Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

Łazienkowa historyjka

Łazienkowa historyjkaByła sobota rano. Siedziały przy kuchennym stole, kosztując rogaliki i pijąc czarną kawę. Ewa wpadła do niej tym razem bez uprzedzenia, wracając z targu. Przyniosła słodkie śniadanie i zastrzyk nowych plotek ze swojego oddziału. Rozmawiały przez pół godziny o doktorze Dobrowolskim, brakach w obsadzie na dyżurze i nowym ratowniku z SOR—u, po czym Ewa wyszła za potrzebą. Gdy myła ręce w kuchennym zlewie, odezwała się do przyjaciółki z dezaprobatą.

    — Jak możesz tyle czasu mieszkać w takich warunkach? Ja dostałabym szału! — podsumowała przedłużający się remont łazienki Joanny, który według niej dezorganizował życie w mieszkaniu na ósmym piętrze wieżowca na gdańskiej Żabiance.  
Aśka uśmiechnęła się i dolała do filiżanek czarny, aromatyczny napój, którego pierwsza dawka powoli budziła ją do życia.  

    — Dlaczego nie wyrzucisz tego guzdrały i nie weźmiesz porządnej firmy budowlanej, by dokończyć szybciej to, co masz od dwóch miesięcy rozbabrane — kontynuowała coraz bardziej poirytowana koleżanka.  
    — Nie chcę firmy — skwitowała Joanna.  
    — To zatrudnij chociaż innego majstra. Ten twój to jakiś amator! — Ewa nie dawała za wygraną.  
    — Nie chcę innego fachowca. Mój jest naprawdę w porządku. Może troszkę za wolno idzie ten remont, ale za to Robercik jest bardzo dokładny. I potrafi wszystko dopieścić jak lubię. — Po ostatnim zdaniu Asia roześmiała się w głos, a Ewa otworzyła szerzej oczy ze zdumienia.
    — Co to znaczy „potrafi wszystko dopieścić”? — zapytała z zaintrygowaną miną, nie spuszczając wzroku z koleżanki. Wytarła ręce w papierowy ręcznik i usiadła na krześle.  
Znała dobrze swoją towarzyszkę wolnych chwil. Wiedziała, że ten ton może oznaczać coś więcej niż zwykłe zachwalanie kompetencji majstra. Spojrzała prosto w oczy Anny i krzyknęła z ekscytacją w głosie:
    — Opowiadaj mi tu szybko! I to już!

     Joanna wiedziała, że teraz będzie musiała wyznać swojej najlepszej powierniczce wszystko, jak na spowiedzi. Nie wymiga się już od tego, z pewnością. Nie wiedziała jednak od czego zacząć, bo wcześniej unikała rozmów o Robercie, jakby czuła, że jej stosunek do niego jest wyjątkowy i nie chciała zbyt wczesnym paplaniem zapeszyć czegokolwiek. W ten sobotni poranek rozbawiło ją urocze wścibstwo kumpelki, więc pokazała dołeczki w policzkach, które pojawiały się u niej podczas szczerego uśmiechu. Chciała zacząć opowiadać, ale nagle wstała, bijąc się z myślami. Trzymając w jednej ręce filiżankę, a w drugiej spodek, przeszła trzy kroki w stronę dużego okna. Spoważniała patrząc gdzieś daleko, jakby na linii horyzontu, miejscu styku nieba z morzem, zobaczyła coś niepokojącego. Ewa zastygła ze zdziwienia. Wpatrywała się w te sto osiemdziesiąt centymetrów wzrostu i sześćdziesiąt pięć kilogramów wagi bratniej, zmaterializowanej przed nią dziesięć lat temu duszy.  
     Poznały się w szpitalu na Zaspie, gdy obie po szkołach pielęgniarskich zaczynały pracę na oddziale wewnętrznym. Tyle już lat spotykały się przy każdej sposobności, spędzając czas na pogaduchach, imprezowaniu, wycieczkach czy zakupach, dzieląc się chwilami troski i radości, żalem i szczęściem. Rozumiały siebie nawzajem i wspierały we wszystkim. Ewa podziwiała wygląd przyjaciółki, którą często porównywała do znanej amerykańskiej aktorki. W żartach nazywała ją nawet Pretty Woman. W tamtym jednak momencie nie miała ochoty wpatrywać się w boską Joannę, ciekawa była lawiny informacji o tajemniczym budowlańcu, co potrafi wszystko dopieścić. Wtem piękne, różowe usta polskiej Julii Roberts wydobyły z siebie westchnienie, a wydatniejsze niż u oryginału piersi uniosły się pod wpływem głębokiego wdechu, by po chwili opaść gwałtownie.  

    — Chyba się zakochałam — oznajmiła Joanna z nostalgią w głosie.

Ewę zamurowało, czas jakby się zatrzymał i gdy ona zbierała myśli, Asia zatopiła się we wspomnieniach.  
     Dwa miesiące temu zepsuła się bateria w łazience. Wyszukała w internecie telefon do hydraulika. Nie spodziewała się, że zamówiony fachowiec okaże się tak przystojnym i interesującym mężczyzną. Nie od razu zrobił na niej dobre wrażenie. Na początku znajomości miała go za lekkoducha i podrywacza, bo gdy zobaczył ją w drzwiach, zagwizdał pod nosem bezczelnie i wyszczerzył białe, równe zęby, czarując jak potencjalną ofiarę szczeniackiego podrywu. I choć podobał się jej wizualnie, wiedziała wówczas, że nie chce mieć z nim wiele do czynienia. Założenie wydawało się proste — pan wymienia baterię i spada.  
     Usterka w łazience była jednak bardziej skomplikowana, co akurat jemu było na rękę. Wydawał się zainteresowany tą Pięknością. Wodził za nią wzrokiem, choć nie tak ostentacyjnie, jak przy wejściu. Problem z rurą stał się okazją do dłuższej rozmowy i ostatecznie nawiązania poważniejszej współpracy. Okazało się bowiem, że remont jest nieunikniony. Zresztą młoda właścicielka mieszkania przy ul. Pomorskiej, wiedziała od chwili zakupu lokum, że czeka ją większa inwestycja środków finansowych w to pomieszczenie. Miała nawet odłożone na ów cel pieniądze. Pomyślała, że awaria ściągnęła fachowca, który znał się na rzeczy i zaproponował akceptowalną kwotę za pracę, zatem trzeba takie szczęście w nieszczęściu wykorzystać.  
     Podjęła wyzwanie i już następnego dnia robili pierwsze niezbędne zakupy w najbliższym OBI. Rozmawiali tam o rozwiązaniach technicznych i projekcie roboczym, razem wybierali glazurę i terakotę, armaturę i farby. Doradca sklepowy wziął ich za parę urządzającą swoje gniazdko. Rozśmieszyła ją ta sytuacja, ale też przywołała wypierane od dawna tęsknoty, by rzeczywiście mieć przy sobie na stałe mężczyznę, który będzie dla niej towarzyszem życia. Robert coraz bardziej ją intrygował. Orientował się w kwestiach remontu, ale i w innych sprawach potrafił się mądrze wypowiedzieć. To była miła odmiana po facetach, z którymi ostatnimi czasy spotykała się, głównie po to by zaspokoić swoje rozbuchane żądze. Lubiła seks i bezpardonowo zaspokajała potrzeby, kiedy miała chęć, nie bawiąc się w zbędne emocje, lekceważąc rozważania etyczne. Po prostu czuła, że z tych przelotnych znajomości i tak by nic nie wyszło, więc się nie angażowała.  
     W tym jednak przypadku pojawiły się rozterki, nie umiała rozgryźć Roberta, nie miała pewności co robić. Owszem, pierwszy moment, gdy się poznali nie był zbyt udany, ale potem z każdą chwilą spędzanego wspólnie czasu, ów przystojniak zdobywał jej szacunek. Nawiązali ciepłe relacje. Miło się im rozmawiało. Do tego był szalenie atrakcyjny. Brunet, z krótką fryzurą i lekkim, zadbanym zarostem na uroczej twarzy, wyższy od niej o głowę, dobrze zbudowany. Umiał się stosownie ubrać. Okazało się, że jest dobrze wychowany. I zupełnie przestał się zgrywać.  
     Kiedy po tygodniu walki ze starymi kafelkami, wszedł do salonu do połowy rozebrany, taki umięśniony i pachnący, mimo wielogodzinnego skuwania kafelek i poprosił by zerknęła, bo chyba wpadł mu jakiś okruch do oka, przeszedł ją dreszcz podniecenia, a wymuszone przez sytuację skrócenie dystansu i bliskość, jakiej od jakiegoś czasu nie doświadczała, wywołała między nogami ciepłe i wilgotne doznania. Sprawnie uratowała mu oko, jak przystało na personel medyczny, ale sama doznała wówczas poważnego uszczerbku uczuciowego. Nie mogła przestać myśleć o tym podniecającym, mimo okoliczności, zbliżeniu. Czuła, że i dla niego ten moment nie był obojętny, kiedy  sterczącymi z ekscytacji sutkami ocierała się o nagi męski tors, próbując dostrzec intruza w podrażnionym oku. Po udanym zabiegu, podziękował grzecznie i szybciej skończył pracę.  
     Wieczorem, w jej wyobraźni, Robert pieścił to miejsce, którym ona sama, z nadmiaru napięcia, musiała się zająć. Umiała sobie dogodzić. Gdy naszła ją chęć zaspokojenia, radziła sobie w najprostszy i szybki sposób. Myśląc o obiekcie pożadania, pocierała palcami łechtaczkę, biodra unosiła rytmicznie do góry. Drugą ręką głaskała naprzemiennie spragnione pieszczot piersi. Pod zamkniętymi powiekami przelatywały obrazy Roberta zajmującego się jej otworkiem. Oddech Joanny przyspieszał, wywołując coraz intensywniejsze wdechy i wydechy. Przyjemne odczucia wzbierały na sile, palce galopowały, ciało coraz bardziej reagowało na fantazje i pieszczotę, a gorące fale rozprzestrzeniały się po całym organizmie. Rozłożone kolana podrygiwały, by w końcu wyprostować się i w ułamku sekundy zamknąć w uścisku ud rękę, zastopowaną orgazmem. W tym to zastygnięciu, dusza oderwana od ciała przemierzała czasoprzestrzeń ekstazy. Ten chwilowy cud niepamięci pozwalał jej czasami pozbyć się nadmiaru trudnej energii i powodował krótkotrwałą odskocznię od codziennych trosk i zmartwień, których zarówno w jej życiu zawodowym, jak i osobistym nie brakowało.  
     Tej nocy dobrze spała, śniąc właśnie o nim, co nad ranem odebrała jako znak. Wzięła Roberta na celownik, ale zapragnęła go upolować w subtelny sposób. Zaczęła się starać o jego uwagę i czuła, że przynosi to efekty. Dała mu klucz, by okazać zaufanie i mógł pracować również pod nieobecność gospodyni. Częstowała go swoimi kulinarnymi szlagierami, biorąc na poważnie powiedzenie: przez żołądek do serca. Paradowała przed nim w najrozmaitszych stylówkach modowych, uwydatniających wdzięki lub kusiła w części roznegliżowanym odzieniem.
Minął następny tydzień. Którejś nocy strasznie męczyła się na dyżurze. Chociaż na oddział chirurgiczny nie trafił żaden nowy pacjent, zmiana nie należała do najłatwiejszych. Nad ranem Joanna chciała jak najszybciej znaleźć się w swoim łóżku, jednakże musiała wpierw skorzystać z prysznica w pracy, bo w domu jeszcze nie działał. Po powrocie, zarzuciła na siebie tylko króciutką atłasową koszulkę na ramiączkach w kolorze czerwieni i obłędnie zmęczona szybko zapadła w głęboki sen.
     Wtem obudził ją hałas szumiącej wody. Zdezorientowana zerwała się na równe nogi i skierowała do łazienki, nie myśląc w co jest ubrana, a raczej zapominając, że nie ma na sobie dolnej bielizny. Gdy otworzyła drzwi, strumień wody pod ciśnieniem uderzył prosto w nią. Pobudka była oszałamiająca. Materiał, momentalnie przylgnął mokry do jej ciała. Na karimacie, na podłodze przypominającej pole bitwy leżał Robert, majstrujący coś pod szafką z umywalką. Widziała go od szyi w dół. Niewiele się zastanawiając, chwyciła jakąś szmatę leżącą przy drzwiach i doskoczyła do miejsca wylotu wody. Walczyła dzielnie ze źrodłem strumienia, bohatersko odpierała wodny atak, z poświęceniem tamowała wypływ cieczy. Musiała stać szeroko nogami po bokach leżącego fachowca, któremu po chwili udało się zakręcić zawór odcinający wypływ. Jak się później okazało, poprzedni właściciele umiejscowili go w nietypowym miejscu.  
     Uporawszy się z problemem Robert, wysunął się błyskawicznie spod wiszącej nad głową szafki. Oczom ukazał się niecodzienny widok — rozkrok zleceniodawczyni. Różowe, kobiece falbanki zamajaczyły mu nad twarzą, wywołując błyskawiczny, naturalny odzew w luźnych dresowych spodniach. W pracy nie nosił bielizny, więc widoczne podniecenie rzuciło się mocno w oczy zszokowanej, na wpół przytomnej Joanny. Postawiony namiot, uzmysłowił kobiecie, że pozycja w jakiej obserwował ją leżący majster była wysoce absorbująca jego uwagę. Zdała sobie też sprawę, że jej strój do stosownych, na takie poranne spotkanie, nie należał. Jednakże zauważony przez nią namacalny objaw zainteresowania odsłoniętą broszką, również na nią podziałał ożywczo i podniecił błyskawicznie. Nie zastanawiając się wiele, poddała się żądzy, którą czuła do niego od tygodnia. Uległa nieodpartej potrzebie zaglądnięcia do namiotu i sprawdzenia co się w nim kryje. Cofnęła się lekko, tak by mógł zacząć podziwiać całą postać, a nie tylko fragmencik, zaprezentowany w dość dramatycznych okolicznościach. Spojrzeli sobie świdrująco w oczy.  
     Najpierw zrzuciła z siebie mokre ubranie, pokazując wszystkie wizualne kobiece atuty: krągłości gdzie trzeba, wąską talię i płaski brzuszek, gładkie łono, długie, zgrabne nogi. Podniósł głowę jak zahipnotyzowany, wsparł się na łokciach, by w pełni badać wzrokiem objawiony przed nim cud natury. Nagle przykucnęła w rozkroku. Niczym tancerka przy rurze zniżyła pupę. Czujna na jego reakcję, swoje dłonie położyła mu na piersiach. Patrzył z zachwytem, więc pieszcząc przesunęła je niżej. Spotykając przeszkodę w postaci spodni, chwyciła palcami ich górę i sprawnym ruchem zsunęła je do kolan. Uwolniony od ograniczeń maszt, stanął przed nią w całej okazałości. Skierowała się wtedy w jego kierunku, przyjmując pozę skradającej się kocicy. Doszła tak do jego twarzy, wkradła się językiem w rozchylone wargi. Od razu otrzymała odwzajemnienie namiętnego pocałunku. Przyjęła odpowiednią pozycję, przygotowującą do jazdy, nasunęła się na niego bezbłędnie. Robercik nie protestował. Może był trochę zszokowany, ale nie dawał tego po sobie poznać. Wyznał potem Joannie, że  podobała mu się od pierwszego wejrzenia, śnił o niej, marzył o seksie z nią, ale to co przeżył tego dnia, w głowie mu się nie mieściło. Zdradził jej później wiele swoich odczuć i myśli.
     Gdy łazienkowa amazonka poczuła w sobie pulsowanie na przywitanie, z jej ust wydobył się rozkoszny jęk, którym w swoisty sposób zapowiadała co będzie dalej. Mężczyzna chwycił biodra kobiety, spojrzał w miejsce ich złączenia, chciał się upewnić, że to dzieje się naprawdę. Jej rytmiczne unoszenie się i opadanie na nim, wprawiało w ruch również dwa wypukłe wzgórza, które zjawiskowo podskakiwały przed jego oczami. Przeniósł ręce w ich kierunku. Dotknął wewnętrzną cześcią dłoni. Były prawdziwe, jędrne, o skórze miękkiej, aż aksamitnej. Zaczął je pieścić, ugniatać. Nie mieściły się w dłoniach. Sutki jeszcze bardziej zareagowały na pieszczotę, zrobiły się mocno sterczące i twarde. U obojga oddechy przyspieszyły. Joanna zintensyfikowała wysokotonowe pojękiwania. Poruszała się, jakby ujeżdżała konia. On delektował się dotykiem podrygujących w rytm jazdy piersi. Skakała coraz szybciej, rozkosznie dysząc i jęcząc. Głowę odrzucała do tyłu, prężyła się, a potem pochyliła tułów tak, że czuł skaczące piersi na swojej klacie. Po głośności odgłosów Joanny wiedział, że jest coraz bliżej mety.  
     Wtem jej okrzyki zsynchronizowane z galopem nagle ucichły, czuł zaciskające się na nim w spełnieniu, wnętrze kochanki. Zwolniła jazdę, ale nie zatrzymała się. W spokojniejszym tempie, jednak ciągle w ruchu, zadbała i o jego nieprzerywane doznania. Poruszała biodrami, mimo że odpłynęła w osobiste rewiry zenitu przyjemności. Podziwiał piękno ubogaconej rozkoszą twarzy. Powstrzymywał się by nie wystrzelić szampana z tej okazji. Udało mu się opóźnić swoją celebrację. Pozwolił Asi na ten samotny lot.  
     Gdy wróciła na ziemię, zeszła z niego, położyła się obok, na wystającej części piankowego podłoża, przytuliła do jego gorącego ciągle ciała, zatopiła usta w jednym z sutków, a dłonią ujęła wilgotny od jej soków, sterczący niezmiennie okaz męskości. Odkryła główkę konika, którego jeszcze przed chwilą dosiadała. Zaciśniętą dłonią zjechała w dół, potem uniosła do góry. Palcami pogłaskała szczyt i kolejny raz okrążyła dłonią, zabierając nadmiar skóry w dół. Przyspieszyła ruchy ręką i powtarzała: góra, dół, góra, dół, góra, dół... Językiem zaś otaczała sutek, ssała go, lizała, ponownie ssała. To wszystko nie trwało długo. Eksplodował raptem, niczym wulkan podczas erupcji. Zwolniła ruchy, wyciszając doznania, pocałowała pierś, którą jeszcze przed chwilą z zapalczywością smakowała, położyła głowę na umięśnionym ramieniu. On odleciał w przestworza, jak ona wcześniej. Gdy wrócił, przekręcił się w jej stronę, otulił ręką, przytulił i pocałował w głowę. Leżeli przez chwilę w ciszy, słuchając swoich oddechów, dopóki zupełnie się nie uspokoili, choć serca długo jeszcze waliły im w piersiach.
     W takim oto osobliwie subtelnym stylu, Joanna ujeździła Roberta. Może nie był to dresaż na złoty medal w konkurencji olimpijskiej, choćby przez anturaż w jakim się to stało, ale ów duet z pewnością miał potencjał i zapał do wspólnego trenowania.
     Podniosła się pierwsza, uśmiechnęła słodko, zapowiedziała, że zrobi kawę. On odwzajemnił serdeczne spojrzenie. Wstał by ogarnąć siebie i cały ten bałagan, spowodowany wytryskiem wody i lawy.  
     Tę kawę, jak i następne w ciągu kolejnego miesiąca, po namiętnych igraszkach, pili razem, racząc się smakiem i spędzając czas na rozmowach. Dowiedziała się, że skończył AWF, pracował w szkole, ale od 5 lat prowadził własną firmę. W usługach wyciągał trzy razy więcej niż zarobiłby w oświacie.  
     Opóźnienia remontowe spowodowane intensywnym poznawaniem siebie nawzajem, Joannie nie przeszkadzały, choć Robert starał się za wszelką cenę posuwać również prace w łazience, ku jak najszybszemu końcowi. Chciał sprostać pierwszemu zadaniu, które od Asi otrzymał. Zresztą czekały następne zlecenia, goniły zaległe terminy. W cieniu tych przeciwności, ich związek rozkwitał. Kilka razy spała u niego, raz zrobił jej niespodziankę i spędzili noc w hotelu na Kaszubach. Odbierał ją po pracy, razem gotowali, świetnie się dogadywali. Tematu przyszłości jednak nie podejmowali. Joanna coraz częściej zastanawiała się co będzie dalej. Obawiała się, że ich romans będzie zakończony, gdy łazienka zostanie oddana do użytku.  
     Wydarzenia ostatnich tygodni przelatywały w głowie, jak film w przyspieszonym tempie.  

    — Hej! Śpiąca królewno! Pobudka! Opowiesz coś w końcu czy będziesz tak stać jak posąg? — wyrwała ją z zadumy zniecierpliwiona Ewka.  
    — Wszystko ci opowiem, ale u ciebie. — wyrwała się Joanna z miejsca, w którym zastygła. — Muszę poleżeć w twojej dużej wannie, a ty będziesz mnie słuchać. Daj mi chwilę, zabiorę rzeczy.  

     Ewa zrobiła minę ogłupiałej, ale czuła, że tego właśnie potrzeba jej przyjaciółce. Dopiła kawę, pochłonęła ostatniego rogalika i wstała by włożyć filiżanki do zmywarki. Nie mogła się już doczekać zapowiedzianych zwierzeń. Czuła, że to będzie coś wyjątkowego. Najwyższy kaliber wtajemniczenia.

2 komentarze

 
  • Użytkownik unstableimagination

    Bardzo seksowna, wesoła historia :) Brawo! Widzę, że podoba się również innym. I słusznie!  
    Robercik to ma szczęście. Taki "rozkrok zleceniodawczyni" to naprawdę, rzadki, piękny widok. Szczególnie jeśli to polska Julia Roberts w mokrej koszuli nocnej. :) Czerwonej. Atłasowej.
    Dać się tak ujeździć, to zapewne marzenie niejednego majstra :) 
    "pulsowanie na przywitanie" :D
    "Robert starał się za wszelką cenę posuwać rownież prace remontowe  ku końcowi." :D:D:D

    tydz. temu

  • Użytkownik Czytelniczka1

    @unstableimagination  
    Mistrzu Wyobraźni, jak mi milo, że tak wnikliwie przeanalizowałeś moją historyjkę.  
    Dziękuję bardzo!

    6 dni temu

  • Użytkownik Gaba

    Baaardzo ładnie napisałaś, duuużo emocji, duuużo akcji. Chwali się! Jak znam życie, nie będzie ciągu dalszego?... Szkoda!
    💪👍👍👍👍👍 Pozdrawiam Cię

    tydz. temu

  • Użytkownik Czytelniczka1

    @Gaba  
    Dziękuję!  :)
    Rzeczywiście, nie będzie ciągu dalszego. ;)
    Również pozdrawiam.

    tydz. temu