Maj 2023 (dzień pierwszy cz.II)

Maj 2023 (dzień pierwszy cz.II)Maj 2023 (dzień pierwszy cz.II)

Zaraz po śniadaniu faceci wybyli, mieli umówione jakieś spotkanie organizacyjne w sprawie letniej pracy, my zaś wyruszyłyśmy na zwiedzanie miasta. Ostatnio tu byłam na wczasach, chyba z dziesięć lat temu i nie za bardzo już pamiętałam szczegółów ale Łeba od tamtego czasu nieco chyba wyładniała. Siedziałyśmy w knajpce przy kawie i lodach, gdy Magda zaatakowała mnie znienacka.  

- Kurdę Nastka! Że ty jeszcze nie zaliczyłaś żadnego faceta? Chyba nie czekasz na tego jedynego z którym będziecie żyli długo i szczęśliwie? Żaden cię nie kręci? Ty! A może ty jesteś naprawdę lesba?-  

Roześmiała się, ale widząc, że wcale mnie nie ubawił ten jej niewyszukany żart, dodała.  

-Sorki Natka!  Mnie też jest fajnie z tobą, ale facet to facet. Wzięłabyś się w końcu za tego Jacka. Widzę jak pożera cię wzrokiem a Ty pewnie też czujesz do niego miętę. Co?….Boisz się? Że co, że zmajstruje ci dzidziusia. A od czego kurna są gumki.  Jacuś doświadczony! A nie jakiś tam szura bura.  Z niejednego pieca chleb już jadł, więc zna się na rzeczy. Kurna Natka, ogarnij się i bierz się za niego. A jak już w końcu spróbujesz, to daję ci słowo, a będziesz chciała więcej. Wierz mi! Paluszek to nie wszystko. Jest całkiem ok, ale ni jak ma się do ogarniętego faceta, do tego jeszcze dobrze wyposażonego! –  

A skąd ty możesz wiedzieć jak on jest wyposażony? Pomyślałam, zastanawiając się jednocześnie czy to czasem nie z zawiści? A ona cała hepi, z tego jej zdaniem udanego żartu, pewnie pociągnęłaby ten wątek, ale na całe szczęście, od dalszego ciągnięcia za język, wybawił mnie dzwonek jej telefonu. Paweł pytał gdzie jesteśmy, wytłumaczyła mu gdzie, i za chwilę pojawili się z Jackiem.  

- I jak tam sprawy? Wszystko ok? - Spytała Magda.

- W jak najlepszym porządku. Zaczynamy robotę na koniec maja i przedstawiam wam szefa całej naszej ekipy.   –  Paweł z uśmiechem wskazał na Jacka.  

- A gdzie zgubiliście Krzyska?- Spytałam trochę zdziwiona, nie widząc go z nimi.

- Spotkał jakiegoś znajomka, i obaj się gdzieś ulotnili, mamy spotkać się wieczorem. – Coś jednak czułam, że odpowiedź Jacka należała raczej do tych sugerujących, by nie drążyć już dalej tego tematu.

- Znajomka!? Dobre sobie!- Zaśmiał się Paweł. – To chyba musi być bardzo, ale bardzo, bliski znajomek i na bank byli z sobą umówieni.-  

- Słuchajcie, jest świetna pogoda, może chodźmy do pokoju, weźmiemy jakieś ręczniki i skoczymy na plaże. Możemy chyba trochę poplażować i załapać trochę rentgenów? -  

Magda, starała się zmienić temat. Widząc poirytowanie Jacka wywołane całą tą gadaniną . Panowie propozycję przyjęli chyba z mieszanymi uczuciami, a w ich łepetynach jak nic kołatały się myśli.   Baby będą się smażyć a my umrzemy z nudów. Ale nie zaprotestowali. Godzinkę później, znalawszy sobie mocno odosobnione miejsce pod wydmami, osłonięci od wiatru i wzroku ciekawskich, polskim wynalazkiem plażowym, czyli parawanem, łapaliśmy promienie słoneczne. To znaczy chyba tylko ja z Jackiem je łapałam, bo kątem oka obserwując Madzię i Pawła widziałam, a raczej się domyślałam jak bardzo są zajęci sobą, nie przejmując się zbytnio naszą obecnością.  Leżeli przytuleni, spoglądając nawzajem sobie w oczy, a dłoń Pawła, błądząc po jej plecach i pośladkach, raz po raz wślizgiwała się pod jej majteczki.  A Madzia z tą swoją miną głodnej kotki, chyba nie za bardzo pozostawała mu dłużna, gdyż jej dłoń nikła gdzieś między ich ciałami. I tylko po ruchach jej ramienia, i nietypowemu prężeniu się jego ciała, domyślam się, co w niej trzyma i co z tym czymś wyrabia.  

- Może macie ochotę się przejść?-  

Jacek przerywa mi te obserwacje. Ale jego propozycja pozostaje bez najmniejszego echa czy reakcji z ich strony.  

-Chętnie!- Odpowiadam zrywając się.

Praktycznie to trochę dziwny był ten cały nasz spacer, jak i cała ta nasza rozmowa. Bo właściwie w większości mówił on, mnie jakoś brakło języka w gębie, i dzielnie tylko udawał że tego nie zauważa.  
Już pal sześć tą całą rozmowę, tylko nie wiem jak i kiedy to się stało, że wróciliśmy trzymając dłonie splecione z sobą jak wiele parek przechadzających się po brzegu. A ja jakoś nie za bardzo chciałam, by mnie z niej wypuścił. I tylko ten głupkowaty uśmieszek Magdy, która otworzywszy oczy jak tylko nasze cienie padły na ich ciała, od razu to zauważyła. Szczęście, że małpa powstrzymała się choć tym razem od jakiś komentarzy bo spaliłabym się pewnie ze wstydu.  Wracając z plaży specjalnie, a może nie. Ale fakt, faktem że zostaliśmy daleko za nimi. W końcu rozwiązał mi się trochę język i choć zaczęłam co nieco odpowiadać, a nie tylko wzrok w ziemię, czerwona na twarzy i sucho w gardle.  
Wchodząc do budynku, wzięłam się w końcu na odwagę.  

- O czym to tak szeptaliście sobie z Magdą? -    

- Szeptaliśmy sobie z Magdą? Kiedy?-

- No na peronie, jak wyszedłeś po nas na dworzec? –

- A co powiedziała ci Magda? Pytałaś ją?-  

- Pytałam, ale powiedziała że mam zapytać ciebie!-

- Nie pamiętam, pewnie to nie było nic szczególnego i objętego jakąś tajemnicą?-

- Tak? Jeśli to nic tajemniczego i szczególnego to czemu nie powiedziałeś tego głośno? I dlaczego tak dziwnie się na mnie patrzyła szczerząc sobie zęby w tym swoim cwaniackim uśmieszku?  

- Dziękowałem!-  Zaśmiał się przy tych słowach.  - Dziękowałem……. Dziękowałam Magdzie, że namówiła cię na ten wyjazd. Dotychczas jakoś nigdy nie składało się, byśmy mogli swobodnie pogadać. A tu widzisz. Jesteś i jeden spacer a rozmawiamy. To znaczy w większości ja…… – jednak zauważył   ….. ale myślę, że akurat to, to szybko może się zmienić. – zaczynam uwielbiać ten jego śmiech.. Wspięłam się na palce, cmoknęłam w policzek o kurdę…….. ten jego zarost na moich wargach….. uuuuh i zanim zdążył się zorientować co się dzieje, uciekłam do pokoju. Wpadłam do niego jak burza, wprost na migdalącą się parę.  
***

     Podczas obiadokolacji dowiadujemy się z Magdą, że panowie zabierają nas po niej do miasta na dyskę. I tylko jedna prośba. Pijemy tylko to co dostajemy od nich, i niedopitych, pozostawionych bez kontroli na stoliku drinków już nie dopijamy.  
Palanci! Tyle się wszędzie mówi o pigułkach gwałtu na takich imprezach, że naprawdę, ale mogli sobie podarować takie teksty. Zresztą i tak wypowiedziane na wyrost. Bo raz, nie odstępowali nas nawet na krok. A dwa wariowaliśmy cały czas na parkiecie, a przerwy spędzaliśmy przy barze albo przed lokalem. Po za tym i tak naszym strojem, my w letnich sukieneczkach nadających się raczej na plaże gdy one w wieczorowych kieckach, odbiegałyśmy od obecnych tu dziewcząt, że faceci pewnie myśleli ze starsi bracia przyprowadzili młodsze siostry na pierwszą ich taką imprezę. I w tym jednym, w każdym razie jeśli chodzi o mnie mieli całkowitą rację. Bo była to moja pierwsza, tego typu impreza.  
W końcu jakiś wolny kawałek, moje ręce na jego szyi, jago na moich pośladkach i przywieram do niego całym ciałem. Wiem że powinnam się od niego oderwać a nie chcę i drżąca rozglądam się nad jego ramieniem w poszukiwaniu Magdy i Pawła.

- Ich nie ma. Już dawno ich nie ma.- Chwyta moją dłoń i wyciąga z klubu. Lecz nie kierujemy się w stronę domu. Obejmuje mnie w pół i kierujemy się w stronę plaży.  

- Choć! Pokażę ci coś. – Słyszę a zamiast spytać gdzie idziemy, drżąc idę bezwolnie za nim.  

- Zimno?- I nie czekając na odpowiedź, delikatnie okrywa mnie swoją marynarką. I jego ciepła dłoń, która to, a nie chłód od morza, wywołała to drżenie, natychmiast wraca na moje plecy. Przesuwając się w górę i w dół, pieści opuszkiem kciuka, jak by je licząc, kręgi kręgosłupa. Tracę ten intymny kontakt wchodząc na plażę i zdejmując buciki. Czekam na jej powrót, lecz zamiast tego, czuję jej mocny uścisk na pośladkach. Mijając grupkę młodych obcinających i zapewne komentujących nas, chłopaków. I tak sobie myślę, czy to nie tak faceci znaczą swoje terytorium. I jakby mówiąc „Spierniczać chłopcy to moje!”  by dać innym samcom jasno do zrozumienia, że to jest jego kobieta. Nie powiem ale trochę podniosło to moje ego. Chłopcy po chwili zginęli gdzieś w ciemnościach, ale jego dłoń pozostała na miejscu choć jej uścisk nieco zelżał, a my mijając po drodze kilka tulących się parek znaleźliśmy sobie spokojne miejsce pod wydmami. Ciemność, szum fal i rozgwieżdżone niebo, jakiego nigdy jeszcze nie widziałam.

- To mi chciałeś pokazać? – Spytałam, opierając się o niego plecami, czując uda na tyłeczku, ciepły oddech na karku ramiona na piersi. Którymi jak nic musiał pewnie wyczuć sterczące mi brodawki. Nie wiem czy on mnie czy ja jego chciałam pocałować, w każdym razie zrobiliśmy to tak nieszczęśliwie, że tracąc równowagę wylądowaliśmy na wydmie. To znaczy że on wylądował tyłkiem na wydmie a ja moim tyłeczkiem na nim. I stało się. Ujął mój podbródek, obrócił moją twarz w swoją stronę i całując delikatnie, a zamiast sprzeciwu z mojej strony, natrafiając na rozchylone usta, pocałował tak, jak jeszcze nikt inny, nie nigdy mnie nie całował. Marynarka nagle się gdzieś zawieruszyła, dłonie powędrowały na moje ramiona, a zsuwając się po nich w dół zabrały z sobą narami sukienki odsłaniając, całe szczęście że ciemno jak diabli, moje cycuszki których brodawki natychmiast trafiły w cudowną niewolę jego warg, a jego dłoń z mojego kolana przeniosła się na udo. I to było miłe, cholernie miłe i wcale nie chciałam by się skończyło, ale po raz kolejny moja podświadomość schrzaniła sprawę.  Bo jak tylko jego dłoń zawędrowała odrobinę za wysoko, dotarła do majteczek poczułam ją na małej. To zaraz wywołała obrazy z oglądanych filmików, na których to napaleni faceci wpychają się w naszą mała dziurkę, z tymi swoimi olbrzymimi fallusami. I nagle cały czar pryska jak bańka mydlana. Kurczy się we mnie wszystko, uda same zaciskają i łapiąc kurczowo jego dłoń odsuwam na bezpieczną odległość.

- Jacek nie! Proszę nie…..! -

Szepcze a może nawet krzyczę, cała w strachu. Co jeśli nie posłucha? Ale moje obawy okazały się płonne. Natychmiast cofnął rękę. Co prawda nie widziałam dobrze jego twarzy ale minę musiał mieć chyba mocno zawiedzioną. Ile dziewczyn przede mną mu odmówiło? Albo ilu opór przełamał? Podejrzewam że raczej nie było jeszcze takiej

- Wracajmy?- Zabrzmiało to raczej jak prośba czy błaganie, niż jakiś stanowczy protest. I kto wie czym by się to w końcu skończyło, gdyby natychmiast nie usłuchał. Delikatnie całując, poprawił mi ramiączka sukienki, pomógł wstać i ruszyliśmy w stronę wyjścia z plaży. A w hotelu czeka nas niemała niespodzianka. Już w korytarzyku widzę ze cos jest nie tak. Jakieś dodatkowe ciuchy, walizka. A w pokoju śpią, Krzysiek, a na drugim łóżku jakiś nieznany chłopak, nie ma za to Magdy i Pawła. Wchodzę do naszego pokoju a na swoim łóżku, splecione z sobą, pewnie łapiące drugi oddech po miłosnych uniesieniach dwa nagie ciała. Magda nawet nie odwróciła głowy, tylko unosząc rękę, a mnie widząc, jak machnęła dłonią w geście „ spieprzać” .  To, a może ręce Jacka na moich biodrach nie pozostawiły mi wyboru, zmuszając mnie do wycofania się do pokoju chłopaków.  

-Nie masz wyboru, musisz spać u nas. –  

Szepnął mi tylko do ucha zamykając za nam drzwi, wskazując jednocześnie jedyne wolne, oczywiście jego łózko.  

- A ty gdzie będziesz spał? –  

Spytałam, sama się dziwiąc, że wyszło mi to zupełnie bez drżenia głosu.  

- Ja? Obok! Połowa łózka jest twoja i nie musisz się bać, wiem co to znaczy nie.-

Trudno, więc szybciutki prysznic i tylko w majteczkach zawinięta w szlafrok chowam się pod kołdrą. Kątem oka, z pod przymrużonych powiek obserwuję co on zrobi. W końcu wyszedł z łazienki, przepasany tylko ręcznikiem z seksownymi kropelkami wody na lekko owłosionym torsie.  

- Normalnie śpię nago, ale dziś z uwagi na ciebie pewnie zrobię wyjątek.-  
  
Mówiąc to ze śmiechem zrzuca ręcznik, zostając w samych slipach, idealnie uwidaczniających to co się pod nimi chowa, Wie zboczek że jeszcze nie śpię i sobie robi sobie ze mnie jaja. po czym, gasi światło i kładzie się na drugiej połowie. Dłuższą chwilę leżymy bez ruchu każde na swojej krawędzi łózka. On na plecach, ja na boku, plecami do niego czekając aż zaśnie i nagle słyszę.  

- Podzielisz się za mną kołdrą?-

- Jasne!- Mówiąc to nie odwracając, oddaję mu jej kawałek, ale kołdra jest na tyle wąska, że z konieczności musimy się do siebie nieco przysunąć, i teraz na plecach czuję jego łokieć. Nie wiem jak długo to trwało zanim w końcu oddałam się w objęcia Morfeusza. Śniąc, że On tuli mnie do siebie, a może to ja tulę się do niego.  Wspaniale jest czuć ciepło jego torsu na plecach, twardego podbrzusza i pośladkach. Jego delikatnych dłoni na swoich piersiach i miarowy oddech na szyi. Czuję się z tym błogo i bezpiecznie. Nie wiem co mnie obudziło a może raczej wiem, bo chyba ten ucisk na moich udach od czasu do czasu się poruszający i w tym samym momencie zrozumiałam, że to wcale nie jest żaden sen. I również to, że panicznie boję się otworzyć oczu, a nawet drgnąć, by tego wszystkiego nie schrzanić. By ten czar, to uczucie trwało wiecznie. Ale gdzieś tam w podświadomości mam wrażenie, że ktoś mi się przygląda, że słyszę jakieś szmery, szepty, jakieś ciche śmiechy. Otwieram oczy, i w drzwiach widzę śmiejącą się Magdę, a za jaj pleców wychyla się roześmiana twarz Pawła, szepczącego jej coś do ucha. Magda widząc ze się obudziłam, wpycha Pawła z powrotem do pokoju, a sama z palcem na ustach przemyka się boso do łazienki. Na co ja odsuwam się z żalem i wracam na swoją krawędź łóżka. Ręka Jacka maca przez chwilę pościel, zupełnie jakby czegoś szukała. A ja zaczynam się zastanawiać czy On w ogóle wie, co się wydarzyło czy nie.    
CDN.

abigail

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka i miłosne, użyła 2746 słów i 14451 znaków. Tagi: #miłość #pragnienia #pożądanie

1 komentarz

 
  • Gaba

    👋👏👏👍 Dobre dobre!
    I czuję, że będzie jeszcze lepsze!
    I tak trzymaj!

    Przedwczoraj