Amadeusz 17

Amadeusz 17Poprosiła, żebym zaczekał na nią w okolicach hotelu. Wytłumaczyła mi, że puści Agnieszce ściemę o samotnym spacerze, bo boi się, że ta znowu podąży za nami. Nie miałem nic przeciwko, zwłaszcza że bardzo mi zależało na spotkaniu tylko z nią. Nie miałem nic do Agnieszki, ale ta jej opiekuńczość, która tak naprawdę była zazdrością, robiła się uciążliwa. 

     Emilka wyglądała czarująco. To było zresztą bardzo łagodne określenie. Miała na sobie ten sam strój, w którym jeszcze kilka godzin wcześniej zrobiła mi loda w przebieralni butiku. Zwiewna niebieska sukienka, spod której wystawał błękitny biustonosz. Jego ramiączka wrzynały się w opalone ramiona, co powodowało efekt natychmiastowego podniecenia.

     Nie odezwaliśmy się do siebie. Nasze spojrzenia i uśmiechy wyrażały więcej niż tysiąc słów.

     Ruszyliśmy w miasto. To miało być spokojne wieczorne zwiedzanie, ale oboje wiedzieliśmy, że to tylko przykrywka. Chciałem się z nią kochać. Tak. Kochać. Przelecieć, czy przespać się mogłem się z każdą inną, ale z nią chciałem się kochać. Choć nasze intencje były jasne, to zaproponowanie tego wprost nie wchodziło w grę. Emilka to była kobieta z klasą, ceniła grę wstępną i powolne budowanie napięcia. Znałem ją co prawda od kilku dni, ale to wyróżniało ją na tle innych kobiet, z którymi miałem do czynienia. No i nie powiem może i dla przeciętnego faceta byłoby to utrudnieniem, ale dla mnie było wyzwaniem.

     —   Czy ja ci już mówiłem, że wyglądasz w tej sukience jak seksbomba?

     —  Nie przypominam sobie, ale kiedy siedzieliśmy razem w przebieralni, chyba coś tam mamrotałeś pod nosem w tej sprawie.

     —   No wiesz. Warunki nie były zbyt komfortowe — skomentowałem.

     —   Tak? Co masz na myśli?

     —   No na przykład to, że było tam trochę ciasno.

     Emilka spojrzała na mnie wymownie. Dopiero po chwili zrozumiałem, że to, co usłyszała, można było zinterpretować na co najmniej dwa sposoby. Wprawdzie skończyło się tylko na lodziku, aczkolwiek niewiele zabrakło, aby doszło do czegoś więcej.

     —   Nie chce cię martwić kochaniutki, ale ciasne miejsca zamierzam dopiero ci pokazać — szepnęła mi do ucha, upewniwszy się wcześniej, że nie ma nikogo w pobliżu.

     Pielęgniarka ruszyła sobie spokojnie dalej jak gdyby nigdy nic, a ja stanąłem w miejscu. Zatkało mnie. Na dodatek jej słowa i sposób, w jaki je wypowiedziała, spowodowały u mnie znaczący spadek miejsca w spodniach, co powodowało z kolei trudności w swobodnym korzystaniu z nóg.

     Odwróciła się i widząc, jaką reakcje u mnie wywołała, uśmiechnęła się z satysfakcją. Była przy tym tak urocza i kobieca, że zapragnąłem, aby ten widok pozostał ze mną do końca życia.

     Podeszliśmy do budki z lodami. Zamówiliśmy sobie po dużym, włoskim, kręconym. Smak był obłędny, zwłaszcza po tak upalnym i ekscytującym dniu. Emilka wiedziała, co robi. Jadła loda obejmując go jak penisa. Patrzyła przy tym na mnie i obserwowała moją reakcję. Nie zamierzałem pozostać jej dłużny. Choć miałem znacznie trudniejsze zadanie starałem się lizać tak, jakbym to robił z cipką. Spodobało jej się. Przez chwile nawet zastygła w bezruchu, kiedy mój język przemierzał od wafelka aż po wierzchołek delikatnie i powoli zbierając to, co napotkał po drodze.

     —   To co? Może jeszcze po jednym? - zapytałem, kiedy nasza zabawa skończyła się wraz z tym, co wypełniało wafelki.

     —   A nie masz ochoty na coś innego?

     No i bądź tu mądry i pisz wiersze. Co miała na myśli? Możliwości było tysiące. Mogło jej chodzić o coś innego do jedzenia. Mogła też pomyśleć o innej formie rozrywki. Najbardziej prawdopodobne i zgodne z moimi oczekiwaniami było to, że miała na myśli polizanie czegoś innego. Tylko jak do ciężkiej cholery miałem jej odpowiedzieć, że o niczym innym nie marzę i zrobić to w miarę kulturalny sposób?

     —   Może mam, może nie...

     — Droczysz się ze mną kolego. To się może dla ciebie źle skończyć.

     Taka podobała mi się najbardziej. Uwielbiałem chwile, kiedy próbowała z mniejszym czy większy skutkiem odgrywać rolę groźnej samicy, do której lepiej nie podchodzić bez wyraźnej zgody.

     — A co mi zrobisz?

     Przybliżyła się do mnie. Poczułem, jak serce bije mi mocniej na samą myśl o tym, że za chwile zobrazuje mi swoje marzenia i fantazje o tym, jak uprawiamy dziki seks. Rzeczywistość okazała się mniej ekscytująca. Zapewniła mnie tylko, że nie chce znać odpowiedzi na zadane pytanie.

     Wieczór dopiero się zaczynał, a my mieliśmy dla siebie całą noc. Ruszyliśmy przed siebie, podziwiając piękno antycznej kultury. Przez cały czas rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Pilnowałem się i kiedy rozmowa niebezpiecznie schodziła na tematy zawodowe, szybko odbijałem piłeczkę i kierowałem ją na zupełnie inne tory. Emilka kiedyś zapyta mnie o szczegóły mojego życia zawodowego. Nie mogłem jej powiedzieć prawdy, a moja legenda o byciu ekonomistą w korporacji nie była dobrze dopracowana. Do tej pory nie było mi to zbytnio potrzebne. Rodzice nigdy nie dopytywali o szczegóły, a nie spotykałem się z innymi kobietami niż te, które płaciły mi za seks i wiedziały, czym naprawdę się zajmuje.

     Doszliśmy do plaży. Objąłem ją i przyciągnąłem do siebie. To było cudowne. Miałem w ramionach niezwykłą kobietę. Szybko odrzuciłem myśl, że się w niej zakochuje. Moja podświadomość stale dawała mi takie sygnały, ale jak na razie starałem się je ignorować.

     Ręce Emilki zaczęły niebezpiecznie krążyć po moim ciele. Miała na mnie ochotę, to było jasne. Odwróciła się do mnie, a ja bez chwili zawahania  ją pocałowałem. Odwzajemniła pocałunek i po chwili tonęliśmy w swoich objęciach. Nie przeszkadzali nam turyści przechadzający się obok. Kątem oka zobaczyłem, jak jeden z nich patrzy na mnie z zazdrością. Całkowicie go rozumiałem, miał czego zazdrościć.

     —   Pamiętasz, że obiecałeś mi rewanż za to, co zrobiłam w butiku?

     —   Jak mógłbym zapomnieć — opowiedziałem, zdając sobie sprawę, że mam ogromną ochotę na spełnienie obietnicy i jednocześnie nie mam zielonego pojęcia, gdzie mógłby to robić.

     Chwyciłem ją za rękę i poprowadziłem w stronę dzikiej plaży. Kiedyś był tam podobno park, teraz pozostało po nim kilka ławek i ku mojej uciesze stary, nieczynny amfiteatr. Miejsce może i nie robiło najlepszego wrażenia, ale dzięki temu właśnie turyści omijali je szerokim łukiem. 

     —   Muszę przyznać, że warunki nieco lepsze niż rano — skomentowała, kiedy dotarliśmy na miejsce.

     —   Większe prawdopodobieństwo, że ktoś nas nakryje — szepnąłem jej do ucha.

     —   Nie obiecuj.

     Seks w miejscu publicznym i możliwość przyłapania ewidentnie ją podniecały. Co prawda miałem inne preferencje i poza jednym bzykaniem w kantorku na bankiecie gdzie poznałem te małą dziwkę - kelnerkę, nie miałem innych doświadczeń w tej kwestii. Skoro Emilka tego chciała, nie miałem nic przeciwko. Zresztą nie wierzyłem, że ktokolwiek mógł się tam szlajać, kiedy w perspektywie miał zachód słońca nad morzem.

     Scena amfiteatru miała pół metra wysokości. Objąłem Emilkę i jak przystało na prawdziwego faceta, który wie, czego chce, posadziłem na niej swoją kobietę. Zaczęliśmy się na powrót całować, a ja nie chcą tracić czasu, delikatnie rozłożyłem jej nogi, po czym podwinąłem sukienkę. Z ust przeniosłem się na szyje, by potem delikatnie wycałować jej ramiona i biust. Dopiero tam na chwile oderwałem od niej usta. Była zachwycona, podniecona i napalona. 

     — Zrób ze mną, co tylko zechcesz — wyszeptała, a jej głos najlepiej świadczył o stanie, w jakim się znalazła.

     Prośba takiej kobiety była dla mnie rozkazem. Rozchyliłem jej nogi i podwinąłem kieckę. Miałem się odwdzięczyć za seks oralny, więc wypadało ją także w ten sposób zaspokoić. Zanim się obejrzała, jej majtki leżały obok na scenie, a mój język po raz pierwszy przejechał po jej muszli.

     — Cudownie — skomentowała, dając mi wyraźny znak, że moje poczynania idą w dobrym kierunku.

     Miała na to ochotę. Zresztą jej reakcja, kiedy jadłem loda mówiła sama za siebie. Była bardzo mokra, co z jednej strony było zaletą a z drugiej wadą, bo musiałem się z tym uporać. Chciałem mieć tylko takie problemy w życiu...

     Po około kwadransie swoim pomrukiwaniem, wyciem i waleniem dłonią w stare deski dała mi wyraźny sygnał, że zrobiłem to, czego chciała. Nie powiem, zmęczyłem się trochę. Wstałem, żeby się wyprostować i ku mojemu zaskoczeniu zauważyłem, że jest prawie naga. Kiedy ja robiłem jej minetę, ona zdjęła do pasa sukienkę i biustonosz. Leżała sobie zadowolona z cyckami na wierzchu i patrzyła na mnie jak sarna na myśliwego. 

     Nie musiała już nic mówić. Trzęsącą się z podniecenie dłonią rozpiąłem koszule i spodnie. Nie minęło kilka chwil, a już w niej byłem. Poszedłem na całość. Mocne, silne pchnięcia mojego kutasa w mokrą cipę. Szalała z rozkoszy. Podejrzewałem, że dojdzie szybciej ode mnie. Nie pomyliłem się, ale po chwili każde z nas leżało zadowolone na deskach sceny.

     — Zaskoczyłaś mnie. Po co rozebrałaś się jak do rosołu? - zażartowałem.

     — Jacyś starsi panowie się nam przyglądali i robili zdjęcia. Chciałam, żeby mieli potem co pokazywać w domu spokojnej starości.

     Zamurowało mnie. Dopiero po chwili dotarło do mnie, co powiedziała. W tym momencie zaniosła się śmiechem, a ja zrozumiałem, że to jej kolejny żart. Musiałem przyznać, że wyszedł jej całkiem nieźle.

     — Emilka...

     — No co? - odpowiedziała, powoli ubierając biustonosz.

     Spojrzałem na jej piersi. Były naprawdę piękne i kobiece. Mógłbym na nie patrzeć każdego dnia bez końca. Widziała, że sprawia mi to przyjemność, więc celebrowała zapinanie stanika i ubieranie sukienki. 

     — Dziękuje — rzuciła w końcu, patrząc na mnie z ogromną wdzięcznością.

     — Za co?

     — Za wszystko. Za dzisiejszy dzień, za to w butiku i teraz. Zawsze marzyłam o seksie w miejscu publicznym, ale nigdy nie miałam okazji tego zrobić.

     O kurwa! Zaskoczyła mnie, choć domyślałem się, że właśnie takie są jej preferencje. Te słowa brzmiały też jak pożegnanie. A może byłem jej tylko po to potrzebny? Może chciała, żeby jakiś koleś na wakacjach ją przeleciał, spełnił fantazję a teraz kopnie mnie w dupę? Nie.. Agnieszka może i by tak zrobiła, ale nie ona.

     Wróciliśmy do hotelu przed północą. Weszliśmy osobno. Patrzyłem, jak podąża korytarzem do swojego pokoju. Powoli udałem się do swojego i dopiero wtedy przypomniałem sobie, że ktoś tam na mnie czeka.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.