedł do Libijczyka. - „Zaszczyciłeś mnie swoją przyjaźnią gdy byłem niewolnikiem, a chcesz cofnąć ją w tej chwili?”
     „Arcykapłani nie miewają przyjaciół wśród zwykłych żołnierzy.” - powtórzył uparcie wojownik.
     „Nie chcę tego słuchać, rozumiesz? Jeżeli nie możesz inaczej, to przyjmij to jako rozkaz. I odpraw tych gwardzistów. Nie potrzebuję ich i nie zamierzam narażać.”
     „To niemożliwe, arcykapłan Izydy musi mieć właściwą asystę.”
     „Ale dlaczego akurat ty dowodzisz tymi żołnierzami?”
     „Bo sam o to poprosiłem Najdostojniejszą Panią... I nie myśl, panie Neferze, że łatwo mi przyszło osiągnąć to stanowisko. Musiałem pokonać kilku konkurentów, którzy także pragnęli tego zaszczytu.”
     „Jakich znowu konkurentów? I proszę, przyjacielu, nie nazywaj mnie panem.”
     „Jako pierwszy, korzystając ze swojej rangi, dowództwo próbował objąć sierżant, a właściwie pułkownik. Mocno się przy tym upierał i ustąpił dopiero na osobisty rozkaz Najjaśniejszej, bardzo niechętnie zresztą. Bo sprawa oparła się o Jej decyzję i to to Ona musiała nas wszystkich rozsądzić.”
     „Was wszystkich?”
     „Zgłosił się jeszcze Horkan, ale Świetlista Pani mnie powierzyła ostatecznie to zadanie. Tak więc na pewno nie odstąpię teraz tego honoru, Neferze.” - Harfan przestał przynajmniej tytułować kapłana panem.
     „Horkan?” - zdumiał się Nefer. - „Zresztą mniejsza z tym... Ale dlaczego ty chcesz tam iść? To może okazać się bardzo niebezpieczne, a jeżeli miałoby stać się coś złego... Wybacz, twoja obecność i tak niczego nie zmieni.”
     „Arcykapłan Izydy musi mieć eskortę!”
     „Ryzykujesz bez żadnej potrzeby...”
     „Idę tam razem z przyjacielem, jak sam zechciałeś mnie nazwać... I idę po przyjaciela, bo los Irias i mnie nie jest obojętny.”
     „Dobrze... Nie traćmy więc czasu. I dziękuje ci, wojowniku.”
     Harfan powtórnie zasalutował i zaczął wydawać kolejne rozkazy, podczas gdy Nefer usadowił się w lektyce. Nigdy dotąd nie korzystał z takiego środka transportu, gdyż nie przynależał on młodszym kapłanom, czy też tym bardziej niewolnikom. Prawdę mówiąc, wolałby udać się do świątyni Ozyrysa pieszo, zawsze najlepiej myślało mu się podczas spaceru... Musiał jednak pogodzić się z tym, że nowa ranga niosła ze sobą także pewne obowiązki reprezentacyjne. Jeżeli sama Najwspanialsza Amaktaris radziła sobie z zachowaniem stosownej pozy podczas podobnych okazji, to i on to potrafi... Skoro mowa o Świetlistej Pani, to miał wrażenie, że już z lektyki dostrzegł Jej postać pod jedną z kolumn otaczającego dziedziniec portyku. Obok stała również Ana... Żadna z nich jednak nie podeszła, ani też w inny sposób nie zaznaczyła swojej obecności. Może to i lepiej, wszystko zostało już powiedziane, a długie pożegnania mogłyby tylko rozproszyć myśli arcykapłana.
     Musiał przyznać, że dzięki lektyce do bram świątyni dotarli szybciej niż poprzednio. Główne wrota zastali zawarte, podobnie jak podczas ostatniej wizyty, tym razem jednak Harfan nie zamierzał zadowalać się wejściem przez boczna furtę. Rozkazał jednemu z żołnierzy uderzyć drzewcem oszczepu w zamknięte wierzeje.
     „Jego dostojność, arcykapłan Izydy, przybywa na polecenie Pani Obydwu Krajów, Oby Żyła i Władała Wiecznie, i życzy sobie widzieć się bezzwłocznie z czcigodnym Heparisem!” - zawołał gromko Libijczyk, gdy odgłosy dobijania się do brązowych wrót świątyni oraz sam niecodzienny orszak zwabiły któregoś z niższych rangą kapłanów.
     „Brama jest zamknięta... Może zechcecie wejść przez boczną furtę...” - zaproponował niepewnie akolita, wskazując przejście z którego sam wyszedł..
     „Arcykapłan Izydy i wysłannik Najdostojniejszej Królowej Górnego i Dolnego Kraju nie będzie wkraczał przez drzwi dla służby! Żądamy otwarcia głównych wrót!”
     „Muszę zawiadomić dostojnego Heparisa.” - odparł nieszczęsny młodszy kapłan. Nefer poczuł odrobinę współczucia. Jeszcze niedawno sam mógłby znajdować się na jego miejscu.
     „Więc lepiej się pospiesz. Dostojny pan Nefer nie będzie czekał!”
     „Uczynię to natychmiast. Proszę o wybaczenie, szlachetny panie.”
     Akolita zniknął w bocznej furcie, a świeżo ustanowiony arcykapłan Izydy napawał się przez chwilę wrażeniem, jakie wywarł na niższym obecnie rangą koledze. Zdecydowanie, nie miał dotychczas okazji przyzwyczaić się do podobnych sytuacji... Szybko jednak otrząsnął się z niebezpiecznego samozadowolenia. Przybył tu w konkretnym celu, a jego misja równie dobrze mogła zakończyć się natychmiastową egzekucją „dostojnego pana Nefera.” Zaciekawiło go natomiast, czy butne zachowanie Harfana i prestiż własnej, nowej rangi wystarczą, aby otworzyć przed orszakiem główne wrota świątyni. Czy Heparis okaże się wystarczająco pewny siebie i nieostrożny, aby uczynić coś takiego w obecności dziesięciu gwardzistów? Jeżeli tak, to może jednak Horkan miał trochę racji? I czy hierarcha znajdzie jakieś inne rozwiązanie tego etykietalnego problemu?”
     Okazało się wkrótce, że znalazł. Po niedługiej chwili, wiadomość przekazano bowiem naprawdę bezzwłocznie, w furcie pojawił się sam Heparis we własnej osobie. Nie wydawał się zdziwiony wizytą niecodziennego gościa i jego nowym stanowiskiem.
     „Dostojny panie, z radością witam cię w progach przybytku Ozyrysa. Zechciej proszę wybaczyć, iż z ważnych powodów nie możemy otworzyć przed tobą głównej bramy. Proszę, abyś raczył skorzystać z tej furty. Aby zaś nikt nie potraktował tego jako ujmy dla twojej godności arcykapłana Izydy oraz wysłannika naszej Pani, Oby Żyła i Władała Wiecznie, pozwól, że ja sam jako gospodarz wprowadzę cię tym przejściem, w normalnych warunkach nieodpowiednim zaiste dla osoby takiej rangi.”
     Neferowi nie pozostało nic innego jak skorzystać z tego zaproszenia. W tym celu musiał jednak wysiąść z lektyki, która w żadnym wypadku nie zmieściłaby się w wąskim otworze furty. Tragarze pozostali na zewnątrz, podobnie jak kilku wyznaczonych rozkazem Harfana żołnierzy. Sam Libijczyk oraz jego pozostali podwładni mogli zresztą odprowadzić arcykapłana Izydy tylko na zewnętrzny dziedziniec, gdzie wskazano im miejsce w cieniu. Heparis rozkazał jednemu z młodszych kapłanów aby polecił podać zarówno żołnierzom jak i tragarzom wodę, co stanowiło przejaw uprzejmości w chwili, gdy żar słońca osiągnął największe w ciągu dnia natężenie. Rozglądając się uważnie, Nefer dostrzegł wzmocnione straże, rozstawione w miejscach wypatrzonych uprzednio przez przyjaciela, ale też nie tylko tam. Sługi Ozyrysa trudno byłoby jednak zaskoczyć. Po chwili Heparis powiódł gościa do swego gabinetu.
     „Zechciej przyjąć szczere gratulacje, panie, z powodu godności którą objąłeś od czasu naszego ostatniego spotkania.” - zauważył gospodarz gdy znaleźli się sami w znanej już gościowi komnacie. - „Twój awans wcale mnie zresztą nie dziwi.”
     „Nasza Pani, Oby Żyła i Władała Wiecznie, zbyt wysoko oceniła w swojej łaskawości moje skromne talenty.”
     „Jestem odmiennego zdania, panie Neferze. Przyznaję, znajdą się też tacy, którym twoje wyniesienie z pewnością się nie spodoba, ale uwierz, ja do nich nie należę.”
     „Dziękuję, panie. Pozwól jednak, że przejdę do wyjawienia celu mojej wizyty.”
     „Oczywiście. Czemu zawdzięczam ten zaszczyt?”
     „Czcigodny panie, twój wysłannik – szlachetny Ramose z Nennesut, przedstawił Najdostojniejszej Pani Obydwu Krajów propozycję rozwiązania pewnych problemów, które dotykają obecnie nas wszystkich. Dla dobra Kraju, dynastii, wiernych poddanych oraz dla zachowania łaski nieśmiertelnych, Najjaśniejsza postanowiła przychylić się do waszych próśb. Zdecydowała się poślubić swego kuzyna, księcia Nektanebo, posadzić go obok siebie na Tronie oraz obdarzyć  koroną Pana Górnego i Dolnego Kraju.”
     „To doprawdy szlachetna i wspaniałomyślna decyzja...” - Heparis, nawet przy całej swojej dwulicowości nie potrafił ukryć śladów zdumienia. Najwyraźniej nie spodziewał się ustępstw ze strony Królowej. - „To wszystko... Wymaga wielu szczegółowych ustaleń.” - W słowach i zachowaniu arcykapłana Ozyrysa trudno byłoby doszukać się objawów zadowolenia i triumfu.
     „To prawda, czcigodny panie. Z pewnych znanych nam obydwu powodów Świetlista Pani nie chce jednak tracić czasu, skoro podjęła już postanowienie.”
     „I dlatego przysłała ciebie, arcykapłanie, aby omówić te szczegóły?”
     „Niezupełnie, panie Heparisie. Ja mam tylko oznajmić wolę Najwspanialszej. Sprawy te dotyczą Królowej w najbardziej osobisty sposób i nie może dziwić, że sama pragnie wyjaśnić wszystkie detale. Wielka Pani rozumie, rzecz jasna, że w obecnej chwili nie możesz opuścić świątyni i przybyć do pałacu, dlatego spodziewa się, że zechcesz wysłać tam szlachetnego Ramose, który został już wtajemniczony w obecne problemy i jak dotąd dobrze przysłużył się dla ich rozwiązania. Najjaśniejsza oczekuje przybycia dostojnego kapłana bez żadnej zwłoki.”
     „Tak, oczywiście... Muszę z nim jednak porozmawiać...”
     „To zrozumiałe. Zaznaczam co prawda ponownie, iż życzeniem Pani Obydwu Krajów jest unikniecie jakiejkolwiek zbędnej zwłoki... Zapewne domyślasz się, arcykapłanie, jakie uczucia powodują Najjaśniejszą.”
     „Ramose wyruszy do pałacu już wkrótce... Najlepiej w twoim towarzystwie, panie Neferze.”
     „Nasza Pani poleciła mi przedstawić jeszcze jedno życzenie, czcigodny Heparisie. To w zasadzie drobiazg, istotny jednak dla dumy Najdostojniejszej.”
     „O cóż chodzi tym razem?”
     „Wielka Pani pragnie odzyskać królewski pierścień ze znakiem Izydy, który skradziono Jej w niegodny sposób. Nie sądzi, aby ktokolwiek zdołał się nim jeszcze posłużyć wbrew woli, Władczyni, ale życzy sobie, aby powrócił w ręce prawowitej Właścicielki.”
     „Dobrze, to rzeczywiście drobiazg.” - Heparis nie próbował nawet zaprzeczać, że pierścień istotnie trafił w jego posiadanie. - „Możesz go zabrać, albo też Ramose przekaże ten znak.”
     „To nie wystarczy. Kradzież pierścienia naruszyła dumę Monarchini. Pragnie teraz, aby został on zwrócony przez tego, kto ukradł klejnot. Powinien uczynić to osobiście, klęcząc przed Tronem Pani Obydwu Krajów.”
     „Czy tylko o to chodzi naszej wspaniałej Królowej? Czy przypadkiem nie zamierza również przy okazji ukarać sprawcę kradzieży?” - Heparis nie był jednak durniem.
     „Takiej pewności nikt z nas mieć nie może... Najdostojniejsza przewidziała jednak twe jakże szlachetne wątpliwości, panie. Poleciła, abym pozostał w świątyni i zaczekał na bezpieczny powrót Ramose i tego Nubijczyka Tahara, bo to on jest złodziejem pierścienia. Osobiście sądzę, że to sprawa bez większego znaczenia, zwykły kaprys Najjaśniejszej Pani... Jest w końcu nie tylko Królową i Boginią, ale także Kobietą i musimy to zrozumieć...”
     „Pewnie masz rację, Neferze... Sądzę, że tym razem spełnimy życzenie naszej Pani, Oby Żyła i Władała Wiecznie. To w sumie dobra myśl, abyś skorzystał z gościny Ozyrysa do czasu powrotu naszych wysłanników... Tahar jest w pewnych sprawach użyteczny, nie ukrywam jednak, że to nikczemnik bez większego znaczenia... Cenię natomiast Ramose z Nennesut... Oczywiście, nie wątpię, że Najwspanialsza w równym stopniu docenia twoją osobę, czego ostatni awans jest najlepszym dowodem... Czy zechcesz zaczekać w sąsiedniej komnacie i przyjąć skromny poczęstunek? Ja tymczasem wyprawię do pałacu Ramose i Tahara.”
     „Dziękuje, panie. Chciałbym jednak być obecnym przy ich wyruszeniu w drogę... Takie otrzymałem polecenia.”
     „Oczywiście. Zostaniesz zawiadomiony we właściwej chwili.”
     Nefer nie skorzystał niemal z jadła i napojów podanych w obfitości na polecenie gospodarza. Odczuwał zbyt duże zdenerwowanie i napił się tylko wody. Docenił jednak, że dostarczono także piwo. Heparis musiał sporo wiedzieć o swoim rozmówcy. Arcykapłan Izydy nie obawiał się wprawdzie, by potrawy zatruto – to nie miałoby żadnego sensu – ale potrzebował jasnego umysłu w nadchodzącej rozgrywce. Zwierzchnik świątyni Ozyrysa zachowywał się z wyszukaną uprzejmością i, pomimo oczywistego zaskoczenia wieściami przyniesionymi przez Nefera, spełniał jak dotąd plany i życzenia Najdostojniejszej. W tej chwili mógł jednak czuć się zwycięzcą, właściwe starcie miało dopiero nastąpić.
     Po pewnym czasie któryś z młodszych kapłanów poprosił Nefera, by ten udał się z nim na zewnętrzny dziedziniec. Zastali tam Heparisa i Ramose,  w pobliżu kręcił się też Tahar.
     „Dostojny panie, zgodnie z życzeniem Królowej, Oby Żyła i Władała Wiecznie, Ramose z Nennesut uda się do Pałacu aby omówić wiadome nam sprawy wielkiej wagi. Z radością przekażemy też naszej Pani pierścień ze znakiem Izydy, który trafił w nasze ręce i który dla Niej przechowaliśmy. Tak jak chciała Najdostojniejsza, klejnot zwróci Nubijczyk Tahar. Tymczasem zaopiekuje się nim szlachetny Ramose.” - Hierarcha wydobył pierścień, okazał go Neferowi i wręczył swemu wysłannikowi. - „Ty natomiast, panie Neferze, zaczekasz tutaj na ich powrót.”
     „Będę zaszczycony, mogąc ponownie stanąć przed obliczem Boskiej Pani i służyć Jej pomocą oraz radą.” - dodał Ramose.
     Obydwaj kapłani zachowywali pozory uprzejmości, chociaż sługa Chnuma pozwolił sobie na ledwie widoczny, drwiący uśmiech skierowany pod adresem Nefera. Nie wytrzymał natomiast Tahar.
     „Ona chce, abym zwrócił pierścień na kolanach... I dobrze... Klęczałem przed nią wiele razy, ale dzisiaj to ja będę miał z tego powodu satysfakcję... Zapewniam cię, arcykapłanie Izydy... Wspomnij też to, co kiedyś już ci powiedziałem i nie myśl, że twoja obecna ranga cokolwiek zmieni...”
     „Sługo, nie wtrącaj się do rozmowy lepszych od siebie!” - Heparis przerwał Nubijczykowi ze śladami irytacji w głosie. - „Zechciej wybaczyć, dostojny panie. Czy życzysz sobie, aby ten kundel został na miejscu wychłostany za swoją bezczelność?”
     „To zbędne, czcigodny. Byłem już kiedyś świadkiem, jak ten człowiek odbierał baty z mojego powodu i nie pragnę ponownie takiego widoku. Stracimy tylko czas, a Pani nas wszystkich nie powinna czekać.”
     „To prawda. Ruszajcie zatem.” - Arcykapłan odprawił swoich wysłanników.
     Nefer przyglądał się, jak Ramose i Tahar przechodzą przez furtę w towarzystwie kilku strażników. Kroczyli dumnie, pewni zwycięstwa, chociaż każdy z nich musiał pojmować je inaczej, bo przecież Nubijczyka z pewnością nie wtajemniczono w istotę prawdziwego planu spiskowców. Kapłan zapamiętał położenie słońca...
     „Idą, by umrzeć. Umrzeć w męczarniach.” - Pomyślał Nefer. - „I to ja posyłam ich na śmierć, równie pewnie, jak gdybym zajął miejsce Najjaśniejszej i wydawał w tej chwili rozkaz rzucenia obydwu wojownikom kopca. Na co jeszcze potrzebna chłosta Tahara? Moje słowa po raz kolejny przyniosły dzisiaj śmierć, czy zdołają przynieść w końcu życie?”
     Po chwili wspomniał też własną, niepewną sytuację... On sam również mógł nie doczekać zachodu słońca i była to ewentualność bardzo prawdopodobna. Poszukał spojrzeniem Harfana oraz jego żołnierzy, trzymających się razem w kącie dziedzińca i zachowujących czujność. Wbrew temu, co powiedział przed opuszczeniem pałacu, obecność przyjaciela dodawała teraz otuchy.
     „Może pragniesz zobaczyć księżniczkę Irias, panie? Przekonać się, że niczego jej nie brakuje i samemu przekazać dobre nowiny?” - zaproponował niespodziewanie Heparis. - „Korzysta z ruchu i świeżego powietrza na jednym z bocznych dziedzińców.”
     „Jeśli pozwolisz, panie Heparisie. To bardzo uprzejme z twojej strony.”
     Nefer poczuł nagły przypływ niechęci do rozmówcy. Arcykapłan zezwala przekazać dobre nowiny i rozbudza w dziewczynce nadzieję, po to tylko, by za kilka dni wydać rozkaz jej uśmiercenia... Przypomniał sobie jednak własne myśli sprzed kilku chwil. Czyż on sam ma prawo czuć się w czymkolwiek lepszy? Zdołał opanować podobne odczucia dopiero podczas dość długiej drogi na wspomniany dziedziniec, którą odbyli z Heparisem w milczeniu.
     Irias powitała przyjaciela z radością. Trudno powiedzieć, by zażywała poprzednio ruchu. Wyglądało na to, że snuła się po niewielkim zakątku świątyni pod czujnym okiem kilku rozstawionych pod ścianami strażników. Dopiero na widok Nefera ożywiła się i podbiegła, by utonąć w jego ramionach. Chyba nie zwróciła uwagi na kosztowne szaty oraz laskę nowego arcykapłana. Tym razem nie pytała już, czy Nefer przyszedł ją uwolnić. On sam nie potrafił jednak powstrzymać się od zyskania pewności w tej samie sprawie, co poprzednio.
     „Czy nikt nie zrobił ci tu krzywdy, księżniczko?”
     „Nie... Zabrali nawet tego Tahara... Ale tęsknię za Panią, za tobą i innymi...”
     „Irias, drogie dziecko, Nefer przyniósł bardzo dobre wieści. Najdostojniejsza Królowa, Oby Żyła i Władała Wiecznie, zgodziła się przyjąć pewne rady i prośby, które przedłożyliśmy u stóp Jej Tronu. Jeżeli sprawy pójdą po myśli nas wszystkich, za kilka dni z pewnością opuścisz świątynię. Ja sam i wielu innych tutaj przyjmiemy to wprawdzie z wielkim smutkiem, ale rozumiemy twoje zadowolenie.”
     Słysząc te słowa, Nefer z trudem zmusił się do zachowania spokoju.
     „Czy to prawda? Wiedziałam... Jak to zrobiłeś?” - Dziewczynka nie ukrywała radości.
     „To nasza Pani podjęła pewne decyzje... Ja tylko przynoszę Jej słowa... Zrobimy wszystko, aby cię uwolnić. I mam nadzieję, że zdołamy tego dokonać.”
     „Szkoda, że nie możesz zabrać mnie od razu... Naprawdę tęsknię, ale przynajmniej jesteś teraz tutaj.”
     „Tak... Ty zaś jesteś bardzo dzielna, księżniczko... Cokolwiek się stanie, pamiętaj, że wszyscy cię kochamy, Pani, sierżant, Harfan, Ahmes i wielu innych.”
     „A ty nie?”
     „Ja także, Irias. Pamiętaj o tym.”- Uścisnął mocniej dziewczynkę i spojrzał ponad jej głową na słońce... Tak, nadszedł już zapewne czas. Jeżeli w sprawę nie wmieszali się jacyś zawistni bogowie, to Ramose i Tahar powinni już dotrzeć do pałacu, gdzie zgotowano im niespodziewane przyjecie... Zebrał się w sobie. - „Księżniczko, teraz muszę jednak porozmawiać raz jeszcze z czcigodnym arcykapłanem. Mam rozkazy naszej Pani. Chodzi o bardzo ważne sprawy, chyba to rozumiesz? Pamiętaj, co ci powiedziałem i zaczekaj tu na mnie albo na wezwanie.”
     Irias niechętnie wypuściła przyjaciela z objęć ale nie próbowała go zatrzymać. Jako wojowniczka rozumiała, że rozkazy należy wykonać.
     „Dostojny panie, dziękuję za umożliwienie tego spotkania. Możesz liczyć na moją wdzięczność we wszystkim, co będę mógł dla ciebie uczynić.”
     „Ja także Neferze pragnę okazać ci życzliwość i teraz, i w dniach, które nadejdą. Mówiłem już poprzednio, że byłoby wielką stratą zmarnować twoje talenty.”
     „Jeżeli pozwolisz, panie Heparisie, chciałbym obecnie porozmawiać i o tym, i o innych jeszcze sprawach. Najlepiej w twoim gabinecie.”
     „Chodźmy więc, a Irias niech cieszy się słońcem. Najgorszy żar już przemija.”
     Podążając w ślad za gospodarzem mrocznymi, wewnętrznymi korytarzami świątyni Nefer przypomniał sobie poniewczasie, że Tahar kuleje i z tego powodu obydwaj z Ramose potrzebowali zapewne więcej czasu na pokonanie odległości pomiędzy przybytkiem Ozyrysa a pałacem. Na szczęście, do gabinetu Heparisa też wiodła droga dość daleka. Arcykapłan Izydy zaczął celowo zwalniać, udając zmęczenie. Nie miał pojęcia, czy jego towarzysz dał się nabrać na tak prosty manewr, liczyło się jednak tylko opóźnienie rozpoczęcia rozmowy. Dlatego też nie spieszył się z zajęciem wskazanego przez gospodarza miejsca w komnacie, przyjął również propozycję podania przez służbę wody. Wreszcie nie potrafił już znaleźć kolejnych pretekstów odwleczenia konfrontacji i pomodlił się tylko w duchu do Izydy o powodzenie całego planu, własną elokwencję oraz rozsądek Heparisa. To jednak arcykapłan Ozyrysa zaczął rozmowę.
     „Panie Neferze, pozwól, że będę mówił szczerze. Jak już powiedziałem, bardzo cenię twoje talenty i nie chciałbym, aby się zmarnowały. Wiem, że książę Nektanebo, przyszły faraon, nie darzy cię sympatią, wiem, że ten nikczemnik Tahar pragnie twojej śmierci...”
     „Jestem sługą Pani Obydwu Krajów i nie wątpię, że osłoni mnie Ona swoją łaską...”
     „W dniach które nadejdą, wola Najdostojniejszej Amaktaris może nie wystarczyć, aby zapewnić ci bezpieczeństwo, arcykapłanie. Spodziewam się natomiast, że książę, że Król Nektanebo, przychyli ucha do moich słów...”
     „Wątpię, aby miał to uczynić w mojej sprawie, dostojny panie.”
     „To zależy od tego, jak dobitnie wypowiem te słowa... Spytam wprost, czy zechcesz służyć nowemu Panu Obydwu Krajów i przyłączyć się do nas?”
     „Wybacz, czcigodny panie, ale służę już swojej Pani i tego nie zmienię... Twoja propozycja... Nie mogę też powiedzieć, by czyniła mi zaszczyt, chociaż zapewne tak właśnie sądzisz.”
     „To godne pochwały, ale jednak nierozsądne stanowisko, Neferze.”
     „Pozwól, panie, że teraz ja będę mówił szczerze. Nadszedł właściwy na to czas... Nie przybyłem tu po to, aby przynieść słowa kapitulacji Wielkiej Królowej Amaktaris Wspaniałej. Ona nigdy nie poślubi swego kuzyna. Ty również wcale się tego nie spodziewasz, Heparisie, ani też nie na to czekasz.”
     „Co masz na myśli?”
     „Czekasz na to, co nastąpi za trzy dni od dziś. Czekasz na zaćmienie słońca, na to, by Amon – Ra zakrył swoje oblicze. I chcesz ogłosić to jako karę bogów za rzekome Królowej.”
     „Nie możesz o tym wiedzieć! Prawie nikt o tym nie wie... Ktoś musiał zdradzić, ale kto?” - Heparis stracił na moment opanowanie, ale też słowa, które właśnie usłyszał, burzyły jego plany i ambicje.
     Nefer poczuł swego rodzaju ulgę. Wysnute domysły znalazły właśnie potwierdzenie. Przez chwilę kusiła myśl, aby utrzymać arcykapłana w błędnym przekonaniu o zdradzie, ale nie taki cel przyświecał przecież całemu poselstwu i tej szczególnej rozmowie.
     „Nikt was nie zdradził, dostojny panie, co najwyżej ten i ów okazał się nie dość ostrożny. O takich przypadkach wspominają stare papirusy, skojarzyłem różne sprawy i zasięgnąłem opinii znawcy ruchów gwiazd.” - W tej chwili arcykapłan Izydy wolał nie wspominać o Temesie i jego ostatnich słowach, które zapadły w duszę.
     „Nie mogłeś tego uczynić. Takich mistrzów nie ma wielu i wszyscy albo służą Ozyrysowi albo są martwi, dopilnowałem tego.”
     „I tu się mylisz, panie. Został stary Ahores, kapłan Tota...”
     „To dziwak i zwariowany starzec. Na dodatek od wielu lat jest ślepy, bierze to za karę zesłaną przez bogów i dawno już porzucił badanie ich tajemnic. Ani nie chciałby, ani też nie mógłby nikomu pomóc w tej sprawie!”
     „Ponownie się mylisz, czcigodny. Nasza Pani, Królowa Amaktaris, Żywe Wcielenie Izydy, przywróciła Ahoresowi wzrok i nakazała przeprowadzenie stosownych obliczeń. Trochę przy nich pomogłem, i jak widzę, starzec znakomicie wywiązał się z tego zadania.”
     „Przywróciła mu wzrok? To niemożliwe!” - Heparis wydawał się wstrząśnięty.
     „Nasza Pani jest Boginią, i posiada boską moc, o czym chyba zapomniałeś, dostojny, chociaż ty z kolei jesteś kapłanem.” - Tym razem Nefer nie odmówił sobie satysfakcji pognębienia przeciwnika.
     „Nie wiem, jak tego dokonała, ale z pewnością musiałeś mieć z tym coś wspólnego.”
     „Jestem tylko kapłanem, tak jak i ty, panie, i mogę jedynie wznosić modły do bogów... albo do bogiń.”
     „Skoro wiesz o tym wszystkim, to po co tu przyszedłeś? Udając, że przynosisz słowa poddania się Królowej?”
     „A dlaczego ty, panie, udałeś, że je przyjmujesz? Dlaczego posłałeś Ramose i Tahara w sprawie, o której wiedziałeś, że nigdy nie dojdzie do skutku?”
     „Czyli jest tak jak mówiłeś, Ona wcale nie zamierza poślubić kuzyna...”
     „Tak jak i ty, panie, nie zamierzasz uwolnić księżniczki... Nigdy nie miałeś takiego zamiaru... Tu dochodzimy do najgorszego... Co planowałeś uczynić z Irias? Jaki los spotkałby ją za trzy dni?”
     „Tego też nie możesz wiedzieć...” - wyszeptał Heparis.
     „Ale wiem... Wiem, do czego potrafią być zdolni słudzy bogów w tej i innych świątyniach... Twój plan panie, jakkolwiek odrażający i nikczemny, z pewnością się już nie powiedzie. Nie sprowokujesz Najjaśniejszej Królowej. Nie znajdziesz powodów, oby wezwać pomocy bogów i ogłosić naszą Panią winną nastania ciemności. Przeciwnie, to Ona stanie się Dawczynią Światła, jak zawsze...”
     „Czyżby? W jaki sposób zdoła to uczynić?”
     „W tej chwili heroldowie wyruszają na ulice Memfis i głoszą ludowi nowinę. Bogowie są zagniewani, obrażeni buntem księcia przeciwko ich Siostrze i Córce, a zwłaszcza tym, że zdrajca i buntownik nie poniósł dotąd właściwej kary. To dlatego Amon – Ra zakryje oblicze. Ale lud nie powinien się lękać, Boska Izyda ułagodzi bogów, spełni ich życzenia i przywróci światło. Takie same wieści oraz rozkazy ich głoszenia w całym Kraju, we wszystkich miastach i okręgach, niosą szybkie łodzie i gołębie pocztowe, które opuszczają właśnie pałac.” - Nefer miał nadzieję, że tak istotnie się dzieje.” - Wszyscy dowiedzą się już wkrótce o przyczynach gniewu bogów oraz skutecznym sposobie jego zażegnania.”
     „A jakież to życzenia bogów Królowa zmierza spełnić?”
     „Takie, które podziałają na uczucia poddanych, wszystkich razem i każdego z osobna.”
     „Czyli zamierza tak po prostu stracić swego kuzyna? Nie obawia się rozlewu królewskiej krwi?”
     „Bogowie bardzo jasno wyrażą swoją opinie w tej sprawie.”
     „A raczej to Królowa, czy też może nawet ty sam, arcykapłanie, włożycie im w usta właściwe słowa.”
     „Czyż nie zamierzałeś uczynić tego samego, panie? Także używając w tym celu krwi? Krwi nie buntownika i zdrajcy ale dziesięcioletniej dziewczynki?”
     „Jeżeli wiesz to wszystko, to po co tu przybyłeś z fałszywym przesłaniem? By zwabić Ramose i Tahara do pałacu i wydać ich w ręce Królowej? Po tym, jak ogłosiłeś się gwarantem ich bezpiecznego powrotu?”
     „Przybyłem, by spróbować uratować Irias. By zaoferować ci życie, panie, w zamian za życie i wolność księżniczki. Tobie i wszystkim tym, którzy brali udział w spisku.”
     „Odważna to decyzja, gdyż teraz ryzykujesz również własnym... Cóż jednak masz właściwie do zaoferowania?”
     „Uwolnisz Irias i pozwolisz, aby odeszła ze mną ze świątyni. Do zachodu słońca zrezygnujesz ze stanowiska, znajdziesz jakiś pretekst. To samo najdalej jutro uczynią w Stolicy twoi krewni i przyjaciele, mistrz Apres sporządził już ich wykaz.” - Nefer nie wątpił, że Towarzysz Prawej Ręki dysponuje podobną listą podejrzanych. - „Kilka dni więcej otrzymają inni spiskowcy, tacy jak Meren z Nennesut czy Hethor z Abydos, ale i oni muszą ustąpić”. - Imię swego niedawnego zwierzchnika arcykapłan dołączył kierując się jedynie silnym, wewnętrznym przekonaniem, ale wyraz twarzy Heparisa potwierdził, że miał rację. - „Zachowacie życie i zostaniecie wysłani do rożnych pomniejszych miejscowości w Górnym Kraju. Na tym represje się skończą. Jestem upoważniony, aby obiecać to w imieniu Wielkiej Pani.”
     „Doprawdy... Wielce łaskawa propozycja... A jeżeli się nie zgodzę? Jeżeli zatrzymam tak Irias jak i ciebie, jeżeli rozkażę torturować i zabić was oboje?”
     „Tak czy inaczej, przegrasz. Królowa nie zaatakuje świątyni, w żadnym wypadku nie uczyni tego przed zaćmieniem... Potem... Potem wszyscy będą już znali przyczyny gniewu bogów, ale listę zdrajców i buntowników można powiększyć. Nikt z was nie ujdzie.”
     „A życie Irias? O twoim nie wspominając, arcykapłanie?”
     „Moje życie niewiele znaczy, a Irias... Tylko dlatego Wielka Pani jest gotowa zaoferować łaskę.”
     „Taką, jaką znalazła w swym sercu dla mojego bratanka? Wiem, że osobiście rozkazała go pojmać...Nie wiem tylko, co z nim uczyniła... Czy to samo czeka nas wszystkich? Czy tylko tych, których zwabiłeś do pałacu, pewnie po to, aby nie zdążyło ich objąć wątpliwe miłosierdzie Królowej?”
     „Nie nam decydować, jak Najjaśniejsza postąpi z Ramose i Taharem.” - Nefer wolał nie zagłębiać się w szczegóły. - „Co do Temesa, to chciałbym wierzyć, panie, że nie miałeś wiedzy o jego uczynkach. Myślę jednak teraz, że wiedziałeś i może nawet to on podsunął ci pomysł, jak sprowokować naszą Panią... Czy to twój bratanek miał zająć się nieprzyjemnymi szczegółami? A gdy go zabrakło, w twoich planach zastąpił go Tahar? Chcę wierzyć, że przynajmniej nie pochwalałeś upodobań Temesa, nawet, jeżeli postanowiłeś je wykorzystać.”
     „Co się z nim stało?”
     „Nie byłem obecny przy śmierci twego bratanka.” - odparł Nefer, nie chcąc mówić wszystkiego i poprzestając na tej półprawdzie.
     „On... Jego czyny nie napawały mnie dumą, ale pozostawał przecież moim krewnym, widziałem w nim zdolnego następcę... Wykazywał naprawdę wielkie talenty, prawie równe twoim...”
     „W jego żyłach płynęła szlachetna krew, ja pochodzę z ludu... Zhańbił swoje szlachectwo.”
     „Jeżeli nawet, to cóż miałoby powstrzymać mnie przed dokonaniem zemsty? Na tobie, bo czuję w tym wszystkim twoją rękę, oraz na Irias, by sprawić ból waszej Królowej?”
     „Nie jesteś taki jak on, panie Heparisie, to dlatego tu przyszedłem.”
     „I na to postawiłeś swoje życie?”
     „Tę partię i tak przegrałeś, cokolwiek byś uczynił. Twoją zemstą miało być zdobycie władzy, odebranie jej Amaktaris. Tego nie zdołasz już w żaden sposób dokonać, nawet jeżeli zabijesz nas oboje. Pomścisz tylko pewnego zbrodniarza, który rzeczywiście był twoim krewnym, ale zapłacą za to wszyscy inni członkowie twego rodu, i nie tylko oni. Tacy jak ty, panie, grają dla zwycięstwa, a nie dla próżnej zemsty.”
     „Nie będę pytał, czy potwierdzasz gwarancje Królowej... Waga Jej słowa jest powszechnie znana, a ty także od dawna nie jesteś już nikim w otoczeniu Władczyni...”
     „Czy to znaczy, że przyjmujesz warunki?”
     „Nie zdołam już wygrać... Temesowi nikt życia nie przywróci... Mam innych krewnych... I... pewnie nie uwierzysz, ale nie chcę zabijać Irias bez żadnej potrzeby, tylko w imię zemsty... Wolę ustąpić.”
     „To szlachetna i słuszna decyzja, panie.”
     „Tak naprawdę, to się dopiero okaże... Przekonam się o tym i ja, i wielu innych... Pozwól, że  polecę przyprowadzić księżniczkę.” - Heparis sprawiał teraz wrażenie postarzałego, co dziwne, wydawało się jednak przy tym, że w jakiś przedziwny sposób odczuł również ulgę.
     Arcykapłan wezwał jednego z akolitów i wydał polecenie sprowadzenia Irias. Gdy to uczyniono, oddesłał sługi oraz straże i zostali przez chwilę sami we troje.
     „Księżniczko, tak jak mówiłem, twój przyjaciel Nefer przyniósł słowa Królowej, które spowodowały, że postanowiłem cię uwolnić. Odejdziecie teraz razem.”
     „A jednak miałam rację! Potrafiłeś to zrobić już dzisiaj!”
     Słysząc wyczekiwaną nowinę dziewczynka zachowała niezwykły spokój. Może wyczuła panujące w komnacie napięcie. Nefer podszedł i chwycił ją mocno za rękę. Nie pozwalał sobie jeszcze na uczucie ulgi, chciał tylko jak najszybciej opuścić ten gabinet i całą świątynię.
     „Panie, raz jeszcze powtórzę, to szlachetna decyzja. Przypominam jednak, iż słowo Najjaśniejszej Królowej obowiązuje tylko przez pewien czas. Do zachodu słońca.”
     „Potrafię rozpoznać, gdy przegrywam... I wiem też, komu zawdzięczam tę przegraną... Lepiej już idźcie... Pokusa, aby wezwać straże, oddać cie w ręce kata, zemścić się, a potem niech dzieje się co chce, jest bardzo silna...”
     „Panie.”
     Nefer skłonił się i ruszył ku drzwiom, nadal trzymając Irias za rękę. Przynajmniej raz szła spokojnie i nie próbowała się wyrywać.
     „Arcykapłanie!” - Cichy tym razem głos Heparisa zatrzymał ich przy wyjściu.
     „Panie?” - Odwrócili się oboje.
     „Z pewnością widzimy się po raz ostatni, Neferze... Pozwól, że powiem coś na pożegnanie... A jednak... A jednak to wielka szkoda, że trafiłeś akurat na Hethora z Abydos.”
     „Dostojny panie, ja także kiedyś tak uważałem... Ale zmieniłem zdanie.”
     „Lepiej już idźcie.” - powtórzył arcykapłan i odprawił ich ruchem ręki.

nefer

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 5728 słów i 34896 znaków.

19 komentarzy

 
  • Użytkownik AnonimSs

    . I chcesz ogłosić to jako karę bogów za rzekome Królowej.” to zdanie jest chyba niekompletne.

    8 kwi 2018

  • Użytkownik nefer

    @AnonimSs Oczywiscie, masz rację. Powinno to brzmieć "za rzekome zbrodnie Królowej". Tu już nie będę jednak edytował i poprawiał, żeby nie dodawać pracy administratorom przy ponownym zatwierdzaniu tekstu. Pozdrawiam.

    9 kwi 2018

  • Użytkownik violet

    Neferze, dużo i jeszcze więcej zostało tu powiedziane, ja tylko powiem, bardzo dobra część, rozgrywka psychologiczna pomiędzy ważnymi postaciami... w moim klimacie, tak jak lubię. Brawo!  :)

    31 lip 2016

  • Użytkownik nefer

    @violet Postacie nie są bynajmniej jednoznaczne...

    31 lip 2016

  • Użytkownik violet

    @nefer za to cenię i postacie, i Autora który je kreuje.

    31 lip 2016

  • Użytkownik Gajda09

    Opowiadanie świetne, według mnie zdecydowanie najlepsze jakie czytałem do tej pory w Internecie :D I pytanie do autora, nie myslales nad wydaniem książki? Napewno znalazło by się wielu chętnych na takie dzielo. I jeszcze jedno, ile planujesz napisać jeszcze czesc? Nam nadzieje ze jak najwięcej, bo gdy skończysz te serie, nie będę miał juz żadnej motywacji aby wchodzić na ta stronę. Z góry przepraszam za kaleczenie naszego pięknego języka.

    30 lip 2016

  • Użytkownik nefer

    @Gajda09 Dzięki za dobre słowo. Planuję tak około 100 rozdziałów, czyli jeszcze 5-6 (może kilka więcej, bo pewne nowe pomysły się pojawiły). O wydaniu drukiem z różnych przyczyn raczej nie myślę... Z pewnością znajdziesz coś ciekawego zarówno na tej stronie (zajrzyj do wykazu moich komentarzy na profilu to zobaczysz, które teksty najbardziej cenię  ;). Jeśli lubisz rozbudowane utwory osadzone w realiach starożytnych z licznymi elementami erotycznymi (wyraźnie liczniejszymi niż u mnie) to też mogę Ci takowe polecić na innym portalu. Nie wypada jednak czynić tego tutaj (tzn. polecać publicznie konkurencyjny portal zamieszczający podobne treści), dlatego napisz proszę na priv - po założeniu własnego konta (do niczego to nie zobowiązuje). W tej chwili rozmawiać na priv nie możemy. Pozdrawiam.

    31 lip 2016

  • Użytkownik Gajda09

    @nefer Dziekuje za odpowiedz. Czyli jeszcze troche to potrwa na szczęście. Niebawem się odezwe:) Również pozdrawiam.

    31 lip 2016

  • Użytkownik Ewa

    Całość jest świetna. To już powieść na wysokim poziomie, z mocno rozbudowanym wątkiem spiskowo-kryminalnym i erotyczno-miłosnym. A może by tak urozmaicić jeden i drugi? Jak dla mnie, to trójkąt miłosny nie jest wykluczony, zwłaszcza za obopólną, choć oporną zgodą obu Pań?, w różnych konfiguracjach ( może któraś, którąś przekona i namówi do tej zabawy?) . Wyobraźnia tak pisarza, jak i czytelnika nie zna granic. Nefer, jako człowiek wolny, byłby  bardzo szczęśliwy, bo podwójnie zniewolony! Piwo i zniewolenie to chyba dla niego jedna z najlepszych rozrywek, pozwalających odpocząć od trudów życia i niewykonalnych zadań, którym do tej pory podołał i na pewno dalej podoła. :)

    30 lip 2016

  • Użytkownik nefer

    @Ewa Dla Nefera byłby to układ idealny (może z okresowymi burzami), pytanie jednak, czy panie A. się na to zgodzą... Obydwie posiadają silne charaktery (Nefer podziwia zresztą i adoruje kobiety dumne i władcze), z tym może więc pojawić się problem... Nie wypowiedziały się jednak jeszcze dotąd w tej sprawie, czyli kto wie? Przynajmniej piwa Neferowi chyba nie pożałują (w rozsądnych ilościach, oczywiście  ;) ). Tak swoją drogą, różne dziwne układy rodzinne nie były (wbrew współczesnemu przekonaniu) powszechną cechą społeczeństwa egipskiego. Występowały w zasadzie tylko w rodzinach królewskich (z przyczyn politycznych), a i to jedynie w niektórych okresach. Co prawda, akcja powieści osadzona jest mniej więcej w jednym z takich właśnie okresów (XVIII dynastia). Na dłuższą metę tego rodzaju praktyki źle się jednak kończyły. Dzięki za wpis i pozdrawiam.

    30 lip 2016

  • Użytkownik Ewa

    Tak, pamietam. Obie panie sa lwicami, obie odwazne, obie sie szanuja. Krolowa nie gustuje w paniach, ale moze np w lwicach? przeciez lubi polowac.Jak wiadomo czlowiek potrafi sie zmieniac. Potwierdza to sam gl. Bohater. Pomimo realiow historycznych owych czasow w Egipcie,  to pisarz ma orez w reku i doskonale to wykorzystuje, tworzac fikcje. ;) Tylko nie koncz za szybko. Nie spieszy mi sie ,,do zyli dlugo i szczesliwie, albo zgineli tak jak chcieli lub nie chcieli ,,,. Pozdrawiam i czekam na wiecej z odrobina niecierpliwosci.

    30 lip 2016

  • Użytkownik nefer

    @Ewa  To i owo jeszcze dopiszę, kilka postaci dopiero teraz "powiedziło autorowi" kim są albo kim chciałyby się stać. Kilka spraw nadal nierozstrzygnietych... Nasze bohaterki, trochę z konieczności, trochę może z własnej ochoty, planują "zabawę" na szerszą skalę, o czym Nefer jeszcze nie wie. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.  ;) Postaram się zaspokoić Twą niecierpliwość jak tylko zdołam najszybciej.

    31 lip 2016

  • Użytkownik Funkykoval197

    Wiem jakie będzie ostatnie zdanie sagi: "I żyli długo i szczęśliwie, a jeśli jeszcze nie pomarli to żyją po dziś dzień" :-D

    29 lip 2016

  • Użytkownik nefer

    @Funkykoval197 Oby Żyli i Władali Wiecznie?  :rotfl:

    29 lip 2016

  • Użytkownik garbaty

    Wybaczcie słownik zamiast Faraon poprawił na Fatalnie. Muszę zatem to tu skorygować bo nie wiem jak to zrobić w poprzedniej wiadomości . Jednym zdaniem "Fatalnie" to wyszlo :redface:

    29 lip 2016

  • Użytkownik nefer

    @garbaty Wydaje mi się, że jedyny sposób to skaować wpis i wrzucić go jeszcze raz. Jako autor wpisu możesz go też usunąć. Ale teraz już tego nie rób.  ;)

    29 lip 2016

  • Użytkownik garbaty

    @nefer dzięki za radę . pozdrawiam

    30 lip 2016

  • Użytkownik garbaty

    Jestem kolejnym wielbicielem, niecierpliwie czekającym na kolejne odcinki. Historie o wpływie zaćmien Słońca bywały już opisywane min.w Fatalnie ale to nie umniejsza faktu jak lekko i sprawnie prowadzisz intrygi, fabułę i narrację. Wg mnie bardzo dobrze że nie zdradzasz koncepcji na dalsze części bo to powoduje zaciekawienie czytelników i daje możliwość próby przewidywania dalszych losów bohaterów. Mógłbym pisać dużo dłużej ale nie zamierzam Was zanudzać komentarzem. Czekam zatem na ciąg dalszy i serdecznie pozdrawiam Autora  :yahoo:

    29 lip 2016

  • Użytkownik nefer

    @garbaty Nie przeczę, nawiązuję do "Faraona", zamierzam jednak odwrócić sytuację i dodać pewne szczegóły. Ja również pozdrawiam.

    29 lip 2016

  • Użytkownik nefer

    @Lolek Finis coronat opus.  :)

    31 lip 2016

  • Użytkownik nefer

    Witam wszystkich i dziękuję za komentarze. Przed Czytelnikami ukrywać się nie chcę, ale czas nie zawsze pozwala na obszerniejsze odpowiedzi. Trochę (a nawet sporo) krwi jeszcze będzie, ale co się dokładnie wydarzy, to sam wszystkiego w tej chwili nie wiem. I do tego jeszcze wątek osobisty z wiadomymi akcentami  ;) Pozdrawiam.

    29 lip 2016

  • Użytkownik Szarik

    "Bo Heparis wytrawnym przeciwnikiem jest". Poczekajmy cierpliwie, czym nas bogowie, z udziałem talentu Nefera obdarzą :) Odcinek świetny, można by wręcz rzec, że na zmylenie czytelnika. ;)

    29 lip 2016

  • Użytkownik POKUSER

    Czytam już trzeci raz i nie mogę wyjść z podziwu dla kolejnego mistrzowskiego odcinka. Dołączę do szanownych przedmówców - coś za łatwo poszło i jeszcze to nie czas na "i żyli długo i szczęśliwie". Wydaje mi się że arcykapłan dobrze odegrał swoje zaskoczenie i teraz to nie życie księżniczki, ale Królowej jest zagrożone, mam nawet swoją teorie, ale nie chcę psuć zabawy. Pisz Mistrzu, bo to będzie, dla nas czytelników, ciężki tydzień... :)

    29 lip 2016

  • Użytkownik beznicka

    Hmmm. Dla zwolenników teorii spiskowych. Nefer nie odpowiedział na żaden z 9 komentarzy. Zastanawiające.

    28 lip 2016

  • Użytkownik Wróbelek

    @beznicka Ja tam myśle, ze Nefer sie nie odzywa, bo wie, ze jak tylko się odezwie, zaczniemy go męczyć o następną część.

    28 lip 2016

  • Użytkownik Nick37

    Do Ramola. Zawsze lubiłem Wolskiego. Lecz w obecnej dobie wstrzymuję się od cytatów z tego autora. Za wiele polityki.

    28 lip 2016

  • Użytkownik Ramol

    @Nick37 - Znudziły mi się cytaty z mądrości starych baców i młodych juhasów, Starsi Panowie, to już inna kategoria wagowa. Będąc ramolem i sklerotykiem mam prawo zapominać  (lub za dobrze pamiętać) różniste podteksty, a dla młodych to i tak jest tylko niezrozumiały bełkot. Nie dam się wciągnąć w kłótnie czy kibić pani generałowej X była bardziej ponętna niż "pęcinki" jej szwagierki - a to jest/było głównymi tematami rozmów ułanów w Wielkiej Brytanii.  Pozostańmy - jak długo się da - strawnymi dla młodszych pokoleń!

    29 lip 2016

  • Użytkownik Nick37

    Dobrze rozegrana symultana. Zwłaszcza gdy się okazywało, że większość figur jest bita lub na straconej pozycji. Piszesz jak według konspektu. Konsekwentnie. No i Nefer ma sporo szczęścia, jak główny protagonista u Fleminga. Przyłączam się. To powinno być wydane na papierze. Tylko uwaga. Kapłan raczej nie powiedziałby wprost, że miałby ochotę oddać katu zakładników. Może kobiety to lwice, ale kapłani to lisy. Pozdrawiam.

    28 lip 2016

  • Użytkownik Ramol

    Gratulacje Autorze! No i jak zwykle patrzę z niepokojem, bo gdzieś ukrywa się ten nasz ulubiony "Ciąg Dalszy"!!! A to dopiero będzie bal!! Pozdrowienia Zbyszku!

    28 lip 2016

  • Użytkownik Nowicjusz

    Coś za łatwo poszło

    28 lip 2016

  • Użytkownik Czytelnik2

    Warto było czekać.

    28 lip 2016

  • Użytkownik Wróbelek

    Jak zawsze, warto było czekać. Choć gdzies w głębi serca pozostał strach, ze tak wyraźna kapitulacja Heparisa maskuje jeszcze jakąś zdradę.

    28 lip 2016

  • Użytkownik Funkykoval197

    Neferze-autorze jesteś wielki. :-D

    28 lip 2016

  • Użytkownik batavia

    Po raz pierwszy trafiłem prawie na emisję tekstu... Nie żałuje.  :rotfl:  :nunu:
    Pozdrawiam.  
    PS. Troszkę to wszystko za gładko idzie.... ;)

    28 lip 2016

  • Użytkownik Funkykoval197

    @batavia Wg mnie nie może wszystko iść źle. Czasami musi się coś udać.

    28 lip 2016

  • Użytkownik batavia

    @Funkykoval197 Masz wątpliwości co do przewrotności Autora?  :rotfl:  :rotfl:

    28 lip 2016

  • Użytkownik Funkykoval197

    @batavia A bo to jeden raz nas zaskakiwał zwrotem akcji?  :blackeye:

    28 lip 2016