- No to Dorotka nie była gotowa na nowe wiadomości – roześmiała się Krysia – nie będę dzwonić, w końcu to ona rzuciła słuchawkę. Chyba jednak robimy śniadanie.
Zerwała się z tapczanu odniosła słuchawkę na ładowarkę.
Uwielbiam nagość będącą taką całkowita naturalnością.
Widok nagiej Krystyny był obłędny i jeszcze ten sposób poruszania się. Poszedłem za nią do kuchni ale nie po to żeby jeść. Kutas mi sterczał, Krysia była odwrócona tyłem, wyjmowała kubki na kawę z szafki. Objąłem ją od tyłu, obróciłem, lekko podniosłem i posadziłem na stole. Rozchyliłem jej nogi i wszedłem w nią. Krysia oparła się na łokciach, patrzyła mi w oczy i uśmiechała się do mnie. Pieprzyłem ją, piersi jej podskakiwały, miałem wrażenie pełnego dopasowania i jeszcze ten uśmiech pomiędzy grymasami rozkoszy. Posuwałem ją i chciałem żeby to trwało jak najdłużej. Doszliśmy jednocześnie. Stałem mocno na nogach, kutas pulsował w cipce Krysi wyrzucając ładunek. Obserwowałem jak przez brzuch Krysi przechodzą skurcze orgazmu a na twarzy rysował się wyraz cierpienia, zmarszczone czoło, ściągnięte brwi, dłonie ściskały brzeg stołu. Po chwili emocje zaczęły opadać. Krysia znów uniosła się na łokciach, nic nie mówiła, spoglądała na mnie spod zmrużonych powiek, po twarzy błąkał się jej uśmieszek. Wysuwałem kutasa powoli, lśniącego od soków i spermy. Zostawiałem cipkę lśniącą jakby usmarkaną wypływającym moim nasieniem kapiącym ze stołu na podłogę. Nogi zwieszające się ze stołu rozchylone, ukazujące wszystkie zakamarki ciała i ta jej poza, taki całkowity bezwstyd i jakby niedbanie o to jak się prezentuje moim oczom spowodowała, że czułem znów wzrastające pożądanie. Jej zachowanie świadczyło o absolutnym zaufaniu do mnie. Co by nie mówić, imponowało mi to. Czułem, że wszelkie granice intymności, wstydu, zostały już przekroczone. Z doświadczenia wiedziałem, że dopóki nie mamy zaufania absolutnego do drugiej osoby, zawsze gdzieś z tyłu głowy jest chęć prezentowania się lepszym niż się jest w rzeczywistości.
Krysia zeskoczyła ze stołu, zaczęliśmy się całować. Zsunęła się na kolana i zaczęła ssać takiego na pół sztywnego kutasa. Po wyssaniu ostatnich kropel podniosła się i wróciliśmy do pocałunków.
- Zjedzmy śniadanie bo padniesz. Ten twój kutas znów zaczyna podnosić głowę.
- Nie prowokuj to nie będzie stawał.
- A co ja takiego robię.
- Jesteś. I to wystarczy.
- Oj Grzegorz, Grzegorz. – roześmiała się Krysia - najpierw kawa i coś do zjedzenia, potem prysznic, a potem zobaczymy co będziemy robić.
Usiedliśmy na ławie w kuchni. Objąłem ją ramieniem. Sączyliśmy kawę, zapadła cisza.
Było mi dobrze, odczuwałem spokój i spełnienie. Nie myślałem o niczym. To co ważne to było tylko ciepło jej ciała opartego o mnie, gładkość skóry piersi, którą gładziłem. Czułem, że podobnie te chwile przeżywa Krysia.
Ta cisza była lepsza od wszelkich słów jakie mogłyby paść.
- Dobrze mi, nie pamiętam kiedy tak się czułam. Nie chodzi o seks. Czuję, że jesteś ze mną dla mnie, że mogę być sobą przy Tobie. – zaczęła mówić Krysia prawie szeptem i wolno z namysłem składając zdania.
- To głupie ale zawsze, od czasu gdy Cię poznałam, jak byłeś z Dorką, podświadomie czekałam, że kiedyś obudzę się obok Ciebie. - Czy ja się w Tobie podkochiwałam? - Sama nie wiem, chyba tak, ale się do tego nie przyznawałam, nawet przed sobą. - Byliście z Dorką dziwną parą. Dzięki wam znalazłam przyjaciółkę w Marcie, Dorka z Martą były jak koleżanki. Marta połknęła bakcyla szycia czy przerabiania sukienek i wyżywały się w tym z Dorką. - Ty jak wtedy nie grzebałeś w garażu przy motocyklu, bywałeś czasami u mnie i potrafiliśmy przegadać cały wieczór, i chyba nie nudziliśmy się. - Lubiłam te pogaduchy z Tobą, czekałam na nie. - Z czasem zdałam sobie sprawę, że mówię Ci rzeczy, o których nie powiedziałabym nikomu. - Miałam pewność, że to zostaje miedzy nami i zostawało. - Potrafiłeś słuchać. - Imponowałeś mi dojrzałością sądów, chociaż trochę szokowało mnie u bądź co bądź jeszcze nastolatka to spokojne analityczne podejście do wszystkich spraw.
Słuchałem jej i właściwie nie musiałem się odzywać. Krysia ubrała w słowa to co czułem.
Kawa nam prawie wystygła. Na stole nadal leżały kanapki na talerzu.
Krysia ściszyła jeszcze bardziej głos.
- Grzesiu kocham Cię i boję się, że to jest tylko sen i zaraz się obudzę.
Przemknęła mi przez głowę fraza z piosenki Banaszak „mów szeptem, szeptem się nie kłamie”. Odezwałem się cicho.
- To nie sen. Myślałem, do wczoraj, że to co nas łączy to przyjaźń. - Może to, że kochałem Dorotę sprawiało, że nie dopuszczałem myśli o dzieleniu miłości pomiędzy córkę i matkę. - Ale coś mnie ciągnęło do bycia z tobą sam na sam. - Wydaje mi się, że obydwoje wiedzieliśmy już wtedy, że to coś więcej niż tylko przyjaźń. - Wczoraj to do mnie doszło, że aż zabolało, jak sobie uświadomiłem, że ten wieczór może się skończyć i rozstaniemy się. Nagle Dorka i ból po rozstaniu przeminął. Coś się we mnie przekręciło, jakbyś swoją obecnością nacisnęła jakiś guzik. Wiedziałem, że kocham ciebie i że dawna nieuświadamiana walka z tym uczuciem właśnie poniosła klęskę. Wszystko odżyło, ten spokój gdy jesteśmy razem, zauroczenie Tobą, radość z Twojego uśmiechu, nawet to, że znamy swoje myśli. I pojawiło się coś jeszcze co wcześniej tłumiłem w sobie – pożądanie. Gdy tańczyliśmy już wiedziałem, że nasze pragnienia są takie same.
- Ale sposób jaki mi o tym powiedziałeś był ryzykowny.
- Że aż chciałaś mnie zabić.
Roześmiała się.
- Już nie pamiętam kiedy tyle razy się śmiałam. Dobrze na mnie działasz. Cóż z roli kochanki przejdę do roli matki dbającej o twój pusty żołądek. Bierz się za jedzenie.
- Jeśli tylko pozostaniesz w ubiorze kochanki nie mam nic przeciwko temu. Będę mógł sobie bezkarnie patrzeć na ciebie. W twoim przypadku sprawdza się the best dressed is undressed.
- Czyli nie podobała Ci się moja sukienka?
- Najbardziej podoba mi się twój brak sukienki.
- Dobra, dobra.
Błyskawicznie uwinęliśmy się z kanapkami.
Jeszcze wspólny prysznic z początku ciepły. Pieściłem jej nagie ciało zalewane strumieniami wody.
W pewnej chwili moja rusałka zakręciła ciepłą wodę a z prysznica sypnęła zimna woda.
- Uwielbiam to, gdy sutki mi twardnieją z zimna a po karku spływa mi strumień zimnej wody.
Zanim mnie zamroziła skończyliśmy tę kąpiel.
- Krysiu wyskoczymy motocyklem nad wodę? Dorka zabrała swój kask do Wrocławia?
- Niee, Adam nie ma motocykla. Wszystko zostało hełm, kurtka nawet buty. Możemy jechać.
- Sprawdzę co się dzieje w takim fajnym miejscu.
- Tam gdzie jeździłeś z Dorotą ?
- Tak, ale to nie ma znaczenia. Tam naprawdę jest pięknie i mam nadzieję, że cicho. Zadzwonię do Waldka jeśli odbierze to dowiemy się co tam słychać.
Wykręciłem numer i o dziwo Waldek odebrał.
- Cześć Waldek,
- Czeeeść, Grzegorz?
- A co głos mi się zmienił, że trudno poznać, pewnie, że Grzegorz.
Słyszałem wołanie Waldka – Gośka, zguba się znalazła, chodź Grzesiu dzwoni.
- Grzesiek, gdzieś ty się podziewał. Zapomniałeś o starych kumplach.
- Nie zapomniałem, wybieram się na zamłynie, jest tam ktoś dzisiaj?
- Nie, chłopaki pojechali całą paczką do Bułgarii. A my zostaliśmy bo Gośka ma we wtorek obronę doktoratu.
- Chcesz powiedzieć, że to już będzie Pani doktor Małgorzata?
- No tak, od wtorku, tylko my Grzesiu nadal marne magistry inżyniery. Wybierasz się na zamłynie? Może i my pojedziemy? - Gośka Grześ jedzie na zamłynie jedziemy?
- Jak byście robili zawody – słyszałem Gośkę i jej śmiech - to bym pojechała, ale mam jeszcze do przejrzenia trochę materiałów przed wtorkiem więc niestety nie ruszam się nigdzie.
- Słyszałeś?
- Tak.
- To bez Gośki nie pojadę. Szkoda.
- Grzesiu, - przejęła słuchawkę Gośka – po obronie robimy imprezę wpadnij z pasażerką, z którą się wybierasz w plener. Zaczynamy u nas o 17. Będziecie?
- Krysiu słyszałaś?, Goska zaprasza nas na imprezę po obronie doktoratu we wtorek o 17.
Krysia przejęła słuchawkę.
- Dzień dobry Gosiu, mogę tak mówić?
- Pewnie - we wtorek jak się spotkamy to jedną oficjałkę będziemy już Krysiu miały załatwioną. Rozumiem, że przyjdziesz ze swoim Grzesiem.
Krysia roześmiała się – jak mnie tylko zabierze to na pewno będę.
- Ok. To pa, do zobaczenia. Pa, Grzesiu.
- No to co? Zbieramy się?
Krysia po chwili już krzątała się w pokoju Dorki. Wyciągając z szafy hełm i kurtkę.
- Krysiu to ja skoczę do domu przebiorę się na motocykl i podjeżdżam.
- Słuchaj, co Gośka mówiła o jakichś zawodach.
- A takie tam wygłupy między facetami.
- Grzesiu zabrać kostium?
- Nieee, on już to widział – i obydwoje roześmialiśmy się z powiedzonka, które ten dom już wiele razy słyszał.
- To tylko ograbię lodówkę żebyśmy z głodu nie padli.
Ubrałem się i pomknąłem do domu. Szybka zmiana odzienia, do garażu i po chwili po odkurzeniu motocykla uruchomiłem bestię. Jak zwykle niezawodny. Bardzo lubiłem tę maszynę. Byłem pewien, że siedzi w niej taka mechaniczna dusza, która tylko czeka, żeby się wyrwać na wolność z garażu.
Podjechałem pod dom Krysi, wbiegłem na piętro, Krystyna zamykała drzwi. Stała tyłem, obcisłe dżinsy, podkreślające figurę, krótka kurtka do pasa, kowbojki na nogach, na przedramieniu hełm z otwartą przyłbicą nie mogłem sobie odmówić klapsa w pupę.
- No niee, trochę szacunku dla starszych – i roześmiała się. Widać jaka była szczęśliwa.
Po kilkunastu minutach podjechałem na stację benzynowa na wylocie. Zatankowałem dając do ostemplowania kartkę na benzynę (tak, tak,- tak to wyglądało). Pocisnęliśmy, przyspieszając obudziliśmy zaspanego pompiarza hukiem wydechu naszego junaka. Krysia przywarła do mnie zerkając ponad ramieniem na drogę która zaczynała się wspinać pod górę, przybywało zakrętów branych spokojnie. Miałem świadomość, że to pierwsze takie doświadczenie dla Krysi i miało być przyjemne a nie jeżyć włos na głowie.
Zjechaliśmy z asfaltu na drogę gruntową, na końcówce przejazd przez piaszczystą dolinkę, jeszcze kilkaset metrów i wjechałem na zalaną słońcem polankę. Było pusto, nikogo. Zaparkowałem przy drzewie. Krysia zdjęła hełm, założyła go na kierownicy motocykla i w ślad za hełmem zawisła kurtka.
A Krysia była topless w dżinsach i kowbojkach. Widok, który by umarłemu postawił kutasa na baczność.
- Grzesiu, posmarujesz mi plecy olejkiem. – zapytała Krysia już całkiem naga.
- Kładź się zaczynamy smażenie na słońcu.
Zająłem się wcieraniem olejku w ramiona, jakoś szybko przeszedłem do ud i pupy. Rozchyliłem jej nogi i sumiennie zająłem się każdym kawałkiem ciała.
- Grzegorz, jak dotykasz mojej cipki to ja mam znowu ochotę na sex. Przecież z małymi przerwami cały czas to robimy.
- I wygląda, że cały czas nam mało.
5 komentarzy
trantolo
GREG bardzo fajnie przeszles na przygody z Krysia super sie to układa a jeszcze Monika jest w zanadrzu. Extra opowiadanie jedyny problem to pisz szybciej 🔥
greg
@trantolo Z Moniką jak z tą strzelbą co wisi na ścianie w pierwszym akcie - w którymś w końcu musi wystrzelić
trantolo
@greg pisz szybciej bo tu nie ma co czytać 🔥
andkor
No tak jaka matka taka córka a u mojej pani to matka ,,święta" a córka diabełek (ale kochany)
Pozdrawiam Andrzej
Pumciak
Piszesz bardzo ładne opowiadanie o miłości sceny erotyczne bez zbędnej pornografi tak właśnie powinno wyglądać opowiadanie pozdrawiam
greg
@Pumciak Miło przeczytać taką reakcję. Dziękuję.
Hart
Cóż może być przyjemniejszego od gorących słów o poranku. I gorącej kawy do gorących myśli👍🏻
Czytelnik1984
Proszę kontynuować, super seria extra się czyta, tylko nie daj proszę za miesiąc lub dwa. Brawo super
greg
@Czytelnik1984 Dzięki za opinię.