Monika polonistka

Historia zaczyna się w końcówce lat 70, Chodziłem do 4 klasy liceum do klasy matematycznej. Matematyka mieliśmy beznadziejnego za to polonistka męskiej części klasy zawsze przyspieszała bicie serca. Wszyscy w klasie nie mówili o niej inaczej jak Monika. Mieliśmy z nią bardzo dobre relacje – Ona wiedziała, że 100% klasy myśli o studiach technicznych i widzi swoja przyszłość w dobrej znajomości przedmiotów ścisłych w związku z tym dawała upust swojej naturze tzn. obijała się na naszych lekcjach, nie wysilała się z jakimś super dokładnym przerabianiem materiału. My natomiast urywaliśmy się z jej lekcji całą klasą z czego Monika nie wyciągała żadnych konsekwencji i  jedyna reakcją było, że Ona co jakiś czas urywała się z naszych lekcji. Taki stan sprawił, że łączyły nas bardzo przyjacielskie stosunki – swoisty pakt o nieagresji. Powiem może o tym co powodowało,  że szczególnie chłopcy darzyli ją nieukrywaną sympatią. Monika była trzydziestoletnią raczej niską szatynką o kobiecych kształtach podkreślonym sposobem ubierania się. Zawsze spódniczka, ale taka przed kolano, raz krótsza raz trochę dłuższa do tego czarne rajstopy lub samonośne pończochy                 i szpilki, do tego przeważnie biała cieniutka bluzeczka często jedwabna z rysującym się spod niej koronkowym biustonoszem a jak zaczynała się wiosna bywało że biustonosza nie było za to podskakujące w takt kroków cycuszki i ich brodawki zasłaniał nigdy nie zapięty żakiet. Zimą był to przeważnie rozpinany granatowy sweterek. Czasami zjawiała się w szkole w sukience – takiej typowej „małej czarnej” . Zapomniałem dodać, że spódniczki zawsze miały rozcięcie z prawej strony stąd mieliśmy ułatwiona obserwację czy dzisiaj Monika ma rajstopy czy pończochy. Szczęśliwcy twierdzili że Monika oprócz braku biustonosza często w ciepłych miesiącach nie nosiła też majtek.
Bluzeczka często miała nie zapięte dwa ostatnie guziczki co szczególnie wtedy gdy nie miała biustonosza stwarzało pole do naszych fantazji.  Piersi miała średniej wielkości „ze wskazaniem „ na duże. Gdy były uwięzione w staniku dumnie wypinały pierś. Ale gdy nie było biustonosza ich miejsce było nieco niżej i gdy ciało profesorki okrywał sweterek to piersi swobodnie poruszały sią jak żywe w takt kroków. Pupa – kształtna, okrągła leciutko wystająca. Taki kuperek, aż chciało się złapać za niego albo poczęstować klapsem.
Czas biegł, matura się zbliżała, Monika wiedziała, że klasa jest inteligentna i, że damy sobie radę z pisemnym polskim a nikt z nas nie wybrał na ustny polskiego. Udawała zasmucona z tego powodu – ale tylko przez chwilę, po której obdarzyła nas pięknym uśmiechem. „Nie zawiodłam się na was”.  
W trakcie tych dwóch lat nauki kiedy uczyła nas Monika podobało mi się że bardzo często zwracała się do klasy patrząc na mnie. Często mieliśmy kontakt wzrokowy i gdy się uśmiechała miałem wrażenie że uśmiecha się do mnie.
Niedługo przed maturą skręciła nogę w kostce. Ponieważ czas był gorący a Monika miała jeszcze fakultet w klasie polonistycznej to nie mogła sobie pozwolić na wylegiwanie się na L4. Zapomniałem dodać, że jednym z trzech samochodów stojących zwykle pod liceum był mój fiat 125. Tata często wyjeżdżał służbowo i wtedy miałem wolny dostęp do naszego samochodu z czego skwapliwie korzystałem.
Dziewczyna, z którą w ostatniej klasie mocno się zbliżyłem a jak się okazało kuzynka Moniki zapytała mnie któregoś dnia czy jutro nie mógłbym przywieźć na zajęcia Monikę skoro i tak jeżdżę do szkoły samochodem. Umówiliśmy się, że wpadnę najpierw po Dorotę a potem zgarniemy z domu Monikę.
Następnego dnia podjechaliśmy razem pod blok Moniki. Dorota zapytała – pomożesz Monice zejść, bo to niestety drugie piętro. O niczym innym nie mogłem marzyć. Dzwonek, glos Moniki –otwarte-i jesteśmy w środku. Zapach perfum, nie do końca odsunięte zasłony. Mieszkanie takie przytulne, jakaś sofa, ława, na ścianie regały z książkami, lampa stojąca, na ścianie reprodukcja przedstawiająca koński portret twarzy- bo komie mają twarz.  
Monika wyszła z jasno oświetlonej łazienki. Była jak zwykle w białej jedwabnej bluzce i nie miała jeszcze żakietu ale nie miała też biustonosza. Widok mnie oszołomił. Gdy kuśtykała z łazienki piersi kołysały się w takt kroków a zaznaczające się przez materiał brodawki zdawały się rysować jedwab. Guziczki nie były zapięte – właściwie bluzeczka była rozpięta i ledwo przykrywała piersi.  
-No Monika ale dałaś pokaz odezwała się Dorota – chcesz żeby Grzegorz cię podwiózł do szkoły czy żeby cię zgwałcił.  
-Pewnie bym się specjalnie nie broniła ale najpierw szkoła - śmiejąc się zapinała bluzkę. Spojrzała na mnie – Podobają ci się?  
- Są piękne, a poruszają się jak żywe.
Wybuchnęła śmiechem.  
– Jestem gotowa tylko jeszcze żakiet żeby mnie stary ze szkoły nie wyrzucił.
- Możesz potrzymać – przekazała marynarkę Dorocie, -a my spróbujemy pokonać schody. Grześ dawaj ramię.  
Oparła się na moim ramieniu i wyszliśmy na klatkę. Guziczki jak zwykle nie zapięte pod szyję – dzisiaj nawet trzeci nie był zapięty , to był chyba prezent dla mnie. Czułem jej pierś na ramieniu a spoglądając w dekolt widziałem poruszającą się drugą.
- Patrz pod nogi bo skręcimy kark zamiast zajść ze schodów – skomentowała moje spojrzenia Monika.
Czułem jak mój kutas rozsadza mi spodnie , próbowałem jakoś tak się ustawiać żeby nie było to takie oczywiste ale i Dorota i Monika widziały co się dzieje.  Monika uśmiechnęła się do mnie i szepnęła – miło mi, to nie powód do wstydu.  
Dobrze, że Dorota poszła przodem otworzyć samochód.    
Pierwszy raz byłem z Moniką sam na sam. Pierwszy raz czułem ją tak blisko, pierwszy raz zwracała uwagę tylko na mnie. Byłem w siódmym niebie.  
Zaszliśmy na dół.  
- Dorota dawaj ten bojowy rynsztunek.  
Monika założyła żakiet zapięła trzeci guziczek  bluzki patrząc mi w oczy i byliśmy gotowi do drogi. Po 15 minutach byliśmy na miejscu.
- Grzegorz mógłbyś mnie odwieźć po lekcjach. O której kończysz?  
-Za 10 pierwsza, meldujemy się po Ciebie pod nauczycielskim- zareagowała Dorota.
Monika uśmiechnęła się szeroko  
– Dobra dzieci to czekam na was.
Idąc do klasy spytałem Dorotę dlaczego nic nie mówiła że Monika to jej rodzina.  
– A co miałam mówić, jak bym dostała piątkę to zaraz jakaś menda mówiła by, że po znajomości. Ty też nie musisz tego ogłaszać światu. A swoją drogą to Monika cię bardzo lubi.  
- Zauważyłem, i jak to Ona uwielbia wprawiać chłopaków w zakłopotanie.  
- Z tobą to chyba nie to. Wyraźnie Cię uwodzi.
- Nie jesteś zazdrosna?  
- Nie żartuj, o ciotkę?  Ona jest niesamowita. Bardzo ją lubię, A że cię trochę kokietuje to jej wybaczam.  
Uśmiechnęła się Dorota tylko jakoś tak zagadkowo.
Nie mogłem usiedzieć do końca lekcji. Na korytarzu spotkałem w czasie którejś z przerw Monikę jak stała przy oknie z grupką z humana. Puściła mi oko i pokazała na zegarek. Pozostała jeszcze godzina.
Nareszcie po. Monika czekała już pod nauczycielskim. Opierała się na kuli, ale gdy podeszliśmy przekazała ją Dorocie i wsparła się jak poprzednio na moim ramieniu.
–Maszerujemy. Zakomenderowała.
Teraz żakiet psuł mi wrażenie bliskości, ale zapach perfum Moniki działał na mnie tak samo. Ja szedłem z Moniką a Dorota dźwigała torbę z zeszytami do poprawy i kulę Moniki.
Podeszliśmy do samochodu, stał parę godzin na słońcu i wnętrze było jak piekarnik. Dorota otworzyła drzwi buchnęło gorącem z wnętrza. Cóż było robić, wsiedliśmy, okna w dół i ruszyliśmy. Monika natychmiast rozpięła dwa następne guziczki (już 4 – była już blisko pępka). Powachlowała bluzeczką dla zapewnienia przewiewu, dając mi jednocześnie wspaniały widok. Rozpięta bluzeczka ukazywała krągłości – piersi rozchylały się na boki, a sutki jakby powodowały że końce były zadarte do góry. Prowadziłem ale co jakiś czas zerkałem na te widoki.  
- Masz podzielną uwagę, ale skup się na tym, żeby nas dowieźć bezpiecznie.  
- Tak jest pani profesor.
- Dobra za parę dni matura i wyfruwacie ze szkoły. Monika jestem dla Ciebie – jak jesteśmy sami swoi.
- Dla niego i innych w klasie już jesteś Moniką od dwóch lat – zaśmiała się Dorota.
Dojechaliśmy na miejsce. Zaparkowałem samochód przed blokiem – wtedy nie było problemów ze znalezieniem miejsca. Pomogłem Monice wydostać się z samochodu co wiązało się z możliwością podziwiania bujających się pod bluzeczką cycków. Bluzeczka rozchylała się przy poruszeniach Moniki sprawiając że mój kutas gwałtem chciał przebić jeansy.
Monika wsparła się na moim ramieniu i zaczęliśmy pokonywać schody. Schodzenie było sprawą prostą teraz ruch w górę wymagał znacznie więcej od Moniki. Próbowała podciągać się na moim ramieniu i pokonywać każdy stopień w ten sposób.  
- Monika ( po raz pierwszy tak do niej powiedziałem lekko się czerwieniąc), mam lepszy pomysł.
Po czym podsunąłem rękę pod jej uda i uniosłem ja na rękach. Monika była zaskoczona ale objęła mnie ramieniem za szyję i przytuliła się do mnie. Kutas pulsował mi w spodniach, piersi Moniki opierały się o mój, tors bluzeczka się lekko rozchyliła ukazując brązową brodawkę. Szedłem po schodach nie bardzo czując jej ciężar. Adrenalina powodowała, że mógłbym ją nieść na dziesiąte a nie na drugie piętro. Monika przylgnęła do mnie i lekko pomrukiwała mi jak kotka do ucha.  
Tak dotarliśmy do drzwi mieszkania. Dorota znalazła klucze w torebce Moniki i wpuściła nas do mieszkania.
-Pewnie po takim wysiłku musisz odpocząć, klapnij sobie a my z Dorotą zrobimy coś do picia i ogarniemy się trochę po tym upale na zewnątrz.  
- Nie krępujcie się dziewczyny. Czujcie się jak u siebie – roześmiałem się.
Po chwili Dorota przyniosła mi szklankę wody z cytryną i kostkami lodu – tego mi było trzeba. Usłyszałem zamykanie i otwieranie drzwi do łazienki i szum wody. Trochę ochłonąłem z nadmiaru wrażeń jakie serwowała mi Monika. Kutas opadł nieco i mogłem wygodniej siąść w fotelu.
Woda ucichła, słychać było jakieś odgłosy z łazienki  potem dźwięk otwieranych drzwi  i głos Moniki  
- łazienka wolna jak chcesz skorzystać.
Podniosłem się z fotela i przechodząc korytarzem do łazienki rzuciłem okiem do sypialni Moniki, Dorota siedziała na tapczanie i wycierała ręcznikiem włosy. Moniki nie było w pokoju. Z kuchni dochodziły odgłosy krzątaniny. W łazience uwolniłem swego kutasa wysikałem się i miałem szczerą ochotę zwalić sobie ręką, gdy usłyszałem od przechodzącej Moniki – Grzesiu, nawet o tym nie myśl.  
Co do diabła widzi przez zamknięte drzwi? Uświadomiłem sobie, że tak jak ja słyszałem co dzieje się w łazience to Monika będąc w kuchni obok,  również słyszała jak sikam i potem pewnie moje westchnienie kiedy zacząłem ręczną robotę.  
Nieco speszony pomarudziłem jeszcze nieco, umyłem twarz, jajka i kutasa  zimna wodą. Myślałem, że choć trochę opadnie ale co tam sterczał cały w gotowości.
Wepchnąłem go w spodnie i wróciłem do salonu. Monika siedziała na sofie z podwiniętymi nogami ubrana w czerwony szlafrok z dekoltem prawie do pępka. Dorota odświeżona była gotowa do wyjścia wymawiając się koniecznością stawienia się na obiedzie w domu. Gdy chciałem na pożegnanie pocałować Monikę w policzek nagle podła mi w pocałunku usta, poczułem jak jej język wdziera się w moje usta sprawdza moje uzębienie i wykonuje jakiś taniec. Oddałem pocałunek i gdyby nie Dorota to chyba na tym byśmy nie zakończyli.
- No Monika, ale dzisiaj dajesz popis.  
Monika pokazała język Dorocie i obie się roześmiały.  
-Będziesz mi musiała Grzesia wypożyczyć po maturze.  
- Nie ma sprawy – da się zrobić.  
- A ja mam cos do powiedzenia czy już wszystko ustalone?    
- Wszystko ustalone - odpowiedziały chórem wybuchając śmiechem.
- To co do jutra do 7.30 ?  Poczekajcie dokuśtykam do drzwi i zamknę za wami. Gdy wychodziliśmy Monika szepnęła -  wróć jak ją odwieziesz.  
Uświadomiłem sobie, że Dorota w tym momencie zajęta była zawiązywaniem tenisówki i niby nie słyszała tego.  Gdy schodziliśmy po schodach Dorota zatrzymała się i zaczęliśmy się całować moje ręce powędrowały od razu pod bluzeczkę do głodnych pieszczot piersi Doroty. Moja Dorotka zaczęła niebezpiecznie gmerać koło mojego rozporka usiłując uwolnić ptaka. Wtem usłyszeliśmy trzask otwieranych drzwi i z góry zaczął ktoś schodzić na dół. Oderwaliśmy się od siebie i zbiegliśmy ze schodów na dół do samochodu.  
- Jedźmy, obiecałam mamie, że nie zostanę u Moniki i będę na obiedzie(Dorota mieszkała tylko z matką).
- Słuchaj słyszałam co mówiła Monika. Masz z nią wolną rękę. Tak na marginesie jej cipka smakuje nieziemsko i nie jestem o nią zazdrosna.  
Z wrażenia zaniemówiłem.  
Dorota uśmiechnęła się szelmowsko,
-  Tak kochałam się z nią nie raz i nie dwa. Ale nie jestem lesbijką ona również nie - lubię to robić z Toba ale i z nią też. Chociaż po seksie z Moniką lubię jak mnie czasami porządnie wyłomotasz.
Pożegnałem się z Dorotą po podwiezieniu jej pod blok.
Wpadłem na chwilę do domu, sprzątnąłem kuchnię i swój pokój, napisałem kartkę, że jadę do Doroty uczyć się do matury i zjem coś u niej tak żeby nie czekali domownicy na mnie z obiadem.
Pojechałem przez miasto do Moniki. Kutas wypychał mi spodnie, myśli przelatywały przez głowę. Zszokowało mnie to co usłyszałem od Doroty.  
Wbiegłem na drugie piętro i zastukałem do drzwi Moniki.  
Otworzyła mi ubrana tak jak ją zostawiłem jedyna różnica to taka, że tym razem pasek był nieco luźniejszy, dekolt większy i poły szlafroka przysłaniały nagą cipkę jedynie incydentalnie. Wsunąłem się do mieszkania ocierając się o Monikę co spowodowało rozchylenie poł szlafroka i odsłonięcie nagiej cipki i jednej piersi.  
Powitalny pocałunek był namiętny i mokry. Monika oderwała się ode mnie. Była boso, bez obcasów wydawała mi się bardzo filigranowa. Naga jedna pierś i druga ledwo osłonięta połą szlafroka zaczepioną o sterczący sutek była tak seksualnie pociągająca, że wyciągnąłem rękę żeby uwolnić cycek z jedwabiu szlafroka. Monika zrobiła unik, pociągnęła mnie za rękę i pokuśtykała do sypialni. Jednym ruchem rozchyliła szlafrok, który opadł na podłogę. Dwa lata moich marzeń stało przede mną,  ale real był lepszy od nich. Przez chwilę podziwiałem figurę Moniki, ramiona, plecy, a tam gdzie klasyk mówił tracą one swoją szlachetną nazwę zaczynała się idealna pełna krągłości pupa.  
Monika powoli odwróciła się. Widok był niesamowity.

greg

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 2774 słów i 15106 znaków. Tag: #erotyka

3 komentarze

 
  • Użytkownik Historyczka

    Bardzo szczegółowe opisy dodają realizmu. Natomiast pani nauczycielka nie wydaje się przesadnie opierać...

    8 listopada

  • Użytkownik Rebus

    Nie daj długo  czekać na ciąg dalszy.

    6 listopada

  • Użytkownik andkor

    Bardzo fajne opowiadanie. Przypomniało mi moje dwie szkolne nauczycielki. Pierwsza uczyła przyrody w ósmej klasie i często w dżinsach z podwiniętymi nogawkami i bose stopy w drewniakach nawet zimą w szkole tak chodziła i sweter często bez stanika. Druga w liceum matematyczka zouza ale zawsze w spódniczce i bluzeczka z dekoltem. Kilka razy bez stanika.

    6 listopada