W końcu kwietnia wybuchła wiosna. Zieleń była tak intensywna jak co roku ale dla mnie wydawała się wyjątkowa. Wszystko z powodu mojej pewności, że kocham Dorkę i jestem kochany. Godziny spędzane razem nigdy nie były takie same. Pomiędzy nami było porozumienie jakiego nie miałem nigdy z nikim. Uzupełnialiśmy się, Dorka była impulsywna, zwykle wcześniej mówiła niż myślała, nie znosiła kompromisów. Ja natomiast starałem się przy podejmowaniu decyzji wyłączać emocje i kierować się logiką i pragmatyzmem. Od pamiętnego września wszyscy w szkole wiedzieli, że jesteśmy parą i tylko zachodzili w głowę jak tak różne osobowości mogą znaleźć wspólny język i są w zasadzie nierozłączne.
Przez cały tydzień uczciwie powtarzaliśmy materiał z przedmiotów maturalnych, bo kasztany już zaczynały kwitnąć.
Na ostatnią niedzielę przed maturą namówiłem Dorkę (właściwie to nie musiałem jej namawiać) na wypad motocyklem za miasto w takie urokliwe miejsce. Było to znalezione przez jednego z kolegów miejsce po dawnym młynie wodnym. Z dala od dróg – dojazd drogą gruntową. Takie miejsce niczyje, głęboko w polach właściwie polana już w lesie z zejściem do rzeczki o czystej zimnej wodzie.
Tradycyjnie, jeśli tylko pogoda dopisywała skrzykiwaliśmy się w kilku na piknik w tym właśnie miejscu. Wszyscy przyjeżdżali z dziewczynami, żonami i tylko ja pojawiałem się na zamłyniu, jak nazywaliśmy to miejsce, bez partnerki.
Zwykle w zupełnie małym albo większym gronie bawiliśmy się tam od jakiejś 11 do wieczora kończąc dzień pieczonymi nad ogniskiem kiełbaskami i ochłodzonym w rzeczce piwem ( tak tak, inne czasy, o dobre piwo było ciężko i nikt nie uważał za coś niestosownego wypicie butelki czy dwóch piw do kiełbaski i potem jazdy motocyklem).
Tym razem miałem pojawić się na zamłyniu z dziewczyną po raz pierwszy. Umówiłem się na piknik z Waldkiem też właścicielem junaka. Waldek na wszystkie wypady zabierał ze sobą swoją ukochaną żonę Gośkę, byli nierozłączni. Obydwoje mieli już ponad 30 lat. Bardzo ich lubiłem a Waldek był dla mnie autorytetem od motocykli.
Dorka po przesłaniu swojemu ojcu fotek ze studniówki i sylwestra owinęła go sobie dookoła palca. Ojciec był dumny ze swojej córeczki. Korzystając z tego faktu uprosiła kurtkę skórzaną na motocykl i za moją podpowiedzią hełm integralny i buty.
Przyjechałem po Dorkę rano ok 10. Była już gotowa – jeansy Super Rifle (nabyte w PEWEXSIE za liry od ojca) koszulka T-shirt , buty kowbojki. Krystyna spakowała nam torbę z żarciem i nie pomogło zaklinanie, że wszystko już wziąłem i nie będziemy głodni.
Odpał od jednego kopa i mój junak zagadał w charakterystyczny nie do podrobienia sposób.
Mieliśmy do pokonania ok 30 km. Do tej pory z Dorotką jeździłem tylko po mieście i to był pierwszy dłuższy wypad.
Piękna pogoda, budzące się ciepło wiosennego dnia, Dorota przytulona, obejmująca mnie w pasie, mrukliwy gang silnika. Byłem szczęśliwy. Nie jechałem szybko, smakowałem każdą chwilę. Wraz ze zbliżaniem się do gór droga stawała się coraz bardziej kręta. Pochylenia motocykla były coraz większe. Dorka siedząc na miejscu pasażera spoglądała do przodu nad moim ramieniem, widziała drogę i składała się ze mną i motocyklem nie wykazując żadnych obaw. Nawet gdy pozwoliłem sobie na dwóch postępujących po sobie zakrętach zejść do podnóżka nie czułem, żeby próbowała się wyprostować.
- Podobało ci się ?
- Mocne to było – trochę się bałam. – odkrzyknęła.
Zjechaliśmy z asfaltu teraz czekało nas ok. 2 kilometrów drogą gruntową. Zredukowałem bieg, żeby mieć nadmiar mocy na taki jeden piaszczysty fragment drogi, który pokonywałem na otwartym gazie. Była to nauka z poprzednich podróży gdy próbowałem różnych sposobów przejazdu tej piaszczystej dolinki i z praktyki wynikało, że tylko jazda z przyspieszaniem zapobiega zagrzebaniu się w piachu i zawiśnięciu motocykla na rękach.
Udało się pokonać ten piaszczysty kawałek, jeszcze podjazd pod pagórek i zjazd do lasu a potem dróżka w prawo na polankę. Wjechałem na polankę z zapalonym reflektorem (jak zresztą jechałem cały czas stosując wtedy u nas mało powszechny styl jady na światłach). Waldek , który już był na miejscu od razu wiedział, że mam inne źródło prądu a nie wiecznie nawalającą prądnicę. Zrobiłem dla efektu rundę dokoła polanki i podjechałem do drzewa, żeby zaparkować motocykl opierając go o drzewo.
Gdy zatrzymałem się pod drzewem zgasiłem silnik, Dorka zeskoczyła z tylnego siodełka. Zamknąłem kranik, wyjąłem kluczyk oparłem motocykl o drzewo( nie stosowaliśmy bocznych stopek- grunt był za miękki). Waldek z Gośką zbliżali się do nas wyraźnie zaciekawieni moją pasażerką.
- No Grzegorz, gdybyś dzisiaj przyjechał znowu sam, to Gośka od rana mówi, że jest gotowa cię rozdziewiczyć. – jak zwykle rubasznie odezwał się Waldek,
- Teraz to chyba już nieaktualne.
Dorka ściągnęła hełm i jasne włosy wysypały się. Uśmiechnięta buzia, otoczona burzą jasnych blond włosów, dopasowana kurtka, obcisłe jeansy i kowbojki zrobiły wrażenie na Waldku.
Waldek jak zawsze był bezpośredni.
- Ale dupa! Grzegorz gdzieś ty ją wyrwał?
- Dorotka nie przejmuj się, poznaj Waldka i Gośkę .
- Jestem Dorota.
Dorka nie speszona komplementem i Waldkowym zachwytem przywitała się z Gośką i widać było, że wszelkie lody zostały od razu przełamane.
Zwyczajem było, że przywiezioną wałówkę składaliśmy do wspólnej puli. Piwo lądowało w rzece.
Dziewczyny na pół dnia zwykle szły się opalać nad rzekę. Męska część towarzystwa miała czas na tematy do roztrząsania dotyczące usprawnień czy sposobu napraw naszych leciwych rumaków, lub zmian jakie nastąpiły od ostatniego spotkania. Około 16 jak już wszyscy dobrze zgłodnieli rozpalaliśmy ognisko, dziewczyny rozkładały na ściągniętych tu w poprzednim roku deskach przywiezioną wałówkę i towarzystwo zabierało się do pochłaniania zapasów. Potem jak już się ściemniało były kiełbaski na ognisku i piwo. Latem impreza kończyła się około 20 i cała ferajna wsiadała na motocykle, zamłynie pustoszało do następnego spotkania.
Tym razem było nas tylko dwie pary. Waldek śmiał się, że jeszcze się po zimie nie obudzili.
Nasze skórzane kurtki bardzo szybko się nagrzewające w prawie letnim słońcu, świetne w czasie jazdy ale były zupełnie nieprzydatne jako ubiór na taką pogodę, ściągnęliśmy je. Obydwoje z Dorką byliśmy w koszulkach, jeansach i wysokich butach. Tylko koszulka Dorki kończyła się nieco poniżej sutek, nie zakrywając dolnego fragmentu piersi.
Gwizd zachwytu Waldka pojawił się spontanicznie. Spojrzałem po Gośce, była rozbawiona zachowaniem Waldka. Dorka była w siódmym niebie.
Gośka była w bikini bo zawsze te wyjazdy traktowała jako możliwość do poopalania się i czasami nawet zażywała kąpieli w zimnej wodzie rzeki w zagłębieniu po młynie.
Dorka pozbyła się jeansów i butów została boso w majteczkach (założyła bo nie lubi jak ją szczypie przy zasuwaniu suwak od spodni).
- To co dziewczyno idziemy nad rzekę posmażyć się i pogadać– zapytała, a właściwie zarządziła Gośka. Zgarniając Dorkę ze sobą.
Wiedziałem, że słońce, woda, wiosna to powody, że w koszulce i majtkach to Dorotka nie zostanie długo. I miałem rację, jeszcze nie zrobiły dwóch kroków w stronę rzeczki jak Dorka zrzuciła koszulkę odwróciła się do mnie puściła mi oko i rzuciła koszulką jak piłką w szczypiorniaku, złapałem śmiejąc się i zastanawiając kiedy będę łapał majtki.
– Coraz bardziej mi się podobasz, a myśmy już myśleli, że Grzegorz to może lubi chłopców – odezwała się Gośka.
Spojrzałem na Waldka, stał zaskoczony naturalnością zachowania Dorki.
Znowu padło
– Ale dupa!
- Gdzieś ty ja znalazł?
- Chodzę z nią od pierwszej klasy do tej samej klasy do liceum.
- I chcesz powiedzieć, że mając taką dziewczynę w swojej klasie trzepałeś kapucyna przez trzy lata zamiast złapać taką dupę.
- no tak wyszło, ale teraz nadrabiamy.
Zostaliśmy sami przy motocyklach.
- Zamontowałeś alternator, widziałem to światło jak jechałeś. Coś tam wsadził. – Waldek był najbardziej ciekawy moich przeróbek zimowych.
Pokazałem sposób montażu alternatora z regulatorem w miejscu prądnicy (alternator kupił mi Tata za diety, będąc we Włoszech. Tata kupował tam dla budowanego zakładu obrabiarki do gwintów – były to jedne z pierwszych centrów obróbczych w kraju). Zmieniłem całą instalację bo alternator był 12 woltowy a oryginalna instalacja w junaku 6 woltowa. Powiększyłem skrzynkę na akumulator żeby pomieściła teraz dwa połączone szeregowo. Taki zabieg definitywnie zakończył stały problem junaka z brakiem ładowania przez wiecznie nawalającą prądnicę prądu stałego.
Nie obyło się bez odpalania maszyn, drobnych regulacji i krótkich przejażdżek.
My zajmowaliśmy się motocyklem a dziewczyny bawiły nad rzeczką. Teraz i my poszliśmy w tamtym kierunku.
A nad rzeczką na trawiastej plaży zastaliśmy taki obrazek: kocyki były rozłożone nad wodą a Dorka i Goska odbijały piłkę do siatki. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że Dorka była nago a Goska topless. Majtki Dorki wisiały na krzaku obok stanika Goski. Gośka miała większe piersi niż Dorotka a co za tym idzie przy odbijaniu piłki pięknie podskakiwały i bardziej się bujały.
Widziałem, Dorkę błyszcząca od potu i olejku starającą się odebrać każdą piłkę, wyglądała bardzo seksownie. Ja też byłem solidnie zgrzany i idąc nad rzeczkę marzyłem o jej chłodnej wodzie. Zawołałem – Dorka popływamy?
Nie trzeba było powtarzać skłoniła się Gośce teatralnym skłonem i podbiegła do mnie. Jaka ona była piękna. Przemknął mi przez głowę jakby błysk. Zrzuciłem jeansy, slipy i obydwoje nago wbiegliśmy do rzeki.
Dorka nie spodziewając się takiego obrotu sprawy zaśmiewała się i dostałem od niej klapsa w tyłek.
Spojrzałem za siebie, Goska właśnie zdejmowała dół od kostiumu a Waldek mocował się ze spodniami. Zaczęliśmy się ochlapywać zimną wodą. Myślałem, że w reakcji z nią mój kutas nieco opadnie ale póki co efektu nie było i prezentował się w pełnym wzwodzie. Nieco dalej, tam gdzie dawniej woda spadała z młyńskiego koła było głębsze miejsce nawet prawie dwa metry wody. Po pierwszym ochłodzeniu na płyciźnie znużyliśmy się w tej „głębi”. Waldek z Gośką już do nas dołączyli. Woda była rzeczywiście bardzo zimna i po paru minutach byliśmy solidnie schłodzeni.
- Wychodzimy ?
- Tego się nie spodziewałam, że się chłopaki odważycie na striptease - zaśmiewała się Dorka.
Woda już tylko była do połowy łydek i mój kutas niestety sterczący solidnie prezentował się kiwając się na boki w takt kroków. Gośka wychodziła z wody trzymając za to Waldka za kutasa również wyprężonego na baczność.
Przysiedliśmy na kocu, żeby wyschnąć.
- Jezuuu, jaką mam chcicę, czuję jak mi płynie z cipki – szepnęła mi do ucha Dorotka.
-Jak widzę jak ci tak stoi to mi się coś robi.
I rączka powędrowała do cipki zgarnęła na palce wilgoć z cipki oblizała paluszki patrząc mi w oczy i szepnęła – pycha. Nie trudno sobie wyobrazić, że takie przedstawienie zamiast osłabić mój wzwód wywoływało skutek odwrotny.
Zerknąłem co dzieje się na kocu obok. Waldek stał, a Gośka klęcząc obejmowała już ustami koniec kutasa. Waldek zmrużył oczy i zaczynał ją posuwać w usta.
Zagapiłem się i teraz poczułem gorące usta na moim kutasie. Dorka szybko wspięła się na mnie i nie wypuszczając kutasa z buzi podsunęła mi cipkę do lizania. Cipka Dorki była jedną z moich ulubionych zabawek. Uwielbiałem najpierw wodzić językiem po tej cudownej szparce bez rozchylania płatków warg. Czułem wypływające kropelki w miarę wzrostu podniecenia Dorki ich ilość się zwiększała, Potem przychodził czas na wsuwanie się w różowość wnętrza, łapanie wargami i później delikatnie zębami płatków cipki, penetrowanie językiem tego rozszerzającego się otworka i w końcu przychodził czas na jakby niechcący przypadkowo trącaną sterczącą łechtaczkę. Później coraz częściej a a dalej skupiałem całą uwagę na pieszczotach tego guziczka i tu już pieszczoty nie były tak delikatne jak na początku. Dłonie z początku obejmujące biodra teraz znalazły lepsze miejsce. Palce pieściły drugi otworek, próbując rozchylić go na tyle, żeby wsunąć najpierw jeden a potem więcej palców. A kciuk masował dół wejścia do pochwy.
Czułem jak Dorka jest już bliska orgazmu, jej biodra poruszały się, mój język walczył o dostęp do łechtaczki z dłonią Dorki która również próbowała ją wytarmosić. W tym stanie Dorka już tylko chciała jak najszybciej dobiec do mety. Nie zwracała już uwagi na nic. Jak opisywała mi to co czuje w takim momencie to tak jakby ona cała była tylko tym jednym punktem rozkoszy. Potem nastąpił ten upragniony ciąg spazmów, skurczów, szarpnięć. Doszliśmy w tym samym momencie.
O tym, że Dorka doszła do siebie powiedziało mi ciepło jej ust całujących mojego kutasa. Pociągnąłem ją do siebie i objąłem ramionami. Wtuliła się we mnie, moje dłonie znalazły swoje ulubione miejsce na ciele Dorotki pieszcząc jej pupę.
Zaczęliśmy się całować, przewróciliśmy się na bok. Zza Dorki wyjrzałem co dzieje się na drugim kocu. Waldek leżał na boku, zwrócony w naszą stronę głowę oparł na ręku i przyglądał się nam. Gośka oparta była o Waldka druga ręka Waldka trzymała pierś Gośki w dłoni. A Goska nie próżnowała tylko drażniła dłonią swoją szparkę.
- Fajnie się na was patrzy, nie żałuję, że myśmy się tak szybko uwinęli – powiedziała śmiejąc się Gośka.
- Zjemy coś ? – przypomniał sobie Waldek o jedzeniu.
Dorotka z Gośką (nadal nago) zajęły się wypakowywaniem i układaniem wiktuałów a my z Waldkiem poszliśmy nazbierać drzewa na ognisko. Widziałem, że Gośka z przyjemnością prezentuje nam swoje słusznych rozmiarów piersi i zaokrąglone biodra. Waldek był wniebowzięty.
- Ale z Gośki fajna dupa jest- zrewanżowałem się.
- No i zobacz, dopóki nie przyjechałeś z Dorotką to tu było zawsze tak „po katolicku”. Jeden strzał i jesteśmy jak na imprezie klubu harleya w Stanach. Na zdjęciach tam zawsze dziewczyny są albo topless albo nago.
Przywlekliśmy chrust na ognisko i ustawiliśmy stos do rozpalenia. Dorka była cała w skowronkach, rozmawiały i śmiały się z Gośką. Zachowywały się tak swobodnie ,widać było, że przebywanie nago było teraz dla nich jak najbardziej naturalne. Rozsiedliśmy się na kocach dokoła zaimprowizowanego stołu i zaczęliśmy zajadać zapasy. Dorka usiadła po turecku prezentując cipkę w całej okazałości. Widziałem jak Waldek walczy ze sobą żeby nie spoglądać w to miejsce. A Dorka uśmiechała się do mnie z niewinną minką pochłaniając kanapki. Byliśmy już solidnie głodni.
Później standardowo piekliśmy kiełbaski nad ogniskiem. Ok 8 zaczął się robić chłodniej i trzeba było zbierać się do wyjazdu. Obie nasze Panie były nago i zaśmiewały się jakby zrobiły doskonały dowcip.
- Panowie rozpalcie trochę lepiej ognisko, żeby nam nie zgasło a my idziemy się ochlapać po całym dniu.
1 komentarz
andkor
Fajne spotkanie. Dorotka pewnie zadowolona że nie była sama nago?
Pozdrawiam Andrzej