Do napisania tego opowiadania zainspirowały mnie rozmowy z pewną dziewczyną, która zaczepiła mnie na czacie. Nasza internetowa znajomość trwała, trwa, już dość długo. A zaczęła się zupełnie nie typowo, jak na czat erotyczny i nawet początkowo przyjęłam to za podpuchę. Ot, znów jakiś kolejny napalony erotoman, podający się za kobietę, próbuje mnie wmanewrować w dziwne teksty. Jednak z czasem przekonałam się, że te moje pierwsze wrażenia dalekie są od prawdy. Postaram się więc opisać jej historię, którą wyłuskałam z wielu długich naszych pogaduszek w necie. I zastanawiam się ile z nas dziewczyn przeżyło coś podobnego.
Rubikon - Ten jej…… Rubikon
Podobno Cezar, przekraczając Rubikon, rozpoczynając wojnę domową ze swoim konkurentem, miał wypowiedzieć te słowa, „alea iacta est”, co mądrzy w piśmie tłumaczą na „kości zostały rzucone.”
Natalia też kiedyś miała ten swój mały, osobisty, Rubikon. Tak, nazwała granicę, której nie chciała, a może chciała, tylko brakowało jej odwagi by go przekroczyć. A że w życiu nic nie jest wieczne, i istnieje przecież to słynne powiedzenie „Nigdy nie mów nigdy” to w końcu ta jej granica padła z kretesem. Tyle, że jak sama mówiła, nie rzucała kośćmi.
Mówię z kretesem, choć może inna, określiłaby, że padła z wielkim hukiem. Tyle że u niej nie było, ani huku, ani żadnych fajerwerków. Ani też tak, jak to skomentowała jakaś dowcipnisia, której się z tego zwierzyła w rozmowie na czacie:
- „ Jasne, gnatami nie rzucałaś………. ale bioderkami to już pewnie ostro potrząsałaś ”. –
Co może było by i dowcipne, tyle że ni jak miało się do rzeczywistości. Bo jej biodra, jak i zresztą ona cała, była, jak to mówią, jak bezwładna jak kłoda. A jedyne to, co z tego zapamiętała, to ten jego miażdżący ciężar na sobie, widok kołyszącego się sufitu i wiszącej na nim , szkaradnej, udającej zabytek lampie. No i chyba jeszcze to, że usilnie pragnęłaby się to już w końcu skończyło.
Czy to było za wcześnie? Wielu pewnie powie że tak, inni zaś stwierdzą że późno. Ona miała to gdzieś, bo dla niej ważne jest tylko to, co sama o tym sądzi. To jest moje życie i moja decyzja. Po pierwsze, od pewnego czasu chciała tego. Tu powinno być chyba że pragnęła, ale pragnie się zawsze coś dla siebie, a to było nie tyle chyba dla niej co dla niego. I to właśnie Jacek był tym facetem któremu postanowiła się w końcu oddać. Kurdę,…. oddać …., co to za gówniane i górnolotne słowo! A ponieważ tak się dziwnie składało, że te jej najważniejsze i przełomowe etapy życia miały swój czas w okresach wiosennych to na nich właśnie skoncentruję to opowiadanie.
***
1 komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
unstableimagination
Bardzo ciekawy wstęp. Opowiadanie które opisuje rzeczywiste wydarzenia już na wstępie jest o wiele ciekawsze.