Maj 2024 upadek

Maj 2024 upadekMyślałam, że nic mnie już nie zaskoczy. Przeżyłam rozstanie z Jackiem. Facetem, o którym marzyłam, że to właśnie on będzie tym moim pierwszym, fantazjowałam o tym jak to będzie, a którego jak to określiła Magda, szczułam, przez dwa lata.  Pomału się z tym pogodziłam, i zapomniałam. Może tak, usilnie starałam się o nim zapomnieć, choć gdzieś głęboko w zakamarkach mojej podświadomości pewnie tkwiła jakaś zadra.    
A jednak zaskoczyło. Pierwsze to wyznanie Magdy. I wcale nie to, że masturbowała się w samolocie do tego z chłopakiem. Zaskoczyła mnie tym, co powiedziała. To jej wyznanie o tych niby wielu męskich przyrodzeniach, które to widziała i to nie w pornusach. I wkurzyło mnie to, że jako najbliższej przyjaciółce, nic nigdy o tym nie powiedziała.  W zasadzie wiedziałam tylko dwóch, bo o trzecim, Pawełku nie musiała nic mówić. Działo się to, tu i teraz, więc z grubsza byłam zorientowana co w trawie piszczy. To stwierdzenie „wiele” intrygowało mnie do tego stopnia, że któregoś dnia, podczas jakiegoś babskiego wypadu do galerii, gdy siedziałyśmy przy ciachu i kawie, pomyślałam sobie, że teraz albo nigdy i zagaiłam temat.  

- Jesteś cholerna świntucha wiesz? – Spojrzała na mnie zdziwiona, więc ciągnęłam dalej.  
- To ilu w końcu było tych facetów? - Prawie że się udławiła, tym pieprzonym eklerkirem.  

- A co cię nagle walneło na temat moich byłych?-  

- Mnie mówiłaś tylko o dwóch facetach i trzeci to Pawełek. Bo zakładając, że jak sama mówiłaś, że to, co z tym pierwszym to w zasadzie nic nie pamiętasz, pozostaje tylko ten drugi i Pawełek, czyli tak naprawdę to dwóch! TA ponoć nie liczysz tych co widziałaś w pornusach! To gdzie to dużo, o którym mówiłaś jak opowiadałaś tą całą historię z Radeczkiem.-  

- Było minęło.- Jej odpowiedź dała mi jasno do zrozumienia, że nie chce o tym gadać.

     Czyli jednak wyszło szydło z worka. Cała drogę powrotną nie dawało mi to spokoju. Moja przyjaciółka nie była znów takim świętoszkiem. Przymierzając i przeglądając zakupione ciuchy, ciągle czułam te wariujące motylki w brzuchu, nie bardzo wiedząc jak zacząć rozmowę. A może znów mnie zbędzie jakimś głupim zdaniem? Zastanawiałam się jak mam zagaić, by wyciągnąć to z niej, i nie ukrywam że trochę jednak liczyłam na jakąś pikantną opowieść. I chyba się małpa zorientowała co jest grane. I zanim zdążyłam coś powiedzieć, zamyka mi usta delikatnym pocałunkiem, wywraca na łóżko i przebierając paluszkami po moich kędziorkach, jak zwykle znalazła lepszy sposób na ich, znaczy tych motylków jeszcze mocniejsze pobudzenie. I któryś to już raz z kolei, skutecznie wybija mi z głowy niezłomne przeświadczenie, jaka to niby jestem zatwardziała hetero. Gdy już zaspokojone, leżałyśmy przytulone do siebie nagle wypaliła z czymś, czym kompletnie odjęła mi mowę.  

- Jak dobrze by policzyć to może było by jeszcze siedmiu. Nie mówiłam bo i nie ma o czym gadać. Ale jeśli cię to tak bardzo intryguje……. to może ci opowiem o nich. Mam tylko warunek, że najpierw ty mi opowiesz co tak naprawdę stało się między tobą a Jackiem.. –

Teraz to z kolei ja nie chciałam się jej wyspowiadać.  

***

epizod 2. a tak właściwie, to ich parę w jednym.  

     Mój niedoszły, o którym dotychczas myślałam, że to właśnie ten jedyny z którym mogę, z którym chcę mieć to pierwsze doświadczenie, jakoś pomału zbladł, zapadł się w zakamarki pamięci, prawie jakby go wcale nie było. I równie nagle mój umysł i ciało opanował Marek, którego niedługo potem zastąpił Karolek i jeszcze dwóch innych których imion już nie pamiętam. W każdym razie chłopcy chcieli za dużo i za szybko i skończyło się jak skończyło.  I znikali z mojego zżycia tak szybko jak się pojawiali. Skończyło się tym ze na studniówkę szłam już sama, no może nie tak zupełnie sama, tyle że z kolegą, z pewnych względów nazwijmy go X, z równoległej klasy z którym łączyło mnie tylko zwykłe koleżeństwo, no może nawet trochę się przyjaźniliśmy. On też nie miał pary więc wszystko pasowało. Zresztą byłam zbyt zajęta maturą by sobie napychać głowę chłopakami. A wszyscy oni są i tak po jednych pieniądzach, i wszyscy chcą zawsze tego samego. A jak nie mogą się dobrać do miodu w ulu, to zwijają żagle i idą zaraz szukać innego ula. Zresztą Magda też sobie dała spokój z facetami, tak że w razie pożaru na upartego było go z kim gasić. I tak już bez specjalnych emocji dotrwałyśmy do matury. Poszła nie najgorzej, może nawet ciut lepiej niż się spodziewałam. I w końcu nadszedł ten krytyczny moment, bal.  Pożegnalny bal który to postanowiło urządzić dość szerokie grono maturzystów.   No nie, ale tu już sama iść nie chciałam. Mój partner z studniówki w końcu, a może wyciągnął go tylko z szafy, miał swojego partnera. Cwana bestia, przez cały ten czas nikt z nas w szkole nie wiedział że jest gejem.  Teraz juz niczym nie ryzykują Ci którzy mają tam być dobrze o nich wiedzą. Ja osobiście nic do nich nie mam, ale trochę zaufania chyba mi się należało. Więc postanowione nie idę.    

***
     Krótko przed, moje kolejne zaskoczenie.  Wybucha bomba, Magda z Pawłem znów są razem. Tego się w życiu nie spodziewałam, a małpa z niczym się nie pochwaliła. Nie wytrzymałam i przy pierwszej nadążającej się chwili wzięłam ja na spytki.

- Nie pochwaliłaś się że wróciłaś do niego?-  Może to było trochę zbyt obcesowe jak dla niej, ale się nie obruszyła tylko z rozbrajającym uśmiechem odpowiedział zupełnie swobodnie.  

- Po pierwsze nie ja wróciłam , a on. Po drugie nie było czym, bo sama jeszcze nie wiedziałam jak i czym to się skończy. Łaził za mną, wydzwaniał, błagał, znosił wiechcie kwiatów, aż trafił na moment, no wiesz że cholernie potrzebowałam mieć faceta. I pewnie gdyby nie on to zrobiłabym to z pierwszym, który by mi się nawinął pod rękę. A że akurat tym który się nawinął był Paweł, a wiedziałam że z nim, że on potrafi mnie zadowolić. Zawsze potrafił, więc pomyślałam po co eksperymentować jak mam coś sprawdzonego pod ręką. No i się stało.-

- I co wystarczył jeden numerek i już jest wszystko dobrze? Już trzesz udami, a cipka to aż cię świerzbi na sama myśl o jego kutasie?-  Tu ugryzłam się w język, po niewczasie zrozumiawszy, że to było chyba za grube z mojej strony. A ona nic, tylko rozmarzona ciągnie dalej.  

- Może gdyby to był tylko, jak mówisz jeden numerek? – Spojrzała na mnie i ze śmiechem dodała. – Jeden? Boże , trzy dni nie wyszliśmy z łóżka.  I wcale nie to było najgorsze! Bo najgorsze było to, że jak już musieliśmy wynieść się z pokoju, to ja go ciągle chciałam! –

- A ta cała Ola? –  

- Pieprzyć ją. Nie rozmawiamy o niej. Ja nie pytam, o też mnie o nic nie pyta. I jest dobrze. Ale, ale mamy dla ciebie faceta na bal. Kumpel Pawła, ponoć cholernie zjawiskowy facio. Dowcipny inteligentny dusza towarzystwa i ponoć fantastycznie tańczy. I nikt cię cipko nie chce swatać! On ma dziewczynę, ale obowiązki służbowe ich na tą chwilę rozdzieliły. Więc chętnie pójdzie z tobą jako taki fordanser a to nic zobowiązującego. I nie mów że nie idziesz, bo ci cała klasa tego nie odpuści. Zresztą twoi starzy dali już forsę, tak że wszystko zapłacone. I tylko się nie wyklep przed nimi, że ci to powiedziałam, bo mi chyba łeb urwą. A jutro jedziemy kupić kieckę, już upatrzyłam taką jedną szałową dla ciebie. -    

Już się raz przejechałam i to nieźle na jednym z kumpli Pawła i tym razem nie dam się zbajerować. Pomyślałam sobie dobrze wiedząc, że decyzja o balu została już za mnie podjęta. I jak zawsze się buntowałam i mówiłam że nic o mnie beze mnie, jakoś tym razem nie wiem czemu ale było mi to na rękę.  Kiecka którą wybrała Magda była naprawdę szałowa. Zresztą to też była pewna podpucha, bo sobie kupiła identyczną tyle tylko że obie były w różnych kolorach. Moja czarna a jej ciemno czerwona.  Długie wcięte wysoko pod biustem, przewiązane paseczkiem z imitacją diamencików, na identycznych na ramkach. Za to plecy odsłonięte bogato, prawie że do miejsca, gdzie to tracą swoją szlachetną nazwę. Tak że biustonosze nie wchodziły w rachubę. Co mój fordanser pewnie jak to i każdy facet, wykorzystywał to potem nie raz w tańcu, zresztą i nie tylko, bo nawet przy stole, gdy jego dłoń niby to tylko tak przypadkiem schodziła poniżej linii sukienki.  No i na dodatek, to zabójczo seksowne, zachodzące na siebie rozcięcie z boku aż do biodra, co zmuszało do ciągłej uwagi, bo przy większym wykroku odsłaniało nogę, aż biodra i każda postronna osoba mogła dojrzeć w tym rozpierdaczu jakie mam majtki. Do tego dobrałyśmy jeszcze cienkie samonośne pończoszki. Magda wybrała dla siebie cieliste, ja zdecydowanie pozostałam przy mojej ulubionej czerni.  A z tym całym rozpierdaczem z boku to miałam całkowitą rację. I przymierzając powtórnie kiecki już u niej w domu pokazałam to Magdzie. Że wystarczy obrót, albo nie uważnie usiąść na krześle by wszyscy mogli obejrzeć moje majtki. Jej reakcją był tylko wybuch śmiechu.  

- Chyba nie myślisz, że pójdziesz w tych barchanach.- A to nie były przecież żadne barchany tylko moje ulubione figi!  

– Masz! Zakładaj to!-  

I rzuciła mi nowiutki komplecik czarnych koronkowych majteczek z muślinowym staniczkiem. Majteczki?! To by chyba było za wiele powiedziane. Te niby majteczki, to nie były nawet stringi, to był po prostu czarny trójkącik z koroneczki i dwa paseczki. Nie dość że małe, to w zasadzie cienkie to takie, że prawie prześwitywało.  

- Patrz, u mnie wcale nie widać żadnych gatek.- Obracając się przed lustrem, wysunąwszy nieco nogę do przodu zademonstrowała ją całą do stóp po biodro.  
– To po prostu ma tak wyglądać. Po plaży chodzisz w bikini i jakoś ci to nie przeszkadza że faceci się na ciebie gapią, a tu masz jakieś obiekcje? A i mam jeszcze jeden mały dodatek. – Stawiając stopę na łóżku założyła czerwoną podwiązkę. Taka samą podając mnie.  

- To na szczęście, zakładaj. Tylko pamiętaj  nóżka daleko do przodu, ma być to widać. –

     Ostatnie dni do imprezy to raczej była trochę nerwówka, znaleźć fryzjera, kosmetyczkę i zaklepać termin najlepiej na ten sam dzień? Prawie niemożliwe. Nie dla Magdy, powiedzenie gdzie diabeł nie może tam babę pośle, trzeba by zrewidować i zamiast „baby” wstawić „Magdę” Ona wszystko potrafi załatwić. Jednego tylko nie potrafiła. Na moje nagabywanie o mojego żigolaka, że przecież wypadałoby bym go przedtem poznała, Że nie pójdę z facetem którego nie znam , odpowiadała niezmiennie, że ona osobiście go nie zna, Że to jakiś dobry kolega , a może nawet jakiś kuzyn Pawła. Paweł zaś kręcił że właśnie wyjechał służbowo i jak tylko wróci to zamota jakąś kawę i go poznam. Ale nie mam się co przejmować, facet jest spoko i przecież ślubu z nim nie będę brała. Sztuka się przecież liczy i dobra zabawa, a on mi gwarantuje że będę się świetnie bawiła. Tyle ze ja coraz bardziej zaczynałam podejrzewać, że coś kombinują, i w końcu wyjdzie na to że będę sama i jak taki kołek i podpierać ściany. W końcu nadszedł wyczekiwany dzień a ja wciąż zbywana nie znałam mojego partnera. Obie wyszykowane, odpierniczone czekamy, u Magdy w domu na przyjazd naszych facetów. W końcu są, a ja, jak napalona małolata, z niekłamaną niecierpliwością wypatruję przez okno z kim mi przyjdzie dziś się bawić. Z taksówki wysiadł tylko Paweł. Zamienił parę słów z kierowcą i pędem ruszył po nas. Spojrzałam pytająco na Magdę, widzę że chyba nie jest tym zbytnio zaskoczona. I te moje przypuszczenia po mału zaczynały się sprawdzać. Nie powiem ale byłam już na nich nieźle wkurzona, ale nie chciałam psuć Magdzie wieczoru, nie słuchając idiotycznych wyjaśnień Pawła, bez słowa pierwsza ruszyłam do taksówki. Podczas drogi panowała raczej drętwa atmosfera. Po przyjeździe na miejsce, nie czekając na nich, tylko odnalazłszy naszą paczkę, starałam się trzymać od zdrajców możliwie z daleka. Bądź co bądź nie tak daleko jak bym tego chciała bo musiałam niestety usiąść z zdrajcami przy jednym stole. Na szczęście i nieszczęście siedziało nas tam dwanaście osób. Szczęście że byłam od nich oddzielona innymi parami, a nie szczęście, że miałam ich naprzeciw siebie,  na dodatek obok mnie stało puste krzesło przypominające niezmiennie mojego niedoszłego partnera.  

     Na początku, mowa trawa, całe szczęście szybko zaczęli grać i towarzystwo ochoczo poderwało się z miejsc, do tańca. Tylko Paweł z podekscytowaną Magdą rozprawiali o czymś intensywnie. Znów pewnie coś knują! Przeleciało mi przez głowę ale Paweł, chwyciwszy mnie za rękę, pociągając za sobą na parkiet, nie pozwolił na dalsze rozmyślania. Tańczyliśmy w grupie  obok siebie jakieś szybkie wygibasy czego ja specjalnie nie lubię, i rozglądam się po sali. I konsternacja, bo widzę przy naszym stole jest pusto. To gdzie się do diabła podziała Magda?   
Nareszcie coś wolniejszego a ja ciągle wpatrzona w puste krzesło Magdy, chwytam dłoń Pawła, odwracam głowę  i............ sztywnieje jak słup soli, widząc znów te cudowne oczy i ten powalający uśmieszek na twarzy Jacka. Wybuchy gorąca, motyle w brzuchu, palące policzki  a on to kurdę na bank widzi.  
Nagle kuks z  kolana  w tyłek i rozradowany głos Magdy, brutalnie sprowadzają mnie z obłoków  na ziemie.

- Ruszysz się w końcu…. Cipko?!-  

Cała oszołomiona, wygłupiona, rozdarta sprzecznymi uczuciami, nawet nie wiedziałam kiedy cały ten cyrk na parkiecie się już skończył. Otrzeźwiałam dopiero gdy   zamiast przy stoliku, wylądowałam z Magdą w toalecie. Jeszcze się za nami dobrze drzwi nie zamknęły  jak natarła na mnie z impetem.  

- Słuchaj wariatko! Jeśli teraz znowu to spierdolicie, to na mnie więcej nie liczcie. Mam już dość niańczenia niby to dorosłego faceta i cipki, która sama dobrze nie wie czego w końcu chce. Chcesz go?! To w końcu to zrób. Tylko znów nie podpuszczaj faceta, i nie wpieprzaj go znów w jakieś obietnice z durnymi granicami. Ten idiota za tobą szaleje. Wiesz jak długo mnie nachodził, i błagał bym was ze sobą spiknęła? Więc teraz pipko to tak…..! Albo wrócisz ze mną, jak by nic do stolika. Zapomnisz o wszystkim co było i będziesz się z nami dobrze bawić albo…… Albo dajecie mi wszyscy święty spokój, bo więcej już nie będę was swatała. Decyzja należy do ciebie. –

- Nigdy cię o nic nie prosiłam!-  

- Jasne że nie, wystarczyło tylko spojrzeć na twoją mordkę zbitego psiaka, gdy tylko ktoś wspomniał o nim. Słuchaj…….pieprzona pizdeczko niewydymko.  Widzieliście się prawie rok temu. A ślepy by zauważył, że ty ciągle o nim myślisz.   Nawet wtedy jak zarywałaś tamtych kolesi, ……. dobra! To nie ty, to oni cię zarywali, a ty im tylko na to pozwalałaś! Nawet wtedy w głowie ciągle miałaś tego swojego Jacusia. Więc teraz go masz! I masz dwa wyjścia. Albo poślesz go do diabła i dalej będziesz rozpamiętywała co by było gdyby. Albo pójdziesz z nim do łóżka. Albo on przeleci ciebie, albo ty jego, bez różnicy, wóz albo przewóz. Chcesz się męczyć? Dobra, twoja sprawa, ale mnie proszę już do tego nie mieszać. A…… i żebyś wiedziała! Jemu też nagadałam. No może nie tak dosłownie to samo, tylko krócej i trochę dosadniej. Powiedziałam mu, że jeżeli w końcu cię nie przeleci i nie zrobi z ciebie kobiety, to jest pieprzonym dupkiem do kwadratu.  Jego mina po tym bezcenna. Zresztą nie ma co ukrywać, twoja teraz też jest taka. A……. i jeszcze jeno! Skończ w końcu tą zabawę w kotka i myszkę. –  
Wracamy do naszych. Magda zadowolą z siebie, że mi wygarnęła co myśli, ja bijąca się z wspomnieniami. Przecież gdyby wówczas, gdy szczytowałam, doprowadzona do granic wytrzymałości , gdy penetrował mnie swoim językiem. Byłam tam mokra i luźna w środku, a moja nabrzmiała mała, aż prawie prosiła się o jego członka. Gdyby wówczas zrobił to na co ja nie miałam odwagi. I gdyby wówczas zerwał ten nasz niepisany układ, że dotąd i nie dalej. To jak nic a była bym już kobietą. Jego kobietą!  Przecież zawsze marzyłam o nim. To on od zawsze miał być tym moim pierwszym. Podchodząc do naszego stolika, widzę jak poderwał się z krzesła, szarmancko podsunął mi moje, a siadając obok niebezpiecznie przybliżył swoje. Jego miękka dłoń niby tak przypadkiem musnęła moje gołe plecy. Całe to wesołe towarzystwo, przypominając sobie różne anegdoty, z szkolnego życia. Jedząc, pijąc pomiędzy tańcami. Ja byłam głucha ślepa na wszystko, i kompletnie nieobecna z tymi swoimi „gdyby”. I jedno co z tego całego balu pamiętam, to to, że prawie wszystkie kawałki przetańczyłam z nim. Jego zapach, uśmiech. Jego ciepłą dłoń na moim udzie gdy siedzieliśmy przy stole a obejmującą mnie w tańcu i od czasu do czasu zsuwającą się coraz niżej po plecach, prawie że aż do linii majteczek. O w mordę jeża jak ja go wtedy chciałam. Chciałam, że pewnie oddałabym się mu nawet na tym stole, gdyby mu nagle przyszło do głowy by mnie na nim przelecieć. A szybkimi krokami, zbliżający się koniec imprezy zapowiadał szybkie rozstanie, co wywoływało we mnie mieszane uczucia.  

- Dawaj komórkę!- Głos Magdy przywołał mnie do rzeczywistości.  Zdziwiona, ale bez protestu podałam jej telefon nawet nie zastanawiając się po co jej moja komórka. Oddają ją po chwili z poleceniem nieznoszącym sprzeciwu.

- Wyłącz ją i bawcie się dobrze popchnęła w kierunku Jacka. –  

     Jak nic, a to wszystko było chyba ukartowane. Musiało być.  
Jacek ująwszy mnie po rękę, bez słowa skierował w kierunku windy.  Winda, potem długi korytarz. Idziemy bez słowa. Ja bez wolna, kierowana pewnym ale czułym dotykiem jego dłoni, którą czułam w miejscu, gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę. I nagle budzi się znów to moje drugie ja, chyba postanawiając nawrócić mnie na właściwą drogę. A gdy ono wołał we mnie „ Głupia! Co robisz? Wracaj!”. To, to drugie równie mocno protestuje „Tylko znów tego nie spiernicz!”.  

Stoimy na środku pokoju, za mną wielkie łóżko, na którym sadza mnie delikatnie. I klęcząc przede mną, wypatrując w moich oczach, jaka będzie reakcja. Zsuwa najpierw jeden sandałek potem drugi, potem rolując powolutku pończoszki, zdejmuje je odrzucając na boki. I znów ten jego świdrujący mnie wzrok. I te delikatne dłonie sunące powoli przez uda, biodra, ręce, na ramiona by zsunąć z nich ramiączka sukienki, pomagając jej opaść aż do pasa. A potem całując nogi, zacząwszy od stóp, przez łydki po uda, co znakomicie ułatwia mu ten szalony rozpierdacz sukni, wprost doprowadza mnie do wrzenia. Lekko pchnięta padam plecami na łóżko, z górą sukienki spuszczoną do pasa, dołem rozrzuconym na boki, z nogami zwieszonymi w dół, zapierając stopy o podłogę. „Wyglądasz teraz jak taka dziwka. Weź się kurna ogarnij!” To, to moje oportunistyczne „JA” wrzeszczy mi w głowie. Gdy drugie  „JA” przekrzykując to pierwsze. „ Głupia! Jesteś mokra i otwarta. I chcesz go jak diabli. Nie spiernicz tego po raz drugi!”
Tyle że on się tylko ze mną drażni. I zamiast rzucić się na mnie, czego w tej chwili pragnęłam najbardziej. Rozerwać te głupie majtki i w końcu zrobić to, po co mnie tu przyprowadził, a po co ja tu przyszłam, nagle wstaje. I stojąc tak nade mną , z tym swoim uśmieszkiem, przygryzając lekko wargi, niedbale zrzuca buty, odrzuca marynarkę , koszulę w końcu i spodnie, by zostać tylko w bokserkach, na które to wybałuszam chyba oczy tak bardzo, bo są wypchane do granic możliwości jego wzwodem.   On widzi to moje spojrzenie, i dobrze już wie, że dziś już mu nie ucieknę. Że dziś będzie już jego dzień i ja również jego. Bierze za ręce, podnosi mnie bez pospiechu, a gdy już tak stoję i gdy sukienka sama opada na podłogę, cofa się o dwa kroki przyglądając mi się tak, jak by mnie jeszcze nigdy nie widział nago. A ja ogarnięta paniką, jak taka głupia podlotka, nie wytrzymując tego jego pożądliwego wzroku, w panice uciekam na łóżko, wstydliwie zakrywając piersi rękoma. Zresztą nie bardzo wiedząc po co i na co? Ale chyba jednak się trochę przeraziłam, gdy go zobaczyłam tak stojącego przede mną całkiem nagiego i w pełnym świetle, do tego  jeszcze z tym jego wielkim wzwodem. Że naszła mnie znów to niedorzeczne, ale natrętne przeświadczenie że nie dam rady go przyjąć, że on się nie zmieści a ja się ośmieszę. I że nie jestem w stanie konkurować z dziewczynami które przede mną miał, i wyjdę przy nich jak idiotka. I jak już to bywało moje ciało zareagowało zupełnie przewidywalnie. Skurcz wewnątrz, uczucie suchości i jakiś dziwny strach, żeby nie powiedzieć przerażenie. Właściwie to nawet nie wiadomo przed czym ten strach. Bólem? Tym że nie będzie tak jak sobie to wymarzyłam? A może ta cała miłość, jej erotyzm jest gówniano przereklamowane? A może rzeczywiście watro zostać przy tym co się już zna? Bardziej śmiałe pieszczoty, zabawy z samą sobą, niż ryzykować rozczarowanie. Może gdyby się nagle nie zatrzymał, nie celebrował tego w nieskończoność, to może bym się dowiedziała czy było warto. Ale czy nie była bym z kolei zawiedziona, a nawet zła na siebie, może nawet na niego, że to nie będzie to o czym marzyłam? I może to jest ten mój wielki strach i obawa, i właśnie dlatego nie mogę się otworzyć tak jak bym chciała. Nie wiem jak odczytał i jak zrozumiał moje dziwne zachowanie. Ale tuląc mnie do siebie i całując, pieszcząc i odbierając moje pieszczoty, w sposób w jaki dotychczas to robiliśmy już wiem że nie przekroczy granicy którą kiedyś, kiedyś wyznaczyłam. Wyznaczyłam a teraz mu przecież nie powiem że to już nie aktualne. Że teraz chcę! Że chcę by mnie wziął, kochał się ze mną tak naprawdę. Co mam mu powiedzieć? Kochanie weź przeleć? I jak on wówczas zareaguje?  
  
- Kocham cię.-  

Szepce mi do ucha przygryzając małżowinę, co zawsze wywoływało u mnie motyle w brzuchu, i co musiał świetnie zapamiętać. To jego kocham cię, te motyle, i coś jeszcze czego w pierwszej chwili nie potrafiłam zdefiniować, sprowadzają mnie natychmiast z świata fantazji na ziemię. Nawet nie wiem kiedy pozbawił mnie majteczek, bo czuję, ten jego wzwód między udami ocierający się o moją waginę, i że bezwiednie zaciskam je na nim i wyginając się jak piskorz robię wszystko by nie utraciła z nim kontaktu. Ale był tam ciągle, tylko ja, zrobiłam się mokra i śliska, że prawie go nie wyczuwałam. I już chyba nie myśląc trzeźwo, ba chyba nie myśląc wcale. Bo moje ciało przejąwszy nade mną władzę, nagle znalazło się na nim, klęcząc nad nim okrakiem przesuwając biodrami trąc waginą o jego członka, wyczuwszy moment nabiło się na niego z wielkim impetem, że poczułam ten ból uderzenia gdzieś bardzo głęboko w sobie. Nigdy później nie doszłam tak szybko jak wówczas. A może mi się to tylko wydawało że było to bardzo szybko. Opadłam bez sił na jego tors, nasz ciała były śliskie od potu, i nagle znalazłam się pod nim. Wchodził we mnie raz za razem, gwałtownie, mocno i gdy nagle wsparłszy się na łokciach, prężąc się zesztywniał, poczułam jak pulsuję we mnie, to dotarło do mnie że również doszedł. A gdy po chwili przewracając się na bok, tuląc mnie i całując jak szalony wyślizgnął się ze mnie zrozumiałam jak bardzo tego chciałam i trąc udami o siebie byłam nawet zła, że to już koniec i że już go we nie ma. Przytuleni chyba się zdrzemnęliśmy, w każdym razie ja na pewno. W pewnym momencie gdy zobaczył że otwieram oczy Tuli mnie mocniej i słyszę.
- Dzięki.- I jego wargi zęby znów pieszczą moje ucho. – Nie mieliśmy prezerwatywy!- Dodaje a ja  widzę w jego oczach niepewność jak też zareaguję na ta informację.  

- A co masz hif? – Odparłam co prawda ze śmiechem, ale chyba nie zbyt to zabrzmiało, bo widzę po jego minie że się pewnie wystraszył. Więc szybko prostuję.

- Ja też nie. A w ciążę też nie zajdę. Biorę antykoncepcję, wiec nie musisz się martwic że zostaniesz szybko tatusiem. Wiem…… że takie co to pierwszy raz to najszybciej zachodzą w ciążę, ale nie musisz się martwić . –  

     Nie wiem co go bardziej ucieszyło, ta moja antykoncepcja, czy to że nie mam hif. Bo nagle się na mnie rzuciwszy, po prostu wziął mnie parę razy aż na końcu przy którymś tam orgazmie przeleciało mi przez myśl , czy czasem nie przerobiliśmy przyspieszonego kursu kamasutry.  

      Gdy obudziłam się rankiem, już go nie było w łóżku. Krzątał się łazience biorąc prysznic a na stoliku czekało śniadanko, które widocznie zamówił do pokoju. Włączyłam telefon, dwie wiadomości. Mama na moją wiadomość, no nie moją tylko Magdy opowiedziała tylko e ikonką serduszka i buziaka z podpisem baw się dobrze, i druga od Magdy. Pipko! Widzimy się wieczorem. Chcę wiedzieć wszystko i to ze szczegółami i e ikonka tarzającej się ze śmiechu buźki.  

- Masz ochotę na śniadanie?-  
  
Stał obok mnie przewiązany, w pasie ręcznikiem, z kroplami wody na torsie, zaglądając mi przez ramię pewnie chcąc wiedzieć z kim to piszę.    

- Mam ale na ciebie.- Odpowiadałam wydaje się że z kuszącym uśmiechem, tak seksownie wyglądał z tymi perlącymi się kropelkami.  

- Jestem wykończony, byłaś tak nienasycona że mój sprzęt wysiadł.-  

Przyciągnęłam go do siebie i zerwawszy z niego ręcznik, chwyciłam to coś, co teraz jakoś smętnie zwisało mu między nogami a jeszcze nie tak dawno, dało mi tyle rozkoszy a poczuwszy w dłoni że lekko drgnął wzięłam do buzi, śmiejąc się u=i odpowiadając.  

- Już ja go zaraz naprawię.- I rzeczywiście. Wystarczyło że tylko dwa, trzy razy zanurzyłam go w ustach a zaczął sztywnieć i tężec, by po chwili być w pełni sił. Tym razem nasze kochanie nie było już takie jak w nocy. Mieliśmy po prostu czas, nasze , a szczególnie moje potrzeby nie były już takie. W każdym razie gdy w końcu zaspokojeni i nasyceni sobą wzięliśmy się za śniadanie, to w zasadzie był już by czas na obiad. Ale na niego też nie zeszliśmy do restauracji. A Jacek odwiózł mnie do domu dopiero pod wieczór.  Szczęśliwą, zaspokojoną, i jak to powiedziała Magda , „ jesteś tak napompowana spermą, że wylatuje ci ona dziurkami od nosa.  
Tak więc Rubikon w końcu padł a ja wcale tego nie żałuję. Żałuję tylko jednego tego, że nie padł on rok wcześniej gdy byliśmy w Łebie.  Może wówczas wszystko potoczyłoby się inaczej.  On nie wyjechałby na ten pieprzony staż do stanów i nie podpisałby potem kontraktu w Londynie.  A wtedy moglibyśmy być razem nie tylko jeden weekend w miesiącu. Ale tak zastanawiając się czy te weekendy były by takie szalone jak są teraz? Powie ktoś że nic nigdy nie trwa wiecznie.  A ja mówię ze tak twierdzą cholerni pesymiści. Optymiści tak nie myślą tylko żyją tu i teraz. I ja też nie myślę co będzie i jak to długo będzie trwać.

4 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik unstableimagination

    Cieszę się, że się im udało i że Jacek stanął na wysokości zadania :)

    9 września

  • Użytkownik abigail

    @unstableimagination W końcu każdy z was staje na ich wysokości, choć jedni lepiej a drudzy gorzej. Dla wielu jest to tylko zaliczenie, dla drugich coś więcej . :D :D

    9 września

  • Użytkownik unstableimagination

    @abigail Fajnie, że dla Jacka to coś więcej :) Przyznam się że myślałem że Natalia będzie z Magdą :)

    9 września

  • Użytkownik abigail

    @unstableimagination  z tego co mi opowiadała to ich relacje są bardzo bliskie. Tylko nie wiem czy to co ma teraz nie przekreśli tego z Magdą :D :D

    9 września

  • Użytkownik Tata

    Nie podoba mi się.Opowiadanie pisane w stylu jakiego nie lubię.☹️

    7 września

  • Użytkownik abigail

    @Tata No wiesz, ponoć nie to ładne co ładne tylko to co się komu podoba, więc ma prawo Ci się nie podobać. Nie lubisz takiego stylu zgoda, a jaki jest ten twój preferowany styl ?

    9 września

  • Użytkownik elninio1972

    Fajne :)  
    Ale czy to już zakończenie opowieści ?🤔

    7 września

  • Użytkownik abigail

    @elninio1972 Wiem tylko tyle że obecnie są razem, i jak twierdzi Natalia, szalenie szczęśliwi. I mam taką cichą  nadzieję ze im się uda. :)

    9 września

  • Użytkownik unstableimagination

    @elninio1972 a ja mam jeszcze drugą cichą nadzieję. Może kiedyś Natalia jeszcze zwierzy się jakimś fajnym wydarzeniem, a Ty je znowu tak pięknie opiszesz :)

    10 września

  • Użytkownik elninio1972

    @unstableimagination ja ? Opiszę ?  
    Nie umiem pisać , skąd wogole pomysł żebym ja opisywał 🤔od mojej grafomanii chce  ustrzec wzrok ludzi , bo nie da się "odczytać" z co się przeczytało;)

    10 września

  • Użytkownik elninio1972

    @unstableimagination  :rotfl:  missundestending

    10 września