Pani Dwóch Krajów cz. 25

LVII
     Najjaśniejsza  miała rację. Na okręcie istotnie nie było żadnych wygód. Tego rodzaju jednostki przeznaczano do tego, aby przewoziły jak największą liczbę wojowników. Dlatego jako wioślarze pracowali na nich nie skuci łańcuchami niewolnicy lecz żołnierze, stający w razie potrzeby do walki. Nie widziano konieczności zabudowania pełnego pokładu, ponad głowami wioślarzy przebiegał tylko wzdłuż całej długości okrętu wąski pomost. Jedyną kabinę, umieszczoną na rufie i nader zresztą ciasną, zajęła - oczywiście – Władczyni. Zgodnie z zapowiedzią zabrała ze sobą tylko trzy skrzynie z najpotrzebniejszymi rzeczami, toteż Nefer docenił to, iż mógł dołączyć do nich własną. Wszystkie razem umieszczono w kajucie, gdzie pozostawiły doprawdy niewiele miejsca. Spośród licznej świty podróżnego dworu, Królowej towarzyszyli obecnie tylko Nefer i Amar oraz kilku żołnierzy, zaokrętowanych jednak na drugiej, identycznej jednostce. Amaktaris musiała obywać się bez pomocy służek i okazało się, że doskonale potrafi poradzić sobie sama z codziennymi czynnościami. Nie była, co prawda, w stanie przeobrazić się w Żywe Wcielenie Bogini – to wymagało wielu akcesoriów pozostawionych na barce – ale właściwą Jej postać pięknej Kobiety przybierała bez trudu. Naturalna duma i władczość pozwalały natomiast dopełnić obrazu Królowej. Nefer zawstydził się pewnych dawnych myśli, gdy zastanawiał się, czy Monarchini potrafi obyć się podczas wyprawy wojennej bez luksusowo wyposażonej łaźni. Najwyraźniej potrafiła, jeżeli wymagała tego konieczność. Nie było też mowy o wyszukanych potrawach, przygotowywanych na stół Władczyni. Zadowalała się tym samym, co wszyscy -  pożywnymi, lecz niekoniecznie smacznymi i podawanymi często na zimno posiłkami żołnierzy. On sam ulokował się w sąsiedztwie kabiny. Na dziobie byłoby zapewne odrobinę wygodniej, ale wolał być w pobliżu Najjaśniejszej, gdyby jego usługi miały okazać się przydatne. Amar także sypiał przed drzwiami kajuty.
     Płynęli teraz bardzo szybko, również nocami, jeżeli pozwalały na to warunki. Szeroko rozlana Rzeka oraz wąski sierp księżyca stanowiły jednak istotne utrudnienie. Aby zyskać na czasie, kilka razy wymieniali część załogi w ulokowanych przy Rzece przystaniach floty. Wypoczęci wioślarze mogli dłużej utrzymywać dobre tempo. Królowa nie poganiała, nie ulegało jednak wątpliwości, że pragnie jak najszybciej wrócić do Stolicy i przejąc pełną kontrolę nad wydarzeniami. Obecnie musiała się zadowalać wysyłaniem rozkazów przy pomocy gołębi i łodzi kurierskich oraz pospiesznymi konferencjami z komendantami miast, w których uznała za potrzebne urządzać krótkie postoje. Z wieści nadsyłanych przez Mistrza Apresa wynikało, iż Książę  istotnie gromadzi w Awaris zwolenników. Pocieszające było natomiast to, że w innych prowincjach panował spokój, a w drodze do Stolicy znajdowały się już znaczne oddziały wierne Królowej. Wyglądało na to, że bunt nie ma większych szans powodzenia. Nefera nie opuszczał jednak niepokój. Wystąpienie Księcia sprawiało wrażenie nieprzygotowanego i nieprzemyślanego. Nektanebo był wprawdzie głupcem i często działał pod wpływem emocji, ale musiał przecież na coś liczyć. Zapewne na coś takiego, o czym Mistrz Apres oraz Najjaśniejsza jeszcze nie wiedzieli.
     Plecy Nefera wygoiły się już niemal zupełnie. Okazało się bowiem, iż wśród zabranego przez Świetlistą bagażu znalazły się Jej przybory uzdrowicielki i mogła kontynuować zabiegi lecznicze. Mając myśli zaprzątnięte bieżącymi wydarzeniami, kapłan przestał wreszcie zadręczać się rozmyślaniami nad tajemniczym postępowaniem Any oraz jej niezwykłym układem z Amaktaris. Władczyni też nie wracała do tego tematu.
     Jedyny nieco dłuższy postój zrobili w Nennesut, co zresztą Bogini w swoim czasie sama zapowiedziała. Nefer obawiał się, że głównym tego powodem mogła być chęć spotkania z Horkanem, okazało się jednak, iż setnik wyruszył już do Stolicy na czele trzech szwadronów rydwanów bojowych. Wydobrzał z ran i nic nie mogło go powstrzymać przed stawieniem się na rozkazy Królowej. W ślad za rydwanami na miejsce koncentracji armii podążała też znaczna część wojsk okręgu. Torkan także zamierzał udać się do Memfis, Królowa uznała jednak, iż jako nomarcha  musi pozostać na miejscu i dopilnować spokoju w okolicy. Niechętnie przyznał Jej rację. Nefer nie wiedział, czy poczuł większą ulgę na wiadomość o nieobecności Horkana, czy też niepokój w związku z jego pobytem w Stolicy. Niczego innego nie mógł się jednak po młodym oficerze spodziewać. Co gorsza, Torkan nie omieszkał pochwalić się kolejnym sukcesem syna. Nie mając wiele do roboty w koszarach podczas rekonwalescencji, zajął się on wyjaśnieniem machinacji kapłanów Chnuma w biurze mierniczego. Okazało się, że istotnie doszło tam do przekupstwa i sfałszowania rejestrów. Pośrednikiem był pewien osobnik powiązany z Ramose, zarządcą dóbr świątyni.
     „Zgodnie z Twoim poleceniem, o Wielka, nie podjęliśmy żadnych zdecydowanych kroków. Mamy jednak zeznania przekupionego, pomniejszego, urzędnika oraz tego pośrednika. Na wszelki wypadek aresztowałem obydwu i trzymam ich pod ścisłą strażą w bezpiecznym miejscu.”
     „Bardzo dobrze, niewykluczone, iż mogą się na coś przydać. Tymczasem wkrótce osobiście będę mogła pogratulować i podziękować Twojemu synowi.”
     Te słowa Amaktaris popsuły nieco humor Nefera, musiał jednak przyznać sam przed sobą, iż otrzymana od Królowej nauczka oraz późniejsze, własne przeżycia, zdecydowanie zmniejszyły chęć gwałtownego okazywania niechęci wobec Horkana oraz przejawów łaskawości dla niego ze strony Monarchini. Jego poprzednie zachowanie było po prostu głupie.
     Okazało się, że Władczyni pamiętała też o Mistrzu Sentocie. Wezwała go przed swe Oblicze, by podziękować i hojnie nagrodzić za opiekę nad rannym. Potwierdziła zaproszenie do Stolicy i zostawiła rozkazy, aby uzdrowiciela, jego rodzinę oraz dobytek, który zechcą zabrać ze sobą, przyjęto na pokład królewskiej barki, gdy ta zatrzyma się w powrotnej drodze w Nennesut.
     „Czasy mamy, co prawda, niespokojne i może wolałbyś, Mistrzu, zaczekać, aż uporam się z buntem Mojego Kuzyna?”
     „Pani, nie wątpię, iż z pomocą Bogów uczynisz to wkrótce, a moje skromne umiejętności mogą przydać się rannym.”
     „Doskonale, Mistrzu. Doceniam Twoją wierność i chęć pomocy. W Stolicy będzie na ciebie czekać kwatera oraz liczne obowiązki w szpitalu. Mam nadzieję, ze znajdziecie wspólny język z Mistrzem Serpą. Ma mnóstwo pracy i utalentowany uzdrowiciel bardzo mu się przyda.”
     Po załatwieniu tych spraw Królowa dała się jeszcze zaprosić na przygotowany w pałacu nomarchy poczęstunek, za co Nefer był niezmiernie wdzięczny tak Jej, jak i Torkanowi. Okręty uzupełniały w tym czasie zapasy, a generał nie zapomniał o przysłaniu solidnego posiłku dla ich załóg.
     Potem płynęli już bez postojów, także nocami, na co pozwala rosnąca znów tarcza księżyca. Do Stolicy przybyli po dwóch dniach, wczesnym popołudniem. Nefer z ulgą przyjął zakończenie podróży i powrót do w miarę normalnych warunków egzystencji. Królowa rzuciła się natomiast w wir obowiązków, naradzając się z Mistrzem Apresem, dowódcami i urzędnikami oraz wizytując nadciągające oddziały. Nefera nie zapraszała do udziału w tych czynnościach, czym czuł się w absurdalny sposób dotknięty. Podczas przeglądu wojsk i tak na niewiele by się przydał, ale przywykł już do tego, że Najjaśniejsza zapoznawała go z przebiegiem spraw. Tymczasem teraz zdawała się nagle odsuwać go od siebie, także wieczorami nie miała bowiem dla niego czasu. Obawiał się, że jego miejsce zajął może Horkan, którego raz czy dwa widział przelotnie w Pałacu. Wyglądało jednak na to, że również jego towarzystwa Władczyni unika. Wypytywał ostrożnie Harfana i Amara o przebieg ćwiczeń i przeglądów, tam jednak Najwspanialsza również wymieniła z młodym oficerem tylko kilka zdawkowych słów. Wyraziła zadowolenie z jego powrotu do zdrowia, podziękowała za wierność oraz, nie wchodząc w szczegóły, chwaliła za jakieś poczynania w Nennesut, zapewne  udane śledztwo. Było to dziwne i zupełnie niepodobne do Amaktaris Wspaniałej, a przynajmniej takiej, jaką Nefer zdążył dotąd poznać. Może jednak to zagrożenie wojną wpłynęło na Jej postępowanie? Najwięcej czasu spędzała w towarzystwie wyższych rangą oficerów. Wśród nich wyróżniał się zwłaszcza Książę Manetos, najbliższy krewny Królowej i dowódca armii syryjskiej. Był to mężczyzna w dość już zaawansowanym, dojrzałym wieku, utrzymujący się jednak w dobrej kondycji. To on towarzyszył Królowej podczas wyjazdów do obozu oraz częstych odpraw. Niejednokrotnie naradzali się też wieczorami w apartamentach Najjaśniejszej. Odsyłała wówczas Nefera, pozwalając mu odwiedzić Ahmesa, Harfana albo innych przyjaciół oraz opróżnić z nimi dzban piwa. Nie miał nic przeciwko temu, bolał go jednak nieco ten brak zaufania. Dziwił się też, że Manetos został specjalnie wezwany z Syrii, najwidoczniej jednak zagrożenie ze strony Księcia Nektanebo Królowa oceniała poważniej, niż skłonna była otwarcie przyznać. Co prawda Manetos przybył sam, jego wojska pozostały na północy, gdzie pilnowały granicy przed Hetytami oraz różnymi koczowniczymi plemionami z pustyni. Książę i tak musiał odbyć tę podróż w prawdziwie morderczym tempie, skoro zdążył tak szybko przybyć do Memfis.
     Nie mając nic konkretnego do roboty, bo Irias jeszcze nie wróciła, spędzał sporo czasu z Ahmesem. Harfan i Amar, chociaż nie cofnęli swej przyjaźni, mieli jednak zdecydowanie mniej czasu wobec trwających przygotowań wojennych. Ahmes bardzo był ciekaw przygód Nefera podczas podróży, przygód, które zostawiły zarówno nowe ślady na jego grzbiecie, jak i uczyniły go posiadaczem naszyjnika zabójcy lwów. Kapłan nie o wszystkim chciał jednak opowiadać. O pewnych sprawach zobowiązany był tak czy inaczej milczeć – na przykład o przebiegu wizyty w Labiryncie – inne były zbyt osobiste, aby poruszać je nawet w rozmowie z najlepszym przyjacielem. Ahmes raz jeszcze zasłużył na to miano, bowiem nie nalegał. Ze swej strony zabawiał Nefera dworskimi ploteczkami. To zdumiewające, ale pomimo buntu i zagrożenia wojną, dworzanie nadal pochłonięci byli własnymi intrygami oraz nieustanną walką o odrobinę wpływów i władzy. Oczywiście, największe wpływy mieli ci, którzy dostępowali zaszczytu częstego przebywania w towarzystwie Pani Obydwu Krajów. Nefer sam już dostrzegał, że i jego można uznać za osobę wpływową, chociaż przez ostatnie dni nie miał wielu okazji, by potwierdzić tę opinię.
     Sytuacja uległa zmianie dopiero po niespodziewanym wyjeździe Księcia Manetosa. Ogłoszono, że wraca do Syrii, by zapewnić bezpieczeństwo tamtejszych prowincji. Nefer nie mógł zrozumieć, po co w takim razie w ogóle wzywano go do Stolicy? Musiał przybyć w najwyższym pośpiechu, pozostawiając sprawy północnej granicy w rękach zastępców, tylko po to, by następnie zostać po kilku dniach odprawionym, zanim jeszcze zaczęły się prawdziwe działania wojenne. Sam Książę nie wyglądał jednak na urażonego, wręcz przeciwnie, wyjeżdżając sprawiał wrażenie bardzo zadowolonego. W tym wszystkim musiało się coś kryć, ale Nefer nie był w stanie pojąć, co  takiego, a i do Ahmesa nie dotarły żadne plotki. Wkrótce odczuł jednak, iż wyjazd Księcia przyniósł istotne zmiany. Oto Królowa zażyczyła sobie jego obecności podczas kolejnej narady, którą zwołała już następnego dnia.
     Uczestniczyli w niej Mistrz Apres oraz sierżant Tereus, co nie było niczym niezwykłym, ale Władczyni wezwała też Harfana i... Horkana. Zdumiony Nefer mimowolnie zignorował tradycyjne, niechętne spojrzenia Mistrza Apresa. Co prawda Mistrz nie mógł skupić się wyłącznie na jego osobie, bo w podobny sposób obrzucał wzrokiem obydwu pozostałych, niecodziennych uczestników spotkania. Miało ono przebieg bardzo nieformalny, co Bogini zaznaczyła już na wstępie, powstrzymując obecnych przed złożeniem powitalnych hołdów.
     „Nie ma na to czasu. Czy są jakieś nowe wiadomości z Awaris?”
     „Książę zgromadził tam znaczne siły, ściągnął wszystkich swoich dzierżawców, sprowadził najemników. Dysponuje pewną liczbą rydwanów bojowych, dochodzi do pierwszych starć z naszymi patrolami, które pilnują okolicy.” - Sierżant nie wydawał się zbytnio przejęty aktywnością Księcia. - „Na szczęście, jesteśmy dobrze przygotowani. Myślę, że za około trzy tygodnie zgromadzą się wszystkie wezwane wojska i będziemy mogli wyruszyć z głównymi siłami.”
     „Nie powinniśmy czekać tak długo!” - To odezwał się zapalczywie Horkan. - „Wielka Pani, pozwól mi ruszyć przodem z moimi rydwanami! Rozpędzę patrole Księcia i zdobędziemy przynajmniej więcej informacji!”
     „Spokojnie, Horkanie. Może będziesz miał taką okazję.” - Królowa powstrzymała młodego oficera. - „Mistrzu, jak wygląda sytuacja w innych prowincjach?”
     „Panuje spokój, zewsząd napływają deklaracje lojalności oraz, co ważniejsze, normalne daniny. Przybywają też wezwane oddziały wojska. Tu i tam wyrażano po cichu sympatię dla Księcia, ale nikt nie ośmielił się uczynić tego głośno.”
     „Czy ci sympatycy Mojego Kuzyna nie są przypadkiem obecni w świątyniach?”
     „Ty wiesz, o Pani!” - Mistrz skłonił się lekko.
     „Co ciekawe, arcykapłan Heparis ze świątyni Ozyrysa jako jeden z pierwszych złożył deklarację lojalności, natychmiast po Moim powrocie. Oczywiście, to Mnie wcale nie dziwi. Dziwne było natomiast to, że wyrażał się o Księciu z prawdziwą niechęcią i pogardą. Kilka razy nazwał go głupcem, czemu, rzecz jasna, nie próbowałam zaprzeczać. Wątpię, aby aż tak udawał.”
     „Osobiście uważałbym go za najważniejszego poplecznika Księcia. To bardzo chytry i groźny przeciwnik. Może wystąpienie Twego Kuzyna, o Wielka, w jakiś sposób nie odpowiada jego planom?”
     „Może jest przedwczesne, od dłuższego czasu prowokowałam Księcia... To jednak w tej chwili mniej istotne. Arcykapłana miej, oczywiście, na oku, ale musimy teraz zająć się Moim Kuzynem. W tej właśnie sprawie wezwałam was tutaj. Horkan ma rację, nie możemy bezczynnie czekać na koncentrację wszystkich sił i zostawiać buntownikom wolną rękę. Zamierzam wysłać silny oddział rydwanów w okolice Awaris oraz na Synaj. Horkan przyprowadził trzydzieści rydwanów, wezmę jeszcze siedemdziesiąt wozów z oddziałów gwardii oraz stołecznego garnizonu. To powinno wystarczyć.”
     „Ty weźmiesz, o Pani?” - spytał Mistrz Apres.
     „Tak, osobiście stanę na czele tego wypadu. Harfan i Horkan będą mi towarzyszyć, poprowadzą poszczególne kolumny. Ciebie także zabieram, Neferze.” - Dodała ku zaskoczeniu kapłana.
     „Zabraniam Ci, to wykluczone!” - Sierżant, jak zwykle w chwilach wzburzenia, zapomniał o wszelkich wymogach etykiety.
     „Wielka Pani, czy rozważyłaś ten zamiar?” - Mistrz Apres wyraził się oględniej, ton jego głosu także zdradzał jednak całkowitą dezaprobatę wobec planów Władczyni.
     „To zbyt niebezpieczne, gdyby coś się stało...” - kontynuował Tereus.
     „Już nie jeden raz brałam udział w takich wyprawach.”
     „I zawsze byłem temu przeciwny!” - Sierżant nadal trwał przy swojej opinii.
     „Nigdy nic mi się nie stało. Bogowie czuwają nad swoją Córką i Siostrą.”
     „Na wojnie wszystko może się wydarzyć, a na samą opiekę Bogów nie ma co liczyć!”
     „Nie będę chowała się za plecami Moich żołnierzy. Nigdy tego nie robiłam i także dlatego są teraz wierni Królowej.”
     „Ale to wojna inna od poprzednich. Tym razem wszystko naprawdę zależy tylko od Twojej Osoby.  Nadal nie masz dziedzica i gdybyś zginęła albo wpadła w ręce wrogów, byłby to koniec.”      Sierżant opanował nieco pierwsze wzburzenie, mówił jednak jak żołnierz, prosto z mostu i nie unikając kwestii najbardziej nawet nieprzyjemnych czy drażliwych. Władczyni musiała to docenić.
     „Rozumiem i jestem wdzięczna za twoją troskę, Tereusie. Obiecuję, naprawdę obiecuję, że nie będę ryzykować i bezpośrednią walkę, jeżeli do niej w ogóle dojdzie, pozostawię Harfanowi oraz Horkanowi. Wiesz, że na Moim słowie można polegać.”
     „Wolałbym, abyś pozostała na miejscu i nadzorowała koncentrację wojsk.”
     „Ty sam zajmiesz się tym lepiej ode Mnie, podobnie jak Mistrz Apres zadba o inne sprawy. Nie musicie też rozgłaszać Moich planów. Aby was wszystkich uspokoić, nie będę osobiście rozpoznawać okolic Awaris. Tym zajmie się Horkan, tak, jak sam to zaproponował. Korzystając z osłony jego oddziału, zamierzam udać się na Synaj, do kopalni w Tamadah. Jak wiecie, oprócz miedzi wydobywa się tam złoto. Nie można dopuścić, aby kopalnia i zapasy kruszcu wpadły w ręce buntowników. Zamierzam zabrać złoto, które tam wydobyto, i uniemożliwić szybkie wznowienie pracy, gdyby Książę pomyślał o zajęciu tego miejsca. Musimy się pospieszyć, bo okręg Awaris leży stosunkowo blisko.”
     „Właśnie to mnie niepokoi, Księżniczko. Rozumiem potrzebę tego wypadu, ale nadal nie widzę powodu, abyś dowodziła nim Ty sama. Powodu innego, niż Twoja własna chęć działania oraz przeżycia kolejnej, wojennej przygody.”
     „Sierżant wyraża to może zbyt bezpośrednio, Wielka Pani, ale mówi prosto z serca i ma rację.” - Mistrz Apres poparł starego żołnierza.
     „Dobrze... Jest jeszcze jeden powód, dla którego chcę i muszę jechać... Najważniejszy. Nadeszły wiadomości od Irias, wczoraj rano przyniósł je gołąb pocztowy. Razem z kilkuosobowym orszakiem Amazonek osiągnęła już Gazę, naszą najdalej na południe wysuniętą twierdzę w Syrii. Dowiedziały się o niepokojach w Awaris i postanowiły je ominąć, podróżując przez pustynię Synaju. Mają się kierować właśnie do Tamadah.”
     „Trzeba było kazać im zostać w Gazie, albo przynajmniej skorzystać z jakiegoś okrętu i podróżować drogą morską, tak jak uczynił Książę Manetos.” - Mistrz szybko znalazł kilka rozwiązań problemu.
     „To niemożliwe, podróżują dyskretnie, starając się nie zwracać na siebie niczyjej uwagi. Zazwyczaj unikają miast i gęściej zamieszkanych obszarów. Z tego co wiem, prowadzą nadto pewną liczbę koni. Trudno więc, aby korzystały z drogi morskiej czy pomocy naszej floty. Tak czy inaczej, w Gazie już ich nie ma i nie mam sposobu, aby przedstawić im jakieś propozycje czy polecenia. O ile te uparte kobiety chciałyby ich w ogóle słuchać. Jedyne, co mogę zrobić, to wyruszyć im naprzeciw, do Tamadah. Dokąd i tak należałoby zresztą kogoś wysłać.”
     „Właśnie, kogoś! Irias nie można zostawić w potrzebie, to zupełnie jasne! Ale tym kimś mogę być ja. Jest mi równie droga jak i Tobie!” - Sierżant znalazł nowy powód, by kwestionować udział Amaktaris w wyprawie.
     „Obawiam się, Tereusie, że miałbyś duże kłopoty, aby znaleźć wspólny język z Amazonkami. Te wojowniczki są bardzo drażliwe, szczególnie jeżeli chodzi o mężczyzn próbujących wskazywać im sposób postępowania, nawet - czy wręcz zwłaszcza - jeżeli jest to sposób właściwy.”
     Ku zaskoczeniu Nefera, dowódca gwardii nie znalazł na to odpowiedzi. Z niewiadomego powodu zakłopotany,  nie wytrzymał spojrzenia Najjaśniejszej.
     „Orszakiem Irias dowodzi Korina. Bogowie zesłali nam ten dopust.” - Kontynuowała Monarchini. - „Przynajmniej nie będzie intrygować przeciwko Irias i Talii w Królestwie Amazonek, ale i tutaj nie będzie łatwo ją okiełznać. Obawiam się, że tylko Ja sama mogę podjąć się tego zadania.”
     W głosie Amaktaris zabrzmiało znużenie, ale i zdecydowanie. Nefer przypomniał sobie własne spotkanie z Opiekunką Królewskiej Stadniny i musiał przyznać, że nie zazdrości swojej Pani tego wyzwania. Sierżant pomyślał chyba to samo, bo nie zgłaszał już kolejnych zastrzeżeń. Także Mistrz Apres zrozumiał, iż pojawienie się w sprawie Irias przesądza o wyniku dyskusji i w żaden sposób nie zdoła już odwieść Najwspanialszej od Jej ryzykownego planu. Poruszył za to inną kwestię.
     „O Wielka, czy przypadkiem nie odesłałaś tak szybko Księcia Manetosa z powodu nadejścia tych wiadomości i Twoich zamiarów? Z pewnością byłby przeciwny, a z jego zdaniem liczyłabyś się może bardziej niż z naszym?”
     „To Ja jestem nadal Panią Obydwu Krajów i nawet Książę Manetos, Mój Ukochany Kuzyn, musiałby o tym pamiętać! Ale masz trochę racji, Mistrzu. Jego pobyt tutaj spełnił już swoje zadanie, a nie chciałabym urazić Księcia takim stawianiem sprawy, gdyby doszło do sporu. Teraz najbardziej przyda się w Syrii. Wyruszamy jutro o świcie, poczyńcie stosowne przygotowania!”
     Na tym zakończyła spotkanie, ponownie zwalniając obecnych z obowiązku złożenia oficjalnych hołdów. Nefer, od dłuższego już czasu pozbawiony okazji zaspokojenia swego pragnienia adorowania Osoby Królowej i Bogini, przyjął to z pewnym zawodem. Podczas gdy żołnierze oraz Mistrz Apres pospieszyli do swoich obowiązków, on mógł jednak towarzyszyć Najwspanialszej podczas przechadzki w parku. Zasłużyła na tę odrobinę wytchnienia po trudach poprzednich dni i wobec planowanej na następny dzień wyprawy.
     „Milczałeś podczas całej narady, Neferze. To do ciebie niepodobne.”
     „Nie chciałem odzywać się w obecności lepszych od siebie, o Pani.”
     „Czyżby? Nigdy dotąd nie zauważyłam u ciebie tej cechy. Mów więc teraz.”
     „Sierżant powiedział oraz przemilczał już wszystko, co mógłbym dodać.”
     „Czyli zgadzasz się z jego obiekcjami czy też z jego milczeniem?”
     „Z jednym i drugim. To ryzykowna wyprawa i sama wiesz o tym najlepiej, Świetlista. Irias nie można jednak zostawić. I rzeczywiście, tylko Ty poradzisz sobie z Koriną oraz innymi, jeżeli zajdzie taka potrzeba.”
     „Ja natomiast mam dziwne przekonanie, że ty również potrafiłbyś sobie poradzić, ale nie zrobię ci tego i nie poślę cię samego w jej szpony. No chyba, że miałbyś ochotę!” - Roześmiała się przekornie.
     „Dlaczego zabierasz mnie na tę wyprawę? Pewnie będę tylko ciężarem...” - Wolał zmienić temat, zresztą pytanie to intrygowało go od chwili, gdy usłyszał niespodziewaną zapowiedź Władczyni.
     „Może nie takim wielkim, masz już pewne doświadczenie w jeździe rydwanem. Nasza Księżniczka cię lubi, a Ja chcę, aby pobyt w Egipcie był dla niej jak najbardziej interesujący, aby na zawsze zachowała miłość do Kraju nad Rzeką, zwłaszcza teraz, gdy będzie - gdy jest Królową. Nie życzę sobie, aby przebywała zbyt często w towarzystwie tej Koriny i jej podwładnych. No i poza wszystkim przyda mi się osobisty sługa. Bogini potrzebuje przecież pewnych wygód, nawet na polu bitwy!” - Znowu się roześmiała. - „Właściwie, to mógłbyś już teraz okazać się przydatny. Wracam do obowiązków i ktoś powinien oczyścić z kurzu Moje stopy oraz sandałki. Odniosłam wrażenie, że byłeś zawiedziony, nie mogąc uczynić tego po zakończeniu narady!”

nefer

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 3991 słów i 23734 znaków.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik AnonimS

    Narada wojenna. Królowa wiele ryzykuje tą wyprawą.

    7 maj 2021

  • Użytkownik nefer

    @AnonimS Wierni sludzy i przyjaciele nie zdolali jej powstrzymac. Ale wlasnie tego nalezalo oczekiwac.

    7 maj 2021

  • Użytkownik nienasycona

    Uduszę... nie dość, że musiałam czekać, by sama nie czytać, to gdy już się doczekałam i przeczytałam, to jestem głupsza, niż byłam...Zakochana jestem w Twojej historii i z drżeniem czekam na kolejny odcinek.

    8 wrz 2015

  • Użytkownik Ramol

    A ja powiem wprost: zgłupiałem całkowicie! Co prawda siedzę z nosem w mych powiastkach, ale zwykle opowiadanie Nefera uskrzydlało mnie intelektualnie... A teraz nic z tego: czytam z otwartym z podziwu dziobem, potem dolną szczękę podwiązuję szelkami, ale niczego mądrego wymyślić nie mogę. GRATULACJE Nefer!

    8 wrz 2015

  • Użytkownik nefer

    @Ramol Dzięki za uznanie, własnych opowiadań nie traktuj tak lekko bo są, moim zdaniem, bardzo dobre - klimat, co prawda, dokładnie odwrotny, ale to w sumie dwie strony tego samego medalu. A tutaj za jakiś czas wiele spraw się wyjaśni.

    9 wrz 2015

  • Użytkownik Ramol

    @nefer - Piszę jak umiem najlepiej, alem nie zwyczajny chwalić się swymi wyczynami "na niwie" jak kura jajem. Milej usłyszeć słowa pozytywnej oceny od na prawdę dobrego twórcy.

    9 wrz 2015

  • Użytkownik gabi

    Przyzwyczaiłeś nas mistrzu że  każda  odsłona  twojego dzieła jest genialna. Ta również  taka  jest. Nie mogę  się  doczekać  spotkania z Irias podobnie jak Szarik mam pewne przeczucia ale milcze i cierpliwie  czekam.

    7 wrz 2015

  • Użytkownik nefer

    @gabi Zapraszam do spekulacji.  ;)

    7 wrz 2015

  • Użytkownik gabi

    @nefer  nic z tego mistrzu zaskoczyłeś mnie zachowaniem An  ale po przeczytaniu kolejnym zaznaczam poprzedniej części chyba coś  wymyśliłam. Podejrzewam też  że  Korona też  będzie miała swój udział... Ale cóż  ja mały  pył mogę  wiedzieć  wobec twojej potęgi.

    8 wrz 2015

  • Użytkownik gabi

    @gabi korina  a nie korona przepraszam

    8 wrz 2015

  • Użytkownik nefer

    @gabi Korina istotnie odegra pewna rolę w nadchodzących wydarzeniach, zdecydowanie jednak negatywną. Postać tę wzoruję na pewnej osobie, którą kiedyś znałem i z którą niezbyt przypadliśmy sobie do gustu.  :devil:

    8 wrz 2015

  • Użytkownik gabi

    @neferze nawet nie  przeszło mi przez myśl że może  być  inaczej. Piszesz bardzo sugestywnie czytając od razu widzę  tą  osobę  i  wyczuwam jej rolę  pozytywną  czy też  negatywną. Zaskoczyłeś mnie z An ale może dlatego że  wcześniej  znaliśmy ją  tak naprawdę  tylko z opowiadań  Nefer a on jako kochający  mąż  widział  ją  trochę  inaczej.

    9 wrz 2015

  • Użytkownik nefer

    @gabi Ona też go kocha, ale jest dumną kobietą. Innej zresztą sam Nefer by nie pokochał, na ile go znam.

    9 wrz 2015

  • Użytkownik gabi

    @nefer nie twierdzę  że  ona na swój  sposób go nie kocha ale dumna kobieta nie zgadza się  na to  przez co przeszedł  Nefer. W imię  czego miłość chęci zemsty. Tak Nefer kocha i pożąda kobiet dumnych  i silnych ale zachowanie An jest bardzo dziwne.

    9 wrz 2015

  • Użytkownik nefer

    @gabi Działa niekiedy pod wpływem emocji.

    9 wrz 2015

  • Użytkownik gabi

    @nefer A kto tego nie robi.

    11 wrz 2015

  • Użytkownik Szarik

    Znów uczta dla czytelnika.  Pewne me wątpliwości rozwiałeś,  a wzbudziłeś nowe i dziękuję za to.  Czekam tym razem nie dzieląc się swymi przypuszczeniami,  by nie psuć niespodzianki.

    7 wrz 2015

  • Użytkownik nefer

    @Szarik Ależ podziel się. Ani "nie potwierdzę, ani nie zaprzeczę".

    7 wrz 2015

  • Użytkownik Szarik

    @nefer składam powoli fakty z opowiadan i Twoich komentarzy ;)

    7 wrz 2015