Maj 2022.
Koniec jednego z etapów życia, czyli podstawówki. Papiery do liceum złożone, więc mamy kompletny luz bluz. Jeszcze tylko ci, co muszą poprawić sobie oceny zakuwają ostro. A, że Maj to ponoć miesiąc zakochanych, tyle że beze mnie, to wszędzie pełno szczęśliwych parek. I pewnie gdyby nie nagły telefon od Magdy to umarła bym tego dnia z nudów.
- Nati!? Jedziemy na juwenalia. Ponoć niezłe kapele się zapowiedziały! –
Nawalała jak to zwykle w swoim stylu, nie dopuszczając mnie do słowa.
- Tylko nie chcę słyszeć żadne ale, nie, czy cokolwiek w tym stylu. Idziesz i koniec! Zresztą załatwiłam nam już wejściówki i mamy obstawę! Pamiętaj….. bez żadnej wtopy, tak jak ostatnio! Jesteśmy kurna w ogólniaku, i to drugoroczne laski. -
Ta ostatnia uwaga była o tyle usprawiedliwiona, że mało co a nie spierniczyłam całej tej jej narracji, robiąc wielce zdziwioną minę gdy wciskała temu swojemu Pawełkowi kit, z tym naszym liceum. Szczęście że faceci są cholernie mało spostrzegawczy, a do tego kompletnie zaślepieni. Im tylko jedno w głowach, i myślą nie tym czym mają. I doskonale widziałam jak pożera ją wzrokiem i co innego mu w głowie niż zwracanie uwagi na kumpelę obiektu swojego pożądania. A małpa nie dając mi dojść do głosu, przerwała połączenie.
Cała trójką obijaliśmy się po parku. Co za profanacja, Park Papieski a tu takie bezeceństwa? Tłumy ludzi, alkohol, a co niektórzy, na bank na jakiś prochach. Do tego ten hałas, i rąbana muzyka. Wszystko to czego ja osobiście nie cierpię. I całe grupki małolatów, bo na sto procent nie studentów, których towarzyszki powłóczyły wzrokiem za studentami. Im to się akurat nie dziwię, chłopacy w naszym wieku to jeszcze wielkie dzieciaki. A Pawełek tak na moje, chętnie by się pozbył tego piątego koła u wozu, czyli mnie i szybko zabłądził z Madzią w jakieś ustronniejsze miejsce.
- Już zaliczony?-
Konspiracyjnie spytałam Madzię, gdy ta nasza osobista obstawa walczyła w kolejce po napoje. Spojrzała na mnie trochę zdumiona, i pewnie teraz do niej dotarło o co pytam odparła ze śmiechem.
- Zwariowałaś!? Dwa tygodnie znajomości i już miałam niby mu wskoczyć do łóżka? Cholera! Trzeba się trochę szanować! Zresztą to ma być dłuższa inwestycja. A jak facet dostanie na pierwszej randce to masz go już na bank z głowy. –
- Kogo tak obgadujecie…. mnie ?- Niespodziewanie wyłonił się nagle Paweł .
-Jasne że ciebie kochany wariacie! – Madzia z iście uwodzicielskim uśmiechem, namiętnie całując go w usta, zażegnała jego ciekawość. Zresztą wcale nie nalegał na dalsze wyjaśnienia, bo dojrzawszy grupkę swoich znajomych w tłumie, pociągnął nas w ich stronę.
- Natii… odpuść sobie.- Słowa Madzi z jednoczesnym kopnięciem w kostkę sprowadza mnie zaraz na ziemię. I natychmiast odrywam wzrok od zjawiskowego obiektu stojącego naprzeciw.
- Jacek, Ola…-
- Ewa!- Jacek przerywa prezentację, a stojące obok rudowłose dziewczę ostentacyjnie znaczy swój teren, wieszając się mu na ramieniu.
-Jasne sorki Ewa, Marta i Krzysztof- Kontynuował prezentację niezrażony Paweł, mrucząc sobie pod nosem, - kurdę trudno nadążyć- .
-Nadążyć…. ale za czym? Zdążyłam pomyśleć, a tu już Magda szepce mi do ucha , że nie mam się tak na niego gapić. Bo raz, a ten jego rudzielec skoczy mi zaraz do oczu, a dwa z tego Jacusia to niezły numerek, ponoć co miesiąc zalicza inną. A widząc że mój obiekt zainteresowania, coraz częściej spogląda w naszą stronę, Magda poszła na całość. Bo gdy znalazłyśmy się tuż obok , przeciskając się w tłumie przez wąska bramkę wejściową, przyłapawszy go na wlepianiu się we mnie wypaliła mu nagle.
- Nie dla psa kiełbasa! -
Na nieszczęście i Ruda musiała to usłyszeć, załapać temat, bo widać było jak się zagotowała i mało brakowało a zrobiłaby się z tego pewnie niezła afera. Na szczęście sytuację uratował Paweł. Zorientowawszy się, co się święci szybko odgrodził nas od nieźle już wkurzonego rudzielca. Facet rudej Ewki też się pewnie zorientował co grane bo znikli w tłumie równie nagle jak się pojawili.
- Co ci powiedział?- Spytałam Madzię gdy wracaliśmy Uberem.
- Kto? Paweł?- Odpowiedziała trochę nieobecna, wpatrzona maślanymi oczyma w niego.
- Nie, nie Paweł tylko Jacek. No jak mu wyleciałaś wtedy z tym psem i kiełbasą. Widziałam że coś ci tam szeptał na ucho. –
- Ty sobie tym dupkiem głowy sobie nie zawracaj! Babiarz jakich mało, nie jedna już przez niego ryczała.-
- Odwal się! Wcale sobie nim głowy nie zawracam. Tak pytam.-
- Jego fetyszem są rude.- Wtrącił się Paweł.
- Przecież ta jego Ewka to zaraz widać że farbowany rudzielec i mogłaby sobie już poprawić te odrosty. –
Pewnie może bym się czegoś więcej dowiedziała ale stanęliśmy właśnie przed moim blokiem. Magda zamiast wysiąść ze mną daje mi pożegnalnego całusa.
- Miałaś u mnie spać? – Ale spojrzawszy na nich, dobrze wiedziałam co jest grane, zatrzaskując drzwi, nie czekając na odpowiedź. Za to w nocy dręczyły mnie koszmary z wiadomym panem w roli głównej.
Ciekawość mnie zżerała ale musiałam się powstrzymać. Na szczęście nie na długo bo, już następnego dnia pod wieczór zadzwoniła .
- Jesteś w domu, mogę wpaść?- I już po jej głosie poznałam że noc raczej należała do udanych. I nawet nie zdążyłam odpowiedzieć gdy zadzwonił domofon. Wpadła jak bomba, i jeszcze jej w takim stanie euforii nie widziałam. Rozpromieniona, pełna euforii , zaliczyła Pawełka, a może to on ją zaliczył. Na jedno wychodzi.
- Ponoć dwa tygodnie, do tego druga albo trzecia randka to się facetowi nie wskakuję do łóżka?-
- Prawie trzy tygodnie, i nie druga ani trzecia randka. Spotykaliśmy się prawie codziennie, a jak nie to prawie całe noce przegadane na Skype. –
- I pewnie nie tylko rozmowy były. – Na samą myśl o tym parsknęłam śmiechem.
- Zboczucha!- Odszczeknęła, ale nie było w tym cienia złości czy pretensji.
- Jezu! Natii! Jaki on słodziak?!-
- Kto ??? – Udałam wielką naiwną.
- No Paweł! Toż kurna nie ten popieprzony Jacuś! Mówiłam ci, wybij sobie dupka z głowy jak nie chcesz potem ryczeć do poduszki. –
- Co ty!? Nawet mi to przez myśl nie przeszło!-
- Nie wciskaj mi tu kitu, widziałam. Nawet języka w gębie przy nim zapomniałaś. Do tego czerwona jak burak, maślane oczka. Myślisz głupolu, że tego nie widać?-
- No więc co z tym twoim Pawełkiem? Staram się zmienić temat. Tak bardzo chciała się wygadać, że łyka podpuchę jak pelikan.
- Chyba się w nim zabujałam na całego. – Rozmarzyła się na całego. –
- Nie pojechaliśmy wcale do domu.-
- To to już wiedziałam jak się żegnaliśmy. Wyglądałaś jak wygłodniała kotka, a i jemu niewiele chyba brakowało, a przeleciałby cię już w tej taksówce! –
- Oj tam, zaraz w taksówce.-
- A co? Nie? Czyli dalej trzymany na dystans? - Udałam nieco zawiedzioną.
-No co to to nie, ale już w taryfie podarował mi mały, niezły orgaźmik, co prawda tylko paluszkiem ale było odlotowo. Za to u niego to poszliśmy już na całość . Zaczęliśmy już w korytarzu, potem zaliczyliśmy łazienkę a w sypialni to już było na spokojnie, waniliowo. Tyle że rano miałam trochę trudności z chodzeniem.- Wyraźnie się rozmarzyła. – Nie miałam jeszcze takiego faceta.
- Z chodzeniem? To co, poszliście rano biegać? To co, to nie było tylko pieprzenie ! –
- Głupia! Rzecz w tym , że do południa prawie nie wychodziliśmy z łóżka, a i spania to też było tyle, co na lekarstwo. A ty co taka ciekawska? Załapiesz sobie jakiegoś dobrego faceta to sama się przekonasz jak to jest. –
Tu Parsknęła śmiechem. Tyle że mnie, to wcale nie było do śmiechu. Inne już dawno prowadzały się z chłopakami. Nie żebym jakoś nie miała powodzenia. W szkole wielu z nich do mnie startowało, ale jakoś tak nie wzbudzali we mnie żadnych emocji. A ci co by mi się spodobali, to z kolei za takimi jak ja, małolatami, raczej się nie rozglądali. Bo i niby po co.
1 komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
unstableimagination
Fajna fabuła. Miło się czyta.