Wydarzenia ostatnich godzin mocno mnie podekscytowały. Trzęsącą się ręką wyjąłem kartę z kieszeni. Nie mogłem trafić nią do dziurki. Udało się dopiero za drugim razem. Po otwarciu drzwi do pokoju zaświeciłem wszystkie światła. Wiedziałem, że to ją zirytuje na maksa.
— Pojebało cię? Zgaś to w cholerę! - krzyknęła, mrużąc powieki, jakby dostała jakimś drażniącym gazem.
— Zamknij morde - dpowiedziałem, nie mając najmniejszego zamiaru spełniać jej zachcianek. Należało jej się za ten cały szantaż.
— Kurwaaaaa! - skomentowała na całe gardło. Miałem nadzieje, że nie usłyszy jej całe piętro. Zresztą była chyba na tyle kumata, że miała świadomość, iż wizyta jej koleżanek czy kolegów z obsługi byłaby dla niej zakończeniem pracy. Od razu opowiedziałbym o szantażu. Choć sama sytuacja w postaci pokojówki przywiązanej do łóżka gościa powinna wystarczyć. Słowo przeciwko słowu, ale dla świętego spokoju na pewno by się jej pozbyli.
Usiadłem na krześle, patrząc, jak powoli przyzwyczaja oczy, do oślepiającego je światła. Nie było mnie raptem kilka godzin, ale to w zupełności wystarczyło, żeby podrażnić źrenice nagłym blaskiem. Łóżko było w sporym nieładzie. Musiała wierzgać nogami, próbując się oswobodzić. Krawaty, którymi ją przywiązałem, były mocno powykręcane. Walczyła, ale poległa. Dobrze. Taka lekcja pokory na pewno jej nie zaszkodzi.
Wyglądała cudownie. Opalone ciało kontrastowało się z białym stanikiem. Jej jędrne piersi wyglądały w nim tak apetycznie, że już po kilku sekundach miałem naprawdę przyzwoitą erekcję, pomimo że przecież niespełna godzinę temu zaliczyłem solidny wytrysk. Miałem na nią ogromną ochotę. Jako partnerka seksualna byłaby idealna, gdyby nie to, w jaki sposób korzystała z tego, czym obdarzyła ją natura.
— Dopiero za dziesięć dwunasta. Musisz jeszcze trochę poczekać.
— Wal się! Odechciało mi się! - wyrzuciła przez zęby na jednym tchu.
— No to coś nowego. Jeszcze kilka godzin temu domagałaś się naprawdę ostrego pieprzenia.
— Nie masz pojęcia, co to jest ostre pieprzenie!
Ałć. To jej się udało, ale sam byłem sobie winien. Mogłem przewidzieć, że dostanę taką ripostę, ale szczerze powiedziawszy, kompletnie mnie nie ruszyła.
— Ciesze się, że są w tej materii lepsi ode mnie. Może to ich poprosisz, żeby cię zaspokajali.
— Niestety tylko ty jesteś pod ręką. Mały fiut, mały temperament, ale biorę co dają - powiedziała z przekąsem patrząc mi w oczy. Mogła już spokojnie je otworzyć, najwyraźniej tolerancja na światło weszła na właściwy poziom.
Nie chciałem dłużej z nią dyskutować. Wstałem z fotela, o czym nalałem sobie pełną szklaneczkę whisky.
— Tobie nie proponuje, jesteś w pracy.
— Daj mi chociaż wody - poprsiła zupełnie innym tonem. Pieprzona manipulantka.
— Nie mam. Ale nie martw się. Za niecałe sześć minut zaleje twoje usta białym słonym płynem.
Chwila konsternacji.
— Układ był inny. Chce, żebyś mnie ruchał w cipę, a nie w usta.
Zaśmiałem się na jej słowa. Robiła się zabawna. Nie dość, że stawiała warunki, stażowała mnie, to jeszcze składała reklamacje. Nie powiem, wolałem ją ruchać w muszle, bo jak na kurewkę była naprawdę ciasna. Uwielbiałem być w niej i patrzeć na ogromne cycki. Dochodziłem szybciej niż z innymi kobietami. Seks z nią był naprawdę intensywny, choć brakowało mu tego, co czułem przy Emilce. Gdybym miał wybierać to mimo wszystko pielęgniareczka wygrywała w przedbiegach, choć jej piersi były znacznie mniejsze od pokojówki. Mimo wszystko wielkość nie miała znaczenia. Cycuszki Emilki miały w sobie to coś. Czułem, że należą do mnie. Przy tej dziwce byłem pewny, że macało je przede mną co najmniej kilkunastu innych.
— Układy się zmieniają, a twoje pole do negocjacji nie jest zbyt korzystne - powiedziałem szeptem przybliżając się do jej twarzy. Widziałem przy tym przerażenie w jej oczach.
Szarpnęła rękoma, pewnie po raz kolejny licząc na to, że jakimś cudem moje więzy puszczą. Nic z tego. Chwile potem opadła bezradnie na łóżko.
— Ile jeszcze zostało? - zapytała.
Spojrzałem na zegar w telefonie. Była 23:59. Cas mijał. Ucieszyłem się, bo chciałem już mieć to za sobą.
— Jeszcze trzy minutuy - okłamałem ją, po czym jak gdyby nic, zaczałem rozpinać spodnie.
— Odgryzę ci fiuta, jeśli wsadzisz go tam, gdzie nie trzeba!
— Nie obiecuj Angela - skomentowałem nic nie robiąc sobie z jej słów.
— To będzie gwałt! Masz mnie zerżnąć tam, gdzie bozia kazała. Nie mam zamiaru krztusić się twoją spermą!
Stałem nad nią w samej bieliźnie, którą zresztą po chwili i tak zdjąłem. Ku mojemu zaskoczeniu miałem imponująca erekcję, co jak na tak intensywny seksualnie dzień było niezłym osiągnięciem.
Włożyłem dłonie pod jej ciało i rozpiąłem stanik. Chwile potem zdarłem go, co jeszcze bardziej mnie podnieciło. Mogłem robić z nią, co tylko chciałem. Ta myśl była niepokojąca, ale z drugiej strony bardzo podniecająca.
— Mówisz, że to będzie gwałt. No to będziemy kwita. Ty mnie szantażowałaś, ja cię zgwałce...
— Jesteś pojebany! - krzyknęła, ale jej krzyk został stłumiony moją ręką.
Widziałem jej autentyczne przerażenie. Wielkie oczy i nieudolne ruchy nogami, którymi próbowała mnie uderzyć w tył głowy. Broniła się, ale szybko zrozumiała, że nie ma szans.
— Przestań się drzeć, to zdejmę rękę z twoich ust.
Uspokoiła się na chwile. Do jej wielkich ust napłynęły łzy.
— Błagam cię, zerżnij mnie tam gdzie zawsze. Możesz nawet od tyłu. Możesz w dupę, ale nie chce brać do ust.
— A jeszcze kilka godzin temu byłaś taka nieustępliwa i pewna siebie - skomentowalem jasno dając jej znać, że nie mam zamiaru ugiąć się pod jej błaganiem. Ja też ją prosiłem, żeby dała mi spokój.
W końcu nadszedł czas, żeby sobie ulżyć. Chwyciłem ją mocno, a potem wyrzuciłem spod niej poduszkę. Leżała całkiem na płasko. Tak było mi wygodniej.
Nie odgryzła mi kutasa. Nie miała jak. Cały czas się nim dławiła. Czułem jej migdałki, kiedy wsadzałem go najgłębiej, jak tylko potrafiłem. To musiała być dla niej katorga, ale sama suka tego chciała.
Spuściłem się dość szybko, ale po takim podnieceniu nie ma się co dziwić. Końcówka mojej spermy pod wpływem ruchów ręki wylała się jeszcze na jej cycki.
Płakała i jednocześnie uśmiechała, ciesząc się, że już po wszystkim.
— Chcesz jeszcze raz? - zapytałem z najpoważniejszą miną, na jaką było mnie stać.
— Błagam, nieeee - wrzasnęła kiedy lekko się do niej przybliżyłem.
Omiotłem wzrokiem jej nagie, przywiązane do łóżka i bezbronne ciało. Może przesadziłem, ale taka lekcje od życia dobrze jej zrobi.
Nie śpieszyłem się. Wziąłem prysznic, a potem włożyłem nową bieliznę. Spokojnie wróciłem do pokoju.
—Uwolnij mnie wreszcie skurwysynu!
— Angelika.. Co to za słownictwo?
Korciło mnie, żeby pociągnąć tę dyskusję, ale nie bylem sadystą. Nie chciałem się nad nią pastwić.
Więzy były mocno zaciśnięte, więc nie było wyjścia. Krawaty trzeba było rozciąć nożem. Oczywiście wziąłem największy, jaki miałem i zrobiłem to powoli, jakbym miał ochotę ją przy okazji zaszlachtować.
Wyskoczyła z łóżka jak oparzona. Pobiegła do łazienki. Blisko pięć minut płukała usta i pila wodę.
Nie zwracała na mnie uwagi. Szybko włożyła stanik i resztę swoich ciuchów.
— To widzimy się gdzieś tak dopiero za 47 godzin? - zapytałem, chcąc sprawdzić, czy nasza umowa jest aktualna. W głębi duszy liczyłem, że po tym, co się tu stało kilka minut wcześniej, zrezygnuje z szantażu.
Nie odpowiedziała. Podszedłem do niej z najgroźniejszą miną, jaką miałem w zanadrzu.
— Nie dotykaj mnie - zaoponowała choć nawet nie miałem zamiaru zbliżać się na mniej niż pół metra.
— Spokojnie. Chce tylko potwierdzić warunki naszego kompromisu.
— Nie ma już żadnego kompromisu. Nie po tym, co odjebałeś! Chciałam się tylko z tobą zabawić, a ty, ty...
Zaniosła się szlochem.
— Szantaż to dla ciebie tylko zabawa?
— Ludzie robią sobie gorsze rzeczy - odfuknęła wskazując na łóżko, na którym chwilę wcześniej zmusiłem ją do seksu oralnego.
— Sama się o to prosiłaś.
Pokiwała lekko głową.
— Wiem, ale i tak mocno przegiąłeś.
Zaniepokoiły mnie jej sowa i sposób, w jaki je wypowiedziała. Było w nich coś jakby zapowiedź zemsty. Kurwa mać! Mogłem się zadowolić kompromisem o ruchaniu jej co drugą noc. Po co mi był ten oral? Ta suka łatwo nie odpuści. Czułem, że popełniłem ogromny błąd. Chęć pokazania jej, że nie może sobie tak po prostu mnie szantażować, zwyciężyła nad zdrowym rozsądkiem.
— I co mi za to robisz?
—Nic. Nie bój się. Nie opowiem twojej dziuni, kim jesteś.
Poczułem jakby całe ciśnienie, które jeszcze przed chwilą niemal rozsadzało mnie od środka, zeszło ze mnie. Tylko czy mówiła poważnie? Czy można było jej wierzyć? Odpowiedzi na te pytania były jednoznacznie negatywne. Mimo wszystko gdzieś w głębi czułem, że mój problem właśnie został raz na zawsze rozwiązany.
— Mówisz poważnie? - zapytałem.
— Tak - odpowiedziala ocierając drzwi. — Nie przyjdę do ciebie więcej.
Uniosłem głowę w górę, chcąc podziękować Bogu za ocalenie.
— Nie będę się mścić ani cię karać. Ty już poniosłeś karę.
O czym ona bredziła do jasnej cholery? Jaką karę.
— Mam HIV — szepnęła na tyle wyraźnie, żebym mógł to usłyszeć, po czym opuściła mój pokój.
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.