Pani Dwóch Krajów cz. 30

LXII
     Ocknął się w korytarzu. Ktoś, niezbyt delikatnie, oblewał jego głowę i twarz wodą ze skórzanego worka. Nadal był związany i odczuwał zamroczenie po ciosie woźnicy. Poza paroma siniakami i obtarciami nic gorszego mu się jednak nie przytrafiło, a i w głowie zaczęło się przejaśniać. Rozpoznał Tahara, który obmywał mu twarz. To tyle, jeśli chodzi o nadzieję, że został uwolniony w wyniku szturmu żołnierzy Harfana. Skoro jednak tak, to jakim sposobem jeszcze żył? I dlaczego nie słychać żadnych odgłosów walki? To akurat wyjaśnił po chwili sam Kruto.
     "Dziwisz się, że jeszcze żyjesz, szczurzy pomiocie? Zabiję cię, ale nie teraz. I nie tak szybko. Jesteś jeszcze potrzebny, oni koniecznie chcą cię widzieć. Kto by pomyślał, że twoja dziewczyna jednak za tobą tęskni i rozkaże wstrzymać atak? I tak cię zabiję, ale mogę z nią pogadać. Przynajmniej zyskam czas, żeby odpowiednio się tobą zająć!”
     A więc Królowa żyła, była wolna i w na tyle w dobrej kondycji, aby przejąć dowodzenie oraz wydawać rozkazy. Udało się! Za chwilę pewnie będzie mógł Ją ujrzeć. Poczuł przypływ triumfu. Uczucie to mocno zmalało, gdy przypomniał sobie Amara ze sterczącym z pleców drzewcem oszczepu. Najważniejsze jest jednak życie i wolność Najjaśniejszej. Może zresztą czarnoskóry gwardzista przeżył? Przecież Ona jest znakomitą uzdrowicielką... Pochłonięty tymi myślami ignorował groźby Kruto, który z kolei coraz bardziej się irytował.
     "Nie wiem, jak to zrobiłeś, ale to z pewnością twoje dzieło, kapłańska hieno! Za dużo tu gadałeś o różnych rzeczach, a ja ci na to pozwoliłem. Z tego co opowiadał Tahar powinienem wiedzieć, że potrafisz obracać językiem jak mieczem. Ale koniec z tym! Obetnę ci ten długi jęzor!”
     Sięgał już po nóż, powstrzymał go jednak Nakor.
     "Spokojnie! To zawsze zdążysz jeszcze zrobić. Pokażmy im go, jak tego chcą, i posłuchajmy, co mają do powiedzenia.”
     "Ale nie chcę, żeby on cokolwiek mówił, czy to do nich, czy tutaj! Zakneblować go!”
     Temu nikt się nie sprzeciwił i po chwili ktoś wepchnął między zęby Nefera kłąb cuchnącej szmaty. Przy pomocy innego kawałka materii zawiązano mu usta, uniemożliwiając wyplucie knebla. Tak przygotowanego, Kruto wywlókł na zewnątrz. Tym razem sam trzymał skrępowane ręce swego więźnia w silnym uścisku, chociaż wysunął kapłana nieco do przodu, kryjąc się za nim jak za tarczą. Na zewnątrz niewiele się zmieniło. Tylko słońce wisiało już niżej po zachodniej stronie horyzontu. Nadal płonęły ogniska i nadal podstawę urwiska otaczali żołnierze. A jednak, była pewna bardzo istotna różnica. W pierścieniu zbrojnych, osłaniana przez kilku tarczowników, stała Ona, Pani Dwóch Krajów, żywa i wolna, wydająca rozkazy i otoczona posłuchem, dokładnie tak, jak powinno być. Co prawda Jej lewa stopa owinięta była bandażem, stała jednak pewnie, o własnych siłach. Nigdzie nie dało się natomiast zauważyć Amara. To jednak było zrozumiałe. Nawet, jeżeli gwardzista przeżył, umieszczono go zapewne w jakimś schronieniu – którymś z ocalałych baraków, może w namiocie Władczyni.
     "Oto ten kapłański pomiot szakala. Jak widzicie, nic mu się, jak dotąd, nie stało. Czego chcecie?”
     "Wielka Pani ofiarowuje wam w swym miłosierdziu łaskę, jeżeli go uwolnicie! Ofiarowuje wam życie!” - Harfan wystąpił kilka kroków do przodu.
     "A jakież to życie czeka nas z jej łaski? Takie jak poprzednio? Tu, albo w podobnym miejscu? Dziwka może sobie wsadzić swoją łaskę tam, gdzie on pakował fiuta. Bo zamierzam go obciąć, zanim poderżnę mu gardło!”  
     "Wtedy wszyscy zginiecie!”
     "Najpierw musielibyście tu przyjść!”
     "Wykurzymy was ogniem i dymem! Udusicie się w tej norze jak szczury!” - Harfan wskazał szerokim gestem na dopalające się ogniska i spore jeszcze stery drewna, które zamierzano dopiero spalić. - "W razie potrzeby możemy użyć miechów, którymi posługiwali się wytapiacze.”
     "Wtedy on zginie pierwszy. I zdążę się z nim zabawić!” - Woźnica szarpnął Neferem.
     Niespodziewanie, obok Kruto pojawił się na skale Nakor.
     "Jakie są dokładnie wasze warunki, wojowniku?”
     "Nie będę rozmawiał ze zdrajcą i dezerterem! Zdradziłeś naszą Panią i ciebie ja sam zabiję!”      Harfan zdecydowanie nie nadawał się do prowadzenia negocjacji. Amaktaris musiała to pojąć, bo powstrzymała Libijczyka i postąpiła kilka kroków, stając obok niego. Utykała tylko odrobinę. Wojownik niechętnie przyjął Jej obecność w tym miejscu, ale mógł jedynie skinąć na tarczowników, nakazując im osłonić Osobę Monarchini.
     "Za życie Mojego niewolnika ofiarowuję wam życie wasze i waszą wolność! Odejdziecie swobodnie!”
     "To za mało!” - Odpowiedział Nakor. - "Chcemy złota!”
     "Dobrze! Każdy z was dostanie kęs złota wytopionego w tej kopalni.” - Amaktaris nie ukrywała pogardy. - "Jego życie jest dla Królowej więcej warte, niż całe złoto Tamadah!”
     "Aż tak bardzo ci wygadzał?” - To Kruto wtrącił się do rozmowy.
     "Zamknij się, durniu.” - Osadził go półgłosem Nakor. - "Może tobie nie zależy ani na złocie, ani na wolności, ale my chcemy żyć, i to żyć bogato. Pogadamy za chwilę, ale teraz milcz!”
     "Ona i tak nie dotrzyma słowa, sam zobaczysz. Zdążyłem ją poznać. To kłamliwa dziwka!”
     "Zamilknij wreszcie!”
     "Jaką mamy pewność, że dotrzymasz umowy, o Wielka?” - Nakor wziął jednak pod uwagę ostrzeżenia woźnicy.
     "Moje słowo!” - Odparła dumnie. - "Słowo Pani Górnego i Dolnego Kraju, które przyjmują jako gwarancję królowie Wschodu i Zachodu, Północy i Południa!”
     "Czy twoja obietnica obejmuje też życie i wolność moją oraz Tahara? Ty sama nas tutaj wysłałaś!” - Kruto ponownie starał się przejąć inicjatywę.
     "Jesteście śmieciami najgorszego rodzaju i obrażacie Bogów samym swoim istnieniem. Nefer jest jednak wart nieporównanie więcej, niż satysfakcja z wymierzenia wam sprawiedliwości. Dla niego odstąpię dzisiaj od Moich zasad i Moich obowiązków!”
     "Potrzebujemy czasu, aby się naradzić!” - Kruto chciał najwyraźniej ubiec Nakora, jakby w obawie, że ten zgodzi się od razu na warunki Najjaśniejszej.
     "Daję wam czas do chwili, gdy słoneczna tarcza Ra dojdzie do ziemi na szerokość dwóch złożonych dłoni” - Zademonstrowała sposób oceny odległości. - "Tyle i ani chwili więcej. Tymczasem przygotujemy się do szturmu, który zaczniemy, jeśli do tej pory się nie poddacie. Ale wtedy daję wam kolejne słowo Królowej. Nikt z was nie ujdzie z życiem!”
     "Wtedy i on zginie!” - Kruto nie tracił rezonu.
     "Trudno. Jeżeli nie poddasz się na takich warunkach, to będzie to oznaczało, że i tak masz zamiar go zabić! Przynajmniej skrócimy jego cierpienia!”
     "Damy odpowiedź zanim słońce zniży się ku ziemi, Wielka Pani!”
     To Nakor zakończył wymianę pogróżek, po której nie spodziewał się chyba niczego dobrego. Kruto zdusił w ustach przekleństwo i popchnął Nefera ku wylotowi sztolni.
     "Mamy trochę czasu, żeby się z nim zabawić. Chyba rzeczywiście zacznę od obcięcia języka, żeby nie próbował krzyczeć i wzywać pomocy. Jego jęki i błagania byłyby wprawdzie muzyką dla moich biednych uszu, ale mogliby nam wtedy przeszkodzić.” - Murzyn nie rezygnował z planów zemsty.
     "Nie tak szybko, Kruto! Może porozmawiamy najpierw o warunkach Królowej!” - Żołnierz-dezerter nie zamierzał pozwolić, by woźnica narzucał swoje zdanie.
     "Uwierzyłeś tej dziwce? Chodzi jej tylko o to, żeby uratować tego kapłańskiego szczura, bo widocznie musiał dogadzać jej lepiej, niż myślałem. Potem nas zabije i będziemy mieli szczęście, jeżeli zrobi to od razu.”
     "Oferuje nam życie i złoto! A co ty masz do zaproponowania? Zarżniemy tego kapłana, pokroimy go na paseczki dla twojej przyjemności i co potem? Zdechniemy tu wszyscy od dymu? Ja wolę żyć!”
     "Ona kłamie! Tłumaczę ci przecież! To zdradziecka suka!”
     "Jest jaka jest, różne rzeczy o niej mówią. Nigdy jednak nie słyszałem, aby nie dotrzymała obietnicy albo złamała słowo!”
     Dwóch czy trzech więźniów pokiwało głowami. Oni też najwyraźniej chcieli żyć i czepiali się każdej nadziei.  
     "Tchórze! Głupcy! Nie potraficie myśleć o niczym innym, niż o waszym wszawym żywocie. Wystarczą obietnice dziwki i już gotowi jesteście jeść jej z ręki. Ja mam gdzieś takie życie! Nic mi po nim! Chcę się zemścić za to, co mi zrobiła!”
     Zerwał przepaskę i ukazał wszystkim okaleczone żarem ognia genitalia, a właściwie to, co z nich zostało. Inni widzieli zapewne te resztki jąder już wcześniej, ale Nefer przypatrywał się z mieszaniną odrazy i fascynacji, porównując ich obecny wygląd z tym, co zapamiętał z placu śmierci. Nie był w stanie zdecydować, który widok był bardziej przerażający. Bogini ukarała gwałciciela bez żadnej litości.
     "Ona uciekła! Przez niego! Ale teraz jej piesek za to zapłaci. Tym lepiej, że jej na nim zależy. Też poczuje ból, gdy znajdzie go tu martwego, z wykastrowanymi jajami!”
     "Twoja zemsta gówno nas obchodzi, durniu! Nie mamy zamiaru płacić za nią naszym życiem! Uwolnimy go i przyjmiemy warunki Królowej. Obiecała nam łaskę i złoto! Nam wszystkim, nawet tobie, głupcze! Będziemy żyć, bo Ona zawsze dotrzymuje słowa!”
     "Nie zależy mi już na życiu! Chcę tylko zemsty! To myśl o zemście pozwoliła mi przetrwać. I zemszczę się, nieważne, co tam gadasz! Ja tutaj rozkazuję!”
     "Tak ci się tylko wydaje! Co wy o tym myślicie? Słyszeliście wszystko. Wybieracie życie i złoto czy jego zemstę?”
     Pozostali więźniowie poruszyli się niespokojnie. Musiało im zależeć przede wszystkim na własnym życiu, Kruto wzbudzał w nich jednak strach. Emanowała z niego jakaś budząca grozę siła, zapewne nauczyli się bać go już wcześniej, gdy wszyscy pracowali jako niewolnicy. Nakor nie miał takich obaw, nie docenił jednak przeciwnika i przeliczył się, spodziewając się aktywnego poparcia innych. Byli po jego stronie, ale nie ośmielili się nic uczynić.
     "Zrobimy tak, jak mówię!”
     Kruto odepchnął Nefera, a gdy oczy wszystkich zwróciły się w stronę upadającego kapłana, wykorzystał chwilę nieuwagi Nakora i rzucił się na niego, nie zważając nawet na brak broni w ręku. Nefer spodziewał się prędzej czy później takiej reakcji murzyna, ale nie był w stanie ostrzec żołnierza. Były strażnik nie zdążył dobyć miecza, który nosił przy pasie. Kruto dopadł go, blokując mu rękę i zaciskając dłonie na gardle przeciwnika. Nakor nie był pewnie nowicjuszem w takich bójkach, ale wobec siły i determinacji woźnicy nie miał większych szans. Usiłował uwolnić się z uchwytu, kopiąc kilkakrotnie w krocze wroga i raz nawet udało mu się trafić stopą. Na więźniu nie zrobiło to jednak większego wrażenia. Może nie odczuwał już tam żadnego bólu, jak pomyślał Nefer? Kruto wzmocnił uchwyt i przekręcił ramiona. Coś nieprzyjemnie chrupnęło, głowa Nakora opadła pod dziwnym kątem. Z ust i nosa popłynęły strużki krwi. Było po walce.
     "Czy jeszcze ktoś chce mi się sprzeciwić?”
     Murzyn sięgnął po miecz zabitego przeciwnika po czym powiódł spojrzeniem po współtowarzyszach. Kulili się pod ścianami i milczeli. Pewny swej władzy, Kruto pochylił się teraz nad Neferem.
     "Tak jak mówiłem, na początek obetnę ci język, kapłański psie!”
     Zdzielił swego więźnia w twarz, niezbyt jednak mocno, bo chciał, aby Nefer zachował przytomność i mógł odczuwać strach. Zerwał knebel i siłą rozwarł usta kapłana, wyciągając tkwiącą w nich szmatę. Aby uniemożliwić zaciśnięcie zębów albo wołanie o pomoc, wepchnął na jej miejsce gałkę rękojeści miecza. Nefer próbował się szarpać, ze związanymi na plecach dłońmi nie miał jednak żadnych szans wobec takiego siłacza jak Kruto.
     "Podaj mi nóż, Taharze!” - Rozkazał murzyn. - "Ty także masz z nim rachunki do wyrównania i dam ci do tego okazję!”
     Nubijczyk zbliżył się z wahaniem, kulejąc. W ręku trzymał sztylet o długim ostrzu. Jego oczy lśniły dziwnym blaskiem w półmroku korytarza. Nefer rzucił się rozpaczliwie, usiłując przynajmniej odsunąć głowę. Kruto wzmocnił uchwyt i sycił wzrok strachem kapłana. Bo ten jednak się bał i nie był w stanie tego ukryć.
     "Teraz zapłacisz mi za wszystko, kundlu. Nie myśl, że umrzesz szybko. Potem twoja dziwka może mnie zabić, nie dbam już o to!”
     A jednak były woźnica się mylił. To on sam miał umrzeć pierwszy i to natychmiast. Dostrzegając ruch ramienia, uczyniony przez Tahara, Nefer przymknął oczy, by ich wyraz nie ostrzegł wroga... Usłyszał tylko zduszony charkot, a gdy spojrzał ponownie, z ust Kruto płynęła już krew. W jego wzroku pojawiło się ogromne zdziwienie, zastąpione po chwili błyskiem zrozumienia i tym większej nienawiści. Sięgnął jeszcze dłońmi gardła kapłana, ale nie zdołał ich już zacisnąć. Po chwili zwalił się na bok, w jego plecy wbity był sztylet, którym zamierzał torturować Nefera, a którym ugodził go Tahar.
     "Masz jednak szczęście, kapłańska pijawko...” - Zdołał wykrztusić. - "A wy i tak zginiecie, suka wam nie daruje...”
     Z ust Kruto popłynęło więcej krwi, głowa opadła w dół. Tahar pochylił się nad Neferm i sięgnął po miecz, który tymczasem wypadł spomiędzy zębów kapłana. Pospiesznie, choć niezbyt zręcznie zaczął rozcinać więzy na jego przegubach.
     "Panie, przyjmujemy łaskę Królowej, Oby Żyła i Władała Wiecznie! Przemów za nami, przemów za mną! Uratowałem ci życie, sam widziałeś! On chciał cię zabić w okrutny sposób. To ja cię ocaliłem! Powiedz to Pani Dwóch Krajów. Obiecała nam życie i wolność!”
     Nefer cieszył się z uwolnienia przegubów, chociaż chwilowo napływająca do zdrętwiałych dłoni krew sprawiała mu ból. Tahar, łaszący się niczym zbity kundel do każdego, kto stał wyżej od niego, a zarazem okrutny wobec tych, nad którymi sam miał kiedyś władzę, budził w nim tylko obrzydzenie. Ale rzeczywiście, wyglądało na to, że zawdzięczał mu ocalenie. Kruto nieopatrznie zaufał Taharowi, wiedząc może o jego nienawiści do kapłana, a ten bez wahania go zdradził, licząc na łaskę Najjaśniejszej. Ale Boska Pani rzeczywiście obiecała im miłosierdzie, w zamian za jego własne życie. Sam słyszał Jej słowa.
     "Dobrze, przemówię za wami, jeżeli na coś się wam to przyda.”
     "Bogowie wynagrodzą Twoją dobroć, Panie. Ale musimy się pospieszyć. Nie zostało wiele czasu!”
     Istotnie, w sztolni dało się wyczuć zapach dymu, słaby jeszcze, ale budzący zrozumiałą grozę. Jeden z więźniów wyjrzał na zewnątrz i wrócił pospiesznie z poszarzałą ze strachu twarzą.
     "Rozpalili wielki ogień i są gotowi do ataku!”
     "Panie, czy możesz wstać?”
     Nubijczyk próbował objąć go za ramiona, ale Nefer strząsnął ten uścisk. Nie chciał być dotykany przez kogoś takiego jak Tahar, choćby nawet zawdzięczał mu dzisiaj życie. Nie miał zresztą żadnych złudzeń, co do jego motywów. Gdyby nie obietnice Władczyni, były nadzorca z przyjemnością pomógłby Kruto w dręczeniu ofiary. Nie chciał też, aby Najwspanialsza, Harfan i inni ujrzeli go, jak wychodząc ze sztolni słania się podtrzymywany przez wrogów. Zamierzał wyjść dumnie, o własnych siłach. Tahar nie tracił czasu na zbędne spory. Okazało się, że miał do zrobienia jeszcze jedną rzecz. Pochylił się nad ciałem murzyna i kilkoma ciosami miecza odrąbał mu głowę. Nie bacząc na tryskającą z szyi krew chwycił ją w dłonie, z czym miał zresztą pewien problem, bo Kruto był łysy, a uszy już dawno mu obcięto. Pospiesznie ruszył w stronę wyjścia, ponaglając też Nefera. Inni podążyli niepewnie za nimi, coraz liczniejsze pasemka dymu nie zostawiały im zresztą większego wyboru.
     W blasku stojącego już nisko słońca Nefer ujrzał ożywioną krzątaninę. Dowodzeni przez Harfana żołnierze zgromadzili się w kilku grupkach, część z nich wyposażona była w liny i drabiny. Kilku innych dorzucało drewno do wielkiego, rozpalonego w pobliżu skalnej ściany ogniska. Zapewne spalano tam nie tylko deski czy drągi, ale i węgiel drzewny oraz jakieś inne substancje wykorzystywane przy wytopie rudy, dawało bowiem bardzo gęsty, czarny dym, który przy słabym wietrze wznosił się wysokim słupem w pustynne niebo. Ustawiono też używane przez wytapiaczy miechy, aby przy ich pomocy skierować ewentualnie dym w stronę wylotu sztolni. Kapłan poszukał jednak wzrokiem przede wszystkim Królowej. Stała w pewnej odległości, przyglądając się przygotowaniom. Otaczała Ją silna straż. Zapewne Harfan nie chciał już w żaden sposób ryzykować.
     "Stójcie! Stójcie, poddajemy się!” - Zawołał Tahar. - "Wielka Pani, przyjmujemy warunki i zdajemy się na Twoją łaskę! Oto niewolnik, cały i zdrowy. Okaż nam miłosierdzie, tak jak obiecałaś!”
     "Zrzućcie linę i opuśćcie go na dół.” - Rozkazał Harfan. - "Neferze, czy możesz sam chodzić?”
     "Chcemy, aby Najdostojniejsza Pani sama przyjęła nasz hołd! Chcemy Jej coś ofiarować!”
     "Nie będziecie stawiać żadnych warunków, nędzne psy!” - Zirytował się Harfan.
     Monarchini nie zamierzała jednak przedłużać targów. Nadal otoczona strażą, podeszła w stronę urwiska.
     "Dałam wam Moje słowo i to musi wam wystarczyć. Jeżeli chcecie skorzystać z łaski Królowej, natychmiast go uwolnijcie i możecie tu zejść!”
     "Najpotężniejsza z Władczyń i Najwspanialsza z Bogiń, zechciej przyjąć ten podarunek od Twego wiernego sługi!”
     Tahar rzucił do stóp Amaktaris odciętą głowę Kruto, sam natomiast upadł na kolana i uderzył czołem o skałę. Pozostali więźniowie uczynili to samo.
     Najjaśniejsza spojrzała na makabryczny dar z twarzą nie wyrażającą żadnych uczuć.
     "Powtarzam, jeżeli pragniecie skorzystać z królewskiej łaski uwolnijcie Mojego sługę i schodźcie na dół!”
     "Natychmiast, o Pani!”
     Tahar chciał na wszelkie sposoby okazać gorliwość oraz posłuszeństwo. Pospiesznie nakazał zrzucenie dwóch lin i jedną z nich zamierzał opasać Nefera. Kapłan wolał jednak opuścić się w dół o własnych siłach. Gdy tylko stanął u podnóża urwiska, podbiegł do niego Harfan.
     "Żyjesz! Nic ci nie jest? Byłem pewien, że cię zabiją!”
     "Niewiele brakowało. Uratowała mnie obietnica Świetlistej. Tylko ten tutaj pragnął zemsty, inni chcieli żyć.”
     Podeszli do miejsca, w którym stała Bogini. Nefer upadł na kolana i chciał złożyć stosowny hołd.
     "Pani, wracam do służby, jeśli taka jest Twoja wola.”
     "Wstań, Neferze. Nigdy jej nie opuściłeś, a dzisiaj przysłużyłeś się Władczyni w wyjątkowy sposób. Słuchajcie wszyscy!” - Zawołała pełnym głosem. - "Ten niewolnik uratował życie i wolność Królowej dzięki swojej odwadze oraz rozumowi. Zasługuje na najwyższą chwałę! W obecności was wszystkich, Moich wiernych żołnierzy, przyznaję mu to odznaczenie!”
     Zdjęła z szyi zawieszony na złotym łańcuszku medalion z podobizną Izydy piastującej małego Horusa. Była to wyróżnienie nadawane obecnie za odwagę wykazaną w walce. Nefer nie widział wcześniej tej ozdoby na piersi Monarchini. Musiała jednak zabrać ją w swoich osobistych bagażach, a teraz nałożyła zapewne specjalnie na tę okazję. Gestem nakazała pochylić mu głowę i umieściła odznaczenie na torsie niewolnika.
     "Noś to z dumą, niech sławi twoją odwagę i wierność!”
     Żołnierze wznieśli okrzyk uznania, wymachiwali bronią, uderzali mieczami i oszczepami o tarcze. Nefer poczuł gwałtowny przypływ dumy i uniesienia, większy znacznie niż wówczas, gdy otrzymał naszyjnik z pazurów lwicy. Na tamto wyróżnienie tak naprawdę nie w pełni zasłużył i zdawał sobie z tego sprawę. Teraz było inaczej, a nagrodę odbierał w obecności elitarnych oddziałów Gwardii Królewskiej.
     Tymczasem więźniowie kolejno opuścili się w dół urwiska i zostali ujęci przez żołnierzy. Rzucono ich do stóp Władczyni. Tahar i pozostali sami pragnęli zresztą upaść na twarze przed Obliczem Najjaśniejszej, błagać Ją o łaskę i uzyskać potwierdzenie obietnic.
     "Wielka Pani! Najdostojniejsza z Bogiń! Okaż nam miłosierdzie, jak obiecałaś. Oto Twój kapłan, a my będziemy Twymi najpokorniejszymi sługami i niewolnikami.” - Zawodził Tahar z czołem wbitym w piach. - "Ten, który Cię znieważył, o Boska Pani, już nie żyje. Padł z mojej ręki i jego głowę złożyłem u Twoich stóp, o Niezrównana!”
     "Gdzie jest ten zdrajca Nakor?” - Zapytał Harfan.
     "Nie żyje, Panie! Kruto go udusił, zanim sam zginął. To ja zabiłem tego czarnego psa, Dostojny Panie!”
     "To już wiemy, kundlu!”
     "Najszlachetniejsza Pani! Uczyniłem to, gdyż obrażał Twoją Boską Osobę! Okaż nam łaskę, okaż miłosierdzie!”
     Władczyni długo przypatrywała się więźniom.
     "Zakuć ich w łańcuchy!” - Rozkazała wreszcie. - "Zasługują wszyscy na śmierć, ale rzeczywiście, obiecałam im, że odejdą wolni i tej obietnicy dotrzymam. Tymczasem niech jednak siedzą w kajdanach, ale dajcie im jeść i pić.”
     "Jesteś Najłaskawszą z Bogiń, Najmiłosierniejszą z Królowych, Potężna i Wielka Pani...”      Tahar wspinał się na wyżyny swych niepospolitych zaiste talentów pochlebcy. W Neferze wzbudzał coraz większe obrzydzenie. Amaktaris miała chyba podobne odczucia, bo gestem dłoni nakazała odprowadzić więźniów i błagalne okrzyki Nubijczyka po chwili wreszcie umilkły.
     "Harfanie! Sprawdź sztolnię i usuń ciała. A ty, komendancie Temar, każ zagasić to ognisko. Nie jest już potrzebne, a drewno może się jeszcze przydać. Jutro zorganizujesz zwalenie sztolni. Masz się z tym pospieszyć, możesz wykorzystać tych więźniów-specjalistów, których wybrałeś i których zabierzemy ze sobą. Mam nadzieję, że tym razem wywiążesz się ze swoich obowiązków bez zarzutu!”
     "Tak o Wielka. Stanie się, jak rozkazałaś!”
     Temar pospiesznie zaczął wydawać polecenia swoim ludziom, szczęśliwy, że z całej tej sprawy może jednak uda mu się wyjść bez degradacji lub gorszej kary. Harfan też zamierzał udać się do wyznaczonych mu obowiązków, gdy Królowa zatrzymała go gestem.
     "Mam dla ciebie jeszcze jedno zadanie, bracie.” - Powiedziała cicho. - "Przygotuj stos pogrzebowy dla Amara. Jutro spalimy jego ciało, tak jak sobie tego życzył.”
     "Pani?”
     Nefer nie potrafił powstrzymać tego pytania. Wyrzucał sobie, że w uniesieniu własnego ocalenia i triumfu nie pomyślał od razu o przyjacielu.
     "Amar nie żyje, Neferze.” - Odpowiedziała Władczyni z udawanym spokojem. - "Zmarł tam, pod nawisem... Na Moich rękach... Nie byłam w stanie nic zrobić, aby mu pomóc.”
     Całe uniesienie, jakie jeszcze przed chwilą odczuwał, natychmiast opadło. Czym była chwała, której doświadczył? Czym była nagroda z rąk Władczyni albo uznanie Jej wojowników, skoro przyjaciel zapłacił życiem za zrealizowanie jego planu? Do tej chwili miał jeszcze nadzieję...
     "Amar umierał szczęśliwy.” - Dodała Amaktaris martwym głosem. - "Chciał, aby ci podziękować, Neferze. Podziękować za to, że dałeś mu szansę odzyskania honoru i teraz z dumą będzie mógł stanąć przed obliczem przodków. Nazwał cię prawdziwym przyjacielem. Ja też boleję nad jego śmiercią...”
     Głos Bogini załamał się w niebezpieczny sposób. Odprawiła wszystkich ruchem ręki i oddaliła się samotnie w stronę swego namiotu. Nawet Harfan uznał, że w tej chwili przyboczna straż powinna ograniczyć się do obstawienia kwatery Władczyni. Najdostojniejsza zniknęła w wejściu, a czerwona tarcza Ra dotknęła wreszcie linii odległych wzgórz.

nefer

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 4251 słów i 24547 znaków, zaktualizował 14 paź 2015.

9 komentarzy

 
  • Krytyk

    Super,ale za krótkie pisz dłuższe części. szkoda Amara, ale wiadomo że musiał zginąć, szkoda że na jego miejscu nie postawiłeś Harfana

    15 paź 2015

  • nefer

    @Krytyk Hej. Te opowieści i tak należą do dłuższych tutaj, a całość chyba w ogóle najdłuższa  ;) Harfan nie miał takiej siły fizycznej no i jego nieobecnośc musiałaby zwrócić uwagę.

    15 paź 2015

  • nienasycona

    Ponownie chylę czoła przed Twoim talentem. Nostalgią zapachniało, idealnie wpasowałeś się w zaokienną aurę. To jest tak piękne, że zabrakło mi słów, a to zdarza się nieczęsto. Dziękuję za tę i za każdą poprzednią część.

    15 paź 2015

  • nefer

    @nienasycona Nie zawsze może być wesoło, zdarzają się też smutne dni. Smutne, pomimo takich czy innych sukcesów.

    15 paź 2015

  • Funkykoval1972

    Szkoda Amara. Amarze spoczywaj w pokoju. Niech bogowie Egiptu obdarzą cię chwałą.

    14 paź 2015

  • nefer

    @Funkykoval1972 Zginął chwalebną śmiercią. W bogów Egiptu chyba tak do końca nie wierzył (poza Izydą, rzecz jasna) skoro chciał aby spalono jego ciało. Pochodził z głębi Afryki.

    15 paź 2015

  • nefer

    @Funkykoval1972 Wybacz, że nie mogłem spełnić Twej prośby i uratować go. Nie wiem, czy on sam by tego chciał.

    15 paź 2015

  • gabi

    Nie Neferze  dlaczego Amar. Tak mi smutno aż  się łezka w oku kręci.

    14 paź 2015

  • nefer

    @gabi Masz wielkie i dobre serce, już nieraz to okazałaś. Pociesz się tym, że zginął tak jak chciał - w chwale i odzyskując honor, który własnym zdaniem utracił.

    15 paź 2015

  • NeferJesteśNAJLEPSZY

    @nefer Bardzo szkoda Amara. Nie będzie juz drugiej takiej postaci. Zawsze honorowy, dumny i odważny, ale również lojalny i posłuszny wobec królowej. Czy jego brak odbije się na najbliższych mu osobach? :/ :'(

    15 paź 2015

  • nefer

    @NeferJesteśNAJLEPSZY Jasne, że się odbije. Będzie go brakowało przy różnych okazjach.

    15 paź 2015

  • POKUSER

    Nefer uratowany, Królowa bezpieczna, Amar zginął śmiercią wojownika... Cud, miód i rodzynki  ;) Tylko lekko uwiera mnie brak zapasowego kluczyka...

    14 paź 2015

  • nefer

    @POKUSER Gdyby wszystko przychodziło łatwo, nie byłoby materiału do opowieści.

    15 paź 2015

  • Ramol

    @POKUSER tam nie ma (nie było) kluczyków! To była taka zgadywanka testująca spryt: albo otworzy, albo ukręci... kochankowi lub mężowi...

    15 paź 2015

  • nefer

    @Ramol dzięki za podrzucenie tego pomysłu na wyjaśnienie działąnia obręczy.  :lol2:

    16 paź 2015

  • Ramol

    @nefer - zawsze do usług! :jupi:

    16 paź 2015

  • Marschal1

    Oczywiście nie muszę powtarzać że, to kolejna super część, bo to wiadomo :) . Duża liczba fanów Twej powieści na pewno już nie może się doczekać kolejnej części. a wiec...życzę silnej weny i owocnego pisania. Pozdrawiam :)

    14 paź 2015

  • nefer

    @Marschal1 Dzięki, postaram się coś skrobnąć na przyszły tydzień.

    15 paź 2015

  • Ramol

    Gratulacje Neferze! ... Amar... Smutno mi!

    14 paź 2015

  • nefer

    @Ramol Zginął w chwale i odzyskał honor... Sam zauważyłeś poprzednio, że można obawiać się o jego przyszłość. Mnie też go żal...

    15 paź 2015

  • Szarik

    Po cichu liczyłem, że jednak ocalisz Amara. Zginął jednak śmiercią wojownika w chwale. Zemsta Królowej na pewno nie minie zdrajców, choć czy tak do końca zdrajców ... Kolejna świetna część. Gratuluję

    14 paź 2015

  • nefer

    @Szarik No właśnie, to nie jest takie oczywiste. Królowa sama nie wie do końca co z nimi zrobić.

    15 paź 2015

  • Cosmo

    Wchodzę, a tutaj nefer przed chwilą umieścił kolejny odcinek :) Łapka w ciemno, idę czytać!
    Dzięki neferze!

    14 paź 2015

  • nefer

    @Cosmo Hej. Twój wpis pojawił się dokładnie w chwili gdy kończyłem wklejać rozdział. Dzięki.  :jupi:

    15 paź 2015