Amadeusz 4

Amadeusz 4Bankiety były tą częścią mojej działalności, która przynosiła mi największy dochód i najmniejszą przyjemność. Co do zasady lubiłem dobrze wyglądać, ale kiedy klientka upierała się na drogi garnitur, czy nawet smoking wiedziałem od razu, że będę odliczał godziny do końca imprezy. Nie czułem się komfortowo. Najgorsze było jednak to, że musiałem pilnować legendy, jaką układały dla mnie moje klientki. Czasem byłem partnerem biznesowym, czasem odgrywałem rolę znajomego, a czasem po prostu udawałem ich faceta.
W przypadku Marii, która była dyrektorem wojewódzkiego oddziału jednej z korporacji, odgrywałem rolę jej partnera życiowego. Mówiłem do niej „kochanie”, czarowałem jej koleżanki, i śmigałem z nią po parkiecie, w taki sposób, aby pokazać, że jej facet jest najlepszym tancerzem w województwie.
Była to już trzecia impreza, na jaką mnie wynajęła, co tylko potwierdzało wiarygodność naszej legendy. Dawało mi to pewne pole manewru. Mogłem odmówić pójścia na bankiet i zażądać dwukrotnej kwoty. Maria na pewno zgodziłaby się, bo należała do tych kobiet, które nie wyobrażają sobie kompromitacji wśród współpracowników i znajomych.
Dochodziła północ i towarzystwo było bardzo rozbawione. Raczyłem się jedynie białym winem, którego nie cierpiałem. Nasza umowa zabraniała mi spożywania jakichkolwiek mocniejszych trunków. Po alkoholu rozwiązuje się język, puszczają hamulce i mógłbym powiedzieć coś, czego za nic w świecie nie chciałbym powiedzieć. Podobne wymagania miałem także wobec moich klientek. Nie wyobrażałem sobie, że któraś po pijaku wytknie mi, czym się zajmuje, przy okazji informując o tym całe towarzystwo. Nad Marią ciężko było zapanować. Piła już czwartego drinka i była coraz śmielsza. Kobieta w niczym nie przypominała dystyngowanej damy, z jaką przyszedłem na ten event. Wiedziałem, że nie może doczekać się końca imprezy. Zawsze po niej szliśmy do jakiegoś hotelu, gdzie zaspokajałem jej zachcianki. Najwyraźniej miała na to większą ochotę, niż sądziłem.
- Choć ze mną — szepnęła mi na ucho, kiedy schodziliśmy z parkietu.
Weszliśmy na wąski boczny korytarz zamku, na którym odbywał się bankiet. Rozglądała się bacznie, jakby w obawie przed tym, czy ktoś nas nie widzi. Nie rozumiałem jej zachowania. Nagle poczułem, jak ciągnie mnie za ramię. Nim się zorientowałem, znaleźliśmy się w niewielkim kantorku. W środku były środki czystości, mopy i inne szpargały. Bez wątpienia rządziły w nim sprzątaczki.
- Co ty wyprawiasz do jasnej cholery? - rzuciłem, ścierając ze swojego garnituru kurz, który znalazł się tam, kiedy otarłem się o jedną z półek.
- Ciiii — powiedziała i uśmiechnęła się do mnie w taki sposób, abym nie miał wątpliwości, że jej celem nie było przeprowadzenie rozmowy ze mną, ale coś zupełnie innego.
- Tutaj? - Ty chyba zwariowałaś?
Spojrzałem kontrolnie na drzwi. Nie było w nich klucza, którym moglibyśmy zamknąć się od środka. Zresztą i to nic by nie dało. Gdyby któraś z pracownic przyszła z zapasowym i je otworzyła, byłby skandal.
- A co? Znudziłam ci się?
Tego obawiałem się najbardziej. Samotne kobiety po alkoholu miały tendencje do psychicznego znęcania się nad mężczyznami. Wiedziałem, że zaraz zacznie się lament, że mi się nie podoba, że jest stara, że nie podnieca facetów i że straciłem na nią ochotę. Nie miałem najmniejszej ochoty na takie dyskusje i lamenty. Natychmiast wbiłem się w jej usta, aby to przerwać. Posmak alkoholu nie był przyjemny, ale Maria co do zasady całowała się całkiem nieźle.
- Nie znudziłaś mi się, ale to nie czas, ani miejsce. Po imprezie pójdziemy tam, gdzie zawsze i wtedy..
- Ale ja chce teraz!
Moja marynarka za sprawą jej dłoni znalazła się na niewielkim krześle obok. Zanim się obejrzałem, ramiączka jej sukienki były już opuszczone. Po raz kolejny spojrzałem na drzwi. Bałem się, że zaraz ktoś wejdzie.
- Przestań. Zaraz ktoś nas nakryje.
- Mam to w dupie. Jestem wyzwoloną kobietą i mam prawo do numerka z moim kochankiem — wycedziła z lekką pretensją, jakby chciała, żeby wszyscy to usłyszeli.  
Natychmiast pomyślałem, że przechodzi jakiś kryzys osobowościowy, a na pewno ma niskie poczucie własnej wartości. Co do tego, że marzy jej się zwrócenie na siebie uwagi i pokazanie, że pomimo jej wieku faceci jeszcze na nią lecą, nie miałem wątpliwości.
Spojrzałem na nią ponownie. Miała bordowy stanik, w kolorze jej sukienki. Jej ogromne piersi niemal wylewały się z niego. Mój organizm zareagował tak, jak powinien. Poczułem, jak w moich spodniach coś rośnie. Dosłownie sekundę po tej myśli jej dłoń właśnie to sprawdzała. Zauważyłem uśmiech na jej twarzy. Musiała być zadowolona, że samo pokazanie mi cycków wywołało taką reakcję.
- Widzę, że jesteś gotowy, więc bierz się do roboty.
Po raz kolejny spojrzałem na drzwi. Błagałem los, aby nie otworzyły się przez następne kilkanaście minut. Miałem nadzieje, że szybka mineta załatwi temat, ale Maria najwyraźniej miała ochotę na coś innego.
Odwróciła się do mnie plecami i oparła o ścianę.
- Co ty robisz? - zapytałem skonsternowany.
- Zerżnij mnie ostro od tyłu.
- Chyba zwariowałaś, to nie czas ani miejsce na takie zabawy. Zaraz ktoś wejdzie.
- Płace, to wymagam. Chce, żebyś mnie zaspokoił na ostro teraz, kurwa, zaraz! - krzyknęła.
- Ciszej bądź — syknąłem i rozpiąłem spodnie. Szybko włożyłem prezerwatywę. Po raz kolejny cieszyłem się, że moja zasada, aby zawsze mieć przy sobie gumkę, się sprawdziła. Nigdy nie wiadomo, co się może przytrafić.
Położyłem dłonie na jej piersiach. Były miłe w dotyku. Lubiłem duże biusty. Wszedłem w nią.  
Początkowo zachowywała się poprawnie, ale z każdą minutą rozkręcała się coraz bardziej. Jęczała i oddychała na tyle głośno, że gdyby ktokolwiek, nawet głuchy, przechodził korytarzem, natychmiast zorientowałby się, co się dzieje w środku pomieszczenia socjalnego.
- Ciszej bądź, do jasnej cholery!
- No to dokończ mnie szybciej, skoro tak się boisz.
W jej głosie wyczułem lekką kpinę. Potraktowałem to jako obrazę moich umiejętności seksualnych. Wkurwiła mnie do tego stopnia, że postanowiłem pokazać jej, co potrafię.
Przysunąłem się bliżej i przywarłem ja do ściany. Wszedłem w nią jeszcze głębiej niż dotychczas. Zgodnie z tym, czego się spodziewałem, krzyknęła z tej okazji.
- Zamknij się — wrzasnąłem do jej ucha. Przez chwile zapomniałem, że jestem na jej usługach. Chciałem, żeby poczuła, że poza kolesiem do towarzystwa jestem także facetem. Zacząłem ją naprawdę ostro rżnąć. Lubiłem taki seks, ale zazwyczaj z małolatami. Maria była po czterdziestce, ale jej ciało było w lepszej kondycji, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać.
- Jęki i krzyki wydobywały się z jej ust. Poczułem, jak z mojego penisa wylewa się nasienie. Nie miałem orgazmu, a sam wytrysk. Trochę żałowałem, ale w takich warunkach i mocnym zdenerwowaniu trudno było oczekiwać innego efektu.
Nagle pomieszczenie wypełniło się jasnością. Spojrzałem w kierunku drzwi. Stało się to, czego obawiałem się najbardziej.
Dziewczyna stała jak wryta. Na szczęście miała w sobie tyle przytomności, żeby zamknąć drzwi. Miała może dwadzieścia kilka tak, była blondynką o miłej twarzy i rozmiarze plus size. Jej blada cera zaczynała zmieniać się w czerwoną. Dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że stoję jak wryty z penisem na wierzchu, na którego patrzyła.
- Po coś tu wlazła? - zaatakowała ją Maria. Alkohol, jaki wypiła, po raz kolejny dał o sobie znać.
- Ja chciałam tylko — urwała i wskazała ręką na środki czystości.
- Teraz pewnie rozpowiesz wszystkim, o tym, co się tutaj działo. Już ja znam takie jak ty! - wycedziła Maria.
Nie miałem zamiaru wtrącać się do tej dyskusji. Zajęty byłem doprowadzaniem się do porządku, podobnie jak Maria. Uznałem, że obie panie załatwią tę sprawę między sobą.
- Ja nikomu nic nie powiem.
- Powiesz, powiesz, wiem doskonale. Mogę załatwić, że już nigdy nie podasz żadnego kieliszka na żadnym bankiecie w tym mieście.
- Ale przecież ja nic nie zrobiłam.  
W głosie dziewczyny zaczynał pojawiać się płacz.
- Daj jej spokój. Zapomnijmy po prostu wszyscy o tym, co się tutaj stało — powiedziałem i spojrzałem porozumiewawczo na kelnerkę. Dziewczyna natychmiast przytaknęła głową. Najwyraźniej czuła, że ze mną dogada się szybciej niż z kobietą, która oddawała się kochankowi w kantorku.
- Nie ma tak. Ile chcesz? - zapytała Maria.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała.
- No mów ile chcesz za milczenie. Zapłacę ci, żebyś siedziała cicho!
- Ale nie trzeba, ja naprawdę nic nie powiem.
- Tysiąc? Dwa tysiące?
- Ale naprawdę ja nic nikomu nie powiem.
- Dobra. Dostajesz dwa tysiące, tylko musisz tu poczekać. Kasę mam w torebce, w szatni. Wyjdę niepostrzeżenie i ci przyniosę. Co prawda miałam zapłacić komuś innemu, za coś innego, ale to załatwię inaczej — powiedziała Maria, po czym spojrzała na mnie wymownie. Byłem wściekły. To była gruba przesada. Nie taki obowiązywał układ. Dyskrecja to była podstawa.
- Siedzisz tu i nie wychodzisz, dopóki nie wrócę z kasą. Mój partner cię popilnuje. Prawda?
Nic nie odpowiedziałem.  
Maria doprowadziła się do porządku, po czym niepostrzeżenie wyszła z kantorka.
- Proszę pana, jak naprawdę nikomu nic nie powiem i te pieniądze są zbędne. Nie takie rzeczy widziałam już w swojej pracy, no choć może faktycznie nie takie — powiedziała, po czym spojrzała na moje krocze.
Dopiero wtedy zrozumiałem, że dziewczyna mnie podrywa, a to, co zobaczyła, najwidoczniej ją podnieciło. Spojrzałem na nią jeszcze raz. Choć w biodrach miała zbyt wiele, to jej piersi wydawały się bardzo ładne. Pokrywała je biała bluzeczka, pod nią miała zapewne biały stanik. Dziewczyna nie miała obrączki ani pierścionka zaręczynowego, co nie bardzo mnie dziwiło. Faceci zazwyczaj wybierali szczupłe kobiety.
Spojrzałem na nią wymownie, a ona na mnie.
- Masz klucz od tego kantorka?
- Mam — powiedziała z uśmiechem na twarzy.
- Sięgnąłem do kieszeni i wyjąłem nową prezerwatywę. Nic więcej nie musiałem rozbić.
Dziewczyna wyjęła z kieszeni spódnicy klucz i zamknęła nas od środka.
- Tylko pamiętaj. Robię to dlatego, żeby wkurwić tamtą panią. Nic sobie nie obiecuj. Szybki numerek i więcej się nie zobaczymy.
- Pasuje, ale chce tak samo, jak ją — powiedziała.
Jeszcze kilka chwil temu dziewczyna jawiła się jako ofiara losu, niepokorna myszka. Najwyraźniej wygląd nie odzwierciedlał tego, kim była.
Jej palce szybko rozpięły bluzeczkę. Pod nią miała kremowy stanik. Położyłem dłonie na jej piersiach i ścisnąłem je. Musiałem podniecić się na nowo. Nie było to trudne. Dziewczyna pozwalała się obmacywać baz najmniejszych pretensji. Po chwili była już w samej bieliźnie.  
Rozpiąłem jej stanik i zacząłem całować po piersiach.
- O tak, kocham to — powiedziała.
Po krótkich pieszczotach sama zdjęła majtki i odwróciła się tyłem do mnie. Przylgnęła do ściany. Oddychała głośno. Widać było, że sama ta sytuacja jeszcze przed aktem właściwym podnieciła ją do granic.
Nie pamiętałem, kiedy ostatni raz uprawiałem seks dla przyjemności, a nie za pieniądze. Było inaczej niż przez ostatnie kilka lat, ale podobało mi się. Skupiłem się na sobie, wychodząc z założenia, że nie muszę w tym wypadku dbać o nią, bo nie łączy nas żadna zależność. Dziewczyna i tak była zachwycona. Bez trudu rozpoznałem moment, w którym doszła. Zrobiła to szybciej ode mnie, ale pozwoliła, bym ja także doznał zadowolenia z tej zabawy.
Odwróciła się. Po raz kolejny moim oczom ukazały się jej piersi. Były naprawdę piękne. Pozwoliła mi je pieścić, a sama zaczynała zakładać dolne partie ubrania.
Dźwięk szarpania za klamkę i pukania do drzwi przerwał nasze igraszki. Poczułem satysfakcje. Wiedziałem, że Maria stoi pod drzwiami i czeka, aż ją wpuścimy. Chciałem, żeby domyśliła się, co tutaj zaszło, ale żeby dziewczynie nie przytrafiła się z tego tytułu żadna przykra konsekwencja.
- Szybciej — ponagliłem ją i pomogłem zapiąć biustonosz. Kiedy zapinała guziczki bluzki, przekręciłem klucz i wpuściłem Marię do środka.
- Co tu się kurwa..? - zapytała pijackim głosem, patrząc, jak kelnerka poprawia się, i zapina bluzkę. Widać było jeszcze jej stanik i nie ulegało wątpliwości, co robiliśmy.
- Długo cię nie było — skomentowałem, po czym wyrwałem z jej ręki kopertę i wręczyłem dziewczynie. Kelnerka chwilę się zawahała, ale potem z uśmiechem włożyła kopertę do stanika.
- Zmykaj i zapomnij o wszystkim, co się tutaj stało — powiedziałem, a ona uśmiechnęła się i kiwnęła głową. Zabrała to, po co przyszła i ruszyła w stronę sali.
- Przeleciałeś ją? Chyba nie za to ci płace — rzuciła z pretensją Maria.
- Zgadza się, ale nie dotrzymałaś warunków umowy. Omal nie wydałaś mnie przy niej.  
- Oj tam, może coś mi się wymsknęło — zaczęła się usprawiedliwiać.
- Wracamy na salę — oznajmiłem i wspólnie jak gdyby nigdy nic udaliśmy się do innych gości.
Zatańczyliśmy kilka razy, odbyliśmy kilka rozmów z jej znajomymi. Maria wypiła kolejnego drinka, którego z satysfakcją podała jej dziewczyna, którą niecałe pół godziny wcześniej nakryła ze mną w kantorku. Najwyraźniej nie smakował jej tak jak poprzednie, bo nie dopiła go, tylko oznajmiła, że źle się czuje i impreza jest zakończona, przynajmniej dla niej.
Zamówiliśmy taksówkę. Maria podała kierowcy adres jednego z najdroższych hoteli w mieście.  
- Proszę jeszcze zatrzymać przy bankomacie — poleciła.
Po pół godziny jazdy i przystanku znaleźliśmy się w hotelu. Kobieta wynajęła apartament na ostatnim piętrze.
- No to teraz możesz przelecieć prawdziwą kobietę, a nie jakąś siuśmajtkę, która roznosi kieliszki.
Kobieta położyła się na łóżku, teatralnie rozkładając nogi. Wiedziałem, że jest pijana na tyle, że za chwilę zaśnie.
- Zaraz odpłyniesz. Kasa z góry — powiedziałem z lekko udawaną pewnością siebie.
- Nigdy nie byłeś taki obcesowy, zawsze załatwialiśmy to kulturalnie — rzuciła, po czym ręką wskazała na torebkę.  
- Ty też zawsze zachowywałaś się inaczej — odparowałem szybko, licząc, że to koniec dyskusji.
- Mam gorszy dzień.
Kobieta wyjęła z torebki plik banknotów. Koperta powędrowała przecież do kelnerki. Dołożyła do niego to, co wyjęła z bankomatu. Przeliczyłem. Pięć tysięcy złotych nie było kwotą, jaka rekompensowałaby moje upokorzenie i moje nerwy, ale była wystarczająca, by zaspokoić ją jeszcze kilka razy tego wieczoru. Skrycie wierzyłem, że szybko zaśnie.
Po dokładnym wylizaniu i zaspokojeniu jej ustami przyszedł czas na seks w pozycji klasycznej. Nie zdjęła sukienki, więc musiałem lekko ją odchylić, by dostać się do jej piersi. Nic tak szybko mnie nie pobudzało do kolejnego natarcia niż widok sutek.  
Okazało się, że nie muszę już się starać. Maria zasnęła. Przeszło mi przez myśl, by odegrać się i zabawić się z nią. Mógłbym wszystko nagrać na telefon i mięć na nią haka, ale to nie był mój styl.
Wyszedłem z hotelu i spacerkiem powędrowałem do domu. Poruszanie się pieszo po mieście o tej porze z pięcioma tysiącami w kieszeni nie było roztropne, ale podjąłem to ryzyko. Myślałem o kelnerce. Seks z nią był naprawdę fajny. Analizowałem to, że jej wygląd i pierwsze wrażenie, jakie na mnie zrobiła, za nic nie odzwierciedlały tego, kim była naprawdę. Choć spałem z blisko setką kobiet w całym swoim życiu, nie tylko z klientkami dalej nic o nich nie wiedziałem. Ta myśl była intrygująca i przerażająca jednocześnie.
Po powrocie do domu schowałem pieniądze do sejfu. Wykapałem się i położyłem spać. Podjąłem decyzję, że nigdy więcej nie spotkam się z Marią. Dyskrecja w tym fachu to podstawa, a ona złamała dziś ważną zasadę. Będzie musiała poszukać sobie innego faceta do towarzystwa.

Rafaello

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka i miłosne, użył 3025 słów i 16469 znaków. Tagi: #seks #kantorek #kelnerka #pieniądze #odtyłu

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • kitu

    No nieźle się działo.Fajne przygody bohatera i obfite opisy seksu,no i jakiś tam temat jest,bo w realu napewno istnieją tacy ludzie zaspokajający czyjeś zachcianki erotyczne za kasę.

    3 lut 2022