CASTING - część 2

Wyjęłam telefon i sprawdziłam godzinę. Miałam jeszcze piętnaście minut, więc stanęłam obok kosza i wyciągnęłam z torebki papierosy. Chwila odprężenia skończyła się szybko i pomimo coraz większych obaw, po paru głębokich wdechach, wkroczyłam na wysokie schody prowadzące do budynku. Hol był ogromny, sufity wysokie. Nie wiedziałam, w którą stronę się udać – zero drzwi, jedynie korytarze. Wybrałam pierwszy lepszy, i to był dobry strzał. Na końcu stał mężczyzna w średnim wieku z czarną aktówką pod pachą. Podeszłam.
   – Mógłby mi pan powiedzieć, pod którym numerem odbędzie się casting do filmu?
   Zmierzył mnie, posłał zalotne spojrzenie, po czym powiedział:
   – Dwadzieścia dwa, na trzecim piętrze.
   Podziękowałam i zaczęłam poszukiwać windy. Mężczyzna cały czas stał w miejscu i zawieszał na mnie spojrzenie. Trochę pochodziłam, ale nareszcie ją znalazłam. Chwilę później byłam już pod wielkimi, drewnianymi drzwiami, za którymi niebawem rozegra się ruletka, o moją przyszłość.
   Pociągnęłam za klamkę, były zamknięte. Sprawdziłam godzinę. Za dwie jedenasta. Nie myśląc długo, usiadłam na krześle, po przeciwnej stronie korytarza.  
   Nie zdążyłam mrugnąć, kiedy po drugiej stronie zachrobotał zamek. Poderwałam tyłek. Lewe skrzydło stanęło otworem. Na pierwszym planie widniała starsza blondynka w okularach na nosie i fioletowej garsonce. Rozciągła usta w szerokim uśmiechu, zerknęła na kartkę trzymaną w dłoni i spytała:
   – Karolina Mozińska?
   – Tak – wydukałam.
   – Zapraszam.
   Puściła mnie przodem, po czym zamknęła skrzydło. Wskazała skórzany, brązowy fotel i ruszyła w kierunku plastikowych drzwi. Zanim za nimi zniknęła, dodała:
   – Proszę usiąść. Za chwilę panią zawołam.
   Serce podeszło mi do gardła. Zaczynałam tracić pewność siebie i nie byłam pewna, czy na pewno tego chcę.
   W małym, jasnym pokoiku poza tym, na czym siedziałam, były jedynie kaktusy, które nasuwały skojarzenie z jednym. W każdym razie mi na pewno.
   – Zapraszam – oznajmiła, stając w futrynie.
                                                                          ***
   Weszłam do jasnego pomieszczenia. Od razu rzuciła mi się w oczy skórzana kanapa, na którą skierowane były lampy oraz kamery. Starsza kobieta nie weszła, zamknęła jedynie drzwi. Przechyliłam głowę, dostrzegając dwa krzesła, stół z erotycznymi zabawkami oraz kajdanki, przymocowane do ściany. Obróciłam głowę w drugą stronę i spuściłam ręce wzdłuż tułowia. W kącie, za stołem siedział młody szatyn z kilkudniowym zarostem. Zerkał na mnie pomiędzy wertowaniem kartek. Za jego plecami wisiała długa po ziemię i szeroka na całą ścianę zielona zasłona.
   – Karolina – przemówił. – Usiądź. Zanim zaczniemy, mam kilka pytań.
   Zasiadłam na wskazanym miejscu. Zdenerwowanie osiągnęło apogeum. Nogi i ręce drżały, chociaż doskonale zdawałam sobie sprawę, po co tutaj jestem.
   – Panna?
   – Tak.
   – Dzieci?
   – Nie.
   – Partnerzy seksualni? W przybliżeniu?
   Próbowałam rachować na szybko. Nie udało się, więc wypaliłam:
   – Dużo.
   – Antykoncepcja?
   – Tak.
   – Preferencje seksualne.  
   Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Popatrzył na mnie spod ściągniętych brwi.
   – Anal, oral, połyk, fetysz, kobiety, duże członki, czarni… zresztą, uzupełnię to później.  
   Wbiło mnie w krzesło, co nie umknęło jego uwadze. Zachowywałam się jak idiotka. Nie skomentował, zapewne zdawał sobie sprawę z mojego zażenowania. Nie na co dzień rozmawia się z obcym o takich sprawach.
   – Zrobiłaś badania, o które prosiłem?
   – Tak. – Wyjęłam z torebki kopertę i położyłam na blacie.
   Wyjął zawartość i uniósł kąciki ust.
   – Czysta. Dobrze, myślę, że na razie starczy tego przesłuchania.
   Pochwycił komórkę i wybrał numer.
   – Pani Magdo, proszę przygotować stroje. Rozmiar trzydzieści osiem. – Rozłączył połączenie i nawiązał kolejne. – Arek, zgarnij Marka i przyjdźcie. Tylko żebym nie czekał na was do wieczora. Robota czeka.
   – Marka nie ma.
   – Jaja sobie robisz?! Wiedział, że o jedenastej będę go potrzebował. Z kim ja muszę pracować… – Urwał i podrapał palcami w okolicy skroni. – Dobra, w takim razie przyjdź sam. Później sobie z nim pogadam. To nie pierwszy raz. Zapewne znów zachlał.  
   – Szefie!
   – Co?
   – Tomek przyszedł po nagrania, może jego namówię. Wiem, że ma dzisiaj wolne, jednak…
   – Dobra, tylko szybko, bo czas ucieka, a klient będzie za chwilę. Wiesz, jaki jest Starski, więc dupa w troki. Jak się wkurwi, pozamiatane, a wtedy połowa klientów odejdzie razem z nim. Już raz wchodziłem mu w dupę. Drugi raz nie dam rady.
   – Wiem. Słyszę to od dwóch lat, co najmniej dwa razy dziennie – śmiech.
   – Arek! – fuknął do aparatu, opluwając go. Z nerwem wcisnął czerwoną słuchawkę i cisnął telefonem w stertę papierów na blacie.
   Siedziałam jak na szpilkach.
   – Zwariuje z nimi – dodał, po czym zawiesił na mnie wzrok.
   Uśmiechnęłam się, nie przestając myśleć o tym, co usłyszałam.  
   Jaki klient? Nie będzie jak w filmach; partner, seks, prysznic? Czy…?
   – Zbladłaś – stwierdził i wlał do szklanki trochę wody.
   Z chęcią zwilżyłam gardło. Na końcu języka miałam miliony pytań. Mężczyzna bacznie mnie obserwował, jakby się bał, że wstanę i ucieknę. Zapewne narobiłabym mu kłopotów i zmarnowała czas, który mógłby poświęcić komuś innemu.
   Zbyt wiele sobie po tej pracy obiecywałam, więc westchnęłam i zamazałam czarne scenariusze napływające do mózgu.  
   Niezręczną ciszę przerwała starsza kobieta, z trudem, mieszcząc się w drzwiach. Na ramionach, w rękach, nawet na głowie miała kupę fatałaszków, które położyła na fotelu, którego wcześniej nie zauważyłam, chrząknęła i wyszła.
   – Chodź, zobaczymy, w czym będzie ci najlepiej – zasugerował i wziął mnie za rękę. – Klient nie lubi, aby zbyt wiele było zasłonięte.
   Zaczął szperać, przerzucać, w końcu wybrał dwie wstęgi materiału, ozdobione koronką i wcisnął mi w dłonie.
   – Musisz się rozluźnić i wyobrazić sobie, że jesteś w sypialni z ukochanym. Szukam kogoś naturalnego. Drętwota, wstyd i brak inicjatywy, od razu cię skreśli, a uwierz mi na słowo, że jeśli się sprawdzisz, nie pożałujesz. Zresztą, byłoby szkoda, bo jesteś niezła. Nie kręcimy typowych pornoli, lecz nagrywamy akty dla wąskiego grona odbiorców. Większość z nich to starcy, spragnieni miłości. Za chwilę dam ci zapis sceny, którą będziesz musiała odegrać, dobrze odegrać. Wiem, że nie będzie to łatwe, bo nie znasz tych, który zrobią to z tobą, jednak wyglądasz na ogarniętą, więc… Ma być namiętność, miłość, czułość i prawda. Rozumiesz?
   – Tak.
   Nie miałam pytań. Słyszałam o takich przedsięwzięciach, a skoro wiedziałam, na czym stoję, pozostało jedynie nie dać plamy.
   – Dzisiejsza scena nie będzie nagrywana. Klient będzie obserwował wszystko zza weneckiego lustra, które jest tam. – Wskazał na zasłonę. – Zanim zaczniecie, musisz do niego podejść i przycisnąć ciało do szyby, następnie zaczniesz grać. Chłopaki są naprawdę w porządku, więc nie musisz się dłużej spinać, a jeśli obserwator po wszystkim, zmieni oświetlenie na zielone… Po prostu się spodobałaś i w najbliższym czasie zechce cię bliżej poznać. Płacą kokosy, nie tylko za seks. Niektórzy potrzebują towarzystwa, przytulenia, rozmowy i takie tam.
   – Rozumiem. Brzmi zachęcająco.  
   – Idź tam, skąd wyszła pani Magda, ona cię przygotuje do podwójnej penetracji. Później zmień ubranie. Nie ukrywam, że ciekawi mnie, co jest pod tą sukienką. A, może chcesz coś na rozluźnienie? Będzie ci łatwiej.
   – Nie, dziękuję – odparłam.
   Nigdy nie brałam narkotyków i nie zamierzałam tego robić.
   Nie nalegał. Usiadł za stołem i zaczął szperać w kartkach. Byłam podekscytowana. Jedno z moich pragnień miało się niebawem spełnić. Szybko jednak posmutniałam, bo nie wiedziałam, jakie to uczucie i czy przypadkiem wszystkiego nie sknocę.
   Po chwili zniknęłam za drzwiami. Nieprzyjemność trwała chwilę. Szybko zmieniłam odzienie, spojrzałam w lustro, które stało oparte o ścianę i oniemiałam. Szerokie szarfy zahaczone o ramiona zasłaniały jedynie sutki i cipkę. Czułam się, jakbym była nago, jednak wzmianka o wysokich zarobkach… Potrząsnęłam ramionami, piersi zafalowały. Wcisnęłam palec pod materiał w okolicach myszki i poprawiłam zagięcia.  
   – Już?
   – Tak.
   Wyszłam i wolnym krokiem ruszyłam w stronę mężczyzny.  
   – Ja pierdolę! – gwizdnął, nie spuszczając ze mnie wzroku.
   Ruszył mi naprzeciw i pochwycił w ramiona. Dopadł ust – pocałunek był brutalny.
   – Trzymam za ciebie kciuki, nie zawiedź mnie. Po wszystkim zapraszam na drinka. Masz i czytaj. Twoje zadanie.
   Klepnął mnie w pośladek, ściągnął jasny szlafrok ze stojaka i zarzucił na plecy.
   – Przykryj to, co masz najładniejsze. – Jego uśmiech był powalający.
   Wrócił do stołu, a ja zawiesiłam wzrok na czarnych literach. Była tam streszczona czyjaś fantazja i nie ukrywam, podobała się mi.  
   Do pomieszczenia weszło dwóch mężczyzn.
   Zastygłam na widok podrywacza z autobusu, ale to jeszcze nie wszystko. Obok niego stał Arek, mój były sprzed kilku lat.  
   Kolana poszły na boki, musiałam usiąść; na szczęście krzesło miałam obok. Wspomnienia powróciły. Ciekawiło mnie, jakim kochankiem jest Tomek oraz czym zaskoczy mnie Arek? Fala gorąca opłynęła ciało, cipka zapulsowała, mięśnie zwarły szeregi. Sutki uwydatniły się pod cienkim materiałem, płonęłam, a policzki piekły.
   – Coś nie tak? – zagadnął mężczyzna zza stołu.
   Cisza.
   – Karolina, nie wierzę – zabrał głos Arek. – Nic się nie zmieniłaś, piękna jak zawsze.
   Podszedł i ucałował mnie w policzek, po czym przyklęknął.  
   – Życie nie poszło po twojej myśli? Nadal tkwisz w bagnie, racja? Spokojne. Tutaj będziesz miała dobrze. Wiem, co mówię.
   – Tak.
   – Widzę, że się znacie. Nawet lepiej, bo laska jest trochę spięta – stwierdził szef i wydął wargi.
    Arek wyglądał bosko. Przystojny, a kiedy rozciągnął usta w szerokim uśmiechu i odgarnął czarne włosy z czoła, napinając umięśnione ciało, poczułam, że gra wstępna nie będzie potrzebna. Cipka była wilgotna od samego patrzenia.  
   – Liczyłem na spotkanie, ale nie spodziewałam się, że nastąpi ono tak szybko – rzucił Tomek i również do mnie podszedł. – Cześć śliczna.
   – Ty też ją znasz? – zagadnął szef i wywrócił oczyma.
   Chyba dotarło do niego, z jaką liczbą facetów spałam.
   – Poznaliśmy się dzisiaj. Nieważne. Kogo mamy na świeczniku i liczę na premię za fatygę i ratowanie tyłka.
   – Starski.
   – Znów ten stary pryk. Jeszcze trochę, a tutaj zamieszka. Nimfa, czy sierota? Wersja łagodna, czy ostra?  
   – Nimfa. Wariant wypośrodkowany. Zdołasz z siebie wykrzesać ciut romantyzmu? I bez klepania po pośladkach. Zapamiętasz?  
   – Spróbuję – odburknął i spojrzał na mnie. Obaj to zrobili.
   Powoli dochodziłam do siebie. Otaksowałam Tomka i oblizałam wargę. W obcisłym podkoszulku na ramiączkach i spodniach, które skrywały zawartość, którą zdążyłam już poznać, sprawiał wrażenie herosa. Podobał mi się coraz bardziej i nie ukrywam, że nie mogłam się doczekać, aby przetestować, co potrafi. Arek zerkał na kolegę, doszukując się odpowiedzi w wyrazie twarzy. Zapewne miał ochotę spytać o to i owo, ale nie zrobił tego. Robota czekała, a pytanie nie zając, nie ucieknie.
   – Dobra, przebierajcie się, bo widzę, że klient już jest.
   Nad drzwiami świeciła się niebieska kontrolka.
   – Coś mi się widzi, że dacie czadu. Powodzenia, śliczna.
   Podszedł do zasłony, rozsunął i wyszedł z pomieszczenia. Zostałam sama z byłym i nowo poznanym.
   Zniknęli za kotarą. Po chwili wyszli w czarnych slipach. Arek miał siatkową bluzkę na ramiączkach, a Tomek świecił wytatuowanym torsem. Światło przygasło, z głośników wiszących na ścianie popłynęła kojąca muzyka. Przedstawienie czas zacząć.  
                                                                            ***  
   Zrobiłam to, o czym wspominał szef. Rozchyliłam szlafrok i wdusiłam cycki w szybę. Wstęga pomiędzy nogami wchodziła w rowek, ale dało się wytrzymać.
   – Pokaż cipkę – popłynęło z głośnika.
   Odchyliłam materiał, stanęłam na palcach i przywarłam do zimnej tafli, po czym zawiązałam szlafrok i ruszyłam w stronę dywanu – leżał pośrodku. Usiadłam, skuliłam ciało i udawałam, że płaczę. W ten sposób miałam wabić młodzieńców i z udawaną skromnością, zaspakajać swoje potrzeby seksualne, którym nikt do tej pory nie był w stanie sprostać. Wciskałam głowę pomiędzy nogi. Dygocząca i zrozpaczona, udawałam, że nie dostrzegam, iż jestem obserwowana, dopóki dłoń Arka nie spoczęła na moim ramieniu. Uniosłam głowę i napotkałam ciepły wzrok. Próbował dodać mi otuchy. Tomek stał z tyłu i zerkał przez ramię kolegi. Zaczęłam sunąć tyłkiem do tyłu, udając przestrach, a może takim posunięciem miałam nakręcać kandydatów do działania. Daleko nie uciekłam, bo natrafiłam na zaporę, mianowicie nogi Tomka, które zagrodziły drogę.
   – Spokojnie. Doskonale zdajemy sobie sprawę, po co tutaj jesteś. Nie zrobimy ci krzywdy. Nimfy słyną z seksualności i niedosytu. Postaramy się stanąć na wysokości zadania, jeśli pozwolisz?
   Skinęłam głową z aprobatą.
   Arek przykucnął, po czym klęknął i zaczął prześlizgiwać się palcami po moim ramieniu. Tomek zgarbił plecy, pochwycił delikatnie za obojczyki i powoli siadł z tyłu. Moje ciało tkwiło teraz pomiędzy silnymi nogami i ramionami, niepozwalającymi na zbyt gwałtowne ruchy.  
   Był podniecony. Wbijał męskość w dół pleców i gładził ramiona. Wzdrygnęło mną, a ciało pokryła gęsia skórka. Miał tak delikatne dłonie. Palce zwinnie kreśliły kółeczka, aż zapominałam o oddechu. Arek pochwycił za brodę i delikatnie muskał wargi, nie spiesząc się z dotarciem do głębi. Przygryzał, naciągał, oblizywał, drażniąc zmysły. Nie wytrzymałam i rozchyliłam usta. Zaproszenie zostało przyjęte i już po chwili penetrował wnętrze, zahaczając czubkiem języka o wnętrze policzków i giętki język, który pragnął z nim zatańczyć.
   Całował bosko. Po stokroć lepiej niż to zapamiętałam. Mruknęłam i zarzuciłam mu ręce na szyję, ściskając. Tomek odgarnął mi włosy i zaczął ślinić szyję. Wygięłam ciało w łuk i poderwałam pośladki. Krążył czubkiem języka obok pulsujących żył, sprawiając, że kręciło mi się w głowie. Nie wiem, nawet kiedy rozwiązał troczki i zjeżdżając coraz niżej, zsuwał szlafrok z ramienia. Arek wzmocnił pocałunek i wciskał język do gardła. Przymrużyłam oczy, kiedy poprowadził mi rękę pod slipy i umieścił na drygającym przyrodzeniu. Sprzęt stał w całej okazałości i prosił o pieszczotę. Zacisnęłam na nim palce i zaczęłam marszczyć skórkę. Westchnął, naciągnął mi wargę zębami i na powrót zaczął brutalnie całować, gładząc ramiona.
   Poczułam ciepłe ręce na brzuchu, a kolejne na piersiach. Nie wiedziałam czyje, ale czy miało to jakiekolwiek znaczenie? Najważniejsze, że delikatny masaż, ściskanie i drażnienie sutków przez materiał potęgowało wilgoć pomiędzy nogami. Odchyliłam głowę, ukracając Arkowi dostęp do ust. Nie umiałam usiedzieć w miejscu – dotyk na brzuchu gilgotał, a jednocześnie palił, wywołując burze w pochwie.  
   Szlafrok został ze mnie zdarty i rzucony pod ścianę. Arek zlustrował moje prawie nagie ciało i zwilżył usta. W jego oczach płonął ogień pożądania. Szarfa poszła na bok. Ciepłe wargi dotknęły sutka – stęknęłam i odruchowo przywarłam plecami do męskiego torsu. Serce Tomka pracowało szybko. Mruczał i jeździł dłońmi w okolicach wzgórka łonowego, omijając paseczek włosów. Zalała mnie fala rozkoszy. Arek zasysał sutek, który pęczniał w ustach, a ja pracowałam dłonią. Fiut rósł i twardniał pod palcami. Przeszły go dreszcze. Ręką zaatakował osamotnioną pierś, naciągał, miażdżył i rolował sutek. Uniosłam miednice, wzburzony oddech był coraz głośniejszy. To, co się ze mną działo, trudno ująć w słowa. Pomimo delikatnego bólu, te wszystkie zabiegi doprowadzały zmysły do białej gorączki.
   – Unieś tyłek – rzucił Tomek stanowczo.
   Arek wstał i wyciągnął do mnie ręce. Przy jego pomocy oderwałam pośladki od podłoża i kiedy mnie puścił, klapnęłam na twardego chuja Tomka, widząc przed sobą jego złączone nogi. Był nagi. Nie wyłapałam, kiedy zdjął slipy. Podrygiwał i wciskał się pomiędzy pośladki, podrażniając główką cipkę, z której już zaczynał wyciekać śluz. Arek stanął okrakiem, opadł na kolana i dopadł piersi. Tym razem ostro, aż wrzasnęłam, kiedy wbijał w nie paznokcie. Tomek znów zaczął całować szyję, a dłońmi gładził wewnętrzne części ud. Pod wpływem dotyku, rozkraczałam się coraz mocniej. Widziałam, jak przez mgłę, a oni dopiero się rozkręcali.
   – Chodź do mnie.
   Arek mną szarpnął – wylądowałam w pozycji na cztery łapy. Zrzucił slipy i wsadził mi członka do buzi. Od razu się nim zajęłam. Oderwałam rękę od dywanu i dosięgłam twardych jaj. Przeszedł go dreszcz, westchnął, po czym pochwycił z tyłu głowy i napierał na gardło. Miał mniejszego od kolegi, jednak tak sięgał głęboko, zatykając drogi oddechowe. Łzy zatańczyły w kącikach, po czym leniwie wypłynęły. Czułam, jak oczy wychodzą mi z orbit, cera czerwienieje, ślina nie mieści się w buzi, a płuca stają.  
   Tomek opadł na plecy, przesunął się, pochwycił mnie mocno za biodra, odsunął palcem materiał i nadział cipkę na gorący język. Myślałam, że mnie rozerwie, kiedy wcisnął do dziurki palce i zaczął posuwać, jednocześnie drażniąc łechtaczkę. Wiłam się i stękałam, na tyle, jak dalece to było możliwe, bo Arek cały czas mnie przyduszał, nie pozwalając zbyt często zaczerpnąć tchu. Spazmy podniecenia czułam w każdej części siebie, a zwinne ruchy w kobiecości, coraz intensywniej oddziaływały na mózg.
   Chciałam, aby mnie dosiedli i zabrali do gwiazd.  
   Arek wyszarpnął fiuta i podszedł do stołu z erotycznymi zabawkami. Niósł coś w rękach. Tomek odnalazł mój punkt i nie odrywał od niego języka. Pomrukiwałam i zarzucałam nad nim biodrami, w końcu wzięłam do buzi wacka, który szturchał mnie po szyi. Uniósł pośladki, złapał mocno za miednicę, nie przestając lizać i pieprzyć palcami. Byłam blisko spełnienia. Brałam fiuta coraz pewniej, drażniąc na wszelakie sposoby. Mięśnie szalały i już nad nimi nie panowałam. Cipka wypuszczała strużki śluzu, pulsowała, po czym wytrysnęłam moczem wprost na twarz dobroczyńcy. Nie zdążyłam ochłonąć po orgazmie, kiedy Arek oddał gadżety koledze, pociągnął mnie za ramiona i poprowadził w stronę kanapy. Pchnął na nią i udami naparł na nogi, abym przypadkiem ich nie złączyła.  
   Tomek wstał, oddał mu zabawki i wlazł na nią. Zawisnął nade mną, przyparł głowę do oparcia i wcisnął chuja do ust, napinając mięśnie. Wiedziałam, jak brutalny potrafi być, bo raczył mi o tym napomknąć w autobusie. Fiut wypełnił całe wnętrze, a ja, patrząc mu prosto w oczy, przyjmowałam pchnięcia, mażąc o oddechu. Dusiłam się, charczałam, spoglądałam błagalnie, aby przystopował, wbijałam mu paznokcie w uda, ale on miał to w dupie. Szczerzył zęby i robił swoje. Pociągnął moje małe dłonie na swój tors, więc zaczęłam macać i lawirować palcami pomiędzy tatuażami.
   – Dajcie dziewczynie zaistnieć. Osaczyliście ją – doleciało z głośnika.
   Komunikujący miał rację. Sama powinnam wychodzić z inicjatywą, ale trudno było pohamować zapał chłopaków. Pożądali mnie, i to bardzo. Jak na razie byłam dość sztywna. Ścisnęłam Tomkowi sutki – wbił fiuta w gardło po jaja. Sapał, postękiwał. Po chwili zwolnił i przestał atakować. Pozwolił, abym zajęła się nim po swojemu. Połykałam do połowy, drapiąc jaja i smyrgając palcem okolicę odbytu. Spojrzał mi głęboko w oczy, po czym wyprężył pierś i zamknął powieki.  
   Było mu dobrze. Wiedziałam to, po tym, jak reagował na najmniejszy ruch.
    – Nie zaciskaj mięśni. Przyjmuj go ochoczo – zasugerował i wyjął sprzęt, aby po sekundzie zaatakować ponownie: mocniej. Po chwili pozwolił złapać oddech. Szarpnął mnie za rękę, nakierował na organ i przesuwał agresywnie palcami.
   Zapewne się wyżywał za to, że go olałam i zmieniłam miejsce, pomyślałam.
    – Aaaaaa – krzyknęłam.  
   Coś zimnego napierało na ścianki odbytu. Tomek szybko zamknął mi usta wackiem i pieprzył, nie pozwalając spanikować. Bolało i na górze i na dole. Nie mogłam się rozluźnić. Chłopak złapał mnie za piersi i zaczął pieścić, odrywając uwagę od gadżetu w tyłku. Arek pomachał małymi wibratorami i przystawił do sutków. Uniosłam pośladki, skóra na plecach zaczerpnęła powietrza, oderwana od oparcia. Szybko powróciłam na miejsce – zabawka w odbycie wlazła po całości. Sama ją dopchnęłam, wyginając ciało pod wpływem wibracji.
   Nic nie widziałam. Oczy zaszły łzami. Któryś wsadził mi palce do cipki i zaczął pobudzać, energicznie je w niej zatapiając. Wyłam z rozkoszy i podskakiwałam na kanapie, wiercąc tyłkiem. Ból ustał, a pieprzące palce zniknęły. Miałam jednego w sobie. Arek przypominał sobie miękką wyściółkę cipki, wykonując powolne ruchy. Zebrałam się w sobie i zaczęłam współgrać z jego tempem, nie zapominając o pale Tomka tkwiącej pomiędzy zębami. Jednak szybko pozbawił mnie tej przyjemności. Wyjął i bokiem, zszedł na podłogę.  
   Arek również zaprzestał pieprzenia. Spocona, leżałam okrakiem na zimnej skórzanej kanapie, patrząc na chłopaków spod rzęs. Tomek mnie podniósł, obrócił i wsparł ciało o swoje. Klatka mu falowała, oddech był urywany. Arek ułożył się wygodnie na leżysku, objął fiuta i powiedział:
   – Chodź.
   Poczułam ulgę, że to właśnie jego sprzęt będzie na dole. Nie przeciągając, zrobiłam krok, kiedy Tomek wcisnął mi rękę pomiędzy nogi, przejechał wierzchem dłoni po wargach sromowych i jednym, zdecydowanym ruchem wyjął zabawkę z tyłka. Jęknęłam, lecz tym razem z rozkoszy. Przekręcił mi głowę, pocałował i pchnął na kolegę. Szybko znalazłam się nad kutasem. Miałam chwilę zwątpienia, co Tomek wyczuł, bo kiedy Arek kierował chuja do tyłka, uniosłam pośladki.  
   To były sekundy, kiedy stanął nad nami, wcisnął mi przyrodzenie w usta i przydusił w dół. Sprzęt Arka wlazł we mnie brutalnie, łzy stanęły w oczach, a dyskomfort rozdzierał tyłek.
   – Nie ma odwrotu, laleczko – zadrwił, a Arek, zapewne nieświadomy, że to mój pierwszy raz, zaczął się szybko poruszać.  
   Miałam spięte mięśnie, słabą widoczność, a myśli krążyły wokół bólu. Nie wyłapałam, kiedy Tomek rozchylił mi nogi, popchnął na tors kolegi i wcisnął chuja do cipki. Kiedy docisnął i napotkał opór, powróciłam do tego, co trwało, zapominając o wszystkim. Arek poruszał się powoli, za to Tomek gnał jak oszalały, uderzając we mnie jądrami. Był wielki, gruby. Czułam tylko jego, zamazując drugiego, lecz szybko mi o sobie przypomniał, atakując coraz brutalniej. Podskakiwałam i wyłam z rozkoszy. Przeciskałam ręce przez macające mnie męskie dłonie. Gładziłam tors Tomka, sięgałam pośladków i dociskałam do kobiecości. Wcisnęłam rękę pomiędzy mnie a Arka; sapał i napierał. Coraz większa rozkosz otulała ciało. Byłam blisko… doszłam, drżąc pomiędzy męskimi ciałami, nie nadążając obserwować ich zwinnych rąk na piersiach, pośladkach, wszędzie.
   Tomek wyjął chuja i się cofnął, ciągnąc mnie w stronę krzesła. Czułam, jak sprzęt Arka powoli opuszcza dupę. Tomek usiadł, odwrócił mnie tyłem i nadział na sterczący czubek. Wyprężyłam pierś.  
   – O, kurwa! – wyleciało z rozdziawionych ust.
   Pierdolił mnie ostro. Całował po plecach, przyszczypywał i nieustannie pogłębiał penetrację, zmuszając do intensywniejszego używania nóg. Skakałam po nim, kiedy podszedł Arek i przystawił mi chuja do twarzy. Wzięłam po same jaja. Uśmiechnął się i nadał rytm dłońmi.  
   Przestałam myśleć o tym, że nie mogę oddychać. Pała Tomka była tak sprawna, że przyćmiła wszystko inne. Liczył się tylko on oraz przyjemność, jaką mi dawał. Arek wyjął wacka z moich ust, rozchylił szeroko nogi, klęknął i przyatakował.  
   Byłam w siódmym niebie. Pulsujące przyrodzenia tarły o ścianki, pocałunki pieściły usta, ręce zadowalały ciało. Czego chcieć więcej?
   Arek nabrał umiejętności – był świetny, za to Tomek – poezja. Zaczęło mną trząść. Byłam bliska dosięgnięcia księżyca. Ocierali się spoconymi ciałami o moją skórę, stękali, mruczeli i nie zwalniali tempa.  
   – Jesteście zajebiści – wycharczałam, walcząc ze wzburzonym oddechem.
   – Ty jesteś cudowna – przyznał Arek i zamknął mi usta pocałunkiem.  
   Jazda na dwa baty przeszła moje najśmielsze wyobrażenia. Tylna część już wisiała na włosku, czekając na przednią, aby połączyć siły i wywołać orgazm nie do opisania. Zaczęłam wykrzykiwać ich imiona, naprzemiennie, hamulce puściły, spazmy zacisnęły ścianki otworów, oparłam głowę o piersi Arka.  
   Skończył pierwszy, strzelając w środku. Przytulił mnie i wspólnie łapaliśmy oddech, pomiędzy kolejnymi pchnięciami Tomka.  
   Był nie do zdarcia i zaczęłam zachodzić w głowę, czy długo tak może?  
   Cały czas utrzymywał równe tempo. Był w dobrej kondycji i naprawdę długo się powstrzymywał w ciasnym tyłku. Arek wyjął fiuta i zaczął mnie całować. Tomek wydał okrzyk zadowolenia i wystrzelił, nie przestając ugniatać piersi, które były czerwone i podrapane. Nagle przestał i mnie z siebie zwalił – wylądowałam na podłodze.
   – Co robisz! – zareagował Arek i podał mi pomocną dłoń.
   –A tobie, co do tego? – głos był szorstki. – Nie powiem, abyś mnie powaliła na kolana. Może następnym razem dasz z siebie więcej – Tomek prychnął i wstał.
   – Twoja szczerość – syknął Arek i wziął mnie w ramiona. – Dobrze było, nie słuchaj go. Jeszcze się taka nie urodziła, która byłaby w stanie go zadowolić.  
   Chciałam mu odpyskować, ale kiedy wyswobodziłam głowę z objęć Arka, Tomka już nie było.
   Rozbłysnęło światło. Było białe. Nogi się pode mną ugięły, w dużej mierze z wysiłku. Powoli docierało do mnie, że nie zdałam egzaminu i nie dostanę tej pracy.

2 komentarze

 
  • Użytkownik agnes1709

    Już tego Tomka nie lubię, dupek jakiś. Masz fajny pomysł na erotykę, a warsztat wyrobisz sobie z czasem. Daję łapkę i spadam.:lol2: p.s Dostanie tę pracę.:D

    22 sierpnia

  • Użytkownik Shadow1893

    @agnes1709, dowiesz się w następnej części. :) Tomek jest okej, muszą być kontrasty w osobowościach. Co do warsztatu, cały czas pracuję, kochana.

    22 sierpnia

  • Użytkownik agnes1709

    @Shadow1893 Wiem, kochana, i dobrze Ci idzie.

    22 sierpnia

  • Użytkownik WierkiPL

    Zajebiście się czyta czekam na następne części

    21 sierpnia

  • Użytkownik Shadow1893

    @WierkiPL, dzięki. :)

    22 sierpnia