Pani Dwóch Krajów cz. 31

LXIII
     Świetlista Pani nie opuszczała namiotu przez dłuższy czas. W zapadającym szybko zmroku żołnierze krzątali się, wykonując rozkazy Harfana i Temara, albo po prostu zajmując się wieczornymi obowiązkami obozowymi. Libijczyk był zbyt zajęty i spoczywała na nim zbyt wielka odpowiedzialność, by Nefer chciał zaprzątać jego uwagę, chociaż przyjaciel miałby zapewne ochotę na rozmowę. O śmierci Amara starał się myśleć w sposób, który przedstawiła Bogini. Ciało wojownika złożono w najlepszym z ocalałych budynków. Gdy tak leżał na plecach, rana pozostawała niewidoczna, a na ustach żołnierza rzeczywiście można było doszukać się śladu uśmiechu. To trochę pomagało...
     Tymczasem zaczął niepokoić się o samą Najszlachetniejszą, która nadal nie dawała znaku życia i musiała zmagać się samotnie ze swymi uczuciami wewnątrz namiotu. Uznał, że wyrwanie Jej z tego stanu jest powinnością osobistego niewolnika. Doszedł do przekonania, że wieczorny posiłek nie zdołałby zainteresować Królowej, co innego jednak kąpiel. Z pewnością zechce oczyścić się po dzisiejszym dniu, nawet jeżeli sama jeszcze o tym nie pomyślała i nie zażądała poczynienia stosownych przygotowań. Oddany sługa powinien jednak odgadywać także ukryte życzenia swojej Pani!
     Powziąwszy takie postanowienie, polecił Temarowi wyznaczyć kilku żołnierzy, którzy podgrzeją wodę. Komendant był tak uszczęśliwiony pomyślnym zduszeniem buntu, że bez oporu przyjął rozkazy od niewolnika. Skoro szło tak łatwo, Nefer posunął się dalej i poprosił, mimo wszystko, o przygotowanie stosownej przekąski oraz o dzban wina. To ostatnie mogło pochodzić tylko z prywatnych zapasów Temara, ale przecież i on powinien ponieść jakieś ofiary, a nadto wkrótce  mieli opuścić Tamadah i nie będą zabierać ze sobą tego rodzaju bagaży! Gdy podgrzano pierwsze naczynia z wodą uznał, że i on sam zasłużył na kąpiel i pozwolił sobie na uboczu na zażycie tego luksusu. Większą część wody pozostawił jednak na potrzeby Bogini. Wiadra dostarczono w pobliże Jej namiotu, podobnie jak zamówiony posiłek. Teraz należało tylko przekonać Najwspanialszą, aby zechciała skorzystać z tych przygotowań.
     „Wielka Pani! Oto Twoja wieczorna kąpiel!” - Zaanonsował się, wkraczając do namiotu z dwoma wiadrami w rękach.
     W panującym półmroku dopiero po chwili dostrzegł Najjaśniejszą, spoczywającą na uczynionym ze skór i kobierców legowisku.
     „O nic takiego nie prosiłam, Neferze. Wiem, że wiele ci zawdzięczam, ale teraz... Po prostu chcę być przez chwilę sama...” - Głos Amaktaris przybrał tony, jakich nigdy jeszcze nie słyszał z ust Pani Obydwu Krajów.
     „To już bardzo długa chwila, o Wielka! Wszyscy się o Ciebie niepokoją. A zresztą zostawię Cie samą, gdy tylko wniosę te wiadra. To zrozumiałe, że chcesz obmyć się bez niczyjego towarzystwa. Nie ośmieliłbym się przecież narzucać!”
     „Właśnie to robisz. Jesteś po prostu niemożliwy!” - Ożywiła się mimo woli i prawie uśmiechnęła, w zwyczajny dla siebie sposób. - „Skąd wiedziałeś, że jednak mam ochotę na kąpiel?” - Wstała z posłania.
     „Bo sam także pragnąłem się obmyć i skorzystałem już z odrobiny tej wody.”
     „No proszę, jak śmiałeś odebrać ją swojej Królowej? Wystarczy na chwilę spuścić cię z oka! Daj szybko to, co jeszcze zostało, bo może ktoś inny także wpadnie na podobny pomysł!”
     Nie zwlekając wniósł kilka pozostałych wiader oraz dzban wina i tacę z przekąskami, nader zresztą skromnymi. Z pewnym zdziwieniem przekonał się, że Bogini pozbyła się tymczasem swej szaty i stała zupełnie naga. A jego oczy zdążyły się już przyzwyczaić do słabego światła wewnątrz królewskiego namiotu.
     „Wiesz, tutaj bardzo trudno umyć się samemu. To nie pałac i będę potrzebowała pomocy, a nie mam na miejscu żadnych służek.”
     Przyszło mu do głowy, że poprzedniego wieczora potrafiła poradzić sobie samodzielnie, nie wyraził jednak głośno tej myśli, nie chcąc niszczyć wymuszonego nieco ożywienia Najjaśniejszej. Wykonując Jej polecenia, unosił kolejne naczynia i oblewał ciało swej Pani przyjemnie podgrzaną wodą. Następnie podał sztukę szorstkiej tkaniny, którą się wytarła i owinęła. Wszystko to nie było bynajmniej niemiłe...
     „Neferze, została jeszcze ta urażona stopa... Trudno mi będzie samej zdjąć i nałożyć  bandaże...”
     „Pozwól, że pomogę, o Pani. Czy to poważna rana?”
     „Nie, właściwie nic takiego...” - Poczuł, że Jej dobry nastrój znowu zniknął - „To Harfan uparł się, abym nosiła opatrunek.”
     W milczeniu zdjął pas lnianej tkaniny i delikatnie obmył lewą stopę Władczyni. Istotnie, nie wyglądała na zranioną w jakiś poważniejszy sposób. Amaktaris zdawała się teraz przyjmować jego zabiegi niechętnie. Odniósł wrażenie, że godzi się na nie tylko dlatego, gdyż to jemu samemu chce sprawić w ten sposób przyjemność. Rozbawiły Ją trochę dopiero jego niezdarne próby ponownego nałożenia opatrunku.
     „Nie potrafisz zabandażować żadnej rany?” - Spytała zdziwiona. - „Nie pomagałeś nigdy Anie?”
     „Bardzo rzadko, o Wielka.” - Odparł zawstydzony.
     „Zostaw! Sama to zrobię. Ale nie teraz. Harfana tu nie ma, więc opatrunek nałożę rano. Wynieś te wiadra ze zużytą wodą i wracaj. Ktoś musi usłużyć Królowej przy kolacji!”
     Gdy po dłuższej chwili był gotowy podać tacę z posiłkiem okazało się, że Amaktaris zdążyła zmienić zdanie i ponownie zagrzebała się w swoim posłaniu.
     „Nie mam ochoty na jedzenie. Nie powinnam też pić wina. Ty jednak możesz się poczęstować.”
     „Nie przepadam za winem, o Pani. A to tutaj z pewnością nie dorównuje tym, które podają zwykle na Twój stół.”
     „Tak. Nie mam, niestety, sposobu aby zdobyć tu piwo, chociaż zasłużyłeś dzisiaj na o wiele większą nagrodę niż spory dzban. Nawet Bogini nie może uczynić wszystkiego...” - Znowu odniósł wrażenie, że Najwspanialsza stara się rozpaczliwie udawać wesołość.
     „Nagrodziłaś mnie już, o Wielka... A służba dla Ciebie to zaszczyt i radość.”
     „Skoro tak, to pomóż Królowej teraz!” - Rzuciła gwałtownie, niemal ze złością. - „Przepraszam! Ale zamiast opowiadać takie wyświechtane formułki znajdź sposób, aby Mnie ogrzać! Noce na pustyni potrafią być bardzo zimne! Zwłaszcza taka noc... Nie stój jak słup! Chodź, ogrzejesz  swoją Panią...”
     Uniosła nieco jedną z okrywających Ją skór i uderzyła otwartą dłonią w miejsce obok siebie. Zdjął własną szatę i wślizgnął się w posłanie.
     „Widzisz, to nie było jednak takie głupie, że skorzystałeś z kąpieli.”
     Pomimo lekkich słów Najjaśniejszej, poczuł, że Jej ciało jest bardzo zimne i targają nim dreszcze.
     „Ty drżysz, o Wielka?”
     „Ogrzej Mnie, niewolniku. Pomóż swojej Pani, tak jak pomogłeś Jej w tej sztolni. Poszłam tam ze zwykłej ciekawości... Gdybym potrafiła ją opanować... Gdybym nie potknęła się tak głupio pod tą skałą... A przecież nic mi się właściwie nie stało! Stopa nie jest nawet poważnie urażona. Jako uzdrowicielka wiem o tym doskonale. Amar nadal by żył...”
     Na to nie znalazł odpowiedzi. Wszelkie słowa wydały mu się nijakie i sztuczne. Jedyne, co mógł zrobić, to przylgnąć całym sobą do zwiniętego w kłębek ciała Świetlistej. Ana zawsze okazywała zadowolenie, gdy ogrzewał ją w ten sposób, powtarzała, że daje jej ciepło niczym dobrze rozpalony piec. Nie inaczej było i tym razem. Dreszcze i chłód zaczęły powoli ustępować. Bogini rozluźniła się.
     „Amar był przy mnie niemal odkąd pamiętam. Pojmano go podczas jakiejś wyprawy na południe, był niewolnikiem, ale służył wiernie Mojemu Ojcu. Potem Ojciec przydzielił go do mojej świty, a ja poprosiłam, aby uwolnił Amara. Uczył mnie rzucać oszczepem, strzelać z łuku i wielu innych rzeczy... Był zawsze obok, przyzwyczaiłam się, że jest jak czarna skała, zawsze silny i zawsze wierny... Jego imię oznaczało Lwa... A teraz...
     „Ciii, Wielka Pani. Pomyśl, że zginał tak, jak chciał. Sam to powiedział.”
     Ciepło ich splecionych w uścisku ciał działało kojąco na uczucia obojga. Najdostojniejsza ujęła jego dłonie i położyła je na swoich strzelistych piersiach. Czuł jak twardnieją Jej sutki i to niekoniecznie z zimna...
     „W taką noc, jak ta, dobrze jest mieć przy sobie osobistego niewolnika. Zwłaszcza takiego jak ty, Neferze.”
     „Najjaśniejsza Pani...”
     „Dlaczego nigdy nie nazwiesz mnie moim imieniem? Nawet nie wiem, czy ci się podoba? Twoje oznacza Mającego Szczęście, a moje?”
     „Pani, to nie wypada...”
     „Teraz wypada wszystko. Chcę usłyszeć, jak wymawiasz moje imię. Amaktaris... Powtórz, to rozkaz!”
     „Amaktaris...” - Rozkoszował się tym słowem. - „To piękne imię, Pani... Amaktaris, brzmi dumnie i melodyjnie, kojarzy się z klejnotem, szmaragdem. Imię godne Królowej i Bogini, imię godne pięknej Kobiety...”
     „Wszyscy dworscy pochlebcy mogą pozazdrościć twoich talentów, niewolniku. Kiedyś już ci to chyba powiedziałam... Ale tobie wierzę, gdy mówisz takie słowa...” - Niespodziewanie zesztywniała. - „Neferze, ten Kruto opowiadał o mnie okropne rzeczy...”
     „Pani... Amaktaris... To zbrodniarz i kłamca... Jego słowa nie mają żadnego znaczenia.”
     „Ale nie mijał się całkiem z prawdą. Nie zawsze traktowałam cię tak, jak na to zasługiwałeś swoja służbą. I do tego... Sam wiesz, że miał rację w pewnych sprawach... Ty i Horkan nie byliście jedynymi...”
     „Pani, jesteś Boginią, masz inne prawa i obowiązki niż wszyscy...”
     „Kiedyś uważałeś inaczej...”
     „Pomogłaś mi przemyśleć pewne sprawy. I mówię to szczerze.”
     „Wybacz tamto, potrafię być niecierpliwa i okrutna... Tak też o mnie opowiadają.”
     „Pani...” - Nefer postanowił poruszyć sprawę, która od dawna go dręczyła. - „Czy mogę o coś spytać? O coś bardzo dla mnie ważnego?
     „Pytaj, niewolniku.” - Poruszyła się nieco w jego objęciach. Jej zapach, dotyk Jej skóry, Jej ciepło, już dawno stały się źródłem słodkiego bólu.
     „Co stało się z moim poprzednikiem? Dlaczego posłałaś go na Plac Śmierci?”
     „Bo jestem okrutna i bezlitosna. Wszyscy o tym wiedzą!”
     „To nieprawda! Potrafisz być wspaniałomyślna i łaskawa! Przekonałem się o tym wiele razy. Na pewno nie trafił tam z powodu Twego kaprysu. Cóż takiego uczynił?”
     Ponownie poczuł jak zesztywniała i obawiał się już, że nie odpowie, oraz że zepsuł nastrój. Ta noc okazała się jednak naprawdę niezwykła.
     „To był młody chłopak Neferze, bardzo młody... Przyznaję, bawiłam się nim, szukałam rozrywki. Nie potrafił tego pojąć, zakochał się w swojej Królowej.”
     „My wszyscy Cię kochamy, Pani. Czyż nie dlatego nas wybierasz?”
     „Tak, ale on nie potrafił dostrzec granicy... Okazywał swoje uczucia w sposób zbyt ostentacyjny, zbyt nachalny. Raz czy drugi musiałam go osadzić... Może uczyniłam to zbyt ostro, ale chciałam, aby zrozumiał... Nie przyjął tego dobrze i pewnego dnia rzucił się na mnie ze sztyletem w dłoni. Zdołałam się obronić, ale nadbiegły straże... Wtedy nie mogłam go już ułaskawić.”
     „Ale dlaczego Plac Śmierci?”
     „Sztylet był zatruty. Moi wrogowie znaleźli do niego drogę, wcisnęli mu go w dłoń. Wyznał wszystko, ale byli ostrożni i ślad się urwał...”
     „Ale dlaczego tam zachodziłaś? Podobno umierał długo, a Ty się temu przyglądałaś...”
     „Sam widzisz, że mają rację, nazywając Mnie Amaktaris Okrutną!”
     „Pani...  Amaktaris... Powiedz, proszę, muszę wiedzieć...”
     „Nie rozumiesz, że w ten sposób karałam samą siebie? Czy naprawdę myślisz, że akurat to sprawiało mi radość? Jeżeli tak, to jednak wcale Mnie nie znasz, niewolniku!”
     „Nie jest łatwo Cię poznać, o Pani... Chyba nikomu się to jeszcze nie udało...”
     „Jeżeli komukolwiek, to ty jesteś tego najbliższy... Po tym wszystkim postanowiłam, że nie będę brała do służby kolejnych, osobistych niewolników... Mistrz Apres też bardzo na to nalegał... Ale potem nadeszły wiadomości z Abydos o pewnym kapłanie, który pisuje wiersze na temat Królowej i adoruje stopy Jej posągów. Mistrz nie był zadowolony z Mojej decyzji, aby sprowadzić cię na dwór, podejrzewał jakiś podstęp, ale ja nie żałuję. O nie, naprawdę nie żałuję...”
     Ponownie ujęła jedną z jego dłoni i poprowadziła ją ku tajemnemu miejscu rozkoszy. Delikatnie zanurzył palec wskazujący w wilgotnym otworze, a potem zaczął wodzić nim po wargach waginy. Jęknęła cichutko.
     „Czy pozwolisz, abym ucałował Twój klejnot?” - Zapytał szeptem.
     „Nie Neferze, jest zbyt zimno i chcę czuć twoje ciepło. Tego właśnie pragnę najbardziej, twego ciepła...”
     Poruszał delikatnie palcem, od czasu do czasu zanurzając go w coraz bardziej wilgotnych wrotach rozkoszy. Jego nagrodą były ciche pomruki zadowolenia oraz własny ból w lędźwiach.
     „Zwolnij, Neferze” - Poprosiła w pewnej chwili. - „Tyle mi dzisiaj dałeś i nadal to czynisz, a ja... Ja nie mogę dać ci nic w zamian, chociaż bardzo bym tego chciała...”
     „Pani...”
     „Tam, na skale, Kruto żądał, abym to ja usłużyła ci ustami... Ty nie musisz żądać ani prosić, zrobiłabym to chętnie i wtedy, i teraz... Chciałabym dać ci rozkosz... Gdybym tylko mogła... Naprawdę, nie mogę... Pewnie mi nie wierzysz i myślisz, że jestem samolubna, jak zawsze, i do tego kłamię... Nawet Bogini nie może wszystkiego...”
     „Wiem, że dajesz mi tyle, ile możesz.”
     „Ale chciałabym dać więcej! O wiele więcej! Nie mogę jednak zdjąć tych pierścieni, naprawdę nie mogę. A nawet gdybym mogła, złożyłam też pewną obietnicę, której muszę dotrzymać... Pewnie nic z tego nie rozumiesz...”
     „Ciii, moja Pani. Rozumiem wszystko, Amaktaris. Wiem, że nie możesz ich zdjąć i wiem dlaczego... Przyjmę to, co możesz, co zechcesz mi dać, i będę szczęśliwy.”
     „Czy jest coś, czego byś nie wiedział, kapłanie?”
     „O ile znam Kobiety i Boginie, to z pewnością zostało jeszcze mnóstwo tajemnic.”
     „Może i tak.” - Obróciła się w jego ramionach i obdarzyła długim, namiętnym pocałunkiem. - „Przynajmniej to mogę ci dać. Może przyjdzie czas, że będę mogła dać więcej. Przypomnij się wtedy, niewolniku! A teraz dokończ to, co zacząłeś!”

nefer

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 2498 słów i 14667 znaków.

6 komentarzy

 
  • nienasycona

    Wiesz, Neferze, było na tej stronie przynajmniej dwóch mężczyzn, którzy publicznie twierdzili, że rozumieją kobiety; jeden sam przyznał, że się mylił, drugiego nawet nie uświadamiałam, gdy mi zaczął mówić, że moim pragnieniem jest kilkoro dzieci i tradycyjny dom. Ty nie szafujesz takimi słowami, jednak ośmielę się powiedzieć ex cathedra- jesteś znawcą zakamarków kobiecej duszy. I chwała Ci za to. Chwała Ci również za talent i za tę, wdzierającą się głęboko, subtelną erotykę

    19 paź 2015

  • nefer

    @nienasycona Nigdy nie ośmielę się wskazywać komukolwiek, jak ma żyć, bo ja wiem to jakoby lepiej od niego... a "Kobiety to największa tajemnica wszechświata" jak stwierdził wynalazca machiny czasu z "Powrotu do przyszłości"  :rotfl:

    20 paź 2015

  • nienasycona

    @nefer, więc poznałeś tajemnicę tak, jak się tylko da, lecz pozostało nieco, więc będziesz mógł do końca zgłębiać zakamarki kobiecej psyche:)

    21 paź 2015

  • gabi

    Mistrzu nie lubię się powtarzać ale jak tego nie robić gdy każda kolejna część  jest tak samo dobra, jak nie lepsza ,co poprzednia.  Chylę  czoła przed twym geniuszem.

    19 paź 2015

  • nefer

    @gabi Dzięki, zauważ, że udało się wkleić rozdział nieco szybciej. Wreszcie mogłem spełnić Twoje prośby.  :)

    20 paź 2015

  • Marschal1

    No cóż...piffko, e fajeczka i dobra lektura na poniedziałkowy wieczór. :D  (zadowolony) :)

    19 paź 2015

  • nefer

    @Marschal1 Chwila wytchnienia dla bohaterów i czytelników.

    20 paź 2015

  • Marschal1

    @nefer Święta racja Neferze. Oby Bogowie byli przychylni i nie szczędzili Ci owocnej weny. Pozdrawiam

    21 paź 2015

  • POKUSER

    W mistrzowski sposób Neferze stopniujesz napięcie. Uspokojenie, wyciszenie akcji, trochę delikatnej erotyki, by w kolejnych odcinkach uderzyć w mocniejsze tony. Już się nie mogę doczekać. Trochę mnie zastanawia to, że Królowa wina nie powinna pić, ale to pożyjemy, zobaczymy  ;)

    19 paź 2015

  • nefer

    @POKUSER Teraz chwila odpoczynku dla wszystkich.

    20 paź 2015

  • Funkykoval1972

    I znów ten delikatny erotyzm. Nic wulgarnego, I oby tak dalej.

    19 paź 2015

  • nefer

    @Funkykoval1972 Różne sytuacje jeszcze się wydarzą.

    20 paź 2015

  • Szarik

    Ślusarza, wołać natychmiast ślusarza!!! Neferze Twoje studium kobiet mnie onieśmiela, jestem pod wrażeniem kolejny raz. Dziękuję.

    19 paź 2015