Wstawał codziennie o piątej rano. Szybki prysznic i wyjście do parku. Biegał około dziesięciu kilometrów, potem ćwiczenia rozciągające i spacer do domu. Po drodze każdego dnia wstępował na niewielkie zakupy. Litr mleka, trzy bułki, codzienna gazeta, gumy, zarówno te do żucia, jak i te drugie. Widział spojrzenia ekspedientek. Nie dziwiło go to. Musiał być dla nich obiektem westchnień, ale także zainteresowań.
Po powrocie szybkie śniadanie, przy dźwiękach dobiegających z włączonego na poranny serwis wydarzeń telewizora. Lubił wiedzieć co dzieje się w świecie. Porównywał potem to, co usłyszał w telewizji z tym, co przeczytał w gazecie kolejnego dnia. Miał sentyment do gazet i czytania.
Po śniadaniu wychodził na siłownie. Odpowiedni wygląd w jego fachu to była podstawa. Przecież tym przyciągał je do siebie. Trenując, słuchał głośnej motywacyjnej muzyki.
Prysznic, a potem kawa w jednej z kawiarni. Lubił tam chodzić i obserwować ludzi. Obok był pasaż handlowy. Obserwował samotne kobiety, mężatki, młode dziewczyny. Potrafił rozpoznać prawie każdą i po krótkiej chwili już wiedział, na jakim etapie życia jest i czy jest szczęśliwa. Zawsze zastanawiał się, czy kiedyś zdarzy mu się, że zadzwoni do niego jakaś kobieta, którą wcześniej obserwował i zapamiętał. Dowiedziałby się wtedy czy dobrze je oceniał przez te wszystkie lata.
Wracając, przechodził koło jednego z największych banków w Polsce. Patrzył na niego z sentymentem. Pracował tutaj zaraz po tym, jak z wyróżnieniem ukończył zarządzanie na uniwersytecie. Korporacja była miejscem z jednej strony dla niego idealnym, a z drugiej piekłem. Tysiące kobiet wokół, większość samotnych i niezaspokojonych. Z drugiej on sam musiał tyrać po czternaście godzin i nie miał czasu na nic innego. Cieszył się, że postanowił rzucić pracę, jaka nie przysparzała mu zadowolenia i zamienią ją na tę, którą ma obecnie. Żałował tylko, że musi udawać i nie może się nią przed nikim pochwalić.
Obiad jadał na mieście. Zaraz po powrocie otwierał szafkę ze swoimi suplementami. Brał sporo cynku, który poprawiał jego cerę, włosy i zapewniał odpowiednią produkcję plemników. Poza cynkiem był jeszcze tran, który miał za zadanie podnosić poziom testosteronu. Popijał to wszystko sokiem z granatu, który od wieków znany był z tego, że pomagał utrzymywać idealny przepływ krwi nie tylko w żyłach i tętnicach, ale także w ciałach jamistych. To, że był naturalnym afrodyzjakiem, to już druga sprawa.
Po południu relaksował się, czytając książki. Tego dnia nie miał planów na wieczór, ale wiedział, że wystarczy jeden telefon i wszystko może się zmienić. Około osiemnastej tak właśnie się stało. Jego telefon, z najnowszej oferty zawibrował a wydane dźwięki wypełniły blisko dwustumetrowe mieszkanie.
- Amadeusz, słucham — powiedział na powitanie.
- To ja, Milena — usłyszał w odpowiedzi, a kąciki jego ust uniosły się znacznie. Cieszył się, że nie dzwoni żadna nowa dziewczyna, która sama nie wie, czego chce. Takie były najgorsze. Potrafiły nawet minutę bić się z myślami, czy chcą się odezwać, czy jednak nie. Pierwszy telefon zawsze był najgorszy, ale starał się im w nim pomagać, jak tylko potrafił. Milena nie miała już takich problemów. To była jego stała klientka.
- Witaj, co tam? Dawno się nie widzieliśmy.
- No właśnie dlatego dzwonię. Chciałabym nadrobić pewne zaległości.
- A masz jakiś plan na to nasze spotkanie? - zapytał z zaciekawieniem.
- Tym razem zdaję się na ciebie. Wiem, że się postarasz.
Nastała chwila milczenia.
- Ciesze się, że masz do mnie zaufanie. To ważne. Kiedy chcesz się spotkać?
- Znajdziesz dla mnie czas jutro po dwudziestej?
- Znajdę — powiedział krótko i rzeczowo.
- Stawka taka jak zawsze? - zapytała niepewnie.
- Za całą noc trzy tysiące.
- Do jutra — powiedziała i zakończyła połączenie.
Wyciągnął nogi z zadowolenia na kanapie. Jego miesięczny plan finansowy najprawdopodobniej zostanie przekroczony.
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.